Archive | 2017/09/24

Popieranie Izraela jest obowiązkiem lewicy

Popieranie Izraela jest obowiązkiem lewicy


Fred Maroun
tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Ludzie na lewicy, którzy są antysyjonistami, są albo głupcami, albo antysemitami. Ujmując to nieco uprzejmiej: albo zajmują stanowisko w sprawie, której nie rozumieją, albo świadomie stają po stronie nienawistników.

Nie jest trudno zrozumieć, dlaczego wielu naiwnych ludzi na lewicy jest przeciwko Izraelowi. Izrael odnosi sukcesy i jest silny, podczas gdy Palestyńczycy są ubodzy i są słabi. Wizja tego konfliktu jako konfliktu izraelsko-palestyńskiego jest jednak fikcją stworzoną przez grupy lobbystów antyizraelskich.

Ten konflikt nie jest i nigdy nie był konfliktem między Izraelem i Palestyńczykami.

Konflikt rozpoczął się między całym światem arabskim a Izraelem, kiedy Arabowie uznali, że Żydzi, którzy mają ciągłą historię na Bliskim Wschodzie od 3 tysięcy lat, nie powinni mieć własnego, niepodległego państwa. To ustawiło świat arabski z populacją 50 razy większą niż Izrael i obszarem lądowym 600 razy większym niż Izrael przeciwko maleńkiemu państwu żydowskiemu.

Rozmiary wroga Izraela tylko wzrosły od tego czasu. W dodatku do świata arabskiego w szeregach wrogów Izraela są obecnie praktycznie wszystkie państwa muzułmańskie, włącznie z potężną Islamską Republiką Iranu, oraz większość krajów reprezentowanych w Narodach Zjednoczonych.

W ONZ większość krajów konsekwentnie i ślepo popiera każdą rezolucję antyizraelską, niezależnie od tego, jak jest jednostronna i absurdalna. Jak powiedział Abba Eban, minister spraw zagranicznych Izraela od 1966 do 1974 r.: „Gdyby Algiera przedłożyła rezolucję oznajmiającą, że ziemia jest płaska i że spłaszczył ją Izrael, zostałaby przyjęta 164 głosami przeciwko 13 z 26 wstrzymującymi się od głosu”.

Populacja Izraela, żyjąca na 1/7000 części masy lądowej świata, musi bronić się przeciwko większości świata, którego populacja jest tysiące razy większa niż populacja Izraela.

Jaki lewicowiec z prawdziwego zdarzenia nie popierałby słabszej strony w takim konflikcie?

Niestety, wielu prawicowych syjonistów zachęca do takich absurdów przez chełpienie się, że Izrael wygrał wojnę i może narzucać swoją wolę wrogowi. Poważnie? Jaką wolę i któremu wrogowi?

Podczas awantury o wykrywacze metalu na Wzgórzu Świątynnym w lipcu 2017 r. wielu syjonistów, włącznie ze mną, mówiło, że rząd izraelski w żadnym wypadku nie powinien ustępować i usuwać tych wykrywaczy. Mówiliśmy, że Izrael ma wszystkie prawa do ustalania reguł bezpieczeństwa na Wzgórzu Świątynnym i że sprzeciw jest po prostu irracjonalny i powodowany antysemityzmem. Mówiliśmy, że jakiekolwiek ustępstwo jest równoznaczne z ugłaskiwaniem terrorystów.

Niemniej, mimo faktu, że Izrael ma najbardziej prawicowy rząd w swojej historii i mimo faktu, że większość gabinetu ostro sprzeciwiała się jakiemukolwiek kompromisowi, w końcu uznali, że nie mają wyboru. Pod naciskiem swoich arabskich sąsiadów, a nawet swojego jedynego godnego zaufania sojusznika, Stanów Zjednoczonych (pod rządami Donalda Trumpa, orędownika wielu prawicowych syjonistów), Izrael musiał upokorzyć się i poddać.

Rzeczywistość zawsze triumfuje nad mitem.

Absurdalny mit, że Izrael jest potężną siłą, która może robić, co chce i kiedy chce, nie odbiega daleko od antysemickiego mitu, że Żydzi kontrolują światowe media i finanse. W żadnym razie nawet nie zbliża się do rzeczywistości.

Rzeczywistością jest to, że Izrael przetrwał i rozkwita tylko dzięki bardzo ciężkiej pracy bardzo zdeterminowanych i kreatywnych Żydów oraz dzięki odrobinie szczęścia. Żadne ze zwycięstw Izraela na polu bitwy lub gdzie indziej nie było z góry przesądzone i każdy, kto rozumie obecną sytuację, wie, że Izrael nadal znajduje się w sytuacji olbrzymiego zagrożenia.

Ponieważ jestem lewicowcem, moje przekonania polityczne nie dają mi innego wyboru poza popieraniem Izraela. Od kiedy Izrael ogłosił niepodległość 14 maja 1948 r., wrogowie Izraela próbowali wymusić to, co nazywają “sprawiedliwością dla Palestyńczyków” kosztem projektu narodowego wielokrotnie mniejszego narodu żydowskiego. Tego nie może zaakceptować żaden rozsądny, znający sprawę i nie antysemicki lewicowiec.

Jeśli sprawiedliwość dla Palestyńczyków kiedykolwiek ma być osiągnięta, olbrzymia i potężna koalicja przeciwko Izraelowi musi najpierw wycofać się, zaakceptować, że Izrael istnieje i że jest to państwo żydowskie. To jest lewicowe stanowisko w sprawie tego konfliktu.


Fred Maroun

Pochodzący z Libanu Kanadyjczyk. Wyemigrował do Kanady w 1984 roku, po 10 latach wojny domowej. Jest działaczem na rzecz liberalizacji społeczeństw Bliskiego Wschodu. Prowadzi stronę internetową fredmaroun.blogspot.com


twoje uwagi, linki, wlasne artykuly, lub wiadomosci przeslij do: webmaster@reunion68.com

 


Szkoła to nie (zawsze) więzienie

Szkoła to nie (zawsze) więzienie

ETGAR KERET  przełożyła Ula Rybicka


Gimnastyka poranna w Kirjat Malachi w Izraelu (1970) /fot. Wikipedia

W poniedziałek Lew Keret pierwszy raz w życiu przekroczył mury szkoły podstawowej. Pomimo ogromnego plecaka, ważącego tyle, co wyjątkowo tłusty cielak, był nieugięty, a jego twarz promieniała uśmiechem typowym dla tych, którzy nie wiedzą, co ich czeka. Wlókł się za nim przygarbiony i zmartwiony tata, któremu ciężko było nadążyć za szybkim krokiem Lwa. Na ścianie głównego korytarza wisiał ręcznie zrobiony plakat, prawdopodobnie przypięty jeszcze w ubiegłym roku podczas zajęć o Zagładzie, na którym widniały cztery słowa wypisane na czerwono: „Jak baranki na rzeź”. Zgarbiony ojciec Lwa zdał sobie sprawę, że plakat dotyczy wydarzeń z przeszłości, ale to wystarczyło, żeby zapragnął zgarnąć syna wraz z jego ciężkim plecakiem i uciec przez otwarte bramy szkoły. Szybko, zanim ochroniarz zdąży je zamknąć.

Cały poprzedni tydzień mama Lwa prosiła jego tatę, żeby przestał oglądać powtórki „Więzienia Oz”, twierdząc, że serial ma na niego zły wpływ. Kiedy tata Lwa idzie za synem wzdłuż ciemnych korytarzy, przygląda się uczniom drugich klas z patyczkami od lizaków wystającymi z kącików ust niczym wykałaczki, którzy arogancko prześwietlają pierwszoklasistów, jakby byli dostawą świeżego mięsa. Myśli o tym, że choć mama Lwa zapewne miała rację, to nie da się ukryć – szkoły w pewien sposób przypominają więzienie. Długie korytarze. Kwadratowe, wyasfaltowane podwórko, na które mali więźniowie wypuszczani są kilka razy dziennie. Nieprzyjemny tłum, mundurki. Kiedy Lew zajmuje miejsce w ławce obok grubego chłopca z czerwoną twarzą, wyglądającego jak bawarski rolnik wydający Żydów podczas wojny, jego tata modli się, żeby pierwszy dzień zakończył się spokojnie: bez izolatki i noży na podwórku.

Nauczycielka wchodzi do klasy, a tata Lwa, dla przełamania pierwszych lodów, zadaje pytanie, jak dokładnie wygląda procedura postępowania w razie ataku rakietowego lub trzęsienia ziemi. Nauczycielka ciężko wzrusza ramionami i odpowiada, że ona ma stanąć w futrynie drzwi, ale jeśli chodzi o dzieci, to najlepiej by było, żeby sam to wygooglował.

Ron Chuldaj, burmistrz Tel Awiwu, przemawia na uroczystości rozpoczęcia roku szkolnego. Opowiada pierwszoklasistom, że zanim został burmistrzem, a wcześniej generałem brygady w wojsku i nieustraszonym pilotem myśliwca, też był kiedyś w pierwszej klasie i ciągle pamięta swój pierwszy dzień w szkole. Wtedy tata Lwa, siedzący w dużej odległości od syna w wąskim rzędzie przy mównicy, dostrzega kropelki potu na jego karku. I nagle wyobraża sobie Lwa, który ze słodkiego dziecka zmienia się w pilota myśliwca zrzucającego bomby na linie wroga, potem w generała, a potem w burmistrza. Do czego nam to wszystko potrzebne? – zastanawia się. Ile jeszcze lat dał nam Bóg na tej planecie z podziurawioną warstwą ozonową? Czy nie lepiej byłoby spędzić ten czas, bawiąc się z kotami na podwórku?

Tak naprawdę tata Lwa bardzo chciał, żeby syn poszedł do prywatnej szkoły. Do takiej, za którą płaci się kupę pieniędzy, klasy są małe i gdzie jest prywatny ogród, a w nim zwierzęta, które można pogłaskać. Jak wielu innych rodziców, tata Lwa zabrał syna na serię testów, podczas których poproszono go, żeby głaskał robaczka. Bardzo mu się to podobało i podekscytowany przyznał, że robak był gładki i milutki, i zdaje się, że był szczęśliwy z powodu tych pieszczot. Jednak, gdy okazało się, że nie przeszedł procesu rekrutacyjnego, tata Lwa zaczął podejrzewać, że może głaskanie było zbyt techniczne i niewystarczająco kreatywne. Odrzucenie było łatwiejsze do przełknięcia, kiedy okazało się, że żaden z dwudziestu kolegów Lwa z przedszkola nie przeszedł testów, które dałyby im wstęp do pedagogicznego raju. Powracająca osiedlowa plotka głosiła, że w Izraelu zabrakło uzdolnionych dzieci, więc szkoła musiała importować odpowiednich uczniów z Europy, co wyjaśniałoby fakt, dlaczego tata Lwa podczas testów widział tak wielu blondynów.

PRENUMERATA

Ale to nie czas, by rozpamiętywać porażkę w teście na głaskanie robaka. Burmistrz przestał już straszyć tatę Lwa, drugoklasiści skończyli fałszować piosenkę „Zawsze podążaj za słońcem”, a dobrani w pary uczniowie wracają do swoich klas. Lew z daleka macha do taty. Wygląda na szczęśliwego. Tata Lwa czeka jeszcze kwadrans na podwórku, w razie, gdyby chłopiec wybiegł z płaczem, ale niestety tak się nie dzieje. Tak więc tata Lwa zaczyna powoli wracać do domu.

Po drodze przypomina sobie swój pierwszy dzień w szkole. Tata Lwa zostawał w klasie tylko wtedy, gdy była z nim mama. Nauczyciel wytłumaczył mu, że rodzice nie mogą być na lekcji, więc tata Lwa uzgodnił z mamą, że ona poczeka na podwórku, tak, żeby ją było widać ze szkolnego okna. Tata Lwa cały dzień obserwował, jak mama siedzi obok fontanny, pali papierosa za papierosem i rozwiązuje krzyżówki. W pewnym momencie nauczyciel zapytał, dlaczego to dla niego takie ważne, a on łamiącym się głosem odpowiedział, że musi widzieć mamę przez cały czas, żeby nie zapomnieć, że jest też inny świat poza tym piekłem zwanym szkołą i że po dzwonku może do niego wrócić. Drugiego dnia został już w klasie sam i kiedy spojrzał przez okno na fontannę, nic nie przypominało mu o świecie poza tą gównianą szkołą, w której się znalazł. I naprawdę zapomniał o nim na wiele długich lat. Ale jego syn nie jest taki jak on. A jeśli mu się poszczęści i bawarski rolnik siedzący obok niego nie wyda go Niemcom, to kto wie, może mu się tam nawet spodoba.


© 2012, Etgar Keret / Dziękujemy Etgarowi Keretowi za zgodę na tłumaczenie i publikację.


twoje uwagi, linki, wlasne artykuly, lub wiadomosci przeslij do: webmaster@reunion68.com

 


Israel sends aid to Mexico after devastating earthquake

Israel21cIsrael sends aid to Mexico after devastating earthquake

Nicky Blackburn


The Israel Defense Forces and Israeli aid agencies send emergency response teams to Mexico following 7.1 magnitude earthquake

Israeli search and rescue teams search for survivors in Mexico. Photo courtesy ZAKA

The Israel Defense Forces Search and Rescue Unit and two other Israeli aid agencies have sent emergency response teams to Mexico in the wake of a deadly 7.1 magnitude earthquake that has killed more than 200, flattened buildings, and extensively damaged infrastructure.

The earthquake, which struck 140 kilometers southeast of Mexico City, caused substantial damage. It comes just two weeks after another deadly earthquake hit the country, the most powerful to strike Mexico since 1985.

Israel received a request for assistance from Mexico following the severe earthquake on Tuesday night, and in response a 50-member team of the IDF Search and Rescue Unit departed earlier this afternoon with a planeload of equipment.

Israeli nonprofit aid organization IsraAID will also send an emergency response team to Mexico, with psychosocial, water, sanitation and hygiene specialists.

Volunteers from ZAKA Mexico, which was established recently with the advice of Israel’s ZAKA International Rescue Unit, were also rushed the area to offer search, rescue and recovery assistance.

“The tremor was extremely significant and close to Mexico City, so many people have been affected, “ said Voni Glick, co-CEO of IsraAID.

“Earthquakes are terrifying for anyone in the vicinity, and with shelters filling up, we are sending a team to provide psychosocial post-trauma support and help more remote communities with water, hygiene and sanitation solutions.”

He said team members will provide mental-health support to vulnerable individuals and communities affected by the earthquake, particularly those evacuated to shelters for an indeterminate time.

In addition, he said, IsraAID’s team will put immediate water, sanitation and hygiene measures in place.

“The Mexican people are still reeling from the impact of the last earthquake, and this newest disaster further compounds the crisis,” said Glick.

“It is impossible to describe the scope of the disaster. Millions of people are without power; there is great confusion and distress,” said ZAKA Mexico commander Marcus Cain.


twoje uwagi, linki, wlasne artykuly, lub wiadomosci przeslij do: webmaster@reunion68.com