Archive | December 2017

“Arabska ulica” wybucha w Europie

Gatestone Institute“Arabska ulica” wybucha w Europie

Douglas Murray
tłumaczenie: Andrzej Koraszewski


Mijają pierwsze tygodnie od historycznego ogłoszenia prezydenta Trumpa o statusie Jerozolimy. Przemówienie, w którym oświadczył, że Ameryka przestaje udawać, iż Jerozolima nie jest stolicą Izraela, oglądane było na żywo na całym świecie. W głównych stacjach telewizyjnych i na czołówkach gazet reakcja była niemal jednogłośna. Media obwieszczały, że był to katastrofalny błąd w polityce zagranicznej, który spowoduje niezliczone problemy, włącznie, jak wielu przewidywało, z natychmiastowym wybuchem “trzeciej intifady”.

Telewizyjne kamery filmowe natychmiast skierowały się na Betlejem, gdzie grupka przedsiębiorczych Palestyńczyków paliła na pokaz dla dziennikarzy amerykańskie flagi. Te obrazy obiegły cały świat. W innych miejscach niewiele się działo. Hamas ogłosił “dzień wściekłości”, jakby to miało być coś różniącego się od dni pokoju i harmonii, do jakich zwykle wzywa ta grupa terrorystyczna, ale jakoś nie wywołało to większych efektów. W pierwszy piątek po oświadczeniu Trumpa miał być fajerwerk. Nastroje były gorące po popołudniowych modłach. A jednak, jak tweetował doświadczony korespondent BBC, Jeremy Bowen: “W Jerozolimie, przy Bramie Damasceńskiej tłum dziennikarzy był większy niż liczba demonstrantów”. Osławiona “ulica arabska” miała wybuchnąć. Ale nie wybuchła. Przynajmniej w arabskim świecie.

W Londynie, przed amerykańską ambasadą widzieliśmy demonstrację zorganizowaną przez grupę znanych działaczy Partii Pracy oraz kilka organizacji muzułmańskich. Poseł z ramienia Partii Pracy, Andy Slaughter był wśród tych, którzy wygłaszali przemówienia do tłumów. Ten pospiesznie skrzyknięty protest szybko przekształcił się w skrajnie antysemicki wiec, na którym tłum skandował: “Od rzeki do morza Palestyna będzie wolna” (inaczej mówiąc “nie będzie Izraela na żadnym skrawku ziemi”). Tłum skandował również: “Khaybar Khaybar, ya yahud, Dżaish Muhammad, sa yahud ” czyli: “Żydzi pamiętajcie Chajbar, armia Mahometa powraca”. Dla tłumu, który zebrał się pod amerykańską ambasadą w Londynie, przypominanie Żydom masakry z siódmego wieku, kiedy wyrżnięto żydowską ludność w osadzie pod Mediną, było najwyraźniej całkowicie właściwe.

Tymczasem w Amsterdamie, mężczyzna z palestyńską flagą i z kefią na szyi wybrał się do żydowskiej dzielnicy. Tam zabrał się za wybijanie szyb w koszernej restauracji. Całe zdarzenie zostało nagrane. I znów ten protestujący uznał to za całkowicie logiczne. Amerykański prezydent uznaje Jerozolimę za stolicę państwa Izrael, więc ten przedsiębiorczy człowiek wybiera się, żeby odtworzyć Kristallnacht w żydowskiej restauracji na holenderskiej ulicy.

Bardziej na północ sytuacja była poważniejsza. W Szwecji nowa narodowa tradycja dała o sobie znać zaraz po przemówieniu prezydenta Trumpa. Spontaniczne protesty wybuchły w Malmö wieczorem, w czwartek i w piątek po oświadczeniu w sprawie Jerozolimy. Nazwa tego miasta stała się symbolem nowego, importowanego od Europejczyków antysemityzmu, tam tłum skandował między innymi “Wystrzelamy Żydów”. Jeszcze dalej na północ, w Göteborgu , działy się rzeczy jeszcze potworniejsze. W sobotę wieczorem około 20 zamaskowanych mężczyzn zaatakowało lokalną synagogę, obrzucając ją kamieniami i koktajlami Mołotowa. W tym czasie w pomieszczeniach przylegających do synagogi było spotkanie dzieci i młodzieży. Kiedy poczuto smród benzyny, około 20 do 30 młodych ludzi pospiesznie sprowadzono do piwnic. W Sztokholmie natomiast nowi “mieszkańcy” zadowolili się paleniem Gwiazd Dawida, a nie żywych Żydów jak to próbowali zrobić ich współwyznawcy w Göteborgu.

W reakcji na deklarację prezydenta Trumpa o statusie Jerozolimy legendarna “arabska ulica” ruszyła do boju w Europie. W Niemczech tłumy ludzi, którzy niedawno przybyli do tego kraju, paliły Gwiazdy Dawida. Na zdjęciu wielotysięczny tłum, głównie muzułmanów, protestuje w Berlinie 8 grudnia 2017 (Zdjęcie: Sean Gallup/Getty Images)

W Niemczech tłumy niedawno importowanych mieszkańców również paliły Gwiazdy Dawida. Co prawda niemieccy politycy potępili czyny, które miały miejsce w samym centrum Berlina, nic jednak nie mogli na to poradzić. W ubiegłym roku było 479 antysemickich incydentów tylko w stolicy Niemiec. Stanowiło to szesnastoprocentowy skok w porównaniu z rokiem 2015. Opowieści, jak ta o uczniu pochodzenia żydowskiego, który jest wnukiem ocalonych z Holocaustu, który musiał na początku tego roku zrezygnować z chodzenia do szkoły w Berlinie ze względu na ustawiczne napaści ze strony uczniów z rodzin muzułmańskich, należą do tych, które powodują, że niektórzy Niemcy czują się zaniepokojeni.

W Niemczech jednak, podobnie jak w Szwecji, Holandii, Wielkiej Brytanii i wszystkich innych krajach Zachodniej Europy zaniepokojenie nie jest modne. Jak się wydaje modny jest radosny optymizm. Po ostatniej serii wyczynów, szwedzki polityk Carl Bildt podsumował opinię całego establishmentu. Opłakując antysemityzm i mizoginię wielu imigrantów z arabskiego świata Bildt pisał:

“Większość uchodźców przybywających do nas z krajów muzułmańskich dostosowuje się do tolerancji będącej centralną wartością naszego społeczeństwa. Fakt, ze wielu z nich często uciekło od nietolerancji w swoich krajach wspomaga ten proces”.

Pan Bildt, podobnie jak wielu innych polityków z jego pokolenia, jest już gotów przyznać odrobinę prawdy na temat efektów masowej imigracji, czego by nigdy nie zrobił jeszcze kilka lat temu. Tyle, że teraz wcześniejsze milczenie zostało zastąpione radosnym optymizmem. Uznaje się, że owszem, niektórzy z imigrantów, którzy do nas przybyli, dyszą wściekłą nienawiścią do Żydów. I oczywiście, niektórzy z nich nie lubią kobiet i gejów. Ale z czasem będą równie przyjaźni wobec Żydów jak pozostali Europejczycy.

Być może pan Bildt ma rację w swojej optymistycznej wizji, że ci imigranci będą jak wszyscy inni. A może jednak on i jemu podobni są w błędzie. Zważywszy na tę drugą możliwość, wszystkie te ostatnie wydarzenia są złowieszczym ostrzeżeniem. Wydarzenia takie jak te po oświadczeniu prezydenta Trumpa powinny być dzwonem alarmowym. Ciągle jednak zbyt wielu ludzi woli tego nie słyszeć. Wiele czasu może ludziom zabrać dostrzeżenie tego, że osławiona ‘arabska ulica” wybuchła w ostatnich dniach, ale nie tam, lecz tu, w Europie.


Douglas Murray: Brytyjski autor, dziennikarz i komentator telewizyjny.


twoje uwagi, linki, wlasne artykuly, lub wiadomosci przeslij do: webmaster@reunion68.com

 


On 3rd day of anti-regime protests, Iran blames US, Israel for stirring unrest

On 3rd day of anti-regime protests, Iran blames US, Israel for stirring unrest

TOI STAFF


As hardliners organize rallies in support of government, state media claims US, UK, Israel encouraging ‘dissidence’ after playing a ‘pivotal role’ in 2009 demos

Iranians chant slogans as they march in support of the government near the Imam Khomeini grand mosque in the capital Tehran on December 30, 2017. (AFP PHOTO / TASNIM NEWS / HAMED MALEKPOUR)

Iranian state-controlled media on Saturday characterized the worst anti-regime protests in eight years as masterminded by American, British, and Israeli spies seeking “to stir unrest” in the Islamic republic.

The regime on Saturday warned protesters against holding fresh demonstrations, and organized rallies by hardline supporters, after protests spread Thursday and Friday into several cities including Tehran. State news channel IRINN said it had been banned from covering the protests.

The semi-official Fars News Agency said pro-regime demonstrators, in “resolutions” issued at the end of counter-rallies on Saturday, had warned against “any kind of move masterminded by the anti-revolutionary forces and the US, British, and Israeli spy agencies to stir unrest and dissidence in Iran.”

It claimed Washington, London, and Jerusalem played “pivotal roles” in the 2009 Green Movement protests against the reelection of president Mahmoud Ahmadinejad.

Fars said pro-regime protesters had “further reiterated their everlasting allegiance to Supreme Leader of the Islamic Revolution Ayatollah Seyed Ali Khamenei.”

Media coverage inside Iran focused almost exclusively on the pro-regime rallies held on Saturday to mark the defeat of the last major protest movement in 2009, which hardliners call “the sedition.”

On Friday evening, video footage on social media showed hundreds marching through the holy city of Qom, with people chanting “Death to the dictator,” and “Free political prisoners.”

There were even chants in favor of the monarchy toppled by the Islamic revolution of 1979, while others criticized the regime for supporting the Palestinians and other regional movements rather than focusing on problems at home.

Footage showed thousands gathered in the cities of Rasht, Hamedan, Kermanshah, Qazvin, and elsewhere, with police responding with water cannons.

Fars said “millions of Iranians across the country” gathered in the streets Saturday “to show allegiance to the Islamic Republic one day after tens of people staged economic protests in a few towns.”

The timing was coincidental, since the rallies are held every year on this day, but offered a handy show of strength to the regime as huge crowds of black-clad supporters gathered across the country.

“The enemy wants once again to create a new plot and use social media and economic issues to foment a new sedition,” Ayatollah Mohsen Araki told a crowd in Tehran, according to the conservative Fars news agency.

At the same time, however, students protested in Tehran in a third day of demonstrations sparked by anger over Iran’s economic problems.

The pro-regime students shouted “Death to the seditionists” as they seized back control of the entrance of the University of Tehran, videos published by several local news agencies showed.

This followed a relatively small protest by several dozen students, with videos on social media showing scuffles with police and chants against the regime.

“The opportunists who wanted to benefit from the situation have been dispersed with the arrival of [the other] students,” the conservative-linked Tasnim news agency reported.

The numbers at the anti-regime protests on Saturday appeared to be smaller than in demonstrations seen across other major towns and cities on Thursday and Friday, which had been sparked by high living costs but quickly turned against the Islamic regime as a whole.

Fars said “harsh chants” were heard at the Tehran protests and that riot police had been dispatched to the scene.

“Unlike other protests in various cities which were against the economic situation and high prices, the one in front of the University of Tehran was political,” Fars said.

The students repeated a popular chant of “Not Gaza, not Lebanon, my life for Iran” — an expression of anger over claims the government is focusing more on regional issues than problems at home.

Meanwhile Iran said US President Donald Trump’s support for protests in the country was “deceitful and opportunist.”

read more:  On 3rd day of anti-regime protests, Iran blames US, Israel for stirring unrest


twoje uwagi, linki, wlasne artykuly, lub wiadomosci przeslij do: webmaster@reunion68.com

 


Jerusalem Day Jubilee Celebrations

Jerusalem Day Jubilee Celebrations, Part III: Hallelujah!

The Temple Institute



Another feature of Sunday night’s light and sound show projected against the old city walls of Jerusalem, was the performing of Leonard Cohen’s beloved “Hallelujah.” The song, sung in both Hebrew and English, takes on new depths of meaning in this celebration of 50 years of Jerusalem’s liberation.

Hallelujah

Leonard Cohen

Now, I’ve heard there was a secret chord
That David played, and it pleased the Lord
But you don’t really care for music, do you?
It goes like this, the fourth, the fifth
The minor fall, the major lift
The baffled king composing hallelujah

Hallelujah
Hallelujah
Hallelujah
Hallelujah

Your faith was strong but you needed proof
You saw her bathing on the roof
Her beauty and the moonlight overthrew ya
She tied you to a kitchen chair
She broke your throne, and she cut your hair
And from your lips she drew the hallelujah

Hallelujah
Hallelujah
Hallelujah
Hallelujah

You say I took the name in vain
I don’t even know the name
But if I did, well really, what’s it to you?
There’s a blaze of light in every word
It doesn’t matter which you heard
The holy or the broken hallelujah

Hallelujah
Hallelujah
Hallelujah
Hallelujah

I did my best, it wasn’t much
I couldn’t feel, so I tried to touch
I’ve told the truth, I didn’t come to fool you
And even though it all went wrong
I’ll stand before the lord of song
With nothing on my tongue but hallelujah

Hallelujah
Hallelujah
Hallelujah
Hallelujah

 


twoje uwagi, linki, wlasne artykuly, lub wiadomosci przeslij do: webmaster@reunion68.com

 


Pierwszy psychoterapeuta [Parsza Wa-jigasz]

Pierwszy psychoterapeuta [Parsza Wa-jigasz]

RABIN JONATHAN SACKS
tłumaczenie: Jolanta Różyło


Józef przed faraonem. Obraz Petera von Corneliusa /Fot. Wikipedia

PARSZA WA-JIGASZ – 23 GRUDNIA 2017/5 TEWET 5778

Określenie „żydowski myśliciel” może oznaczać zarówno kogoś, kto urodził się w żydowskiej rodzinie lub ma żydowskie korzenie (np. „żydowski fizyk”), jak i odnosić się do osoby, która wpłynęła na rozwój myśli żydowskiej, jak Juda Halewi czy Majmonides.

Ciekawa byłaby próba odpowiedzenia na pytanie, czy istnieje trzeci rodzaj żydowskiego myśliciela, kogoś, kto w wyraźnie żydowski sposób przyczynia się do rozwoju wiedzy powszechnej? Odpowiedź na to pytanie nigdy nie będzie oczywista, choć instynktownie czujemy, że takie zjawisko istnieje. Za przykład może posłużyć specyficzne, żydowskie poczucie humoru. Ruth Wisse w ciekawy sposób porusza tę kwestię w książce „No Joke” (ang. bez żartów). Pisze o tym również Peter Berger w „Redeeming Laughter” (Zbawienny śmiech). Choć język humoru jest uniwersalny, ludzie różnych kultur mówią nim z różnym akcentem.

Uważam, że podobnie jest z psychoanalizą i psychoterapią. Na początkowym etapie rozwoju tej dziedziny tak wielu spośród pionierów psychoanalizy było Żydami (z wyjątkiem Junga), że w nazistowskich Niemczech nazwano ją „żydowską nauką”. Starałem się obalić tę opinię (choć wielu kwestionowało moje zdanie), twierdząc, że jest przeciwnie*, że Freud, używając jako jednego ze swych głównych modeli greckiego mitu o Edypie, stworzył tragiczną wizję kondycji ludzkiej, która bardziej nawiązuje do tradycji hellenistycznej niż żydowskiej.

Zupełnie inaczej było po wojnie. Charakterystyczną cechą trzech najwybitniejszych psychoterapeutów tamtych czasów było nie tylko żydowskie pochodzenie, ale na wskroś żydowski stosunek do ludzkiej duszy.

Viktor Frankl, który przeżył Auschwitz, czerpiąc ze swych obozowych doświadczeń, stworzył metodę zwaną logoterapią. Bazuje ona na idei „człowieka w poszukiwaniu sensu” (książka o tym samym tytule jest jedną z najważniejszych prac powstałych w XX wieku). Naziści odebrali więźniom fabryk śmierci resztki człowieczeństwa, ale, jak twierdził Frankl, nie byli w stanie ich pozbawić jednej rzeczy – możliwości wyboru sposobu reagowania.

Aaron T. Beck był twórcą terapii poznawczo-behawioralnej**, uważanej za jedną z najskuteczniejszych form terapeutycznych. Odkrył, że u cierpiących na depresję często występuje negatywny stosunek do świata, przyszłości i własnej osoby. Pomógł wielu pacjentom, ucząc ich bardziej realistycznego spojrzenia na rzeczywistość.

Martin Seligman jest twórcą psychologii pozytywnej, która skupia się nie tylko na leczeniu depresji, ale aktywnym promowaniu „rzeczywistego szczęścia” i „wyuczonego optymizmu”. Depresja, jak twierdzi Seligman, często wiąże się z pesymizmem, który jest następstwem interpretowania pewnych zjawisk w sposób, który Seligman nazywa „wyuczoną bezradnością”. Pesymiści często zakładają, że niepowodzenie jest rzeczą stałą („zawsze tak jest”), osobistą („to moja wina”) i wszechogarniającą („zawsze wszystko robię źle”), co sprawia, że żyją w przekonaniu, że nieszczęście, którego doświadczają, jest nieuniknione i że nie mają na nie żadnego wpływu. Optymiści patrzą na świat inaczej. Negatywne zdarzenia są dla nich przejściowe i uzależnione od czynników zewnętrznych; traktują je raczej jako wyjątek niż regułę. W związku z tym każdy, w miarę własnych możliwości (Seligman przyznaje, że są rzeczy, których nie możemy w sobie zmienić, ale nie jest ich tak wiele), może oduczyć się pesymizmu, a w rezultacie odnosić sukcesy, być szczęśliwszym i zdrowszym.

Trzech wspomnianych przeze mnie myślicieli łączy wiara w to, że 1) zawsze istnieje więcej niż jedna interpretacja tego, co dzieje się w naszym życiu; 2) możemy wybierać między różnymi interpretacjami, 3); nasz sposób myślenia wpływa na nasze samopoczucie. Te elementy świadczą o podobieństwie myśli tych trzech psychoanalityków do szczególnego rodzaju myśli żydowskiej zwanej chabad chasidut, której początek pierwszy dał Lubawiczer Rebe, Szneur Zalman z Ladów (1745-1812). Słowo chabad pochodzi od hebrajskich inicjałów określeń trzech cnót związanych z intelektem: chochma, bina i daat – mądrości, zrozumienia i wiedzy. Te zaś wartości wpływają na atrybuty ze sfery emocjonalnej. Chesed, gwura i tiferet oznaczają dobroć, powściągliwość i piękno, czy emocjonalną równowagę. W odróżnieniu od innych ruchów chasydzkich, które zwracały uwagę na życie emocjonalne, Chabad skupiał się na roli intelektu w kształtowaniu się uczuć i emocji. Był to, w pewnym sensie, wczesny odpowiednik terapii poznawczo-behawioralnej.

Jej historia zaczyna się jednak dużo wcześniej. W komentarzu do parszy Mi-kec starałem się udowodnić, że Józef był pierwszym w historii ekonomistą. W tym tygodniu chciałbym wskazać, że był on również pierwszym pychoterapeutą. Jako pierwszy w historii zrozumiał, na czym polega „przeformułowanie”, czyli świeże spojrzenie na nieszczęścia, które nam się przytrafiają. Zabieg ten skutkuje wyzwoleniem się z depresji i wyuczonej bezradności.

Do wspomnianej sytuacji dochodzi, kiedy poruszony błaganiem Judy, aby najmłodszy z braci, Benjamin mógł wrócić do ojca, Józef odkrywa przed braćmi swoją prawdziwą tożsamość:

„Jam jest Josef, brat wasz, coście sprzedali mnie do Micraim. Ale teraz nie smućcie się, i niech to przykrem nie będzie w oczach waszych, żeście mnie tu sprzedali: gdyż dla utrzymania was wysłał mnie Bóg przed wami. Bo oto już dwa lata głodu na ziemi, a jeszcze pięć lat, w których nie będzie ani orki, ani żniwa. Wysłał mnie tedy Bóg przed wami” (Be-reszit 45:4-7).

Zauważmy, że Józef przeformułowuje zdarzenia tak, żeby jego bracia nie musieli żyć z nieznośnym jarzmem winy za sprzedanie go jako niewolnika, oszukanie i wpędzenie ojca w stan wieloletniej żałoby. Józef może pozwolić sobie na taki gest wobec braci tylko dlatego, że wcześniej podobnie postąpił wobec samego siebie. Nie wiemy dokładnie, kiedy to się stało. Czy od początku był świadomy, że wszystkie nieszczęścia, które mu się przytrafiają, są częścią Boskiego planu, czy też zrozumiał to dopiero, kiedy wezwano go na dwór faraona i uczyniono zarządcą całego Egiptu?

Tora nie odpowiada wprost na to pytanie, choć nie ucieka od sugestii. Józef najwyraźniej spośród biblijnych bohaterów przypisuje wszystkie swoje osiągnięcia woli Boga. Przez to sam poddaje się terapii, której świeckim odpowiednikiem, zalecanym przez Frankla, Becka i Seligmana byłoby skupienie się na zadaniu, do którego został powołany (Frankl), zrozumienie, że niepowodzenie może okazać się nową szansą (Beck), wreszcie zwrócenie uwagi na dobre strony swojej sytuacji (Seligman). Oprócz tego, że Józefowi udało się wyjść z więzienia, uwolnił się również z emocjonalnej celi, którą byłoby żywienie urazy do braci. Cała sytuacja przestała być dla niego rodzinnym dramatem rywalizujących ze sobą braci, a stała się częścią wielkiej machiny historii zaprojektowanej przez Bożą Opatrzność.

Elementy żydowskości, które odnajduję w myśli Frankla, Becka i Seligmana, są nieobecne w psychoanalizie Freuda. Centralnym punktem judaizmu jest idea ludzkiej wolności – przekonanie, że nie jesteśmy niewolnikami historii, ale jej twórcami. Zgadzam się z twierdzeniem Freuda, że czasami znajdujemy się pod wpływem popędów, których istnienia nie jesteśmy świadomi. Mamy jednak zdolność przezwyciężania ich dzięki „nawykom serca”, które doskonalą i uszlachetniają naszą osobowość.

Historia Józefa pokazuje, że możemy wyjść cało z tragedii dzięki spojrzeniu na życie nie jako na cykl krzywd zadanych nam przez innych, ale serię zaplanowanych przez Boga sytuacji, z których każda przybliża nas do spełnienia Boskiego planu.

Nie możemy wszyscy być jak Józef, ale dzięki rabinowi Szneurowi z Ladów (w wymiarze religijnym) oraz Franklowi, Beckowi i Seligmanowi (w wymiarze świeckim) możemy nauczyć się, jak zmienić nasze samopoczucie poprzez zmianę sposobu myślenia. Najlepszym na to sposobem jest zadanie sobie pytania: jaką furtkę, której wcześniej bym nie zauważył, otwiera przede mną to konkretne doświadczenie? Odpowiedź na to pytanie może zmienić nasze życie.


* W pracach Freuda, bez wątpienia występują żydowskie elementy. To choćby fakt, że nazywał psychoanalizę „leczeniem przez mówienie”. W rzeczywistości jest ona „leczeniem przez słuchanie”, a słuchanie jest fundamentalną cechą żydowskiej duchowości.

** Beck jest autorem książki „Terapia poznawcza zaburzeń osobowości” oraz innej ciekawej pozycji pod tytułem „Prisoners of Hate” (Więźniowie nienawiści).


twoje uwagi, linki, wlasne artykuly, lub wiadomosci przeslij do: webmaster@reunion68.com

 


Kamińska Ester Rachel -25 grudnia 1925

Kamińska Ester Rachel

Wirtualny Sztetel


Ester Rochl Kaminska

Data urodzenia: 10 marca 1870
Miejsce urodzenia: Porozów
Data śmierci: 25 grudnia 1925
Miejsce śmierci: Warszawa
Zawód: aktorka

Ester Rachel urodziła się w Porozowie, w pobliżu Wołkowyska, jako siódme dziecko kantora Szymona Halperna. Chodziła do chederu, uczyła ją także żona rabina.

Jako 17-letnia dziewczyna wyjechała do Warszawy. Początkowo pracowała tam jako szwaczka. Chciała jednak występować na scenie, na co nie zgadzali się jej rodzice. Dopiero po ich śmierci zatrudniła się do trupy teatralnej jako aktorka. Od razu obsadzono ją w głównej roli – Mirele w Kiszefmacherin (jid., Czarodziejka) Abrahama Goldfadena. Zespołem teatralnym kierował Abraham Izaak Kamiński, za którego Ester Rachel wyszła za mąż.

Zespół Kamińskiego występował w wielu miejscach na prowincji. Odwiedzał miasteczka centralnej Polski, a potem – guberni grodzieńskiej, mohylewskiej i czernichowskiej. Ponieważ obowiązywał zakaz wystawiania sztuk w jidysz, Kamiński przerabiał żydowskie teksty, aby brzmiały niemiecko. Ester Rachel Kamińska stała się gwiazdą zespołu Kamińskiego.

Dopiero w 1905 r. carski zakaz został uchylony i na scenie pojawiły się przedstawienia w jidysz. W Teatrze Bagatela (przy ul. Bagatela) Kamińscy wystawili sztukę Chanele di nejtorin (jid., Hane szwaczka) Zygmunta Feinmana z Ester Rachel w roli głównej. Chociaż teatr był daleko od dzielnicy żydowskiej, przybyły na nią tłumy widzów.

Kamińska chciała stworzyć teatr wystawiający repertuar poważny, nie tylko „lekki, łatwy i przyjemny”. Miał to być teatr, którego podstawą był tekst na odpowiednim poziomie literackim. Kamińscy zaczęli więc wystawiać utwory współczesnych żydowskich twórców – Jakuba Gordina, Dawida Pinskiego, Icchoka Lejba Pereca, Szolema Alejchema. Sięgali też po obcojęzycznych pisarzy, takich jak Molier, Aleksander Dumas, Maksim Gorki czy Henrik Ibsen.

Ester Rachel często grała role silnych kobiet – Chasi z Chasie di jesojme (jid., Chasia sierota) czy Mirele z Mirele Efros Jakuba Gordina. Krytyk teatralny Aleksander Mukdojni pisał, że to „pokolenia żydowskich matek mówią przez nią”. Zaczęto o niej mówić „di mame Ester Rochel” – „matka Ester Rachel”, a do historii przeszła jako „matka teatru żydowskiego”.

Zespół początkowo nie miał stałej sceny. Występował tam, gdzie ich zapraszano. Dużo występował w Rosji, potem w Stanach Zjednoczonych. Przez jakiś czas grał w Łodzi, a po powrocie do Warszawy – w Jardin d’Hiver przy Chmielnej oraz w Elizeum przy Karowej. Kamiński postanowił wybudować własną scenę. Za pieniądze z honorariów amerykańskich Kamińscy przebudowali gmach cyrku na Dynasach w Warszawie. W 1911 r. miejsce to stało się ich siedzibą. Nie zaprzestali jednak wyjazdów na tournée. Grali w Londynie, Paryżu, Baku, ponownie na ziemiach rosyjskich. Kiedy w czasie I wojny władze rosyjskie ponownie zakazały gry w jidysz, Kamińscy występowali po rosyjsku. Po śmierci męża w 1918 r. w Łomży, Ester Rachel nie przerwała występów. Pojechała z zespołem grać na Litwie, na Ukrainie i w Rosji. W latach 1918–1919 grali na terenach, po których przechodziły fronty wojny, a władza zmieniała się co chwilę. Przez ponad rok występowali pod flagą sowiecką, w państwowych teatrach Moskwy i Połtawy. W 1920 r. udało im się powrócić do Warszawy. W latach 20. XX w. Kamińska występowała już znacznie mniej. Z czasem z powodu choroby musiała całkiem zrezygnować. Zmarła 25 grudnia 1925 r. i została pochowana na cmentarzu żydowskim przy ul. Okopowej.

Należy wspomnieć, że Ester Rachel Kamińska wystąpiła w pięciu filmach niemych opartych na dziełach żydowskich dramaturgów – Mirele Efros (1912), Der umbakanter (jid., Nieznajomy, 1913), Di szchite (jid., Ubój, 1914), Di sztifmuter (jid., Macocha, 1914) oraz Tkijes kaf (jid., Ślubowanie, 1924).

Jej imieniem nazwano utworzony po II wojnie światowej Państwowy Teatr Żydowski, którym do 1968 r. kierowała jej córka – Ida.

Bibliografia:

  • Ester Rochl Kaminska weg zich alejn (ojtobiografiszer skic), „Hajnt” 28.12.1925, s. 6.
  • Grudberg-Turkow I., Di mame Ester Rochl, Warszawa 1953.
  • Kaminski, Awrom-Icchok, [w:] Leksikon fun jidiszn teater, red. Z. Zylbercwajg, t. 6, Mexico City 1969, kol. 5254–5281.
  • Kaminski, Ester-Rochl (Halpern), [w:] Leksikon fun jidiszn teater, red. Z. Zylbercwajg, t. 6, Mexico City 1969, kol. 5433–5616.
  • Mukdojni A., Zichrojnes fun a jidiszn teater-kritiker: Jidiszer teater in Pojln fun 1909 biz 1915, [w:] Archiw far der geszichte fun jidiszn teater un drame, red. J. Szacki, t. 1, Wilna – Nju Jork, ss. 341–421.
  • Steinlauf M., Kaminski Family, [w:] The YIVO Encyclopedia of Eastern Europe [online]
    http://www.yivoencyclopedia.org/article.aspx/Kaminski_Family [dostęp: 10.05.2016].

twoje uwagi, linki, wlasne artykuly, lub wiadomosci przeslij do: webmaster@reunion68.com