Archive | 2018/01/13

Antysemityzm w ZSRR [1] : rozjechani ciężarówką

Antysemityzm w ZSRR: rozjechani ciężarówką

Mirosław Czech


Stalin nie był rasistą. Jego masowe mordy miał przeżyć ten, kto został uznany za odpowiedni materiał do budowy “wspólnoty nowego typu” – wieloetnicznego narodu sowieckiego. Powojenne prześladowania Żydów – już po Zagładzie – odbywały się zgodnie z tą logiką

Do białoruskiego Mińska Solomon Michoels, dyrektor Żydowskiego Teatru Akademickiego w Moskwie i przewodniczący Żydowskiego Komitetu Antyfaszystowskiego, pojechał jako członek komitetu Nagród Stalinowskich. Miał wziąć udział w przeglądzie przedstawień teatralnych wysuniętych do tego najważniejszego w Związku Sowieckim wyróżnienia. Towarzyszył mu teatroznawca Władimir Gołubow-Potapow, z pochodzenia również Żyd.

Był 12 stycznia 1948 r. Michoels i Gołubow-Potapow zjedli obiad w towarzystwie sekretarza Żydowskiego Komitetu Antyfaszystowskiego Icka Fefera. Następnie poszli na spotkanie z republikańskim szefostwem partii komunistycznej, które zakończyli kolacją w towarzystwie Fefera oraz aktorów miejscowych teatrów. Po godz. 20 pożegnali się i za namową Gołubowa-Potapowa udali się do jego znajomego, “inżyniera Siergiejewa”. Z nieznanych powodów wybrali się pieszo, choć mieli do swojej dyspozycji samochód z kierowcą.

Następnego dnia z rana ich zmasakrowane ciała znaleźli idący do pracy robotnicy. Po miesięcznym dochodzeniu specjalna grupa śledczych komendy głównej milicji sporządziła raport dla wiceszefa NKWD, osławionego rozprawą nad przywódcami Polskiego Państwa Podziemnego gen. Iwana Sierowa.

“Obydwa trupy były wciśnięte w śnieg, który 12 stycznia padał od wieczora przy porywistym wietrze. Odzież denatów, pieniądze, dokumenty i zegarki (w przypadku Michoelisa – złote) znajdowały się w stanie nienaruszonym. (…) Badanie sądowo-lekarskie trupów (…) wykazało, że śmierć Michoelsa i Gołubowa-Potapowa nastąpiła w rezultacie przejechania ich przez ciężki samochód ciężarowy. Denaci mieli połamane wszystkie żebra i rozerwaną tkankę płucną, Michoels – złamany kręgosłup, Gołubow-Potapow – kość miednicy. Obrażenia odniesione zostały za życia. (…) śmierć … nastąpiła ok. godz. 20 w dniu 12 stycznia, w krótkim czasie od wyjściu z hotelu. (…) Żadnych danych wskazujących na to, że Michoels i Gołubow-Potapow zginęli z innej przyczyny niż przypadkowe ich przejechanie, śledztwo nie znalazło”.

Michoelsowi zorganizowano pogrzeb państwowy. Wśród tysięcy osób, które przyszły złożyć hołd jego pamięci, była również Polina Żemczużyna – była minister przemysłu rybnego, była kandydatka na członka komitetu centralnego partii i żona Wiaczesława Mołotowa – osoby numer 2 w państwie. Półtora roku później Wieniamin Zuskin, dyrektor artystyczny teatru i przyjaciel Michoelsa, zeznał w śledztwie, że Żemczużyna miała mu powiedzieć: “To nie była przypadkowa śmierć, to nie wypadek. Zabili go”. Nie powiedziała kto, ale on odniósł wrażenie, że chodziło o “organy sowieckie”.

Żemczużyna się nie myliła.

Więźniowie specjalni nr 41 i 42

Stalin zaczął rozgrywać kartę żydowską dopiero po wybuchu wojny z III Rzeszą w 1941 r. Chodziło mu o wykorzystanie diaspory żydowskiej w USA i Wielkiej Brytanii na rzecz przyłączenia się Stanów Zjednoczonych do wojny. Ambasador sowiecki w Wielkiej Brytanii Iwan Majski oraz w USA Grigorij Umański (obaj pochodzenia żydowskiego) nawiązali kontakty z wyklętą do tej pory przez ZSRR Światową Organizacją Syjonistyczną kierowaną przez Chaima Weizmana, późniejszego pierwszego prezydenta Izraela.

Żydowski Komitet Antyfaszystowski miał firmować te zadania. Formalnie był organizacją społeczną podległą Sowinformowi, Sowieckiemu Biuru Informacyjnemu. W istocie kontrolę nad nim miały służby specjalne. Pomysłodawcą Komitetu Żydowskiego był Ławrientij Beria, wszechwładny szef NKWD. Chciał, by na jego czele stanęli uwięzieni w Moskwie przywódcy polskiego Bundu, żydowskiej partii socjalistycznej – Henryk Erlich i Wiktor Alter. Obaj siedzieli wtedy na Łubiance oskarżeni o zdradę ZSRR i szpiegostwo na rzecz państw zachodnich. W sierpniu 1941 r. skazano ich na karę śmierci zamienioną po kilku dniach na 10 lat pozbawienia wolności.

Beria osobiście nadzorował rozmowy. Erlich miał być przewodniczącym, zaś Alter sekretarzem Komitetu. Na zastępcę przewodniczącego Beria zaproponował Michoelsa jako reprezentanta Żydów sowieckich. Erlich i Alter dostali jeden warunek: wyjdą na wolność i podejmą działalność, jeśli przystaną na współpracę z NKWD. Po wahaniach zgodzili się, ale po wyjściu z więzienia “urwali się ze smyczy”.

Nawiązali kontakty z przedstawicielami zachodnich ambasad, w tym z kierowanym przez prof. Stanisława Kota przedstawicielstwem rządu gen. Władysława Sikorskiego. Planowali powołanie oddziałów komitetu w państwach zachodnich oraz utworzenie w USA legionu żydowskiego do udziału w walce na froncie sowiecko-niemieckim. Zajęli się poszukiwaniem oficerów polskich zgładzonych przez Sowietów w Katyniu, Miednoje i Charkowie. W rozmowach z zachodnimi dyplomatami mówili o potrzebie zreformowania Sowietów, przekonując, że ich celem jest wyrwanie się z ZSRR. Alter chciał wyjechać do Wielkiej Brytanii, zaś Erlich – do USA.

W grudniu 1941 r. Erlich i Alter ponownie trafili na Łubiankę – tym razem jako “więźniowie specjalni” nr 41 i 42 – i zostali oskarżeni o szpiegostwo na rzecz III Rzeszy. Protestowały władze amerykańskie, organizacje żydowskie z całego świata, Albert Einstein, polski ambasador Stanisław Kot. Nic nie pomogło. Erlich nie wytrzymał psychicznie i w połowie maja 1942 r. powiesił się w celi. Altera rozstrzelano w lutym następnego roku.

Sowieci wdrożyli plan B. Przewodniczącym Żydowskiego Komitetu Antyfaszystowskiego został Michoels, sekretarzem i faktycznym szefem – Szachne Epsztejn, funkcjonariusz wywiadu sowieckiego. Kuratorem mianowano wiceministra spraw zagranicznych Solomona Łozowskiego pełniącego jednocześnie funkcję zastępcy szefa Sowinformu. W prezydium oprócz Michoelsa i Epsztejna znaleźli się m.in.: Fefer, inni poeci Szmuel Hałkin, Lejb Kwitko i Perec Markisz, prozaik Dawid Bergelson, fizjolog Lina Stern, prof. nauk medycznych Borys Szymielowicz.

Komitet wydawał w jidysz gazetę “Ejnikajt” oraz przejął wydawnictwo Der Emes. Wysyłał też ogromną liczbę artykułów do prasy zachodniej – komunistycznej, sympatyzującej z komunistami i oficjalnie niezależnej, choć opłacanej przez Sowietów.

Od czerwca do grudnia 1943 r. Michoels i Fefer odwiedzili USA, Meksyk, Kanadę, Wielką Brytanię i Palestynę. W Stanach Zjednoczonych gościli w kilkunastu miastach, spotkali się z Weizmanem, Albertem Einsteinem i Tomaszem Mannem. Złożyli świadectwo o eksterminacji Żydów przez III Rzeszę, przekonując zarazem, że w ZSRR antysemityzm został zupełnie wykorzeniony.

Z tej formy ich aktywności władze sowieckie były zadowolone.

Podświadome wrażenie

Gorzej wypadła ocena działalności Komitetu w samym ZSRR. Michoels dążył bowiem do przekształcenia go w reprezentację społeczności żydowskiej w miejsce zlikwidowanego w latach 30. “Jewkomu” – komisariatu do spraw żydowskich, i “Jewsekciji” – sekcji żydowskiej partii komunistycznej. Sygnałem, że zaczynają się problemy, stał się zakaz publikacji w Moskwie sztandarowego wydawnictwa komitetu – “Czarnej księgi” zbrodni nazistowskich na ludności żydowskiej. Amerykańskie wydanie “Czarnej księgi” ukazało się w 1946 r., lecz bez przedmowy Einsteina i mocno ocenzurowane. Wydanie sowieckie, którego redaktorami byli Ilja Erenburg i Wasilij Grossman, nie ukazało się nigdy. Zarzut główny brzmiał: “Czytelnik podświadomie odnosi wrażenie, że Niemcy prowadzili wojnę z ZSRR wyłącznie po to, by zniszczyć Żydów”.

Nie przeszkodziło to jednak w wykorzystywaniu publikacji przez prokuraturę sowiecką podczas procesu norymberskiego.

Innym problemem w relacjach z władzami stała się idea powołania na Krymie autonomicznej republiki żydowskiej. Z błogosławieństwa Mołotowa Michoels i Fefer rozmawiali z przywódcami Żydów amerykańskich. Uzyskali deklarację wsparcia ze strony szefa organizacji pomocowej “Joint” Jamesa N. Rosenberga, który upatrywał w tym projekcie alternatywę wobec osadnictwa żydowskiego w Palestynie. W połowie lutego 1944 r. Komitet wystąpił do Stalina o utworzenie Żydowskiej SRR na Krymie. Sprawa nie wyszła poza rozmowy gabinetowe, chociaż, jak późnej zeznawali uczestnicy narad, rozdzielono już stanowiska we władzach republiki. Stalin traktował jednak problem instrumentalnie – chciał pomocy od diaspory żydowskiej. “Memoriał krymski” miał natomiast fatalne skutki dla jego autorów – w 1952 r. stał się głównym dowodem na “agenturalną działalność” działaczy Komitetu.

Niezadowolenie władz wywołała również aktywność Michoelsa w sprawie przejawów antysemityzmu na wyzwolonych terenach ZSRR, głównie na Ukrainie i Krymie. Chodziło o politykę kadrową władz oraz sprawę mieszkań. We wrześniu 1945 r. w Kijowie pracownik ministerstwa bezpieczeństwa Ukraińskiej SRR Josif Rozensztejn zastrzelił dwóch pijanych czerwonoarmistów, którzy wcześniej go pobili. Jeden z żołnierzy usiłował odzyskać mieszkanie, które jego matka zasiedliła po ewakuowanych na początku wojny mieszkańcach narodowości żydowskiej. Złość wyładował na przypadkowej osobie “o fizjonomii Żyda”.

Zajścia wywołały oburzenie wielu osób narodowości żydowskiej. W piśmie do Stalina i Berii kilku byłych żołnierzy frontowych oskarżyło miejscowe władze partyjne o wzniecanie nastrojów antysemickich i realizację polityki usuwania osób narodowości żydowskiej z urzędów. Ówczesny I sekretarz partii na Ukrainie Nikita Chruszczow tłumaczył się, że nie jest nacjonalistą ukraińskim i nie realizuje antysemickiej polityki. Stalin mu nie uwierzył. W marcu 1947 r. szefem komunistów ukraińskich został Łazar Kaganowicz, który pełnił tę funkcję w czasie Wielkiego Głodu. Teraz miał zająć się nie tylko walką z burżuazyjnymi nacjonalistami ukraińskimi, lecz również żydowskimi.

Żydzi ojczyznę już mają

W listopadzie 1946 r. z wnioskiem o likwidację Komitetu wystąpił sekretarz KC Michaił Susłow odpowiadający wówczas za politykę zagraniczną. “Komitet – pisał – nosi charakter nacjonalistyczny i syjonistyczny, obiektywnie przyczyniając się do wzmocnienia reakcyjnego burżuazyjno-nacjonalistycznego ruchu żydowskiego za granicą oraz do podgrzewania nastrojów nacjonalistycznych i syjonistycznych wśród części ludności żydowskiej w ZSRR”. Ponadto “bez zezwolenia przywłaszcza sobie niewłaściwą mu funkcję pełnomocnika do spraw ludności żydowskiej”.

Komitet jeszcze ocalał – dzięki Bencjonowi Goldbergowi, zięciowi pisarza Szolema Alejchema i agentowi służb sowieckich w USA. Goldberg wskazywał na szczególną wartość “strategicznej pozycji Żydów w sferze opinii międzynarodowej w całym świecie” dla obrony interesów ZSRR w rozpoczynającej się zimnej wojnie. Ceną miało być poparcie ZSRR dla powstania Izraela.

Stalinowi projekt się spodobał.

16 listopada 1947 r. ambasador Andriej Gromyko wygłosił w ONZ “syjonistyczne” – jak je nazwano – przemówienie. Potem ZSRR podpisał porozumienie z żydowskim ruchem niepodległościowym w sprawie dostaw sprzętu wojskowego. Umówiono się również co do pomocy Kremla w kwestii emigracji do Palestyny ponad 700 tys. Żydów mieszkających w “krajach demokracji ludowej”. ZSRR jako pierwszy uznał też niepodległość Izraela proklamowaną 18 maja 1948 r.

Wśród Żydów sowieckich powstanie Izraela wywołało euforię. Młodzież i wojskowi zgłaszali chęć wyjazdu do Palestyny, by walczyć przeciwko koalicji państw arabskich. Wybuch uczuć narodowych towarzyszył przyjazdowi Goldy Meir – pierwszego ambasadora Izraela w ZSRR. W tej eksplozji uczestniczyły nawet żydowskie żony najwierniejszych palatynów Stalina. Żona marszałka Klimenta Woroszyłowa, Jekatierina Dawidowna (Golda Gorbman) zdumiała bliskich oświadczeniem: “W końcu i my mamy ojczyznę”. W przypadające na początek października święto Rosz Haszana (Nowy Rok) i Jom Kipur (Dnia Ostatecznego) znowu zebrały się tłumy wokół synagogi chorałowej. Przybyła również Golda Meir. Ze szczególnym entuzjazmem przyjęto tradycyjne słowa rabina: “W następnym roku w Jerozolimie”.

Icek Fefer powiedział wtedy żonie: “Tego nam nigdy nie darują”.

Stalin szybko się rozczarował efektami swojej polityki żydowskiej.

W pierwszych wyborach parlamentarnych komuniści izraelscy zdobyli tylko cztery mandaty, zaś prosowiecka partia Mapam – 19. Żadna nie weszła do koalicji rządowej. Nowy rząd zaś z całą mocą postawił problem emigracji Żydów z ZSRR. Na to jednak nie było zgody Kremla. Z osobistego nakazu Stalina Erenburg zamieścił w “Prawdzie” artykuł z prostą w swoim cynizmie tezą: “Żydzi sowieccy mają już własną ojczyznę i nie potrzebują nowej”. Do ochłodzenia relacji izraelsko-sowieckich przyczyniła się również zmiana amerykańskiej polityki – Waszyngton udzieli Izraelowi 100 mln dol. pożyczki. Inwestycje amerykańskie w Izraelu zdecydowanie wyprzedziły napływ towarów i funduszy sowieckich.

Nie rzucicie nas na kolana

Uchwałę w sprawie likwidacji Komitetu politbiuro podjęło 20 listopada 1948 r., dopisując uwagę: “Na razie nikogo nie aresztować”. Stalin uznał, że czekiści nie zebrali wystarczających materiałów, by wykazać, że członkowie Komitetu i ludzie z nimi sympatyzujący byli “burżuazyjnymi nacjonalistami żydowskimi” i prowadzili działalność szpiegowską na rzecz USA.

Przełom przyniósł raport podpułkownika ministerstwa bezpieczeństwa państwa (MGB) Michaiła Riumina z lipca 1951 r., w którym oskarżył ministra bezpieczeństwa państwa Wiktora Abakumowa o przestępstwa przeciwko partii i państwu: miał tuszować sprawę “kontrrewolucyjnego Sojuszu Walki o Sprawę Rewolucji” – chodziło o grupę uczniów i studentów narodowości żydowskiej, dzieci osób represjonowanych podczas Wielkiego Terroru. Komisja, w której skład wchodzili m.in. Grigorij Malenkow i Beria, zarzuty potwierdziła. Abakumowa aresztowano. Riuminowi powierzono śledztwa o szczególnej wadze dla państwa.

Czystki w bezpiece przekształciły się w walkę ze “spiskiem syjonistycznym” w “organach” i prokuraturze. Na oskarżonych członkach Komitetu wymuszano zeznania potwierdzające zasadność owej tezy. Najwięcej “kompromatu” zebrano na Łozowskiego i Fefera. Główny zarzut wobec byłego szefowi Sowinforbiura dotyczył popierania idei utworzenia republiki żydowskiej na Krymie mającej stanowić “przyczółek” ekspansjonizmu amerykańskiego w basenie Morza Czarnego. Zbrodnia śmiertelna, “uprawdopodobniona” powstaniem w 1949 r. NATO i przyjęciem w jego poczet trzy lata później Grecji i Turcji.

Złamany Fefer odegrał rolę kluczowego świadka oskarżenia w rozprawie nad członkami Komitetu. Ostatecznie spośród 30 oskarżonych wyłączono grupę 15 osób, którym wyznaczono główne role “w sprawie przestępczej działalności ŻKAF”. Materiały obciążające zebrano na kolejnych 213 osób – w tym Erenburga – lecz Stalin nie zgodził się na ich areszt.

Proces rozpoczął się w maju 1952 r. Łozowski punkt po punkcie zbijał oskarżenie, prof. Szymielowicz – dyrektor znanej kliniki im. Botkina – mówił wprost o torturach, jakim został poddany. W konfrontacji z Feferem kilku oskarżonych osiągnęło sukces – wykazali, że kłamał. On sam w końcu odwołał większość swoich zeznań, przyznał się do współpracy z MGB, tłumacząc swoją rolę wykonywaniem poleceń resortu.

Przewodniczący składu sędziowskiego Aleksandr Czepcow, dostrzegając bezpodstawność oskarżenia, wystąpił do najwyższych instancji partyjnych o przeprowadzenie dodatkowego śledztwa. Od Mołotowa usłyszał: “Chcecie nas rzucić na kolana przed tymi przestępcami? Wyrok w tej sprawie zaakceptował naród, trzy razy tą sprawą zajmowało się politbiuro. Wykonujcie polecenia politbiura!”.

13 oskarżonych skazano na karę śmierci: Bergelsona, Fefera, poetę Dawida Hofsztejna, działacza związkowego Józefa Józefowicza, Kwitkę, Łozowskiego, Markisza, prof. Szymielowicza, publicystę Leona Talma, tłumaczkę Emilię Teumin, tłumaczkę Chaję Watenberg -Ostrowską, redaktora i cenzora Ilję Waltenberga, aktora i reżysera Wieniamina Zuskina. Wyroki wykonano 12 sierpnia 1952 r.

Agenci Mikołajczyka i syjoniści

Raporty ministerstwa bezpieczeństwa państwowego (MGB) na temat “spisku syjonistycznego” w otoczeniu rodziny Michoelsa lądowały na biurku Stalina od połowy 1946 r. Sam Michoels niebacznie próbował dotrzeć do Stalina z postulatami w sprawie ludności żydowskiej za pośrednictwem Izaaka Goldsztejna, znajomego rodziny drugiej żony Stalina Nadieżdy Alliłujewej. Dyktator nie znosił jednak, gdy rodzina mieszała się do polityki. Tym bardziej że w USA pojawiła się książka, w której opisywano szczegóły z życia familii dyktatora. Stalin połączył obie sprawy z wejściem nowych osób pochodzenia żydowskiego do jego rodziny. Jakow, syn z pierwszego małżeństwa, ożenił się z Żydówką z Odessy. Pierwszą zaś miłością córki Swietłany był filmowiec Aleksiej Kapler, a kiedy został zesłany, Swietłana wyszła za mąż za kolegę szkolnego Grigorija Morozowa. Stalin skomentował to słowami: “Powinna sobie wybrać Rosjanina”.

Pod koniec 1947 r. aresztowano obie siostry nieżyjącej już Nadieżdy Alliłujewej. A wraz z nimi Goldsztajna, który podczas śledztwa zeznał, że władzę w Komitecie Antyfaszystowskim “przejęli żydowscy burżuazyjni nacjonaliści”. Michoels do tego miał być amerykańskim szpiegiem i na zlecenie tamtejszej diaspory wykazywać “podwyższone zainteresowanie życiem osobistym głowy państwa sowieckiego”. Stalin kazał zabić Michoelsa tak, by to wyglądał na wypadek samochodowy.

Aresztowany po śmierci dyktatora szef specjalnego wydziału śledczego MGB Fiodor Szubniakow wspominał:

“Otrzymałem polecenie skontaktowania się z agentem [Gołubowem-Potapowem] i z jego pomocą [nakazano mi] wywieźć Michoelsa na daczę, gdzie powinien zostać zlikwidowany. Podczas kontaktu oświadczyłem agentowi, że istnieje konieczność spotkania się na stopie prywatnej z Michoelsem, i poprosiłem agenta o zorganizowanie tego spotkania. Agent zadanie to wypełnił, zapraszając Michoelsa do »mieszkającego w Mińsku osobistego przyjaciela «. Około godz. 21 ja i funkcjonariusz specsłużb Krygłow (jako kierowca) podjechaliśmy w umówione miejsce, gdzie zjawił się agent i Michoels, któremu zostałem przedstawiony przez agenta. Razem pojechaliśmy do mnie »do domu «, tzn. na daczę Canawy [szef białoruskiego MGB]. Na daczy zlikwidowaliśmy Michoelsa.

1. Po zameldowaniu tow. Ogolcowowi [zastępcy szefa MBP], że Michoels i agent zostali dostarczeni na daczę, on zawiadomił o tym przez telefon Abakumowa, który polecił przystąpić do likwidacji Michoelsa i agenta – mimowolnego i niebezpiecznego świadka śmierci Michoelsa.

2. W celu stworzenia wrażenia, że Michoels i agent wpadli pod samochód pijani, zmusiliśmy ich do wypicia szklanki wódki. Następnie pojedynczo (najpierw agent, a potem Michoels) zostali uśmierceni – zmiażdżeni ciężarówką.

3. Upewniwszy się, że Michoels i agent są martwi, nasza grupa wywiozła ich ciała do miasta i wyrzuciła na drogę jednej z ulic położonych w pobliżu hotelu. Przy czym ich trupy ułożone zostały w ten sposób, aby powstało wrażenie, że Michoels i agent zostali potrąceni przez samochód, który przejechał po nich przednimi i tylnymi zestawami kół”.


twoje uwagi, linki, wlasne artykuly, lub wiadomosci przeslij do: webmaster@reunion68.com

 


Howard Stern blasts Lorde for canceling Israel show

Howard Stern blasts Lorde for canceling Israel show

Ben Ariel


Popular shock-jock suggests New Zealand pop star is anti-Semitic after she cancels Tel Aviv concert.

Howard Stern (Reuters)

Popular U.S. shock-jock Howard Stern took a shot at New Zealand pop star Lorde this week, after she canceled an upcoming show in Israel amid pressure by supporters of the Boycott, Divestment, and Sanctions movement (BDS).

Stern, an ardent supporter of Israel and constant critic of musicians who refuse to take the stage there, blasted Lorde on his Sirius XM radio show, saying the singer likely has a problem with Jewish people.

“She has no problem with Russia. The only place in the world where she can’t play is Israel. So what do you think’s going on? What’s the one thing about Israel that’s different than all other places. There’s Jews there … I hope Lorde has a good time in Russia,” he said, as quoted by The Washington Free Beacon.

“Anti-Semitism is on the rise. I’m so [expletive] sick of it,” Stern said, adding about Lorde, “One hit song this girls’ living off of.”

News of the cancellation of Lorde’s June concert in Tel Aviv came days after pro-Palestinian Arab fans in her native New Zealand criticized her. Israeli concert organizers announced the cancellation and said ticket sales would be refunded.

Lorde later justified her decision, claiming it was the right one and adding, “I pride myself on being an informed young citizen, and I had done a lot of reading and sought a lot of opinions before deciding to book a show in Tel Aviv, but I’m not too proud to admit I didn’t make the right call on this one. Tel Aviv, it’s been a dream of mine to visit this beautiful part of the world for many years, and I’m truly sorry to reverse my commitment to come play for you. I hope one day we can all dance.”

In the past, Stern also has blasted former Pink Floyd frontman and notorious anti-Israel activist Roger Waters for his vocal criticism of Israel and effort to get various artists to cancel concerts there.

Waters, who regularly pressures artists not to perform in Israel, last week was one of 100 artists who signed an open letter in support of Lorde.

The letter of support by the group of artists was a response to U.S. Rabbi Shmuley Boteach, who published a full page advertisement in the Washington Post in which he called Lorde a Jew-hating “bigot” and a hypocrite on human rights issues.


(Arutz Sheva’s North American desk is keeping you updated until the start of Shabbat in New York. The time posted automatically on all Arutz Sheva articles, however, is Israeli time.)


twoje uwagi, linki, wlasne artykuly, lub wiadomosci przeslij do: webmaster@reunion68.com

 


Tapes Reveal Egyptian Leaders’ Tacit Acceptance of Jerusalem Move

Tapes Reveal Egyptian Leaders’ Tacit Acceptance of Jerusalem Move

David D. Kirkpatrick


Arab governments publicly condemned President Trump’s statement on Jerusalem but criticism in state-owned and pro-government media across the Arab world was muted.CreditAbir Sultan/European Pressphoto Agency

As President Trump moved last month to recognize Jerusalem as the capital of Israel, an Egyptian intelligence officer quietly placed phone calls to the hosts of several influential talk shows in Egypt.

“Like all our Arab brothers,” Egypt would denounce the decision in public, the officer, Capt. Ashraf al-Kholi, told the hosts.

But strife with Israel was not in Egypt’s national interest, Captain Kholi said. He told the hosts that instead of condemning the decision, they should persuade their viewers to accept it. Palestinians, he suggested, should content themselves with the dreary West Bank town that currently houses the Palestinian Authority, Ramallah.

“How is Jerusalem different from Ramallah, really?” Captain Kholi asked repeatedly in four audio recordings of his telephone calls obtained by The New York Times.

“Exactly that,” agreed one host, Azmi Megahed, who confirmed the authenticity of the recording.

For decades, powerful Arab states like Egypt and Saudi Arabia have publicly criticized Israel’s treatment of the Palestinians, while privately acquiescing to Israel’s continued occupation of territory the Palestinians claim as their homeland.

But now a de facto alliance against shared foes such as Iran, the Muslim Brotherhood, Islamic State militants and the Arab Spring uprisings is drawing the Arab leaders into an ever-closer collaboration with their one-time nemesis, Israel — producing especially stark juxtapositions between their posturing in public and private.

Mr. Trump’s decision broke with a central premise of 50 years of American-sponsored peace talks, defied decades of Arab demands that East Jerusalem be the capital of a Palestinian state, and stoked fears of a violent backlash across the Middle East.

Arab governments, mindful of the popular sympathy for the Palestinian cause, rushed to publicly condemn it.

Egyptian state media reported that President Abdel Fattah el-Sisi had personally protested to Mr. Trump. Egyptian religious leaders close to the government refused to meet with Vice President Mike Pence, and Egypt submitted a United Nations Security Council resolution demanding a reversal of Mr. Trump’s decision. (The United States vetoed the resolution, although the General Assembly adopted a similar one, over American objections, days later.)

King Salman of Saudi Arabia, arguably the most influential Arab state, also publicly denounced Mr. Trump’s decision.

As Palestinian protesters clashed with Israeli soldiers in the West Bank to protest President Trump’s move on Jerusalem, an Egyptian intelligence officer was quietly working to persuade Egyptians to accept the decision. / CreditShadi Hatem/European Pressphoto Agency

At the same time, though, the kingdom had already quietly signaled its acquiescence or even tacit approval of the Israeli claim to Jerusalem. Days before Mr. Trump’s announcement, the Saudi crown prince, Mohammed bin Salman, privately urged the Palestinian president, Mahmoud Abbas, to accept a radically curtailed vision of statehood without a capital in East Jerusalem, according to Palestinian, Arab and European officials who have heard Mr. Abbas’s version of events.

Saudi Arabia publicly disputed those reports.

The hosts Captain Kholi called all heeded his advice, and most other voices in the state-owned and pro-government news media across the Arab world were also strikingly muted, even unemotional, about the status of Jerusalem. Such a response would have been all but unthinkable even a decade ago, much less during the period between 1948 and 1973, when Egypt and its Arab allies fought three wars against Israel.

Shibley Telhami, a scholar of the region at the University of Maryland and the Brookings Institution, called the Arab states’ acceptance of the decision “transformational.”

“I don’t think it would have happened a decade ago, because Arab leaders would have made clear they wouldn’t live with it,” he said. Instead, he said, preoccupied by concerns about their own stability, the Arab leaders signaled that — while they may not like the decision — they “will find a way to work with it,” and “with a White House that is prepared to break with what had been taboos in American foreign policy.”

Two spokesmen for the Egyptian government did not respond to requests for comment for this article. Captain Kholi could not be reached.

Television talk shows play a formative role in shaping public debate in Egypt, and Egyptian intelligence services often brief the presenters of the programs about messages to convey to the public. The hosts typically prefer to characterize the conversations as journalists talking to sources.

In addition to the call with Mr. Megahed, three other audio recordings of strikingly similar telephone conversations with the same intelligence agent, Captain Kholi, were all provided to The Times by an intermediary supportive of the Palestinian cause and opposed to President Sisi. The origin of the recordings could not be determined.

Mr. Megahed, in an interview, said that he had agreed with Captain Kholi based on his personal assessment of the need to avoid a fresh outbreak of violence, not on the orders of the intelligence service.

“I am friends with Ashraf and we talk all the time,” Mr. Megahed said. “Another intifada would be bad. I have no problem saying all of the things you have heard in that call in public.”

As for those who disagreed, he said, “We should have buses pick up all the people who say they want to go fight for Jerusalem and actually drive them to Jerusalem. Go fight if you are so tough. People are sick of the slogans and all that. I only care about the interests of my country.”

Two of the calls were with other well-known Egyptian talk show hosts. One of them, Mofid Fawzy, quickly denied taking part in any such conversation and immediately hung up the phone.

Lawyers in Cairo protested the American recognition of Jerusalem as the capital of Israel while the government was trying to persuade Egyptians to go along with the decision.CreditNariman El-Mofty/Associated Press

read more: Egyptian Leaders’ Tacit Acceptance of Jerusalem Move


twoje uwagi, linki, wlasne artykuly, lub wiadomosci przeslij do: webmaster@reunion68.com