Reunion 68

Archive | 2018/07/05

Ingmar Bergman u Hitlera. Kultowego reżysera romans z faszyzmem

Ingmar Bergman u Hitlera. Kultowego reżysera romans z faszyzmem

Thomas Sjöberg


Palmgrenska Samskolan w Sztokholmie, szkoła, do której uczęszczał Ingmar Bergman. Zdjęcie klasowe (Bergman drugi od prawej w tylnym rzędzie) (Fot. Archiwum Miejskie w Sztokholmie)

Podczas pobytu w Niemczech Ingmar po raz pierwszy zetknął się z estetyką nazistowskiej rzeczywistości, jej hierarchią, propagandą i masowymi imprezami. “Wyciągnąłem rękę i powiedziałem: Heil Hitler – było to zabawne uczucie”

W czerwcu 1936 roku prawie 18-letni Ingmar wyjechał z niewielkiego świata, jakim dotychczas był dla niego rynek i parafia w Sztokholmie, aby znaleźć się w centrum najważniejszych wydarzeń. Kiedy dotarł do Berlina, miał za sobą nieprzespaną noc w pociągu i zdążył się zapoznać z pruskimi porządkami. „Biada mi, to straszne”, napisał w liście do matki. „Do jakiej dziury ja trafiłem? Ale i tak jest tu zabawnie.
Wszystko odbywa się na rozkaz. Porcje jedzenia mają tę samą wielkość. Wszystko ma taki sam kształt. Wczoraj kazano nam zwiedzać aeroport, a potem nas wysłano na odczyt o Gustawie II Adolfie, który zamienił się w hymn pochwalny na cześć Hitlera”.

Hitler sprawował władzę w Niemczech już od trzech lat. Do osławionej „nocy kryształowej” miało dojść za dwa lata, ale ataki na Żydów trwały w najlepsze. Bojkotowano ich sklepy, odebrano im prawa obywatelskie. Od kiedy Hitler doszedł do władzy, w obozie koncentracyjnym w Dachau pod Monachium systematycznie mordowano albo zamieniano w niewolników jego politycznych przeciwników, Żydów, komunistów, homoseksualistów i osoby niepełnosprawne.

Bergman przyjechał do Niemiec nie tylko z pełną walizką, ale także nafaszerowany nazistowską propagandą, której nasłuchał się w domu i szkole. Jego brat Dag był jednym z założycieli partii narodowosocjalistycznej, a ojciec wielokrotnie głosował na nazistów w wyborach. Nauczyciele Ingmara wysławiali dawne Niemcy, niemiecką kulturę opiewano w szerokich kręgach. Nauczyciel gimnastyki jeździł każdego lata do Bawarii na spotkania oficerskie. Zgodnie z tym, co mówił sam Bergman, niektórzy duchowni z jego parafii byli kryptonazistami, a bliscy przyjaciele rodziców żywili ciepłe uczucia do nazistowskich Niemiec.

„Dziś w nocy przespałem sześć godzin (teraz jest siódma rano, pobudkę urządzono nam o szóstej). Kierownictwo naszej wycieczki śpi chyba przez cały czas. To Niemcy wszystko organizują”, pisał Ingmar w liście do domu.

Wierny nazista

Do Niemiec przyjechał na wymianę jako tak zwany Austauschkind. Była to tradycja, którą zapoczątkowano jeszcze przed pierwszą wojną światową. Niemieckie instytucje organizowały pobyty niemieckich uczniów w innych krajach. W tym samym czasie zagraniczni uczniowie przyjeżdżali na wakacje do Niemiec. Po wojnie kraj popadł w kulturalną izolację i wymiana młodzieży odbywała się tylko z państwami skandynawskimi.

Niemcy uznali, że starszego pokolenia nie da się już przekonać do zmiany poglądów, i całą uwagę skupili na dzieciach.

Poprzez wykorzystanie sugestywnej przewagi niemieckiej młodzieży nad jej rówieśnikami w innych krajach zamierzali wykształcić pozytywne nastawienie do nazizmu w możliwie jak największej liczbie społeczeństw zamieszkujących państwa demokratyczne. Zdaniem Vilhelma Scharpa, który sporządził na ten temat specjalny raport dla szwedzkiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych i od 1928 roku był lektorem języka szwedzkiego na uniwersytecie w Berlinie, szczególną uwagę – zgodnie z doktryną o pokrewieństwie rasowym – należało poświęcić Szwedom.

Podróż pociągiem do Berlina nie była zbyt przyjemna. Ingmar zastanawiał się, czy jego matka wie, jak wyglądają niemieckie wagony trzeciej klasy.

„Całe wyposażenie – pisał w liście – jest wykonane z drewna. Przywykłem wprawdzie do niewygody, ale czegoś straszniejszego jeszcze nigdy nie doświadczyłem. (…) Dom, w którym mieszkamy, przypomina obóz koncentracyjny. W sali przebywa sto osób, które ostatniej nocy pysznie się bawiły”.

Nie było nic szczególnego w tym, że Ingmar odwoływał się do warunków panujących w obozach koncentracyjnych. Określenia tego używano już na początku XX wieku i na pewno występowało ono w podręcznikach do historii używanych w szkole Palmgrenska. Obozy były jednym z instrumentów, którymi europejskie państwa kolonialne posługiwały się w Afryce, żeby zatrzymać na miejscu lokalną ludność.

„Trafiłem do rodziny pastora w Turyngii, do niewielkiej miejscowości o nazwie Haina, gdzieś między Weimarem a Eisenach. Wieś położona była w dolinie, w zamożnej okolicy. Między domami wiła się leniwie mętna rzeczka (…)”.

Pan Haid był pastorem, szczupłym mężczyzną o przyjaznym spojrzeniu niebieskich oczu. Nosił bokobrody, czarny beret naciągnięty na czoło i zatyczki w uszach. Zdaniem Bergmana był człowiekiem oczytanym i muzykalnym, grał na kilku instrumentach i śpiewał łagodnym tenorem. Jego gruba żona, Clara, zniszczona pracą kobieta, była w pełni posłuszna mężowi i najczęściej przebywała w kuchni. Od czasu do czasu klepała szwedzkiego gościa nieśmiało po policzku. Panią Clarę lubili wszyscy, to ona była sercem rodziny. Tęskniła za ojczystą Szwajcarią i z trudem akceptowała wszystko to, co w jej otoczeniu było niemieckie. To ona wpadła na pomysł, aby rodzina włączyła się w program wymiany młodzieży.

Z opisu Johannesa – jednego z synów gospodarza – wyłania się postać typowego, wiernego nazisty, jakby wyciętego z propagandowej ulotki nazistowskiej. Był wysoki, miał jasne włosy i niebieskie oczy, szczery uśmiech, małe uszy i początki zarostu na brodzie. W rodzinie nazywano go Hannes. To on wyjechał potem do Sztokholmu, aby w ramach wymiany spędzić wakacje w domu szwedzkiego pastora.

Emilie [jedna z córek pastora] była młodą atrakcyjną kobietą, być może trochę zakochaną w niezwykłym gościu ze Sztokholmu. Przez wiele lat korespondowała z Bergmanami. Kiedy jednak „Laterna magica” [późniejsze wspomnienia Ingmara Bergmana] ukazała się w Niemczech, Emilie była rozczarowana opisem jej rodziny. To prawda, że jej bracia działali w Hitlerjugend, ale przecież Ingmar też był entuzjastycznie nastawiony do tej organizacji. Któregoś dnia stwierdził nawet, że także w Szwecji przydałby się ktoś taki jak Hitler.

Ingmar chciał się trochę rozejrzeć. Wiedział, że jego znajoma, Else Sundblad, przebywa u pewnej rodziny w Konstancji nad Jeziorem Bodeńskim. W liście wysłanym do domu Ingmar szczegółowo i entuzjastycznie opisuje dokładnie zaplanowaną podróż, (…) a list kończył się słowami: „Heil Hitler!”.

„Niemcy, obudźcie się”!

Podczas pobytu w Niemczech Ingmar po raz pierwszy zetknął się z estetyką nazistowskiej rzeczywistości, jej hierarchią, propagandą i masowymi imprezami. Do tej pory ta rzeczywistość istniała jedynie w teorii, w wydaniu ojca, brata i ich przyjaciół. Jednak w Niemczech była tak namacalna, że któregoś dnia Ingmar spytał Siegfrieda [gospodarza], czy tak jak wszyscy on też powinien unosić rękę w hitlerowskim pozdrowieniu. „Wyciągnąłem rękę i powiedziałem: Heil Hitler, było to zabawne uczucie” – pisze Bergman w „Laterna magica”.

Poszedł też kiedyś z Hannesem do szkoły i słuchał, jak nauczyciel, który miał na katedrze „Mein Kampf”, czytał uczniom teksty ze „Stürmera” [propagandowa gazeta nazistowskich Niemiec]. Jego szczególną uwagę zwrócił powtarzany stale przez nauczyciela zwrot „von den Juden vergiftet” (zatrute przez Żydów). „Zapytałem później, o co w tym wszystkim chodzi. Hannes zaśmiał się: Ach, Ingmarze, to wszystko nie jest dla cudzoziemców ”.

Ingmar poszedł też na niedzielną mszę, żeby posłuchać kazania wygłaszanego przez pastora Haida. Nie odnosiło się ono jednak do ewangelii, bo pastor wziął za punkt wyjścia autobiografię Hitlera i jego manifest polityczny. Po mszy, przy tradycyjnej kawie, Ingmara otoczyli ubrani w mundury parafianie, a on sam miał wielokrotnie okazję przećwiczyć hitlerowskie pozdrowienie.

Wszystkie dzieci państwa Haidów działały w nazistowskich organizacjach młodzieżowych: synowie w Hitlerjugend, córka w Związku Niemieckich Dziewcząt. Uprawiały sporty, śpiewały, tańczyły, słuchały odczytów, oglądały filmy.

Tymczasem zbliżała się wielka uroczystość: w dniach 3-5 lipca miał się odbyć w Weimarze kongres partii nazistowskiej. Poprzedni zorganizowano dziesięć lat wcześniej, więc była to naprawdę niezwykła okazja. W domu pastora prano i prasowano koszule, czyszczono buty i skórzane elementy umundurowania. W Weimarze panował podniosły nastrój. Jedni mieszkańcy włożyli odświętne ubrania, inni mundury. Grała orkiestra, domy zdobiły transparenty i girlandy z kwiatów, przez cały czas biły dzwony, a na starym rynku rozstawiło się wesołe miasteczko. W operze wystawiano dzieło Wagnera „Rienzi”, na wieczór szykowano pokaz sztucznych ogni. Wydrukowano nawet okolicznościowe widokówki i stempel z napisem „Niemcy, obudźcie się”, sprzedawano pamiątkową brązową odznakę.

„Mein Kampf” jak „Ojcze nasz”

Rodzina Haidów miała przydzielone bardzo dobre miejsca w pobliżu trybuny honorowej. Świeciło słońce, ale zanosiło się na zmianę pogody. Na niebie gromadziły się burzowe chmury. Ingmar i jego towarzysze popijali piwo i jedli kanapki.

Opis przybycia Hitlera, który Bergman zamieścił w „Laterna magica”, jest porywający. Łatwo zrozumieć, dlaczego dzień spędzony w Weimarze zrobił na nim tak silne wrażenie.

„Nikt nie zwracał uwagi na burzę, całe zainteresowanie, całe uniesienie, cała ta błogość koncentrowała się wokół jednej jedynej postaci. Stał nieruchomo w ogromnym czarnym samochodzie, który powoli skręcał na rynek. Teraz odwrócił się i patrzył na ryczących, płaczących, opętanych ludzi. Deszcz spływał mu po twarzy, jego mundur ściemniał od wilgoci. Potem zszedł powoli na czerwony dywan i ruszył samotnie ku trybunie honorowej. Jego świta trzymała się w oddaleniu. Nagle zrobiła się cisza, tylko deszcz pluskał o bruk i balustrady. Führer mówił. Było to krótkie przemówienie, nie zrozumiałem z niego wiele, ale głos był chwilami patetyczny, czasem żartobliwy, gesty zsynchronizowane i dobrze dostosowane do sytuacji. Gdy mowa została zakończona, wszyscy wykrzyknęli swoje Heil!, burza ustała i gorące światło przebiło się przez niebieskoczarne chmury. Zagrała ogromna orkiestra, a z bocznych ulic wysypała się na rynek parada wokół trybuny honorowej i dalej obok teatru i katedry”.

Ingmar był pod wielkim wrażeniem. Dotąd nie widział ani nie słyszał niczego, co przypominało eksplozję tak niezmierzonej potęgi. Bledły przy niej kazania wygłaszane przez duchownych.

Ingmar krzyczał tak samo jak wszyscy, tak samo jak wszyscy unosił rękę w hitlerowskim pozdrowieniu i tak samo jak wszyscy ubóstwiał tego tajemniczego człowieka z niewielkim wąsikiem.

Chciał lepiej zrozumieć, co działo się na rynku. Hannes wytłumaczył mu więc, że Żydzi eksploatowali niemiecki naród, a jego partyjni towarzysze zbudowali przeciwko komunizmowi bastion, który Żydzi konsekwentnie sabotowali, i że teraz Niemcy po prostu bronią się przeciwko spiskowi. Rodzina Haidów podarowała Ingmarowi na urodziny portret Hitlera, który Hannes powiesił nad jego łóżkiem, żeby Ingmar przez cały czas miał go przed oczami.

Podarunek ten, podobnie jak cały pobyt w Niemczech, odniósł zamierzony skutek, zgodny z zamysłem twórców programu wymiany młodzieży. Bergman nauczył się kochać Hitlera w taki sam sposób jak rodzina Haidów. „Przez wiele lat byłem po stronie Hitlera, cieszyłem się z jego sukcesów i martwiłem porażkami. (…) Jako Austauschkind, nieuodporniony i nieprzygotowany, wpadłem w rzeczywistość mieniącą się idealizmem i kultem bohaterstwa. Zostałem ponadto poddany działaniu agresywności, która w wysokim stopniu szła w parze z moją własną. Oślepił mnie zewnętrzny blask. Nie widziałem ciemności”.


Książka Thomasa Sjöberga „Ingmar Bergman. Miłość, seks i zdrada”w tłumaczeniu Wojciecha Łygasia ukaże się 14 lipca nakładem wydawnictwa Albatros


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


New Hebrew Worship with English Subtitles Music Video from Israel!

New Hebrew Worship with English Subtitles Music Video from Israel!

   ONE FOR ISRAEL Ministry



Music performed by Sarah Liberman
Song: Fire of Your Spirit
Buy Album at: www.sarahliberman.com
Undertextare (Spanska (Latinamerika))
Ramon Ascencio

 


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com