Archive | 2018/07/11

Do premiera Morawieckiego. Porozmawiajmy jak historycy

Do premiera Morawieckiego. Porozmawiajmy jak historycy

Marcin Kula


O poprawce nowelizacji ustawy o IPN powiedziano już mnóstwo. Spróbuję się jednak zająć nią raz jeszcze – jako historyk. Premier jest historykiem, więc porozmawiajmy jak historycy.

Interesuje mnie operacja na historii dokonana kilka miesięcy temu i kontynuowana 27 czerwca. Wyrażają się w niej zarówno założenia ogólne podejścia do naszej dyscypliny, jak i konkrety.

Pierwszym założeniem jest to, że wizja przeszłości jest sprawą państwa, które powinno prowadzić „politykę historyczną”. Z mojego punktu widzenia, historyk, który włącza się w „politykę historyczną” inaczej niż poprzez wyniki swoich badań, prostytuuje się zawodowo. Dla mnie historia jest przedmiotem badania, refleksji i dyskusji. Tworzenie czy poparcie jednej wizji przez państwo wszystko to utrudnia – nawet jeśli usuwa się groźbę penalizacji wypowiedzianych poglądów. Państwo nie może się odwrócić od historii (program szkolny, uroczystości, upamiętnienia…), ale raczej powinno minimalizować własną rolę. Padły słowa o tym, że różne kraje, a zwłaszcza Izrael, praktykują politykę historyczną dla własnego bezpieczeństwa, co – jak mówiono – krytycy takiej polityki powinni dostrzec. No więc, zachęcony, dostrzegam. Pytam tylko, czy propagatorzy tej polityki dostrzegają kilka różnic w najnowszych dziejach Żydów oraz Izraela i Polaków – różnic, które tam podkreślają wagę historii oraz pewnej jej wizji. W Izraelu zresztą też pojawiły się elementy różnorakich rewizji historii.

 

Z mojego punktu widzenia, historyk, który włącza się w
„politykę historyczną” inaczej niż poprzez wyniki swoich
badań, prostytuuje się zawodowo.

Marcin Kula

Według środowiska rządzącego istnieje tylko jedna historia prawdziwa. Otóż, w moim przekonaniu, znacznie łatwiej dogadamy się co do fałszu w historii niż co do prawdy w historii. Łatwiej można powiedzieć, co jest niewątpliwie zafałszowaniem obrazu dziejów, niż zgodzić się, co jest obrazem prawdziwym. Trudno, nie jesteśmy jedną z nauk przyrodniczych – choć i przyrodnicy podobno nie traktują wyników swoich badań jako tak jednoznacznych, jak byśmy podejrzewali. Tymczasem władze, nawet wycofując się z zagrożenia penalizacją, podtrzymują istotę sensu nowelizacji sprzed kilku miesięcy, są z niej dumne, najpewniej oczekują podniesienia spraw wizji historii na polu cywilno-prawnym, nie zmieniają nieprecyzyjnych punktów nowelizacji (co znaczy: dyskredytacja narodu? Od jakiego procentu członków narodu zaczyna się? Kto jest narodem?).

W obrazie obecnego stosunku świata do Polski, przedstawianego przez obóz rządzący, jest mnóstwo elementów, które zaskakują. Sam przynajmniej nie widzę istotnego pomawiania „narodu” polskiego o kolaborację w Holokauście, nie widzę „hejtu” wobec Polski, nie widzę masowego „antypolonizmu” – i to jeszcze porównywalnego w swej naturze z antysemityzmem. Nie widzę potrzeby „obrony dobrego imienia Polski”, walki o szacunek dla Polski, bronienia honoru Polski i honoru przodków – gdyż nie widzę ataku w tym kierunku. Na całym świecie i wobec pewno wszystkich narodów istnieją różne, w tym negatywne stereotypy. Nie wszyscy ludzie wszystkich narodowości są wszędzie lubiani. O Francuzach nieraz mówi się „żabojady”, o Włochach „makaroniarze” itd. Sam nie chcę takiego mówienia i unikam go, ale też nie wyobrażam sobie premierów tych krajów podnoszących larum z powodu pojawienia się złych czy głupich stereotypów i pomówień. Czy takie podnoszenie sprawy, jak obserwujemy, nie zdradza jakichś kompleksów? Skądinąd takie negatywne opinie mają cechy istotnie odmienne od antysemityzmu. Na skutek nowelizacji ustawy o IPN mogły się zresztą tylko wzmocnić w odniesieniu do Polski i Polaków.

Nie jest prawdą, że Zachód, a zwłaszcza Niemcy, przemilcza momenty historii nie przynoszące im chwały. Nie jest prawdą, jakoby dopiero pod wpływem nowelizacji ustawy o IPN autorytety niemieckie uznały odpowiedzialność Niemców za Holokaust. Od szeregu lat ma miejsce rewizja historii w krajach zachodnich. Prawda, że przez pewien czas po wojnie preferowano milczenie. To się jednak od dawna zmieniło – przede wszystkim wraz z przemianą pokoleniową. Prawda, że zarówno we Francji, jak w Niemczech debata została rozniecona przez historyków z zewnątrz. Nie słyszałem jednak, by prokuratura w którymkolwiek kraju zachodnioeuropejskim, w Ameryce Północnej i Południowej czy w Australii i Nowej Zelandii (bo wszędzie dokonuje się rewizja historii!) podjęła śledztwo przeciwko takiemu badaczowi – o czym w Polsce już niestety słyszałem.

rekomendował: Leon Rozenbaum

Co nie najmniej ważne, warto pamiętać, że niektóre sprawy są „po prostu” bardzo skomplikowane i wieloznaczne. Znam oczywiście mało chwalebną karierę von Stauffenberga, którego nazwisko padło w tych dniach jako przykład nieuzasadnionego rozdmuchiwania przez Niemców chwały własnej opozycji antyhitlerowskiej. Wiem, że konspirujący oficerowie zwrócili się przeciw Hitlerowi, gdy zobaczyli, czym to wszystko za chwilę zagrozi, a przygotowane przez nich do ogłoszenia teksty też nie były sympatyczne. Chyba jednak lepiej, że zwrócili się przeciw? Chyba ich śmierć coś jednak odkupiła, a w każdym razie zmniejszyła naszą legitymację do ich negatywnego osądu? Chyba lepiej, że Niemcy podnoszą pamięć opozycji antyhitlerowskiej, niżby czyniły odwrotnie? Nie wszystko w historii jest proste jak drut.

 

Nie jest prawdą, że Zachód, a zwłaszcza Niemcy,
przemilcza momenty historii nieprzynoszące im
chwały. Nie jest prawdą, jakoby dopiero pod
wpływem nowelizacji ustawy o IPN autorytety
niemieckie uznały odpowiedzialność Niemców
za Holokaust.

Marcin Kula

Sprawa stosunku polskich chrześcijan do polskich Żydów musi być przedmiotem głębokich badań. Nie obejdzie się w nich zarówno bez refleksji nad czasem okupacji, jak poszukiwań sięgających znacznie dalej wstecz, także porównawczych z sytuacją w innych krajach. Sprawy trzeba też rzucić na tło różnorodnych stosunków międzygrupowych. Bardzo ważną kwestią byłaby zadawniona kwestia dystansu grupy chrześcijańskiej i żydowskiej. Nie jest prawdą lansowana obecnie teza o współżyciu obu grup. One żyły nie tyle razem, ile obok siebie – przynajmniej w okresie międzywojennym. Stereotyp Żyda w społeczności chrześcijańskiej był fatalny, działania wobec Żydów też często negatywne – podobnie jak wobec innych mniejszości (choć w wypadku każdej z nich były też akcenty specyficzne).

Łatwo na to odpowiedzieć, że mniejszości też często nie lubiły polskich chrześcijan. Mniejszość jest jednak na ogół słabsza społecznie i bardziej odczuwa negatywy. Otóż dystans i negatywny obraz Żyda sprzed wojny miał bardzo złe skutki w okresie okupacji, nawet tam, gdzie nie wchodziło w grę szmalcownictwo. Nie są to sprawy łatwe do badania, bowiem, poza oczywistymi skrajnościami, nawet takie pojęcia jak „prześladowanie” i „pomoc” nie są tak jasne, jak mogłoby się wydawać.

W staraniach o tytuł „Sprawiedliwych” zdarzył się już podobno wypadek, gdy kandydat zapytany, w czym pomógł Żydom, odpowiedział: „a bo ja wiedziałem i nie doniosłem”. Zagrożenie z powodu istnienia szmalcowników i donosicieli było znacznie większe, niżby to wynikało z ich liczby. Istniała cała gama zachowań pośrednich (ukrywanie za pieniądze, przechowywanie do czasu, gdy ktoś mógł się opłacić…).

Dla oceny zachowania społeczności ważne są proporcje postaw – ale w konkretnych warunkach nie można było oczekiwać masowej pomocy dla Żydów. Pytanie natomiast, jak liczne były zachowania negatywne. Jest oczywiście prawdą, że ci Żydzi, którzy przetrwali w okupowanym kraju, przetrwali dzięki pomocy polskich chrześcijan; nie jest natomiast prawdą, że Polacy sprawdzili się, broniąc swoich współobywateli (taka opinia też padła w masie słów). Ci z polskich chrześcijan, którzy się sprawdzili – sprawdzili się; a ci, którzy nie – to nie. Przedstawiany ostatnio wspaniały obraz nie ma uzasadnienia choćby we wspomnieniach Ireny Sendlerowej, która sama, jak wiadomo, miała ogromne zasługi na rozważanym polu.

Tak czy inaczej, to wszystko są sprawy do studiowania. Doceniam, że nowelizacja ustawy o IPN dopuszcza badania, a deklaracja obu premierów podkreśla, że nie będą wygaszane – aczkolwiek mój niepokój budzi naturalna nieprecyzyjność takich terminów jak działania „naukowe” i „artystyczne”. Także to, że nie widzę entuzjazmu władz wobec badań prowadzonych przez – najaktywniejszy w tej chwili w Polsce na tym polu, bardzo mocny zawodowo – zespół profesor Barbary Engelking i profesora Jana Grabowskiego. Prawda, że ich wyniki nie przynoszą obrazu korzystnego z punktu widzenia „polityki historycznej” – i to nie tylko w kwestii nieudzielania pomocy w konkretnych warunkach, co trzeba mierzyć inną miarą, lecz w zakresie znacznie gorszym. Więc może zostanie ogłoszone, że są sprzeczne z prawdą historyczną? W odniesieniu do Muzeum „Polin”, znakomicie prowadzonego przez mojego wybitnego ucznia, profesora Dariusza Stolę, już słychać echa krytyk, które mogą przynieść złe konsekwencje. Droga jest przetarta. Już raz władze uznały, że trzeba poprawić obraz historii w muzeum (w Muzeum II Wojny w Gdańsku!).

 

Napisałem kiedyś, przyznaję, książeczkę o dziejach
Polski pod tytułem „Zupełnie normalna historia”.
Myślę, że taki powinien być kierunek działania historyków.

prof. Marcin Kula

Zdumiewa mnie ciągłe podnoszenie wspaniałości historii Polski. Ciągle mówi się o bohaterskiej Polsce i bohaterskich Polakach. W historii każdego narodu można i należy wskazywać bohaterów. Nie ma jednak sensu stać jako naród przed lustrem i powtarzać – przede wszystkim sobie: „jaki jestem piękny”. Taka postawa byłaby zrozumiała w okresie – powiedzmy – zaborów. W obecnej sytuacji zdradza jakieś niezrozumiałe kompleksy. Napisałem kiedyś, przyznaję, książeczkę o dziejach Polski pod tytułem „Zupełnie normalna historia”. Myślę, że taki powinien być kierunek działania historyków. Określanie przypominania faktów mało chwalebnych mianem „pedagogiki wstydu” zakłada trzymanie się z góry ustalonej jako „prawdziwa”, chwalebnej wizji historii. To nie jest podejście badawcze.

Nie jest prawdą, jakoby w III RP przemilczano bądź zakłamywano historię. Przeciwnie, wykonano bardzo dużą pracę w kierunku lepszego jej poznania. Prawda, że nie deklamowano na okrągło o bohaterstwie Polski i Polaków. Sam jednak nie mam o to pretensji. Za właściwe uważam analityczne, a nie hagiograficzne podejście do dziejów.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


STANDING BY OUR VALUES

STANDING BY OUR VALUES

ELANA MARYLES SZTOKMAN


US PRESIDENT Donald Trump. (photo credit: Wikimedia Commons)

Since Trump took office, it has been difficult for me to be an American-Israeli. Watching fellow Israelis and American-Israelis cheer for a man who has no moral compass or capacity for empathy has been chilling. Moreover, the realization that so many members of my tribe care more about soulless buildings – like, say, an embassy – than they do about real people’s lives has been crushing.

This week, though, as I observe the American government putting children into special toddler-prisons at the American border, these sentiments took perhaps the darkest turn yet. I realized, listening to all the rhetoric surrounding this cruel and inhumane treatment of families, that it’s quite possible that the Trump administration is taking notes from the Netanyahu administration.

Specifically, when US Homeland Security Department Secretary Kirstjen Nielsen was asked last week about the policy at the National Sheriffs Association annual conference in New Orleans, she said, “We will not apologize.”

Sound familiar? “Never apologize” was the campaign slogan of Education Minister Naftali Bennett. His party did extremely well thanks to that slogan. After all, what a relief, you know, to be able to live life without ever having to apologize. Do what you want to whomever you want and never look back. What power! It worked for Bennett and now the Americans are trying it out.

This unyielding, detached, heartless bravado that the Israeli government has perfected and that the Americans are currently employing with children at the border has been echoed throughout this catastrophe.

Not caring about other people is the actual policy. For instance, Anne Chandler, who runs the Children’s Border Project, was asked about this by Texas Monthly: “So I make sure I understand: the parents come in and say, ‘We’re persecuted’, and then their child or children are taken away and they’re in lockup for at least six weeks away from the kids and often don’t know where the kids are. Is that what’s happening under zero tolerance?” She responded unequivocally, “We don’t care why you’re afraid.

We don’t care if it’s religion, political, gangs, anything. For all asylum seekers, you are going to be put in jail, in a detention center, and you’re going to have your children taken away from you. That’s the policy.”

The policy of “we don’t care why you’re afraid” is directly connected to “we will not apologize.” It is a process of giving oneself permission to shut off care and compassion for another human being. It is very convenient, and it allows for “policies” that are divorced from people’s real lives. It allows decision-makers to officially dehumanize and thus delegitimize the other, and instead to stand behind cold, calculated “policy.”

Jews should be particularly concerned about this. Even though it seems that at least one Jew is directly at the center of the creation of this policy – the violently anti-immigrant member of the tribe Stephen Miller who, along with Jeff Sessions, crafted the April 8, 2018 memo that created the current “zero tolerance” policy – that doesn’t mean that this is the Jewish way.

Despite the Bennetts and Millers of the world who make Judaism seem like a callous, heartless culture, Jews actually have deep historical, religious, and ethical reasons to protest these terrible actions.

These ideas and practices violate our history. Jews know all too well about immigration, asylum-seeking, and the trauma of families being separated.

It may sound extreme, but comparisons between Trump and Hitler abound. Sue Fendrick, whose mother survived the Holocaust after being separated from her parents – like so many others – wrote on Facebook that, “I am here, my cousins are here, and my mother is alive, because people with far fewer resources and education than I have, said, ‘Hell no, these people are not going to die on my watch,’” adding, that “Do not tell me that Trump is not Hitler – the most pathetic damning with faint praise, or faint defense, imaginable.

Don’t not tell me that the people in his circle are not actual Nazis (some of them actually are).”

The Trump policy of separating out and incarcerating children violates our Jewish collective memory.

The protest against dehumanization is also engraved into our religion.

We are told 36 times in the Torah to be kind to strangers because we were strangers in Egypt. This is how our religion was founded – on the idea that even the most marginalized members of the human race deserve to live life with dignity and freedom. We were there, and the Torah tells us to remember that.

It is more than our own religion, though. Compassion is at the core of all religions, according to Professor Karen Armstrong. The idea that we are all human and all equally deserve to be treated with basic respect is what Prof Armstrong calls “the golden rule”, and she says that if you look deeply, all religions have this at their base. Except, perhaps, whatever religion Trump is currently practicing – which, by all calculations, may be none.

It has been tormenting to watch as Jews fawn all over Trump as if he is the Messiah. It is heartbreaking that so many of my landsmen and landswomen act as if the embassy location is more important than anything else – more important than how human beings are treated, more important than how the most vulnerable children in the world are being treated.

Jews and Israelis need to protest with all our might against the incarceration of innocent children and against the dehumanization of all or any human beings. And we need to push back with full force against the encroaching idea that we are allowed to never apologize and we are allowed to not care why other people are afraid. We need to do this not only to alleviate the suffering of others, but also to ensure that we don’t completely lose our own humanity.


The author is the vice chair of Media and Policy of Democrats Abroad-Israel and a rabbinical student at Hebrew Union College.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


Documentary film history of Germany Projections of Life: Jewish Life before World War II

Documentary film history of Germany Projections of Life: Jewish Life before World War II

Patob Alice


Documentary film history of Germany Projections of Life: Jewish Life before World War II
Rare, intimate home movies—depicting family life, birthday parties, vacations, and more—provide a glimpse into the lives of Jewish individuals who were soon swept into the destruction of the Holocaust.Watch more amateur film from the Steven Spielberg Film and Video Archive atSubscribe & More Videos: https://goo.gl/vnRgEC
Thank for watching, Please Like Share And SUBSCRIBE!!!
#amateurfilmfilmgenre, #vacation

 


twoje uwagi, linki, wlasne artykuly, lub wiadomosci przeslij do: webmaster@reunion68.com