Archive | 2018/08/05

Maria hrabina von Maltzan, perła z Milicza

Maria hrabina von Maltzan, perła z Milicza

Beata Maciejewska


Maria hrabina von Maltzan (1909-97) na fotografii wykonanej w 1927 r. W 1987 r. Instytut Yad Vashem uhonorował ją medalem ‘Sprawiedliwy wśród Narodów Świata’ za uratowanie w czasie wojny kilkudziesięciu Żydów (Wikimedia Commons)

Pałac w Miliczu był niczym Sezam: obrazy flamandzkich mistrzów, kolekcja miedziorytów warta 14 mln marek w złocie, skrzypce Stradivariusa. Ale największym skarbem okazała się Maria hrabina von Maltzan, wieczna buntowniczka, która rzuciła wyzwanie III Rzeszy
Czytasz ten artykuł, bo jesteś prenumeratorem Wyborczej. Dziękujemy!

Uchodziła za czarną owcę rodu. Wolała towarzystwo służby i polskich pracowników sezonowych od arystokratycznych krewnych, a włóczęgi po stawach milickich, w których pluskały się tłuste karpie, przedkładała nad wyrafinowany luksus rodzinnego pałacu.

Kochała wszystko, co w tych stawach żyło, i namiętnie tego broniła. W szkole zaatakowała nożem kolegę, który poodcinał nogi jej traszce, i zagroziła, że utopi króla Saksonii, zapalonego ornitologa, gdy ten droczył się, że zaobrączkuje płochliwe rokitniczki.

Po latach wystąpi przeciwko nazistom i zaangażuje się w ruch oporu, ocali co najmniej 60 osób. Amerykanie nakręcą o jej życiu film pt. „Forbidden”, rolę hrabiny zagra Jacqueline Bisset.

Do końca życia będzie stawała po stronie słabych, pokrzywdzonych, wyrzuconych na margines. Maria hrabina von Maltzan, baronówna zu Wartenberg und Penzlin, doktor nauk przyrodniczych, wiedziała, co to znaczy być na samym dnie. Wojenny stres i śmierć dziecka (umarło w inkubatorze, gdy w oblężonym Berlinie zabrakło prądu) sprawiły, że uzależniła się od morfiny i wytwarzanych na własną rękę narkotyków. Leczenie w klinice psychiatrycznej, utrata prawa wykonywania do zawodu weterynarza, próba samobójcza. Zdołała się podnieść tylko dzięki sile charakteru. Pracowała jako pakowaczka i sprzątaczka, salowa i nocna pielęgniarka.

Mieszkała w slumsach na Kreuzbergu. Gdy wpadała tam policja, pałując pozbawionych praw wyrzutków, emigrantów z Turcji, Jugosławii i Polski, 80-letnia hrabina wychodziła na ulicę, żeby protestować. Na ironiczne pytanie policjanta, czy podobają się jej kolorowi, odparła: „Wolę kolorowych niż ludzi z zakutymi łbami!”.

Większość życia spędziła w Berlinie, ale miejscem, które ją uformowało, był niewielki Milicz.

Złotodajne karpie

Maltzanowie przybyli tu pod koniec XVI w. z Meklemburgii. Przydomek „zu Wartenberg und Penzlin” nosili na pamiątkę dawnych posiadłości. Joachim III von Maltzan razem z ręką Evy Popelii von Lobkowitz (wnuczki i spadkobierczyni barona von Kurzbach) dostał olbrzymi kompleks rybnych stawów hodowlanych.

Najstarsze powstały jeszcze w średniowieczu. Dookoła jest płasko, szeroko i mokro. Barycz i jej dopływy płyną w dolinie wolno (spadek rzeki należy do najniższych w Polsce) – wystarczyło przegrodzić rzekę groblą i już staw był gotowy. Albo zarybić wyrobiska po rudzie darniowej, a potem odławiać i zarabiać.

W XVIII w. łączna powierzchnia zbiorników hodowlanych liczyła ponad 13 tys. ha – niemal dwukrotnie więcej niż dziś, choć wciąż jest to największy w Europie kompleks stawów rybnych. Od 1996 r. znajduje się w gronie takich cudów świata jak Bajkał, Morze Martwe, Jezioro Wiktorii i Titicaca, w prestiżowej sieci Living Lakes (Żyjące Jeziora). To życie widać i słychać. Bieliki, perkozy, kaczki krakwy i 280 innych rzadkich gatunków ogląda się bez czołgania się w krzakach lub wielogodzinnego czatowania. Można sprawdzić, czy śpiew dziwonii, mało znanego ptaka wróblowatego, rzeczywiście przypomina angielskie zdanie: „Pleased to meet you”, podejrzeć podgorzałkę, która tylko w Dolinie Baryczy zakłada gniazda, lub wąsatkę o głosie przypominającym dzwoneczek i występującą tak rzadko, że została wpisana do Polskiej czerwonej księgi zwierząt.

Hrabina Maria wspominała, jak to przed świętami Bożego Narodzenia odławiano karpie z Grabownicy, największego (283 ha powierzchni) milickiego stawu. Pamiętam rybaków brodzących w wodzie od wczesnego ranka, w wielkich, sięgających pasa, specjalnych butach gumowych i takiż fartuchach. I oczywiście sortowanie: Ojciec przez całe lata był dumny z tego, że jego najmłodsze dziecko zawsze ważyło mniej niż najcięższa ryba.

Prezent od Starego Fryca

Maltzanowie wypaśli się na karpiach i polityce. Nic to, że cesarz Leopold Habsburg nadał im tytuły hrabiowskie. Owszem, przyjęli ja, ale gdy król pruski Fryderyk II, zwany Wielkim, zabrał Habsburgom ich śląskie złote jabłko, Maltzanowie poparli najeźdźcę.

Hrabia Joachim Andreas von Maltzan jako jeden z pierwszych złożył w 1741 r. hołd Fryderykowi we wrocławskim ratuszu. Opłaciło się. Został przez monarchę powołany na ministra gabinetu odpowiedzialnego za finanse państwa. Jednym słowem: trzymał kasę. I pomnażał własny majątek. Tak sprawnie, że jego syn Joachim Carl mógł już zbudować wspaniały pałac w klasycystycznym stylu, podobny do królewskiej rezydencji Sanssouci, według projektu Karla Geisslera.

Fronton wychodzi na południe, tak więc w ciągu słonecznego dnia wszystkie sale, gabinety i salony są oświetlone. Pod dużą środkową kopułą kryje się bardzo wysoka, owalna sala. Było to miejsce koncertów, balów karnawałowych, rodzinnych świąt. Ogrzewały ją dwa kominki. Ściany miały barwę błękitną, a na sklepieniu widniały stare malowidła – opisywała hrabina Maria. Na parterze znajdowały się też Marmurowa Jadalnia, Salon Renesansowy ozdobiony starymi gobelinami oraz sala „muzealna” z kolekcją cennych instrumentów w szklanych witrynach.

Były prezentem od Fryderyka Wielkiego, który odwiedził ulubionego ministra Joachima Andreasa von Maltzana w 1772 r. Zlustrował milicki garnizon, posiedział kilka dni w gościach i na końcu podarował gospodarzowi skrzypce Stradivariusa i Guarneriego. Pasowało to do Starego Fryca, który skąpy był jak harpagon, kobietom mówił – nie, ucztom – nie, balom – nie, ale muzyce – trzy razy tak.

Pałac dostał wspaniałą oprawę w postaci 48-hektarowego parku angielskiego, pierwszego na Śląsku. To też pomysł Joachima Carla, który wysłany z misją dyplomatyczną do Londynu w 1770 r., przejął od tubylców upodobanie do puddingów, sosów Worcester, herbacianych fajfów, angielskich guwernantek oraz sztuki ogrodniczej. Po ponad 200 latach od założenia parku ta sztuka nabrała monumentalnych wręcz wymiarów. Nad kanałem Młynówki Milickiej rośnie dąb szypułkowy, który ma pień o obwodzie siedmiu metrów.

Nie zabijaj węży

Hrabina Maria jako dziecko uwielbiała obserwować w parku padalce, zaskrońce i żmije. Przy jednym z mostów ustawiała dla nich miseczkę z mlekiem i czekała, aż się przy niej pojawią. Pewnego razu nie przypełzły – leżały martwe, zrzucone na stos przed wejściem do pałacu. Ogrodnik powiedział, że pani hrabina kazała je zabić, bo syn Carlos nadepnął na węża i wrócił do domu ciężko przerażony.

Maria dała mu nauczkę. Wrzuciła do pałacowej fosy, a potem trzymała mu głowę pod wodą, żeby nie mógł się wynurzyć.

– Nie dręcz brata! – krzyczał z okna ojciec, hrabia Andreas von Maltzan. – A kto zadręczył węże? – odkrzykiwała.

Maria była ósmym, najmłodszym i najukochańszym dzieckiem Andreasa. Dopóki żył, chronił ją przed niechęcią zimnej, apodyktycznej żony. Umarł, gdy miała 12 lat. Usłyszała wtedy od matki, że teraz koniec tego dobrego – nie jest już córeczką tatusia i będzie musiała się podporządkować.

Kilka lat później zapytała matkę, dlaczego nie pozwoliła jej wziąć udziału w uroczystym przejęciu rodzinnego majątku przez brata Carlosa, a ta pchnęła ją przed lustro: – Popatrz na siebie, może wtedy zrozumiesz, że czegoś takiego nie trzyma się chętnie w domu.

Z matką nigdy nie zdołała się porozumieć, ale pod koniec życia uznała, że paradoksalnie ta nieczuła kobieta ukształtowała w niej potrzebę sprawiedliwości. Z bratem jej drogi też się rozeszły. – Ty się chyba z karnawału urwałeś – powiedziała, gdy pierwszy raz zobaczyła Carlosa w hitlerowskim mundurze. Poległ w 1940 r., w czasie drugiego szturmu na Linię Maginota. Jedna z sióstr napisała do Marii: Twój brat poległ za Ciebie. Odpisała, że to straszna pomyłka, bo jej brat poległ chyba za Adolfa Hitlera.

W trybach historii

Do Maltzanów wielka historia sama przychodziła.

W 1813 r. pałac gościł cara Aleksandra I i króla pruskiego Fryderyka Wilhelma III, którzy zdążali do pobliskiego Żmigrodu na spotkanie ze szwedzkim następcą tronu – księciem Karolem Janem (były marszałek Francji Jan Baptysta Bernadotte), by omówić plany rozprawy z Napoleonem i nowy porządek w Europie. Hrabia Maltzan upamiętnił tę wizytę, nazywając jedną z sal pałacowych imieniem imperatora i wznosząc w parku tzw. Bramę Pokoju w kształcie łuku triumfalnego. Na bocznym filarze kazał umieścić imiona monarchów tworzących koalicję antynapoleońską. Wprawdzie po inskrypcji nie ma już śladu, z bramy zostały smętne resztki, ale ocalała za to rzeźba zwycięskiego lwa.

Po I wojnie światowej zaledwie trzy kilometry od Milicza przebiegała granica z odrodzoną Polską. Nie obyło się bez poważnych sporów – na Śląsku, Warmii i Mazurach miały się odbyć plebiscyty, dlatego przedstawiciele Ententy przyjeżdżali również często do Milicza: Mojego ojca wezwano do Berlina, by uczestniczył w związanych z tym negocjacjach. Opowiadał, że jakiemuś Maltzanowi udało się już załagodzić konflikty graniczne między Świętym Cesarstwem Rzymskim Narodu Niemieckiego a Polską.

Tutaj w 1920 r. brał ślub ze starszą siostrą Marii skromny kapitan Walter von Reichenau, ze stacjonującej w Miliczu I Dywizji Kawalerii Norymberskiej. Po latach dosłużył się stopnia feldmarszałka i był współtwórcą Fall Barbarossa, planu najazdu na ZSRR. Alix, siostra Marii, zakochała się w nim na zabój i przełamała opory rodziców, którym nie podobało się mieszczańskie pochodzenie matki kandydata do ręki Maltzanówny. Córka z magnackiego domu mogła wyjść tylko za człowieka legitymującego się co najmniej 16 herbowymi przodkami!

Maria się tym nie przejmowała. W 1935 r. wyszła za mąż za komika Waltera Hillbringa (związek przetrwał dwa lata – mąż nie był przesadnie wierny), który w monachijskich kabaretach śpiewał piosenki zakazanego po dojściu do władzy Hitlera Kurta Tucholsky’ego. Tylko ciotka Auguste, siostra ojca, napisała do niej przyjazny list: Obydwoje jesteście protestantami. Nie rozumiem więc, dlaczego niemożliwe jest małżeństwo.

Panna młoda podczas przyjęcia weselnego w lokalu Brennessel przestrzeliła oczy w portrecie Führera. Gospodarz wpadł w popłoch, ale jeden z gości, malarz Gossmann, obiecał, że naprawi płótno, zanim ktoś się zorientuje. Führer następnego dnia dostał nowe oczy, choć odtąd lekko zezował.

Między Berlinem a Miliczem

Monachium robiło się coraz bardziej brunatne, więc Maria przeniosła się do Berlina. Pracowała w wydawnictwie, trochę pisała dla radia, a po ukończeniu w 1933 r. studiów weterynaryjnych zaczęła leczyć zwierzęta. I przechowywała ludzi, którzy przeszli przez hitlerowskie obozy.

Naziści wiele razy próbowali ją przeciągnąć na swoją stronę. W czasie studiów we Wrocławiu zaproponowali, żeby podróżowała w weekendy po kraju i werbowała do NSDAP. Oferowali za to auto, o czym marzyła najbardziej na świecie.

Prawo jazdy zrobiła jeszcze w Miliczu, przepracowując jako czeladnik dwa miesiące w warsztacie samochodowym, przez co matka zabroniła jej jadać przy stole, bo nie mogła doczyścić paznokci. Ale odmówiła, choć jak napisała, przezwyciężenie własnej podłości nie przyszło jej łatwo.

W rodzinnym domu czuła się coraz bardziej obca. Gdy przyjechała tam po śmierci matki w 1934 r., pracownicy majątku powitali ją pozdrowieniem „Heil Hitler”, ponieważ tego wymagał od nich brat Marii Carlos von Maltzan. Czuła się okropnie. W mieście spotkała szkolnego kolegę Rudiego Jutkowskiego, ale gdy wzięła go pod rękę, gwałtownie się odsunął: – Nie! Proszę! Przecież jestem Żydem!

Antyżydowskie rozruchy w noc kryształową tylko potwierdziły najgorsze. (…) przeraziły mnie płonące synagogi; plądrujący SS-mani, śmiejąc się, wrzucali w ogień zwoje Talmudu i bili rabinów – wspominała.

Pierwsi Żydzi, których ukryła w swoim berlińskim mieszkaniu przy Detmolderstrasse 11, byli znajomymi pisarza Hansa Hirschla, jej późniejszego męża. Potem wraz z członkami szwedzkiej parafii w Berlinie lokowała wykupionych od Gestapo więźniów w bezpiecznych kryjówkach. Przerzucani byli stamtąd do Szwecji i do Szwajcarii.

Pewnego razu przejęła grupę sześciu starszych Żydów, których miała przeprowadzić kanałami kanalizacyjnymi do umówionego miejsca. Po drodze zorientowała się, że ktoś ich śledzi, więc zaczaiła się w rozwidleniu kanałów, poczekała, aż prześladowca ją minie, i postrzeliła go od tyłu w nogę. Konspiracyjny współpracownik szalał z wściekłości, uznając, że ta droga przerzutu jest już spalona: – Powinnaś go była zastrzelić! – Nie umiem nikogo zabić – tłumaczyła się Maria.

Ratowała nawet zwierzęta – konie i psy – które przechodziły przez jej lecznicę i miały być wysłane na front: U koni, które miały stanąć przed komisją wojskową, stosowałam trik, którego w młodości nauczyłam się od Cyganów, ciągnących wielkimi taborami przez Śląsk. Sinti pokazali mi, że szpilka wbita w określony sposób tuż nad kopytem powoduje, że koń mocno kuleje. Po usunięciu igły znów dobrze chodzi.

Perły z królestwa gnomów

Milicz odwiedziła ostatni raz wiosną 1944 r. Wiedziała, że to pożegnanie: Wstałam wcześnie rano i zaczęłam wędrówkę po parku, nie zdając sobie sprawy, że szłam tak, jak czynił zwykle mój ojciec: z rękami założonymi do tyłu. Od strony ogrodu, przez mały mostek nad tak zwaną młynówką, dotarłam na rozległy teren właściwego parku, usianego stawami i ciekami wodnymi.

Próbowała namówić szwagierkę do ewakuacji cennych zbiorów dzieł sztuki, zegarów, instrumentów muzycznych, ale ta uznała to za dowód defetyzmu. W styczniu 1945 r. uciekła z Milicza. Maltzanowie stracili na zawsze swoje gniazdo.

Po wojnie pałac rozszabrowano. Zniknęło wszystko, co można było wywieźć, i nic nie wróciło. Ale sama rezydencja razem z angielskim parkiem przetrwała w niezłym stanie – dziś mieści się tu technikum leśne.

Maria von Maltzan twierdziła, że pałac ocalał dzięki rodowym perłom. Legenda głosiła, że Eva Popelia von Lobkowitz (ta, która Milicz wniosła Maltzanom w wianie) dostała je od władczyni królestwa skrzatów. – Gdy jedna z pereł straci połysk, zginie ktoś z rodziny Maltzanów, a jeśli ktoś rozmyślnie uszkodzi naszyjnik – nieszczęście spotka cały dom. Perły muszą pozostać w Miliczu, a wolno je nosić tylko pani domu – powiedział gnom, który je wręczył Evie. Maltzanowie w to wierzyli. Pewnego razu, gdy jedna z pereł straciła blask i pociemniała, hrabia Andreas postanowił sprawdzić, czy to rzeczywiście znak śmierci. Początkowo sądził, że nie, bo wszyscy Maltzanowie żyjący w Niemczech cieszyli się dobrym zdrowiem. Dopiero później przyszła wiadomość, że w Nowym Jorku zmarł członek rodu.

Hrabina Maria była przekonana, że perły nigdy Milicza nie opuściły. Działania wojenne w 1945 r. doprowadziły do zniszczenia prawie wszystkich pałaców w bliższej i dalszej okolicy. Ale Milicz stoi nietknięty. Nawet jeśli to bajka, Milicz ma perłę, której wszyscy mogą mu zazdrościć – Marię von Maltzan.

Maria von Maltzan opisała swoje burzliwe życie w autobiograficznej książce („Schlage die Trommel und fürchte dich nicht”) wydanej w Polsce pod tytułem „Bij w werbel i nie lękaj się” w tłum. Małgorzaty Słabickiej


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


US ENVOY KUSHNER CALLS UNRWA CORRUPT

US ENVOY KUSHNER CALLS UNRWA CORRUPT, INEFFICIENT, UNHELPFUL FOR PEACE

MICHAEL WILNER


Advisers to US President Donald Trump have publicly questioned the purpose of UNRWA throughout the last year, partially suspending US funding to the UN body in January.

A Palestinian woman takes part in a protest against possible reductions of the services and aid offered by United Nations Relief and Works Agency (UNRWA), in front of UNRWA headquarters in Gaza City August 16, 2015.. (photo credit: REUTERS/MOHAMMED SALEM)

WASHINGTON – Emails published by Foreign Policy magazine this week shed light on discussions within the Trump administration on phasing out support for the UN Relief and Works Agency for Palestine Refugees in the Near East, an organization that provides aid to descendants of refugees from 1940s Mandate Palestine.

Advisers to US President Donald Trump have publicly questioned the purpose of UNRWA throughout the last year, partially suspending US funding to the UN body in January and suggesting to Mideast allies that its continued existence is a disservice to the Israeli-Palestinian peace process

Supporters of UNRWA believe the organization provides critical assistance to nearly five million Palestinians region-wide, and that its collapse would result in a humanitarian crisis for the community. But opponents say it perpetuates a myth that the descendants of refugees displaced during the 1948 partition will be able to settle in modern-day Israel.

Jared Kushner, the president’s son-in-law and senior adviser; Jason Greenblatt, his special representative for international negotiations; and Nikki Haley, his envoy to the UN, all side with the critics, according to the emails obtained by Foreign Policy.

“It is important to have an honest and sincere effort to disrupt UNRWA,” Kushner wrote in an email dated January 11, addressed to several other senior officials. “This [agency] perpetuates a status quo, is corrupt, inefficient and doesn’t help peace.

“Our goal can’t be to keep things stable and as they are,” he added. “Sometimes you have to strategically risk breaking things in order to get there.”

Victoria Coates, a special assistant to the president and adviser on the Middle East peace team, wrote separately that from her discussions with Kushner, Greenblatt and Haley, the administration might agree on a strategy to phase out UNRWA altogether “by the time its charter comes up again in 2019.”

“UNRWA should come up with a plan to unwind itself and become part of the UNHCR,” she wrote, referring to the UN High Commissioner for Refugees, also according to Foreign Policy.

The Palestinian Authority leadership claims Kushner’s true goal is to remove claims of a “right of return” to Israeli land by Palestinian refugees from the negotiating table.

The Israeli government, which has long criticized UNRWA’s role, insists it will never recognize Palestinians’ “right of return.” They claim that the negotiating position is in fact a strategy to create two Arab states – an Arab state of Israel and an Arab state of Palestine – by flooding the Jewish state with generations of Palestinians far removed from the initial War of Independence.

UNRWA has also been a target of congressional Republicans for years, and is the subject of two current draft bills originating in the House and Senate. The premise of both would be to defund the agency, which relies on US assistance.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


ANTYRASISTOWSKI MUNDIAL NA FESTIWALU OWSIAKA

NEVER AGAIN Association
ANTYRASISTOWSKI MUNDIAL NA FESTIWALU OWSIAKA

www.nigdywiecej.org


Komunikat Stowarzyszenia ‘NIGDY WIĘCEJ’

2.08.2018

Antyrasistowski Mundial na festiwalu Jerzego Owsiaka

W tym roku podczas Pol’and’Rock Festival (dawnego Przystanku Woodstock) odbyła się wyjątkowa edycja Turnieju ‘Wykopmy Rasizm ze Stadionów’ organizowanego przez Stowarzyszenie ‘NIGDY WIĘCEJ’. Wydarzeniu temu w nawiązaniu do niedawno zakończonych Mistrzostw Świata nadano miano alternatywnego Antyrasistowskiego Mundialu. Zawodnicy symbolicznie reprezentowali drużyny z całego świata. W finale Polska grała z Iranem, zaś nagrodę fair play otrzymała Chorwacja.

Odbył się też mecz pomiędzy drużyną Stowarzyszenia ‘NIGDY WIĘCEJ’ i artystów zaangażowanych w kampanię ‘Muzyka Przeciwko Rasizmowi’ a drużyną Rzecznika Praw Obywatelskich. Turniej uroczyście otworzył dr Adam Bodnar, który osobiście sędziował w pierwszym meczu. Wydarzenie objął patronatem także Dariusz Dziekanowski, przewodniczący Klubu Wybitnego Reprezentanta.

– ‘Podczas Mistrzostw Świata w Rosji nie obeszło się bez rasistowskich zachowań, np. Jimmiemu Durmazowi, piłkarzowi reprezentacji Szwecji pochodzącemu z Syrii, po jednym z meczów pseudokibice grozili śmiercią, opublikowali też w mediach społecznościowych mnóstwo obelg pod jego adresem, m.in. «karaluch», «talib» i «terrorysta». Z kolei w strefie kibica w Antwerpii Polacy obrzucili rasistowskimi wyzwiskami kibiców z Senegalu i wdali się z nimi w bójkę. Po pierwszym meczu reprezentacji Polski wiele obraźliwych sformułowań pojawiło się także w internecie, np.: «K…wa ci murzyni zachowują się na boisku jak jeb…e małpy które dopiero co wypuszczone zostały z zoo» czy «ci murzyni to jakieś małpy uciekłe z dziczy»’ – powiedział Piotr Ciołkowski, animator kampanii ‘Wykopmy Rasizm ze Stadionów’ Stowarzyszenia ‘NIGDY WIĘCEJ’. – ‘Podczas Antyrasistowskiego Mundialu na Pol’and’Rock Festival przypomnieliśmy o tym, jak ważne w świecie sportu są różnorodność i szacunek’.

Antyrasistowski Mundial na festiwalu Jerzego Owsiaka

– ‘W trakcie festiwalu odbywają się również spotkania z zespołami zaangażowanymi w kampanię społeczną Muzyka Przeciwko Rasizmowi. Na zaproszenie Stowarzyszenia NIGDY WIĘCEJ o swojej twórczości opowiedzieli po raz pierwszy przed woodstockową publicznością muzycy z grupy Na Górze, wśród których są również osoby z niepełnosprawnościami. Oni pokazali, że można przełamać bariery i że są pełnosprawnymi artystami’ – mówi Joanna Naranowicz, wieloletnia współpracowniczka ‘NIGDY WIĘCEJ’ i wokalistka zespołu Qulturka. Podczas spotkania 3 sierpnia do muzyków Na Górze dołączył Czesław Mozil. We współpracy z nim zespół nagrał utwór z przesłaniem: ‘Jeden naród to nienawiść, lepiej pokój robić tu! Jedna wiara to niewola, lepiej miłość robić tu!’ (‘Jesteśmy po to’ z płyty ‘Mieszanka wybuchowa’). Mozil aktywnie wspiera inicjatywy na rzecz równości i różnorodności.Stowarzyszenie ‘NIGDY WIĘCEJ’

Uczestnicy Pol’and’Rock Festival w symboliczny sposób wyrazili swoje poparcie dla wartości takich jak szacunek i przyjaźń, przygotowując wspólnie z przedstawicielami Stowarzyszenia ‘NIGDY WIĘCEJ’ specjalne naszywki do umieszczenia na koszulkach, bluzach czy torbach. Wśród szablonów znaleźć można było jeden z najbardziej rozpoznawalnych antyrasistowskich emblematów: biało-czarną, przyjaźnie otwartą dłoń, która wpisana jest również w logo stowarzyszenia. Ponadto z okazji przypadającej w tym roku setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości goście odwiedzający stanowisko ‘NIGDY WIĘCEJ’ robili selfie z hasztagiem #PolskaDlaWszystkich2018, by w taki sposób nawiązać do tradycji wielokulturowości.

Stowarzyszenie ‘NIGDY WIĘCEJ’ od wielu lat organizuje Turniej ‘Wykopmy Rasizm ze Stadionów’ na Przystanku Woodstock (obecnie Pol’and’Rock Festival). Wydarzenie to wspiera Burmistrz Miasta Kostrzyna nad Odrą dr Andrzej Kunt, a także Dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Kostrzynie nad Odrą Zygmunt Mendelski. Za wieloletnie zaangażowanie we wspólne działania z Jerzym Owsiakiem stowarzyszenie otrzymało Medale XV-lecia, XX-lecia oraz XXV-lecia Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

W 2018 roku na Pol’and’Rock Festival zagrały zespoły od lat zaangażowane w kampanię ‘Muzyka Przeciwko Rasizmowi’, m.in. Lao Che oraz Pablopavo. Gwiazdy tegorocznego festiwalu to: izraelski Balkan Beat Box – który łączy bliskowschodnie dźwięki z muzyką klezmerską, elektroniką i punkiem. Ponadto zagrali m.in.: heavymetalowy Judas Priest, rockowy Goo Goo Dolls, metalowe Soulfly oraz basista jazzowy i kompozytor Wojtek Mazolewski.

Stowarzyszenie ‘NIGDY WIĘCEJ’ jest powstałą w 1996 roku niezależną, apolityczną organizacją, która monitoruje incydenty na tle ksenofobicznym. Prowadzi kampanie społeczne, m.in. ‘Muzyka Przeciwko Rasizmowi’ i ‘Wykopmy Rasizm ze Stadionów’.

Dodatkowe informacje:

tel. 601 360 835

www.nigdywiecej.org
www.facebook.com/Respect.Diversity
www.twitter.com/StowNIGDYWIECEJ

Kompilacja ‘Muzyka Przeciwko Rasizmowi’ (wyd. 1997), która zainaugurowała kampanię społeczną Stowarzyszenia ‘NIGDY WIĘCEJ’:

https://youtu.be/h-PA6SjB2EA 

Stowarzyszenie NIGDY WIĘCEJ
Publicerades den 12 dec. 2017

PRENUMERERA 292

http://www.nigdywiecej.org ; http://www.facebook.com/respect.diver…

„Muzyka Przeciwko Rasizmowi” – kultowa płyta Stowarzyszenia NIGDY WIĘCEJ (wyd. 1997).

01. Pidżama Porno „Antifa (the same gang)” (0:00)
02. Pudelsi „Oto” (4:35)
03. Kazik na Żywo „Nie ma litości” (8:20)
04. Schizma „Zbyt długo” (11:49)
05. Big Cyc „Strzeż się tych palantów” (14:12)
06. Quo Vadis „Nie każdy” (19:20)
07. T. Love „Przemoc (ogolone kobiety ‘91)” (22:44)
08. Starzy Singers „Wszystkiego najlepszego” (28:21)
09. Janusz Reichel „Jasiek malarz pokojowy” (32:25)
10. Dezerter „Budujesz faszyzm przez nietolerancję” (34:56)
11. Homotwist „Krew na butach” (37:53)
12. Post Regiment „Wychowanie” (40:36)
13. Apatia „Uprzedzenia” (41:52)
14. 2TM2,3 „Kto nas odłączy od miłości Boga” (44:32)
15. Tomahawk „I tylko jedno wiem” (49:21)
16. Armia „Inaczej niż zwykle” (51:10)
17. Fauna „Fatamorgany” (55:53)
18. Anal C.U.T. „The Testimony: A corpse in the muds of Ostia” (59:26)
19. Kult „Psalm 151” (1:02:07)

Wydawnictwo QQRYQ Productions.

Kategori

Ideellt arbete och aktivism

Musik i den här videon

Läs mer

Lyssna annonsfritt med YouTube Premium

  • Låt
  • Oto
  • Artist
  • Pudelsi
  • Album
  • legendarni pudelisi 1986-2004: jasna strona
  • Licensierad av
  • WMG (på uppdrag av WM Poland)
  • Låt
  • Nie Ma Litości
  • Artist
  • Kazik Na Żywo
  • Album
  • Na Żywo Ale W Studio
  • Licensierad av
  • SPRECORDSteledyski (på uppdrag av S.P. RECORDS) och 2 musikupphovsrättsorganisationer
  • Låt
  • Nie Każdy
  • Artist
  • Quo Vadis
  • Album
  • Uran
  • Licensierad av
  • [Merlin] Danmark Music Group (på uppdrag av Quo Vadis); Danmark Music Group (Publishing)
  • Låt
  • Budujesz Faszyzm przez nietolerancję
  • Artist
  • Dezerter
  • Album
  • Kolaboracja II
  • Licensierad av
  • MTJ (på uppdrag av MTJ)
  • Låt
  • Psalm 151
  • Artist
  • Kult
  • Album
  • Muj Wydafca
  • Licensierad av
  • SPRECORDSteledyski (på uppdrag av S.P. RECORDS) och 1 musikupphovsrättsorganisationer

 


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com