Archive | 2018/11/02

Bandycki pokój bolszewików. Rosja zawyła, a Leninowi grunt osuwał się spod nóg

ndycki pokój bolszewików. Rosja zawyła, a Leninowi grunt osuwał się spod nóg

Piotr Nehring


Styczeń 1918 r. Lew Kamieniew witany przez Niemców w Brześciu Litewskim. Kamieniew i Joffe wspierali Lwa Trockiego w negocjacjach pokojowych, ale żaden z tej trójki nie podpisał traktatu. (Fot. domena publiczna)

“Konferencja przypominała zgromadzenie dobrze wychowanych pracodawców usiłujących się dogadać ze szczególnie tępą delegacją robotników” – tak o rozmowach pokojowych w Brześciu pisał historyk John Buchan. 3 marca 1918 r. Niemcy rzuciły Rosję na kolana i miały powody sądzić, że po przerzuceniu wojsk z frontu wschodniego na zachodni wygrają I wojnę światową.

– Wychodzimy z wojny. Informujemy o tym wszystkie narody i ich rządy. Ogłaszamy demobilizację wszystkich naszych wojsk stojących na froncie naprzeciw wojsk niemieckich, austro-węgierskich, tureckich i bułgarskich. Jesteśmy najgłębiej przekonani, że inne narody wkrótce pójdą naszym śladem – słowa Lwa Trockiego, przewodniczącego delegacji Rosji bolszewickiej na rokowania w Brześciu i wówczas ludowego komisarza spraw zagranicznych w rządzie Włodzimierza Lenina, wywołały konsternację siedzących po drugiej stronie stołu przedstawicieli państw centralnych. Kiedy hrabia Richard von Kühlmann, minister spraw zagranicznych Niemiec, oświadczył, że oznacza to wojnę, wychodzący z sali Trocki rzucił w jego kierunku: – Czcza gadanina!

Był 10 lutego 1918 r. 17 lutego Niemcy poinformowali bolszewików, że nazajutrz wznawiają działania wojenne. Jeszcze tego samego dnia zajęli Dyneburg na Łotwie, a potem wojska państw centralnych ruszyły do przodu na całej linii frontu, nie napotykając niemal oporu. Jak wspominał gen. Max Hoffmann, niemiecki szef sztabu na froncie wschodnim, wojna toczyła się niemal wyłącznie w pociągach i samochodach: Ładuje się do pociągu nieco piechoty z karabinami maszynowymi i jednym działem ijedzie do następnej stacji kolejowej, zajmuje się ją, aresztuje bolszewików.

Pokój za wszelką cenę

Rosyjskie okopy były opustoszałe bądź tkwili w nich zrewoltowani żołnierze niemający zamiaru walczyć. Swoje „ostatnie tchnienie” (określenie Richarda Pipesa, amerykańskiego historyka Rosji) armia rosyjska wydała osiem miesięcy wcześniej, za czasów Rządu Tymczasowego. Wtedy to po początkowych sukcesach ofensywa Kiereńskiego w Galicji w lipcu 1917 r. skończyła się klęską i przesunięciem frontu o 200-250 km na wschód. Od tej pory walki praktycznie zamarły.

Dla Włodzimierza Lenina (1870-1924) nie ulegało najmniejszych wątpliwości, że bolszewicy muszą zawrzeć pokój z państwami centralnymi za każdą cenę. Inaczej uważał Lew Trocki (1879-1940), ale ostatecznie poparł Lenina w rozgrywce z przeciwnikami podpisywania pokoju na niesłychanie twardych warunkach Niemców. Fot. domena publiczna

Ustanowienie pokoju bez aneksji i kontrybucji było jednym z głównych haseł bolszewików, którzy w nocy z 25 na 26 października 1917 r. (według kalendarza gregoriańskiego z 6 na 7 listopada) bez trudu zdobyli Pałac Zimowy, kładąc kres władzy Rządu Tymczasowego Aleksandra Kiereńskiego. Już 8 listopada obradujący w piotrogrodzkim Instytucie Smolnym II Ogólnorosyjski Zjazd Rad uchwalił napisany przez Lenina „dekret o pokoju”. Był on apelem do uczestników wojny o zawarcie „sprawiedliwego pokoju bez aneksji i kontrybucji”. W przeciwieństwie do większości towarzyszy z kierownictwa Lenin był zwolennikiem zawarcia za wszelką cenę pokoju z Niemcami i ich sojusznikami.

Uważał, że za chwilę w „krajach imperialistycznych” zaczną wybuchać
rewolucje i zmiotą rządzących, tak jak to się stało w Rosji Romanowów.

Gdy w Berlinie i innych stolicach przejmą władzę wzorowane na bolszewickich rady, ustępstwa poczynione przy zawieraniu pokoju staną się bezprzedmiotowe.

Lenin potrzebował chwili wytchnienia, by nabrać sił do wojny domowej, która miała wybuchnąć zaraz po rewolucji bolszewickiej i doprowadzić do zniszczenia wrogów komunistów. W rzeczywistości – pisze Pipes – powszechny pokój w Europie był ostatnią rzeczą, której [Lenin] by sobie życzył. (…) Jedną z przyczyn pośpiechu, z jakim w październiku zagarnął władzę, był strach przed taką właśnie ewentualnością, która przekreśliłaby wszelkie szanse wzniecenia w Europie wojny domowej. Nie obawiał się najwidoczniej wołania o pokój, gdyż w próżnię trafiały poprzednie apele łącznie z propozycjami prezydenta [Thomasa Woodrowa] Wilsona z grudnia 1916 r., rezolucją pokojową niemieckiego Reichstagu z lipca 1917 r. oraz inicjatywą papieża z sierpnia 1917 r.

Gdy w Berlinie i innych stolicach przejmą władzę wzorowane na bolszewickich rady, ustępstwa poczynione przy zawieraniu pokoju staną się bezprzedmiotowe.

Lenin potrzebował chwili wytchnienia, by nabrać sił do wojny domowej, która miała wybuchnąć zaraz po rewolucji bolszewickiej i doprowadzić do zniszczenia wrogów komunistów. W rzeczywistości – pisze Pipes – powszechny pokój w Europie był ostatnią rzeczą, której [Lenin] by sobie życzył. (…) Jedną z przyczyn pośpiechu, z jakim w październiku zagarnął władzę, był strach przed taką właśnie ewentualnością, która przekreśliłaby wszelkie szanse wzniecenia w Europie wojny domowej. Nie obawiał się najwidoczniej wołania o pokój, gdyż w próżnię trafiały poprzednie apele łącznie z propozycjami prezydenta [Thomasa Woodrowa] Wilsona z grudnia 1916 r., rezolucją pokojową niemieckiego Reichstagu z lipca 1917 r. oraz inicjatywą papieża z sierpnia 1917 r.

Adolf Joffe (1883-1927, z lewej), w pewnym momencie szef delegacji rosyjskiej, przeciągał negocjacje, powtarzając banały o pokoju ‘bez aneksji i kontrybucji’. Hrabia Richard von Kühlmann (1873-1948), szef niemieckiej dyplomacji, był głównym animatorem doprowadzenia do rozejmu i pokoju z bolszewikami. Fot. domena publiczna

Uderzenie Leninem

Po drugiej stronie do orędowników zawarcia pokoju należał wspomniany hrabia Kühlmann i jego austriacko-węgierski kolega Ottokar Czernin. Obaj ministrowie zdawali sobie sprawę, że sytuacja gospodarcza ich krajów pogarsza się z dnia na dzień. Na przełomie 1917 i 1918 r. Austriak uważał, że jeśli nie zdarzy się nic pomyślnego, to monarchia habsburska dotrwa najwyżej do najbliższych żniw, a perspektywy Rzeszy nie przedstawiały się dużo lepiej. Z drugiej strony rzucenie Rosji na kolana oznaczałoby możliwość przerzucenia wojsk z frontu wschodniego na zachodni i pokonania aliantów przed przybyciem do Francji znacznych sił amerykańskich.

Zgadzając się w marcu 1917 r. na przejazd przez Rzeszę i Skandynawię do Piotrogrodu pociągu z Leninem i jego otoczeniem, niemiecki sztab generalny liczył na to, że wódz bolszewików szybko doprowadzi dawne imperium carów do takiego stanu, że będzie zmuszone wycofać się z wojny. A gdyby jeszcze udało się oderwać od niej Ukrainę i odepchnąć Rosję daleko na wschód, zabierając gubernie rolnicze i posiadające liczne bogactwa naturalne, to sytuacja Berlina niesłychanie by się poprawiła. Niemcy uważali przy tym, że tylko bolszewicy gotowi są na daleko idące ustępstwa, więc podtrzymywanie rządu Lenina leżało w ich żywotnym interesie – dzięki dokumentom przejętym w 1945 r. w niemieckim MSZ wiemy, że przed rewolucją październikową i po niej przekazali na ten cel ok. 50 mln marek w złocie.

Targi Joffego i Trockiego

3 grudnia w Brześciu Litewskim, gdzie kwaterowało niemieckie dowództwo frontu wschodniego, rozpoczęły się rokowania w sprawie rozejmu, który zawarto najpierw na 11 dni, a następnie przedłużono do 14 stycznia. 22 grudnia Kühlmann, któremu towarzyszyli m.in. szefowie dyplomacji Austro-Węgier, Bułgarii i Turcji, rzucił na stół propozycję oderwania od Rosji będących pod okupacją państw centralnych Królestwa Polskiego oraz Litwy i części Łotwy i Białorusi – łącznie ok. 150 tys. km kw. powierzchni. Zgodnie z instrukcją Lenina, by przeciągać rozmowy, Adolf Joffe, szef delegacji bolszewickiej, nie odniósł się do tych propozycji, tylko powtarzał slogany o pokoju „bez aneksji i kontrybucji” oraz „prawie narodów do samookreślenia”. Naprzeciw delegacji teutońskiej siedzieli przeważnie niechlujni i źle ubrani Rosjanie, którzy przez cały czas obrad palili wielkie fajki. Odnosiło się wrażenie, że znaczna część dyskusji zupełnie ich nie interesuje, z wyjątkiem przypadków, kiedy wtargnąwszy w rejony etosu polityki, dawali się ponosić zawiłej metafizyce. Konferencja po części przypominała zgromadzenie dobrze wychowanych pracodawców usiłujących się dogadać ze szczególnie tępą delegacją robotników, po części zaś uprzejmych gospodarzy patronujących zabawie w wiejskiej szkole – pisał John Buchan, szkocki historyk, autor wydanej w 1921 r. „A History of the Great War”.

Do zawieszenia broni Niemcy i bolszewicy doprowadzili dosyć szybko, znacznie oporniej szły rokowania pokojowe. Moment podpisania rozejmu w Brześciu Litewskim, 23 listopada (6 grudnia) 1917 r. Fot. domena publiczna

Znajdujące się w impasie rokowania zostały wznowione 15 stycznia. Tym razem na czele delegacji bolszewickiej stał Trocki, który w przeciwieństwie do Lenina nie chciał podpisywać pokoju na każdych warunkach. Jadąc do Brześcia, kilkakrotnie zatrzymywał pociąg, by dokonać inspekcji frontu po rosyjskiej stronie – ku swemu zaskoczeniu i niezadowoleniu usłyszał od przedstawicieli miejscowych władz i mieszkańców, że okopy są prawie puste, więc nie ma mowy o tym, by prowadzić rokowania z pozycji siły. Zamierzał więc dalej przewlekać rozmowy, licząc na wznoszącą się – jak utrzymywał – falę rewolucyjną w państwach centralnych i na to, że rokowania w Brześciu wykorzysta jako trybunę propagandową i wpłynie na nastroje wygłodzonej ludności w Niemczech czy Austro-Węgrzech.

Trocki wspierany przez Joffego i Lwa Kamieniewa targował się w Brześciu, informując na bieżąco Lenina o sytuacji. 18 stycznia poprosił od odroczenie rozmów o 12 dni i wyjechał do Piotrogrodu, by wziąć udział w grze toczącej się wśród bolszewików o to, jak dalece można ustąpić Niemcom i ich sojusznikom. Dziesięć dni później w kilku niemieckich miastach wybuchły strajki z udziałem ponad miliona robotników żądających pokoju bez aneksji i kontrybucji oraz prawa do samostanowienia narodów. Na początku lutego protesty zostały złamane, niemniej utwierdziły one Kühlmanna w przekonaniu, że Niemcy stąpają po cienkim lodzie i trzeba się porozumieć z Rosją.

Ultimatum Wilhelma

W sporze, który historyk Dmitrij Wołkogonow nazwał najważniejszą rozgrywką polityczną w karierze Lenina, przywódca bolszewików zmierzył się z frakcją tzw. lewicowych komunistów Nikołaja Bucharina chcącą zerwać rokowania i podjąć walkę, głównie partyzancką, bez rezygnowania przy tym z zachęcania niemieckich robotników do rewolucji. Stanowisko to cieszyło się niemałą popularnością, podobne zdanie wyrażała druga frakcja z Trockim na czele, który głosił hasło „ani wojna, ani pokój” i proponował, by odrzucić niemieckie żądania, zerwać rokowania i ogłosić koniec wojny. Wprawdzie Niemcy zaanektowałyby wówczas zachodnie i południowo-zachodnie gubernie, ale bez udziału bolszewików, co miałoby wielkie znaczenie propagandowe i zachęciłoby niemieckich robotników do rewolty.

Lenin wspierany przez Kamieniewa oraz Józefa Stalina i Grigorija Zinowjewa
bronił idei zawarcia „bandyckiego pokoju”, czyli pokoju na każdych warunkach.

Twierdził m.in., że potrzebny jest czas na zebranie sił, by pokonać rodzimą burżuazję, a w Niemczech wzięła górę partia prowojenna zdecydowana zerwać rozejm. A ponadto – jak przekonywał – rosyjscy chłopi w mundurach, którzy stanowili zdecydowaną większość tego, co zostało z armii, chcą za wszelką cenę pokoju, a więc należało go zawrzeć nawet na niemieckich warunkach.

Rozgrywka toczyła się najpierw na konferencji działaczy bolszewickich z Piotrogrodu, Moskwy i Uralu, następnie zaś na forum Komitetu Centralnego partii komunistycznej z udziałem współrządzących lewicowych eserowców (skrzydła Partii Socjalistów-Rewolucjonistów). Mimo namiętnych przemówień Lenina kolejne głosowania wygrywała frakcja Trockiego.

Niemcy, którzy 9 lutego zawarli pokój z władzami dopiero co utworzonej w Kijowie Ukraińskiej Republiki Ludowej i wraz z Austriakami zaczęli wkraczać na Ukrainę, nie zamierzali się dłużej patyczkować. Jeszcze tego samego dnia Wilhelm II zadepeszował do Brześcia: Do godziny 20 dnia jutrzejszego Trocki musi podpisać pokój na naszych warunkach (…). przypadku odmowy lub prób zwlekania (…) rokowania należy zerwać o8 w nocy 10 [i] zakończyć zawieszenie broni. W takim przypadku armie Frontu Wschodniego rozpoczną pochód w kierunku z góry wyznaczonych pozycji.

Niemcy idą na Wschód

Depesza kajzera oznaczała, że w Berlinie górę wzięli faktyczni wówczas przywódcy Rzeszy: generał Erich Ludendorff i feldmarszałek Paul von Hindenburg. Popierani przez innych wojskowych doszli oni do przekonania, że bez zapewnienia sobie pełnego bezpieczeństwa na wschodzie nie można przerzucać wojsk na zachód. Ponadto do zerwania rokowań przekonały ich raporty z Rosji, w tym kontradmirała Waltera von Keyserlingka,członka misji Wilhelma von Mirbacha,który w grudniu 1917 r. pojechał do Piotrogrodu, by omówić sprawę wymiany jeńców cywilnych. Keyserlingkdonosił, że kierowany przez Żydów reżim bolszewicki stanowi śmiertelne zagrożenie dla Niemiec i całego cywilizowanego świata. Z tego powodu należy przesunąć granicę jak najdalej na wschód.

Na wieść o ultimatum Lenin zwołał Komitet Centralny, po raz kolejny postawił sprawę podpisania pokoju na niemieckich warunkach i znów przegrał głosowanie (pięć do sześciu). Następnego dnia, 18 lutego, gdy Niemcy oraz Austriacy i Węgrzy ruszyli na wschód, nie napotykając oporu, Komitet Centralny zebrał się ponownie i raz jeszcze jednym głosem Lenin przegrał głosowanie. Impas przerwał Trocki, który w kolejnym głosowaniu wstrzymał się od głosu, i Lenin po uzyskaniu jeszcze zgody lewicowych eserowców mógł zacząć pisać depeszę o powrocie delegacji rosyjskiej do Brześcia.

Tymczasem ku zdumieniu bolszewików wrogie wojska posuwały się dalej,
co mogło oznaczać, że zamierzają zająć obie rosyjskie stolice i obalić reżim komunistów.

24 lutego Niemcy zajęli Dorpat oraz Psków i znajdowali się w odległości 250 km od Piotrogrodu, co skłoniło Lenina do przeniesienia stolicy do Moskwy. Te tymczasowe, jak twierdził, przenosiny okazały się bardzo trwałe

Kilka dni wcześniej, 21 lutego, Lenin wziął się do pisania dekretu „Ojczyzna socjalistyczna w niebezpieczeństwie” i nakazał podjąć próby uzyskania pomocy od Wielkiej Brytanii i Francji, które wciąż dysponowały placówkami dyplomatycznymi w Rosji i – jak się wydawało – dałyby dużo za reaktywowanie frontu wschodniego. Jako pierwsi pozytywnie zareagowali Francuzi, których poseł Joseph Noulens zapewnił Trockiego, że Rosja może „liczyć na współpracę wojskową i finansową Francji w oporze stawianym Niemcom”. Ich śladem poszli Brytyjczycy i Amerykanie. Zabiegi o pomoc szybko się jednak skończyły, gdy wreszcie odezwali się Niemcy, przysyłając 24 lutego odpowiedź w sprawie powrotu do stołu rokowań. Tym razem ich warunki okazały dużo twardsze od wcześniejszych: poza obszarami zajętymi podczas I wojny Rosja miała zrezygnować z terytoriów zajętych po zerwaniu przez Trockiego rozmów, wyrzec się Ukrainy i Finlandii, zdemobilizować armię i poczynić wiele ustępstw gospodarczych. Na odpowiedź bolszewicy dostali 48 godzin, a pokój miał być podpisany w ciągu 72 godzin od chwili doręczenia ultimatum.

Podczas posiedzenia KC Lenin oświadczył przybyłym na nie 15 członkom, że ultimatum musi być bezwarunkowo przyjęte, a jeśli towarzysze zdecydują inaczej, to on rezygnuje z przewodniczenia Radzie Komisarzy Ludowych i uczestnictwa w KC. Groźba przyniosła efekt i można było przystąpić do wyboru delegacji, co nie okazało się proste, bo nikt nie chciał się podpisać pod haniebnym pokojem. Joffe odmówił, Trocki podał się do dymisji; ostatecznie padło na starego bolszewika Grigorija Sokolnikowa, który najpierw protestował, ale w końcu zgodził się przewodniczyć delegacji. Pojechali z nim Gieorgij Cziczerin, niebawem ludowy komisarz spraw zagranicznych, Hryhorij Pietrowski, stojący na czele komisariatu spraw wewnętrznych, i Lew Karachan, podczas poprzednich rokowań sekretarz delegacji.

Krótkotrwała hańba

3 marca bolszewicy podpisali pokój, w którym zrzekli się Królestwa Polskiego, Finlandii, Estonii, Litwy, Łotwy oraz uznali niepodległość Ukrainy. Tracili w sumie 750 tys. km kw. najgęściej zaludnionego obszaru (55 mln ludzi) w dawnej Rosji, z silnym przemysłem i ogromnymi zasobami węgla i rud żelaza.

Ponadto Rosjanie zobowiązali się do spłaty długów państwowych i prywatnych
zaciągniętych w państwach centralnych, a majątki firm oraz obywateli tych
krajów zgodzili się wyłączyć spod nacjonalizacji, zezwalając na ich wywóz bez
płacenia jakichkolwiek podatków.

Wymieńmy jeszcze zobowiązanie do demobilizacji armii i marynarki wojennej, co oznaczało skazanie się na bezbronność, oraz zawartą w podpisanym 27 sierpnia 1918 r. traktacie dodatkowym z Niemcami zgodę na zapłacenie reperacji wojennych w wysokości 6 mld marek (dzisiejsze 200 mld dol.). Część tej sumy miała być zapłacona jak najszybciej i rzeczywiście bolszewicy 10 i 30 września 1918 r., czyli w momencie, gdy przegrana Rzeszy wydała się już prawdopodobna, przekazali Niemcom 662,5 mln marek: połowę w carskich rublach, połowę w 100 tonach złota.

Być może nadal wierzyli w zwycięstwo Niemiec albo liczyli na to, że niebawem wybuchnie tam rewolucja i pieniądze wpadną w ręce tamtejszych komunistów. W znikomych ilościach dostarczyli surowce będące częścią reparacji. I wreszcie 24 kwietnia Federacja Zakaukaska, czyli Gruzja, Azerbejdżan i Armenia, ogłosiła niepodległość, na co bolszewicy chwilowo również musieli przystać.

Kiedy nowi lokatorzy Kremla z opóźnieniem ogłosili tekst traktatu, pogrążająca się w wojnie domowej Rosja zawyła, a Lenin – jak pisze Dmitrij Wołkogonow – zdał sobie sprawę, że grunt usuwa mu się spod nóg i musi zrobić wszystko, by delegaci na zbliżający się IV Nadzwyczajny Wszechrosyjski Zjazd Rad (14 marca) uznali jego argumenty i ratyfikowali traktat. Przemawiał półtorej godziny, powtarzając znane argumenty o „zyskiwaniu na czasie” czy „zbieraniu sił”, i nie dawał zbić się z tropu, gdy przerywały mu okrzyki: „Łgarstwo!”. Na koniec oświadczył, że trzeba poczekać, „aż przyjdzie z pomocą międzynarodowy socjalistyczny proletariat, a wtedy zaczniemy socjalistyczną rewolucję, już na skalę światową”. Wygrał raz jeszcze, choć tym razem nie wzbudził entuzjazmu zebranych.

3 marca 1918 r. Niemcy mieli powody do euforii, ale szybko się okazało, że potrzeba aż miliona żołnierzy do pilnowania porządku na Wschodzie i na front zachodni pojedzie znaczniej mniej dywizji, niż pierwotnie zakładali. Kiedy osiem miesięcy później musieli poprosić aliantów o rozejm, bolszewicy natychmiast wycofali się z ustaleń brzeskich.


Korzystałem m.in. z: S. McMee „Największa grabież w historii. Jak bolszewicy złupili Rosję”, Kraków 2013, R. Pipes „Rewolucja rosyjska”, Warszawa 2006, D. Wołkogonow „Lenin”, Warszawa 1997, D. Wołkogonow „Trocki”, Warszawa 1999


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


Zamachowiec z synagogi przed sądem.

Grozi mu kara śmierci, nie przyznaje się do winy. Zamachowiec z synagogi przed sądem

ft//now / Źródło: PAP


 

Sprawca sobotniego zamachu w synagodze w Pittsburghu Mark Bowers nie przyznaje się do winy i odpiera zarzuty, włącznie z oskarżeniem o popełnienie morderstwa i zbrodni z nienawiści – poinformowała w czwartek prokuratura federalna USA. W ataku zginęło 11 osób. Napastnikowi grozi kara śmierci.

W czwartek odbyła się druga rozprawa Bowersa, pierwsza miała miejsce w poniedziałek, a sprawca strzelaniny pojawił się na niej na wózku inwalidzkim. Na drugiej rozprawie Bowers stawił się jedynie z obandażowaną ręką. Agencja informacyjna Associated Press podała, że zachowywał się w sposób wyzywający i arogancki, lecz niewiele mówił. Potwierdził jedynie, że rozumie przedstawione mu zarzuty.

Zamach w synagodze W środę sformułowany został akt oskarżenia wobec 46-letniego Bowersa, któremu postawiono 44 zarzuty, w tym przestępstwa z nienawiści, również na tle religijnym, przestępstwa z użyciem broni palnej, ataku na funkcjonariuszy policji i wiele innych. Za część z tych zarzutów grozi kara śmierci. W sobotnim ataku na synagogę śmierć poniosło 11 osób, a sześć zostało rannych, w tym czterech policjantów. Bowers, uzbrojony w cztery sztuki broni, wszedł do synagogi Drzewo Życia podczas uroczystości nadania dziecku imienia i otworzył ogień do wiernych.

Poddał się, gdy został ranny w wymianie ognia z funkcjonariuszami specjalnych oddziałów policji (SWAT). Według Ligi Przeciwko Zniesławieniu (Anti-Defamation League) atak w Pittsburghu był “prawdopodobnie najbardziej śmiercionośnym atakiem na społeczność żydowską w historii Stanów Zjednoczonych”. W środę i czwartek pochowano sześć ofiar ataku.

Robert Bowers zaatakował na synagogę w Pittsburghu / AFP/EastNews


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


Chcą zarobić na tragedii w Auschwitz

Chcą zarobić na tragedii w Auschwitz – ukraińska gra komputerowa pod lupą prokuratury

Agata Łukaszewicz


Grę na rynek zamierza wypuścić ukraińska firma Aliens Games / youtube

Ukraińska firma zamierza wypuścić na rynek grę opartą na tym, co się działo w niemieckich obozach koncentracyjnych.

Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi śledztwo w sprawie z zawiadomienia prezesa Instytutu Pamięci Narodowej. Chodzi o znieważenie Narodu Polskiego i propagowanie faszystowskiego ustroju państwa w związku z pojawieniem się w internecie materiałów promujących grę komputerową, której akcja ma się rozgrywać na terenie obozu koncentracyjnego. Śledztwo prowadzone jest w sprawie. – Znajduje się na etapie gromadzenia materiału dowodowego – informuje „Rz” Łukasz Łapczyński, rzecznik warszawskiej PO.

Grę na rynek zamierza wypuścić ukraińska firma Aliens Games zajmująca się produkcją gier komputerowych. Jest ona oparta na tematyce związanej z niemieckimi obozami koncentracyjnymi, której akcja dzieje się w niemieckim obozie KL Auschwitz-Birkenau.

W omawianym przypadku sytuacja zaszła o wiele za daleko. Istotą gry ma być bowiem możliwość wcielenia się nie tylko w więźnia obozu koncentracyjnego, podejmującego m.in. próbę ucieczki, ale także esesmana z załogi obozu, ścigającego oraz mordującego więźniów, podejmującego decyzje, którą grupę więźniów skierować do pracy, a którą do komory gazowej. W grze występują sceny selekcji oraz masowych i indywidualnych egzekucji więźniów. Zapowiedziano umożliwienie uczestnikom gry udziału w niej z takich właśnie perspektyw.

Skargę i zawiadomienie do prokuratury złożył dr Jarosław Szareka, prezes Instytutu Pamięci Narodowej. Chodzi o umieszczenie w internecie materiałów multimedialnych promujących grę komputerową „The cost of freedom – a game about polish death camps”. Chodzi m.in. o sceny rozstrzeliwania i mordowania więźniów w komorze gazowej, w obozie zagłady, w których padają sformułowania „polskie obozy koncentracyjne, gdzie jest honor tego wielkiego polskiego narodu, gdzie jest wasz honor, wy polskie psy”.

Sprawa wyszła na jaw dzięki interwencji posła Józefa Brynkusa, który wysłał w tej sprawie interpelacje do: ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego i szefa spraw zagranicznych. Poseł pisze w niej, że chociaż oficjalnym producentem gry jest firma ukraińska, jej rzeczywistymi autorami są Rosjanie, a przede wszystkim niejaki Dimitrij Dybin z Odessy związany od lat ze studiem Studcinemafest Moscow.

– Informacje te pozwalają także na postawienie tezy, że w tym przypadku może także chodzić o polityczną prowokację przeciwko Polsce w skali międzynarodowej – pisze poseł.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com