Archive | 2018/11/30

Herszel Grynszpan zastrzelił niemieckiego dyplomatę

“Ohydny szkopie, to masz za 12 tysięcy Żydów!”. Herszel Grynszpan zastrzelił niemieckiego dyplomatę

Marta Grzywacz


Paryż, 7 listopada 1938 r. Herszel Grynszpan wkrótce po oddaniu się w ręce francuskich policjantów po zastrzeleniu Ernsta vom Ratha. (Fot. Ullstein Bild DTL)

“Moi drodzy rodzice. Serce krwawi, kiedy słyszę o tragedii waszej i 12 tysięcy Żydów. Muszę zaprotestować tak, żeby cały świat się dowiedział o, moim proteście. Uczynię to. Przebaczcie mi.”

Te kilka zdań Herszel Grynszpan skreślił w poniedziałek rano, 7 listopada 1938 r. Podpisał się swoim niemieckim imieniem Hermann. Na fotografii zrobionej później przez policję widać chłopaka w jasnym prochowcu. Długą grzywkę ma zaczesaną na bok. Na czoło opada parę kosmyków ciemnych włosów. Patrzy wzrokiem buntownika pełnym pretensji do świata, a może bólu. Widać to po lekko zmarszczonym czole. Na kolejnym zdjęciu, w policyjnym samochodzie, wygląda już jak zagubiony, przestraszony chłopiec. Nic dziwnego. Ma 17 lat.

Polenaktion

26 października 1938 r. Reinhard Heydrich, szef służby bezpieczeństwa Rzeszy, wydał rozporządzenie o wydaleniu z Niemiec do Polski wszystkich polskich Żydów. „Polenaktion” objęła 17 tys. osób.

W nocy z 27 na 28 października na granicznych stacjach w Zbąszyniu, Bytomiu, pod Chojnicami i Wschową znalazło się kilka tysięcy Żydów. Niemcy za pomocą psów i pejczów eskortowali ich do granicy z Polską. „Krew lała się na drogę” – wspominał Zendel Grynszpan, który razem z żoną Ryfką, synem Mordechajem i córką Esterą musiał opuścić swój dom w Hanowerze, w którym mieszkał od 18 lat. Młodszy syn Grynszpanów Herszel był akurat u wuja we Francji.

Po polskiej stronie stał samotny strażnik z zardzewiałym karabinem. (…) Nie chciał nikogo przepuścić. Niemcy jednak pchali z tyłu, szturchali (…). Na koniec kilkoro młodych ludzi stworzyło łańcuch, przeszli pod szlabanem, wołając do Polaka: strzelaj do nas! Z polskiej strony wystrzelono parę razy w powietrze, ale tłum napierał i zaledwie szlaban podniósł się w górę, cały pochód przedostał się na polską stronę. (…)Od około dziesiątej do pierwszej byliśmy w lasku, pod deszczem. Wówczas nadeszło zezwolenie rządu polskiego, by nas wpuścić do Zbąszynia – wspominało małżeństwo z Hamburga.

Polacy utworzyli obóz przejściowy na terenie dawnych koszar w Zbąszyniu.

List do brata

31 października, w dniu, w którym polski rząd ogłosił Zbąszyń miastem zamkniętym, Estera Grynszpan wysłała kartkę do brata Herszela do Paryża.

Herszel urodził się w Hanowerze, ale w 1935 r. wyprowadził się z domu. Nigdzie nie mógł znaleźć sobie miejsca. Gdy miał 14 lat, chciał emigrować do Palestyny, ale był za młody, żeby dostać wizę, więc pojechał do Frankfurtu nad Menem i studiował w tamtejszej jesziwie. Po roku wrócił i zaczął szukać pracy jako pomocnik hydraulika albo mechanika. O pracę dla Żydów było jednak coraz trudniej, więc wyjechał do rodziny do Essen, potem do Brukseli, a wreszcie nielegalnie przekroczył granicę z Francją. Zamieszkał u brata ojca, wuja Abrahama Grynszpana.

Kartka od Estery dotarła do niego 3 listopada. Widok odręcznego pisma siostry i podpis: Ucałowania od nas wszystkich, najwyraźniej wystarczyły jako zapalnik. Od przyjazdu do Paryża Herszel zamartwiał się o losy rodziny. List Estery dowodził, że nie bez powodu. Następnego dnia w gazecie „Pariser Haint” Herszel przeczytał o deportowanych do Zbąszynia Żydach: Żyją w rozpaczliwych warunkach. Tysiąc dwieście osób jest chorych, a kilkaset nie ma dachu nad głową. Na prośbę polskiego rządu z pomocą pośpieszyli lekarze z Czerwonego Krzyża, żeby zaszczepić deportowanych na tyfus i dostarczyć 10 tys. tabletek aspiryny. Ale w niektórych przypadkach na pomoc było za późno. Odnotowano kilka przypadków obłędu i jedno samobójstwo.

Zendel dał jadącemu do Paryża synowi 3 tys. franków, Herschel chciał je odesłać potrzebującej rodzinie i prosił wuja o dodatkową pomoc. Abraham Grynszpan radził jednak, żeby poczekać na rozwój wypadków. Herschel nie chciał czekać. Rozgoryczony napisał do rodziców. Wkrótce potem Abraham odebrał list od brata. Nasza sytuacja jest bardzo smutna. Jesteśmy biedni i w godnym pożałowania stanie. Nie mamy co jeść. (…) Błagam cię, drogi Bracie, pomyśl o nas. Nie mamy siły, żeby to znieść. Nie możesz teraz o nas zapomnieć.

Na tej samej kartce Estera dopisała parę słów dla Herszela: Wierz mi, już dużo dłużej tego nie wytrzymamy. Jeszcze nie dostaliśmy od ciebie pieniędzy. Co się tam u was mówi o położeniu, w jakim się znaleźliśmy?

Emocje nastolatka

Tej kartki Herszel już nie przeczytał. Była jeszcze w drodze, gdy 6 listopada opuścił swój pokój na poddaszu i skierował się do mieszkania wuja Abrahama. Byli tam on, jego żona Chawa, kilka osób z rodziny i przyjaciel Herszela Nathan. Chłopcy mieli potem wyjść na spotkanie ze znajomymi. Nie wiadomo, co sprowokowało kłótnię pomiędzy Herszelem a jego wujem, nikt już tego dokładnie nie pamiętał. Nathan wspominał tylko, że słyszał ostrą wymianę zdań na temat pieniędzy dla rodziców.

– Nie rozumiesz, jakie nieszczęście ich dotknęło – krzyczał Herszel bliski łez.

– Zrobiłem dla ciebie wszystko, co mogłem – mówił Abraham. – Jak ci się nie podoba, możesz odejść.

Herszel zerwał się z miejsca i chwycił płaszcz. Pobiegła za nim zapłakana ciotka Chawa. Nathan próbował ostudzić gniew przyjaciela, ale chłopak był zbyt rozżalony.

– Jak oni mogą tak siedzieć sobie spokojnie, gdy moi rodzice, siostra i brat cierpią?! – krzyczał.

Odmówił powrotu do wuja. Usiedli z Nathanem w kawiarni.

– Prędzej zdechnę jak pies, niż się przed nim ugnę – powiedział przyjacielowi.

Wyposażony w gotówkę, m.in. w 3 tys. franków, które dał mu ojciec, postanowił znaleźć w okolicy tani hotel, żeby przenocować i pomyśleć, co dalej. Nathan mówił później, że nic więcej nie mógł zrobić. Klepnął przyjaciela w ramię i odszedł. Nie miał pojęcia, co Herszel planuje.

Herszel poszedł na ulicę Faubourg Saint-Denis i zatrzymał się przed zamkniętym sklepem, w którym sprzedawano broń. Uliczne lampy pozwalały dostrzec na wystawie kilka rewolwerów.

Tymczasem Abraham i Chawa zastanawiali się, co się dzieje z bratankiem, który zawsze był bardzo emocjonalnym dzieckiem, a podczas rodzinnej awantury groził, że jeśli wuj nie pomoże jego rodzicom, to odbierze sobie życie. Ciotka odchodziła od zmysłów, wyobrażając sobie ciało chłopca w Sekwanie. W końcu o godz. 8.30 Abraham Grynszpan nie wytrzymał i razem ze szwagrem ruszył na poszukiwania. Poprosili o pomoc Nathana. Kiedy dotarli do kawiarni, w której chłopcy widzieli się po raz ostatni, po Herszelu nie było śladu.

Kaliber 6,35

Herszel spędził noc w hotelu Suez, przyśnili mu się rodzice. Byli bici przez Niemców. Było mi smutno – mówił później w śledztwie.

Wstał o 7.30. Zjadł kilka kęsów chleba, wypił trochę kawy i zaczął się przygotowywać do zadania, które przed sobą postawił. Na odwrocie zdjęcia, na którym w trzyczęściowym garniturze i krawacie trzyma papierosa w lewej ręce, prawą ma założoną z tyłu za plecami, a jedną nogę ugiętą jak tancerz, skreślił parę słów do rodziców. Z Bożą pomocą… – zaczął. Skończył, tłumacząc, że nie może postąpić inaczej. Pisał po hebrajsku, potem przeszedł na niemiecki, nie zwracał uwagi na błędy. Tej pocztówki nigdy nie wysłał. Znaleziono ją w jego portfelu pod koniec dnia.

Poszedł na Faubourg Saint-Martin 61 kupić pistolet. „Po co ci broń?” – zapytał go sklepikarz. „Do ochrony. Noszę często duże sumy pieniędzy, które powierza mi ojciec” – wyjaśnił. Francuskie prawo nie zezwalało na sprzedaż broni jedynie osobom umysłowo chorym. Wybrał pistolet kaliber 45. Znał go z amerykańskich filmów, które oglądał z kolegami, ale sprzedawca poradził mu coś lżejszego, co można łatwiej ukryć – pistolet kaliber 6,35. Herszel zgodził się na to także dlatego, że przy okazji zobaczył, jak odbezpieczyć i naładować magazynek. Zapłacił 236 franków, wsiadł do metra i pojechał do hotelu Beauharnais przy rue de Lille 78, gdzie mieściła się ambasada Rzeszy. Zamierzał zabić niemieckiego ambasadora Johannesa von Welczka.

Ohydny szkop

Nie bez powodu francuska prasa pisała, że ambasada niemiecka jest gniazdem szpiegów – uważa Jonathan Kirsch, autor opowieści o Herszelu Grynszpanie. Nawet ktoś niezapowiedziany mógł się pojawić, oświadczyć, że jest agentem wywiadu, i wchodził bez problemu.

Prawie tak jak Grynszpan, który poprosił o spotkanie z ambasadorem, mówiąc, że ma mu do przekazania ważne dokumenty. Zaprowadzono go jednak do działu prawnego, gdzie urzędował trzeci sekretarz ambasady Ernst vom Rath. Koledzy uważali, że umie on poradzić sobie nawet z najbardziej namolnymi interesantami. Herszel, myśląc, że ma przed sobą ambasadora, strzelił do niego pięć razy, krzycząc: „Ohydny szkopie, to masz za 12 tysięcy Żydów!”. Mały, lekki pistolet i niewprawna ręka spowodowały, że dyplomatę trafiły dwie kule. Po wszystkim Herszel usiadł na krześle i czekał. Obok na ziemi leżał pistolet. I vom Rath, który dawał jeszcze oznaki życia.

Herszel został oddany w ręce francuskiej policji i trafił do aresztu. Nie stawiał oporu.

Zamach był dla nazistów doskonałym prezentem. Nareszcie mogli zacząć rozliczenia z Żydami. W dniu śmierci Ernsta vom Ratha Goebbels dał hasło do akcji. Rozpoczęła się jeszcze tej samej nocy z 9 na 10 listopada. Dewastowano żydowskie miejsca kultu i sklepy – rozbite szyby dały tej nocy nazwę „kryształowa”, wdzierano się do domów, ludzi pod byle pretekstem zabijano, mienie było rozkradane lub niszczone. W rezultacie nocy kryształowej spalono 171 synagog, zniszczono 7,5 tysiąca żydowskich firm, głównie sklepów i zakładów usługowych, zamordowano 91 Żydów. Do obozów koncentracyjnych wywieziono 26 tys. osób.

Nazajutrz po nocy kryształowej (z 9 na 10 listopada 1938 r.) mieszkańcy Ober Ramstadt w Badenii-Wirtembergii obserwują płonącą synagogę. Obecna na miejscu straż pożarna nie dopuściła do tego, by ogień rozprzestrzenił się na sąsiednie budynki, ale samej synagogi nie gasiła. Fot. Domena publiczna

Bohater czy wariat

Przez kilka dni informacja o zamachu nie schodziła z pierwszych stron gazet w Europie, a nawet w Ameryce. Jedni uważali Grynszpana za bohatera, inni za wariata, którego do szaleństwa doprowadziła niemiecka polityka wobec Żydów. Jego proces zaplanowano na jesień, ale wybuchła wojna. 29 września 1939 r. Grynszpan zgłosił się na ochotnika do francuskiej armii. Pisał do francuskiego ministra sprawiedliwości: Chcę własną krwią wymazać to, co uczyniłem, i odpokutować w ten sposób nieprzyjemności, na jakie naraziłem Francję, która udzieliła mi gościnności. Minister odmówił. Grynszpan zażądał wówczas szybkiego procesu, ale Francuzi przerzucali go tylko z jednego więzienia do drugiego. W końcu naczelnik w Bourges, bojąc się reakcji Niemców, niemal siłą wyrzucił Grynszpana za bramę. Ten jednak zgłosił się do więzienia w Tuluzie, gdzie został wydany Niemcom. Inna wersja mówiła, że uciekł i go złapano. Tak czy inaczej, 18 lipca 1940 r. znalazł się w niemieckich rękach. Przewieziono go do obozu w Sachsenhausen.

Hitler ponoć chciał mu zorganizować pokazowy proces, dlatego służby więzienne miały go utrzymywać we względnym zdrowiu, żeby dobrze prezentował się na rozprawie. Przygotowując się do procesu, Grynszpan zmienił jednak linię obrony. Zeznał nagle, że zabił vom Ratha ze względów nie politycznych, tylko osobistych – bo był przez niego wykorzystywany seksualnie. Ta wersja wydarzeń, choć mało prawdopodobna, spowodowała jednak w szeregach nazistów sporo zamieszania, a Grynszpan zyskał tyle, że jego publiczny proces stał się dla nich niewygodny.

Pogrzeb vom Ratha naziści przekształcili w wielki propagandowy, antysemicki spektakl. Na zdjęciu trumna ze zwłokami urzędnika niemieckiej ambasady wystawiona w Rheingoldhalle w Düsseldorfie. Wśród uczestników uroczystości jest Adolf Hitler. Fot. Ullstein Bild

Więzień 35181

Ostatnia wiadomość, którą Zendel i Ryfka Grynszpan dostali od syna w marcu lub kwietniu 1940 r., napisana była na formularzu, jaki Międzynarodowy Czerwony Krzyż przygotował dla więźniów i jeńców wojennych. Mieli wypełnić puste miejsca i podkreślić informacje, które odnosiły się do ich sytuacji. 1. Zostałem internowany w…, 2. Z moim zdrowiem jest: dobrze/ znośnie/ źle. 3. Jestem – ranny/ w szpitalu/ nie jestem leczony. 4. U mnie – jest lepiej/ gorzej/ poprawia się. Na kartce był tylko podpis. I należał do Herschela.

Zendel i Ryfka, a także brat, o których Herschel tak się martwił, byli już w tym czasie stosunkowo bezpieczni. Uciekając przed niemiecką inwazją na wschód, zatrzymali się pod Białymstokiem, w miejscowości Świsłocz, już wtedy opanowanej przez Sowietów. Brat Herszela Mordechaj wstąpił do Armii Czerwonej i walczył na froncie. Matka i ojciec zostali ewakuowani do Astrachania, w którym spędzili resztę wojny. Potem wyemigrowali do Palestyny i tam połączyli się z Mordechajem. Siostrze Esterze nie udało się uciec przed Niemcami. Zginęła rozstrzelana razem z innymi Żydami.

Ostatni dokument, który potwierdzał, że Herszel Grynszpan, numer obozowy 35181, wciąż żyje, nosił datę 7 grudnia 1942 r. Minister spraw zagranicznych Joachim von Ribbentrop instruował niemieckiego ambasadora w Paryżu, że może już publikować artykuł pod tytułem „L’affaire Grynspan”, który pokaże, jak żydzi pociągali za sznurki zamachu na pokój w Europie. O sprawie Grynszpana powinno się mówić tak szeroko, jak to możliwe – życzył sobie Ribbentrop – nawet jeśli na razie proces jeszcze się nie rozpoczął.

Gdy w 1942 r. naziści postanowili ostatecznie rozwiązać kwestię żydowską i miliony Żydów zaczęły ginąć za drutami elektrycznymi obozów zagłady, przejmowanie się sprawą jednego Żyda, choćby i o międzynarodowej sławie, wydawało się niepoważne. Nawet Goebbels, który uważał, że proces Grynszpana będzie znakomitym narzędziem propagandowym, które uzasadni wojnę wypowiedzianą Żydom, teraz był zdania, że wystarczą inne sposoby. Jeśli przegramy tę wojnę – zostaniemy wchłonięci przez światowe żydostwo – straszył.

Do dziś nie wiadomo, jak i kiedy zginął Herszel Grynszpan. Według jednych został ścięty od razu po aresztowaniu przez Niemców, według innych w sierpniu lub we wrześniu 1942 r. zabrano go z bunkra w Sachsenhausen, wywieziono w nieznanym kierunku i rozstrzelano. Inne źródła mówią, że został przetransportowany do więzienia w Magdeburgu, gdzie przybył 26 września. Najbardziej wiarygodne mogą się wydawać zeznania urzędnika niemieckiego MSZ Fritza Dahmsa, który planował terminy rozpraw Grynszpana. Dahms nie pamiętał dokładnie, jak umarł Herszel – czy z powodu choroby, czy też został rozstrzelany, ale wiedział, że było to jeszcze w czasie wojny.


Korzystałam m.in. z: Jonathan Kirsch, „The Short, Strange Life of Herschel Grynszpan: A Boy Avenger, a Nazi Diplomat, and a Murder in Paris”; Izabela Skórzyńska, Wojciech Olejniczak, „Do zobaczenia za rok w Jerozolimie. Deportacje polskich Żydów w 1938 r. z Niemiec do Zbąszynia”


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


Israeli scientists develop implanted organs that won’t be rejected

Israel21cIsraeli scientists develop implanted organs that won’t be rejected

ISRAEL21c Staff


Breakthrough development uses a patient’s own stomach cells, cutting the risk of an immune response to implanted organs.

Regenerative medicine illustration by Valentina Kru via Shutterstock.com

 

Israeli researchers report that they have invented the first fully personalized tissue implant, engineered from a patient’s own materials and cells. The new technology makes it possible to engineer any kind of tissue implant, for the spinal cord, to the heart, or brain, from one small fatty tissue biopsy.

“We were able to create a personalized hydrogel from the materials of the biopsy, to differentiate fatty tissue cells into different cell types and to engineer cardiac, spinal cord, cortical and other tissue implants to treat different diseases,” said lead researcher Prof. Tal Dvir of Tel Aviv University’s Center for Nanoscience and Nanotechnology and Sagol Center for Regenerative Biotechnology.

“Since both the cells and the material used derive from the patient, the implant does not provoke an immune response, ensuring proper regeneration of the defected organ,” Dvir explained.

The research was conducted by Dvir’s postdoctoral researcher, Reuven Edri, and doctoral students Nadav Noor and Idan Gal, in collaboration with Prof. Dan Peer and Prof. Irit Gat Viks of TAU’s Department of Cell Research and Immunology and Prof. Lior Heller of Assaf HaRofeh Medical Center in Israel. It was recently published in the journal Advanced Materials.

Avoiding anti-rejection drugs

Currently, in tissue engineering for regenerative medicine, cells are isolated from the patient and cultured in biomaterials to assemble into a functional tissue. These biomaterials can be synthetic or natural, derived from plants or animals.

After transplantation, they may induce an immune response that leads to rejection of the implanted tissue. Patients receiving engineered tissues or any other implants are treated with immuno-suppressors, which unfortunately can endanger the health of the patient.

The new method solves that problem.

“With our technology, we can engineer any tissue type, and after transplantation we can efficiently regenerate any diseased or injured organ — a heart after a heart attack, a brain after trauma or with Parkinson’s disease, a spinal cord after injury,” said Dvir.

“In addition, we can engineer adipogenic [fatty tissue] implants for reconstructive surgeries or cosmetics. These implants will not be rejected by the body.”

The researchers extracted a small biopsy of fatty tissue from patients, then separated its cellular and a-cellular materials. While the cells were reprogrammed to become induced pluripotent stem cells — able to make cells from all three basic body layers, so they can potentially produce any cell or tissue the body needs to repair itself — the extracellular material was processed to become a personalized hydrogel.

After combining the resulting stem cells and the hydrogel, the scientists successfully engineered the personalized tissue samples and tested the patients’ immune responses to them.

The researchers are currently engaged in regenerating an injured spinal cord and an infarcted heart with spinal-cord and cardiac implants. They have also begun to investigate the potential of human dopaminergic implants to treat Parkinson’s disease in animal models.

The researchers plan to regenerate other organs, including intestines and eyes, using the patients’ own materials and cells.

“We believe that the technology of engineering fully personalized tissue implants of any type will allow us to regenerate any organ with a minimal risk of immune response,” Dvir said.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


Best Hebrew Songs 2018 – Mix

Best Hebrew Songs 2018 – Mix

   Dantex Music



Copyright Disclaimer:
It’s for promotional purposes only. I do not upload videos for money.
No copyright infringement intended. If any artist wants me to remove his track or remix from my channel then make sure to e-mail me:Dantexmusic@aol.com or a private YouTube message, it will be deleted immediately .

 


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com