Archive | December 2018

Jak wyrwać się z łap osobliwie pojmowanej empatii?

Jak wyrwać się z łap osobliwie pojmowanej empatii?

Andrzej Koraszewski


W muzułmańskich meczetach obietnica, że muzułmanie zabiją wszystkich Żydów jest powtarzana niemal codziennie. Na zdjęciu mówiący te słowa imam z Teksasu.

Nie zliczę, ile razy próbowałem odpowiadać na pytanie o to, czy wolno krytykować Izrael i na żądanie, by zrozumieć sytuację Palestyńczyków. Często podejrzewam, że za takim pytaniem kryje się prowokacja połączona z brakiem jakiejkolwiek ochoty na rozmowę. Czasem mam jednak wrażenie, że warto przedstawić argumenty, próbując równocześnie domyśleć się kim jest człowiek, który to pytanie zadaje, i na ile rzeczywiście szuka odpowiedzi.

Tym razem pytanie pojawiło się w formie komentarza do artykułu o pokrętnej argumentacji brytyjskiej dziennikarki przerabiającej propagandę Hamasu na pseudoinformację dla zachodniego czytelnika. Czytelnik podpisujący się „Henry J.” pisał:

Artykuł przedstawia jedną stronę medalu. Fakt używania przez Palestyńczyków środków terroru jest bezapelacyjny. Tylko trzeba zrozumieć drugą stronę pozbawioną nadziei, której jedyną walką o polepszenie swojego losu jest agresja na okupanta (jak zwał, tak zwał).
Problemu nie rozwiąże agresja ani strony palestyńskiej, ani kule snajperów (bo gumowe nie dolatywały – co za logika).

Agresja rodzi agresję, okupacja rodzi agresję, frustrację, motywację do nienawiści.

O jakiej nadziei pisze Henry? Czy o nadziei na lepsze życie, z ciepłą wodą w kranie? O elektryczności dostępnej przez 24 godziny na dobę? O systemie szkolnictwa, który pozwala włączyć się do nowoczesności, zdobyć zawód, zarabiać na życie nie czekając na jałmużnę, robić coś, co potrzebne jest innym? Jak Henry dotarł do swojej „empatii”, która wydaje się całkowicie pomijać tych Palestyńczyków , którzy mają nadzieję na zwyczajne życie bez wojny, w miejscu, w którym władze myślą o zaspokojeniu potrzeb ludności, a nie wyłącznie o eksterminacji odwiecznego wroga? Jak zasadne jest moje pytanie? Henry nigdy na moją próbę nawiązania kontaktu nie odpowiedział. Nie dowiem się już historii o tym, jak rosła jego empatia do Palestyńczyków, ale tylko do tych Palestyńczyków, którzy, jak pisze, wierzą, że jedyną drogą do polepszenia ich losu jest „agresja na okupanta”. Henry prawdopodobnie nie spotkał nigdy innych Palestyńczyków, być może nigdy nie słyszał o ich istnieniu. O „strasznym losie” tych, którzy innej drogi nie widzą, słyszy i czyta każdego dnia.

Kto wie, może warto spróbować zrekonstruować to, co mógł widzieć i słyszeć Henry, zanim dotarł do swojej „empatii”. Musiał dziesiątki razy widzieć nazwę organizacji sprawującej władzę w Autonomii Palestyńskiej – Organizacja Wyzwolenia Palestyny. Czy zastanawiał się nad pytaniem, co ta organizacja chce wyzwolić? Czy kiedykolwiek zatrzymał się przy pytaniu, gdzie jest Palestyna? Mandat Palestyński obejmował dzisiejszą Jordanię, Izrael i to co Jordańczycy nazwali Zachodnim Brzegiem, a co od tysiącleci nazywało się Judeą i Samarią. Czy nasz Henry wie, że Jordania to 78 procent Palestyny, czy wie, że kiedy Liga Narodów przeznaczyła Palestynę na Dom Żydów, z zastrzeżeniem, że trzeba zabezpieczyć prawa mieszkających tam Arabów, Brytyjczycy wydzielili 78 procent Mandatu na kraj Arabów palestyńskich, który dziś nazywa się Jordania (i skąd żyjący tam Żydzi natychmiast zostali wygnani do ostatniego)? Czy Organizacja Wyzwolenia Palestyny chce wyzwolić całą Palestynę, czyli Jordanię, Izrael, Zachodni Brzeg? Początki działań organizacji Arafata to próba wywołania wojny domowej w Jordanii i wygnanie Organizacji Wyzwolenia Palestyny z Jordanii. Znaczna część mieszkańców Jordanii (większość), to potomkowie arabskich uchodźców z terenów dzisiejszego Izraela, określających się jako Palestyńczycy. Mają tam ograniczone prawa obywatelskie, ich los w Jordanii zasługuje na współczucie.

Zostawmy jednak ten problem, zatrzymajmy się przy pytaniu, czy nasz Henry uznaje prawo Izraela do istnienia? To ważne pytanie. Izrael, podobnie jak Polska i wiele innych krajów, powstał w wyniku decyzji międzynarodowych organów po zakończeniu pierwszej wojny światowej. Żydzi ponawiali próby powrotu do Palestyny od czasu ich wygnania przez Rzymian, wracali, byli tam mordowani i wracali ponownie. Wreszcie po klęsce Turcji i przy pewnym poparciu zwycięskich mocarstw, te nadzieje miały większe szanse na realizację.

Henry używa określenia „okupant” dodaje szybko „jak zwał, tak zwał”. Okupant okupuje czyjeś terytorium. Przez czterysta lat było to terytorium Turcji (nazywało się Prowincją Syryjską). Zwolennicy używania terminu „okupacja” odpowiadają na to, że przecież w tej Prowincji Syryjskiej mieszkali Arabowie, więc chociaż to nie było państwo Palestyna, ale jednak kraj Palestyńczyków. I znów problem, skład ludności był złożony, największą grupą byli Arabowie muzułmanie, obok nich Arabowie chrześcijanie, Turcy, Ormianie, Grecy i Żydzi. Żydzi stanowili największą grupę wśród mieszkańców Jerozolimy. Żeby było ciekawiej w ostatnich dekadach XIX wieku był to region wyniszczony i bardzo wyludniony.

Słabnące imperium tureckie złagodziło restrykcje i do Palestyny zaczęli napływać uciekinierzy żydowscy, najpierw z Jemenu, gdzie straszliwe prześladowania Żydów skłaniały do ucieczki gdziekolwiek, kolejną falą byli Żydzi z Rosji, uciekający przed pogromami. (Jak zwykle w obliczu narastających konfliktów wewnętrznych i konfliktów między narodami nastąpiła eksplozja morderczego antysemityzmu, więc ratujący życie Żydzi, którzy nie mieli szans na ucieczkę do Ameryki, automatycznie kierowali myśl ku Jerozolimie.) Rzecz interesująca, bo osadnictwo żydowskie dość szybko spowodowało ożywienie gospodarcze Palestyny i w latach 1880-1948 imigracja arabska z terenów Egiptu, Libanu, Syrii i innych krajów arabskich była w sumie większa niż imigracja żydowska. Nasz Henry może nie wiedzieć o brytyjskiej Białej Księdze ograniczającej imigrację żydowską do Palestyny w czasach narastającego w Europie nazizmu i podczas drugiej wojny światowej, może również nie wiedzieć o nazistowskiej propagandzie skierowanej na kraje arabskie, jak i o współpracy niemieckich nazistów z arabskimi nacjonalistami w Palestynie. Może nie wiedzieć o tych Arabach, którzy upatrywali szanse rozwoju Bliskiego Wschodu we współpracy z Żydami, ani o tym, że byli oni niszczeni, a często również mordowani przez arabskich nacjonalistów.

Zrozumienie drugiej strony wymaga pewnego wysiłku, jednak Henry mógł nie mieć szans. Organizacja Wyzwolenia Palestyny przez długi czas była marionetką Moskwy. Afarat był szkolony w NRD i w Rumunii, Abbas pisał doktorat w Moskwie, a potem był moskiewskim agentem. Arafat, kiedy zaproszono go do pokojowych negocjacji, był międzynarodowym gangsterem i porywaczem samolotów, człowiekiem, który nie tylko próbował wywołać wojnę domową w Jordanii, tej samej sztuki próbował potem w Libanie, a następnie w Tunisie. Henry może nie wiedzieć, że kiedy Arafat pozornie wyrzekł się terroryzmu i powiedział, że uznaje prawo Izraela do istnienia, po arabsku mówił swoim ludziom, że to tylko taktyczny wybieg. Organizacja Wyzwolenia Palestyny, nie tylko nigdy nie zmieniła swojej nazwy, ale nie zmieniła swojego statusu, gdzie deklarowanym celem jest wyzwolenie Palestyny od Żydów, czyli eksterminacja żydowskich mieszkańców Izraela. A kto jest największym wrogiem Organizacji Wyzwolenia Palestyny? Izrael? Izrael zaledwie utrudnia przeprowadzanie akcji terrorystycznych. Prawdziwym wrogiem OWP jest Hamas, którego karta głosi wyraźniej niż statut OWP, że będą walczyć z Żydami do sądnego dnia, że nigdy nie uznają Izraela oraz że tak nakazuje Allah. OWP unika pokojowych negocjacji, Hamas natomiast otwarcie głosi, że przystąpienie do jakichkolwiek negocjacji byłoby zdradą palestyńskiej i muzułmańskiej sprawy. Tak więc, jeśli Hamas wymordował setki zwolenników OWP w Gazie, to była to tylko demonstracja, że oni kochają sprawę palestyńską bardziej, że myślenie o zaspakajaniu socjalnych potrzeb mieszkańców Gazy byłoby zdradą, że jedynym sensem życia Palestyńczyka ma być mordowanie Żydów, czyli walka z „okupantem”, który na terenie Gazy nie ma swoich wojsk, ani żadnej władzy i reaguje wyłącznie na akty terroru. A co z blokadą? Blokada ma utrudniać dostawy broni do tej bazy terrorystycznej, a chętnych na organizowanie takich dostaw jest wielu, więc zarówno Izrael, jak i Egipt uważają, że zniesienie tej blokady stworzyłoby dla tych krajów śmiertelne niebezpieczeństwo. Pokój wymaga wyrzeczenia się wojny.

Jak to jest, dlaczego odnosi się wrażenie, że Henry nigdy nie czytał o palestyńskich dysydentach, którzy chcieliby pokoju z Izraelem, dlaczego Henry sprawia wrażenie, że rozumienie palestyńskiej strony ogranicza się do akceptacji propagandy Hamasu? Zapewne Henry ogląda telewizję, przegląda tytuły gazet. Swój komentarz wpisał pod artykułem dokumentującym fakt, że respektowana wielka gazeta brytyjska powiela propagandę organizacji terrorystycznej. Henry temu nie przeczy, chciałby, abyśmy zrozumieli drugą stronę, przez którą rozumie ludzi wychowywanych do dziesiątków lat do roli psów wojny.

Jak to jest, że tak wielu ludzi na Zachodzie widzi tylko tych Palestyńczyków, nie widzi ich przywódców, uczących nienawiści szkół, imamów, palestyńskiej prasy i telewizji? Czy jest możliwe, że otrzymują swoją wykrzywioną wiedzę o Palestyńczykach za pośrednictwem prasy, radia i telewizji w swoich krajach, że tej empatii dla tych Palestyńczyków, którym Żydzi utrudniają zabijanie Żydów, uczą ich ludzie, którzy w świątek i piątek krzyczą ”nigdy więcej”, wylewają łzy z powodu tych, których pomordowano dziesiątki lat temu i całym sercem wspierają tych, którzy otwarcie deklarują, że chcą to zrobić dziś?

Kilka lat temu amerykańska gazeta „Boston Globe” informowała wielkim tytułem na pierwszej stronie, że „Izraelczycy aresztowali ślepego Palestyńczyka”. Gazeta nie kłamała. Izraelski Arab przygotowywał bombę, która wybuchła w jego mieszkaniu pozbawiając go wzroku. Prawdą jest, że został aresztowany. Kiedy otrzymujemy setki tak właśnie spreparowanych informacji, możemy zasadnie dojść do wniosku, że ci Izraelczycy są okrutni i straszliwie prześladują biednych Palestyńczyków, którzy marzą o spokojnym, normalnym życiu. Kiedy palestyński terrorysta próbuje zabić przechodnia w Jerozolimie i zostaje zabity, zachodni czytelnik dowiaduje się, że Izraelczycy zabili Palestyńczyka. Gdzieś, głęboko w doniesieniu okazuje się, że zabito terrorystę w trakcie zamachu na ludzkie życie. Porównanie doniesień z działań policji w innych miejscach na świecie może budzić zdumienie. Skąd się bierze tak odmienny sposób informowania?

Pojawia się tu fundamentalne pytanie, w imię czego informacje o Izraelu i o konflikcie arabsko-izraelskim są w mediach demokratycznych krajów tak często karykaturalnie wypaczone? Nie ma na to pytanie łatwej, ani prostej odpowiedzi. Pierwsze pytanie, na które musimy sobie odpowiedzieć to, czy jest tak rzeczywiście i jak to sprawdzić?

Zacznijmy od Organizacji Narodów Zjednoczonych. Wiadomość z 15 listopada 2018 (której nie było, ani w telewizji, ani w gazetach), o tym, że specjalna komisja Zgromadzenia Ogólnego ONZ przedstawiła na jednym posiedzeniu 9 rezolucji potępiających Izrael, nie zwracając żadnej uwagi na setki ofiar przemocy w innych krajach). Potępiono m. in. złe traktowanie obywateli syryjskich na Wzgórzach Golan. Zarzuty są kompletnie absurdalne, ale dobrze odwracają uwagę od faktu, że zaledwie kilka dni wcześniej cywilna ludność Izraela była przez dwa dni ostrzeliwana rakietami z Gazy (wystrzelono na Izrael łącznie 460 pocisków). Może ktoś powiedzieć, po co zwracać uwagę na ONZ, przecież ich stronniczość jest udowodniona, robią to od lat, niemal dzień w dzień. Przecież w 2006 roku Komisja Praw Człowieka ONZ została zlikwidowana z powodu skandalicznej wrogości wobec Izraela. Utworzono w to miejsce Radę Praw Człowieka ONZ, w której rej wodzą takie kraje jak Chiny, Rosja, Wenezuela, Kuba, Arabia Saudyjska, więc członkowie tej Rady Praw Człowieka ONZ zajmują się głównie odwracaniem uwagi od zbrodni popełnianych w ich krajach, a najlepszym sposobem jest kierowanie uwagi na Izrael, bo to akurat wszyscy zaakceptują. Teoretycznie ta instytucja ma być strażnikiem moralności świata, wśród tych strażników zasiadają obecnie takie kraje jak Demokratyczna Republika Konga, w której jest ponad sto tysięcy dzieci żołnierzy, gdzie trwa wojna domowa, w której wszystkie strony oskarżane są o ludobójstwo, masowe gwałty, tortury, a nawet kanibalizm, gdzie w ciągu ostatnich czterech lat zginęło ponad dwa miliony ludzi i gdzie jak się szacuje około miliona dzieci zarażonych jest HIV. Instytucja, która stać ma na straży moralności świata zajmuje się niemal wyłącznie Izraelem. Czy jest powód do zdziwienia? Jest, nikt jednak nie krzyczy.

Nasz Henry może jednak powiedzieć, że przecież Izrael potępiają również szacowne gazety, słynne organizacje obrony praw człowieka, takie jak Amnesty International, czy Human Rights Watch, instytucje religijne, a więc Kościoły katolickie, protestanckie i prawosławne, ba, nawet słynący ze swojej szlachetności kwakrzy, również różne wyznania islamskie, tak sunnickie, jak i szyickie. Czy oni wszyscy mogą być tendencyjni? A jest tu więcej, wśród tych krytyków Izraela głoszących, że agresja rodzi agresję, że przecież wystarczyłoby trochę ustępstw ze strony Izraela i Palestyńczycy bez wątpienia wyciągnęliby rękę do pokoju, jest bardzo wielu Żydów z diaspory, ale również z samego Izraela. W tej sytuacji nasz Henry może mieć wrażenie, że podejrzenie tego doborowego towarzystwa o tendencyjne i krzywdzące przedstawianie polityki izraelskiego rządu jest jakimś obłędem.

Nawoływanie do sprawdzania każdej informacji z osobna jest naiwnością. Kto ma na to czas? Przecież to wymaga umiejętności dotarcia do odpowiednich źródeł, metodologii, a przede wszystkim właśnie ogromnej ilości czasu. Może trzeba zacząć od odpowiedzi na pytanie w imię czego świat miałby systematycznie kłamać na temat konfliktu między Izraelem i Arabami?

Izrael jest państwem żydowskich uchodźców. Ponad połowa żydowskiej populacji Izraela to uchodźcy i potomkowie uchodźców z krajów muzułmańskich (było ich więcej niż uchodźców arabskich z Izraela i pozostawili za sobą w krajach arabskich własność ruchomą i własność ziemską stanowiącą obszar znacznie większy niż cały Izrael), pozostali to uchodźcy i potomkowie uchodźców z krajów z tradycją chrześcijańską. Chrześcijaństwo i islam w podobny sposób traktowały antyjudaizm jako zwornik, jako ideę łączącą wspólnotę wiernych, a Żydów jako wzór antybliźniego, człowieka wyjętego spod prawa. Kłamstwa o Żydach są ugruntowaną tradycją w obu tych religiach i są nieodłączną częścią kształcenia duchownych. Chrześcijańska nienawiść do Żydów przetrwała Oświecenie i odrodziła się w bardziej świeckiej formie w postaci przepełnionego nieludzką nienawiścią rasizmu, który swoje apogeum znalazł w niemieckim nazizmie, ale wcześniej rozkwitł w carskiej Rosji, trwał nadal w systemie komunistycznym, zakorzenił się głęboko w ruchu lewicowym krajów demokratycznych. Izrael powstał jako kraj uchodźców, a my jesteśmy potomkami tych, przed którymi uciekali. Ci Żydzi, którzy pozostali, często poczuwali się i nadal często poczuwają się do obowiązku krytykowania Izraela, żeby pozyskać akceptację tych, przed którymi inni Żydzi uciekli. Antysemityzm jest ideą odczłowieczającą. Jest wygodny, bo pozwala zwalić winy za nasze niepowodzenia na kozła ofiarnego, jest kłopotliwy, bo trzeba znaleźć ofiary Żydów, żeby usprawiedliwić naszą podłość. Współczucie dla Palestyńczyków, ale tylko dla tych Palestyńczyków, którym ci wstrętni Izraelczycy utrudniają zabijanie Żydów, dostarcza uczucia prawości i szlachetności.

Żydzi wywalczyli sobie niepodległy kraj dla żydowskich uchodźców na wyjątkowo niegościnnej ziemi swoich przodków, na piachach i malarycznych moczarach, które zmienili w kwitnące ogrody. Stary egipski profesor w rozmowie z polskim muzułmaninem, mówił, że Arabowie wybaczyliby Żydom wygrane wojny, prawdę mówiąc nie bardzo obchodzą ich Palestyńczycy, ale nie mogą im wybaczyć sukcesu stworzenia kwitnącego, nowoczesnego państwa na jałowej pustyni. Kto wie, może ta zazdrość działa również na mieszkańców Europy i popycha ich do osobliwej empatii i wspierania Palestyńczyków w walce przeciw istnieniu Żydów. Informacja, że jest to walka o pokój na górze żydowskich trupów, mogłaby być moralnie niepokojąca. Dotarcie do dokumentów potwierdzających, że taki właśnie jest cel palestyńskiego „oporu”, jest możliwe dla każdego i nie jest tak trudne, ani tak czasochłonne jak sprawdzanie każdego kłamstwa o Izraelu. Z łap osobliwie pojmowanej empatii można się wyrwać. Warto. Nie tylko ze względu na Żydów, przede wszystkim, ze względu na siebie, ze względu na własne człowieczeństwo.

P.S. Poświęciłem tej sprawie książkę pod tytułem Wszystkie winy Izraela. Inne listy do innej pani Z. Książkę wraz z uzupelnieniami można kupić również w formie e-booka.

http://www.blekitna.pl/


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


Top Ten AntiSemitic 2018

Top Ten AntiSemitic 2018

SIMON WIESENTHAL CENTER


Download the PDF file .


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


Israeli Soldiers IDF Medley Songs

Israeli Soldiers IDF Medley Songs ✡ (full version)

  Jerusalemite



IDF medley mix songs in Israel’s Children’s Festival 2014.
Participants: Eliana Tidhar, Roni Dalumi, Dana Frider, Tuval Shafir, Tal museri, Libi Ran, Eli Finish, Mariano Idelman, Shir Moreno, Yardena Arazi.

Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Odmowa pocieszenia i nieustająca nadzieja [Komentarz do parszy Wa -jeszew]

Odmowa pocieszenia i nieustająca nadzieja [Komentarz do parszy Wa -jeszew]

RABIN JONATHAN SACKS
Tłumaczenie: Jolanta Różyło


„Józef sprzedany przez braci”, Giovanni Pietro da Cemmo, ok. 1490 r. /fot. The Metropolitan Museum of Art

PARSZA WA-JESZEW – 1 GRUDNIA 2018/ 23 KISLEW 5779

Józef został podstępnie sprzedany do niewoli. Bracia umoczyli jego płaszcz we krwi i zanieśli ojcu, mówiąc: „Tośmy znaleźli; rozpoznajże, czy to płaszcz syna twojego, czy nie”. Jakub rozpoznaje szatę i odpowiada: „To płaszcz syna mojego! Zwierz dziki pożarł go! Rozszarpany, rozszarpany Josef!”, po czym czytamy:

I rozdarł Jakób szaty swoje, i włożył wór na biodra swoje, i opłakiwał syna swego przez długi czas. I powstali wszyscy synowie jego, i wszystkie córki jego, aby go pocieszyć; ale nie dał się pocieszyć, i rzekł: «Tak już zstąpię za synem moim w żałobie do grobu»” (Be-reszit 37:34-35).

W judaizmie istnieją prawa dotyczące czasu żałoby – sziwy (siedmiu dni), szloszim (trzydziestu dni) i pierwszego roku po śmierci. Nawet najbardziej bolesna strata nie skutkuje bezterminową żałobą. Według Talmudu Bóg karci tych, którzy opłakują stratę dłużej niż przewiduje Tora. „Nie masz w sobie więcej współczucia niż Ja”, czytamy w Moed katan (27b). A jednak Jakub nie pozwala pocieszyć się w żałobie.

Midrasz daje godne uwagi wyjaśnienie tej sytuacji. Czytamy w nim: „Żałobnika można wspierać po stracie tych, którzy odeszli, ale nigdy tych, którzy wciąż żyją”. Innymi słowy Jakub nie chciał, aby go pocieszano, bo wierzył, że Józef żyje. Taki niestety jest los tych, którzy stracili swoich najbliższych (na przykład rodziców żołnierzy zaginionych w akcji), ale nie mają ostatecznego dowodu na to, że oni rzeczywiście odeszli. Nie mogą przejść przez wyznaczone etapy żałoby, ponieważ nie chcą porzucać nadziei na ich uratowanie. Ich nieprzerwane cierpienie jest wyrazem pewnego rodzaju lojalności. Poddanie się, żałoba i pogodzenie się ze stratą byłyby zaś jak zdrada. W takich przypadkach nie ma możliwości, aby doprowadzić żałobę do końca. Niewyrażenie zgody na udzielenie sobie wsparcia równa się odmowie porzucenia nadziei.

Na jakiej jednak podstawie Jakub mógł wierzyć, że jego syn wciąż żyje? Nie miał przecież wątpliwości, że zakrwawiona szata, którą przynieśli jego synowie, należała do Józefa. Mówi wyraźnie: „Zwierz dziki pożarł go! Rozszarpany, rozszarpany Josef!”. Czy te słowa nie powinny oznaczać, że Jakub zrozumiał, że jego syn nie żyje?

Znawca prawa biblijnego, nieżyjący już David Daube zasugerował przekonujące wyjaśnienie tej kwestii[1], twierdząc, że słowa, w których synowie zwracają się do Jakuba – haker na, „rozpoznajże” – mają częściowo prawny charakter. Daube porównuje ten zwrot do innego, o bardzo podobnej budowie:

Jeśli kto odda bliźniemu swemu osła, albo wołu, albo jagnię, albo inne bydlę na chowanie, a zdechnie, albo okaleczonem zostanie, albo zabranem, a nikt nie widział. Przysięga Wiekuistego będzie między obudwoma; czy nie wyciągnął ręki swej na własność bliźniego swego; (…). Jeżeli zaś rozszarpanem zostało, przedstawi je jako dowód – za rozszarpane nie płaci (Szemot 22:10-13).

Dyskutowana sprawa dotyczy więc tego, do jakiego stopnia odpowiedzialność za zwierzę spoczywa na stróżu (hebr. szomer). Jeśli właściciel straci zwierzę przez niedbalstwo stróża, to ów stróż ponosi za to winę i musi wynagrodzić właścicielowi stratę. Jeśli jednak nie doszło do zaniedbania, a incydent był wynikiem niefortunnego zdarzenia, jeśli było ono nieuniknionym i niedającym się przewidzieć wypadkiem, stróż nie zostaje obarczony odpowiedzialnością. Jednym z takich przypadków jest sytuacja, w której strata spowodowana jest przez dzikie zwierzę. Słowa użyte do skodyfikowania tego zapisu prawnego – tarof jitaref, rozszarpany na kawałki – idealnie odpowiadają reakcji Jakuba: tarof toraf Josef,„rozszarpany, rozszarpany Josef”.

Wiemy, że podobne prawo istniało jeszcze przed nadaniem Tory. Nawet Jakub, którego opiece zostały powierzone stada Labana, mówi do ich właściciela: „Rozszarpanego nie przynosiłem tobie; jam za nie odpowiadał” (Be-reszit 31:39). Pokazuje to, że nawet wtedy stróże nie brali odpowiedzialności za straty spowodowane przez dzikie zwierzęta. Na podobnych zasadach starszy brat odpowiadał za młodszego, którym opiekował się, kiedy nikogo innego nie było w pobliżu. Widać to dobrze na przykładzie Kaina, który wypiera się swojej zbrodni, zapytany przez Boga o Abla: „Alboż to stróżem [szomer] brata mego ja?” (Be-reszit 4:9).

PRENUMERATA
Rozumiemy teraz lepiej wszystkie niuanse, które miały miejsce po powrocie braci Józefa, w trakcie rozmowy z ich ojcem. Powinni oni wziąć odpowiedzialność za zaginięcie brata. Aby tego jednak uniknąć, zgodnie z późniejszym prawem biblijnym, przynieśli pozostałości jako dowód. Jeśli dowody wskazywały na to, że ofiara została zaatakowana przez dzikie zwierzę, mogli zostać uznani za niewinnych. Słowa, którymi zwrócili się do Jakuba – haker na – muszą być zaś rozumiane jako wniosek prawny o zbadanie dowodów. Jakub nie ma wyjścia – musi to zrobić i na tej podstawie uznać synów za niewinnych. Sędzia może jednak uniewinnić podejrzanych, jeśli dowody są niewystarczające, a mimo to wciąż nie być przekonanym o ich niewinności. Jakub byłby więc zmuszony uniewinnić synów, nawet jeśli nie wierzył, że mówią prawdę. Wiemy, że tak właśnie było, a odmowa okazania sobie wsparcia w żałobie jest dowodem jego braku przekonania. Jakub nadal wierzył, że Józef żyje. W końcu jego wiara okazała się uzasadniona: Józef się odnalazł, cały i zdrowy, a ojciec i syn mogli być znowu razem.

To nie jedyny moment w historii Żydów, kiedy spotykamy się z odmową przyjęcia wsparcia w żałobie. Prorok Jeremiasz usłyszał ją tysiąc lat po tych wydarzeniach:

Tak rzecze Wiekuisty:

Głos w Ramah się rozlega,
łkanie, płacz gorzki!
Rachel płacze za dziećmi swojemi,
nie daje się utulić po dzieciach swoich,
bo niemasz już żadnego!

Tak rzecze Wiekuisty:

Powstrzymaj głos twój od płaczu,
a oczy twe od łez;
bo jest nagroda za trud twój, rzecze Wiekuisty,
a wrócą dzieci do dziedziny swojej!

Tak, jest nadzieja dla przyszłości twojej, rzecze Wiekuisty,
a wrócą dzieci do dziedziny swojej! (Ks. Jeremiasza 31:15-17)

Skąd Jeremiasz wiedział, że Żydom będzie dane wrócić? Ponieważ nie dali się pocieszyć, a to oznaczało, że nie chcieli porzucić nadziei.

Podobnie było w czasach niewoli babilońskiej, jak opisano we fragmencie, który służyć może za wzór odmowy pocieszenia w żałobie:

Nad rzekami Babilonu, tam siedzieliśmy i płakali
wspominając Cyon. (…)
Jak śpiewać nam pieśń Bożą na ziemi obcej?
Jeżeli zapomnę cię Jerozolimo,
niech zdrętwiej prawica moja.
Niech przylgnie język mój do podniebienia mojego,
jeżelibym nie pamiętał ciebie,
jeślibym nie stawił Jerozolimy na przedzie radości mojej (Psalm 137: 1-6).

Według legendy Napoleon przechodził kiedyś obok synagogi w dzień postu w Tisza be-Aw i usłyszał Żydów śpiewających lamentacje.

– Co Żydzi tak opłakują? – zapytał.
– Jerozolimę – odpowiedział jeden z oficerów.
– Kiedy ją stracili?
– Ponad tysiąc siedemset lat temu.
– Lud, który tak długo opłakuje swoje miasto, pewnego dnia je odzyska – miał powiedzieć cesarz.

Żydzi nie chcieli pocieszenia w żałobie, bo nigdy nie stracili nadziei. Jakub w końcu odnalazł Józefa. Dzieci Racheli wróciły do swojej ziemi. Jerozolima jest znowu domem dla wielu Żydów. Dowody wskazywały na coś innego: zdawały się mówić o bezpowrotnej stracie; stanowić dekret, którego nie można obalić; informować o losie, który należy zaakceptować. Żydzi nigdy nie wierzyli w dowody, bo mieli coś, co może je podważyć – wiarę, zaufanie i niezłomną nadzieję, które okazały się silniejsze niż nieuchronność historii. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że Żydzi przetrwali właśnie dzięki tej nadziei. Nadzieja ta zrodziła się zaś w prostej (albo też nie) frazie wypowiedzianej przez Jakuba, który odmówił pocieszenia w żałobie. Podobnie musimy uczynić i my, żyjąc w świecie pełnym przemocy, ubóstwa i niesprawiedliwości.


[1] David Daube, Studies in Biblical Law, Cambridge 1947.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


Indian Hospice: A hidden gem in Jerusalem’s Old City

Israel21cIndian Hospice: A hidden gem in Jerusalem’s Old City

Abigail Klein Leichman


The Indian Hospice in the Old City of Jerusalem. Photo by Abigail Klein Leichman

I’ve visited the Old City of Jerusalem countless times over the years, but in that time I never heard of the Indian Hospice and never passed through Herod’s Gate, an Old City entrance to the Muslim Quarter, where the hospice is located. In fact, the policeman I consulted for directions on my way had never heard of it either.

But this serene cobblestoned oasis in the jam-packed Muslim Quarter is the only home 59-year-old Nazeer Hussain Ansari has ever known.

For close to a century, the Ansari family has been the resident caretakers of the Indian Hospice, located just inside Herod’s Gate, or in Hebrew, Sha’ar Haprachim – Flowers Gate.

“My grandfather came from India back in 1924 and he was assigned as director and trustee of the Indian Hospice,” Ansari told foreign journalists getting a rare tour of the property, which is owned by the Central Wakf Council of India and open only to people of Indian citizenship or heritage.

“We offer them food and a place to stay, like their home away from home,” says Ansari, who is a citizen of India with permanent resident status in Jerusalem. The lodgings are free, but most guests leave a donation.

Legend has it that around the year 1200, Sufi saint Baba Farid from India came to the Holy City of Jerusalem and meditated in a stone lodge for 40 days. Ever since, Indian Muslim pilgrims on their way to or from Mecca were attracted to the site and eventually it became the Indian Hospice.

Historic family documents preserved in the library of the Indian Hospice in the Muslim Quarter of Jerusalem’s Old City. Photo by Abigail Klein Leichman

“We’re not a commercial hotel,” says Ansari, who has four children all born locally. “It’s for Indians looking for a quiet, humble place near the holy sites. They’re not looking for a TV, swimming pool or spa.”

Guests to the hospice – yes, even diplomats and government officials — do their own cooking and laundry using supplies and equipment provided by the hostel. Ansari and his parents, wife and siblings handle everything else, from administrative duties to maintaining the six guest rooms and the small mosque, library, dining hall and kitchen.

The guest room over the spot where Baba Farid lodged is still an attraction. The mystical Sufi sect of Islam – known for dance, music, storytelling, art and meditation — started in the eighth century in what is now the Israeli city of Ramla. Jerusalem was a hub of Sufism for many years, Ansari says.

Indian Hospice caretaker Nazeer Hussain Ansari and his wife, Wafaa, outside the room under which a 13th century Sufi mystic meditated for 40 days. Photo by Abigail Klein Leichman

The Indian Hospice has seen changes and additions over time. It was bombed four times in various wars, and sustained severe damage during the 1967 Six-Day War. Three of Ansari’s close relatives perished when the property took a direct hit.

“From 1967 to 1991 this place was frozen,” he says. “When diplomatic relations were established between Israel and India, we reconnected with the Foreign Ministry in India and started rebuilding and renovating.”

The street outside the Indian Hospice is named for the site in Hebrew and Arabic. Photo by Abigail Klein Leichman

Thanks to cordial relations between India and Israel, the Palestinian Authority and Jordan, Indian officials visiting the region have stayed here for the past 15 years.

Although Prime Minister Narendra Modi did not sleep at the Indian Hospice during his visit in July 2017, he mentioned the site in his speech to the local Indian community and invited members of the Ansari family to meet him.

India is home to about 172 million Muslims, some 10 percent of the world’s Muslim population. However, most visitors these days are Hindu, Sikh or Christian, says Ansari, who speaks Arabic, English, a little Hebrew and a smattering of Hindi.

Many authors and poets have stayed here,” says Ansari, showing an autographed copy of Slumdog Millionaire by Indian diplomat Vikas Swarup.

Another guest, American-Indian poet Meena Alexander, penned seven poems here, including one that begins, “Yesterday, it rained so hard/Lemons spilt from the lemon tree/And rolled over cobble stones in my Jerusalem courtyard./I thought of Baba Farid/Who came on a pilgrimage centuries ago./In a hole cut from rock by the room where I sleep,/He stood for forty days and nights/Without food or drink.”

As Israel and India grow ever closer – and travel time shrinks due to direct Air India flights introduced last March – an increase in Indian tourism is expected. In general, the Indian Hospice is not open for tours but Ansari allows individual visitors if no guests are staying there. (The address for inquiries is P.O. Box 55356, Jerusalem, Israel 91553.)

In early October, the Embassy of India in Israel launched a year of events marking the 150th birth anniversary of Mahatma Gandhi. One of the venues will be the Indian Hospice, this leafy little gem hidden among the alleyways of the Old City.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com