Archive | April 2019

How Israel is tackling the water crisis in Puerto Rico

How Israel is tackling the water crisis in Puerto Rico

  21see



Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Była ambasador o “sądzie nad Judaszem”

Była ambasador o “sądzie nad Judaszem”: to jest antysemityzm, który w Polsce zyskał nowe cechy

Jacek Gądek


– Ten obrzęd służył nienawiści. Dlaczego tak ochoczo uczestnicy “sądu” okładali kukłę Żyda, a na przykład nie pomyśleli o upamiętnieniu zgodnego współżycia przed wojną albo swoich heroicznych czynów z okresu Holocaustu, o których pisze pan burmistrz? – mówi Agnieszka Magdziak-Miszewska*, była ambasador Polski w Izraelu.

Jacek Gądek: Pani jest znawczynią stosunków polsko-żydowskich, ale z wykształcenia także teatrologiem. Czy w “Sądzie nad Judaszem” odegranym w Pruchniku jest coś złego, czy to po prostu niewinny teatrzyk?

Agnieszka Magdziak-Miszewska: – Teatralizacja wydarzeń opisanych w Ewangelii, zwłaszcza tych dotyczących Triduum Paschalnego, ma w Europie bardzo długą tradycję sięgającą XII w. Cel był jasny: przybliżyć ludziom, którzy nie umieli czytać i pisać, fundamentalne dla chrześcijaństwa wydarzenia. A więc przede wszystkim mękę Jezusa i Jego zmartwychwstanie. Miejscem, w którym wciąż się kultywuje te obrzędy, jest Kalwaria Zebrzydowska.

Ale jest i druga tradycja związana wyłącznie z Wielkim Piątkiem: w czytanej tego dnia Ewangelii słyszymy, że Żydzi (Judasz) nie tylko wydali Jezusa, ale także kategorycznie domagali się Jego śmierci. Podkreślano to w kazaniach i pieśniach pasyjnych. Efektem były pogromy na Żydach odbywające się po zakończeniu nabożeństw właśnie w Wielki Piątek. Sąd i karanie Judasza jest fragmentem tej właśnie tradycji.

Przy okazji “Sądu nad Judaszem” ginie jednak cały kontekst ewangeliczny i kulturowy.

Czyli?

Gdyby zapytać dzieci z Pruchnika, czy ktoś im powiedział, że Jezus był Żydem, Matka Boska Żydówką, podobnie też i apostołowie byli Żydami, to obawiam się, że uznaliby to za herezję. Uczestnicy “sądu” na obraz zdrajcy – Judasza – nakładają jego narodowość, która w przeświadczeniu tych ludzi jest inna niż Jezusa i Maryi, do których się modlą.

Kukła była jak stereotypowy Żyd…

…jak z karykatur “Der Stürmera”.

Czy to był więc obrzędowy sąd nad Żydem czy nad Judaszem?

To jest istota sprawy.

Sięgając do przedwojennej tradycji – jak widać wciąż obecnej – w Pruchniku, to był to sąd nad Żydem. Judasz jest przede wszystkim Żydem, a nie konkretnym człowiekiem o imieniu Judasz. Zdrajcą jest Żyd. Jak wynika z ustaleń badaczy Holocaustu, takie nastawienie mieszkańców Pruchnika i okolic miało swoje przełożenie na zachowania w czasie Zagłady. Wbrew temu, co twierdzi burmistrz Pruchnika, Sprawiedliwych stamtąd niewielu.

Burmistrz mówi coś zupełnie innego: “Społeczność Pruchnika przez dziesięciolecia żyła zgodnie ze społecznością żydowską, niejednokrotnie ukrywając sąsiadów przed hitlerowskimi prześladowaniami podczas II wojny światowej, a na naszych terenach występowały liczne przykłady odwagi, poświęcenia i bohaterstwa w przeciwstawianiu się zbrodni Holokaustu”.

Przypadki ratowania Żydów się w tych rejonach zdarzały – to prawda. Pan burmistrz może nieświadomie mówi o ich wyjątkowej heroiczności, nie wiedząc, z czego ona wynikała: otóż nastawienie okolicznych mieszkańców do osób ratujących Żydów było zdecydowanie wrogie. Paradoksalnie burmistrz mówi więc prawdę, bo Polacy ratujący Żydów w tym rejonie stawali się pariasami w swoich społecznościach.

Zupełnie się nie dziwię, że 10 lat temu Kościół zakazał organizowania “sądów nad Judaszem”.

Burmistrz mówi o możliwej prowokacji, która miała uderzyć w miasto i społeczność miasta i Polski.

To brzmi jak język propagandy komunistycznej: jacyś prowokatorzy za tym stoją.

Czytałam właśnie relację jednego z mieszkańców miasta, który twierdzi, że to po postu powrót do starych obyczajów.

Na oficjalnej stronie gminy pisano, że “mieszkańcy pieczołowicie pielęgnują stare obrzędy i zwyczaje, np. rok rocznie odbywa się ‘Sąd nad Judaszem'”.

Z przebiegu tego wydarzenia jasno wynika, że chodziło nie o Judasza, ale o Żydów. Pojawił się tam zresztą głos jednego z uczestników “sądu”, aby dołożyć razów kukle, bo “oni” chcą odszkodowań.

Ale to akurat jeden okrzyk. Wszędzie może się pojawić głupiec, który wyróżni się głupotą – inni, jak wynika z relacji, tego nie podchwytywali.

Są świąteczne tradycje warte pielęgnowania, a inne – zwłaszcza po Holocauście – polegające na piętnowaniu narodu żydowskiego są absolutnie niedopuszczalne. Nawet bez takich okrzyków w biciu i paleniu kukły Żyda z napisem “Judasz” nie ma niczego dobrego. Niczego. I słusznie, że Kościół zakazał tego wielowiekowego obrzędu. Oświadczenia bp. Rafała Markowskiego i rzecznika Episkopatu jednoznacznie podkreślają, że “sąd nad Judaszem” jest sprzeczny z nauczaniem Kościoła. A ci, którzy ten obrzęd reaktywowali, stawiają się poza nim.

Czy spalenie kukły Żyda to odległe echo przedwojennego antysemityzmu?

Nie. To żadne echo, ale wydarzenie tu i teraz będące wyrazem przekonania jakiejś części mieszkańców miasteczka, że Żyd jest wrogiem chrześcijaństwa, wrogiem Polaków, wrogiem Jezusa. Jest to wyraz antysemityzmu, który w Polsce był, jest i będzie niestety. Po wojnie ten tradycyjny antysemityzm zyskał nowe cechy.

W Europie antysemityzm jest obecny głównie wśród społeczności muzułmańskiej pochodzenia arabskiego i jego kontekstem jest przede wszystkim konflikt izraelsko-palestyński, a nie czynnik rasowy. W Polsce jest inaczej.

Czyli jak?

Kiedy pracowałam dla premiera Jerzego Buzka jako doradca ds. stosunków polsko-żydowskich, bardzo dużo jeździłam po Polsce – do niedużych miasteczek – bo tam cały czas wybuchały konflikty związane z cmentarzami żydowskimi. A to burmistrz postanowił, że urządzi park, a to że stację paliw. Moim zadaniem było pojechać i zbadać sprawę na miejscu. Wtedy zrozumiałam, że antysemityzm jest silny i ma w Polsce dwa dodatkowe motywy, inne niż przed wojną.

Pierwszy: dotyczący własności, bo te miejscowości najczęściej przed 1939 r. to były sztetle (skupiska miejskie z dużą liczbą żydowskich mieszkańców). Ludzie w tych miasteczkach wiedzą, choć często to tłumią, że mieszkają w nie swoich domach – że zagarnęli cudzą własność, a meble, pierzyny (“poduszka pani Marx”, jak pisał Jan Tomasz Gross) nie były ich. Jest więc lęk, że kiedyś “oni” przyjdą i wszystko odbiorą. Dlatego rząd Buzka pracował nad taką formułą reprywatyzacji – ale nie zwrotu w naturze – by raz na zawsze zamknąć sprawę rekompensat. Liczyliśmy, że wówczas zniknie także ten lęk stanowiący podstawę niechęci wobec Żydów.

A drugi motyw polskiego antysemityzmu jest bardziej ukryty i subtelny: to poczucie winy, a przynajmniej dyskomfortu. Bo nawet jeśli sami Żydów nie zabijaliśmy i nie donosiliśmy na nich, to byliśmy świadkami ich zagłady i nic nie zrobiliśmy. Oczywiście są tego racjonalne wytłumaczenia, ale trauma świadka Holocaustu nie została przepracowana. A dyskomfort sumienia często “leczy się”, obwiniając ofiarę.

Te dwa motywy sprawiają, że współczesny antysemityzm w Polsce ma inny wymiar niż na Zachodzie.

Dzieci okładają kijami kukłę Żyda. Można powiedzieć: głupie, ale nikomu się nic nie stało?

Stało się. To jest wychowanie do nienawiści i przemocy. To niechrześcijańskie i niemoralne.

Może w okładaniu przez dzieci i dorosłych tej kukły badylami jest jedynie chęć uczestniczenia w przedstawieniu? Może jest to zupełnie bezrefleksyjne zachowanie? Może nie ma w tym krzty antysemityzmu, ale – powtórzę – jest tylko teatr?

Ależ nie. Wszystko, co służy przemocy i nienawiści, jest antychrześcijańskie. A ten obrzęd służył nienawiści.

Sama zapytam: dlaczego tak ochoczo uczestnicy “sądu” okładali kukłę Żyda, a na przykład nie pomyśleli o upamiętnieniu zgodnego współżycia przed wojną albo swoich heroicznych czynów z okresu Holocaustu, o których pisze pan burmistrz? Jaką i ci dorośli, i te dzieci przeszli katechezę?

Wielki Piątek 2019, godzina 15, a więc godzina miłosierdzia, na słupie przy ulicy Jana Pawła II zawisła pejsata, z garbatym nosem kukła Żyda. Kto tak upiorną scenę mógł wymyślić?

Antysemici. Po prostu.

Na nagraniu wideo z “sądu nad Judaszem” jeden z uczestników mówi: “Za naszych czasów było więcej wody i odpłynął”. Wrócę do tego pytania: może to nie antysemici biją kukłę Żyda, ale ludzie, w których ten obrzęd stał się elementem tożsamości? Bo ojciec i dziadek bił tę kukłę, to i ja teraz syna zachęcam, by to robił?

Jeśli faktycznie byłoby tak, to znaczyłoby to, że nikt nigdy nie uświadomił im zła tej tradycji. Ani proboszcz, ani katecheci.

“Zaniepokojenie okropnym odrodzeniem średniowiecznego antysemityzmu, który doprowadził do niewyobrażalnej przemocy i cierpienia” – to słowa Roberta Singera, dyrektora generalnego Światowego Kongresu Żydów. Przesada, czy takie bicie na alarm jest na miejscu?

Trzeba bić na alarm. Nie chodzi tylko o palenie kukły Żyda w Pruchniku czy kukły Żyda na rynku we Wrocławiu. Chodzi o ogromne zwiększenie się antysemickiej mowy nienawiści. Pięć lat temu antysemityzm oczywiście w Polsce był, ale była też powszechna świadomość ludzi o takich uprzedzeniach, że publiczne prezentowanie antysemityzmu skazuje na ostracyzm. Od 2016 r. nie jest to piętnowane, a jest wręcz usprawiedliwiane.

Opowiem panu, co właśnie spotkało moją córkę. W Wielką Sobotę. Została zaproszona do przyjaciół, więc poszła do sklepu kupić wino na prezent. W kolejce stała jeszcze jedna dziewczyna i stał też pan, który miał w klapie marynarki żonkila – symbol solidarności z Żydami w rocznicę powstania w warszawskim getcie. Oraz, w dużej liczbie, już nietrzeźwi kibice Legii. Zaczęli tego pana z żonkilem wyzywać od “parchów”. Córka powiedziała mi, że ten ich antysemicki bluzg był potworny.

Moja córka poprosiła więc tego wyraźnie przestraszonego pana, aby dał jej kwiatka i przypięła sobie go do sukienki, a dziewczyna przed nią stanowczo zaprotestowała przeciwko zachowaniu kiboli. Obie dziewczyny wyszły ze sklepu, bo groziła im fizyczna agresja.

Po upublicznieniu tego, co stało się w Pruchniku, głos zabrał bp Rafał Markowski Przewodniczący Rady ds. Dialogu Religijnego z Judaizmem. Wydał krótki komunikat. “Kościół jednoznacznie wyraża dezaprobatę wobec praktyk, które godzą w godność człowieka” – napisał. Ale czy to nie jest za mało?

Rzecznik Episkopatu zapowiedział, że komunikat to nie ostatnie słowo ze strony Episkopatu. Pamiętajmy, że trwały Święta Wielkiej Nocy, więc trudno oczekiwać, żeby w ich trakcie zwoływać posiedzenie Episkopatu. Słowa bp. Markowskiego były reakcją ad hoc – one dają jasny sygnał, że obrzęd z Pruchnika jest złem. Teraz czas na głos wszystkich biskupów albo choć prezydium Episkopatu. Czekamy.


*Agnieszka Magdziak-Miszewska – była doradcą premiera Jerzego Buzka ds. polsko-żydowskich (1997-1999). Pracowała w polskiej dyplomacji: w Moskwie (1991-1995), Nowym Jorku (jako konsul generalny, 2001-2005) oraz jako ambasador Polski w Izraelu (2006-2012). W latach 2012-2016 pracowała w Ministerstwie Obrony Narodowej jako doradca wiceministra Roberta Kupieckiego i wicedyrektor Departamentu Wojskowych Spraw Zagranicznych. Od roku 2000 do 2018 była członkiem Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej. Jest członkiem kolegium kwartalnika “Więź”.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Leading Jewish Organizations ‘Devastated,’ ‘Shocked’ by ‘Horrific’ Shooting at California Synagogue

Leading Jewish Organizations ‘Devastated,’ ‘Shocked’ by ‘Horrific’ Shooting at California Synagogue

Benjamin Kerstein


A candlelight vigil is held at Rancho Bernardo Community Presbyterian Church for victims of a shooting incident at the Congregation Chabad synagogue in Poway, north of San Diego, California, U.S. April 27, 2019. Photo: REUTERS/John Gastaldo.

Jewish organizations responded with grief and anger on Saturday night after a gunman killed one and wounded three in an attack on a synagogue in Poway, California.

Anti-Defamation League CEO Jonathan Greenblatt said in a statement, “We are devastated by the shooting at the Chabad synagogue and our thoughts and prayers are with the victims and their families.”

“It’s heartbreaking to see yet another tragedy on Shabbat, on the last day of Passover, exactly six months after the shooting at the Tree of Life synagogue in Pittsburgh,” he added, referring to the attack last year by a white supremacist who killed 11 worshippers.

“This shooting is a reminder of the enduring virulence of anti-Semitism,” Greenblatt said. “It must serve as a call to action for us as a society to deal once and for all with this hate. People of all faiths should not have to live in fear of going to their house of worship.”

“From Charleston to Pittsburgh to Oak Creek and from Christchurch to Sri Lanka, and now Poway, we need to say ‘enough is enough.’ Our leaders need to stand united against hate and address it both on social media and in our communities,” he concluded.

The US Holocaust Museum also responded, saying, “We are shocked and alarmed at the second deadly attack on an American synagogue in six months, this time at Congregation Chabad in #Poway, on the last day of Passover. It must serve as another wake-up call that antisemitism is a growing and deadly menace.”

The Los Angeles-based Simon Wiesenthal Center called the shooting “a horrific reminder that the flames of hatred still burn strong among some.”

“An attack, on any house of worship, from churches in Sri Lanka and France to synagogues in Jerusalem or Pittsburgh to mosques in Christchurch, are an assault on human dignity and our rights as people of faith to pray to G-d,” the Center added.

World Jewish Congress President Ronald S. Lauder said, “Our thoughts and prayers are with the Jewish community of Poway, California today as their worst nightmare unfolds. There is absolutely no justification or explanation for such violence, and it is inconceivable that yet again innocent people have been targeted simply for their religion and for choosing to attend a place of worship.”

“There is no room for such hate-filled violence in our society. People of all faiths must stand together and declare that we will never tolerate such hatred,” he added.

The American Jewish Committee stated, “We are shocked and saddened beyond words by reports of a shooting at a synagogue in Poway, California. We pray for the recovery of those injured as we anxiously await further news.”


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Antisemitism in Pruchnik

Antisemitism in Pruchnik | Zman Polin

Shachar Elkayam



ביום שישי, רגע לפני ליל הסדר, נערך בעיירה הקטנה פרוכניק (Pruchnik) טקס ובו שרפו בובה המסמלת את יהודה איש קריות


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Żydowscy żołnierze gen. Andersa

Żydowscy żołnierze gen. Andersa

dr Janusz Wróbel


Menachem Begin (w centrum, w okularach) – żołnierz Armii Andersa, premier Izraela w latach 1977–1983, Zdjęcie z 1949 roku. Źródło: East News

Żołnierze pochodzenia żydowskiego w Armii Andersa cieszyli się tymi samymi prawami, co rdzenni Polacy. Równość ta nie była tylko czczą deklaracją dowódców i władz cywilnych, lecz znalazła wyraz w praktyce.

W latach 1939–1941 obywatele polscy zamieszkali w Polsce Wschodniej,  okupowanej od 17 września 1939 r. przez Związek Sowiecki, padli ofiarą masowych deportacji na Syberię, do Kazachstanu i na północne obszary europejskiej części stalinowskiego imperium. Przeważali wśród nich Polacy, ale znaczny odsetek, sięgający 40 proc., stanowili również obywatele Rzeczpospolitej innej narodowości, w tym żydowskiej. Przykładowo w sowieckiej operacji wysiedlania uchodźców, przeprowadzonej w czerwcu 1940 r., aż 84 proc. wywiezionych na Wschód stanowili Żydzi[1].

Los wywiezionej ludności żydowskiej zasadniczo był równie tragiczny jak ludności polskiej. Ona także została pozbawiona wolności, cierpiała głód i zimno, zmuszana była do niewolniczej pracy ponad siły. Warunki mieszkaniowe i sanitarne na zesłaniu były niezwykle prymitywne, co przyczyniało się do wzrostu zachorowań i wysokiej śmiertelności. Psychiczna kondycja wszystkich deportowanych była fatalna. Przekonywano ich każdego dnia, że na jakąkolwiek odmianę swego losu nie mogą liczyć, a resztę życia spędzą na zesłaniu. Nie wszyscy jednak poddali się tej propagandzie. Wielu obywateli polskich deportowanych na Wschód wierzyło, że koszmar ten prędzej czy później się skończy.

W czerwcu 1941 r. Niemcy niespodziewanie zaatakowały Związek Sowiecki, mimo iż w 1939 r. z nim do spółki podzieliły Polskę i przez następnie dwa lata ściśle współpracowały. Agresja niemiecka otworzyła drogę do porozumienia polskiego rządu na uchodźstwie z Kremlem, co dotąd wydawało się niemożliwe.

Po trudnych rokowaniach, którym patronowali Brytyjczycy, 30 lipca 1941 r. zawarto w Londynie porozumienie polsko-sowieckie, zwane układem Sikorski–Majski, od nazwisk polskiego premiera i sowieckiego ambasadora w Wielkiej Brytanii.  Unieważnieniu uległy postanowienia paktu sowiecko-niemieckiego z sierpnia 1939 r. (tzw. pakt Ribbentrop–Mołotow), chociaż sporna sprawa przebiegu polskiej granicy wschodniej pozostała w zawieszeniu. Zdecydowano się wznowić stosunki dyplomatyczne, a także zapowiedziano utworzenie armii polskiej w ZSRS. Wśród najważniejszych postanowień układu Sikorski–Majski znalazła się również zapowiedź ogłoszenia „amnestii” dla obywateli polskich deportowanych w głąb Związku Sowieckiego. Dekret w tej sprawie 12 sierpnia 1941 r. wydało Prezydium Rady Najwyższej Związku Sowieckiego.

Układ zdawał się otwierać zupełnie nowy rozdział w stosunkach polsko-sowieckich: zamiast otwartej wrogości miał nastać okres sojuszniczej współpracy.

Niestety, od początku obie strony w odmienny sposób interpretowały zawarte porozumienie. Rząd polski konsekwentnie stał na stanowisku, że wszyscy mieszkańcy Polski Wschodniej, którzy z różnych powodów znaleźli się w głębi Związku Sowieckiego, są obywatelami Rzeczypospolitej i niezależnie od narodowości podlegają „amnestii”.

Inaczej interpretowały porozumienie władze sowieckie. 1 grudnia 1941 r. Ludowy Komisariat Spraw Zagranicznych poinformował polską ambasadę, iż „Gotowość rządu sowieckiego do uznania za obywateli polskich osób narodowości polskiej, zamieszkujących  do 1–2 listopada 1939 r. na wskazanym wyżej terytorium [chodzi o zagarnięte przez Sowiety po 17 września 1939 r. tereny Polski Wschodniej – J.W.]  świadczy o dobrej woli i ustępliwości rządu sowieckiego, lecz w żadnym razie nie może służyć za podstawę dla analogicznego uznania za obywateli polskich osób innych narodowości, w szczególności, ukraińskiej, białoruskiej i żydowskiej”[2].

Na szczęście nie zawsze to zasadnicze stanowisko sowieckie przestrzegano. W praktyce do obozowisk formującej się na Powołżu Armii Polskiej w ZSRS docierali również przedstawiciele mniejszości narodowych i w jej szeregi ich przyjmowano. Było jednak do przewidzenia, że na tym tle prędzej czy później wybuchną konflikty.

Zaistniałą sytuację władze sowieckie chętnie wykorzystywały jako wygodny pretekst do oskarżania władz polskich o łamanie postanowień układu z 30 lipca, za czym szły kroki zmierzające do zahamowania napływu do polskiego wojska członków mniejszości narodowych. Szczególnie drażliwa stała się kwestia rekrutacji do wojska Żydów pochodzących z Polski Wschodniej. Cywilne i wojskowe władze polskie musiały zmierzyć się nie tylko z sowieckimi przeszkodami w tej kwestii, ale również z antysemickimi nastrojami w wojsku, a także podsycaną przez Sowiety propagandą, która celując w odbiorcę zachodniego, oskarżała Polaków o dyskryminację Żydów w wojsku i w obozach cywilnych.

Podkreślić trzeba, że rząd polski na uchodźstwie od początku zdawał sobie sprawę ze znaczenia kwestii żydowskiej. Generał Władysław Sikorski dostrzegał obecność nastrojów antysemickich w Polskich Siłach Zbrojnych, których źródłem były: antysemityzm propagowany przez niektóre ugrupowania polskiej prawicy przed 1939 r. oraz postawa części ludności żydowskiej, wyrażająca się w publicznym okazywaniu radości z wkroczenia wojsk sowieckich do Polski, a następnie podejmowaniu z okupantem bliskiej współpracy.

Lecz Premier i Naczelny Wódz, nie zamierzał tolerować antysemityzmu w wojsku. 15 sierpnia 1940 r. przed frontem oddziałów PSZ odczytano rozkaz gen. Sikorskiego, w którym znalazły się następujące słowa: „Stoję na stanowisku, że żołnierz, który podjął broń w sprawie ojczystej, składa tym samym dowód, iż jest Polakiem bez względu na pochodzenie i wyznanie. Zakazuję stanowczo okazywania żołnierzom wyznania mojżeszowego niechęci w formie krzywdzących przezwisk lub uchybiania godności ludzkiej. Za przestępstwa w tym względzie będę surowo karał”. Rozkaz ten z uznaniem powitała żydowska prasa w Anglii, w tym „The Jewish Chronicale”[3].

Sprawa traktowania żołnierzy żydowskich w wojsku polskim nabrała jeszcze większego znaczenia, gdy Armia Polska w ZSRS stała się największą częścią Polskich Sił Zbrojnych.  Dowódca armii gen Władysław Anders w rozkazie z 14 listopada 1941 r. i później w oświadczeniu z 4 maja 1942 r.  podkreślał, że Żydzi będą traktowani w jego oddziałach na zasadzie pełnej równości[4].

Żydowscy historycy badający zagadnienia stosunków polsko-żydowskich  na ogół krytycznie oceniają politykę cywilnych i wojskowych władz polskich na uchodźstwie wobec Żydów. Dowodzą, że wspomniane oświadczenia i rozkazy były przeznaczone głównie na użytek zewnętrzny, w celu uspokojenia opinii publicznej krajów zachodnich, gdyż w rzeczywistości polskie władze były niechętne przyjmowaniu Żydów do Armii Polskiej w ZSRS, a nawet usuwały tych, którzy początkowo do niej wstąpili. Co więcej, przeciwdziałały ewakuacji żydowskich cywilów na Bliski Wschód[5].

Żydowscy historycy jednak niesłusznie bagatelizują przeszkody stawiane przez władze sowieckie, zdają się też nie dostrzegać niezwykle istotnych okoliczności, które musieli brać pod uwagę polscy politycy i wojskowi.

Polskie  Siły Zbrojne działały od początku na obczyźnie i w rozproszeniu. Na co dzień podlegały dowództwu operacyjnemu państw obcych. W tych specyficznych warunkach szczególnego znaczenia nabierały kwestia dyscypliny i lojalności względem przełożonych oraz państwa polskiego. W szeregi wojska przyjmowano przede wszystkim ludzi młodych, sprawnych fizycznie, o kwalifikacjach i predyspozycjach przydatnych w walce. Zwracano również uwagę na to, aby ludzie ci utożsamiali się bez zastrzeżeń i wahań z polityką rządu Rzeczypospolitej Polskiej.

Chociaż, ze względów politycznych nie formułowano tego wprost, było oczywiste, że dowódcy woleli mieć w swoich szeregach żołnierzy narodowości polskiej niż rekrutów spośród mniejszości narodowych, co do lojalności których mogły być mniej lub bardziej uzasadnione wątpliwości. W przypadku Żydów w grę wchodziła również obawa, że po wyjeździe ze Związku Sowieckiego – z czym liczono się od początku – opuszczą szeregi Wojska Polskiego. Jak wykazała niedaleka przyszłość, obawy te były uzasadnione.

Według szacunków izraelskiego historyka Shimona Redlicha wiosną i latem 1942 r. podczas ewakuacji do Iranu Armii Andersa oraz towarzyszących jej rodzin wojskowych z „nieludzkiej ziemi” Związku Sowieckiego wyjechało od 5 do 7 tys. Żydów[6]. W tej liczbie było 4 tys. żołnierzy. Jeśli przyjąć te dane, to odsetek Żydów wśród ewakuowanych był prawie dwukrotnie mniejszy niż udział ludności wyznania mojżeszowego wśród ogółu mieszkańców Polski, wynoszący według danych spisu powszechnego z 1931 r. blisko 10 proc[7].

Większość żołnierzy ewakuowanych ze Związku Sowieckiego aż do końca 1943 r. pozostała na Bliskim Wschodzie, gdzie nastąpiła reorganizacja wojska. Powstał 2. Korpus Polski pod dowództwem gen. Andersa, a część żołnierzy skierowano do Wielkiej Brytanii w celu uzupełnienia stacjonujących tam polskich oddziałów. Po dłuższym pobycie na terenie Iraku oddziały zostały przeniesione do Palestyny, pozostającej wówczas pod administracją brytyjską.

Palestyna uznawana przez Żydów za ich historyczną ojczyznę stała się miejscem masowej dezercji żydowskich żołnierzy z szeregów wojska polskiego. Szacuje się, że z ogólnej liczby około 4 tys. żołnierzy narodowości żydowskiej opuściło polskie szeregi ponad 3 tys. ludzi[8]. Wielu z nich wstąpiło do podziemnych organizacji żydowskich, których celem było utworzenie państwa żydowskiego w Palestynie. To poważnie osłabiło potencjał 2. Korpusu Polskiego i postawiło polskie dowództwo w niezręcznej sytuacji wobec Brytyjczyków.

Gen. Władysław Anders zabronił jednak ścigania dezerterów, a polskie placówki opiekuńcze nie wstrzymały wypłaty zasiłków pieniężnych dla rodzin zbiegłych żołnierzy. Dekret prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej z 12 maja 1944 r. o amnestii za przestępstwa natury wojskowej, dotyczył również dezercji żołnierzy narodowości żydowskiej, co z zadowoleniem przyjęły organizacje żydowskie i zachodnia opinia publiczna.

W Palestynie znalazła się również duża grupa cywilnej ludności żydowskiej, która ewakuowała się z armią gen. Andersa. Na skutek zabiegów organizacji żydowskich i za zgodą władz polskich do Palestyny przewieziono, głównie drogą morską, od 1600  do 1700 żydowskich sierot wraz z opiekunami. Na dużą skalę trwały też nielegalne wyjazdy polskich Żydów z Iranu do Palestyny, często w polskich transportach wojskowych, co spotykało się ze sprzeciwem Brytyjczyków[9].

Lecz nie wszyscy Żydzi opuścili w Palestynie szeregi 2. Korpusu Polskiego. Pod rozkazami gen. Andersa pozostało ich niespełna tysiąc. W kampanii włoskiej walczyło ogółem 838 polskich Żydów, w tym 132 oficerów. W walkach poległo 28 żołnierzy i jeden oficer, rannych było 53. Ofiarną służbą odznaczyli się żydowscy lekarze wojskowi, pracujący pod ostrzałem wroga na wysuniętych placówkach. Pod Monte Cassino zginął bohaterską śmiercią por. lekarz Adam Graber [10].


[1] A. Głowacki, Sowieci wobec Polaków na ziemiach wschodnich II Rzeczypospolitej 1939–1941, Łódź 1998, s. 377, 622.
[2] Hoover Institution on War, Revolution and Peace, Ambasada RP w Związku Sowieckim, box 10, folder 1, Nota Ludowego Komisariatu Spraw Zagranicznych ZSRS do Ambasady RP z 1 XII 1941 r.
[3] S.J. Pastuszka, Życie kulturalne w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie w czasie II wojny światowej, Kielce–Warszawa 2010, s. 97.
[4] J. Wróbel, Żydzi uratowani z «nieludzkiej ziemi», „Biuletyn IPN” 2003, nr 11 (34), s. 43.
[5] Poglądy takie głosili m.in.: Y. Gutman, Jews In General Anders’ Army In the Soviet Union, „Yad Vashem Studies” 1977, t. XII oraz D.B. Whiteman, Escape via Siberia. A Jewish Child’s Odyssey of Survival, New York–London 1999.
[6] S. Redlich, Jews In General Anders’ Army In the Soviet Union 1941-42, „Soviet Jewish Affaires” 1971, nr. 2, s. 97.
[7] Mały Rocznik Statystyczny, 1937, tab. 15, s. 26.
[8] S.J. Pastuszka, op. cit, s. 102.
[9] J. Pietrzak, Polscy uchodźcy na Bliskim Wschodzie w latach drugiej wojny światowej. Ośrodki, instytucje, organizacje, Łódź 2012, s. 53-54; J. Wróbel, Uchodźcy polscy ze Związku Sowieckiego 1942-1950, Łódź 2003, s. 259.
[10] S.J. Pastuszka, op. cit., s. 107.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com