Archive | 2019/05/06

Morderstwa w Christchurch: prawdziwi współsprawcy

Morderstwa w Christchurch: prawdziwi współsprawcy

Guy Milliere
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Christchurch, Nowa Zelandia. (Zdjęcie: Andrew Cooper/Wikimedia Commons)

Masakra w Christchurch  — w której z zimną krwią zamordowano dziesiątki niewinnych ludzi z powodu ich religii, kiedy zgromadzili się na modlitwę – była ohydnym, niewybaczalnym czynem. Morderca, Brenton Tarrant, jest zbrodniarzem. Tekst manifestu, jaki zostawił dla usprawiedliwienia swojego czynu, nie jest w żaden sposób usprawiedliwieniem.

Reakcje po tej zbrodni odznaczały się słusznym oburzeniem. Niestety, ataku użyto także do rozpoczęcia kampanii, która jest zarówno niebezpieczna, jak zdradziecka.

Tarrant w manifeście zdefiniował siebie jako “eko-faszystę” i napisał, że podziwia brytyjskiego nazistę Oswalda Mosleya i chiński reżim komunistyczny, i że odrzuca konserwatyzm. Mimo że prezydent USA Donald J. Trump potępił te morderstwa, użyto słów mordercy, by atakować Trumpa.

Być może dlatego, że Tarrant sprzeciwiał się muzułmańskiej imigracji do krajów zachodnich (głównie, jak pisał, ponieważ prowadzi to do przeludnienia), natychmiast oskarżono wielu ludzi, którzy wyrazili niepokój z powodu muzułmańskiej imigracji na Zachód, lub którzy krytykowali islamską przemoc i antysemityzm, o częściową lub pełną odpowiedzialność za tę masakrę – oskarżano wszystkich, włącznie z córką byłego prezydenta USA Billa Clintona, Chelsea Clinton.

W odróżnieniu od tego wielu muzułmanów, kiedy dzieje się przemoc w imieniu islamu, mówi, że nie wolno ich pociągać do “zbiorowej odpowiedzialności” za czyny ich współwyznawców i że próba robienia tego jest niesprawiedliwa i jest „islamofobią”. Często jednak wydaje się, że członkom innych religii nie przysługuje to samo domniemanie niewinności.

Na przykład, francuskiego autora Renauda Camusa, który dziesięć lat temu stworzył pojęcie “wielkiego zastąpienia”, obarcza się wyjątkowo ciężką odpowiedzialnością za tę masakrę; w mediach francuskich opisano go jako „współsprawcę zbrodni”.

Na dwa dni przed złożeniem hołdu ofiarom i nadaniem wezwania do modłów premierka Nowej Zelandii, Jacinda Ardern zaprosiła imama, by przeczytał wersety koraniczne z Sury al Bakara na otwarcie sesji parlamentarnej. Sura al Bakara mówi o “tych, którzy zostali zabici na drodze do Allaha” i przywołuje “wielką karę” dla “tych, którzy nie wierzą”. Czy Nowozelandczycy rzeczywiście zasługują na wielką karę, ponieważ Australijczyk przyjechał do Nowej Zelandii i dopuścił się masowego morderstwa?  

Zamiast obwiniać mordercę, Ardern obciążyła winą karabiny; potem powiedziała, że tekst Tarranta powinien zostać usunięty ze stron internetowych. Wezwała media społecznościowe do usunięcia wpisów, jakie zostawił Tarrant – co jest posunięciem uniemożliwiającym dotarcie do jego motywacji. Ardern dodała, że nigdy nie wymówi nazwiska Tarranta i poprosiła innych, by poszli w jej ślady. Nałożyła także islamską zasłonę na znak współczucia i solidarności. A w piątek, 21 marca, radio i telewizja w całym kraju nadały islamskie wezwanie do modlitwy ze słowami “Allahu Akbar” (“Allah jest większy”), podczas gdy wielu Nowozelandczyków zachowało dwie minuty milczenia.

24 marca ”główny cenzor” kraju, David Shanks, poszedł o krok dalej i nakazał wszystkim Nowozelandczykom, którzy mieli tekst manifestu Tarranta, by go zniszczyli. Dodał, że każdy w Nowej Zelandii, kogo przyłapie się na posiadaniu tego tekstu w komputerze, może oczekiwać kary więzienia do 10 lat.

Czy nadal można powiedzieć, że istnieje olbrzymia różnica między wyrażaniem niepokoju z powodu masowej  muzułmańskiej imigracji na Zachód a dokonywaniem masowego morderstwa? Czy nadal można powiedzieć, że istnieje gigantyczna różnica między kwestionowaniem islamu, a zabijaniem muzułmanów? Lub że fakty pokazały, iż muzułmańska imigracja na Zachód może mieć niepokojące konsekwencje? Albo, że islam może nie być religią pokoju? Lub że miliony kobiet muzułmańskich w świecie muzułmańskim może czuć się uciskana przez obowiązek noszenia hidżabu?

Czy można nadal powiedzieć, że karabiny nie strzelają same, ale są narzędziami, których ludzie używają nie tylko do popełniania zbrodni, ale także do obrony? Lub że wymazywanie tekstów napisanych przez mordercę i grożenie surowymi karami tym, którzy mają jego manifest w komputerze, może osiągnąć efekt odwrotny od zamierzonego?

We wszystkich krajach europejskich z dużymi populacjami muzułmańskimi pojawiły się strefy zakazane, wzrosła liczba przestępstw i powstały olbrzymie problemy z integracją. Po tym jak Szwecja otworzyła drzwi do masowej imigracji z krajów muzułmańskich, stała się znana jako stolica gwałtów Zachodu.

Wymazanie tekstu mordercy, informacji o nim i jego wpisów, a nawet ukrywanie jego nazwiska może uniemożliwić zrozumienie tego, co prowadzi do takich zbrodni i zaszkodzić zdolności społeczeństwa do zapobiegania podobnym zbrodniom w przyszłości.  

Uznanie za przestępców ludzi, którzy mają tekst na swoich komputerach, czyni posiadanie informacji przestępstwem.  

Proszenie, by nie-muzułmanki nosiły zasłony, sugeruje przymknięcie oczu na to, że islam nie traktuje kobiet jako równych mężczyznom. Wiele milionów muzułmańskich kobiet godzi się na noszenie zasłon – a niektóre nawet przystępują do dżihadu i zostają bojowniczkami – inne, które mogą chcieć życia bez zasłon, zostają surowo ukarane. W Iranie, Szaparak Szadżarizadeh została skazana na 20 lat więzienia za zdjęcie z głowy chusty, a “policja moralności” aresztuje kobiety, które odmawiają noszenia chust. Kobiety mogą zostać skazane na więzienie lub chłostę.

W Arabii Saudyjskiej dobrą wiadomością w 2018 roku było, że zmieniono kilka praw, żeby pozwolić kobietom na prowadzenie samochodu, otworzenie przedsiębiorstwa, oglądanie zawodów sportowych i posiadanie dostępu do edukacji i opieki zdrowotnej bez zezwolenia męskiego opiekuna. Złą wiadomością jednak jest to, że religijna policja nadal ściśle monitoruje przestrzeganie islamskich reguł; kobietom nadal nie wolno podróżować, wyjść za mąż lub rozwieść się, złożyć skargi na policji ani nawet wyjść z więzienia bez pozwolenia męskiego opiekuna. Jeśli próbują uciec, ryzykują aresztowanie lub zabicie. W listopadzie aresztowano dziesiątki działaczek, które były zaangażowane w kampanii o „prawo do prowadzenia samochodu” i obecnie toczy się przeciwko nim proces. Trzy zostały zwolnione za kaucją; ale co z resztą? Jeśli kobietom wolno obecnie prowadzić samochód, to dlaczego nie są one zwolnione? Apple i Google, wśród swoich aplikacji oferują rządowi Arabii Saudyjskiej aplikacje, która “pozwala saudyjskim mężczyznom śledzić ruchy kobiet, których są opiekunami”.  

Nadanie przez radio i telewizję muzułmańskiej modlitwy włącznie ze słowami “Allahu Akbar” sugeruje przymkniecie oczu na fundamentalistyczną nietolerancję islamu dla innych religii oraz na to, że słowo islam znaczy “poddanie“. Chociaż wiele kroków rządu i mediów Nowej Zelandii z pewnością zrobiono z dobrymi intencjami, prawdopodobnie zostaną one zinterpretowane jako oznaki słabości, ciche poddanie się i integralną część kulturowego samobójstwa, które zdobywa pole we wszystkich zachodnich społeczeństwach.  

Na Zachodzie nadal wydaje się szerzyć odmowa przyjrzenia się problemom, jakie stanowi masowa muzułmańska imigracja; pragnienie zamykania oczu na to, czego islam oczekuje i zdecydowanie, by nie łączyć z islamem zbrodni popełnianych na wszystkich kontynentach w imię dżihadu. Ta odmowa idzie ręka w rękę z obwinianiem dostępu do broni za morderstwa; wymazywaniem informacji, by móc udawać, że nigdy nie istniała; wprowadzaniu coraz dalej idącej cenzury; proszeniem nie-muzułmanek, by nosiły muzułmańskie zasłony dla okazania solidarności i nadawaniem na cały kraj modlitwy mówiącej  “Allahu Akbar”.

Akceptowanie w coraz większym stopniu tej nowej kultury, być może, po to aby wydawać się dobrodusznymi i serdecznymi ludźmi, lub może po prostu, by zdobyć więcej głosów, stało się zachowaniem przyjętym przez przywódców wielu krajów. Nie tak chętnie jednak przyjęły je społeczeństwa tych krajów i to mógł być wiodący czynnik we wzroście – jako reakcja – ruchów nacjonalistycznych w całej Europie.  

Oczywiście, każde społeczeństwo ma ekstremistów i psychopatów, ale jeśli nieustannie wysyła sygnały, że przemoc i żądania islamu są do zaakceptowania w wolnym świecie, takie potworności jak masakra w Christchurch, mogą zdarzać się jako straszliwie chybiony wyraz skrajnej frustracji publicznej. Można argumentować, że druga strona także może być sfrustrowana, że jej wiara nie jest jeszcze bardziej powszechnie przyjmowana w ich nowym domu, ale nikt im nie kazał przybywać na Zachód ani przynosić ze sobą przemocy, przed którą podobno uciekają. Alex Alexiev, przewodniczący Center for Balkan and Black Sea Studies, napisał:

“Jeśli jest jedna rzecz, która powinna poważnie niepokoić w morderczych majaczeniach zamachowcy, to nie jego szalone idee, ale fakt, że jego pogląd na imigrację podziela większość Europejczyków – i to nie tylko w Europie Wschodniej, która odmawia przyjmowania imigrantów”.

Rzeczywistymi współsprawcami masowego mordercy z Christchurch nie są ci, którzy alarmują w sprawie muzułmańskiej imigracji na Zachód, ale ci na Zachodzie, którzy przyjęli postawę biernego poddania się, słabości i kulturowego samobójstwa i odmawiają widzenia potencjalnych burz na horyzoncie.

“Twierdzenie, że islam jest religią pokoju – napisał znany brytyjski autor i komentator Douglas Murray – jest uprzejmością wymyśloną przez zachodnich polityków, żeby albo nie obrazić muzułmańskiej populacji, albo po prostu okłamywać samych siebie, że wszystko może ułożyć się dobrze”.

Ryzyko, że nic nie ułoży się dobrze jest aż nadto realne; nie można go ignorować w nieskończoność.


Guy Millière – Francuski eseista, profesor literatury francuskiej na uniwersytecie w Paryżu, autor 27 książek na temat Europy, Stanów Zjednoczonych i Bliskiego Wschodu.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


A Vienna high school acknowledges its own harsh truth about the Holocaust

A Vienna high school acknowledges its own harsh truth about the Holocaust

TOBY AXELROD


Austrian members of the League of German Girls wave Nazi flags in support of the German annexation of Austria, in Vienna, March 1938. (U.S. Holocaust Memorial Museum)

— On the eve of Holocaust Remembrance Day, a public high school in the Austrian capital corrected its own historical record.

Along with a memorial to World War II soldiers, the Gymnasium Kundmanngasse now also has a plaque with the names of all 50 Jewish students expelled from the Vienna school exactly 81 years ago. And the life stories of these pupils – some tragically cut short – are contained in a book written by teenagers now attending the school.

The dedication of the new memorial on April 25 came just as a new survey reveals a disheartening lack of knowledge about the Holocaust among adults in Austria. But the Holocaust Knowledge and Awareness Study also found a profound commitment to Holocaust education among Austrians, particularly among younger adults.

The study was commissioned by the New York-based Conference on Jewish Material Claims Against Germany and released May 2, Holocaust Remembrance Day, or Yom Hashoah.

Among the survey findings:

  • 58 percent of Austrians do not know that 6 million Jews were murdered in the Holocaust;

  • 36 percent of respondents said they believed people still talk too much about the Holocaust;

  • 28 percent said they believed that many Austrians acted heroically to save Jews, when in fact only 109 are recognized as rescuers by Yad Vashem, Israel’s Holocaust memorial and archive.

On the positive side, 82 percent of respondents – and 87 percent of younger ones — said they believe that Holocaust education is important.

Data was collected from a randomly selected, demographically representative sample of 1,000 Austrian adults. It was analyzed by Schoen Consulting in New York.

A plaque, reading “In Memory,” at the Gymnasium Kundmanngasse commemorates 50 Jewish students expelled from the Vienna school exactly 81 years ago. (Gymnasium Kundmanngasse)

“On one hand, there are some troubling, problematic results,” Greg Schneider, the executive vice president of the Claims Conference, told the Jewish Telegraphic Agency. “On the other hand, there is a recognition of the importance of learning about the Holocaust, which is very hopeful. It gives us a road map to ensure that the Shoah is taught in schools and given the proper context and support.”

The first duty of Holocaust education is “to honor the memory of those who were killed,” he said.

Oskar Deutsch, president of the Jewish Communities in Austria and Vienna, said in a statement, “The lack of knowledge among many Austrians revealed through this study sets a mission for not only teachers and politicians but all society. A sincere handling of antisemitic incidents today and misrepresentations of the Shoah is crucial.”

Compared to Germany, Austria was notoriously late in confronting its role in the persecution and genocide of its Jewish population. What might be called willful ignorance changed dramatically in the mid-1980s, when the Nazi past of then-chancellor candidate Kurt Waldheim was put on the table. He was elected despite the questions raised about his role.

In 2000, Austria’s Ministry of Education, Science and Research established a Holocaust education program – errinern.at, or “remembrance.at” – that oversees educational projects on the national and state level with help from other foundations. Its programs reach thousands of teachers and students each year.

Today there is a “broad societal consensus that Austria has a responsibility and a share in this history,” said Martina Maschke, chair of errinern.at, in an interview before the Claims Conference survey’s release. Since the Holocaust is a paradigm for genocides, “there will never be enough Holocaust education.”

That’s especially clear today, Maschke said, with the rise of the right wing and an increase in anti-Semitism from migrants “socialized in Muslim countries.”

“Of course, the administration is always one step behind the political factum, and this is something that makes me rather sad,” she said. “But I think that this goes for every society.”

In fact, Schneider said, the results of the survey in Austria are similar to those in recent surveys that the Claims Conference commissioned in the United States (April 2018) and Canada (January 2019). He said they share an “appalling lack of knowledge, and a tremendous commitment to the importance of Holocaust education.”

It was just such a commitment that inspired Katharina Fersterer, a history and English teacher at the Gymnasium Kundmanngasse.

Fersterer, 29, had long been interested in Holocaust history. Austria’s Ministry of Education sent her to a summer program at Yad Vashem two years ago, and she returned determined to add to her school’s historical record in time for its 150th anniversary this year.

“My principal said, ‘Yes, let’s do this,’” Fersterer recalled.

Her students found the names of 50 Jewish students forced to leave the school in April 1938, shortly after Germany annexed Austria.

“But we didn’t stop at that. We wanted to know what happened to them,” Fersterer said.

It turned out that most of the former Jewish students had been able to escape Nazi-occupied Austria via the Kinderstransport, a rescue operation that brought Jewish children from Germany, Austria and then-Czechoslovakia to England in 1938-39.

“But some were also killed in concentration camps,” she said.

The students started looking for descendants of the survivors. Ultimately the project, including art and video, involved teachers and students in other departments.

That’s when Elia Ben-Ari of Arlington, Virginia, received her first Facebook message from Samuel, a 17-year-old senior in Fersterer’s class who asked that his last name not be used.

His message came “out of the blue,” Ben-Ari said in a recent interview, “from somebody who said he was a student doing a project about my father. My first reaction was, ‘Who is this person? How do I know this is legitimate?’”

Samuel had chosen to write about two students – Ernst Ratzer, who did not survive the Holocaust, and Martin Buchbinder, who was sent to safety in England in 1939 and later changed his name to Moshe Ben Ari. After living in Israel, he eventually settled on suburban New York’s Long Island with his family. He died in 2011.

Moshe Ben Ari was one of the children expelled from the Vienna school. A current student at the school has been researching his life story. (Courtesy of Elia Ben-Ari)

Luckily, Moshe Ben Ari had written an autobiography – “My Pre-American History” – that gave Samuel enough information to go on. But it was just the beginning of his research.

“It was really a surprise to actually find a relative, and when it turned out that she was actually his daughter, I was obviously very excited and happy,” Samuel said.

On April 25, the school held a ceremony and dedication of a plaque remembering the 50 former Jewish students.

“We now have a kind of book with all their life stories,” Fersterer said.

That book sits alongside Moshe Ben Ari’s autobiography for anyone to read, in the room with the plaque, she said.

“There is no question that there are teachers who manage to succeed, who are doing a lot,” said Richelle Bud Caplan, director of the European Department at Yad Vashem’s International School for Holocaust Studies and a member of the Claims Conference survey task force.

“It doesn’t have to do with funding. It has to do with support from the school administration to create a local momentum, a learning community,” she said. “We very much want people to focus on individual stories, so youngsters can connect,” and understand that “the majority of those who lived during this complex and difficult period did not survive.”

“Our school has a memorial remembering the fallen soldiers of World War II, but it didn’t have one memorial for the Jewish students,” said Samuel, who walks the same halls and climbs the same stairs that they did.

“I can imagine it was terrible,” he said. On the students’ last day, “mobs formed at the entrance of our school, where a few hardcore teachers and students were spitting and shouting names. So it was not a very kind goodbye, as you can imagine.”

As for Ben-Ari, she regrets that she could not attend the dedication ceremony. But “I think my father would have been gratified to know that somebody read his history and cared about it.”


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Plenerowy pokaz spektaklu Teatru TV „Okno na tamtą stronę”

Plenerowy pokaz spektaklu Teatru TV „Okno na tamtą stronę”

TSKŻ


Muzeum Getta Warszawskiego oraz Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Żydów w Polsce zapraszają na pokaz plenerowy spektaklu Teatru Telewizji „Okno na tamtą stronę”.

Spektakl poświęcony jest twórczości Władysława Szlengla – poety i kronikarza getta. Autora związanego z Warszawą, tworzącego w języku polskim, popularnego tuż przed wojną.

Inscenizacja to rodzaj podróży artystycznej przez przedwojenną, pełną szlagierów scenę i ulice Warszawy. Lekka forma kabaretowa tak charakterystyczna dla lat trzydziestych, stanowi wyraźny kontrapunkt dla czasu okupacji i specyfiki życia artystycznego w getcie. Sam fakt funkcjonowania kabaretu gettowego, nie jest dla każdego współczesnego odbiorcy oczywisty. Właśnie Władysław Szlengel był tym wyjątkowym, poetyckim kronikarzem czasu Zagłady. Niezwykle ostre spojrzenie na rzeczywistość getta, sarkazm i ironia to unikatowa forma komentarza i stanu ducha ludzi z zamkniętej dzielnicy. Poeta zginął pod koniec powstania, 8 maja 1943 roku. Wchodząc w świat Szlengla poznajemy innych artystów: Władysława Szpilmana, Wierę Gran i innych. Każdy tekst porusza, a im bardziej akcja zbliża się do tragicznego finału, tym większa u widza świadomość pojęć: JA, ŚWIAT, ŻYCIE, ŚMIERĆ, BÓG.

Pokaz spektaklu odbędzie się 8 maja o godz. 20:00 w przestrzeni kamienicy przy ul. Waliców 14, w której mieszkał Władysław Szlengel

Wstęp wolny!

Pokaz spektaklu odbywa się w ramach obchodów 76. Rocznicy Wybuchu Powstania w Getcie Warszawskim

Więcej informacji o spektaklu: http://www.filmpolski.pl/fp/index.php?film=1246439

fot. Stanisław Loba/TVP




Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com