Archive | 2019/07/25

Andrzej Koraszewski: Fronda — „Brawo Polska — Wzgórza Golan nie dla Izraela!!!”

Andrzej Koraszewski: Fronda — „Brawo Polska — Wzgórza Golan nie dla Izraela!!!”

Andrzej Koraszewski


Wzgórza Golan. Zniszczone pojazdy armii syryjskiej jadącej na podbój Izraela w 1973 roku.

Takiej jedności ponad podziałami nie widzieliśmy w naszym kraju od wielu lat. Nie ulega wątpliwości, że wszyscy zgadzają się z „Frondą”, na której portalu dowiadujemy się, że Polska, która od 1 stycznia 2018 jest na dwa lata członkiem Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych, teraz głosowała razem z Rosją, Turcją i Syrią przeciw podpisowi prezydenta Trumpa. Poparły nas Wielka Brytania, Francja, Niemcy i Belgia. Jednak „Fronda” bije brawa przede wszystkim dla Polski.

„Aneksja terytorium siłą jest zakazana przez prawo międzynarodowe”, przypomina „Fronda”, nie zważając na to, że ktoś mógłby sobie przypomnieć o „bezprawnie” darowanych nam przez Stalina naszych Ziemiach Zachodnich.

Z „Frondą” zgadza się w stu procentach kierownik działu zagranicznego „Rzeczpospolitej” Jerzy Haszczyński, który pisze, że to sprawa niezwykle ważna dla Polski i że:

Konsekwencje bliskowschodniego pomysłu Trumpa są tak przerażająco czytelne, że Polska stanowczo się od niego odcięła. I działa ręka w rękę z innymi państwami Unii. Choć w innych sprawach – wydatków na obronność, Nord Stream 2 czy paktu migracyjnego – jesteśmy zazwyczaj z Trumpem przeciw nim”.

Nie dowiadujemy się, dlaczego Wzgórza Golan są tak ważne dla Polski; kierownik działu zagranicznego „Rzeczpospolitej” pisze tylko, że „decyzja dotyczy 1200 km kw. terytorium, które Izrael okupuje od ponad pół wieku” oraz że była to „nielegalna aneksja dokonana siłą”. (Nie należy kierownikowi wypominać braku wzmianki o tym, że Syria trzykrotnie napadała na Izrael, że ten teren został zajęty w wojnie obronnej, ani faktu, że Syria trzykrotnie odmówiła przyjęcia tych terenów w zamian za traktat pokojowy. Prawdopodobnie te fakty zostały pominięte tylko ze względu na brak miejsca).     

Portal „wPolityce” przywołuje słowa polskiej ambasador przy ONZ, pani Joanny Woroneckiej, która powiedziała, że Polska podziela stanowisko Unii Europejskiej oraz że:

Aneksja terytorium siłą jest niezgodna z prawem międzynarodowym, w tym Kartą Narodów Zjednoczonych oraz rezolucją Rady Bezpieczeństwa 497 z 17 grudnia 1981 roku. Ta jednogłośnie przyjęta rezolucja stanowi: wszystkie postanowienia Konwencji Genewskiej w odniesieniu do ochrony osób cywilnych w czasie wojny, z 12 sierpnia 1949 r., wciąż mają zastosowanie do terytorium Syrii okupowanego przez Izrael od czerwca 1967 roku.

Jak można z tego wnioskować, pani ambasador również nie miała czasu na wspomnienie o trzech próbach połączonych armii państw arabskich zmierzających do zniszczenia Izraela (w których Syria aktywnie brała udział), ani o tym, kto sponsorował ową rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ z grudnia 1981 roku, ani o tym, że prawo międzynarodowe rozróżnia zajęcie terenów w wojnie najeźdźczej (takiej jak np. zajęcie połowy Cypru przez Turcję)  i utratę terytoriów w efekcie agresji. (Można z tej wypowiedzi przedstawicielki Polski  wnosić, że Izrael napadł na spokojną Syrię i zabrał jej takie piękne wzgórza, bo mu się tak podobało.) „wPolityce” przywołuje również słowa przedstawiciela Rosji przy ONZ, Władimira Sforonkowa, który przekonywał, że posunięcie Trumpa jest nie do zaakceptowania:

Jeśli ktokolwiek czuje pokusę, by podążać za tym złym przykładem, zachęcamy go do powstrzymania się od tej agresywnej rewizji prawa międzynarodowego.

Nic dziwnego, że wszyscy przekonują, iż ta decyzja Trumpa usprawiedliwia aneksję Krymu przez Rosję. (Rosyjski dyplomata martwił się również, że ta decyzja pogorszy relacje Izraela z krajami arabskimi).

Ten aspekt usprawiedliwiania tą decyzją rosyjskich aneksji Krymu zaniepokoił szczególnie korespondenta „Gazety Wyborczej” w USA, Roberta Stefanickiego, który również nigdy nie słyszał o żadnej agresji ze strony Syrii, a obawiając się złego przykładu, przywołał opinię byłego republikańskiego dyplomaty i przewodniczącego Rady Stosunków Międzynarodowych przy Departamencie Stanu, Richarda Haassa, który orzekł, że „Waszyngtonowi będzie teraz trudno krytykować Rosję za anektowanie kawałków Ukrainy i Gruzji”.

Stefanicki, w odróżnieniu od wszystkich innych wspomina, że Izrael proponował zwrot Wzgórz Golan w zamian za traktat pokojowy. Fragment jego artykułu poświęcony tej sprawie nosi intrygujący podtytuł „20 lat sekretnych rozmów” i umieszczony jest na samym końcu artykułu poświęconego izraelskim wyborom i różnym spekulacjom. Te rozmowy były tak sekretne, że nie wiedzieli o nich tylko dziennikarze zachodni. Rozpoczął je premier Izraela Rabin, oferując „ziemię za pokój”, jeszcze bardziej hojne oferty przedstawili premierzy Barak i Olmert i wszystkie spotykały się z konsekwentną odmową. Stefanicki przypomina, że w ostatniej próbie, w 2010 roku negocjatorem był Benjamin Netanjahu i że wszystkie te próby spotkały się z odmową. (Nie przypomina o syryjskiej agresji militarnej ani o wykorzystywaniu Wzgórz Golan do ostrzeliwania ludności Izraela również w czasach zawieszenia broni). Jak pisze dziennikarz „Gazety Wyborczej”:

„le Hafez Asad zmarł, zastąpił go syn Baszar i ostatecznie nie dogadano się co do dokładnego przebiegu granicy.

Z czego można wnosić, że gdyby nie śmierć wielkiego syryjskiego prezydenta to pewnie by się dogadali.   

Korespondent „Gazety” w USA przywołuje na dowód jedyne izraelskie źródło szanowane przez jego macierzystą redakcję: „Według źródeł ‘Haareca’, udałoby się to, gdyby w Syrii nie wybuchła wojna domowa, która zmusiła reżim Asada do skrętu w przeciwnym, proirańskim kierunku”.

Tak czy inaczej „Gazeta Wyborcza” również całkowicie zgadza się z „Frondą”. 

Zdumiewająca ponadpartyjna zgodność doniesień, zarówno w tym, które fakty należy pominąć, jak i do  jakich wniosków należy czytelników przekonać, skłania do poszukiwania opinii ekspertów. Radio TOK-FM zaprosiło do studia  doktora Bartosza Bojarczyka z Zakładu Stosunków Międzynarodowych  Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, który powtórzył za innymi ekspertami, że to „niebezpieczny precedens”, no bo usprawiedliwia aneksję Kremla. Powiedział, że Stany Zjednoczone otwierają kolejne niebezpieczne furtki pozwalające na akceptację rozwiązań siłowych w polityce i że to woda na młyn rosyjskiej propagandy. Ekspert dodał również, że Wzgórza Golan są tak ważne politycznie również „…ze względu na rzekę Jordan, która płynie niejako u ich stóp. Dzięki temu państwo, które je kontroluje, może mieć władzę nad zużyciem wody pitnej”.

Nie mając już nadziei na znalezienie lepszego eksperta w Polsce, warto zobaczyć, co mówią inni. Vivian Bercovici, kanadyjska dyplomatka, była ambasadorka Kanady w Izraelu, w artykule pod tytułem Krytycy decyzji Trumpa w sprawie Golanu powinni przypomnieć sobie fakty przypomina, że chociaż wojna sześciodniowa zaczęła się od prewencyjnego uderzenia Izraela na egipskie lotnictwo, aktywne włączenie się do tej wojny Syrii jest poza wszelką wątpliwością. Arabscy politycy powtarzali, że zniszczą Izrael, armie Syrii i Jordanii przekroczyły granice Izraela. Wcześniej przez wszystkie lata od zakończenia wojny 1948 roku Syria nieustannie prowadziła ataki terrorystyczne, ostrzeliwując ludność izraelską właśnie ze Wzgórz Golan. Autorka przypomina, że Wzgórza nie mają religijnego znaczenia dla żadnej ze stron, w 1973 roku mieszkało tam około 20 tysięcy syryjskich Druzów (którzy  nigdy nie czuli się żadnymi Palestyńczykami) i że należy patrzeć na ten region wyłącznie jako na miejsce o wyjątkowym znaczeniu strategicznym. Syryjskie wojsko regularnie ostrzeliwało izraelską ludność z tych wzgórz i nie ma najmniejszej nadziei, że byłoby inaczej w przypadku, gdyby tereny te powróciły pod suwerenność syryjską. Wręcz przeciwnie. 

Oczywiście możemy tu dodać, że strzelanie do Żydów ani mediom, ani politykom zazwyczaj nie przeszkadza, decyzja Trumpa prawa nie zmienia, ale ponieważ prawo jest tu tak często przywoływane, zastanawiałem się,  czy ktoś zwrócił się w tej sprawie do jakiegoś specjalisty w dziedzinie prawa międzynarodowego? W polskich mediach nie znalazłem śladów takiej próby. Dziennikarze powtarzają w kółko, że decyzja Trumpa narusza prawo międzynarodowe, ale unikają szczegółów w tej kwestii, a szczególnie rozróżnienia między terytoriami zajętymi w wojnie obronnej i terytoriami zajętymi w drodze agresji. Przywoływana często Karta ONZ, w artykułach 2, 3 i 4 mówi ogólnie o tym, że państwa członkowskie powinny w konfliktach odwoływać się do środków pokojowych, żeby nie narażać międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa, nie powinny grozić użyciem siły ani pozbawieniem politycznej niezależności (lepiej nie mówić tego krajom arabskim, Turcji lub Iranowi, bo mogą się zdenerwować).  

22 listopada 1967 ONZ (ze Związkiem Radzieckim na czele) przyjęła sponsorowaną przez Brytyjczyków rezolucję 242, której preambuła głosiła:

Podkreśla się niedopuszczalność zdobywania terytoriów w drodze wojny i konieczność działania na rzecz sprawiedliwego i trwałego pokoju, w którym każde państwo danego regionu może żyć w bezpieczeństwie.

Preambuły do rezolucji nie tworzą prawa międzynarodowego, chyba że sprawa dotyczy Żydów. Nikt nie miał wtedy i nikt nie ma nadal najmniejszej wątpliwości, że ta rezolucja odnosiła się wyłącznie do Izraela i nie miała ani wtedy, ani później zastosowania do żadnego innego kraju.  

Amerykański profesor prawa międzynarodowego, Eugene Kontorovich, w o świadczeniu przed komitetem ds. bezpieczeństwa amerykańskiej Izby Reprezentantów 17 lipca 2018 roku o sprawie Wzgórz Golan mówił m.in.:

Poglądy Komisji Prawa Międzynarodowego ONZ oraz większości uczonych w sprawie zdobyczy w wojnie obronnej mówią, że są one uprawnione zgodnie z Kartą ONZ. Nie powinno to dziwić, zważywszy, iż odpowiada to po prostu powszechnej praktyce. W latach bezpośrednio po przyjęciu tej Karty wiele państw zwycięskiego Sojuszu Atlantyckiego przejęło terytoria pokonanych narodów. Wszystkie te aneksje zostały zaakceptowane bez żadnych kontrowersji przez USA i przez społeczność międzynarodową. Wymieńmy tu kilka przykładów – Holandia w 1949 roku jednostronnie zaanektowała pewne terytoria niemieckie, Grecja i Jugosławia przejęły pewne terytoria włoskie; Związek Radziecki i Polska zaanektowały duże części terytorium Niemiec. Komitet Prawa Międzynarodowego ONZ (ILC) szczegółowo opisał podstawy prawne tych aneksji, ponieważ stojące za nimi użycie siły było prawnie uzasadnione (obrona), zdobycze terytorialne były dozwolone. Ta praktyka nie ograniczała się do okresu bezpośrednio po zakończeniu Drugiej Wojny Światowej. Po zakończeniu wojny koreańskiej w 1953 roku Korea Południowa kontrolowała i ogłosiła swoją suwerenność na terytoriach znajdujących się na północ od granicy przed wybuchem tej wojny. Jednakże ani Stany Zjednoczone, ani międzynarodowa społeczność nie widziały żadnych przeszkód w uznaniu suwerenności Seulu na tych terytoriach.

Kontorovich podkreślał w tym oświadczeniu, że nie było przypadków kwestionowania zdobyczy w wojnach obronnych poza zdobyczami izraelskimi. (Nie jest to cała prawda, Watykan długo nie chciał uznać polskiej suwerenności na Ziemiach Zachodnich, a nawet próbował narzucać niemieckich biskupów w byłych niemieckich diecezjach).

Jak się wydaje, w kwestiach związanych z Izraelem dziennikarze (i politycy) dość swobodnie używają określenia „prawo międzynarodowe”, sprawiając wrażenie, iż nie wiedzą, co stanowi to prawo, a co nie. Źródłem prawa międzynarodowego są międzynarodowe (podpisane i ratyfikowane) traktaty, ratyfikowane konwencje, niektóre (wiążące) rezolucje Rady Bezpieczeństwa ONZ. Nie stanowią prawa międzynarodowego rezolucje Zgromadzenia Ogólnego ONZ ani rezolucje Unii Europejskiej, ani oświadczenia amerykańskiego prezydenta, ani kazania papieży, ani nawet wyroki różnych trybunałów.

Piszący o decyzji Trumpa przywoływali często Konwencję Genewską. To interesujące, stosowny fragment IV Konwencji Genewskiej mówi o:

  1. zmuszaniu, bądź nakłanianiu ludności cywilnej do służby wojskowej w siłach zbrojnych rzeciwnika,

  2. przymusowym przesiedlania ludności cywilnej z terytoriów okupowanych,
  3. deportacji lub przesiedlaniach własnej ludności cywilnej na terytorium okupowane,
  4. rabunku i brania zakładników, zakazie przesiedlania ludności na terenach okupowanych.

Konwencja ta uchwalona w 1949 roku zakazuje zatem praktyk, z jakimi mieliśmy do czynienia w Pakistanie, w Chinach (Tybet), na Cyprze, w Związku Radzieckim i w wielu innych miejscach na świecie, włącznie z praktykami Jordanii na Zachodnim Brzegu i we Wschodniej Jerozolimie. (Również działania Polski na Ziemiach Zachodnich popadałyby pod tę konwencję, ale prawo nie działa wstecz).  

Jednak próba zastosowania tej konwencji do Izraela wymagałaby nadzwyczajnej akrobacji logicznej. Na Wzgórzach Golan nikt nie próbował przesiedlać mieszkających tam Druzów. Przeciwnie oferowano im obywatelstwo izraelskie, z czego niektórzy skorzystali, inni nie, ale ich prawa i ich własność nie zostały naruszone, osadnictwo zaś izraelskie nie miało w żadnym przypadku charakteru przesiedleń. (Oczywiście nie brano zakładników i nie zmuszano do służby wojskowej).

Można by sądzić, że ludzie zarabiający na życie swoje i swoich rodzin informowaniem powinni interesować się znaczeniem używanych przez nich pojęć, jak również znać fakty, o których rzekomo informują, chyba że mylą pracę dziennikarza z zawodem misjonarza. A wówczas ta nieprawdopodobna ponadpartyjna zgodność informowania o tym, co ludzie mają myśleć o Wzgórzach Golan i dlaczego powinny one bezzwłocznie powrócić pod suwerenność Syrii, sprawia wrażenie całkowitego braku zainteresowania tym, co dzieje się w Syrii i nieustającego gniewu, że te Wzgórza mogą wzmacniać obronność Izraela. Szczególnie w obliczu coraz większej obecności militarnej Iranu i Hezbollahu w pobliżu izraelskiej granicy z Syrią.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


FREE ZION! OUR NEW DEFIANT SLOGAN

FREE ZION! OUR NEW DEFIANT SLOGAN

BARRY SHAW


Living under threat, the Yemenite community in Silwan were evacuated for safety concerns by the Jewish National Committee, and by 1945, no Jews remained in Silwan.

Jerusalem’s Pilgrimage Road. (photo credit: MARC ISRAEL SELLEM)

I was reading an article in The Jerusalem Post about the newly discovered Pilgrimage Road, a pathway that Jewish pilgrims took to the ancient Jewish Temple on the Temple Mount in Jerusalem.

The site was stumbled upon by accident. A rusty water pipe burst in Silwan, a place where after 1948, Arabs moved into the homes of Yemenite Jews forced to flee by marauding Arab rioters and the invading Jordanian army, while the nascent state of Israel perilously held onto territory by its fingertips from aggressive Arab armies launching a war of annihilation against the new Jewish state.

In the 1880s, Jews from Yemen began to make their way to Jerusalem on foot, a journey drawn by the magnet of the Jewish Temple. The pilgrimage trek took half a year. They arrived destitute, but elated, to make their new homes in Silwan within touching distance of all that was sacred by the Old City walls.

By 1910, these Jews had sufficient money to purchase a scratch of ground on the Mount of Olives to bury their dead. They lived in relative peace alongside their Muslim and Christian neighbors until the deadly Arab pogrom, initiated by the infamous Jew-hating Mufti, Haj Amin al-Husseini. Over a three-year period between 1936-1939, hundreds of Jews were killed and many more injured throughout pre-state Palestine.

Living under threat, the Yemenite community in Silwan were evacuated for safety concerns by the Jewish National Committee, and by 1945, no Jews remained in Silwan.

When the Jordanian Army conquered Jerusalem, they forced Jews out of the Old City, including the Silwan Jews, and destroyed synagogues and yeshivas. The Jordanians dug up the Jewish gravestones on the Mount of Olives and used them as paving stones in Jerusalem.

Arab families began to occupy evacuated Jewish homes, including those in Silwan. Properties and farming land were stolen from absentee Jews by Arabs without registering ownership. The area remained under Jordanian occupation until 1967, when Israel succeeded in liberating the territory during yet another war of Arab aggression forced on the Jewish state.

Today, it remains a contentious area as Jewish organizations fight to reestablish Jewish ownership and a Jewish presence in Silwan. Part of that effort includes extensive archaeological projects that constantly uncover startling evidence of a three-millennial Jewish sovereignty. These projects include the City of David, the residence of King David, the water channels that provided water to the Old City and the Jewish Temple in Jerusalem, and the pools that were the cleansing stations for Jewish pilgrims before their ascent to the holy shrine.

The most recent discovery is the Pilgrimage Road, the walkway that led masses from the mikveh in Silwan – known as the Pool of Siloam – up to the Jewish Temple. It was along this road that ancient Jewish scholars strode to fulfill their religious obligations at the Temple. Jesus must have walked along this road.

The site was opened to great fanfare on June 30, 2019. It further reinforces Israel’s justified sovereignty over Jerusalem. The archaeological site adds to the abundant evidence of Jewish presence over 2,000 years ago, well before the beginning of Islam in 633 BCE.

Documentary narration of Jewish history has been verified by artifacts found at the site, including catapult projectiles used against Jewish rebels by Romans destroying Judaism’s most holy site and killing Jews in the process.

A significant discovery was made at the site in November 2016. Coins, minted during this period by Jews about to battle mighty Roman invaders, were uncovered. The coins feature a menorah and bear the inscription, “Two years to the Great Revolt,” a message that the struggle for Zion was not over. This was the clarion call of the Jewish rebels to defy and oppose the foreign rule of Rome. More such coins have been found recently in the archaeological excavations at this site with the slogan “For the Redemption of Zion” emblazoned on them. The coins have come to be called the “Free Zion” coins.

This is the spirit in which the Pilgrimage Road, and everything connected to the contemporary Jewish struggle of re-constituting Jewish sovereignty on this land and capital city, is based. It is the cry for the battle against contemporary delegitimizers of Jewish history and the state of Israel.

This is evidence of Jews dating back three millennia to today and evidence that we were the ones that created, not conquered or destroyed, ancient artifacts as the Jordanians and the Palestinian Arabs have done in Jerusalem. We cherished and preserved them, no matter what dynasty they are.

The Palestinians, despite their bluster, have no history of sovereignty and no ancient deeds of ownership. Their “history” is a myth; a fiction dredged up by dark malevolent minds to block the light of inspection onto genuine Jewish legitimacy and heritage.

Today, there is a call to “Free Palestine.” They advance the argument that this Palestine must be “from the river to the sea.” Yet they cannot find one ancient coin, one artefact, one proven fact to show that a sovereign Palestine ever existed, anywhere.

Against their history bluster there is only one crystal clear answer. Prior to the establishment of the State of Israel, going back in history as far as you can go, there was only one other legitimate sovereignty in the land of Israel, and that was Judea. Judea, where the word Jews derives. So today, we must raise the cry that is found on that tiny coin that speaks to us from two thousand years ago.

Free Zion!

I propose that a banner is raised. A banner carrying the image of that defiant Jewish coin and the words “Free Zion!”

This banner, badge, flag, emblem, icon, should we displayed by every Zionist, and every pro-Israel activist be they Jewish, Christian, Muslim, or secular supporters of truth. The truth of the legitimacy of Jewish self-determination and the right of Israel to exist in peace in our historic and legitimate land.


The writer is the International Public Diplomacy Director at the Israel Institute for Strategic Studies. He is a writer, speaker and author of ‘Fighting Hamas, BDS and Anti-Semitism,’ ‘BDS for IDIOTS,’ and ‘1917, From Palestine to the Land of Israel.’


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


See Hidden Israel in 1 Minute

See Hidden Israel in 1 Minute

21see



Forget what you might have heard about Israel, we’re going to take you on a whole different journey to discover Israel in a whole new way – what you won’t see on the news.

We’ll take you drinking, running, eating, clubbing, surfing, fire dancing, modeling and more. Hey – we might even get a tattoo together! It’s going to get hot and humid. – Tasty and surprising. – Sexy and …well… you catch our drift! Join Kathy and get ready for the real Israel! 21see style.

Check out full eps and more great stories on: www.israel21c.org

 


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com