Reunion 68

Archive | 2019/09/13

Wojna, pokój, podżegacze i podżegani

Wojna, pokój, podżegacze i podżegani

Andrzej Koraszewski


Nie zliczę, ile razy wyjaśniałem różnym ludziom, że bardziej  interesuje mnie stosunek świata do Izraela niż Izrael jako taki.

Przyglądanie się stosunkowi świata do Izraela wynika z przekonania, że świat ma obsesję na punkcie Żydów i Izraela i że ta obsesja może być z wielu względów groźna. Jednak nazbyt intensywne przyglądanie się tej obsesji może wpędzić w obsesję.

Kto wie, może w rzeczywistości świat traktuje Izrael jak Mołdawię, a tacy jak ja robią z igły widły? Intensywnie rozglądam się, gdzie mogę znaleźć ludzi, którzy nie mają zdecydowanych poglądów na temat Izraela. Wiele wskazuje na to, że w Polsce, w Szwecji, w Ameryce, silne poglądy na temat Izraela mają wszyscy dorośli i wszystkie dzieci powyżej 10 roku życia, tak mężczyźni, jak i kobiety, ci z lewej i ci z prawej. Poszukiwanie osób, które mają jakiekolwiek poglądy na temat Mołdawii naraża człowieka na dziwne spojrzenia.

Niezupełnie: dwaj z trzech atakujących okazali się po zatrzymaniu Ormianami podobno. To dla ścisłości. (red.)

W Polsce mieliśmy (prawdopodobnie pierwszy) przypadek pobicia obywateli izraelskich przez grupę Arabów. W Europie Zachodniej, w Ameryce i w Australii przypadki fizycznego atakowania Żydów rosną w zastraszającym tempie. Ataki przeprowadzane są przede wszystkim przez muzułmanów, przez ludzi ze skrajnej prawicy, coraz częściej również przez ludzi ze skrajnej lewicy. Sytuacja jest na tyle poważna, że niemiecki minister zalecał, żeby ludzie zrezygnowali z noszenia jakichkolwiek oznak, które pozwalają na zidentyfikowanie ich jako Żydów. Policja (w kilku krajach europejskich) wydaje się uznawać publiczne prezentowanie flagi izraelskiej za podżeganie do przemocy (policyjna ingerencja kieruje się na tych, którzy wywieszają flagę, ale nie na tych, którzy reagują na to agresją). Ciekawy jest fakt, że ataki na synagogi w zachodnich miastach były w sądach prezentowane jako forma krytyki Izraela, a nie jako przemoc na tle rasistowskim czy religijnym.   

Amerykański politolog, Majid Rafizadeh, zwraca uwagę na fakt, że Iran od ponad 40 lat systematycznie zapowiada, że wymaże Izrael z mapy świata. Ta otwarta i stale powtarzana zapowiedź ludobójstwa nie przeszkadza Organizacji Narodów Zjednoczonych ani rządom. Ludobójcze zamiary wobec Izraela i jego mieszkańców głosiła wcześniej otwarcie Liga Arabska, Egipt, Syria, Irak Saddama Husajna. Ludobójcze zamiary wobec Izraela i jego mieszkańców powtarza systematycznie kierownictwo Hamasu i Organizacja Wyzwolenia Palestyny, obydwie te organizacje wypłacają nagrody za ataki na Żydów.

Zamiar wymazania Izraela z mapy świata ogłoszony został jeszcze przed powstaniem tego  państwa, jego zaś powtarzanie przez kolejnych siedem dekad nie wydaje się nikogo specjalnie wzruszać. Przeciwnie, wielu znajduje usprawiedliwienie tego zamiaru w fakcie, że na ziemiach, na których powstał Izrael, mieszkali Arabowie.

Żydowska populacja mieszkańców Izraela to w połowie potomkowie żydowskich mieszkańców z krajów muzułmańskich, a w połowie potomkowie żydowskich uchodźców z krajów chrześcijańskich. Ocaleli z europejskiego Holocaustu i arabskich pogromów stworzyli państwo, które obiecywano im od 1917 roku, którego nie pozwolono utworzyć przed II wojną światową, ani podczas wojny, hamując imigrację żydowską do Palestyny i wzmacniając imigrację arabską. 

Niektórzy twierdzą, że Izrael powstał z powodu europejskiego Holocaustu, jako wyrzut sumienia Europejczyków, ale moglibyśmy powiedzieć, że raczej powstał mimo Zagłady, kiedy niedobitki europejskiego żydostwa dotarły do Palestyny i mimo wszystkich wysiłków Brytyjczyków i innych mocarstw europejskich zdołały tam stworzyć pierwsze podstawy państwa, zaczyn sił zbrojnych i obronić się przed kolejną zagładą przygotowywaną przez sąsiednie państwa arabskie z walną pomocą krajów europejskich (jak również zbiegłej z Europy znacznej grupy oficerów SS.) 

Dzisiejsza obsesja świata wobec Izraela wydaje się gniewem, że mimo wszystkich wysiłków tak wielu narodów ten  kraj nadal istnieje.

Kto podżega i kim są podżegani? Podobno podżega Izrael. Jak twierdzi oficjalna telewizja Autonomii Palestyńskiej, Izrael podżega do nienawiści cytując verbatim wypowiedzi arabskich przywódców. Ja też tak podżegam, o czym zaświadczają podniecone kolorem czerwonym panienki z bardzo dobrych domów, znany troll Putina i inni. W mojej młodości podżegaczami wojennymi byli imperialiści i kapitaliści, chorążym pokoju był Józef Stalin, który mnie kochał i nie spał po nocach, troszcząc się, żeby nie skrzywdzili mnie imperialiści. Teraz kocha mnie Jezus, ale wielu ma wątpliwości, czy na to zasługuję, ponieważ podżegam, współczując niewłaściwym Palestyńczykom.

Jest jeszcze gorzej, bo często zauważam niewłaściwych Żydów i pokazuję ich słowa w niewłaściwy sposób. Trudno o wątpliwości, że podżegam.

Podobno słowa są ważne, mogą zachęcać do czynów, z pewnością kształtują postawy i poglądy. Obrazy mogą działać nawet silniej niż słowa, szczególnie na tych, którzy mają problemy z rozumieniem słów, a jeszcze częściej czują całym sercem, że właściwie szkoda na nie czasu.     

W potoku najnowszych wiadomości moją uwagę zwrócił niewinny tweet byłego sekretarza organizacji „Peace Now” i byłego posła do Knesetu z ramienia komunistycznej partii Meretz, na którym widniało poruszające zdjęcie pary bezbronnych młodych ludzi i cywila w jarmułce mierzącego do nich z karabinu.

Doniesienie informowało, że autor tego tweeta przeprasza z głębi serca. Przepraszał widniejącego na tym zdjęciu człowieka z karabinem, zapewniając, że po prostu nie zdawał sobie sprawy z tego, jaka była rzeczywiście sytuacja. Jak się okazuje zdjęcie było zrzutem z ekranu z zapisu kamery bezpieczeństwa, a młoda para bezbronnych Arabów chwilę wcześniej zmuszona została do odrzucenia noży.

Jak zwykle nie jestem pewien, czy ktoś komuś gęby nie przyprawia, więc sprawdzam na różne sposoby, czy aby te przeprosiny autentyczne. Autentyczne ponad wszelką wątpliwość, ale zapewnienie, że nie wiedział co czyni, jest nad wyraz wątpliwe. Wydarzenie jest sprzed dwóch lat, przypomniane zostało przez izraelskiego polityka z okazji zbliżających się wyborów w Izraelu w bardzo osobliwy sposób.

Ten walczący o pokój izraelski postępowiec w swoich przeprosinach pisał:

Zdjęcie zostało zrobione podczas zamachu terrorystycznego, który został udaremniony przez Yaira, dowódcę ochrony we wsi, a jego działanie nie było inicjowaniem przemocy, a zapobieganiem jej. Nie spodziewałem się, że to zdjęcie będzie interpretowane jako oskarżenie go o przemoc. Przepraszam z całego serca i proszę go o wybaczenie.

Izraelski komunista swój tweet usunął. Oczywiście został on wcześniej zauważony przez media arabskie, gdzie poszedł jak burza.  

Walka o pokój to trudna i delikatna sprawa. Analizując, czy przypadkiem nie daję się nabrać, czy aby nie szkaluję postępowego człowieka podejrzewając go o niecne intencje, mam wrażenie, że znów słyszę znaną pieśń, śpiewaną po włosku z charakterystycznym akcentem mieszkańców Skanii:   

Avanti o popolo, alla riscossa,
Bandiera rossa, bandiera rossa.
Avanti o popolo, alla riscossa,
Bandiera rossa trionferà.

Bandiera rossa la trionferà
Bandiera rossa la trionferà
Bandiera rossa la trionferà
Evviva il comunismo e la libertà.

Jesienią 1973 roku szwedzcy studenci maszerowali przez rynek uniwersyteckiego miasta protestując przeciwko brutalnemu masakrowaniu arabskich armii przez żydowskiego Goliata. Patrzyłem wtedy trochę zdumiony, nie rozumiejąc, że przecież walczą o pokój, ani tego, że już wtedy mogłem mieć skłonność do podżegania.

Wzniosłe słowa radosnej włoskiej pieśni skierowały moje myśli do słonecznej Italii, gdzie właśnie powstał nowy rząd, będący koalicją Partii Demokratycznej z lekko faszyzującym ruchem pięciogwiazdkowym.  

Przywódca pięciogwiazdkowego ruchu ogłosił, że „teraz jest czas na odwagę”, premier zaś Giuseppe Conte, że w nowej koalicji będzie więcej szacunku i oddania społecznemu i politycznemu paktowi. 

Trudno powiedzieć, czy ruch pięciogwiazdkowy jest lekko faszyzujący, czy tylko antyizraelski, populistyczny, a więc chętnie odwołujący się do najgłębszych uczuć. Zarzucano mu często antysemityzm, najbardziej widoczna jest chęć bliskiej współpracy z dyktaturą Islamskiej Republiki Iranu, to ostatnie niektórzy interpretują jako prounijność.    

O izraelskich wyborach pisze na łamach New York Timesa Matti Friedman. Słynny izraelski publicysta nie zajmuje się przewidywaniami, pisze o trudnościach zrozumienia zawiłości izraelskiej polityki, o gazetach zajmujących się oskarżeniami o korupcję, o trudnościach sklecenia koalicji, kiedy scena polityczna jest podzielona na małe segmenty, o izraelskiej lewicy i prawicy. Jego zdaniem najlepszy wgląd w psychikę izraelskiego społeczeństwa daje krótki film zatytułowany Urodzony w Jerozolimie i nadal żywy. Na tym filmie główny bohater krzywi się, kiedy oprowadzająca po Jerozolimie przewodniczka opowiada turystom o pięknie tego miasta, o tętniącym życiu, o wspaniałej żywności… ‘ Trzydziestoletni mężczyzna przerywa i mówi: „Nie wierzcie jej, widzicie ten rynek, 15 lat temu tu była strefa wojny”.       

Nic tak nie wpłynęło na dzisiejszą politykę w Izraelu – pisze Friedman – jak fala samobójczych zamachów na początku tego stulecia. Te zamachy zabiły setki Izraelczyków, zakończyły również wszelkie nadzieje na pokój, przekreśliły zaufanie do lewicy. W tym mieście nie miałeś pewności, czy twoje dziecko wróci ze szkoły do domu, po każdym alarmie czekałeś na telefony od najbliższych, że żyją i są cali.   

Izraelczycy nie nazywali tego okresu wojną, a przecież te zamachy spowodowały więcej ofiar niż wojna sześciodniowa. Nikt nie umie powiedzieć dokładnie, kiedy się to zaczęło i kiedy się skończyło. Izraelczycy robili co w ich mocy, żeby wypchnąć to z pamięci, co pomogło Palestyńczykom udawać, że nic się nigdy nie zdarzyło. Od tamtej pory słowo pokój wymawiane jest z sarkazmem, a słowo bezpieczeństwo nabrało szczególnej mocy. Izraelczycy niechętnie mówią o tamtym okresie, ale to jest cały czas w podświadomości.  

Matti Friedman, podobnie jak reżyser tego filmu, był wtedy studentem. Miał podobne doświadczenia. Stał na przystanku autobusowym, kiedy zamachowiec wysadził się na sąsiedniej ulicy zabijając 11 osób, jego matka jechała pociągiem, który odjechał ze stacji tuż przed innym zamachem. Siostra była w kawiarni na uniwersytecie, kiedy dokonano zamachu w sąsiedniej kawiarni. Dlaczego Izraelczycy nie chcą mówić o tamtym okresie? To było zbyt straszne. 

Budynki zostały wyremontowane, kawiarnie zmieniły właścicieli, miasto jest piękne i tętni życiem, ale ludzie pamiętają. Psychiatra powie, że wspomnienia tłumione najbardziej, oddziaływają na nas najsilniej. Netanjahu mówi, że podczas huraganu, który wieje na Bliskim Wschodzie, pokazaliśmy, że Izrael może być wyspą stabilności i bezpieczeństwa.

Ale ludzie na świecie nie chcą zrozumieć problemów mieszkańców Izraela, również wielu Żydów z diaspory nie chce tego zrozumieć, bo może ich to narazić na utratę przyjaciół, a nawet pracy.

Izraelski dziennikarz, Daniel Gordis, zastanawia się nad pytaniemdlaczego tak wielu amerykańskich Żydów nie umie zrozumieć Izraela. Większość z nich jest liberałami, głosują na partię demokratyczną, marzą, że wreszcie Netanjahu zostanie pokonany. Jeśli tak się stanie, pisze autor, amerykańskich Żydów czeka przykra niespodzianka. Ktokolwiek wygra, izraelska polityka prawdopodobnie nie ulegnie większym zmianom.     

Netanjahu robił co w jego mocy, żeby unikać konfliktów zbrojnych i wśród tych, którzy będą głosowali na jego przeciwników, wielu ma do niego pretensje, że pozwalał przez lata ostrzeliwać izraelskie miasta, mordować izraelskich cywilów, palić izraelskie pola i lasy, ograniczając reakcje niemal do symbolicznych kontruderzeń. Jego przeciwnicy deklarują, że zarzucą Gazę ogniem, jeśli Hamas nadal będzie ostrzeliwać izraelskie miasta.

Patrząc z Ameryki zapomina się, że Ameryka i Izrael to były różne przedsięwzięcia. Amerykańska Deklaracja Niepodległości zaczyna się od słów:

Uważamy następujące prawdy za oczywiste: że wszyscy ludzie stworzeni są równymi, że Stwórca obdarzył ich pewnymi nienaruszalnymi prawami, że w skład tych praw wchodzi prawo do życia, wolność i dążenia do szczęścia.

Izraelska głosi, że: Ziemia Izraela jest miejscem narodzin żydowskiego ludu. Daniel Gordis pisze, że amerykańskim Żydom trudno zrozumieć Izraelczyków, bo są Amerykanami.

Zakończyć okupację – skandują amerykańscy Żydzi, ale Izraelczycy też są wyczerpani okupacją – nie wiedzą jak ją zakończyć bez tego, żeby Zachodni Brzeg stał się bazą terrorystów, tak jak to stało się w Gazie po 2005 roku. A tego ryzyka Izraelczycy raczej  nie chcą.Dla izraelskich uszu te wezwania amerykańskich Żydów do zakończenia okupacji brzmią jak wezwanie do zniesienia podatków. Piękny pomysł, ale mało realistyczny.

Amerykańscy Żydzi patrzą na stosunki między Izraelczykami i Palestyńczykami jako na kwestię praw człowieka. Dla Izraelczyków to kwestia przetrwania.

Ameryka otwierała drzwi dla uciekających od prześladowań. Izrael miał być schronieniem dla tych, którzy ocaleli z chrześcijańskiej i muzułmańskiej zagłady. Ochrona państwa, które pozwoliło na odrodzenie się żydowskiego narodu, jest i pozostanie priorytetem wszystkich kandydatów na stanowisko izraelskiego premiera – pisze Gordis.

Ten priorytet będzie również traktowany jako podżeganie do wojny, bo kto to słyszał, żeby Żydzi mieli prawo bronić swojego życia. 

Nie jestem Żydem i podobnie jak wielu muzułmańskich dysydentów jestem przekonany, że jak długo będziemy mieli obsesję na punkcie Izraela, nasza kultura będzie chora. Prawdopodobieństwo, że ta obsesja kiedyś zaniknie, jest bliskie zera. Chwilowo jednak wydaje się puchnąć, więc mogę tylko protestować i pokazywać jak wielu daje się podżegać do odwiecznej nienawiści. 


Andrzej Koraszewski – Publicysta i pisarz ekonomiczno-społeczny  Ur. 26 marca 1940 w Szymbarku, były dziennikarz BBC, wiceszef polskiej sekcji BBC, i publicysta paryskiej „Kultury”.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


How The UN Partition Plan Led to Israel’s Birth

In Focus: How The UN Partition Plan Led to Israel’s Birth

DOV LIPMAN


The United Nations’ adoption of the 1947 Partition Plan was a key moment in the Israeli-Arab conflict, as the international community formally endorsed the creation of Jewish and Arab states side by side. Anti-Israel chants of “From the river to the sea, Palestine will be free” ignore the history of the Mideast conflict.Although conflicts and peace treaties have changed the borders from what the United Nations originally envisioned, UN Resolution 181 remains relevant for three very important reasons.

  1. The international community formally recognized statehood for the Jews in their historical homeland.
  2. The Partition Plan called for two states for two peoples, which continues to be Israeli policy.
  3. Arab rejection of the Partition Plan demonstrated that they were not interested in establishing a Palestinian state if it meant recognizing the existence of a Jewish state.

There is no historical record of any Arab population striving for self-determination and their own state of Palestine prior to the early decades of the 20th century.Let’s review the facts.

Britain’s Best Laid Plans
Following World War I, the League of Nations partitioned the entire Ottoman Empire which included Palestine and gave the British control over Palestine. The arrangement, called “the Palestine Mandate,” accepted the 1917 Balfour Declaration’s commitment to establishing a “national home” for the Jewish people in the land known as “Palestine.”
The Arabs living in the region protested the intention to establish a national home for the Jews, killing innocent hundreds of Jews including the 1929 pogrom in Hebron which took the lives of 69 Jewish residents of the city with many more maimed and injured.
Following a six-month Arab armed uprising and general strike in 1937, the British established the Peel Commission which recommended dividing the land into two states – a Jewish one and an Arab one. This first partition plan included a population transfer, to insure that Jews lived in the Jewish state and Arabs in the Arab state.

The recommendations also included a series of economic measures – including the Jewish state paying the Arab state since most of the Arab income until this point had come from Jewish employment. Jerusalem, and a stretch of land reaching to the Mediterranean, would remain under British control with international supervision.

Peel Commission Map

The Arab leadership rejected the Peel commission’s partition plan while the Jewish leadership accepted it as a basis for negotiations. But a  year later, the British government declared that “the political, administrative and financial difficulties involved in the proposal to create independent Arab and Jewish States inside Palestine are so great that this solution of the problem is impracticable.”

Prelude to the UN Partition Plan

Ten years of turmoil in the land followed, leading to the British decision in February 1947 to end their Mandate for Palestine. London handed the problem over to the UN. The UN Special Committee on Palestine (UNSCOP) was created to determine what to do.

The committee returned with its recommendation in August: a partition plan that left Jerusalem under international control but vastly different borders than what the Peel commission proposed.

The Jewish state would include the Eastern Galilee, the coast from Haifa to Rehovot, and most of the Negev. The Arab state would include the central and western Galilee, Acre, the high ground of Judea and Samaria (now known as the West Bank), Jaffa, and the southern coast from north of Ashdod to the Egyptian border, including the Gaza Strip.

UN Partition Plan of 1947

The UN Partition Plan’s proposed Arab state made up 43 percent of Palestine including all of the high ground (not counting Jerusalem), plus one-third of the coastline. The Arab state would have control over all the main aquifers which supplied water to the entire Palestine. The Jewish state made up 56% of the land mass, most of which was in the barren Negev desert which at that time was not suitable for urban development or for agriculture. The Jewish state was given sole access to the Sea of Galilee which was crucial for its water supply.

While the plan did its best to best to separate between Jewish and Arab populations, there was going to be a large Arab minority in the Jewish state (45%), and an insignificant Jewish minority (a mere one percent) in the Arab state. The plan dictated that the Jewish and Arab minorities would become full-fledged citizens of the states in which they lived.

The Arab leadership rejected the committee’s recommendations, stating that they “concluded from a survey of Palestine history that Zionist claims to that country had no legal or moral basis.”

The Jewish leadership criticized the boundaries of the proposal but agreed to accept the plan if “it would make possible the immediate re-establishment of the Jewish State with sovereign control of its own immigration.”

But Arab leaders did not stop at simply rejecting the Partition Plan.

An Egyptian newspaper quoted Azzam Pasha, the General Secretary of the Arab League saying: “I hope the Jews do not force us into this war because it will be a war of elimination and it will be a dangerous massacre which history will record similarly to the Mongol massacre or the wars of the Crusades.”

Jamal Husseini, a member of the Arab leadership promised that if the UN proposal was accepted, “The blood will flow like rivers in the Middle East.”

Prime Minister of Iraq, Nuri al-Said, made it clear that if a Jewish state was established, “We will smash the country with our guns and obliterate every place the Jews seek shelter in.” He then went a step further and declared that “severe measures should be taken against all Jews in Arab countries.”

The threats to Jews in Arab countries continued when on November 24, just five days before the UN vote on the proposal, the Egyptian representative to the UN told the General Assembly that “the lives of 1,000,000 Jews in Moslem countries would be jeopardized by the establishment of a Jewish state.”

The UN Adopts the Partition Plan

Despite all of these threats, on November  29, 1947, the United Nations General Assembly adopted the partition plan. There results were 33 in favor, 13 against, 10 abstention, and one absent.

The Jewish people celebrated the outcome. David Ben Gurion declared, “I know of no greater achievement by the Jewish people.”

The Arabs rejected the result. Haj Amin al-Husseini,the mufti of Jerusalem told the Al Sarih newspaper that the Arabs “would continue fighting until the Zionists were annihilated.”

The Jews were well aware of the threat which they faced. Menachem Begin said that the Arabs would certainly attack and “will be a war on our existence and future.”

The War of Independence

The British Mandate ended on May 14, 1948. Earlier that day, the Jewish People’s Council led by Ben Gurion declared a Jewish state – based on the results of the November 29, 1947 UN vote for partition of the Palestine. The very next day Egypt, Jordan, Syria, Iraq, and Lebanon began their all-out attack to destroy the Jewish state.

As a result of that war which ended in stages during the first half of 1949, the Jewish state controlled 78% of Palestine, as opposed to the 56% it was given under the UN Proposal. Jordan took control of the high ground known as the West Bank, Egypt took control of the Gaza Strip, and Jerusalem was divided with Western Jerusalem belonging to Israel and Eastern Jerusalem belonging to Jordan.

David Ben Gurion declared that Israel was no longer bound by the Partition Plan. As the Jews fought for their lives all alone, the UN had done nothing to implement Resolution 181, allowing the Arabs to attack the fledgling Jewish state.

Independence War map

In addition, a majority of Arabs – around 720,000 people – fled from the Jewish areas, leaving a much smaller Arab minority of around 20%, who were offered full citizenship in Israel. In eastern Jerusalem and the West Bank — controlled by Jordan — no Jews remained. Likewise for the Egyptian-controlled Gaza Strip.

Moreover, more than 300,000 Jews who were attacked in Arab lands during the war, made their way towards Israel and helped to populate the fledgling Jewish state.

Aftermath

The Arab leadership continued its efforts to destroy the Jewish state including the Six Day War in 1967 during which seven Arab countries – Egypt, Jordan, Syria, Iraq, Saudi Arabia, Kuwait, and Algeria – sought to “Free Palestine.” During that war, Israel gained control of the West Bank from Jordan, the Sinai and the Gaza Strip from Egypt, and the Golan Heights from Syria.

Israel has made numerous proposals of swapping land for peace based on the premise of that original UN partition plan in 1947 providing for two states – one Arab and one Jewish – in Palestine.

To date, two Arab countries have accepted. In 1979 Egypt gave official recognition to the Jewish state and Israel pulled out of the Sinai in exchange for peace, and in 1994 Jordan gave official recognition to the Jewish state and Israel recognized the special role of Jordan in Muslim Holy shrines in Jerusalem and agreed to provide Jordan with all its water needs in exchange for peace.

More than 80 years of conflict have proven that Palestine will not “be free” of Jews. Six million Jews now live in the strong, prosperous and flowing Jewish state. Once Arabs and their supporters around the world understand the history and come to this conclusion, efforts can be made to improve the freedoms and qualities of life of all residents of the region.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com