Archive | 2019/12/11

Socjalizm? Nie, dziękuję.

Socjalizm? Nie, dziękuję.

Andrzej Koraszewski


Borys Jelcyn po raz pierwszy w życiu oko w oko z liberalizmem.

Boliwia. Socjalizm umiera po raz kolejny. Potknął się na odwiecznej zasadzie – raz zdobytej władzy nie oddamy nigdy. Czy wyborcze oszustwo było kroplą, która przelała dzban? Prawdopodobnie. Ale są tu i inne sprawy niż tylko brudna gra o nielegalne pozostanie prezydenta na stanowisku na czwartą kadencję.
Ciekawe, bo początkowo ostry skręt w lewo przynosił wyraźną poprawę. Zmniejszył rozmiary nędzy, dyskryminację rasową, wzmocnił gospodarkę. Boliwia ma ogromne zasoby gazu, ropę naftową, duże zasoby litu. Jest również największym dziś producentem koki i kokainy, którą zalewa obydwie Ameryki. Prezydent Evo Morales (były plantator koki) miał z czego rozdawać i robił to bardziej ostrożnie niż jego przyjaciel w Wenezueli, Hugo Chavez.

Zapewne głównym problemem boliwarskiego socjalizmu było to, co było problemem wcześniejszego boliwarskiego kapitalizmu – niebotyczna korupcja i nepotyzm. W socjalizmie zatrudnieni przez państwo aniołowie w zarękawkach czynią dobro, dzieląc wtórnie dochód narodowy i pobierając na boku opłaty za empatię.

W Boliwii rząd od 1825 roku obalany był siłą dziesiątki razy, w ostatnich dziesięcioleciach rządy często przechodziły od władzy cywilnej w ręce generałów i ponownie w ręce cywilów. Pierwszy prezydent pochodzący z rdzennej indiańskiej ludności obiecywał walką z dyskryminacją rasową i korupcją.

Morales nie jest jednak pierwszym boliwijskim prezydentem uciekającym z kraju w obawie przed skazaniem na długoletnie więzienie. Urzędnicy państwowi kradną tam niezależnie od tego, czy zostali zatrudnieni przez rząd lewicowy, czy prawicowy. Według Transparency International Boliwia, jeśli idzie o rozmiary korupcji, plasuje się na 113 pozycji wśród 176 państw (więc mogą się zawsze pocieszać, że nie jest najgorzej). Sąsiedzi najbardziej denerwują się na to, że policja i politycy współpracują z producentami i szmuglerami kokainy, a to znowu samym Boliwijczykom podobno przeszkadza mniej niż fakt, że publiczne fundusze znikają w prywatnych kieszeniach, a kontakty z urzędami funkcjonują na zasadzie „jak się da, to się zrobi”. Jeden na trzech Boliwijczyków przyznaje, że dał łapówkę w ciągu ubiegłych 12 miesięcy. Za najbardziej skorumpowane instytucje uważa się policję, sądy i urzędy celne.

Czy trzeba zatem winić za sytuację w kraju boliwijski socjalizm, kolonializm, arogancję białych, demoralizację i niewiarę w uczciwość dyskryminowanych, kapitalizm, katolicyzm, czy wszystko razem?

Wiara w socjalizm jest naiwnością przede wszystkim dlatego, że socjalizm nieodmiennie obiecuje ludziom, że da im to, czego nie ma. Pod hasłem powszechnej sprawiedliwości gładko przechodzi się do centralnego planowania, wszechwładzy państwa, do mniej lub bardziej krwawej tyranii. Wiara w socjalizm nieodmiennie powiązana jest z nadzieją, że socjalizm rozprawi się z łajdactwem feudalizmu, gangsterskiego kapitalizmu, z nędzą i poniżeniem.

Boliwia, Wenezuela, Kuba to tylko najnowsze przykłady socjalistycznych katastrof. Wcześniej Etiopia, Indie, Chiny, Związek Radziecki pokazywały jak marzenie o ludowej sprawiedliwości zmieniało się w piekło. Obietnice powszechnej sprawiedliwości zmieniały się w pola śmierci głodowej. Wielu chciało wierzyć, że to tylko efekt nieudolności polityków w krajach wcześniej wyzyskiwanych przez imperializm, że idea opiekuńczego państwa jest piękna, i nawet jeśli  komunizm jest straszny, to socjalizm jest piękny i można jego wartości realizować idąc trzecią drogą.

Kiedy mówisz „trzecia droga” myślisz Szwecja, Dania, Norwegia, kraje, w których mądrzy socjaldemokraci demokratycznie zdobyli władzę, przeprowadzili społeczne reformy nie rujnując prywatnej przedsiębiorczości, nie nacjonalizowali fabryk, ale wzmocnili związki zawodowe, inwestowali w oświatę i ochronę zdrowia, nie pozwalali, by nędza wykluczonych pozbawiała godności. Budowana na protestanckiej etyce „trzecia droga” była nie tylko organizacyjnym majstersztykiem, ale również była niemal wolna od korupcji. Jeśli gdzieś widzieliśmy przeciwieństwo sowieckiej nieudolności i bezprawia, to właśnie w Szwecji. Dla przybysza zza żelaznej kurtyny organizacja tego państwa opiekuńczego wydawała się przypominać szwajcarski zegarek. Sprawność, kompetencja i życzliwość urzędów, znakomite szkolnictwo i służba zdrowia.

Krótko mówiąc, ten skandynawski socjalizm wydawał się socjalizmem, który realizuje to, co obiecuje. I to nie tylko nie niszcząc systemu rynkowego, ale wzmacniając rynek wewnętrzny i budując gospodarkę opartą na wiedzy.

A więc socjalizm, to nie tylko piękne wartości plus cała władza w rękach partii. Tu aniołowie rozdzielający wtórnie dochód narodowy nie byli uzbrojeni, nie byli absolwentami wieczorowych kursów ludowej sprawiedliwości, nie organizowali obozów pracy dla wrogów ludu. Niepokoiło tempo, w jakim stawali się nową klasą społeczną. Państwo opiekuńcze szybko zaczęło się przekształcać w państwo nadopiekuńcze, ustawicznie szukające kim jeszcze należy się zaopiekować. Trzecia droga nie załamała się spektakularnie, gasła powoli, przestała być wielkim sukcesem, zaczęła pokazywać swoje słabości i zagrożenia. Niektórzy Szwedzi twierdzą, że zniszczyła protestancką etykę pracy, odebrała chęć wolności, nauczyła postaw roszczeniowych. Państwo ma dać, bo mamy socjalizm.       

Czytelnicy czasem oskarżają mnie o lewactwo i nazywają komuchem, inni są przekonani, że jestem neoconem lub neoliberałem. Jedni i drudzy mają odrobinę racji: jeśli tzw. lewicowe wartości, to walka z nędzą, szacunek dla drugiego człowieka i przekonanie, że warto bogacić się razem, a nie jeden kosztem drugiego, to oczywiście jestem lewicowcem. Jeśli wartości lewicowe to prawa pracownicze, prawa kobiet, walka z rasizmem, to tak, jestem lewicowcem. Mam jednak wrażenie, że humanizm i lewicowość to nie jest to samo, że niektóre wartości zostały trochę bezprawnie zawłaszczone przez lewicę i nie byłoby w tym nic strasznego, gdyby nie fakt, że jestem podejrzliwy wobec monopoli.

Ci, którzy nazywają mnie neoliberałem, też mają rację, chociaż czasem mam dziwne wrażenie, że nie bardzo wiedzą, co to znaczy. Znajoma z dumą wrzuciła do sieci poniższy mem:

Nie pytałem jej, co wie o PRL-u, ani co wie o liberalizmie, ani czy zna historię jak załamało się państwo opiekuńcze i dlaczego na Zachodzie zastąpiła je era reaganizmu i thatcheryzmu; ani wreszcie, co właściwie ta zmiana oznaczała, czy rzeczywiście powrót do praw rynku oznaczał likwidację zdobytych reform społecznych, opieki społecznej, czy powszechnej oświaty.

Nie pytałem, czy wie, przed jakimi wyzwaniami stanęli ówcześni politycy, jak wydobywali swoje społeczeństwa z kryzysu i dlaczego daleko nie wszystko im się udało. Liberalizm również wysoko ceni takie wartości jak wydobywanie z nędzy, prawa człowieka, postęp. Czasem interpretuje te wartości nieco inaczej niż lewica, czasem chce je realizować innymi drogami. Czy przekonałaby ją statystyka pokazująca ile setek milionów ludzi liberalizm wyciągnął z biedy, ile godności dało ludziom prawo do wolności, czy przekonałaby ją opowieść o Indiach, Chinach, Afryce (tak, również w Afryce liberalizm zaczął wreszcie wyciągać ludzi z biedy, chociaż nie idzie to tak dobrze jak w Chinach czy w Indiach)? Wątpię, a w dodatku wymagałoby to właściwie całej książki.

Pomyślałem, że ograniczę się do jednego obrazka, ale i z tego zrezygnowałem, bo jestem przeciwnikiem pisania zbyt długich komentarzy w Internecie. Ten obrazek jest jednak ciekawy.          

Kiedy we wrześniu 1989 roku tworzył się w Polsce rząd Tadeusza Mazowieckiego, Amerykę odwiedzał nowo wybrany członek Dumy, Borys Jelcyn. Jelcyn postanowił zatrzymać się  w drodze i obejrzeć sklep spożywczy na przedmieściu Huston. Chodził zdumiony między półkami, pytał o ceny, dowiadywał się, czy ludzi na to stać. Kręcił głową powtarzając, że w ZSRR nawet członkowie politbiura nie mają takiego wyboru, nawet Gorbaczow…                                                

Jelcyn szczerze wierzył w propagandę swojej partii politycznej, nic dziwnego, że jak sam przyznał, dostał w tym sklepie mdłości:

Kiedy zobaczyłem na półkach setki, tysiące puszek, kartonów, wszystkich możliwych towarów, szczerze mówiąc poczułem mdłości z rozpaczy nad losem radzieckich ludzi. Tak potencjalnie superbogaty kraj jak nasz doprowadzono do takiej biedy! Strasznie jest o tym pomyśleć.

Jeśli wyciąganie ludzi z biedy, to lewicowa wartość, to jestem lewicowcem, ale nie jest tak całkiem bez znaczenia, co kto obiecuje, a co kto robi rzeczywiście.

Miraże obietnic skusiły miliony. Czterdzieści lat temu miałem hasło: „Polsce potrzebna silna socjaldemokracja i powszechna wiedza jak z nią walczyć”.  

Czasy się zmieniły, w Ameryce wśród ludzi urodzonych dwadzieścia lat temu solidną przewagę mają zwolennicy socjalizmu. Doświadczenia Boliwii i Wenezueli ich nie przekonują, są głęboko przekonani, że ten liberalizm to jakaś zaraza. Tymczasem  przeczytałem streszczenie exposé naszego premiera i nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że dla wielu było bardzo przekonujące. Należy mu się medal „Pro Partia”. A opozycji umiejętność dialogu z tym, którzy mogą słyszeć co innego niż ona, by przekonywać, a nie tylko mówić do przekonanych.


Andrzej Koraszewski – Publicysta i pisarz ekonomiczno-społeczny

Ur. 26 marca 1940 w Szymbarku, były dziennikarz BBC, wiceszef polskiej sekcji BBC,


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


The beauty and diversity of Jewish culture

The beauty and diversity of Jewish culture

GABRIELLA LEV


I would like to look at the phenomenon itself and ascertain what it can contribute to this ancient/modern city, Jerusalem, the center of the Jewish halachic world.
The Jerusalem Film Festival at the Sultan’s Pool
(photo credit: MARC ISRAEL SELLEM)

Three festivals celebrating the diversity of Jewish culture take place in Jerusalem in the space of two months: Kisufim, the writers conference in Van Leer; the International Jewish Festival for Contemporary Art, produced by Theater Company Jerusalem at Beit Mazia; and the Jewish Film Festival at the Jerusalem Cinematheque.

All three festivals subscribe to an inclusive definition of Jewish culture and include both Israeli and Diaspora artists. Though each of the three festivals focuses on its own distinctive art form – writing, performing arts and film, respectively – each brings together a wide array of opinions about, reactions to, and explorations into, Jewish culture and what it means to be Jewish in the 21st century.

In this article, I do not want to explore what Jewish culture is – this topic is too broad for a short article and has been studied extensively by the greatest thinkers, each defining the term slightly differently. What I would like to do is to look at the phenomenon itself and ascertain what it can contribute to this ancient/modern city, Jerusalem, the center of the Jewish halachic world and indeed the Jewish world in general.

The Jerusalem Jewish Film Festival is presented by the respected Jerusalem Cinematheque and is the most veteran of the three festivals. Tens of films, from all over the world, explore Jewish history, culture, the Holocaust, life in Israel and the Diaspora, the role of Jewish identity and the State of Israel.

The Jerusalem Kisufim Conference is presented by the Hebrew Writers Association, and the author and poetess Hava-Pinhas Cohen is the driving force behind this unique conference. It brings together writers, poets, playwrights and intellectuals, who write in different languages and represent various styles and avenues of thought in the Jewish world. It is an encounter that emphasizes the significance of Jewish culture in the life of the Jewish people.

The International Jewish Festival for Contemporary Art is presented by Theater Company Jerusalem and is the initiative of Osnat Gispan, the general director of the company. It presents a variety of dance, theater, music, and video art, dealing with Jewish content from Israel and abroad. For a fringe theater company to undertake such a challenging project must come from a deep desire to share its stage with other like-minded artists and so promote the dialogue of Jewish culture.

The above three cultural events include over 1,000 participants from over 50 countries, reaching audiences of tens of thousands – all concerned with Jewish culture. And what strikes me is the passion and the vitality of the different events and the keen wish to dialogue, to inquire, to relate.

Perhaps because no sector has been marginalized, perhaps because there is an air of celebration, something that is becoming rare in our institutionalized Jerusalem, perhaps because there is a refreshing absence of dogma, these three festivals attract the crowds they do.

And what is startlingly evident is the respect and mutuality in the respective events, even when dealing with sensitive issues.
Art has always been a way to reach people’s hearts and to inspire. Let us hope that these remarkable artistic events in Jerusalem can transform the public arena of discourse and help make it finer, more elevating and thus truly beneficial to all.


The writer is the founder of Theater Company Jerusalem – Beit Mazia


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Jersey City Gunmen Targeted Jewish Grocery for Lethal Attack, Mayor Says

Jersey City Gunmen Targeted Jewish Grocery for Lethal Attack, Mayor Says

Reuters and Algemeiner Staff


Police responding to a shooting incident in Jersey City, New Jersey, Dec. 10, 2019. Photo: Reuters.

Police in the New York metropolitan area were put on high alert to protect Jewish neighborhoods after an hours-long gunbattle with two men around a Jersey City kosher market that killed six people, authorities said.

The police shootout with two men armed with high-powered rifles erupted after midday on Tuesday in Jersey City, New Jersey‘s second-largest municipality directly across the Hudson River from Manhattan. The six dead included three civilians, one police officer and both gunmen, authorities said.

Jersey City police said initially that the gunmen’s motive was not known. But Mayor Steven Fulop said on Tuesday night that two gunmen had deliberately targeted the Jewish JC Kosher Supermarket where the four-hour gunbattle played out.

“Based on our initial investigation (which is ongoing) we now believe the active shooters targeted the location they attacked,” Fulop said in a tweet.

“Due to an excess of caution the community may see additional police resources in the days/weeks ahead,” Fulop wrote. “We have no indication there are any further threat(s).”

New York Mayor Bill de Blasio tweeted that while there was no known specific threat to the city, he had placed city police on high alert, in particular to protect Jewish residents.

“Tonight NYPD assets are being deployed to protect key locations in the Jewish community. Tomorrow we will announce additional measures,” he said.

“This tragically confirms that a growing pattern of violent antisemitism has now turned into a crisis for our nation. And now this threat has reached the doorstep of New York City.”

Police had said earlier on Tuesday they believed the kosher grocery was randomly singled out by the gunmen.

Jersey City Police Chief Michael Kelly told reporters there was no immediate evidence the bloodshed was a hate crime or terrorism-related, “but that’s certainly on the table.”

Some local media reported the initial confrontation between the suspects and police near the Jersey City cemetery, about a mile away from the supermarket, was linked to a previous homicide investigation.

The dead police officer was shot at the cemetery shortly before the shootout around the grocery began.

A police bomb squad was also investigating a possible explosive found in the stolen U-Haul vehicle the gunmen drove.

The identities of the two gunmen were not immediately released.

US President Donald Trump said on Twitter: “Just received a briefing on the horrific shootout that took place in Jersey City, NJ. Our thoughts & prayers are w/ the victims & their families during this very difficult & tragic time.”

Last year, a 47-year-old Pennsylvania man, Robert Bowers, was arrested and accused of bursting into a Pittsburgh synagogue with a semi-automatic rifle and shooting 11 people to death. The October 2018 massacre at the Tree of Life synagogue was the deadliest attack ever on Jewish Americans in the United States.

Bowers now faces the death penalty on multiple murder charges.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com