Archive | 2020/02/18

From Brussels with love

From Brussels with love


Andrzej Koraszewski


Hiszpański socjalista, Josep Borrell zastąpił 1 grudnia 2019 roku włoską socjalistkę, Federikę Mogherini, na stanowisku komisarza Unii Europejskiej odpowiedzialnego za unijną politykę zagraniczną. Obserwatorzy nie mieli wątpliwości, że ta zmiana oznacza kontynuację. Już w dniach 2-4 lutego nowy komisarz pojechał pokłonić się prezydentowi Islamskiej Republiki Iranu, porozmawiać z irańskim ministrem spraw zagranicznych i z przewodniczącym Madżlisu (instytucji nazywanej czasem „irańskim parlamentem”). W przemówieniu do Europejskiego Parlamentu 11 lutego 2020 na temat procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie Josep Borrell wyjaśniał dlaczego:

„Dlaczego musiałem pojechać do Iranu? Ponieważ mam mandat. Jednogłośny mandat państw członkowskich Rady nakazywał mi, aby jechać i rozmawiać z wszystkimi w całym regionie Bliskiego Wschodu, by spróbować zobaczyć, czy są jakiekolwiek możliwości dla nas, dla Unii Europejskiej, by przyczynić się do wzmocnienia stabilności i pokoju w regionie. Mam mandat do rozmawiania z każdym, a słowo każdy, oznacza każdy.”To interesujące słowa. Mogę się mylić, ale mam wrażenie, że ukrywa się za nimi pełna świadomość hipokryzji. W tym samym przemówieniu, komisarz mówił, że „zbyt długo jesteśmy świadkami konfliktu, który powoduje niekończące się cierpienia pokoleń Izraelczyków i Palestyńczyków”.

Stwierdził dalej, że od lat sytuacja jest straszna, że widzimy przemoc, terroryzm, podżeganie, powiększanie osiedli (dodając w nawiasie, że nielegalnych) i jak to określił „konsekwencje trwającej okupacji”. To wszystko zdaniem Borrella rujnuje po obu stronach nadzieję na rozwiązanie w postaci dwóch państw. Dalej komisarz poinformował, że unijna wizja pokoju jest pryncypialna i pragmatyczna, informując zgromadzonych posłów, co to oznacza w praktyce:

„Jesteśmy również aktywni w terenie. Żaden inny międzynarodowy aktor nie jest tak zaangażowany w praktycznych wysiłkach budowania przyszłego palestyńskiego państwa. Tylko w 2019 roku Unia Europejska i jej państwa członkowskie miała otwarte portfolio 600 milionów euro na pomoc dla Palestyńczyków. Mówiłem o tym w czasie mojego przesłuchania, 600 milionów, to jest prawie półtora miliona euro dziennie.”

Od dawna toczy się dyskusja o tym, na ile ta pomoc jest przejrzysta. Ile z tych europejskich pieniędzy przeznacza się na opłacanie terrorystów, a dokładniej na wypłacanie astronomicznych wynagrodzeń dla skazanych za zamachy na Żydów i „zasiłki” dla rodzin terrorystów, ile z tych pieniędzy idzie na edukację do nienawiści wobec Żydów w palestyńskich szkołach prowadzonych przez UNRWA, ile z tych pieniędzy idzie na budowlane projekty w obszarze C, gdzie zgodnie z umowami z Oslo pełną kontrolę administracyjną ma Izrael, ale Unia podejmuje swoje projekty bez najmniejszej próby koordynacji tych działań z władzami izraelskimi? Sami arabscy mieszkańcy palestyńskich terytoriów częściej zadają pytanie, ile z tych pieniędzy trafia do prywatnych kieszeni ludzi twierdzących, że ich reprezentują. Nie bez powodu we władzach Autonomii Palestyńskiej i we władzach Hamasu znajduje się wielu multimilionerów, których źródła dochodów są, przynajmniej formalnie, wielką tajemnicą.

Dwa tygodnie przed tym wystąpieniem opublikowano zarys projektu „Peace and Prosperity”. Komisarz mówił w swoim przemówieniu, że był już w Waszyngtonie i rozmawiał tam z amerykańskimi politykami, którym powiedział, że „musimy się zapytać, czy ten plan daje podstawy do postępu czy nie. Musimy wiedzieć, czy te propozycje są naprawdę otwarte dla negocjacji. Czy to jest punkt wyjściowy, czy końcowe zdanie? Jeśli idzie o Unię Europejską, nasze stanowisko jest jasne: jesteśmy gotowi do współpracy z międzynarodową społecznością na rzecz ożywienia politycznego procesu zgodnie z międzynarodowym prawem, który zapewni równe prawa i który jest akceptowalny dla obu stron”.

Kiedy ktoś ze łzami w oczach opowiada ci, że właśnie próbował pomóc biednym Beduinom na obszarze znajdującym się pod administracją izraelską, a ci wstrętni Izraelczycy przyjechali i wszystko zburzyli, a potem dowiadujesz się, że ten ktoś nie próbował nawet uzgodnić swojej pomocy z władzami, masz uzasadnione podejrzenia, że pomagający nie miał zamiaru nikomu pomagać, że nigdy nie interesowali go żadni Beduini, a jedynym celem było sprowokowanie władz izraelskich do zniszczenia „wspaniałej humanitarnej inicjatywy”. Jeśli komuś się to kojarzy z działaniem Polskiej Akcji Humanitarnej, to w pewnym sensie słusznie, ale działania Unii Europejskiej na terenach palestyńskich to właśnie ten wzór działania, z zaangażowaniem setek milionów euro. Nic dziwnego, że związana z frakcją Abbasa palestyńska badaczka, dziennikarka i autorka 13 książek, Najla Shahwan w artykule opublikowanym 10 stycznia 2020 roku pisała:

„Niezależnie od tego jak bardzo Ameryka próbuje podsycać ogień, Unia Europejska może poprowadzić międzynarodową społeczność do rozwiązania palestyńsko-izraelskiego konfliktu. Przeciwstawienie się nielegalnym osiedlom może być dla nich dobrym  początkiem.”

Były prezydent USA, Bill Clinton, wielokrotnie podkreślał, że Palestyńczycy, a w szczególności sam Arafat, odrzucili najlepszą propozycję jaka była możliwa. W maju 2016, podczas prezydenckiej kampanii swojej żony mówił:

„Zabijałem się, żeby dać Palestyńczykom państwo. Miałem ofertę, która dałaby im całą Gazę, między 96-97 procent Zachodniego Brzegu i rekompensatę w postaci ziemi Izraela, ale ją odrzucili.”

Na tym spotkaniu były prezydent bronił przede wszystkim polityki zagranicznej Hillary Clinton, kiedy była ona odpowiedzialna za politykę zagraniczną USA w administracji prezydenta Obamy. Chwalił swoją żonę za doprowadzenie do spotkania izraelskiego premiera z Abbasem, prawdopodobnie lepiej niż jakikolwiek inny polityk zdając sobie sprawę z tego, że te rzadkie spotkania, na które godził się palestyński przywódca, nie prowadziły i nie mogły prowadzić do pokoju.

Podpisane ponad ćwierć wieku temu Porozumienia z Oslo nie mają statusu prawa międzynarodowego, miały prowadzić do traktatu pokojowego, który miałby taki status. Dlaczego nie przyniosły ani jednego dnia pokoju? Dlaczego reprezentujący Palestyńczyków Arafat, a potem Abbas odrzucili ofertę izraelskiego premiera Rabina i oferty wszystkich kolejnych premierów izraelskich, włącznie z ofertą Olmerta dającą im państwo w granicach z 1967 roku i wschodnią Jerozolimą jako stolicą? Odpowiedź, że ani Arafat, ani Abbas nigdy nie chcieli pokoju z Izraelem, że żądają całego Izraela, jeśli odmawia się studiowania tego, co ci palestyńscy przywódcy mówią po arabsku i czyta tylko to, o czym piszą gazety, może być trudna do zaakceptowana.

Czy oznacza to, że ani amerykańscy prezydenci, ani politycy Unii Europejskiej zupełnie nie zdają sobie sprawy z tego, jakie są faktyczne cele „Palestyńczyków”? Podejrzewanie ich o tak daleko idącą naiwność byłoby niegrzeczne.

Podczas przytaczanego tu już spotkania Billa Clintona w kampanii Hillary Clinton, były prezydent zapytany o Hamas mówił: “Hamas jest naprawdę sprytny. Kiedy  postanawiają ostrzelać Izrael rakietami, plasują się w szpitalach, w szkołach, na obszarach gęsto zaludnionych. Tak, oni są naprawdę sprytni”.

Czy były amerykański prezydent ten specyficzny gatunek „sprytu” przypisuje również prezydentowi Autonomii Palestyńskiej? Właściwie trudno w to wątpić. Prezydent Trump postanowił zrezygnować z udawania. A co w tej sprawie możemy powiedzieć na temat antyizraelskiej polityki Unii Europejskiej? Czytelnik może poczuć się zaniepokojony tym agresywnym przymiotnikiem. A jednak spróbujmy się zastanowić nad pytaniem, czy jest to  polityka propalestyńska, czy tylko i wyłącznie antyizraelska?

Zacznijmy od głosowań w ONZ, gdzie UE poparła ponad 90 procent (sponsorowanych głównie przez kraje muzułmańskie) rezolucji potępiających Izrael. Co więcej, Unia wywiera brutalne naciski na kraje członkowskie, żeby w sprawach Izraela głosować zgodnie z unijnymi dyrektywami. Unia prowadziła gorączkową aktywność, żeby żaden kraj członkowski nie przeniósł przypadkiem swojej ambasady do stolicy Izraela (przerażenie wywołała gotowość Republiki Czeskiej rozważenia takiego kroku), Unia na forum ONZ nigdy nie zakwestionowała otwarcie nawet najbardziej absurdalnych zarzutów pod adresem Izraela (chociaż często na etapie wstępnym dyskretnie tonuje nazbyt ich zdaniem groteskowe sformułowania, co prezentuje potem jako dowody swoje obiektywności).

W Internecie ukazał się dokument EUROPEAN JOINT STRATEGY IN SUPPORT OF PALESTINE 2017-2020 (czytałem go na stronie włoskiej organizacji Italian Agency for Development Cooperation, jest również na oficjalnej stronie UE, ale tam otwiera się tylko strona tytułowa). Dokument w pdf ma 132 strony. I chyba najciekawsze w tym dokumencie jest to, czego w nim nie ma. Otóż nie ma w nim krytyki Autonomii Palestyńskiej, nie ma wzmianki o tym, że ostatnie wybory odbyły się w Autonomii w 2006 roku, nie ma krytyki wymiaru sprawiedliwości, arbitralnych aresztowań, torturowania więźniów politycznych, działań sił bezpieczeństwa przeciw własnym obywatelom. Nie ma w tym dokumencie wzmianki o rozwiązaniu parlamentu, nie ma krytyki podręczników podżegających do nienawiści i przemocy, nie ma nic o płaceniu za terroryzm. Nie ma również nic na temat korupcji we władzach Autonomii Palestyńskiej.

Na stronie 30 tego dokumentu mamy informację o palestyńskich władzach i instytucjach, która głosi:

„Europejscy partnerzy rozwoju patrzą z uznaniem na rzeczową i inkluzywną pracę jaką podejmuje AP w swoich nowych planach na lata 2017-2022, na ich oddanie, by wzmocnić własny monitoring i system ocen, ich orientację na potrzeby obywateli i ich zdecydowanie wypełnienia międzynarodowych zobowiązań.”

Kawałek dalej na tej samej stronie, na temat rządu izraelskiego czytamy:

„Europejscy partnerzy rozwoju patrzą z rosnącym niepokojem na rząd Izraela i jego zobowiązania jako trzeciej strony ze szczególnym uwzględnieniem poszanowania międzynarodowego prawa. Wojskowa okupacja przez izraelski rząd niesłychanie ogranicza skuteczność pomocy darczyńców i stanowi wyzwanie dla rozliczania się z naszymi wyborcami i ofiarodawcami.”

Z dokumentu dowiadujemy się, że Unia stanowczo potępia „wszelkie ataki i przemoc ze wszystkich stron i we wszystkich sytuacjach, w tym śmierć dzieci”. To potępienie nie wymaga wskazania, kto podżega do tych ataków, ani kto je inicjuje. Ostatecznie dokument traktuje o rozwoju Palestyny i wsparciu tego rozwoju przez Unię Europejską.

Unia wspiera również Izrael, a dokładniej obficie finansuje antyizraelskie organizacje pozarządowe. Tu również mamy wielomilionowe dotacje, chociaż przekazywane dyskretniej niż w przypadku pomocy dla Autonomii Palestyńskiej i Hamasu.

Komisarz Unii Europejskiej odwiedzał Teheran w dniach 2-4 lutego 2020 roku. W Teheranie każdego roku organizuje się światowy konkurs karykatur na temat Holocaustu. Nikt specjalnie nie ukrywa celu tego ogólnoświatowego konkursu. 2 lutego 2020 roku, a więc w pierwszym dniu wizyty komisarza w Islamskiej Republice Iranu, Unia Europejska ogłosiła nowy projekt dla artystów fotografików. Artyści z krajów europejskich mogą na koszt Unii Europejskiej  pojechać na „okupowane terytoria palestyńskie”.

“Czy chciałbyś wziąć udział w Europejskim Fotomaratonie?” – czytamy w zaproszeniu, na którym jest zdjęcie trzech pustych (chyba wyrwanych z jakiegoś  autobusu) krzeseł stojących koło betonowego muru bezpieczeństwa ozdobionego graffiti, z groźną twarzą młodego mężczyzny.

Ulotka wzywa, by składać podania do 20 lutego 2020, widzimy na niej również hashtag “#EU4PALESTINE” oraz zdjęcie flagi unijnej z flagą Organizacji Wyzwolenia Palestyny.

Czy jesteśmy w stanie pojąć ten zapał do popierania organizacji, która ściga Palestyńczyków opowiadających się za pokojowymi relacjami z Izraelem? Czy lepiej wyjaśnia ten fenomen historia współczesna, czy raczej bardziej odległa?

Parlament Europejski, w którym Josep Borrell informował o swojej podróży do Teheranu, mieści się w Strasburgu, w którym 14 lutego 1349 roku spalono około 2000 Żydów, praktycznie wszystkich ówczesnych żydowskich mieszkańców tego miasta. Powodem były oskarżenia o zatruwanie studni. W Europie od dwóch lat szalała dżuma, wyludniając całe miasta. Zaraza zaczęła się na południu Włoch, jeszcze nie dotarła do Strasburga. Żydów oskarżano i mordowano wszędzie, więc mieszkańcy tego miasta domagali się od władz pozwolenia na masakrę. Ponieważ władze zabraniały, więc obalono je, ustanawiając pospiesznie nową, ludową władzę. Nowa władza nie tylko dała przyzwolenie, ale sama zorganizowała wielkie palenie Żydów na żydowskim cmentarzu. Zarekwirowane pieniądze rozdzielono między tych, którzy  poświęcili czas i pracę na łapanie i mordowanie Żydów, a cesarz niebawem przyzwolił na przejęcie pozostałej żydowskiej własności przez chrześcijańskich sąsiadów.

Czy naprawdę polityka Unii Europejskiej jest antyizraelska? Europejscy politycy odpowiedzą, że nic podobnego, że działają zgodnie z odwieczną tradycją chrześcijańskiej miłości bliźniego. Z Brukseli i Strasburga płyną do Jerozolimy słowa miłości. A jeśli pojawia się jakaś krytyka, to przecież tylko w trosce o pokój. Ten pokój oznacza zdaniem polityków takich jak Federica Mogherini czy Josep Borrell, państwo palestyńskie w granicach z przed czerwca 1967 roku i ze stolicą w Jerozolimie oraz powrót (do Izraela) palestyńskich uchodźców. Innymi słowy jest to marzenie o pokoju po śmierci Żydów.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Walking with survivors on 75th anniversary of the liberation of Auschwitz

Walking with survivors on 75th anniversary of the liberation of Auschwitz

ANAT BARBER


We entered the gas chambers in silence… there was no talking allowed.

TRAIN TRACKS at Auschwitz. / (photo credit: REUTERS)

This morning as I put on my boots a few crumbly pieces of mud sprinkled onto the floor. The mud had traveled home with me from Birkenau. Stuck between the ridges of my physical sole, it was only a small vestige of the powerful experiences forever imprinted on the deepest places of my spiritual soul.

On that rainy morning, our group of 100+ survivors of the Auschwitz-Birkenau extermination camps, and their families, departed the hotel in a caravan of minibuses. As our hour-long ride drew to a close, the tension mounted. Many of us turned to look at the faces of the survivors to read their cues. We understood they had to set the tone for this experience. While this is considered a state museum, for our survivors, it was the place that irrevocably changed the course of their lives and their families forever.

And we began…

One family – survivor grandmother, two daughters, and eight grandchildren – linked arms and walked in stride together under the sign that falsely claimed “Arbeit Macht Frei.” In freedom they walked through the gates, each representing a family of their own and great-grandchildren of this survivor, too numerous to make the trip.

Our Polish guide began recounting the historical facts of the camp. We walked through the buildings, former barracks, now museums, which explain the mass killing of the Jewish people. We wove our way through the buildings listening to the guide who hesitantly explained the innumerable piles of glasses, braids of hair, cups, plates, shoes and religious articles.

We came upon the room with pictures of Hungarian women arriving at Birkenau. One survivor searched for faces she might recognize and shared, “We were told, your parents will be back on Sunday on their day off from work.” She began to cry as she said through tears, “We were children, we had no idea of the lies. We didn’t even say goodbye.”

We continued… out the door to the sight of executions and roll calls, where gallows stand.

One of the survivors spoke of the terror these public hangings instilled and the hours standing in the brutal cold. She said, “I never understood why it took so long. We were rows of five. All you had to do was multiply, but they tortured us.” Another added, “We had to carry the corpses of our friends back from the daily slave labor so that our morning and evening numbers matched.”

Finally, we arrive at the pinnacle of the genocide, the gas chambers. The guide explained the brutal and methodical way in which the Jews were led to their death. One survivor, clasping his well-worn siddur, grew antsy. He was waiting for a break in the guide’s remarks. Finally, not being able to hold back anymore he cried out in Yiddish for the grandmothers and mothers, the children, and the holy Jews, “Oy di babas and di mamas, the kinder, the heiloghe Yiddin.” He cried for his own mother, “Oy mamale, how you suffered.”

At that moment standing outside the door to the gas chamber, he began to recite kaddish. It started with a bellowing cry of “Yisgadal v’yiskadash shmei raba” (“May His great name be exalted and sanctified”). As tears flooded his eyes and his emotions poured out, the crowd around us grew. It ended with a tear-filled, barely audible “v’al kol Yisrael, v’imru amen” (“and upon all of Israel, and say amen”), and the resounding responses of “amen” echoed throughout the camp.

We entered the gas chambers in silence… there was no talking allowed.

We were meant to hear the voices of those who were eternally silenced. And as I touched the damp cement walls I thought of the women who nursed their children to bring them comfort, of the young children who clung to their parents’ legs and of the pain in the hearts of the elders who despaired at not being able to shield their families from these horrors.

As we exited, a reporter asked a survivor, “How did you keep your faith?” She responded, “Those of us with faith were the lucky ones, we had something to give us hope and hope helped keep us alive.”

WE CONTINUED to Birkenau where most Jewish victims were killed. Upon arrival the survivors asked questions. “Where did Mengele sit?” “Which directions did the trains arrive from?” as if trying to orient themselves and understand their experiences. “It feels so different because there is no mayhem. When we arrived, there was the loud screaming of the guards, the sky was ashen, the stench unbelievable and no one knew what was happening.”

They searched to find the barracks where they spent those wretched days or months during the war. One survivor asked “How could this be it? How could we have fit six people in this space? It seems so small.” She continued, “You can’t imagine what this was like, because I lived through it and even I can’t believe it.”

We walked toward the bombed-out remains of one of the gas chambers. It is preserved in its state of rubble. In the waning minutes of daylight we lit candles to commemorate. One of the survivors gently lowered the metal chain meant to keep the visitors back from the rubble and stepped forward so she could place her candle directly on the steps where her family was led to their death. She is not a visitor.

Here, perhaps symbolically, as the group organized for kaddish, one of the survivors passed the siddur to a member of the second generation. “This time you say it,” the survivor urged.

It was dark by the time we left and we traveled back in near silence. I turned to a survivor, sitting next to me and asked how she was feeling. She responded with a slight smile, “I fulfilled my purpose, I finally got to say goodbye to my family… they were all lost,” she cried. “I said goodbye, I lit a candle and I said kaddish. Now I never need to go back again.”

This journey left an indelible imprint on the crevices of my soul. Alongside the deep suffering is bravery and courage, memory and eternality, hope and continuity. Over and over the survivors made their message clear, “Tell our story,” “Don’t let people forget what happened,” and just as important, “Don’t forget to go on living” and “Keep the Jewish people’s story and traditions alive.”

The writer is the assistant-director of Capital Gifts and Special Initiatives at UJA-Federation of New York. In that capacity she coleads the Community Initiative for Holocaust Survivors through which UJA helps meet the needs of vulnerable Holocaust survivors in New York, Israel and around the world.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Israelis gather in Jerusalem to pray against coronavirus – 17.2.20 TV7 Israel News

Israelis gather in Jerusalem to pray against coronavirus – 17.2.20 TV7 Israel News

  TV7 Israel News


1) Sporadic rocket-fire and clusters of balloons rigged with explosives continue to plague Israel’s southern communities – prompting Israeli retaliatory strikes against Hamas installations in the Central Gaza Strip.

2) Prime Minister Benjamin Netanyahu highlights advancing efforts by both Israeli and American teams on the work of mapping West Bank territories that are set to become part of sovereign Israel, in accordance U.S. President Donald Trump’s so-called “deal of the century.

3) Hundreds of Israelis and Visitors gather at Jerusalem’s Western Wall for a mass prayer to keep the deadly coronavirus at bay.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com