Archive | 2020/05/19

75 lat temu wyzwolony został niemiecki kompleks obozów KL Mauthausen-Gusen

75 lat temu wyzwolony został niemiecki kompleks obozów KL Mauthausen-Gusen

Michał Szukała (PAP)


Gusen, Austria, 07.05.2017. Pozostałości nazistowskiego obozu koncentracyjnego KZ-Mauthausen-Gusen na terenie Gusen, 7 bm., które większej mierze zostało zabudowane po wojnie przez mieszkańców. W Austrii przebywa polska delegacja z wiceszefem MSZ Janem Dziedziczakiem i wiceminister kultury Magdaleną Gawin. Fot. PAP/J. Kamiński

75 lat temu, 5 maja 1945 r., wojska amerykańskie wyzwoliły niemiecki obóz koncentracyjny Mauthausen-Gusen – miejsce zagłady m.in. ok. 30 tys. Polaków. Kompleks na terenie Austrii był jednym z najstraszniejszych elementów niemieckiej machiny śmierci.

„Mój blokowy w Dachau powiedział, żebyśmy pamiętali, że jedziemy do najcięższego obozu, gdzie naprawdę potrzeba będzie dużego wysiłku, żeby przetrwać. Ale też zacytował nam Szekspira, byśmy wierzyli, że nie ma takiej nocy, po której nie zaświeciłoby słońce. Nam też zaświeci…” – wspominał Stanisław Dobosiewicz. W podobozie Gusen I, należącym do kompleksu obozów, jako numer 166 przetrwał niemal pięć lat – od końca maja 1940 r. do dnia wyzwolenia. Podobnie jak wielu innych więźniów obozów koncentracyjnych wiedział, że trafia do miejsca będącego symbolem bestialstwa niemieckiego totalitaryzmu. Niektórzy określali ten obóz jako „mordhausen”.

Kompleks Mauthausen należał do grupy tzw. starych obozów koncentracyjnych, powstałych jeszcze przed wybuchem II wojny światowej. Został założony w sierpniu 1938 r., pół roku po aneksji Austrii przez III Rzeszę. Miejsce pod przyszły obóz dowództwo SS wybrało niemal natychmiast po wkroczeniu wojsk niemieckich. W Mauthausen wydobywano wysokiej jakości granit. SS utworzyło wyspecjalizowane przedsiębiorstwo, którego celem było wykorzystywanie niewolniczej pracy więźniów do budowy monumentalnych obiektów metropolii Rzeszy – Berlina i Norymbergii. Drugim celem funkcjonowania było wyniszczanie potencjalnych przeciwników reżimu. Początkowo byli to głównie socjaliści, socjaldemokraci i komuniści do niedawna działający w Austrii. Już w grudniu 1939 r. podjęto decyzję o wybudowaniu filii obozu w odległym o 4 km Gusen. Na początku 1940 r. w kompleksie Mauthausen-Gusen pracowało już ponad 3 tys. więźniów. Po przybyciu do Gusen I pierwszych transportów Polaków esesmani określali ten obóz jako: „Vernichtungslager für die polnische Intelligenz” – obóz zagłady dla polskiej inteligencji.

W przeciwieństwie do późniejszych obozów zagłady w Mauthausen-Gusen głównym narzędziem zadawania śmierci była wyniszczająca praca. Praca w kamieniołomach zaczynała się o świcie i trwała do zachodu słońca, z reguły około dziesięciu godzin. W środku dnia zarządzano półgodzinną przerwę na obiad. Więźniów przeznaczonych do jak najszybszego uśmiercenia kierowano do wnoszenia głazów z kamieniołomu Wiener Graben po stromych, liczących 186 stopni schodach, nazywanych „schodami śmierci”. W późniejszym okresie funkcjonowania obozu schody służyły do wstępnej selekcji nowoprzybyłych więźniów. Ci, którzy nie byli zdolni do wniesienia ciężkich kamieni po schodach, byli spychani w przepaść. Przeprowadzający selekcję esesmani nazywali ich „spadochroniarzami”.

We wspomnieniach więźniów chwila przybycia zapisała się jako najgorsza podczas całego pobytu w „kacecie”. „To był najcięższy moment, bo człowiek trafiał do innego świata. To było życie, które nie mogło pomieścić się w głowie! Coś okropnego, żeby tak człowieka traktować. Nikt by sobie tego nie wyobraził. Dochodziły słuchy, że w obozach mordują, ale przekonać się o tym na własnej skórze, to co innego” – opisywał Jerzy Rosołowski, który został więźniem Mauthausen-Gusen w 1944 r. Istotnym etapem „przyjęcia do obozu” było odarcie więźniów z godności. Odbierano im ubrania i wszystkie rzeczy osobiste, golono głowy, dezynfekowano ich i wydawano pasiasty drelich lub stare mundury wojskowe. „Nie orientowaliśmy się w tym wszystkim. Popędzali nas kijami, żeby szybko rozbierać się do naga, wyrzuciliśmy wszystkie nasze rzeczy. Byliśmy pędzeni jak stado oszalałych ze strachu zwierząt, to w tę, to w tamtą stronę” – wspominał jeden z więźniów przybyłych do obozu w 1943 r. Krzyk esesmanów i przemoc towarzyszyły więźniom w czasie całego koszmaru pobytu. „Jeżeli nie dostało się kijem, to był szczęśliwy dzień. Każda czynność – czy noszenie kamieni, czy zbiórka, czy tworzenie grup obozowych – to był jeden wrzask, jedno bicie, mordowanie” – relacjonował Leon Ceglarz, który do Gusen I trafił w 1940 r.

W 1942 r. rozpoczęła się błyskawiczna rozbudowa kompleksu obozów Mauthausen-Gusen. Obozy zlokalizowane na terenie Rzeszy stały się ważnymi ośrodkami produkcji zbrojeniowej. Kierownictwo SS ogłosiło „mobilizację wszelkich sił więźniarskich do celów wojennych”. W ciągu kilkunastu miesięcy powstało ponad pięćdziesiąt podobozów podporządkowanych głównemu w Mauthausen. Jego kierownictwo decydowało o rozdziale więźniów pomiędzy poszczególne przedsiębiorstwa zbrojeniowe pracujące na rzecz niemieckiej machiny wojennej. Więźniowie pracowali również przy rozbudowie podziemnych korytarzy mających pomieścić fabryki zbrojeniowe.

W 1944 r. do obozu napływały tysiące z innych obozów koncentracyjnych położonych bliżej frontu oraz niszczonej Warszawy. „W sierpniu 1944 do Gusen przyszły dwa transporty młodych ludzi, warszawiaków, powstańców. Przyjechali do nas jako wielcy bohaterowie. Dopiero po kilku dniach, kiedy dostali się do pracy w kamieniołomach i kapo zamordowali kilku z nich, zrozumieli swoją sytuację. Wcześniej nie wiedzieli, co to jest obóz koncentracyjny” – wspominał jeden z wieloletnich więźniów Gusen, Witold Domachowski.

Pomimo licznych podziałów pomiędzy więźniami i niekiedy wzajemnej niechęci we wspomnieniach przewija się przekonanie, że kluczowe dla przetrwania było wzajemne podtrzymywanie się na duchu. „Nasza konspiracja w obozie polegała na tym, by pomóc drugiemu, uratować mu życie. To były rzeczy najistotniejsze. Nie było karabinów i innej możliwości obrony. Walka szła o przetrwanie” – podkreślał jeden z więźniów, który w Gusen I spędził pięć lat.

Wielką rolę w przetrwaniu odgrywał też osobisty charakter i pomysłowość. Pisarz i pieśniarz Stanisław Grzesiuk stwierdził, że jego szansą na przeżycie będzie wspieranie innych więźniów grą na bandżoli. Kupił ją za 400 papierosów, równowartość 400 kawałków obozowego chleba. Zachowany do dziś instrument z Myszką Miki i napisem jest jednym z najważniejszych świadectw życia w obozie. Bandżola była również zabezpieczeniem przed pozbawieniem człowieczeństwa. „To jest celem obozów, żeby zanim ludzie umrą z głodu i przemęczenia, zamienić ich przedtem w bydło, upodlić, wyzuć z wszystkiego, co ludzkie” – wyjaśniał Grzesiuk we wspomnieniach „Pięć lat kacetu”.

Dla innych ucieczką od koszmaru życia w obozie było życie duchowe. W Gusen grupa wykładowców akademickich prowadziła swoisty uniwersytet obozowy. „Te wykłady były bardzo budujące, jedna z najwspanialszych rzeczy. Wydawałoby się, że poza wyniszczającą pracą już nic nie istnieje, a tymczasem byli ludzie, którzy tak się poświęcali. Odrobny [Kazimierz, działacz narodowy z Wielkopolski – przyp. red.] mówił nam: Wy do kraju nie będziecie wracali, pojedziecie na studia w Londynie. Przedstawiał nam przyszłość w jasnych barwach” – wspominał jeden z młodych więźniów Gusen I.

Jako jeden z najbardziej wstrząsających momentów w obozie więźniowie opisywali pierwsze zetknięcie się ze śmiercią przyjaciół. „Pierwszego dnia w krematorium paliłem kolegę – tego pierwszego pamiętam. Wiem, że paliłem następnych, ale nie pamiętam, w jakich okolicznościach, już byłem uodporniony. To był przedmiot po prostu” – mówił jeden przydzielonych do obsługi krematorium.

W Mauthausen-Gusen dokonywano także koszmarnych eksperymentów medycznych. Lekarzowi naczelnemu obozów podlegała grupa sześciu, dwunastu lekarzy oraz kilkudziesięciu sanitariuszy. Większość eksperymentów była zlecana przez kierownictwo SS. Niekiedy jednak lekarze podejmowali „własne inicjatywy”. Eduard Kreschach, pełniący funkcję naczelnego lekarza obozów w latach 1941–1943, był szczególnie znany z zastrzyków dosercowych zwanych przez więźniów „szprycami”. Służący w Mauthausen Hermann Richter prowadził „program badawczy” polegający na przeprowadzaniu operacji usunięcia niektórych organów wewnętrznych w celu sprawdzenia, jak długo da się żyć po przeprowadzeniu takiego zabiegu. Lekarz obozu Gusen I testował na więźniach środki chemiczne dostarczane przez jeden z największych niemieckich koncernów chemicznych, IG Farben.

Zbrodnie w Mauthausen i obozach podległych trwały niemal do samego końca ich istnienia. Pomiędzy 21 i 25 kwietnia 1945 r. zagazowanych zostało 650 więźniów. 28 kwietnia zamordowano kilkudziesięciu. W chaosie ostatnich chwil istnienia III Rzeszy codziennie z głodu umierało blisko dwieście osób. Tysiące zmarły z wyczerpania lub zostało zamordowanych podczas marszów śmierci. Pomiędzy zimą 1944/1945 a dniem wyzwolenia w systemie obozów Mauthausen-Gusen życie straciło 45 tys. osób, połowa ogólnej liczby ofiar sześciu lat istnienia obozów. Przewinęło się przez nie 335 tys. więźniów.

W nocy z 2 na 3 maja załoga SS uciekła z Mauthausen przed zbliżającymi się wojskami amerykańskimi i nieuchronnym rozliczeniem przez więźniów. Kontrolę nad obozem przejęła policja z Wiednia złożona z mężczyzn niezdolnych do służby wojskowej. 5 maja, ok. godz. 17 do obozu Mauthausen dotarły czołgi amerykańskiej 11. Dywizji Pancernej. Pierwszy, który przekroczył bramę, był dowodzony przez sierżanta Alberta J. Kosieka. „Jak zobaczyliśmy zielony uniform, hełm amerykański, to niebo nam się otworzyło. Ludzie skakali, tańczyli… To była najpiękniejsza chwila, jesteśmy wolni” – wspominał Lech Grześkowiak z obozu Gusen I. „Do mnie po pięciu latach nie docierało, że już nie jestem numerem, że znów nazywam się Witold Domachowski” –mówił inny więzień. Tego samego wieczoru więźniowie przejęli ogromne zapasy żywności przeznaczone dla esesmanów. Tak jak w innych obozach wielu zmarło z przejedzenia. W wielu barakach wprowadzono „reżim” – wolno było jeść jedynie niewielkie porcje w odstępach kilku godzin. Opornych bito kijami. Ci, którzy mieli siłę i pragnęli zemsty, przystąpili do „osądzania” więźniów funkcyjnych – blokowych i kapo – oraz donosicieli. „Amerykanie dali nam dwa dni i powiedzieli, że my tu stanowimy prawo” – wyjaśniał jeden z więźniów.

Ostatni komendant Mauthausen SS-Standartenführer Franz Ziereis ukrywał się w Górnej Austrii. 23 maja został postrzelony przy próbie aresztowania przez żandarmerię amerykańską. Przewieziono go do szpitala w Gusen. Tam został rozpoznany przez jednego z więźniów. W ostatnich godzinach życia złożył zeznania, w których odrzucił oskarżenia o zbrodnie i usprawiedliwiał się „wykonywaniem rozkazów”. Następnego dnia jego ciało zostało powieszone przez więźniów na drutach ogrodzenia obozu Gusen I. W walkach w maju 1945 r. zginął też pierwszy komendant Mauthausen Albert Sauer. 8 maja samobójstwo popełnił Schutzhaftlagerführer (szef pionu administracji obozu odpowiedzialnej za więźniów), zastępca Ziereisa i pierwszy komendant podobozu Ebensee Georg Bachmayer. Wcześniej zastrzelił żonę i dwójkę dzieci. W 1946 r. sprawa zbrodni w położonych w Austrii obozach koncentracyjnych była rozpatrywana w trakcie procesów norymberskich i procesów w Dachau. Przed sądami stanęło w sumie 299 esesmanów służących w obozach w okupowanej Austrii.

Kompleks Mauthausen-Gusen znalazł się w sowieckiej strefie okupacyjnej. Początkowo część baraków została zaadaptowana na koszary. W czerwcu 1947 r. sowieci przekazali teren dawnego obozu Mauthausen, wraz ze schodami śmierci, rządowi Austrii. W kolejnych latach większość baraków rozebrano. Podobny los spotkał ogrodzenie. Wiele obiektów zaadaptowano do nowych celów. W kolejnych dziesięcioleciach teren potencjalnych miejsc pamięci ulegał systematycznemu zmniejszeniu. Władze Austrii dążyły również do przedstawienia Mauthausen głównie jako symbolu martyrologii, „pierwszej ofiary III Rzeszy”.

Niemal całkowitemu zatarciu uległa przestrzeń podobozu Gusen I. W prywatne ręce przeszły nieliczne istniejące obiekty, w tym budynek bramy obozowej (i zarazem wartownia SS), tzw. Jourhaus, oraz dawne koszary SS, które zostały przekształcone w domy mieszkalne, a także teren placu apelowego obozu, który znajduje się obecnie na terenie aktywnego zakładu kamieniarskiego. W 2016 r. powstał list otwarty do władz Austrii, podpisany przez grupę osobistości zajmujących się historią, ochroną miejsc pamięci i polityką historyczną w Polsce, co doprowadziło do zainteresowania polskiej i austriackiej opinii publicznej sprawą Gusen. W czerwcu 2016 r. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego wydelegowało wiceminister Magdalenę Gawin w celu podjęcia rozmów dot. powstrzymania dewastacji pozostałości po KL Gusen. W połowie lipca 2016 r., na skutek negocjacji władz polskich, austriacki parlament przyjął ustawę o ustanowieniu federalnego urzędu „Miejsce Pamięci KL Mauthausen”.

W październiku 2016 r. plac apelowy po KL Gusen został wpisany do rejestru zabytków Republiki Austrii. Oznacza to objęcie tego terenu, znajdującego się obecnie w rękach prywatnych, ochroną konserwatorską, która pozwala zapobiec niekontrolowanym przekształceniom tego miejsca. W Gusen Fundacja Polsko-Niemieckie Pojednanie chciałaby utworzyć Europejskie Centrum Edukacyjne im. Henryka Sławika.


Cytaty ze wspomnień więźniów obozu na podstawie zbioru „Ocaleni z Mauthausen. Historia mówiona” wydanego nakładem Domu Spotkań z Historią i Ośrodka KARTA


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Washington Post – Israel linked to cyberattack on Iranian port

Washington Post – Israel linked to cyberattack on Iranian port

TZVI JOFFRE


A foreign government security official said the attack was “highly accurate” and the damage to the Iranian port was more serious than described in official Iranian accounts, the Post reported.

People pose in front of a display showing the word ‘cyber’ in binary code, in this picture illustration taken in Zenica /  (photo credit: DADO RUVIC/REUTERS)

Israel is likely behind a cyberattack which halted traffic and caused “total disarray” at Iran’s Shahid Rajaei Port, located near the Strait of Hormuz, last week, according to a report by The Washington Post.

On May 11, Mohammad Rastad, Managing Director of the Ports and Maritime Organization (PMO), announced that a cyberattack managed to damage a number of private systems at the Shahid Rajaei port.

Allah-Morad Afifi-Pour, Director-General of the PMO of Hormozgan province in southern Iran, had initially denied the reports of a cyberattack, but Rastad confirmed that a cyberattack had occurred in a press conference on Sunday, according to the Iranian Fars News Agency.

Allah-Morad Afifi-Pour, Director-General of the PMO of Hormozgan province in southern Iran, initially denied the reports of a cyberattack, but Rastad confirmed that a cyberattack had occurred in a press conference on Sunday, according to the Iranian Fars News Agency.

Rastad also confirmed that the attack was carried out by a foreign entity, according to Fars News Agency.

While Rastad stressed that operations had not been disrupted by the attack, US and foreign government officials told the Washington Post that traffic in the area came to a halt and was plagued with issues for a number of days.

Intelligence and cybersecurity officials familiar with the incident told the Post that the attack was carried out by “Israeli operatives,” possibly in retaliation for an earlier cyberattack on Israel’s civilian water system. A US official with access to classified files also told the Post that Israel was believed to have been behind the attack.

Satellite photographs showing miles-long traffic jams on highways leading the Shahid Rajaee port and dozens of loaded container ships waiting just off the coast were shown to the Post as well.

The cyberattack was “highly accurate,” according to a security official with a foreign government that monitored the incident which reportedly occurred on May 9, two days before Iranian officials acknowledged it had occurred.

The Israeli Embassy in Washington did not immediately respond to a request for comment from Reuters on the Post report.

Former IDF intelligence chief and executive director of the INSS Amos Yadlin tweeted that cyberspace is “joining the ground, sea and air dimensions as a significant dimension of warfare,” pointing to incidents in which the US and Iran used cyberattacks as responses to attacks in order to prevent an escalation in the physical world.

“If Israel is the one who responded to the Iranian attack that targeted civilian infrastructure, Israel is making it clear that civilian systems should be left out of battle,” added Yadlin. “This is a significant message about the vulnerability of Iran’s financial systems to Israeli cyber abilities.”

Earlier this month, Israel’s security cabinet met to discuss an alleged Iranian cyberattack on Israeli water and sewage facilities that took place in April. The attack did not cause substantial damage except for a few issues in local water systems, according to Israeli officials, but is still seen as a substantial escalation by the Iranians, especially since the attack targeted civilian infrastructure.

“This was a very unordinary cyberattack against civilian water facilities which is against every ethic and every code even in times of war,” a senior Israeli official said to Channel 13’s Barak Ravid. “We didn’t expect this even from the Iranians. It is just not done.”

Iran reported three cyberattacks within one week back in December. At least one of the attacks was allegedly “state-sponsored.”

Minister of Communications and Information Technology Mohammad Javad Azari Jahromi claimed that two of the three attacks in December were repelled by the country’s security shield.

Jahromi claimed that the Islamic Republic’s national cybersecurity wall, known as Digital Fortress or Dezhfa, helped thwart 33 million cyberattacks against the country in 2019, according to Fars.


Reuters contributed to this report.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Actress Gal Gadot Quotes Late Israeli Prime Minister Golda Meir in Message to 2020 Graduates

Actress Gal Gadot Quotes Late Israeli Prime Minister Golda Meir in Message to 2020 Graduates

Shiryn Ghermezian


Gal Gadot. / Photo: Wikimedia Commons.

Israeli actress Gal Gadot cited on Saturday the late Golda Meir, Israel’s fourth and first female prime minister, in an inspiring message for students graduating this year.

Gadot’s remarks were aired on the CNN special “Class of 2020: In This Together,” in which a number of celebrities and famous figures shared words of wisdom for 2020 graduates, most of whom are unable to celebrate with their peers due to the coronavirus pandemic.

In her speech to the graduates, the “Wonder Woman” star quoted Meir who famously said, “Trust yourself. Create the kind of self that you will be happy to live with all your life. Make the most of yourself by fanning the tiny, inner sparks of possibility into flames of achievement.”

“These words had a profound influence on many young people, like myself, growing up in Israel,” Gadot added. “The idea seems so simple, but to put it into action isn’t always as simple. Because it’s not always as easy as deciding to be happy or deciding to do what’s right. Fanning those flames takes more than desire. It takes even more work, drive, confidence, resources, and the ability to go on even when there are those who will tell you it’s not possible; you shouldn’t; you couldn’t.”

Gadot concluded her 2-minute message by referencing the superhero she plays on screen. She said, “To me, Wonder Woman is a fighter, but it’s what she fights for that matters. So fight for your place in this world, because you’ve earned it. You’ve worked so hard to get to this moment and no matter how unclear our future may seem, your future is bright. And it starts today. Congratulations. ”
Watch Gadot’s remarks below:


CNN  @CNN

Actress @GalGadot’s message to graduates: “To me, Wonder Woman is a fighter, but it’s what she fights for that matters. So fight for your place in this world, because you’ve earned it.” https://cnn.it/3bHXOG5 

Embedded video



Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com