Archive | 2020/06/11

Irena Lasota o sytuacji w USA: poprawność polityczna doprowadziła do wielu absurdów

Irena Lasota o sytuacji w USA: poprawność polityczna doprowadziła do wielu absurdów

Anna Nartowska


Flickr

O sytuacji w USA, poprawności politycznej i planach Donalda Trumpa red. Anna Nartowska rozmawia z Ireną Lasotą, publicystką, założycielką i prezes fundacji IDEE w Waszyngtonie. – W Stanach dochodzi do takich absurdów, że jakieś organizacje muzyczne wzywają do bojkotu Metropolitan Opera, bo biały tenor zaśpiewał rolę Otella. To, co najbardziej przeraża to, że są to reakcje niewymuszone. W ZSRR czy Chinach były wynikiem nacisku, a teraz różne szkoły czy instytucje deklarują, że popierają protesty, są przeciwni policji i będą robić demonstracje. Jednym z daleko idących absurdów jest postulat, by w telewizji nie pokazywać programów o policjantach – mówi Lasota w rozmowie z naszym portalem

Świat obserwuje wydarzenia w Stanach. Sytuacja jest bardzo dynamiczna. Jak obecnie wygląda rzeczywistość w USA?

– Od dłuższego czasu, co najmniej od początku pandemii, wierzę tylko w to, co sama zobaczę lub przeczytam i sprawdzę. Podobnie jest z protestami, które przeszły przez Stany. Mieszkam w Waszyngtonie więc kilkakrotnie brałam swój samochód, żeby zobaczyć, co naprawdę się dzieje. Dynamika była podobna w różnych miastach i stanach. Reakcja na śmierć Georga Floyda, najpierw demonstracje, potem rabunki, przerażenie ludzi i nagle jakby ręką odjął — atmosfera złagodniała. Waszyngton jest miastem nietypowym, bo jest stolicą federalną, ale poza tym, że 50 procent mieszkańców jest czarnoskórych, to w policji jest ich jeszcze więcej. Teraz, kiedy atmosfera się zmieniła, na ulicach widać bardzo wielu czarnych policjantów a dominują biali demonstranci. Myślę, że częściowo jest tak dlatego, że Waszyngton, tak jak wszystkie duże miasta jest miastem uniwersyteckim, a ponieważ przez kilka miesięcy nie było zajęć, to młodzi ludzie chcą swoją energię jakoś wyładować. Czego dotyczą główne spory? Tego, czy rzeczywiście istnieje systematyczny rasizm w USA. O ile rasizm może występować wszędzie, to czy jest usystematyzowany to już jest sprawa polityczna, a nie psychologiczna. W tej chwili ludzie, którzy są w polityce czy mediach mają trudności w wyrażaniu wprost tego, że nie jest to systematyczny rasizm. Poprawność polityczna doszła do tego, że podkreśla się, że rasizm jest systematyczny, a zabójstwo Georga Floyda jest jego wynikiem. W Minneapolis ludzie rzeczywiście klękali, kładli się na te symboliczne dziewięć minut, ale potem w niektórych miastach zaczęli robić to policjanci. Trudno powiedzieć czy ta solidarność wynika ze strachu, czy potrzeby uspokojenia demonstrantów. W poniedziałek w Kongresie klękali także Demokraci. Dodatkowo nałożyli na siebie jakieś afrykańskie szale z Kenii. To wszystko było oczywiście wyreżyserowane dla telewizji.

W trakcie manifestacji dochodziło do wielu aktów wandalizmu, przemocy i rabunków. Jak na akty dewastacji reagują Amerykanie i jak je odbiera bogata amerykańska klasa średnia, która chyba najbardziej ucierpiała?

– Na pewno nie widać z ich strony żadnego entuzjazmu, wobec tego, co się dzieje. Objeżdżałam te części Waszyngtonu, które zostały zdewastowane. Ludzie, których tradycyjnie można uznać za klasę średnią w USA i którzy żyją z prowadzenia mniejszych lub większych przedsiębiorstw, płaczą, bo przez pięćdziesiąt lat budowali swój biznes i w ciągu jednej nocy bardzo dużo, a niektórzy wszystko, stracili. Do tego dokłada się wynik gospodarczy pandemii koronawirusa. W promieniu jednej mili od Białego Domu te sklepy, które się otworzyły po pandemii, znowu są zamknięte. Od kilku dni słychać też hasło, by obciąć fundusze policji. Na początku to się stało bardzo popularne, zwłaszcza w Minneapolis, gdzie rada miejska postanowiła rozwiązać policję. Skrytykował to zarówno Donald Trump, jak i Joe Biden. To doprowadziłby do zupełnego absurdu i nastąpiłby kolejny etap wprowadzania kompletnego chaosu. Teraz, ci, którzy głosili te hasła, zaczęli się z nich wycofywać i zmiękczać przekaz, mówiąc, że nie chodzi o to, by odebrać fundusze policji, ale że ma ona za dużo obowiązków. Pomysł radykałów, żeby zlikwidować policję, stał się najbardziej niepopularnym w społeczeństwie hasłem tych demonstracji.

Czy obecnie w Stanach Zjednoczonych mamy do czynienia z rewolucją?

Czy można to nazwać rewolucją, patrząc na rewolucje, które widzieliśmy w Europie? Nie wiem. Rewolucja, w której użyto by broni  wydaje mi się niemożliwe. W Stanach nikt nie kieruje demonstracjami i hasłami. To jest ruch masowy, ale niezorganizowany. Black Lives Matter jest ogólnoamerykańską organizacją, ale niescentralizowaną. Nie jest w stanie wydawać poleceń. Daje tylko kierunek. Jeśli chodzi o rewolucję mentalną jest inaczej. W tej chwili po tej modzie, że w życiu publicznym np. na uczelniach trzeba być politycznie poprawnym zarówno w sprawach rasowych, jak i kobiet, a potem ruchów z LGBT, teraz W Stanach dochodzi do takich absurdów, że jakieś organizacje muzyczne wzywają do bojkotu Metropolitan Opera, bo biały tenor zaśpiewał rolę Otella. To, co najbardziej przeraża to, że są to reakcje niewymuszone. W ZSRR czy Chinach były wynikiem nacisku, a teraz różne szkoły czy instytucje deklarują, że popierają protesty, są przeciwni policji i będą robić demonstracje. Jednym z daleko idących absurdów jest postulat, by w telewizji nie pokazywać programów o policjantach.

Mówi Pani o absurdach. Obecnie także w niektórych krajach europejskich mają miejsce manifestacje pod hasłem „Black Lives Matter”. Czy to już tylko poprawność polityczna, czy coś więcej?

– To po pierwsze znudzenie po izolacji. Manifestacje pozwalają się ludziom spotkać. Udział w takiej demonstracji jest nawet lepszy niż lajkowanie postów na fejsbuku, bo pomaga poczuć się porządnym człowiekiem, który jest przeciwny rasizmowi. W Europie, nawet jeśli nie jest to dosyć silnie wyrażone, to część tych demonstracji jest antyamerykańska. O ile się orientuję, w niektórych krajach prym w tych demonstracjach wiedzie lewica, która zawsze była antyamerykańska. Chodzi o pokazanie, że Ameryka jest krajem, gdzie się bije i zabija Murzynów. To przedłużenie starego już konfliktu, który w XX wieku był główną bronią Związku Sowieckiego, że Ameryka nie może być przykładem. Ameryka jest jednak krajem, który dużo bardziej niż kraje europejskie pokazał, jak z ewolucyjną ingerencją rządu, można doprowadzić do olbrzymich zmian społecznych. O ile np. czterdzieści lat temu w Nowym Jorku prawie nie było czarnych policjantów, to teraz stanowią oni większość. Podobnie jest w Waszyngtonie. Kiedyś było tak, że czarni mieszkańcy Waszyngtonu żyli w biedzie i nie byli wciągnięci w ten amerykański sen a teraz tak samo, a nawet czasami szybciej w ten sen wchodzą. Przez ostatnie dziesięciolecia otworzyły się dla czarnych zawody, które poprzednio były praktycznie zamknięte.

Najgłośniej mówi się o aktywności podczas manifestacji skrajnie lewicowej Antify, ale do głosu dochodzą także radykałowie z prawej strony.

– Antifa była bardzo czynna na początku i to było widać, ale szybko zniknęła, albo liberalne media przestały ja pokazywać. Trudno powiedzieć, czy się przeszeregowują. Podobno istnieje bardzo dużo intryg między Antifą a Boogaloo, który jest odpowiednikiem Antify po prawej stronie. Nie byłabym zdziwiona, gdyby i jednym, i drugim zależało na wprowadzeniu chaosu. Ich główną ideologią jest, by rozbić USA. Na pewno nie chodzi im o to, by jakiś kandydat gdzieś wygrał, a raczej by wszyscy byli przeciwko sobie.

Spada poparcie dla Donalda Trumpa. Na kryzys wywołany epidemią nakłada się kryzys polityczny. Czy obecny prezydent USA może z tego wyjść obronną ręką?

– Trump na pewno ma w sobie coś z klasycznego wańki-wstańki. Nawet jeśli coś zadeklaruje czy coś postanowi, może się z tego wycofać, jeśli zobaczy, że mu się to nie opłaca politycznie. Trump stracił sporo poparcia na pandemii, bo najpierw ją lekceważył. Te niekonsekwencje teraz wykorzystuje się przeciwko niemu w kampanii wyborczej, Przypomina się, że jednej strony jego rząd nakazywał gubernatorom robienie pewnych rzeczy, a potem z nimi walczył. Jeśli chodzi o demonstracje, to jeżeli znowu się zradykalizują, Trump może na nich zyskać. Sytuacja jest też taka, że Trump nie ma konkurenta. Ludzie nastawieni przeciwko niemu zagłosują na Bidena, jeżeli będzie oficjalnym kandydatem. Z drugiej strony mało jest entuzjazmu, żeby głosować na Bidena. Ciągle widać silną podskórną akcję polityczna zwolenników Berniego Sandersa i różnych ludzi, którzy go popierali. Moim zdaniem o ile Partia Republikańska stoi jak na razie prawie całkiem murem za Trumpem, choć pojawiają się pierwsze odpryski, to Demokraci tylko na pozór zgodnie popierają Bidena.

Czy obecna sytuacja związana kryzysem może doprowadzić do eskalacji napięcia na linii USA-Chiny?

– Konflikt trwa. Z Chinami to nie jest konflikt militarny tylko ekonomiczny. Odkąd Chiny stały się potęgą USA w różnym stopniu przeciwstawiała się Chinom. Prezydent Trump wykorzystuje to, że wirus pochodzi z Chin do polityki zwiększania ekonomicznej potęgi Stanów Zjednoczonych. Chiny powinny ponosić odpowiedzialność za wirusa, zwłaszcza że w ostatnich dniach pojawiają się informacje, z których wynika, że koronawirus był znany już w październiku. Satelity pokazywały, że liczba samochodów podjeżdżających do szpitala w Wuhan była kilkukrotnie większa niż w tym samym okresie rok wcześniej, a Chiny podzieliły się tą informacją dopiero w grudniu. To bardzo poważna sprawa. Chiny są takim krajem, o którego planach mało wiemy. Pytanie, czy ten wirus jest dla nich narzędziem pierwotnym, czy wtórnym – czy kiedy wirus się pojawił, to zaczęli tym grać, czy od początku został wprowadzony, by coś osiągnąć. Myślę, że to niedobrze, że Donald Trump lubi patrzeć na swoją politykę jako na politykę spersonalizowaną i przez to nie patrzy na to państwo jak na zagrożenie, ale myślę, że w sprawach gospodarczych może sobie nieźle poradzić.

Od kiedy kilka dni temu w amerykańskiej prasie pojawiły się doniesienia, że prezydent Donald Trump planuje wycofanie części żołnierzy z Niemiec i skierowanie ich do Polski pojawiają się różne teorie, co do ewentualnego znaczenia takiego posunięcia.

– Deklaracji jeszcze nie było. Nie wiem co, kiedy, jak i które jednostki miałyby zostać przeniesione. Moim zdaniem wynik tego będzie zależał od sposobu, w jaki to będzie to przygotowane i zapakowane. Może to być przedstawione jako wzmocnienie sił NATO i te najbardziej tradycyjne wojska byłyby wycofane a te nowoczesne rakietowe i inne byłyby przeniesione do Polski i krajów bałtyckich czyli wschodniej flanki. Natomiast jeśli to zostanie ukazane tak, jak Trump miewa w zwyczaju, czyli że Niemcy nie płacą dostatecznie na obronność i dlatego zabiera stamtąd amerykańskich żołnierzy, to będzie to sygnał dla Rosji, że może iść do przodu zarówno w sprawach polityki energetycznej, ale także w sprawie kontynuowania wojny w Donbasie oraz dalszej aneksji Krymu. Niestety nie widać żadnych negocjacji między Rosją i Ameryką ws. agresji rosyjskiej i myślę, że będzie trzeba sprawdzić, czy rzeczywiście mowa o wycofaniu tych 9 tys. żołnierzy z Niemiec nie jest wynikiem rozmowy Trumpa z Putinem, o której nie chcą mówić. Bardzo się tych rozmów obawiam. Obawiam się wdzięku Putina, który tak przemawia do Trumpa. Pamiętajmy jednak, że jest rok wyborczy i Trump będzie raczej wykonywać kroki, które nie będą wzbudzały oburzenia publicznego.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


AIPAC gives lawmakers a green light to criticize Israel over annexation

AIPAC gives lawmakers a green light to criticize Israel over annexation

RON KAMPEAS / JTA


Does AIPAC support Israel’s leadership at all costs, or does it draw a line on actions it believes endangers the Jewish state’s future?

PRIME MINISTER Benjamin Netanyahu addresses the American Israel Public Affairs Committee (AIPAC) policy conference in Washington in 2015. / (photo credit: REUTERS)

WASHINGTON — The leading pro-Israel lobby in the United States is telling lawmakers that they are free to criticize Israel’s looming annexation plans — just as long as the criticism stops there.

Two sources — a congressional aide and a donor — say the American Israel Public Affairs Committee, or AIPAC, is delivering that guidance in Zoom meetings and phone calls with lawmakers. The message is unusual because the group assiduously discourages public criticism of Israel.

But these are unusual times: Prime Minister Benjamin Netanyahu has set a July 1 deadline to annex parts of the West Bank, over the criticism of people at home and abroad who say the move would set back any efforts to bring peace to the region.

With anxiety pervading the US Jewish community ahead of that deadline, AIPAC faces a thorny question: Does it support Israel’s leadership at all costs, or does it draw a line on actions it believes endangers the Jewish state’s future?

So far, the group has remained publicly silent. But in private, AIPAC is telling lawmakers that as long as they don’t push to limit the United States’ aid to Israel, they can criticize the annexation plan without risking future support from the lobby group.

How far AIPAC is urging lawmakers to go is unclear. A spokesman would not comment except to point to a May 11 statement warning against proposals to reduce ties with Israel should annexation take place. “Doing anything to weaken this vital relationship would be a mistake,” AIPAC said then.

Buried in the same statement, however, is explicit support for a two-state solution, which annexation would inhibit, and a suggestion that criticizing Israel is valid. “It is inevitable that there will be areas of political or policy disagreement between leaders on both sides — as there are between America and all our allies,” the statement said.

But AIPAC’s lobbyists are famously fastidious: No conversations would be taking place without express approval from the group, which recently called off its 2021 conference because of the ongoing coronavirus pandemic.
The donor, who is deeply involved in lobbying Congress, said AIPAC was making it clear that it would not object should lawmakers choose to criticize annexation. “We are telling the senators ‘feel free to criticize annexation, but don’t cut off aid to Israel,’” said the donor, who spoke on the condition of anonymity.

The congressional staffer, a Democrat who is the target of AIPAC’s lobbying, described the message from AIPAC as tacit encouragement. “They want to make sure members of Congress understand this is the time to warn Israel but not to threaten the Memorandum of Understanding,” the deal signed in 2016 between the Netanyahu and Barack Obama governments guaranteeing Israel $3.8 billion annually in defense aid for a decade, the staffer said, “not to threaten assistance.”

What was clear, the donor said, was that AIPAC had shifted its tactics in part because the Netanyahu government had long ceased to take seriously behind-closed-doors warnings from AIPAC and other American Jewish groups, once the preferred means of conveying differences.

“They listen,” the donor said. “But they do what they want.”

The revelation of AIPAC’s greenlight comes after weeks of public pleas to Israel by US Jewish leaders, some on the left but others with deep roots in AIPAC and the centrist pro-Israel community, and warnings by senators of both parties that annexation would endanger Israel’s international standing.

Groups on the pro-Israel right, preeminently the Zionist Organization of America, have embraced the annexation proposal, and have the backing of some Republican senators. (That group is currently under fire for its leader’s response to the Black Lives Matter movement.) The Trump administration, which created the space for annexation by releasing in January a peace plan that allows for it, has been sending mixed messages.
The White House and the State Department have said that annexation should, at least within the next four years, come only as part of a deal with the Palestinians. But the U\s embassy in Jerusalem has signaled that annexation could precede a deal.

Mike Pompeo, the US secretary of state, is invested in regional stability in the Middle East, especially as the United States intensifies its pressure on Iran and appears to be concerned about the broader destabilizing effects of annexation. Jared Kushner, President Trump’s son in law who authored the peace vision is preoccupied with Trump’s reelection and does not need a foreign policy distraction.

On the other hand, David Friedman, the US ambassador who has a long relationship with the settler movement’s right wing, appears to be invested in annexation; he has scheduled a meeting next week with Netanyahu and Benny Gantz, the leader of the Blue and White Party and deputy prime minister who has indicated he wants to go slow on annexation. According to o Israeli media reports, Friedman wants the men to resolve their differences on annexation.

Gantz, a former army chief of staff and a former military attache in Washington, is attuned to the sensitivities of the American political establishment, said David Makovsky, a senior fellow at the Washington Institute for Near East Policy who worked on Israeli-Palestinian peacemaking for the Obama administration.

“Anyone who has been chief of staff of the Israeli army understands Israeli dependence on American weaponry, even with Israel with all of its indigenous capability,” Makovsky said, “if you ever want to identify what part of Israeli system is most sensitive to the US Israel relationship, it’s security people — it’s not just $3.8 billion, it’s the technology, it’s the personal relationships, they feel it.”

Annexation could in the long term threaten those very fundaments of the US-Israel relationship, including the military assistance, said the Democratic congressional aid. Lawmakers have read with interest a report by the Commanders for Israel’s Security, a grouping of retired security leaders, and distributed here by the pro-two states Israel Policy Forum, and were taken aback by the estimated cost of annexation. Separating Palestinians from the newly annexed areas will require moving the security barrier, the report says, at a cost of $7.6 billion.

“The current leadership is not interested in discussing changes to the Memorandum of Understanding, but that is not an enduring prospect,” said the congressional aide. “But if annexation goes ahead and there’s differences in the leadership in Congress then we’re looking at possible changes in in the Memorandum of Understanding package, not in cutting assistance, but members of Congress want to make sure the money does not go to the massive budget to pay for annexation.”

The aide was referring to the leftward drift among Democrats, which could manifest in more leadership roles for left-wingers should Democrats keep the US House of Representatives and win back the Senate in November.
Jeremy Ben-Ami, the president of J Street, the liberal Middle East lobbying group that is sometimes seen as AIPAC’s rival, said that if Democrats sweep the November elections, his group would not advocate for cuts in aid, but for tougher oversight to make sure that the assistance not go to upholding the annexation. He would also expect a Democratic administration to join others in the international community pressuring Israel to roll back annexation.

Ben-Ami said that annexing the West Bank would be inherently destabilizing and threaten Israel. “The aid that the United States provides Israel is intended to help Israel deal with meaningful security threats, weapons systems, missile defense systems, to deal with the serious threats they face,” he said. “Why would you provide money to enhance threats?”


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Contention among Israel’s political leadership hampers annexation plans

Contention among Israel’s political leadership hampers annexation plans

TV7 Israel News


1) The Israeli leadership announced stepping-up enforcement of restrictive-regulations in the public-sphere, in light of an apparent resurgence of the corona contagion throughout the Jewish State.

2) Reported division among Jerusalem’s top political leadership is seemingly a cause for delays in Israel’s anticipated bid to annex parts of the West Bank.

3) A United Arab Emirates Etihad Airways aircraft landed in Tel Aviv’s Ben Gurion international Airport last night, transporting medical supplies earmarked to help the Palestinians combat the coronavirus.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com