Archive | 2020/07/05

Zatruty koktajl skarg i zażaleń

Zatruty koktajl skarg i zażaleń


Amir Taheri
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Od samego początku niewolnictwo było stałą częścią ludzkiego istnienia, a w niektórych krajach jest nadal. Ani też czarni Afrykanie nie byli jedynymi ludźmi, których zamieniano w niewolników… Niewolnictwo było powszechną chorobą, która dotykała każdą społeczność na ziemi; jest to wstydliwa karta całej ludzkiej rodziny. Na rycinie: “Chrześcijańscy więźniowie sprzedawani jako niewolnicy na targu w Algierii”, rycina z 1684 roku autorstwa Jana Luykena. (Zdjęcie: Amsterdam Historic Museum/Wikimedia Commons)

Kiedy oburzenie wywołane śmiercią George’a Floyda w sfuszerowanej operacji aresztowania podejrzanego zaczyna się uspokajać, może pora rozważyć, co osiągnął gniew rozpętany tą sprawą w dziesiątkach miast na całym świecie.

Obawiam się niestety, że nie tylko wiele z tego gniewu poszło na marne, ale że ta forma gniewu mogła przyczynić się do pogłębienia społecznych resentymentów.

Są po temu co najmniej dwie przyczyny.

Po pierwsze, śmierć Floyda została zawłaszczona przez handlarzy skargami i zażaleniami, szukającymi nieustanie pretekstu, by zaatakować zachodnie demokracje, szczególnie Stany Zjednoczone. Zamienili Floyda w “męczennika” amerykańskiego “imperializmu” i udawali, że Stany Zjednoczone wraz z innymi zachodnimi demokracjami są jakimś bastionem „rasizmu”.

Używając retorycznych sztuczek nazwali śmierć Floyda “morderstwem”, ignorując to, że to słowo ma bardzo precyzyjne znaczenie i nie może być zastosowane do nieszczęsnej sytuacji z Minneapolis.

Floyd umarł, ponieważ policyjna technika, używana w ponad 20 krajach, fatalnie zawiodła. Jednak policjant, który doprowadził do śmierci Floyda, nie chciał i nie planował zamordowania go. To dlatego język prawniczy ma inne określenia, takie jak nieumyślne spowodowanie śmierci i zabójstwo z premedytacją.

Następną sztuczką było udawanie, że Floyd został zabity, ponieważ był czarny. Ignorowali fakt, że ta sama technika duszenia przy areszcie pochłonęła w 2019 roku życie kilku innych ludzi, białych i czarnych, w Stanach Zjednoczonych i we Francji. W ten sposób zapomniano o rzeczywistym problemie – o potrzebie zrewidowania lub porzucenia techniki obezwładniania, która może prowadzić do śmierci.

Ekstrapolując, ci samozwańczy obrońcy ludzkości widzieli w incydencie z Minneapolis przykład państwowego rasizmu. Rasizm jednak jest jedną rzeczą, a uprzedzenia rasowe, nawet nienawiść, inną.

Rasizm oznacza światopogląd rozwinięty pod koniec XVIII i na początku XIX wieku, w którym ludzkość dzielono na pięć ras odróżniających się prawdziwym lub wyimaginowanym kolorem skóry. Podobnie jak inne monistyczne światopoglądy, które redukują ludzi do jednego elementu ich złożonego istnienia, rasizm, choć zwodniczy w swojej prostocie, służył jako bariera dla naukowej etnografii aż do XX wieku, hamując poważne badania antropologiczne ludzkości w całej jej bogatej różnorodności.

Inne monochromatyczne doktryny, jak na przykład, marksizm z jego podziałem ludzkości na klasy – dobry proletariat i złą burżuazję – miały podobny efekt.

Rasistowski światopogląd był elementem w strukturach państwowych wszystkich przed nowoczesnych narodów westfalskich. Pod tym względem Stany Zjednoczone nie są wyjątkiem. Jednak jest coś wyjątkowego w tym, że jest to państwo, które jako pierwsze podjęło walkę z rasizmem.

Wojna secesyjna, kolejne ruchy praw obywatelskich, walka przeciwko segregacji i metody takie, jak pozytywna dyskryminacja, opowiadają historię kraju, który stara się odejść od rasizmu. Nie znaczy to, że nie ma rasizmu w USA; jest, ale byłoby niesprawiedliwe przedstawiać go jako składnik strukturalny. Przez twierdzenie, że USA są państwem rasistowskim, można tylko zachęcać zwolenników białej supremacji, którzy pragną, by rzeczywiście tak było.

Ekstrapolując jeszcze dalej, handlarze wściekłością związali swoje twierdzenie o rasizmie z transatlantyckim handlem niewolnikami, chcąc przedstawić wszystkie zachodnie demokracje jako wcielonego diabła.

Od samego początku niewolnictwo było stałą częścią ludzkiego istnienia, a w niektórych krajach nadal jest. Ani też czarni Afrykanie nie byli jedynymi ludźmi, których zamieniano w niewolników.

Według Ksenofonta około 30 procent populacji Aten, kolebki cywilizacji helleńskiej, było niewolnikami, a niemal wszyscy byli białymi mężczyznami i kobietami z Bałkanów i Azji Mniejszej.

Jeszcze wcześniej pierwsze państwa w historii ludzkości – Sumeria, Akadia i Babilon – trzymały niewolników, z których żaden nie pochodził z Afryki.

Imperium Rzymskie było wielkim mocarstwem, które trzymało niewolników. Krassus, osławiony generał, był czołowym handlarzem niewolników, którym był również Juliusz Cezar, handlujący niewolnikami z zachodniej i północnej Europy, z terenów dzisiejszej Francji i Wielkiej Brytanii.

Słynny bunt niewolników pod przywództwem Spartakusa dotyczył niemal wyłącznie niewolników z europejskiego kontynentu. Krassus ukrzyżował 10 tysięcy spośród nich na via Appia.

W Rosji niewolnictwo przybrało postać pańszczyzny i także dotyczyło niemal wyłącznie białych i azjatyckich ofiar.

Niewolnictwo było stałym elementem gospodarki także na kontynencie amerykańskim na długo zanim Krzysztof Kolumb wylądował tam przez pomyłkę. Tutaj także żaden z niewolników nie pochodził z Afryki, o której istnieniu nie wiedzieli ani Inkowie, ani Aztecy.

W Azji Chan Balugh (siedziba władz w średniowiecznych Chinach), była głównym ośrodkiem handlu niewolnikami, jak nim było również Chiwa, miasto w obecnym Uzbekistanie. Także w tym nikczemnym handlu w Azji, który pochłaniał niezliczone ofiary przez ponad 1000 lat, nie było Afrykanów.

W Imperiach Perskim i Osmańskim niewolnicy pochodzili z Kaukazu, Skandynawii i terenów obecnej Rosji. Nie było tam czarnych Afrykanów.

Chwytanie czarnych na niewolników mogło zacząć się od Ramzesa II, egipskiego faraona, który potrzebował nubijskich robotników do zbudowania Ouaji-Seboua.

Potem był okres eksportowania niewolników przez Kartagińczyków do Rzymu po zdemontowaniu imperium Hannibala. Kiedy Rzymianie zaanektowali północną Afrykę, używali wojowniczych czarnych plemion Garmant i Afri do zdobywania niewolników dla imperium. W ciągu dziesięciu lat rajdy po niewolników rozszerzyły się poza Tibesti i dotarły w pobliże jeziora Czad.

Tak rozpoczęła się historia udziału czarnych Afrykanów w chwytaniu innych czarnych Afrykanów i sprzedawaniu ich jako niewolników.

Bez pomocy afrykańskich wodzów plemiennych żadna zewnętrzna siła nie mogłaby robić wypadów w głąb Afryki, by czerpać z niekończących się źródeł niewolników.

W 652 roku generał Abdallah bin Sa’id podpisał traktat handlowy, znany jako “bacht”, z rządcą Darfuru o dostarczeniu 20 tysięcy niewolników w zamian za złoto. „Bacht” pozostawał w mocy przez 13 stuleci.

Czarni afrykańscy władcy i wodzowie plemienni byli także głęboko zaangażowani w transatlantycki handel niewolnikami. Sardona z Sokoto, w Afryce Zachodniej, zdobył majątek sprzedając niewolników portugalskim, brytyjskim i francuskim handlarzom niewolników. W książce Timbuktu School for Nomads, brytyjski autor Nicholas Jubber przedstawia handlarza niewolników z Sahelu, który w swoim czasie został najbogatszym człowiekiem na świecie.

Jest nieuczciwe żądanie usunięcia pomnika Colberta w Paryżu, bo wprowadził on pierwszy kodeks niewolników zaprojektowany do narzucenia prawnej kontroli na ten straszliwy handel i zapewnienia jakichś praw dla ofiar, ale zapominanie o afrykańskich władcach, którzy porywali i sprzedawali własną ludność.

Niewolnictwo było powszechną chorobą, która dotykała każdą społeczność na ziemi; jest to wstydliwa karta całej ludzkiej rodziny.

W rzeczywistości, chociaż trwał przez cztery wieki, transatlantycki handel czarnymi niewolnikami odpowiada za mniejszą liczbę ofiar niż ofiary europejskie i azjatyckie, nie mówiąc już o Afrykanach „eksportowanych” z Półwyspu Somalijskiego i Zanzibaru do krajów muzułmańskich.

Jeśli chodzi o niewolnictwo, wszyscy braliśmy w tym udział zarówno jako sprawcy, jak i ofiary. Odkupienie tej haniebnej plamy na naszej ludzkiej egzystencji jest zadaniem dla nas wszystkich, niezależnie od koloru skóry i wyznania. Tylko w ten sposób obecny koktajl skarg i zażaleń może dać jakieś pozytywne rezultaty.


Amir Taheri – Pochodzący z Iranu dziennikarz amerykański, znany publicysta, którego artykuły publikowane są często w ”International Herald Tribune”, ”New York Times”, ”Washington Post”, komentuje w CNN, wielokrotnie przeprowadzał wywiady z głowami państw (Nixon, Frod, Clinton, Gorbaczow, Sadat, Kohl i inni) jest również prezesem Gatestone Institute).


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Don’t be fooled – American Jews support sovereignty – opinion

Don’t be fooled – American Jews support sovereignty – opinion

YITZ TENDLER


Despite the noise, empirical evidence does not support the premise that engaged American Jewry opposes Israeli sovereignty in Judea and Samaria. In fact, the exact opposite is the case.

PRIME MINISTER Benjamin Netanyahu addresses the American Israel Public Affairs Committee (AIPAC) policy conference in Washington in 2015.
(photo credit: REUTERS)

Petitions against Israel’s planned extension of sovereignty over Judea and Samaria (or as they put it: annexation of the West Bank) are all the rage these days. Last week we read that “Jewish Studies Scholars Oppose Annexation,” and the week before that “Gap-year alumni are against annexation.” At this pace, expect a petition by American Jewish Gerbil Owners Against Annexation some time next week.

No doubt the planned extension of sovereignty over 30% of Judea and Samaria is triggering hand-wringing in certain quarters of the American Jewish community. In an article in Ha’aretz last month – histrionically titled “Will Annexation Be a Death Blow for American-Jewish Support of Israel?” – one young American Jew was quoted as warning, “Annexation will push American Jews deeper into what has already been the trend, which has been to decide to not identify with the State of Israel because it is either way too complicated or because they fundamentally cannot have a relationship with a country that is behaving so counter to their values.”

In another opinion piece in Ha’aretz – titled “The Real Reason for ‘Mainstream’ Jewish America’s Appalling Silence on Annexation” – the head of Americans for Peace Now, Hadar Susskind, tried to marshal opposition to sovereignty by admonishing, “[W]e will fight for the vision that reflects both Israel’s founders and the view of the vast majority of American Jews. We call on all our colleagues to join us in protecting a Jewish and democratic Israel by clearly and forcefully opposing annexation.”

In the coming weeks we will be seeing even more headlines trumpeting polls and petitions that will seek to paint the planned move as being contrary to the wishes of American Jewry. No doubt the American Jewish establishment will lament that the proposed plan will be another “nail in the coffin” in the already strained relationship between American Jewry and the State of Israel, joining a long litany of examples of this supposed rift.

Despite the noise, empirical evidence does not support the premise that engaged American Jewry opposes Israeli sovereignty in Judea and Samaria. In fact, the exact opposite is the case.

A highly accurate survey of American Jewish attitudes toward Israel occurred this year as American Jews elected delegates to represent them in the 38th World Zionist Congress (WZC). More than 120,000 American Jews of all stripes participated in this open election directly in the shadow of Benjamin Netanyahu’s pledge to extend sovereignty. This election was conducted in a highly professional manner with third-party monitoring, providing American Jews passionate about having a say in Israel with the perfect opportunity to make their voices heard.

And vote they did, in unprecedented numbers. Parties supporting the settlements in Judea and Samaria won a dramatic and under-reported victory over those vowing to fight “occupation’’ and “annexation”– a substantial 80-to-69 seat win. The Hatikvah slate, of which Mr. Susskind’s Americans for Peace Now was a member, only garnered 6.42% of the total vote despite a clear investment on their part to increase their share of the vote.

Let me repeat that: On an even playing field, American Jewish Zionists, by a wide margin, cast their votes for parties which either explicitly endorse sovereignty or do so implicitly by their stated support for the Israeli settlement movement. The WZC elections shed light on a very important fact that flies in the face of contemporary wisdom: American Jews who are engaged on matters related to Israel and who desire to have their voices heard actually support settlements in Judea & Samaria by a significant margin.

These election results provide far more insight into American Jewry’s relationship with Israel than the small-but-very-loud numbers of professional fringe activists falsely claiming to speak on our behalf. The hard numbers tell the real story.

Opponents of sovereignty warn that its application by Israel would erode US Jewish support for Israel. The truth, in fact, is the exact opposite. Not seizing the opportunity to apply sovereignty would have the effect of alienating higher numbers of America’s most committed Zionists than allowing this unique moment in Jewish history to slip through our fingers.


The writer is senior fellow for Israel & Jewish affairs at the American Conservative Union and executive director of Congregation Beth Jacob in Atlanta, GA. He is a ZOA coalition delegate to the World Zionist Congress.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Actress Emmy Rossum Calls Out Antisemitism in Hollywood, Amid Latest Mel Gibson Controversy

Actress Emmy Rossum Calls Out Antisemitism in Hollywood, Amid Latest Mel Gibson Controversy

Shiryn Ghermezian


Actress Emmy Rossum. Photo: Wikimedia Commons.

Jewish actress and “Shameless” star Emmy Rossum posted a Twitter thread earlier this week about antisemitism in the film industry, prompted by the latest controversy involving Mel Gibson.

The Golden Globe nominee, 33, shared an article about Jewish actress Winona Ryder’s claim in a recent interview that at a party in the 1990s Gibson called her an “oven dodger,” a clear reference to the crematoria at Nazi concentration camps during World War II, and told her friend who was gay, “Oh wait, am I gonna get AIDS?”

Gibson denied the allegations.

Rossum — whose mother is of Russian-Jewish descent — commented, “This stirred up a lot for me in a time when I’m already pretty stirred. It’s disgusting. It’s sad. And yet not a surprising or unique experiece [sic] of the white supremacy and bigotry that pervades our country and industry at all.”

The “Phantom of the Opera” star then shared her own experiences with antisemitism in Hollywood.

“On multiple occasions I’ve had people — both in the industry and not — be surprised to learn that I’m Jewish. They usually react with “Oh! Wow. You don’t really LOOK Jewish,’” she wrote. “And when I offer no response and let the statement linger they continue with some kind of defensive qualifier like ‘I mean that in a GOOD way! As if ‘looking Jewish’ — whatever that means to them — is something I should want to avoid. This makes me sick.”

She added, “I can’t even tell you the amount of times I received audition feedback solely based on my appearance: ‘too ethnic’ ‘just want someone more ‘American’ looking’ ‘we ideally want a blonde with blue eyes, someone that just looks nicer’….. etc. And this is my experience as a WHITE woman. I can only imagine the impossible hurdles of getting a job as a person of color in this industry. Have I even felt 1/1000th of the intolerance, bigotry and pain that POC are routinely subjected to? I don’t know.”

Rossum concluded by saying she acknowledged it might not be “helpful to compare,” but “it’s only helpful to find deep deep empathy and love and call out intolerance where we see it — both in ourselves, others, systems, the world. It’s painful and scary. It’s a lifelong commitment and journey. I am and will continue to be an ally.”


Profile photo, opens profile page on Twitter in a new tab
Emmy Rossum  @emmyrossum
This stirred up a lot for me in a time when I’m already pretty stirred. It’s disgusting. It’s sad. And yet not a surprising or unique experiece of the white supremacy and bigotry that pervades our country and industry at all.
Winona Ryder Accuses Mel Gibson of Making Anti-Semitic and Homophobic Remarks During a recent interview, Winona Ryder revealed disturbing anti-semitic comments directed at her from Mel Gibson.
variety.com

Since the resurfacing of Ryder’s claim, which she had publicly talked about before, Gibson has been dropped from an animated movie role.

Jewish comedic actor Seth Rogen referred to Ryder’s allegations against Gibson, tweeting, “I’m only surprised by Mel Gibson’s ‘oven dodger’ comment because it acknowledges the Holocaust actually happened.”

Last year, Rogen called Gibson a “Ho-ho-holocaust denier” when it was rumored that Gibson would play Santa Claus in a movie.


Seth Rogen @Sethrogen

I’m only surprised by Mel Gibson’s “oven dodger” comment because it acknowledges the Holocaust actually happened. 


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com