Archive | 2020/10/11

AMBASADOR NIEMIEC MÓWI TRUDNĄ PRAWDĘ O HISTORII. POLSKA NADAL KŁAMIE

AMBASADOR NIEMIEC MÓWI TRUDNĄ PRAWDĘ O HISTORII. POLSKA NADAL KŁAMIE

KATARZYNA MARKUSZ


Ambasador Niemiec Arndt Freytag von Loringhoven i Andrzej Duda. Fot. G. Jakubowski, KPRP

Czy doczekamy dnia, w którym polska władza również przyzna, że niechęć do Żydów była wśród Polaków nagminna, a polski współudział w Zagładzie jest faktem historycznym?

.

Nowy ambasador Niemiec w Polsce Arndt Freytag von Loringhoven został wreszcie zaprzysiężony przez polski rząd. Udzielił kilku wywiadów prasowych. Zamiast bawić się w pełną obłudy i pokrętną politykę historyczną, powiedział otwarcie, że „Polska i Polacy doświadczyli niewyobrażalnych cierpień, a wielu Polaków stało się ofiarami zbrodni naszych przodków”. Wielka szkoda, że już na przykład taki ambasador Polski w Izraelu nie jest w stanie równie rzeczowo spojrzeć na fakty i szczerze opowiedzieć historię własnego narodu.

NAJSPRAWIEDLIWSZY WŚRÓD NARODÓW ŚWIATA

„Rany, które pozostawili tu nasi przodkowie, są do dziś żywe” – mówi ambasador Arndt Freytag von Loringhoven. Tak samo żywe są te, które Żydom zadali Polacy. Jednak równie śmiałych refleksji na ten temat od polskich dyplomatów nie usłyszymy.

Choć trudno od reprezentantów nacjonalistycznego rządu oczekiwać pochylenia się nad prawdą historyczną (albo w ogóle jakąkolwiek inną prawdą), to pewien żal pozostaje. Oprócz rozwiniętego państwa, silnej gospodarki i sprawnej opieki społecznej powinniśmy też zacząć Niemcom zazdrościć nieustającej skruchy i otwartości w mówieniu o własnej przeszłości.



Polscy politycy, a już zwłaszcza ambasadorowie i dyplomaci, od mówienia prawdy wolą jednak wygodne życie w wyimaginowanym świecie wartości i przymiotów przypisywanych własnemu narodowi. Niezłomność, gościnność, męstwo i szlachetność Polaków oraz oczywiście rzekomo ogromna pomoc udzielana Żydom w czasie wojny i tuż po niej to jedna z tych fikcji, którymi karmią nas polscy politycy od wielu dekad.

Tymczasem ambasador Freytag von Loringhoven mówi w Warszawie: „Chciałbym angażować się na rzecz tego, aby w Niemczech wiedza o tych czynach także pozostała żywa”. Te słowa zapewne zyskają poklask na polskiej scenie politycznej: od prawej do lewej strony. I słusznie!

Ale gdy identycznie ważne i potrzebne z punktu widzenia prawdy historycznej deklaracje składają polscy badacze, ujawniający trudne fakty o polsko-żydowskich relacjach, spotyka ich nie poklask, lecz – i to w najlepszym wypadku – pozew sądowy od obrońców dobrego imienia państwa polskiego. Z reguły w pakiecie z nim dostają też pogardliwe komentarze w mediach społecznościowych, pogróżki, czekają ich szykany w instytucjach publicznych albo kolejny paszkwil wydrukowany w prorządowych mediach.

[OKŁADKA] „Do Rzeczy” nr 34: Kariera na antypolonizmie

Obsesja walki z historykami doprowadziła do tego, że cztery lata temu pojawiła się propozycja, by jednemu z najbardziej znanych na Zachodzie polskich historyków, prof. Janowi Tomaszowi Grossowi, odebrać Krzyż Kawalerski Orderu Zasługi RP. Kancelaria Prezydenta zwróciła się nawet do MSZ o zajęcia stanowiska.

Petycję w tej sprawie wystosowała Reduta Dobrego Imienia, która prowadziła też inne niezwykle doniosłe kampanie społeczne, takie jak „Nie dla sprzedaży aborcyjnych pigułek”, „Dziękujemy Ministrowi Piotrowi Glińskiemu za walkę z pornografią w Teatrze”, „Petycja do rządu PiS o inicjatywę ustawodawczą w sprawie ochrony życia od poczęcia” czy „Stop finansowaniu in vitro z naszych pieniędzy”.

POLSKA: CHCEMY NIEMIECKICH ODSZKODOWAŃ ZA ŻYDOWSKIE DOMY!

Dziennikarz Polskiej Agencji Prasowej pyta ambasadora Niemiec o sprawę reparacji wojennych, „która niewątpliwie wróci po opublikowaniu przez Polskę raportu w sprawie odszkodowania od Niemiec”. Raport posła Arkadiusza Mularczyka dotyczący reparacji obiecywany jest nam od tak dawna, że już tylko najwytrwalsi wierzą w jego powstanie.

Von Loringhoven odpowiada: „Polska i Polacy doświadczyli niewyobrażalnych cierpień. Po wojnie Niemcy wypłaciły w ramach umów międzynarodowych reparacje, a także odszkodowania dla ofiar. Świadczenia te – także dla Polski – wypłacane były aż po minioną dekadę. Tym barbarzyńskim zbrodniom nie można zadośćuczynić. Dlatego mój kraj poczuwa się do swojej moralnej odpowiedzialności. Chcemy dołożyć wszelkich starań, aby umacniać i chronić pokój na świecie, tolerancję, demokrację i prawa człowieka”.

Wróćmy do Polski. Ci, co nie mogą doczekać się raportu Mularczyka, który wreszcie zadośćuczyni polskim krzywdom, to także ci, którzy za żadne skarby nie chcą przyznać, że Polska również nie wyszła z tej wojny bez winy własnej.

Kto, jeśli nie Polki i Polacy, przejął żydowskie mieszkania, kamienice, sklepy, domy, działki, ubrania, a nawet złote koronki zębów wykopywane często z popiołów poobozowych?

Przez kilka pierwszych powojennych lat niewielka część społeczności polskich Żydów mogła odzyskać zajęte przez Polaków majątki. Udręczone kilkuletnią walką o życie ofiary stawały przed sądami, gdzie musiały udowadniać pokrewieństwo z własnymi rodzicami lub dziadkami, po których mogli otrzymać spadek. Nawet jeśli się to udawało, spadek często sprzedawali potem za bezcen tuż po wyjściu z sądu, bo nie byli w swoich rodzinnych miejscowościach mile widziani. Nie zawsze zresztą sąd przyznawał im prawo do dziedziczenia.

To dlatego mówienie dziś o „mieniu bezdziedzicznym”, które mieli pozostawić zamordowani Żydzi, jest makabrycznym fałszem. To często było mienie, którego polskie sądy odziedziczyć Żydom zwyczajnie nie pozwoliły.

W maju 1945 roku, kilka dni po oficjalnym zakończeniu II wojny światowej, Pinkus Rafałowicz – członek Komitetu Wykonawczego Naczelnej Rady Religijnej Żydów Polskich – wnioskował do sądu o przyznanie mu domu, w którym mieszkała jego siostra. Jako że nieruchomość należała oficjalnie do jej teścia (po którym i tak dziedziczyłyby dzieci tejże siostry, a z nimi Rafałowicz był przecież spokrewniony), mężczyzna majątku tego nie uzyskał. Cała mieszkająca w tamtym domu rodzina została zamordowana. Czy gdyby ktoś z nich przeżył wojnę, broniłby Rafałowiczowi mieszkania pod wspólnym dachem? Raczej nie. Ale i w tym przypadku jego majątek przeszedł na rzecz skarbu państwa.

Jak wiele było takich przypadków? Trzeba będzie przeanalizować podobne archiwa sądowe we wszystkich miejscowościach w Polsce. Ale już dziś nie można twierdzić, że całe mienie, które przeszło po wojnie w ręce polskiego państwa i polskich obywateli, trafiło do nich uczciwie.

PROPAGANDA, KTÓRA ZASTĄPIŁA HISTORIĘ

Dziennikarz PAP do ambasadora Freytaga von Loringhovena: „Nie boi się pan mówić o Niemcach jako państwie odpowiedzialnym za zbrodnie II wojny światowej. To rzadkość. Bo wielu Niemców i polityków RFN wybiela odpowiedzialność narodu niemieckiego za zbrodnie wojenne, zastępując je słowem naziści. Czy nie uważa pan, że tego typu sformułowania mogą być szkodliwe dla obiektywnej prawdy historycznej?”.

To pytanie pokazuje słabość intelektualną agencji prasowej, której pracownicy nie wiedzą wiele o świecie, który opisują, za to wierzą w jego skrzywioną wersję sprzedawaną im przez polską prawicę. Otóż nie. Poza ekstremistycznym marginesem niemieccy historycy, politycy czy osoby publiczne jednogłośnie przypisują swojemu narodowi wszelkie wojenne winy.

Często aż do przesady. Niemiecki historyk, który napisałby esej o litewskim lub polskim współsprawstwie, zostałby ostro skrytykowany przez kolegów i koleżanki po fachu, a mówienie o współodpowiedzialnych za wojnę z innych krajów bez podkreślenia roli Niemiec nie jest powszechne.

Niemcy przechylają chwilami mówienie o historii w stronę przeciwną do tej, w jaką wychyla się polska historiografia. Niezależnie od tego, nikt poważny w Niemczech ani nie wypiera się odpowiedzialności za wojenne zbrodnie, ani nie udaje, że „naziści” przyjechali do Berlina z kosmosu. Przytomny dziennikarz nie mógł czegoś takiego usłyszeć ani przeczytać w niemieckiej prasie czy nauce. To wymysł – znowu – polskiej propagandy, będącej częścią polityki historycznej, która zastąpiła nad Wisłą historię.

Marzy mi się polski ambasador albo w ogóle polityk wysokiego szczebla, który będzie miał odwagę powiedzieć prawdę o polskiej historii. Przyznać się także do jej ciemnych kart. Budować dzięki temu porozumienie. Ale to się prędko nie wydarzy, bo takich polityków nie ma ani w obecnej partii rządzącej, ani w największym ugrupowaniu opozycyjnym. Zdecydowana większość woli dalej tkwić w wyobrażeniu o najsprawiedliwszym narodzie na świecie.

Tracimy na tym wszyscy wiele, choć niewielu zdaje sobie z tego sprawę.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Europe, Finally, Tells the Palestinians That Enough’s Enough

Europe, Finally, Tells the Palestinians That Enough’s Enough

Elder of Ziyon


Palestinian Authority (PA) President Mahmoud Abbas takes part in a virtual meeting with Palestinian faction heads, in the West Bank city of Ramallah, Sept. 3, 2020. Photo: Alaa Badarneh / Pool via Reuters.

For six months, the Palestinian Authority (PA) has refused to accept tax revenues that Israel owes them under existing agreements, ever since Israel said it would extend sovereignty over areas of Judea and Samaria. The amount being held by Israel is now up to $750 million.

Since then, the PA has been under severe financial pressure, paying workers a percentage of their salaries. But Mahmoud Abbas has been insisting that he doesn’t want to cooperate with Israel — even to accept money owed.

In order to make ends meet, Abbas has been asking the EU for loans to fund his budget.

Finally, after doing everything the PA has demanded of them for years, the EU has had enough.

From Axios:

The EU, France, Germany, the U.K. and Norway made clear that they consider annexation to now be off the table, and thus the Palestinians should accept the $750 million in revenues now held by the Israeli Ministry of Finance.

After lower-level pressure on the Palestinians didn’t bear fruit, EU foreign policy chief Josep Borrell called Abbas last Wednesday.

He repeated the same message in the call, European diplomats say: Until the Palestinians resume the acceptance of tax revenues from Israel, the EU will not provide new loans or other financial assistance.

Borrell also urged Abbas to relaunch security and civilian coordination with Israel, but Abbas was noncommittal, the diplomats say.

Some Palestinian officials around Abbas think his decision to suspend all ties with Israel and the U.S. is self-defeating.

But Abbas has so far fended off that pressure. He’s betting that Joe Biden will win in November and bring with him a much different set of policies toward the Israeli-Palestinian issue.

This is another game changer. After the Arab world has shown willingness to criticize the Palestinian leadership publicly, the EU is starting to move in the same direction.

Mahmoud Abbas is acting like he always has. He’s demanding money he doesn’t deserve, and he is waiting for a more palatable political environment to help him out.

Meanwhile, the PLO is getting chummy with terrorists from Hamas and Islamic Jihad in the interests of “unity.” Abbas, missing the way the wind is blowing, remains tone deaf and making the wrong decisions.

For the first time, Europe is telling the Palestinians that they have to take responsibility for their decisions.

This is absolutely amazing to see.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Film about Jews ‘being everywhere’ mocks French anti-Semitism

Film about Jews ‘being everywhere’ mocks French anti-Semitism

AFP


Israel-born actor and director Yvan Attal says his new work is based on personal experience facing deep-rooted prejudice

French actor and director Yvan Attal in the film ‘They are everywhere,’ which deals with anti-Semitism in France (YouTube screenshot)

CANNES, France — Actress Charlotte Gainsbourg is to star in a provocative new comedy that parodies deep-rooted anti-Semitism in France, its director said Thursday.

“The Jews” — titled “They are everywhere” in French — is being shot by Gainsbourg’s partner, the actor and director Yvan Attal, who starred in Steven Spielberg’s film “Munich” about the massacre of Israeli athletes at the Olympics in 1972.

The satire follows a Jewish man, played by Attal, forced into therapy by growing anti-Jewish feeling around him in France, a spokeswoman for Wild Bunch films told AFP.

His time on the couch is cut with tragicomic episodes showing what the producers called “anti-Semitic stereotypes” that endure in France.

“The film is not about Jews — it is about anti-Semitism,” said Israeli-born Attal.

He said he himself had frequently encountered anti-Semitism in France. “I was called a ‘dirty Jew’ at school and later I have come up against different kinds of anti-Semitism which marked me out as Jewish,” he added.

“Most of all it is because of the Israel-Palestinian conflict. People say, ‘You give us such trouble.’ And I say to them, ‘Who is the ‘you’?’

“But it is the use of the ‘we’ that worries me most,” he said, because it sets Jews apart.

The film — which will premiere in the autumn — also features a roll call of major French stars including Dany Boon, Denis Podalydes and Gilles Lellouche, as well as Belgium’s Benoit Poelvoorde.

French Jewish groups and the Israeli government have repeatedly sounded the alarm in recent years about growing anti-Semitism in France, home to Europe’s biggest Jewish community.
recomended by: Leon Rozenbaum
A French-born jihadist who had pledged loyalty to the Islamic State group killed four Jewish hostages during a siege of a kosher supermarket in Paris two days after the Charlie Hebdo attacks in the city last year.

More than 850 complaints of attacks of an anti-Semitic nature were logged by French police in 2014, with that number dropping back only slightly to 806 last year.

Israeli Prime Minister Benjamin Netanyahu has frequently denounced what he called “poisonous” anti-Israeli propaganda in France and elsewhere in the West, singling out the country again earlier this month for criticism in a speech at the Yad Vashem Holocaust Remembrance Center in Jerusalem.

France’s Jewish community is estimated at between 500,000 and 600,000 people, one of the largest in the world.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com