Archive | 2020/12/12

Bułgaria to jedyny kraj, w którym w czasie wojny zwiększyła się liczba Żydów

Car Bułgarii Borys III podczas wizyty w Niemczech w 1943 r., z lewej Adolf Hitler (Fot. domena publiczna)


Bułgaria to jedyny kraj, w którym w czasie wojny zwiększyła się liczba Żydów

Andrzej Krawczyk


Komunistyczne władze Bułgarii podkreślały, że była ona jedynym krajem w Europie, w którym pod koniec wojny mieszkało więcej Żydów niż przed nią.

.

Choć Bułgaria ma wspaniałą historię z czasów wczesnego średniowiecza, przez 500 lat była turecką prowincją. Niepodległość odzyskała w 1878 r. w konsekwencji przegranej przez Turcję wojny z Rosją. Swoje postulowane granice odbudowała (z wyjątkiem Macedonii i Tracji Egejskiej) kilka lat przed I wojną światową, wchodząc jednocześnie w konflikt z sąsiadami: Serbią, Rumunią, Grecją i Turcją. Podczas Wielkiej Wojny była sojusznikiem Niemiec i Austro-Węgier, a więc w systemie wersalskim znalazła się w obozie państw przegranych i napiętnowanych. Spowodowało to silny rewanżyzm i marzenie o odtworzeniu (a tak naprawdę utworzeniu) Wielkiej Bułgarii. Można mówić o podobieństwie z sytuacją w Republice Weimarskiej, toteż nie dziwią związki Bułgarii z Niemcami.

Demokracja załamała się w Bułgarii w czerwcu 1923 r., kiedy obalony został rząd agrarystów (fenomenem kraju była bardzo silna partia chłopska) przez organizację wzorującą się na państwie włoskim Mussoliniego. W 1935 r. władzę przejął car Borys III, zawiesił funkcjonowanie konstytucji, modernizował administrację, jednocześnie nadając państwu konserwatywny i autokratyczny charakter.

W marcu 1941 r. Bułgaria przystąpiła do bloku państw Osi, wzięła udział w inwazji na Jugosławię i Grecję, za co dostała terytoria obu tych państw, do których zgłaszała pretensje. Wojska niemieckie, szczególnie marynarka wojenna, utworzyły w Bułgarii bazy do ataku na ZSRR, ale car odmówił wypowiedzenia Sowietom wojny, powołując się na silne prorosyjskie sympatie społeczeństwa. Bez zastrzeżeń natomiast wypowiedział w grudniu 1941 r. wojnę USA i Wielkiej Brytanii.

Po śladach Hitlera

Pod koniec lat 30. mieszkało w Bułgarii ok. 48 tys. Żydów sefardyjskich (0,8 proc. ludności). Ich udział w życiu ekonomicznym kraju nie był znaczący, a antysemityzm nie miał w Bułgarii tradycji. Do pierwszych antyżydowskich demonstracji w Sofii, połączonych z wybijaniem szyb w żydowskich sklepach i warsztatach, doszło dopiero 19 września 1939 r. w reakcji na niemiecki atak na Polskę. Inicjatorem była organizacja kombatantów z czasów I wojny światowej Ratnicy (uczestnicy wojny). Jej twórca, prof. prawa Petar Gabrovski głosił hasła wyrugowania Żydów z życia publicznego.

W lutym 1940 r. Gabrovski został ministrem spraw wewnętrznych. Z inicjatywy cara, szefa rządu i Gabrovskiego podjęto prace nad antysemickim ustawodawstwem. Ostateczna wersja tej legislacji weszła w życie 21 stycznia 1941 r. pod nazwą ustawy o ochronie narodu. III Rzesza uznała Bułgarię za część „nowego ładu europejskiego”.

Gabrovski starał się deportować Żydów, którzy uciekli do Bułgarii z Niemiec, Austrii, Czech, Słowacji, a po wrześniu 1939 r. także z Polski. Znalazł ich w sumie kilkuset. W 1941 r. wysłał do Niemiec na staż komisarza ds. żydowskich Alexandra Beleva, aby zapoznał się z procedurami eliminacji Żydów z życia publicznego, ograniczania ich przemieszczania się i deportowania z kraju. W połowie 1942 r. Niemcy, realizując plany „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”, zażądali od sojusznika wydania im Żydów, Bułgarzy mieli „odstawić ich do granicy” ich terytoriów.

Prosto do Treblinki

W styczniu 1943 r. Adolf Eichmann wysłał do Sofii jednego ze swych „specjalistów” od deportacji Żydów, SS-Hauptsturmführera Theodora Danneckera, który wcześniej organizował wywózki z Francji. W ciągu miesiąca wspólnie z Belevem opracował on plan deportacji. Na mocy porozumienia zawartego 22 lutego 1943 r. bułgarskie władze godziły się na wywiezienie z przyłączonych ziem Macedonii i Tracji 20 tys. Żydów, którym nie przyznano obywatelstwa bułgarskiego. Wywózki Żydów z Macedonii miały się zacząć 4 marca 1943 r., a z Tracji 11 marca. Pociągi mieli dostarczyć Niemcy, lecz zespół Eichmanna, o czym Bułgarzy nie wiedzieli, musiał najpierw zapewnić „wolne miejsce” dla tych transportów w Treblince.

4 marca deportacje zaczęły się od Tracji Egejskiej (okupowanych terenów Grecji), gdzie zewidencjonowanych było 4273 Żydów. Bułgarska policja przewoziła zatrzymanych do miejscowości Lom nad Dunajem na północnym zachodzie kraju. Tylko niewielu udało się uciec albo zostać na miejscu, ponieważ mieli włoskie lub hiszpańskie paszporty. W Lom między 20 a 22 marca załadowano na barki 4058 osób, później z okolic Wiednia pociągami przewieziono ich do Treblinki, gdzie zostali zamordowani. Deportacja z Macedonii rozpoczęła się tydzień później. Tamtejszych Żydów zwieziono do nieczynnej fabryki papierosów w Skopje, a po dwóch tygodniach 7215 osób przetransportowano do Treblinki. W większości wypadków policjanci bułgarscy odwozili transporty na granicę serbską, gdzie na stacji Lapovo pociągi przejmowali esesmani. Do Treblinki dotarło w sumie pięć 60-wagonowych transportów. W jednym przypadku bułgarska eskorta policyjna została zmieniona dopiero w Katowicach.

Ponieważ władze bułgarskie nie doszacowały liczby Żydów na przyłączonych terenach, gdzie zamiast 20 tys. było ich niecałe 12 tys., Niemcy zażądali, aby „brakujące do realizacji umowy” 8 tys. wywieźć ze „starej” Bułgarii, czyli spośród obywateli tego kraju. Te deportacje miały się rozpocząć 10 marca 1943 r. o trzeciej nad ranem.

Nikt was nie skrzywdzi

Plany nazistów i bułgarskiej administracji zostały jednak pokrzyżowane. Żydzi bułgarscy byli dobrze zasymilowani i mieli dużo znajomych, a poza Sofią mieszkało ich niewielu. Zatrzymania żydowskich obywateli przez policję i przeszukiwania ich mieszkań wzbudziły protesty. Bułgarzy organizowali dla nich pomoc i demonstracje na ulicach.

Rozkazy rozpoczęcia wysiedleń lokalnym władzom i policji wydano 9 marca i wieść o tym natychmiast rozeszła się po kraju. Z apelem do premiera Bogdana Filova o wstrzymanie deportacji wystąpili prezes związku literatów i związku lekarzy. Proboszczowie w ciągu jednego dnia wydali dziesiątki fałszywych świadectw chrztu dla Żydów ze swoich parafii. Wiceprzewodniczący parlamentu Dimitar Peshev (polityk o poglądach bliskich faszyzmowi), choć głosował za antysemicką ustawą o ochronie narodu, zaalarmowany przez delegację z jego rodzinnego miasta Kiustendił zebrał podpisy 42 posłów pod listem protestacyjnym do premiera. Cyryl, metropolita Kościoła bułgarskiego z Płowdiw, wysłał do Filova telegram z żądaniem zaprzestania deportacji. Następnego dnia rano stanął na czele demonstrantów naprzeciw kordonu policji i nie dopuścił do zatrzymania mniej więcej 0,5 tys. Żydów. Miał do nich mówić: „Moje drogie dzieci, nie pozwolę, by stała się wam krzywda. Położę się na torach i nie pozwolę odjechać pociągom”. Kiedy policja przyzwoliła zatrzymanym Żydom opuścić szkolne podwórko, gdzie ich zwożono, zaproponował im schronienie w swojej rezydencji i jej ogrodach.

Jeszcze 9 marca o godz. 17.30 Peshev wymusił na Gabrovskim wstrzymanie wywózki z okręgu Kiustendił, a następnego dnia po dziesiątkach interwencji w rządzie i u cara (w tym głównego rabina Bułgarii mającego dobre kontakty z sekretarzem monarchy) na żądanie Borysa III deportacja ze „starej” Bułgarii została odwołana, a policja zwolniła Żydów.

Metropolita Kościoła bułgarskiego Cyryl Fot. domena publiczna

Akt protestu

1 kwietnia 1943 r. Borys III spotkał się z Hitlerem na wcześniej zaplanowanych konsultacjach w Salzburgu. Rozzłoszczony Führer czynił mu wyrzuty, że porozumienia w sprawie deportacji Żydów nie zostały w pełni zrealizowane, a są oni III Rzeszy potrzebni „do pracy”. Car próbował „zmiękczać” niemieckie żądania, przekonując, że bułgarscy Żydzi sefardyjscy nie są „tak szkodliwi” jak askenazyjscy z Niemiec i Europy Środkowej. Zobowiązał się, że skoncentruje Żydów bułgarskich w kilku głównych miastach w specjalnie kontrolowanych dzielnicach (można je porównać z gettami) oraz utworzy żydowskie „bataliony pracy”, które będą budowały strategicznie ważną dla Wehrmachtu linię kolejową z Grecji przez Bułgarię i Macedonię do Europy Środkowej.

We współpracy z Danneckerem opracowali plan minimum, czyli skoncentrowanie Żydów w obozach pracy. Przedstawili go Borysowi III 20 maja 1943 r., a miał być wprowadzony natychmiast.

Następnego dnia ok. 25 tys. sofijskich Żydów dostało polecenie spakowania bagaży podręcznych i opuszczenia miasta w ciągu trzech dni. Mieli się przenieść do punktów zbornych na prowincji. Jednak tuż przed upływem terminu tysiące Żydów zaczęło się zbierać przed główną synagogą Sofii. W akcie protestu 24 maja postanowili przemaszerować pod pałac carski. Borys III tego dnia, jak twierdzą jego krytycy, „tchórzliwie” wyjechał na polowanie.

Policja rozpędziła demonstrantów w ciągu kilkudziesięciu minut, ale wyłapywanie Żydów i ich wywożenie z Sofii zajęło jej ok. 10 dni.

Dlaczego car się ugiął?

Przez kolejne dwa miesiące sytuacja Żydów bułgarskich pozostawała nierozstrzygnięta: większość musiała opuścić domy i przebywała w punktach zbornych, ale nie byli wywożeni na tereny kontrolowane przez Niemców, czyli na zagładę. W tym czasie intensywnie naciskano na cara, szczególnie metropolici: sofijski Stefan i płowdiwski Cyryl. Nie do przecenienia także, choć trudno ją precyzyjnie wymierzyć, była akcja nuncjusza papieskiego w Stambule, arcybiskupa Angela Roncallego, późniejszego Jana XXIII. W latach 1931-35 Roncalli był nuncjuszem w Sofii i nawiązał serdeczne stosunki z carem, chrzcząc m.in. w 1937 r. jego syna Simeona.

W 1943 r. w liście przekonywał cara, że moralne pryncypia i godność państwa nie pozwalają na prześladowanie Żydów. List nuncjusza zapewne wpłynął na Borysa III, choć z pewnością ważna była też sytuacja na froncie – było już po Stalingradzie. Po dwóch miesiącach car zdecydował o zwolnieniu Żydów z obozów. Zwrócono im także mieszkania i nieruchomości.

W sierpniu 1943 r., niedługo po kolejnym spotkaniu z Hitlerem w Wilczym Szańcu, car Borys III zmarł. Jego następcą został sześcioletni Simeon (premier w latach 2001-05), w którego imieniu rządziła rada regencyjna. We wrześniu 1944 r. władzę w Bułgarii na bagnetach Armii Czerwonej przejęli komuniści, a dwa lata później rodzina carska udała się na emigrację.

Dyskusja wciąż trwa

W latach 80. władze komunistyczne, by poprawić wizerunek kraju w świecie, chętnie przypominały o ratowaniu Żydów. Podkreślały, że Bułgaria była w Europie jedynym krajem, gdzie pod koniec wojny mieszkało więcej Żydów niż przed nią (50 tys., a w 1939 r. – 48 tys.).

Z czasem współistniały dwa nurty spojrzenia na Holocaust w Bułgarii: jeden wyrażał uznanie i wdzięczność za uratowanie 50 tys. istnień ludzkich; drugi przypominał, że jednak wysłano na śmierć 11,5 tys. Żydów z Macedonii i Tracji. Dyskutowano, czy car Borys był antysemitą. Jedni przypominali, że pierwotnie zgodził się na wywózki Żydów, drudzy podkreślali, że ostatecznie miał odwagę powiedzieć Hitlerowi „nie” i odmówić zgody na deportacje. Oczywiście nie można porównywać realiów wasalnej, ale suwerennej Bułgarii z okupacyjnym reżimem Polski, Litwy, Białorusi czy Ukrainy.

W 1973 r. Yad Vashem uhonorował Dymitra Pesheva tytułem Sprawiedliwego wśród Narodów Świata (w 2000 r. jego popiersie stanęło w westybulu Pałacu Europy w Strasburgu), a w 2002 r. pośmiertnie patriarchę Cyryla. W 2003 r. Kongres USA wyraził wdzięczność Bułgarom za uratowanie swoich Żydów. W Yad Vashem zawisła też tablica poświęcona Borysowi III, ale wobec kontrowersji i sporów po pewnym czasie została usunięta. W 1998 r. w Bułgarskim Lesie w Izraelu Żydowski Fundusz Narodowy z inicjatywy ziomkostw Żydów bułgarskich postawił carowi pomnik. Wskutek kampanii innych organizacji żydowskich, uznających Borysa za antysemitę, który wydał Żydów z terenów przyłączonych do Bułgarii na śmierć, a wywózki wstrzymał dopiero pod presją opinii publicznej i zagranicy, pomnik zdemontowano.

W 2008 r. prezydent Bułgarii Georgi Pyrvanov podczas wizyty w Izraelu powiedział, że Bułgaria uznaje swą odpowiedzialność za los Żydów, których wydała Niemcom. Z drugiej strony przypominano o zasługach Cerkwi bułgarskiej i nawet zgłoszono propozycję przyznania jej Pokojowej Nagrody Nobla. Dwa lata temu z okazji 75. rocznicy zablokowania deportacji prezydent Światowego Kongresu Żydów Ronald Lauder podziękował „nieżydowskim Bułgarom” za uratowanie swoich żydowskich rodaków.

Na podkreślenie niewątpliwie zasługuje to, że w czasie znieczulenia i powszechnej zbrodni Bułgarzy zachowali się przyzwoicie wobec swoich sąsiadów. Dyskusja o postawie władz Bułgarii wobec Żydów wciąż jednak trwa i nigdy się nie zakończy: bo jak wyważyć zasługę ocalenia 50 tys. ludzi z jednoczesną zgodą na wywiezienie na śmierć 11 tys. innych osób? Dylemat przekraczający możliwości ludzkiego rozumu!


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


The Declining Credibility of Palestinian Objections to the IHRA Definition of Antisemitism

The Declining Credibility of Palestinian Objections to the IHRA Definition of Antisemitism

Ben Cohen / JNS.org


A BDS protest in front of Carnegie Hall. Photo: Liberate Art.

A group of Palestinian and Arab intellectuals, 122 in all, endorsed a statement last week published by The Guardian newspaper that attacked the International Holocaust Remembrance Alliance’s definition of antisemitism. These intellectuals were concerned because the definition continues to be adopted by hundreds of governments, local authorities, and civic associations in the United States and across the world as an effective instrument for countering the hatred of Jews.

As is often the case with statements such as these, what wasn’t said was as telling to the critical reader as what did make the text.

It’s not that these Arab intellectuals endorse antisemitism. They declare early on that “no expression of hatred for Jews as Jews should be tolerated anywhere in the world.” They recognize, too, that antisemitism “manifests itself in sweeping generalizations and stereotypes about Jews, regarding power and money in particular, along with conspiracy theories and Holocaust denial.”

Yet despite featuring the names of some of the Arab world’s most respected academics, writers, and filmmakers (arch-foes of Israel all), the statement on the IHRA definition at no point acknowledges that antisemitism as a social and religious phenomenon is deeply embedded within the Arab civilizations that these intellectuals represent. Instead, antisemitism is depicted as someone else’s problem, primarily Europe’s.

It is hard to take seriously the expressed commitment to fighting antisemitism in this statement in the face of such blatant airbrushing of Middle Eastern history. For millennia, Jews occupied a precarious place in Arab and Islamic societies, occasionally experiencing more benign rulers, but frequently serving as the targets of official discrimination and popular violence. That history, importantly, includes the Holocaust, as witnessed through the destruction of Jewish communities in German-occupied North Africa; the anti-Jewish riots in Baghdad, Cairo, and other cities; and the broader ideological affinities between the Nazis and Arab nationalists, many of whom would come to power and expel their Jewish populations in Iraq, Syria, Libya, Egypt, and other countries in the coming decades.

None of this is apparently relevant to these intellectuals, who see their role as nourishing the national mythologies of the Arab world — specifically, that antisemitism is not an Arab problem and, relatedly, that the problem of antisemitism has been imposed upon the Arabs as a result of European and American backing for Zionism, and the consequent “ethnic cleansing” of the Palestinians during Israel’s War of Independence in 1948.

It is this last claim that gets to the heart of the objection these intellectuals have towards the IHRA definition. Recognizing that antisemitism is a dynamic phenomenon, the definition includes as examples both classic tropes about Jews and more modern ones that revolve around Israel and Zionism. Asserting that Jews as a nation have no right to self-determination and depicting the State of Israel as a racist original sin against the Palestinians are, under the terms of the definition, indubitably antisemitic.

Not surprisingly, this grouping of intellectuals is infuriated that the very positions they promote — that Israel is a racist undertaking, that Jews are an invented nation, that Israeli policies towards the Palestinians are a reincarnation of the Nazi persecution of the Jews — are defined as antisemitic, and therefore as morally and politically tainted, by a growing segment of international opinion. But instead of honestly reviewing these positions in the light of historical changes — something that intellectuals are supposed to do — they have simply doubled down on the discredited anti-Zionist campaign that was waged by Arab regimes and the Arab League before Israel even came into existence.

Centrally, they want to establish as an uncontested fact — in exactly the way that the Holocaust or the Cambodian genocide or the Transatlantic slave trade are uncontested facts — the Palestinian claim that Israel’s creation was a nakba (“catastrophe”). “As it currently exists, (my emphasis) the state of Israel is based on uprooting the vast majority of the natives — what Palestinians and Arabs refer to as the nakba — and on subjugating those natives who still live on the territory of historical Palestine as either second-class citizens or people under occupation, denying them their right to self-determination,” the statement reads.

Those states and bodies that have endorsed the IHRA definition understand this argument very differently. They do not see it as an objective statement of fact, but as a highly politicized account of the origins, nature, and policies of the Jewish state. They do not accept as uncontested the claim that Israel, in the process of establishing its independence, deliberately expelled 750,000 Palestinian Arabs, or that Israel is solely responsible for the perpetuation of the refugee question almost 80 years on. Indeed, partly because of the IHRA definition’s spread, a growing number of opinion-shapers are beginning to understand that the anti-Zionist explanation for the plight of the Palestinians is itself built upon an antisemitic caricature of the Zionist undertaking.

Coincidentally, a dramatic sense of how this process is unfolding was on display at the United Nations — the citadel of global anti-Zionism — in the same week that the IHRA statement was published. The General Assembly passed five routine anti-Israel resolutions that essentially renewed the operations of the Division for Palestinian Rights — a dedicated department of UN employees who service the various anti-Israel committees, conferences, and propaganda campaigns that operate under the General Assembly’s aegis.

Up until very recently, such resolutions would pass by a predictably large majority, as the governments of democracies and autocracies alike colluded in perpetuating a massive anti-Zionist propaganda apparatus that has existed within the United Nations for more than 40 years. But in the last decade, the number of member states abstaining on or opposing these very same resolutions has increased dramatically. In 2011, a total of 114 states voted in favor of the resolutions. In 2020, that number sank to 82, with 78 UN member states openly opposing, abstaining on, or not reporting for the vote on the resolutions.

As the strategic significance of the Palestinian issue has receded over the last few years, the use of the nakba as a narrative to undermine both the Jewish claim to national self-determination and the fight against antisemitism in its anti-Zionist guise is becoming less and less effective. In time, perhaps, some Arab intellectuals will realize that this development was, above all, a stroke of good fortune for the Palestinians, helping to liberate them from their damaging shibboleths toward a life of peace and looking forward.


Ben Cohen is a New York City-based journalist and author who writes a weekly column on Jewish and international affairs for JNS.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


After Antisemitic Outrages, Austrian City of Graz Unveils Plan to Combat Jew-Hatred

After Antisemitic Outrages, Austrian City of Graz Unveils Plan to Combat Jew-Hatred

Algemeiner Staff


The synagogue in the Austrian city of Graz. Photo: Wikimedia Commons.

The southern Austrian city of Graz has unveiled a plan to combat antisemitism in the wake of two alarming incidents targeting Jews last summer.

On Aug. 19, the synagogue in Graz was daubed with the slogan “Free Palestine,” following which Jewish community President Elie Rosen warned of a rise in “left-wing and anti-Israel antisemitism.”

Two days later, Rosen was himself attacked by an assailant wielding a wooden club. Rosen managed to escape the attacker unhurt.

Announcing the “Together Against Antisemitism” initiative at the Graz synagogue on Friday, Rosen was joined by the Austrian government’s EU minister, Karoline Edtstadler.

Two days later, Rosen was himself attacked by an assailant wielding a wooden club. Rosen managed to escape the attacker unhurt.

Announcing the “Together Against Antisemitism” initiative at the Graz synagogue on Friday, Rosen was joined by the Austrian government’s EU minister, Karoline Edtstadler.

Edtstadler described the initiative as a “struggle for society as a whole.”

“We have to remain vigilant, sensitize people and carry everyone with us,” she emphasized.

Rosen explained that the antisemitism initiative was built on educational efforts to make schoolchildren more aware of the culture and history of Jews in the Styrian region of Austria, at the same time training teachers to counter antisemitism in the classroom.

Among the characters younger visitors to the synagogue will meet is the “Grazer Golem,” described as a “comic-book hero.”

Earlier this week, the Austrian Council of Ministers passed a “Law to Safeguard Austrian-Jewish Cultural Heritage,” more than doubling the government’s financial support for the Jewish community.

Austrian broadcaster ORF reported that the Jewish community’s budget would be increased from 1.3 to 4 million euros for “the protection of Jewish institutions, the promotion of inter-religious dialogue and the preservation of Jewish cultural heritage.”


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com