Archive | 2021/03/30

„New Yorker” napisał prawdę! ABC polsko-żydowskie

„New Yorker” napisał prawdę! ABC polsko-żydowskie

Jan Hartman


Ten tekst ma dwie części. Pierwsza odnosi się do artykułu Mashy Gessen, a druga to synteza elementarnych wiadomości na temat relacji polsko-żydowskich w czasie wojny i po wojnie.

Histeria wokół artykułu Mashy Gessen „The historians under attack for exploring Poland’s role in the Holocaust”, opublikowanego 26 marca w „New Yorkerze”, to kolejny przykład załgania polskich władz i części polskich elit, popadających w chorobliwe pobudzenie w każdym przypadku, gdy zetkną się z reakcjami na swoje prowokacyjne ekscesy. Jedyną winą Gessen jest posłużenie się gazetową angielszczyzną i skrótami myślowymi czytelnymi dla amerykańskiej klasy intelektualnej, nie bacząc na to, że w Polsce może zostać źle zrozumiana. Tylko czy amerykańska dziennikarka naprawdę jest zobowiązana przejmować się znajomością angielskiego oraz międzynarodowego kodu kulturowego wśród zaściankowych polskich nacjonalistów? Napisała artykuł na temat polskiej propagandy związanej z Zagładą oraz represji, jakie z inicjatywy organizacji zbliżonych do władzy państwowej i Kościoła spotykają w Polsce osoby badające zbrodnie popełniane przez Polaków na Żydach bądź badające polski antysemityzm.

Napisała, jak jest, choć widać, że temat zna powierzchownie (słusznie więc nadała mu formę omówienia wywiadów, jakie przeprowadziła z prof. Janem Grabowskim i prof. Andrzejem Lederem). Nie jest specjalistką i może nie dobrała najlepszych słów w kilku zdaniach i w tytule (o ile pochodzi od niej). W dziennikarstwie to sytuacja typowa (swoją drogą, w polskiej prasie zwanej prawicową nigdy nie ukazują się artykuły poświęcone tym sprawom, których poziom zakłamania i manipulacji byłby na tyle niski, aby porządni ludzie w ogóle zniżali się do ich wytykania i prostowania).

Gessen napisała tekst taki sobie, choć co do głównej myśli całkowicie prawdziwy i rzetelny, za to polskie reakcje na artykuł opierają się na przekłamaniach i insynuacjach, co oznacza, że niezręczności Gessen przeciwstawiono agresję i kłamstwo. Szczególnie brutalny (a przy tym bardzo nieprofesjonalny) jest komentarz dyrektora Muzeum Auschwitz Piotra Cywińskiego, który nie tylko zarzuca Gessen „tak wiele kłamstw” (nie podając, jakich), lecz w dodatku formułuje insynuację w typowo bolszewickim stylu („trudno uwierzyć, aby był to przypadek”), by wreszcie powtórzyć odwieczne holokaustowe kłamstwo, jakoby mordowanie Żydów przez Polaków było czymś jedynie incydentalnym („były przypadki…”).

Przy mało wyważonym tekście Gessen polemika Cywińskiego wygląda jak przysłowiowe Himalaje hipokryzji przy pagórkach niedbalstwa. Nie warto chyba wspominać, że na temat meritum Cywiński nawet się nie zająknął. Tak jakby tekst Gessen nie był reakcją na skandaliczny wyrok przeciwko zasłużonym i godnym najwyższego szacunku profesorom i nie dotyczył represjonowania polskich historyków.

Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę. Nie ma innego sposobu uniknięcia bardzo przykrych i niechętnych Polsce publikacji i wypowiedzi niż otwarte i jednoznaczne odżegnanie się od kłamliwej propagandy, mówiącej o rzekomo masowej pomocy udzielanej Żydom przez Polaków w czasie wojny i rzekomej wyjątkowości czy incydentalności morderstw dokonywanych przez Polaków na Żydach. Zakłamana narracja o dzielnych Polakach i niewdzięcznych Żydach, którzy dziś skupiają się wyłącznie na swoich krzywdach, fałszując historię, budzi irytację, gniew i pogardę demokratycznej opinii publicznej na świecie. Rząd, krzewiąc te kłamstwa i zniesławienie, godzi w polską rację stanu i wznieca pożary, które potem gasi benzyną.

W długim ciągu antysemickich prowokacji PiS i jego akolitów ostatni akt to skandaliczny wyrok dyspozycyjnego sądu, który skazał dwoje profesorów – Barbarę Engelking oraz Jana Grabowskiego – za rzekome podanie nieprawdy na temat jednej z bardzo licznych postaci krzywdzicieli Żydów, występujących w relacjach zebranych przez nich w książce „Dalej jest noc”. To bardzo ważna i nowatorska praca z dziedziny badań nad Zagładą Żydów i Polska mogłaby bardzo wiele zyskać wizerunkowo, propagując ją za granicą. Mogła też bardzo wiele stracić, piętnując po raz kolejny uczonych zajmujących się problematyką. I, jak zwykle, gorliwie skorzystała z okazji. Cóż, głupota, zakłamanie, ignorancja to typowe atrybuty głębokiej kulturowej prowincji, którą na własne życzenie wciąż jest nasz kraj.

Przytoczmy kontrowersyjne zdania z artykułu Mashy Gessen, żeby było jasne, co stało się pretekstem do kolejnego paroksyzmu polskiej histerii. Najpierw sam tytuł, gdzie mowa o „Poland’s role in the Holokaust”. Słowo „Poland” znaczy po angielsku nie tylko państwo polskie, lecz również społeczeństwo polskie, niemniej ten nieczytelny dla większości z nas odcień znaczeniowy nie stwarza wystarczającego powodu do użycia zwrotu mogącego sugerować, że w czasie wojny istniało polskie państwo, które było czemuś winne. Tytuł jest wadliwy. Trzeba było napisać „rola Polaków” (Polish people, Poles). Przede wszystkim jednak chodzi o następujące zdanie z tekstu: „The two historians’ legal troubles stem from the Polish government’s ongoing effort to exonerate Poland—both ethnic Poles and the Polish state—of the deaths of three million Jews in Poland during the Nazi occupation”.

To zdanie bardzo trudno dosłownie przełożyć na język polski. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że sugeruje, iż Polacy zamordowali trzy miliony Żydów, a polski rząd próbuje Polskę i Polaków wybielić (exonerate) i uwolnić od zarzutu popełnienia tej zbrodni. Trzeba jednakże mieć trochę krytycyzmu wobec własnej znajomości angielskiego oraz trochę rozsądku, aby łatwo się domyślić, że nie o to chodzi.

Pani Gessen oczywiście wie, że to Niemcy mordowali Żydów, a inne nacje brały w tym udział pomocniczo. Diabeł (gramatyczny) tkwi w użyciu liczby mnogiej („deaths” – „[te] śmierci”), czego nie da się dobrze przetłumaczyć. Jednakże to właśnie zastosowanie liczby mnogiej sprawia, że eliptycznie (domyślnie) mowa nie o całościowej winie, lecz o winie skwantyfikowanej, a więc podzielnej (w domyśle: takiej, w której Polacy mają swój udział). Trzeba było napisać „of the deaths of three million Jews…” – zmiana szyku bardzo by pomogła.

Drugie nieporozumienie wiąże się z odniesieniem do państwa polskiego. Mowa jest bowiem o wybielaniu zarówno etnicznych Polaków, jak i państwa. Ktoś mógłby pomyśleć, że chodzi o jakieś państwo polskie z czasów wojny, a przecież takowego nie było (istniało jedynie państwo podziemne oraz niemieckie tzw. Generalne Gubernatorstwo). Znów wszelako potrzebna jest chwila refleksji.

Czy autorka artykułu myślała, że w Polsce działał jakiś rząd kolaboracyjny (państwo polskie), który pomagał Niemcom mordować Żydów? Przecież nie. Dziennikarce chodzi o współczesne państwo polskie, które w odróżnieniu od USA czy Kanady, otwarcie mówiących o zbrodniach popełnianych przez Amerykanów i Kanadyjczyków, nie jest w stanie przyznać, że zabijanie Żydów nie było incydentalne, lecz miało w czasie wojny charakter masowy i w wielu przypadkach systematyczny. Tak czy inaczej, pani Gessen powinna była wyrazić się jaśniej. Zacytowane zdanie nie powinno znaleźć się w artykule w takiej postaci.

Trudno policzyć korzyści moralne, wizerunkowe i polityczne, jakie Polska odniosłaby, biorąc na siebie prawdę w spawie tragicznej przeszłości relacji polsko-żydowskich. Podobnie trudno wymierzyć straty, jakie ponosimy z powodu upartego powtarzania kłamstw.

Sprawy te są niezmiernie skomplikowane i dlatego nawet ludzie kompetentni niechętnie mówią o nich na sposób publicystyczny. To błąd. Możliwe jest mówienie prawdy uproszczonej i zredukowanej do pewnej esencji i uprawnionych uogólnień. Prawdy będącej odwróceniem kłamstw opartych na manipulacjach, przemilczeniach, podawaniu wyjątków za regułę i nieuprawnionych uogólnieniach, a więc tych wszystkich niegodziwościach, jakie składają się na tzw. politykę historyczną.

polecił: Leon Rozenbaum
I choć robiłem to już kilkakrotnie, raz jeszcze pozwolę sobie zebrać w postaci najbardziej zwięzłej elementarne prawdy o Polakach i Żydach w czasie wojny i po wojnie. Każde z tych zdań jest prawdziwe, a ich zbiór na tyle kompletny, że nie można tu mówić o manipulacji i przemilczeniu, choć rzeczywistość była oczywiście znacznie bardziej złożona. To, co znajduje się poniżej, to pewne minimum wiedzy, które posiada każda osoba zainteresowana tematem i którą powinni posiadać wszyscy wykształceni Polacy. Takie polsko-żydowskie ABC:

W czasie II wojny światowej zginęło ponad 5,5 mln europejskich Żydów, a w tym blisko 3 mln Żydów z Polski. Nie są znane dokładnie straty wśród etnicznej ludności polskiej i innych nacji. Aby przynajmniej w liczbach bezwzględnych liczba nieżydowskich ofiar wojny nie odbiegała od liczby zamordowanych polskich Żydów, przyjęło się mówić, że w sumie podczas wojny zginęło 6 mln polskich obywateli – po połowie Żydów i nie-Żydów. Prawdziwa liczba ofiar etnicznie polskich jest znacznie mniejsza, lecz bardzo sporna.

 

  1. Stosunek etnicznych Polaków do Żydów już w latach 30. był generalnie bardzo nieprzychylny, a podczas wojny był na ogół wrogi. Wrogi był też stosunek Kościoła katolickiego do Żydów. Niemniej były też miliony Polaków, których powszechny w Polsce antysemityzm oburzał.
  2. Holokaust był zbrodnią niemiecką na Żydach. W dokonaniu tej zbrodni w rozmaity sposób i często pod silną presją pomagali przedstawiciele innych narodów, np. Łotysze czy Ukraińcy. Wśród tych narodów byli też Polacy. W samych obozach koncentracyjnych obsługą komór gazowych i pieców krematoryjnych zajmowały się w bardzo dużej mierze specjalne oddziały tworzone z więźniów żydowskich. Niemcy bardzo dbali, aby eksterminacja Żydów dokonała się nie tylko ich rękami. Wywózki z gett do obozów zagłady organizowane były w dużej mierze przez same służby żydowskie. Poza murami (zasiekami) często pomagali w nich Polacy z tzw. granatowej policji, wyłapując lub zabijając tych, którzy uciekali podczas akcji likwidacyjnych. To jeden z wielu przykładów tego, że krzywdzenie Żydów dokonywało się w różnych warunkach – od pełnej dobrowolności do skrajnie silnego przymusu.
  3. W pierwszej fazie wojny kilkaset (300?) tysięcy Żydów uciekło na Wschód, na terytoria okupowane przez ZSRR i dalej. Większość z nich (ok. 250 tys.) przetrwała wojnę. Pozostanie na terenie okupacji niemieckiej oznaczało prawie pewną śmierć. Było to jasne już w 1942 r., gdy Zagłada Żydów stała się faktem. Pewna liczba Żydów nie zameldowała się w gettach, a niektórzy uciekali z gett, szukając ratunku i kryjówki poza murami. Były to w większości osoby zasymilowane i dobrze sytuowane, lecz nie wyłącznie takie. Szanse ich przetrwania były jednakże niewielkie. W tzw. Generalnym Gubernatorstwie wojnę przetrwało ok. 50 tys. ukrywających się Żydów.
  4. Sytuacja ukrywających się Żydów oraz osób ukrywających była straszna. Jedni i drudzy bali się w pierwszym rzędzie polskich sąsiadów, którzy mogliby wytropić, że w ich pobliżu ukrywają się Żydzi, i donieść o tym Niemcom. Tak było faktycznie w większości przypadków. Tylko nieznaczna część ukrywających się Żydów została wykryta przez Niemców bez pomocy ze strony nieżydowskich denuncjatorów. Większość Żydów, którzy przetrwali w kryjówkach, uratowała się w Warszawie i jej okolicach. Wiele osób (dzieci) przetrwało w klasztorach i zostało uratowanych przez księży, zakonników i zakonnice. Małe dzieci oddawane klasztorom często chowały się w nieświadomości swego pochodzenia.
  5. Znaczna większość osób ratujących Żydów robiła to dla pieniędzy, co nie jest samo w sobie niczym nagannym. Spośród nich jednakże duża część pozbawiała swoich podopiecznych Żydów wszelkiej własności, nierzadko w końcu wyrzucając ich, a nawet zabijając. Odsetek Polaków niosących bezinteresowną pomoc Żydom był bardzo niewielki, gdyż Żydzi byli uważani przez znaczną większość społeczeństwa za obcych i co najmniej nielubiani. Natomiast wśród zasymilowanej ludności żydowskiej, mieszkającej poza gettem (w nadziei – w większości przypadków płonnej – że ich żydowska tożsamość nie zostanie ujawniona, a oni sami nie zostaną wydani grantowej policji lub Niemcom) i posiadającej dobre papiery pomoc Żydom była zjawiskiem bardzo częstym. Dla Żydów inni Żydzi byli bowiem „swoi”.
  6. Osób ratujących Żydów całkowicie honorowo (bez zysku) było niewiele, z pewnością jednak wielokrotnie więcej niż tych, których bohaterstwo zostało udokumentowane i uznane przez Izrael poprzez tytuł Sprawiedliwej/Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. Tytuł ten posiada ok. 7 tys. Polaków – najwięcej ze wszystkich nacji. Zasługuje na niego być może i dziesięć razy więcej osób. Izrael uczynił niezwykle dużo dla udokumentowania polskiej pomocy dla Żydów, podczas gdy Polska komunistyczna nie chciała w tej sprawie robić niczego. Osoby pomagające Żydom aż do lat 90. najczęściej ukrywały ten fakt przed otoczeniem (a i sami Żydzi mieszkający w Polsce najczęściej woleli nie ujawniać tego sąsiadom; bardzo często też zmieniali nazwiska na polskie). Już bowiem w czasie wojny lub bezpośrednio po jej zakończeniu Sprawiedliwi oraz inni, którzy ukrywali Żydów, bywali mordowani (w przekonaniu, że mają ukryte żydowskie kosztowności). Takich morderstw było około dwustu, co stanowi około jednej piątej wszystkich Polaków zabitych z powodu ukrywania (honorowego lub komercyjnego) Żydów. Reszta (ok. 800) została zmordowana przez Niemców.
  7. Żydów ratowali zarówno ludzie oburzeni powszechnym antysemityzmem, jak i wielu antysemitów, przekonanych, że tego wymaga od nich etyka i wiara. Najważniejsza organizacja (konglomerat mniejszych grup) pomagająca Żydom związana była z AK. Była to Rada Pomocy Żydom, znana jako Żegota. Jedną z założycielek tej organizacji była Zofia Kossak-Szczucka, niekryjąca swych silnie antysemickich poglądów. Większość bojowników Żegoty, wspierających ucieczki z gett (zwłaszcza ucieczki dzieci) i dostarczających pieniądze, produkty i broń do gett, było Żydami, lecz generalnie była to organizacja kierowana przez Polaków niebędących Żydami. Najsłynniejszą bohaterką Żegoty, ratującą dzieci z warszawskiego getta, była Irena Sendler. Innym sławnym bohaterem ratującym Żydów (oraz nieżydowskich uchodźców z Polski) był Henryk Sławik, działający na terenie Węgier. Udało mu się ściągnąć na Węgry i uratować ok. pięciu tysięcy Żydów.
  8. Większość Polaków była nastawiona do Żydów wrogo. Prawie każdy Żyd przebywający poza gettem na jakimś etapie swojej historii ukrywania się był szantażowany, okradany lub w inny sposób krzywdzony przez Polaków. Nawet uciekinierzy z obozów koncentracyjnych pod koniec wojny musieli czasami wracać do nich, gdyż na zewnątrz czekała ich śmierć ze strony partyzantów bądź ludności wiejskiej. Na terenach, z których na początku wojny niemiecko-sowieckiej wycofywali się Rosjanie, wybuchały pogromy, w których Polacy masowo mordowali Żydów. Najwięcej pogromów miało miejsce na Podlasiu w lipcu 1941 r. Niektóre z nich były inspirowane przez Niemców (co nie oznacza mniejszej winy morderców), inne nie. Miejsca pogromów są dziś upamiętniane staraniem Żydów – polskie upamiętnienia były bardzo wątłe i dwuznaczne. W przestrzeni publicznej nadal nigdzie nie mówi się wprost o winie ludności polskiej. Osoby starające się upamiętniać dawną obecność Żydów, a zwłaszcza los, jakiego doświadczyli, najczęściej spotykają się z wrogą postawą miejscowej ludności oraz władz.
  9. Nie wiadomo dokładnie, ilu Żydów zostało wydanych Niemcom przez Polaków lub też wprost zabitych przez ludność bądź przez formacje mundurowe (Policja Polska Generalnego Gubernatorstwa, Ochotnicza Straż Pożarna, formacje partyzanckie). Z pewnością jest to jednakże liczba znacznie większa niż liczba Żydów uratowanych przez etnicznych Polaków. Szacunki wahają się od 80 do 200 tys. Najczęściej badacze Holokaustu na pytanie o tę liczbę mówią, że może to być ok. stu tysięcy.
  10. Mordowanie Żydów nie skończyło się wraz z wojną. W ciągu pierwszych lat po wojnie zabijano (nielicznych bardzo) Żydów powracających do swoich dawnych domostw, zajętych już przez ludność polską. Urządzano też pogromy, z których najbardziej znane miały miejsce w Krakowie (1945) i Kielcach (1946). Obławy na Żydów oraz napaści na sierocińce żydowskie dokonywane były ponadto przez formacje partyzanckie, wśród których są również oddziały czczone przez polskie władze pod nazwą żołnierzy wyklętych. Szacuje się, że już po wojnie Polacy zabili od tysiąca do półtora tysiąca spośród ok. 300 tys. Żydów ocalałych z Zagłady i przebywających w Polsce. W takich warunkach znaczna większość Żydów w ciągu pierwszych kilkunastu lat opuściła Polskę. Ostatnia wielka fala emigracji miała zaś miejsce w latach 1968-70, kiedy to nielicznych polskich Żydów prześladowały władze komunistyczne.
  11. Nienawiść do Żydów najczęściej usprawiedliwiano (podczas wojny oraz w czasach PRL) masowym udziałem osób pochodzenia żydowskiego (rzadziej: uważających się za Żydów) w stalinowskim aparacie represji. Faktycznie aż kilkanaście procent oficerów i żołnierzy formacji w rodzaju UB było Żydami. Nadreprezentacja Żydów występowała również pośród ofiar stalinowskich represji, w tym represji stosowanych przez funkcjonariuszy pochodzenia żydowskiego. Istniały też żydowskie grupy partyzanckie urządzające u kresu wojny napaści na polskie wsie, jakkolwiek było to zjawisko rzadkie (choćby z racji bardzo niewielkiej liczby Żydów, którzy przetrwali).
  12. Stosunki polsko-żydowskie były przez kilka dekad przedmiotem badań izraelskich historyków, a także historyków polskich (niekoniecznie mających żydowskie korzenie). Polskie badania rozwinęły się szczególnie po 1989 r. Do niedawna nacisk w badaniach izraelskich i polskich położony był na rekonstrukcję dokonań Sprawiedliwych oraz dzieje powstań w gettach (na czele z warszawskim) i samego życia w gettach. Istniała i nadal istnieje znaczna nierównowaga pomiędzy żydowskimi i polskimi badaniami poświęconymi pomocy dla Żydów oraz badaniami nad polską przemocą względem Żydów (Sprawiedliwi często mają nazwiska, a tzw. szmalcownicy prawie zawsze są anonimowi). W ostatnim czasie dokładniej bada się te kwestie, co spotyka się z oporem i represjami ze strony polskich władz.
  13. Polskie społeczeństwo karmione jest mitami i kłamstwami na temat relacji polsko-żydowskich. Oprócz wypierania win i przewrotnego zasłaniania ich bohaterstwem Sprawiedliwych władze, a także historycy, politycy i inni komentatorzy powtarzają rozmaite nieprawdy na temat Żydów i ich losów podczas wojny. Jeden z tych antysemickich mitów (powtarzany nawet w Izraelu) mówi o bierności Żydów wobec terroru Zagłady. Było dokładnie odwrotnie. Historia Holokaustu to dzieje zbrodni, lecz również dzieje bohaterskiej walki z Niemcami w czasie powstań w gettach i obozach, a także walk partyzanckich (np. Odział Bielskich). Warto też pamiętać, że kilkaset tysięcy ofiar Holokaustu to były osoby w pełni identyfikujące się z Polską i polskością. Również pośród ofiar zbrodni katyńskiej ok. 10 proc. stanowili Żydzi.
  14. Po wojnie całe mienie żydowskie zostało przejęte przez państwo oraz ludność. Po 1989 r. gminy żydowskie odzyskują obiekty sakralne i cmentarze. W kraju panuje przekonanie, że całe bezspadkowe mienie pożydowskie należy się Polakom – choćby z racji masowej pomocy i ratowania Żydów. Ogromna większość Polaków nie wie, że Polaków krzywdzących Żydów było o wiele więcej niż takich, którzy Żydom pomagali, a zwłaszcza już takich, którzy pomagali bezinteresownie. Większość Polaków sądzi, że naród polski może być dumny ze skali swej pomocy Żydom, zwłaszcza że za udzielanie takiej pomocy groziła śmierć. Skrajnym przejawem poczucia uprawnienia do własności żydowskiej była powszechna, trwająca przez wiele lat po wojnie praktyka przekopywania terenów wokół obozów i innych miejsc zagłady Żydów w poszukiwaniu złota, a także masowe rabowanie nagrobków żydowskich i zabieranie ich do gospodarstw. Do dziś spotkać można macewy wmurowane w budynki gospodarcze, a nawet druty z ogrodzeń gett, używane do ogradzania posesji.

Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Are Educated People More Anti-Semitic?

Are Educated People More Anti-Semitic?


JAY P. GREENE
and ALBERT CHENG and IAN KINGSBURY


A new survey shows that a remedy American Jews have put their faith in for the past century may now be spreading the disease

KURT HOFFMAN

A foundational principle of the fight against hate in America is the belief that intolerance in general, and anti-Semitism in particular, are functions of ignorance that can be solved with education. We see evidence of this whenever concerns about intolerance or anti-Semitism become more salient. Proposed solutions frequently feature improved Holocaust education or expanded diversity, equity, and inclusion training. Profiles of anti-Semites tend to feature rural whites or urban minorities from low-educational backgrounds. Well-educated people tend to feel secure in their higher-class status and imagine that the dangers of intergroup hatred are concentrated elsewhere.

Indeed, widely cited studies of anti-Semitism support the conviction that it is associated with low levels of education. For example, the Anti-Defamation League’s Global 100 survey of anti-Semitism worldwide found that “among Christians and the non-observant, higher education levels lead to fewer anti-Semitic attitudes.” The survey, which included Iran and Turkey, found “the opposite is true among Muslim respondents …” Yet excluding school systems that may explicitly teach hatred toward Jews, education does appear to reduce anti-Semitism. After reviewing several studies, the sociologist Frederick Weil concluded that “the better educated are much less anti-Semitic than the worse educated in the U.S., and no other measure of social status (e.g., income, occupation) can account for this relationship.”

A large problem with this widely held belief—which has dominated the American Jewish community’s approach to combatting hatred since the days of Louis Brandeis—is that it depends on survey questions that probably fail to capture anti-Semitism among the well-educated. For the most part, these studies measure anti-Semitism simply by asking respondents how they feel about Jews, or by asking whether they agree with blatantly anti-Semitic stereotypes. But educated people, being experienced test takers, know these to be “wrong” answers.

For instance, a recent survey designed to gauge anti-Semitism on college campuses was based on respondents’ level of agreement with statements like “Jews have too much power in international financial markets” or “Jews don’t care what happens to anyone but their own kind.” Sophisticated respondents may be more likely to detect what they are being asked and give socially desirable answers that might fail to reveal a more nuanced degree of anti-Semitism. The belief that anti-Semitism is associated with lower levels of education may therefore be a function of who gets caught by surveys, rather than based on an accurate relationship between education and antipathy toward Jews.

We discovered that more-highly educated people in the United States tend to have greater antipathy toward Jews than less-educated people do.

To test this hypothesis, we developed a new survey measure based on what the human rights activist and former Soviet refusenik Natan Sharansky identifies as a defining feature of anti-Semitism: the double standard. We drafted two versions of the same question, one asking respondents to apply a principle to a Jewish example, and another to apply the same principle to a non-Jewish example. Subjects were randomly assigned to see one version or another so that no respondent would see both versions of the question. Since no one would see both versions of the question, sophisticated respondents would have no way of knowing that we were measuring their sentiment toward Jews, and no cue to game their answers.

When we administered these double-standard measures in a nationally representative survey of over 1,800 people, our results differed widely from the conventional view about the relationship between education and anti-Semitism. In fact, we found that more highly educated people were more likely to apply principles more harshly to Jewish examples. By preventing subjects from knowing that they were being asked about their feelings toward Jews, we discovered that more-highly educated people in the United States tend to have greater antipathy toward Jews than less-educated people do.

Contrary to previous claims, education appears to provide no protection against anti-Semitism, and may in fact serve to license it—in part by providing people with more sophisticated and socially acceptable ways to couch it.

Our survey consisted of 29 topics in which respondents were asked about a variety of political issues and controversies as well as demographic and background information. We oversampled K-12 teachers and higher education professors to provide additional statistical power to draw conclusions about people with higher education levels. Weights were used to ensure that the combined sample was representative of the United States. Embedded in the survey were seven pairs of items that asked respondents to apply a principle to either a Jewish or non-Jewish example.

For reasons we explain below, we focused on four of the seven items to generate our measure of anti-Semitism. The first item asks whether “the government should set minimum requirements for what is taught in private schools,” with Orthodox Jewish or Montessori schools given as the illustrating example. The second item asks whether “a person’s attachment to another country creates a conflict of interest when advocating in support of certain U.S. foreign policy positions,” with Israel or Mexico offered as illustrating examples. The third item asks whether “the U.S. military should be allowed to forbid” the wearing of religious headgear as part of the uniform, with a Jewish yarmulke or Sikh turban offered as illustrating examples. And the fourth item asks whether public gatherings during the pandemic “posed a threat to public health and should have been prevented,” with Orthodox Jewish funerals or Black Lives Matter (BLM) protests offered as illustrating examples.

The logic of these double-standard items is that the situations are comparable enough in the Jewish and non-Jewish examples that respondents should answer them similarly on average. Some people may favor more or less regulation of what is taught in private schools, be more or less concerned about dual-loyalty issues, more or less deferential to military uniform rules, and believe that public gatherings posed more or less of a threat to public health. Regardless of how subjects feel about each of these substantive issues, they should not, in the aggregate, answer them differently if they are shown Jewish or non-Jewish examples.

For the remaining three items, the circumstances between the Jewish and non-Jewish items may have been different enough that a person could answer them differently without it reflecting antipathy or favoritism toward Jews. The first of these items asked whether Israel’s Basic Law is “discriminatory” when it says that “the state of Israel is the nation-state of the Jewish people.” The non-Jewish version of this item asked about the provision in the Danish constitution that says “The Evangelical Lutheran Church shall be the Established Church of Denmark, and, as such, it shall be supported by the State,” or the provision in the Jordanian constitution that says “Islam is the religion of the State and Arabic is its official language.” The second item asked about whether scholars from Israel or China should be subject to academic boycotts “to protest human rights violations by those countries’ governments.” And the third asked about whether professors should be fired for denying the Holocaust or for criticizing immigrants. For all three of these items, the situations might be considered dissimilar enough that the average respondent did not treat them similarly, and so we omitted them from our measure of anti-Semitism. Even so, the same patterns of results applied. Our measure of anti-Semitism for each of the two subgroups is the difference between how much the respective subgroups answered the Jewish and non-Jewish versions of each item.

We found that respondents with higher education levels are markedly more likely than those with lower education levels to apply a double standard unfavorable toward Jews. Across the four items in which the Jewish and non-Jewish versions of questions seemed the most similar, and which the overall sample answered roughly in the same way, subjects with college degrees were 5 percentage points more likely to apply a principle harshly to Jews than to non-Jews. Among those with advanced degrees, subjects were 15 percentage points more unfavorable toward Jewish than non-Jewish examples.

Looking at these four items separately, we observe respondents with higher education levels answer more unfavorably toward Jews for three questions and no difference for one. On the question of regulating the content of private schools, people with higher education levels favor more government regulation, but do not appear to apply that principle very differently if the illustrating example is an Orthodox Jewish or Montessori school.

When asked whether “attachment to another country creates a conflict of interest,” respondents with a four-year degree and those with advanced degrees were respectively 7 and 13 percentage points more likely to express this concern when the attachment in question was to Israel rather than Mexico. People with advanced degrees were 12 percentage points more likely to support the military in prohibiting a Jewish yarmulke than in prohibiting a Sikh turban as part of the uniform. Those with four-year college degrees answer this question the same whether the example is Jewish or Sikh.

The overall sample was fairly concerned about public gatherings during the pandemic, with 61% supporting the prohibition of public gatherings, whether for an Orthodox Jewish funeral or for BLM protests. Those with a four-year degree were 11 percentage points more likely to oppose these public gatherings for Jewish funerals than for BLM protests. People with advanced degrees were 36 percentage points more likely to want Orthodox Jewish funerals prohibited than BLM protests.

IPSOS

...Our double-standard measure of anti-Semitism does not allow us to gauge the absolute level of anti-Semitism in the United States, since we focus on items where the average person finds the Jewish and non-Jewish version of items to be comparable. By design, the average person’s result will be close to zero. But this approach does allow us to break out the sample by education level to see where there is relatively more or less antipathy toward Jews. Contrary to conventional wisdom and past research, people with more education appear more unfavorable to Jews.

This greater antagonism toward Jews among the more educated is troubling for a number of reasons. First, Jews may be mistaken about where threats to their interests predominate. Jews may believe that dangers mostly come from distant and unfamiliar groups rather than from circles in which they tend to live. Second, well-educated people tend to have greater influence over the course of events, so it does not bode well for Jews to be disfavored by them. Third, our strategies for addressing intolerance in general, and anti-Semitism in particular, tend to revolve around the belief that group-hatred is caused by ignorance, and that the solution is more education. Yet if more-highly educated people are more hostile with respect to Jews, higher educational levels and more courses and training could increase prejudice, rather than diminish it.

At the very least, it seems that an education that simply provides information about historical events, civil liberties, and other cultural groups is insufficient. Addressing anti-Semitism and prejudice more generally may require the cultivation of virtue. Specifically, it requires the formation of a kind of character that is not only familiar with other outgroups and democratic norms, but also has the integrity to behave in ways that demonstrate consideration of their interests and restraint in the use of political power in the pursuit of personal interests.

As Harvard professor and Yiddish scholar Ruth Wisse has argued, anti-Semitism has not thrived because of ignorance, but because it “forms part of a political movement and serves a political purpose.” Those political causes making use of anti-Semitism are increasingly favored by the well-educated in this country. Countering the anti-Semitism of the well-educated will be a political and moral struggle, not one that can be addressed by conventional approaches and conceptions of education.


Jay P. Greene is a Distinguished Professor of Education Policy at the University of Arkansas.

Albert Cheng is an Assistant Professor of Education Policy in the Department of Education Reform at the University of Arkansas.

Ian Kingsbury received his doctorate from the Department of Education Reform at the University of Arkansas and is a fellow at the Empire Center for Public Policy in New York.



‘Shtisel’ Receives a Record 16 Israeli TV Academy Awards Nominations

‘Shtisel’ Receives a Record 16 Israeli TV Academy Awards Nominations

Shiryn Ghermezian


Michael Aloni as Akiva Shtisel in a scene from the first episode of the show’s third season. Photo: Screenshot.

Israel’s popular television drama “Shtisel” earned a record 16 nominations for the 2021 Israeli TV Academy Awards.

The Israel Film and Television Academy announced the full list of nominations on Monday. “Shtisel” was nominated in the categories of Best Drama Series, Best Director, Best Screenplay, Best Lead Actor for Dov Glickman, and Best Lead Actress for both Shira Haas and Netta Riskin, among others.

Season 3 of “Shtisel” will premiere on Netflix on March 25. In February, Haas became the first Israeli TV actress ever nominated for a Golden Globe, for her starring role in the show.

The Israeli television awards features 45 categories. The series “Rehearsals” received 15 nominations, while “Tehran,” “Lock Hour” and Yes TV‘s critically acclaimed new drama series “The Chef” all earned 12 nominations, followed by “Coupe Main” with 10 nominations.

The awards ceremony will be broadcast on Kan 11’s Facebook page on April 11.

Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com