Archive | 2021/05/01

Demokracja umarła, niech żyje demokracja


Demokracja umarła, niech żyje demokracja

Andrzej Koraszewski


Protest w Krakowie przeciwko zaostrzaniu przepisów aborcyjnych (Źródło zdjęcia: Wikipedia)

Wezwania do jedności opozycji są z definicji śmieszne. Lewica, prawica, centrum, liberałowie, rolnicy, wierzący, niewierzący, ryż, mydło, powidło. Jaka jedność? Czy jednoczy to towarzystwo wyłącznie niechęć do rządzącej koalicji?

Teoretycznie jest tu coś więcej – zgoda, że państwo prawa jest wartością. Żadnej wspólnej deklaracji w tej sprawie nie widziałem. Politycy opozycji zgodnie, ale osobno powtarzają pod adresem rządzącej koalicji zarzuty dotyczące łamania Konstytucji, niszczenia demokratycznych instytucji, demolowania wymiaru sprawiedliwości, zawłaszczania publicznych mediów, niszczenia wolności słowa, zamachu na prawa kobiet, ograniczania obywatelskich swobód i tym podobne.

Czy klarowna deklaracja wspólnego obszaru – zgody na reguły gry, w ramach których toczą się polityczne spory – mogłaby coś zmienić? Tego oczywiście nie wiemy. Jednak pokazanie, że opozycję łączy coś więcej niż chęć detronizacji rządzących i zajęcia ich miejsca, być może podniosłaby choć trochę gotowość do udziału w wyborach.

Kolejne sondaże wskazują na względnie stabilny rozkład postaw elektoratu. Rządząca koalicja nie traci koszulki lidera uszytej z watykańskiej flagi. Największą grupą wśród badanych są jednak nieodmiennie ludzie deklarujący, że nie wybierają się na żadne wybory. Poparcie dla Zjednoczonej Prawicy deklaruje w tych sondażach między 30 a 35 procent respondentów, tych, którzy deklarują, że nie interesują ich żadne wybory jest mniej więcej o 10 procent więcej. Zaufanie do polityki i polityków jest tragicznie niskie i nie budzi to specjalnego zdziwienia. Polityk to ktoś, kto żyje żądzą władzy i zmierza do niej po trupach.

Zmarły 18 kwietnia Stefan Bratkowski proponował  swego czasu „intelektualny zamach stanu” – oparty na wnikliwej dyskusji nad ustrojem naszej demokracji. Ta propozycja padła na marginesie głębokiej analizy naszych konstytucji i konstytucji innych państw. W innym miejscu, wracając do początków naszej nowej niepodległości, wzywał, by ponownie podjąć pytanie, jakiego chcemy państwa, jakiego chcemy ustroju, żeby wyjść z chronicznej choroby niemocy i korupcji.

Dla przeciętnego wyborcy uczone spory o konstytucję, równoważenie władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej, przeciwstawianie samorządu lokalnego władzy centralnej, by rząd nie miał nadmiernej władzy, są po prostu zbyt skomplikowane. Nie ma w tym nic złego ani nagannego. Nie wymagajmy do rolnika, mechanika samochodowego, programisty lub kardiochirurga, żeby miał wiedzę konstytucjonalisty i historyka państwa i prawa. Wyborca widzi polityków opowiadających, jak to oni kochają ojczyznę i czyta doniesienia o tym, jak kłamią i kradną.

Zamach stanu kojarzy się z ludźmi w mundurach i z karabinami w rękach. Jak mógłby wyglądać intelektualny zamach stanu, który nie byłby salonową burzą w kieliszku wody? Intelektualny zamach stanu, który mógłby być dostrzeżony w Dobrzyniu i w Pikutkowie?

Stefan Bratkowski pytał, czy chcemy „państwa równych praw dla wszystkich obywateli, czy państwa zemsty”. Przypominał, że w 1989 roku wybraliśmy to pierwsze, ale jak się wydaje na długą metę zwyciężyła ta druga opcja. Dziś wydaje się, że również z ław opozycji częściej słychać okrzyki „będziesz siedział”, niż żądanie poszanowania regulaminu wspólnoty mieszkaniowej.

Intelektualny zamach stanu, żeby był zamachem, musiałby być demonstracją siły. Czy byłaby taką demonstracją siły wspólna deklaracją opozycji o tym, co ją łączy? Sama w sobie zapewne jeszcze nie, ale w połączeniu z przeniesieniem (bez pytania o zgodę prezydenta czy Sejmu) Dnia Niepodległości na 3 maja, z ogłoszeniem, że tego dnia bronimy idei państwa równych praw dla wszystkich obywateli, poszanowania reguł naszych sporów, niepodległości, czyli wolności od tyranii – kto wie, może to właśnie okazałoby się tym intelektualnym zamachem stanu. Taki zamach, nawet jeśli nie w pełni skuteczny, jeśli tylko pokazujący, że opozycja umie ze sobą rozmawiać, że umiemy spojrzeć na państwo nie przez nacjonalistyczne lub inne partyjne okulary, mógłby się okazać nie tylko demonstracją siły, ale i przekonać, przynajmniej część zbrzydzonych wrzaskami polityków ludzi do tego, że warto będzie rzucić na szalę swój głos.

Nie tylko u nas demokracja zblakła i straciła urok, nie tylko u nas sentymentalne opowiastki przechodzą we wzajemne szczucie i dawno temu zastąpiły wszelkie poszukiwania logistyki znajdowania tego, co wspólne.

Symbole są ważne i pozostaną ważne. Data 3 maja jako święta Konstytucji, święta marzenia o państwie równych praw dla wszystkich obywateli, została ukradziona. Tego dnia wierni usłyszą w kościołach paplaninę, że jest to jakieś święto Maryi Królowej Polski, a będą to mówić spadkobiercy tych, którzy przeciw Konstytucji 3 Maja najgłośniej protestowali. Chyba nigdy wcześniej nie było tak silnej świadomości, że Kościół katolicki nie ma nic wspólnego z prawdziwym patriotyzmem, chyba nigdy wcześniej sytuacja nie była wyraźniejsza – uzurpująca sobie prawo mówienia w imieniu narodu mniejszość wyklucza większość i pozbawia ludzi praw obywatelskich. Rozbita opozycja nie daje na to przyzwolenia, ale nie umie nawet powiedzieć, co ją łączy. Intelektualny zamach stanu nie musi być mrzonką. Mrzonką jest bredzenie, że dni rządzącej koalicji są policzone. Są policzone od pierwszego dnia do dziś. Jutro w znacznym stopniu zależy od tego, czy potrafimy ten intelektualny zamach stanu zorganizować. Możemy oczywiście modlić się, żeby ta koalicja rozsypała się bez naszej pomocy, żeby dyktator zniknął, żeby stał się jakiś cud, ale przypisywanie modlitwom siły sprawczej nie jest rozsądne.

Napisany w 2012 roku artykuł Stefana Bratkowskiego wzywający do intelektualnego zamachu stanu przeszedł bez echa. Artykuł bardzo erudycyjny, zaledwie zapraszający do dyskusji w wąskim gronie, opublikowany w momencie nakręcania sentymentów wokół teorii spiskowej opartej na tragedii w Smoleńsku. Autor próbował w nim wyjaśnić sens Konstytucji 3 Maja i jej najbardziej istotne dziedzictwo. Pokazywał jak we Francji stworzono klasę polityczną, której głównym zajęciem była i jest nadal walka o stołki i dostęp do żłobu. Marzył o państwie opartym na silnym samorządzie lokalnym, o rządzie kontrolowanym przez Sejm, ale niezależnym od kaprysów sejmowej większości, o ustroju, który nie zachęca zawodowych wybrańców narodu do nieustannej prywaty. To wymaga rozpoczęcia debaty nad ustrojem naszej demokracji. Czy taką narodową debatę może poprzedzić intelektualny zamach stanu? Moim zdaniem wręcz musi. Bowiem najpierw musimy ustalić, co nas łączy i wspólnie publicznie zademonstrować siłę naszego przywiązania do tego celu, żebyśmy mogli rzeczowo rozmawiać o tym, co nas dzieli.

Rok po roku zbliżająca się rocznica uchwalenia Konstytucji 3 Maja przypomina mi historię tej Konstytucji i budzi gniew, bo wiem, jak za kilka miesięcy wyglądać będzie kolejne świętowanie 11 listopada. Demokracja z definicji nigdy nie jest i nie może być idealna, demokracja jest zgodą na porządek w dyskusji, jest przeciwieństwem anarchii i nagiej siły. Demokracja wymaga zgody na rządy prawa. Właśnie ta zgoda jest intelektualnym zamachem stanu, który musi być demonstracją siły. I jest to możliwe.


Andrzej KoraszewskiPublicysta i pisarz ekonomiczno-społeczny.  Ur. 26 marca 1940 w Szymbarku, były dziennikarz BBC, wiceszef polskiej sekcji BBC, i publicysta paryskiej „Kultury”.

Więcej w Wikipedii


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Job association to biological sex began 5,000 years ago – study

Job association to biological sex began 5,000 years ago – study

TAMAR BEERI


The findings support the claim that the source of gender inequalities are partially rooted in the Neolithic period and its colonization of Europe by farmers.

A facial reconstruction of a 5600 year old skull found on the Maltese island of Gozo is seen during Jewellery Through the Times, part of Fashion Week Malta, in which models presented replicas of jewellery worn in Neolithic Malta, in Lija outside Valletta, May 7, 2013. The replicas were recreated wit / (photo credit: REUTERS/DARRIN ZAMMIT LUPI)

There has long been a deeply-engrained social correlation between certain jobs and specific genders. New research dates this correlation back to the Neolithic period, when sex was synonymous with certain types of labor.

Stone tools buried in graves provide evidence to a separation of labor according to sex, according to a new study by researchers from Consejo Superior de Investigaciones Científicas in Spain.

The peer-reviewed open-sourced study presented in PLOS analyzed over 400 stone tools which were buried in graves throughout Europe from the Early Neolithic period – which began approximately 5,000 years ago – to understand the use of each tool was. They then looked at the biological sex of the person it was buried with.

Through this method, researchers found a consistent correlation; males were more commonly buried with tools used for hunting, butchery, woodwork, or generally violent tools, while females were more often buried with stone tools used on leather or animal hides. These findings also expanded the range of tasks “known to have been carried out” by both men and women of the time.

There were, however, certain geographical exceptions and differences, depending on the community in Europe, suggesting that farming patterns – and labor sharing by sex – were different as they spread across the continent.

That said, the study took into account that the graves may not be accurately representing the everyday life of the times. However, the researchers noted, they did depict symbolic versions of sex with gender roles that are stigmatized today.

The study noted also that early findings suggest that females and children were more physically battered than the males, while the male adults were the ones most often found with interpersonal violent stone tools or weapons.

“Task specialisation is considered to have had a foundational role in the emergence of property, surplus accumulation, political power concentration and social exploitation,” the study remarked. “However, these processes are often interpreted without considering possible sexual divisions in labour and gender symbolic systems, often allowing a binary gender hierarchy dominated by males to be an implicit factor in Neolithic social systems.”
The findings support the claim that the source of gender inequalities are partially rooted in the Neolithic period and its colonization of Europe by farmers.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


As Names of Victims Emerge, Mount Meron Survivors Recount Details of Disaster: ‘I Couldn’t Stop’

As Names of Victims Emerge, Mount Meron Survivors Recount Details of Disaster: ‘I Couldn’t Stop’

Benjamin Kerstein


Ultra-Orthodox Jewish man reacts as he takes part in a funeral for Rabbi Elazar Goldberg after he died during Lag B’Omer commemorations, in Jerusalem April 30, 2021. REUTERS/Ronen Zvulun

Information on the Mount Meron tragedy — in which the annual Lag B’Omer celebration turned into a catastrophe after 45 people were crushed to death by the crowds, and over 150 injured — continued to come in on Friday, with those injured speaking out and details emerging on those who lost their lives.

Haim, who was injured in the incident, told Channel 13 that he and others were crushed beneath the crowd, and “we got to a situation where people couldn’t breathe. Hundreds of people were there, I heard shouts of ‘I can’t breathe,’ it was insane.”

Gil, who was moderately injured, described the events as well, saying, “We went into a passageway with stairs, around four by nineteen meters in size, a place meant to hold something like 50 people at most, and I think there were something like more than 500 people there.”

“The front row just fell,” he continued, “and those above didn’t see that it fell and continued to push and there were a lot of people. One row after another row after another row … There were many tragedies.”

However, he said, “there was also a fantastic rescue team there.”

Another, anonymous, eyewitness told the outlet, “General chaos, that’s what happened.”

He said that the initial cause of the incident was a slippery iron walkway, followed by a flight of stairs. “It was a recipe for disaster,” he said, “because suddenly — boom, glitch.”

He added that he was in flat-soled shoes, and as a result, “I couldn’t stop, and suddenly I saw one falling on top of another, and then the screams started.”

Haim Spielberg, a volunteer with the emergency service ZAKA, called the scene “one of the hardest tragedies I’ve ever dealt with. … I saw dozens of people lying on the floor. … There were screams for help from everywhere. There was a smell of death and grief in the air.”

He said that he and other volunteers were particularly shocked by the victims’ cell phones, which never stopped ringing as relatives attempted to check on their condition.

“Tears fell from my eyes when I saw on the telephone screens ‘mother,’ ‘father,’ or other worried family members.”

Israeli news site Walla reported that 32 of the dead have been identified so far, with 22 of the bodies being released for burial.

Among the dead were Moshe Mordechai Elhadad, 12, and Yosef David Elhadad, 18, two brothers from Jerusalem who were found in the narrow passageway. Another two brothers were also killed — Moshe Natan Neta Englander, 14, and Yehoshua Englander, 9.

Among the other victims were Rabbi Zvi Klagsbald, 43, who was a Kolel and yeshiva head, and left behind a wife and eight children.

Menachem Zakbach, 24, of Modi’in Ilit, left behind a pregnant wife and a one-year-old child.

Moshe Levi, 14, of Bnei Brak, was allowed to attend the event by his family as a reward for his attentive studies.

Rabbi Shimon Matalon, 37, who taught Talmud-Torah in Beitar Ilit, left behind ten children. His community issued a message saying he was “self-sacrificing, holy, and cleaving to the blessed name [God], with a shining face and love of Israel, happiness and faith were his lot, and he imparted and radiated this to all those around them.”

Haim Ozer Seller, 24, of Jerusalem, became the father of a girl two weeks ago.

Yehuda Leib Rubin, 27, left behind a wife and three children, and was the son of Yom Tov Rubin, an editor of a major Haredi newspaper.

Also killed was Shragi Gestetner, 28, a popular Haredi singer from Montreal, Canada who came to Israel specifically to perform at the Mount Meron event.

Yisrael Nabul, a Haredi event producer, told N12, “He was an extraordinary man who died in tragic circumstances.”

Because Gestetner’s entire family is in Canada and cannot reach Israel at the moment, it was decided that he would be buried in Jerusalem. Nabul took on the task of bringing as many people as possible to the funeral, as Gestetner had no relations or close friends in Israel itself. He used Haredi Whatsapp groups to put the word out, and five hundred people eventually attended.

“It was important to us that he not be buried alone,” said Nabul. “The Haredi community has lost a great singer, it’s impossible to describe the size of the tragedy.”


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com