Archive | 2021/08/07

“Zrobiłoby się remont, ale jak Żydzi przyjdą i zechcą odebrać? Wtedy papier na nic”. Mienie pożydowskie w Polsce

Jeden z najbogatszych osięcińskich Żydów, członek rady kahału, Baruch Hoffer, z pionowo odciętą połową siwej brody, którą trzyma żona (Fot. United States Holocaust Memorial Museum)


“Zrobiłoby się remont, ale jak Żydzi przyjdą i zechcą odebrać? Wtedy papier na nic”. Mienie pożydowskie w Polsce

Piotr Głuchowski


W synagodze sklep z ciuchami, zamiast chederu nowa kamienica, na cmentarzu kukurydza, na macewach asfalt

Po wojnie kto chciał, ten brał, tak tu było – mówi mi Barbara Skroś, która jest i nie jest właścicielką mieszkania przy placu Wolności 20. Jej rodzice przeprowadzili się do podzielonej na sześć domostw czynszówki z pobliskich Jarantowic. Wcześniej gnieździli się w dobudówce do młyna bogatych Żydów, Poznańskich. Po 1945 r. zamieszkali w ich kamienicy w samym centrum miasteczka naprzeciw kościoła. Nieformalnym gospodarzem domu został „pan Adam”, który przejął wcześniej stojącą na tyłach kamienicy żydowską olejarnię.

– Wszystkie domy na placu były czysto żydowskie – mówi mi Marek Walczak, osięciński fryzjer. Wychował się pod dwudziestką, a teraz prowadzi w parterze zakład z jednym fotelem i lustrem. – Po wojnie władza sprzedawała lokale za symboliczną złotówkę. Kto kupił, tego wpisywali w księgi. Tej kamienicy nie sprzedali, bo jeszcze żyła wnuczka właścicieli, Estera z Poznańskich Prusinowska. No i tak zostało, że dom jest jakby niczyj.

Sprawdzam w urzędzie gminnym. Mają tam fajną mapę przerobioną z Google’a. Na zdjęciu satelitarnym niespełna trzytysięcznego miasteczka starczy kliknąć w odpowiedni dach i wyświetla się status: metraż działki, budynku, numer księgi wieczystej, nazwisko właściciela. W przypadku kamienicy dwudziestki – „właściciel nieustalony”.

– Ludzie od wojny mieszkają tam, bo mieszkają – mówi mi zastępczyni wójta Monika Fabisiak. – Nie płacą nikomu czynszu. Rządzą się we własnym zakresie.

Tego się nie odkręci

Awantura zaczęła się z cicha, jakby pełzająco. W 2015 r. Trybunał Konstytucyjny zakwestionował brak ograniczeń czasowych przy stwierdzaniu nieważności wadliwej decyzji administracyjnej. Nikogo to wówczas nie podnieciło. Sześć lat później, miesiąc temu, Sejm znowelizował kodeks postępowania administracyjnego. Zgodnie z nowelą decyzje urzędnicze wydane 30 lat temu i wcześniej będą niewzruszalne. Jeszcze podczas prac nad projektem amerykański chargé d’affaires Bix Aliu napisał do marszałek Sejmu, że nowe prawo zamknie ocalonym z Holocaustu drogę do dochodzenia roszczeń za mienie bezspadkowe. Elżbieta Witek odpowiedziała, że „działania dyplomatyczne obcych państw mające na celu wywarcie wpływu na proces legislacyjny w Polsce są głęboko nieuprawnione”. Premier Morawiecki dodał, że pod jego rządami „Polska nie zapłaci ani złotówki, ani euro, ani dolara”, ponieważ spadkobiercą osób zmarłych bezpotomnie i bez testamentu jest, zgodnie z prawem, skarb państwa – i kropka. A Holocaust to Niemcy.

1 lipca członkowie Młodzieży Wszechpolskiej wysypali pod ambasadą Izraela tonę gruzu, w którą wetknęli tabliczkę: „Oto wasze mienie”. Na Facebooku wszechpolacy dopisali jeszcze: „Troszkę przekroczyliśmy wartość tego, co zostało po wojnie, ale (…) reszty nie trzeba”. Izraelczycy się zdenerwowali. Szef MSZ Jair Lapid oświadczył, że nowe polskie prawo „to hańba i poważny błąd”, który „uderzy w stosunki między naszymi państwami”. W odpowiedzi wiceszef polskiego MSZ Paweł Jabłoński wezwał kierującą ambasadą Izraela Tal Ben-Ari Yaalon i przekazał jej przetłumaczoną na angielski nowelizację razem z zapewnieniem, że ta nie jest wymierzona w prawa ocalonych i ich spadkobierców, służy jedynie zablokowaniu dzikiej i przestępczej reprywatyzacji. Budynki kupione, skomunalizowane lub upaństwowione przed 30 laty (i wcześniej) mają takimi pozostać, by lokatorzy mieszkali w spokoju. Co do nieruchomości ofiar Holocaustu, te przeszły na skarb III Rzeszy, a potem – państwa polskiego. I tego się już nie odkręci.

Ani Żydzi Polakom, ani Polacy Żydom nie pokazali w tym sporze żadnego przykładu mienia prawdziwie bezspadkowego. Żadnej kamienicy czy działki, która została po ofiarach Szoah i nikt (rodzina, gmina, skarb państwa) jej dotąd nie przejął. To nie znaczy, że takich przypadków nie ma. Są – tylko nie wiadomo jak wiele. Trzeba to sprawdzać ręcznie. Sprawdziłem. Wybrałem Osięciny, bo byłem tam w latach osiemdziesiątych. Została mi w pamięci XIX-wieczna kamienica z otworami w murze, przez które nieczystości spływały z założonych domowym sposobem wucetów prosto na podwórko. Nawet w tamtym czasie to się nie zdarzało. Zapytałem kogoś: „jak można?”. Usłyszałem, że dom nie ma ani kanalizacji, ani właściciela. O Żydach nikt wtedy nie mówił, nie pytał, nie wiedział.

Adela opluta na Rynku

Tymczasem Osięciny, Radziejów, Aleksandrów, Brześć Kujawski… to były sztetle w przedwojennym województwie warszawskim, a po 1939 r. – w niemieckim Kraju Warty, który ciągnął się aż po Kutno i Łowicz. W 1921 r. w Osięcinach mieszkało 436 Żydów i 384 chrześcijan. Ci pierwsi przybyli w XVII wieku z Niemiec i Holandii, byli drobnymi kupcami i rzemieślnikami. W XIX w. przyjechali liczniejsi, wysiedlani z głębi Cesarstwa Rosyjskiego (tzw. Litwacy) trudniący się m.in. złotnictwem i przepisywaniem na pergamin krótkich fragmentów Tory. Te umieszczano potem w mezuzach przy wejściu do tysięcy żydowskich domów w szerokiej okolicy. Na osięcińskich futrynach też jeszcze widać ich ślady. Miasteczko zwane było w jidysz Ort Tora. Stała tu kryta blachą bożnica z emporą dla kobiet (po wojnie zamieniona w sklep); był bet midrasz (cheder) do studiów talmudycznych dla chłopców i mężczyzn, przy nim pierwsza w mieście latarnia. Była mykwa (rytualna łaźnia) i jesziwa rabina Dawida Zalmana; był też cmentarz zwany przez chrześcijan „kircholem” – dziś macewy z niego utwardzają drogę z Osięcin do Borucinka.

Prócz pochylonych nad Torą chasydów-chałaciarzy zrzeszonych w Agudas Szlojmej Emunej Jisroel (Związek Prawdziwie Wiernych Izraelowi) mieszkali tu i Żydzi świeccy, chodzący po ulicy w spodniach i marynarkach. Działały: żydowska kasa chorych; kółko teatralne i biblioteka; lewicowy związek syjonistyczny dowodzony przez Lejbusza, syna pielęgniarza, i organizacja syjonistów-prawicowców Betar, której przewodził Yitzhak Poznański, syn bogacza spokrewnionego z łódzkim królem bawełny, Izraelem. Ów bogacz, główny rabin Osięcin Gershon Poznański z linii Sochaczewerów, był właścicielem kamienic (między innymi tej na dzisiejszym placu Wolności 20) oraz dwóch wielkich młynów, które zaopatrywały w mąkę koszerną Włocławek, Łódź i Warszawę.

Mieszkała też w Osięcinach Adela Rejchert, nazywana przez swoich „szaloną”, ponieważ od lat nastoletnich zadawała się głównie z gojami. Po ukończeniu lat 20 uciekła z miasteczka wraz z chrześcijaninem, którego nazwiska nikt już nie pamięta. Czytam rozdział o niej w opublikowanej jedynie po niemiecku autobiografii osięcińskiego Żyda Rafaela Olewskiego pt. „Tor der Tränen” (Wrota łez). Nie ma tu zdjęcia Adeli, są inne. Oto mieszkający w Rynku rabin Abram Noeh Najman z córką: brodaty starzec o lasce i uśmiechnięta brunetka z wielkim, secesyjnym kokiem. Niżej zdjęcie jednego z najbogatszych osięcińskich Żydów, członka rady kahału, Barucha Hoffera, z pionowo odciętą połową siwej brody. Za nim stoi roześmiany umundurowany Niemiec, który prawdopodobnie kazał mu tę brodę zgolić. Data: „krótko przed deportacją 1942″. Adela była już wtedy z powrotem w mieście. Według Olewskiego gestapo przywiozło ją spod Szczecinka, gdzie żyła – wychrzczona – podając się za etniczną Polkę. „Oficer odpowiedzialny za kwestię żydowską wezwał nas wszystkich na Rynek i tam wyjaśnił, że zgodnie z narodowosocjalistycznym prawem Rzeszy i wolą Adolfa Hitlera żaden Żyd czy Żydówka nie ma prawa opuszczać społeczności, w której się urodzili”. Teraz będzie kara. Wyczytani po imieniu krewni Adeli musieli kolejno podchodzić i pluć na „szaloną”. Po tym incydencie Rejchert faktycznie zwariowała.

Niezręcznie za plecami prywatyzować

Ostateczną wywózkę poprzedziło uroczyste palenie ksiąg z bożnicy i chederu, rozbiórka żydowskiego cmentarza, zamiana synagogi na warsztat stolarski. Do tego „łaty” z gwiazdą Dawida na piersiach, liczne kontrybucje na rzecz III Rzeszy, zakaz chodzenia chodnikiem i mniejsze, wstępne wywózki – na przykład do obozu pracy w Mogilnie (tam pojechał Olewski).

– Wreszcie jednego dnia Niemcy i policjanci zapędzili Żydów do kościoła – wspomina wydarzenia z 16 kwietnia 1942 r. Barbara Skroś. Kościół jest murowany, od kamienicy z numerem 20 oddziela go trawnik i szosa. Niecałe cztery setki Żydów zmieściły się tam bez problemu. – Od strony Izbicy przyjechały ciężarówki, całe metalowe. Niemcy ich wpychali, aby jak najwięcej, ubijali kolbami, jak bydło, jak worki z piaskiem. Płacz był, krzyki, błagania. Później domy po Żydach rozdysponowali. Naszą kamienicę, razem z olejarnią, dostał niejaki Radke. Niemiec albo folksdojcz. Uciekł w czterdziestym piątym.

– Po wojnie Żydzi, którzy się gdzieś przechowali, zamieszkali w domu naprzeciw dzisiejszej Biedronki – mówi mi fryzjer Walczak, gdy zamawiam u niego strzyżenie z podgoleniem. – Tylko że w lasach za Orlem siedzieli jeszcze bandyci. Akowców udawali, ale to byli zbóje. Wjechali tu naraz nocą i resztę Żydów zabili. Wszystkich, prócz jednej osoby.

– Pan powie o Prusinowskiej i o „panu Adamie”.

– Nazywał się Naparty i podobno przechował Prusinowską w Łodzi. Dlatego mu zostawiła i dom, i olejarnię. A sama wyjechała wnet do Izraela.

– Nie chciała domu sprzedać?

– Myślała, że może wróci albo jej potomkowie. Kazała nowym lokatorom, czyli mym rodzicom i Skrosiom, i Napartym, i takim Szymkowskim, dbać o to jak o swoje. No i rodzice dbali. Byliśmy tu inicjatorami przyłączenia wody, bo do lat siedemdziesiątych brało się tylko z pompy, która w Rynku stoi.

Mówię fryzjerowi, że Szymkowskich – brata i siostrę – znałem osobiście. W latach osiemdziesiątych on odnawiał kościoły, ja – student konserwacji – byłem pomocnikiem. Walczak się robi cieplejszy. – Z tą symboliczną złotówką po wojnie, to powiem panu prawdę, nie było tak łatwo wcale. Domy pożydowskie szły, ale za łapówy dla ówczesnej władzy. Wiem to od rodziców. Jeszcze za Gomułki przepisy robili.

– Dziadek mógł tę kamienicę pod dwudziestką kupić, a nie chciał – mówi mi wnuczka Adama Napartego, która mieszka w Rynku. – Po pierwsze, za komuny dużo mieć to nie było najlepiej widziane. A dziadek miał już tartak i tę olejarnię. Po drugie, Prusinowska pisała z Izraela; pytała, czy dziadek dba, jak kazała. Niezręcznie by było pisać do niej, że wszystko w porządku, tymczasem za plecami dom sprywatyzować.

Prusinowska nie żyje co najmniej od 40 lat. Pytam lokatorów, jak się mieszka w „niczyim”.

– Normalnie, tylko bez czynszu – mówi Barbara Skroś. – Prąd, wodę, wywóz śmieci, wszystko trzeba płacić. Łazienki porobiliśmy sami, olejarnię rozebraliśmy, postawiliśmy garaż, pan widzi…

Widzę. Dziur, przez które płynęły fekalia, już nie ma – zamurowane. W miejscu tłoczni oleju stoi na podwórzu niebieski volkswagen i gumowy basen w tym samym kolorze. Wnętrza niewielkich mieszkań wołają o remont, ale widziałem w Osięcinach lokale w gorszym stanie.

– My już swoje mieszkanie na córkę przepisaliśmy – mówi mi dalej Skroś.

– W urzędzie?

– U notariusza, prywatnie. Że przez zasiedzenie. Ma teraz córka papier. Zrobiłoby się nawet generalny remont, ale jak Żydzi przyjdą i zechcą odebrać? Wtedy papier na nic.

– Słyszałem, że pani Prusinowska zmarła bezpotomnie.

– Tak, ale mało oszustów od fałszywych roszczeń? Przyjedzie taki – i oddaj! No… można by i oddać – tylko nie ma komu.

Może – bo szalona, może – bo ochrzczona

23 lipca nowelizację kodeksu przyjął Senat. Wprowadził dwie poprawki. Pierwszą jest trzymiesięczne vacatio legis. Druga zakłada, że sprawy reprywatyzacyjne i odszkodowawcze w toku – a są ich dwa tysiące – będą dokończone. Jednak nawet w przypadku uznania roszczeń nie będzie zwrotu w naturze. Tego samego dnia izraelski „Haarec” podał, że rząd w Jerozolimie poprosił administrację USA o zablokowanie nowych przepisów wszelkimi środkami. Efekt: 12 senatorów z USA zaapelowało do prezydenta RP, by nie podpisywał noweli. Na razie wraca ona do Sejmu.

Wywiezieni z Osięcin Żydzi pojechali do odległego o 60 km obozu zagłady SS-Sonderkommando Kulmhof. Jeżeli ciężarówki miały faktycznie metalowe budy (jak zapamiętali z opowieści rodziców Barbara Skroś i fryzjer), mogły to być używane od grudnia 1941 r. mobilne komory gazowe. To by oznaczało, że do Chełmna nad Nerem dojechały zwłoki.

„Jedną osobą”, która przeżyła powojenną egzekucję ocalonych, była Adela Rejchert. Może dlatego, że szalona, a może – bo ochrzczona. Sprawcy – wbrew wiedzy i pamięci fryzjera Walczaka – nie byli „udawanymi akowcami”, ale oddziałem kilkunastoosobowej organizacji o dumnej nazwie nazwie Pułk Ziemi Kujawskiej AK. Feralnej nocy z 29 na 30 września 1945 – a więc już po rozwiązaniu ogólnopolskiej AK przez gen. Okulickiego – dowodził nimi 17-letni (!) Jerzy Gadzinowski „Szary”, którego biogram widnieje na stronie „żołnierzy wyklętych” z nagłówkiem “Bohaterowie” w witrynie IPN.

Poza szaloną Adelą z „domu naprzeciw Biedronki” uratował się jeszcze jeden Żyd. Ranny opuścił Osięciny na zawsze. 22 lutego 1946 Sąd Wojewódzki w Poznaniu na sesji pokazowej w Bydgoszczy skazał „Szarego” na śmierć m.in. za zabicie w Osięcinach rzeźników Mosze Borkowicza i Moryca Gutowskiego. W chwili rozstrzelania Gadzinowski miał 18 lat i trzy miesiące. Pochowano go w wykopanym nocą dole, gdzieś w okolicach Fordonu.

W dzisiejszych Osięcinach nie ma żadnego upamiętnienia 400 lat historii tutejszych Żydów. W synagodze działa sklep z ciuchami na wagę, w miejscu chederu stoi nowa kamienica, w miejscu „kirchola” rośnie kukurydza, na utwardzonej macewami drodze do Borucinka leży nowy asfalt.

Pytana, co będzie z kamienicą nr 20, zastępczyni wójta Monika Fabisiak wzrusza ramionami: – Nikt nie ma pomysłu, co dalej.


Korzystałem z:
Rafael Olewski, „Tor der Tränen”,
Selbstverlag 1983; Historia społeczności żydowskiej Osięcin, sztetl.org.pl, dostęp 27.07.2021;
Żołnierze Wyklęci. Zapomniani Bohaterowie, podziemiezbrojne.ipn.gov.pl, dostęp 27.07.2021
.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


The Academy, Palestine, and the Quest for a Utopia Without Jewish Peoplehood

The Academy, Palestine, and the Quest for a Utopia Without Jewish Peoplehood

Jarrod Tanny


Antisemitic tropes are often anchored in scholarship that claims to reveal how “Zionism” afflicts the world and is even connected to inequity and suffering in America.

.
Demonstrators gather outside Downing Street demanding justice for Palestine on June 12, 2021 in London, England. (Photo by Chris J Ratcliffe/Getty Images)

Palestine is a queer issue.
Palestine is a disability issue.
Palestine is a climate justice issue.
From Standing Rock to Palestine our lands are not for sale.

These are just some of the slogans popular among activists for Palestine. Each one links people, territories, and phenomena that have nothing to do with each other. For this reason, they should be rejected entirely. Yet they are not.

Why have such blatantly erroneous slogans secured such a tenacious foothold and garnered such appeal?

It would be easy to dismiss this phenomenon as a consequence of “the longest hatred”: the Jew is the eternal demon of western Christendom and the most logical target. But it is far more complicated.

While the medieval charge of ritual murder seems absurd to us today, it carried weight in earlier times because it was rooted in a Christian theology that many believed. The same is true today with the antisemitism of the left, which has been built upon an academic edifice that uses the latest trends in the humanities to center Palestinians in the social justice movement and, in turn, demonize Zionism and Israel as universal oppressors.

Academics carry tremendous weight in America and in Europe. What is taught in the classroom and articulated in academic scholarship trickles down to opinion editorials in mainstream publications and at protests around the nation.

WHAT IS TAUGHT IN THE CLASSROOM AND ARTICULATED IN ACADEMIC SCHOLARSHIP TRICKLES DOWN TO OPINION EDITORIALS IN MAINSTREAM PUBLICATIONS AND AT PROTESTS AROUND THE NATION.

Intersectionality—as interpreted on campus today irrespective of its original meaning—claims that all oppressions are linked; unless everyone is free, nobody is free. For this to have relevance to Israel-Palestine, Israel and its supporters must be centered as the universal oppressors. Scholar-activists—in gender studies, queer studies, disability studies, ethnic studies—have achieved this through ideologically driven frameworks that do not hold up under scrutiny. But among the left, facts do not matter; feelings are what count.

Here, I have identified some of the deceptive theories that make up today’s so-called scholarship—ideas that demonize Jews and sanctify Palestinians. Zionists are under assault, and we cannot win in the academy unless we understand the deception our opponents are practicing.

Anti-Zionists have developed a framework similar to that of the Nazis, for whom the Jews had to be global, conspiratorial, and the beneficiaries of an apocalyptic transnational war, not just “a degenerate race” in our neighborhood (as they viewed the Polish people, for instance). This justified the elimination of every Jew from the face of the earth, not just from Germany and adjacent territories.

For anti-Zionists, Zionists and Israel must be global, conspiratorial, and beneficiaries of the “global system of oppression” against which social justice activists fight if liquidating Israel is going to resonate beyond Arabs with direct ties to the region. To that end, antisemitic tropes are often anchored in scholarship that claims to reveal how “Zionism” afflicts the world and is even connected to inequity and suffering in America.

Points made consistently in academic scholarship include the following:

1) Zionism is an assault against indigenous peoples, a form of white racism against people of color, and an instance of European imperialism.

According to this logic, Israel was constructed through the same historical processes that led to the colonization of the Americas, the genocide of Native Americans, and the enslavement of Africans. Palestinians are “indigenous people of color,” and their liberation is connected directly to justice for Native Americans, Black Americans, and anyone else who is not white.

2) Jews are the beneficiaries of structural racism in America and mask this by claiming victimhood.

According to this logic, Jews enjoyed tremendous social mobility in the U.S. for an immigrant community because they were granted legal status as “white people” and not subjected to the same victimhood they experienced elsewhere. Jews succeeded only because of their complicity in white supremacy, despite their perpetual claim to victimhood because of the Holocaust and a history of discrimination that has no relevance in America.

3) Palestine is a queer issue and Israel is guilty of perpetuating homophobia.

According to this logic, Israel is “pink washing,” using its “gay liberation practices” as cover to oppress Palestinians. At the extreme it has been argued that gay Palestinians suffer for being gay because of Israeli occupation, not because Hamas and the Palestinian authority persecute gay people with alacrity.

4) Palestine is a disability issue.

The field of disability studies and Rutgers Professor Jasbir Puar in particular have done a great deal of work here, and I would argue this is as creative as it gets: Israel deliberately maims Palestinians; shoots them so they are physically disabled; tampers with their food supply so their growth is stunted; withholds medication; and experiments on Palestinian bodies and harvests their organs.

5) Palestine is a climate justice issue because Israelis deliberately poison the Palestinian landscape to render it uninhabitable.

According to this narrative, Israel has deliberately made Gaza uninhabitable in multiple ways; it has damaged its arable land through dangerous herbicides, indiscriminately dropped bombs that have ruined the soil, and polluted the water through the injection of sewage. But it is a universal issue because “the catastrophic climate crisis is fueled by global inequality and engineered by complicit governments and corporations.” And “warfare, a pillar of Israel’s economy, is one of the world’s most polluting industries.” In other words, we are living in a climate emergency from America to China, and Israel’s occupation of Palestine is decimating our planet.

These five claims come together to signify that “Zionism” is anti-native, imperialist, white supremacist, Islamophobic, homophobic, and ableist. Intersectionalist social justice cannot be achieved at the global level until those guilty of preventing it—Israel and the Jews who support it—are quashed.

Some ask: is this antisemitism?

The bigger question is: does it matter if we call it antisemitism? It does. Jews are being held to a double standard through carefully worded academic discourse. Jews are the only ethno-national community—aside from white Christian Europeans who conquered most of the globe from 1500 C.E. onward—accused of these practices.

Some also ask: is this double standard sufficient to brand anti-Zionism as antisemitism? It is, if only because the anti-Zionist left has underpinned its “intersectionalist” model with unambiguous anti-Jewish stereotypes. Such tropes include, but are not limited to the following:

1) Disloyalty/dual loyalty/Jewish money

Representative Ilhan Omar is, perhaps more than anyone else, a key player in this regard. Her “all about the Benjamins” tweet (retweeted by David Duke) and those that followed it brought the specter of Jewish disloyalty and influence through Zionist finances into public discourse. This is the most pervasive antisemitic trope of modernity that has resonated across the political spectrum from the French Revolution onward.

2) Global conspiracy to profile and murder Black Americans

In 2017, Jewish Voice for Peace refashioned the “Protocols of the Elders of Zion” through their “Deadly Exchange” campaign. It argued that Israel and “Zionist organizations abroad” are engaged in a covert program to have American police forces trained by the IDF. Why are they being trained? In order to better racially profile and murder people of color, thereby ensuring that white supremacists remain in power.

The “Deadly Exchange” has been thoroughly debunked by Professor Miriam Elman and others. But it is important to note that this accusation is identical to the so-called “white genocide” charge, mirroring the neo-Nazi slogan “Jews will not replace us,” made infamous at Charlottesville in 2017. The only difference is that the beneficiaries and victims are inverted. For neo-Nazis, people of color benefit and white people suffer. For the anti-Zionist left, it is white supremacists who benefit and people of color who suffer.

WHAT IS CONSISTENT IS THE IDENTITY OF THE INTERMEDIARY: IT IS THE JEW, WHO IS ENGAGED IN AN INTERNATIONAL PLOT TO SOCIALLY ENGINEER THE AMERICAN POPULATION IN ORDER TO ASSERT POWER COVERTLY FROM THE SHADOWS.

What is consistent is the identity of the intermediary: it is the Jew, who is engaged in an international plot to socially engineer the American population in order to assert power covertly from the shadows. The Deadly Exchange is a reconfiguring of the “Protocols” for a twenty-first-century “woke” audience.

3) Body snatching/baby killing/organ harvesting

The ideas of body snatching, baby killing, and organ harvesting were made popular by Professor Jasbir Puar, who notoriously accused Israel of harvesting organs in 2016. Such charges are now rampant in leftist circles. Denunciations of Zionist baby killers were ubiquitous during the May 2021 Israeli-Gaza fighting. Blood libel, the charge of Jewish ritual murder, first surfaced in the twelfth century. It was endorsed throughout the centuries by clergy, and even university professors such as Johann Andreas Eisenmenger at the University of Heidelberg in his book “Judaism Unmasked,” published in 1700. And it is a charge that is alive and well on the left today, refashioned using social justice-friendly discourse.

recommended by: Leon Rozenbaum
Academics—people with doctorates from prestigious institutions—propagate these tropes in the classroom and in their scholarship, and they usually do so without ever using the word “Jew,” without ever explicitly advocating for violence against Jews, and without using the language of biological race utilized by the Nazis. Instead they deploy seemingly innocuous phrases like “dismantling Zionist oppression,” “liberating Palestine from the River to the Sea,” and “decolonizing the Apartheid state.”

But the meaning is the same; there is no place for a Jewish nation in the comity of nations; it needs to be replaced by Palestine, and only when Palestine is free “from the river to the sea” will everyone else in the world be free.

The claim that academics function in a bubble with little impact on society at large is a myth. If “there was a uniquely German phenomenon that prepared the ground for Nazism, it was not the spread of antisemitism among the population in general; but its spread among the intellectual elites,” writes Yehuda Bauer in “Rethinking the Holocaust,” insisting that “without the enthusiastic support of the intelligentsia, neither war nor Holocaust would have ensued.”

Academics play a key role in the mainstream spread of antisemitic tropes.

The academy in twenty-first-century America is an incubator of Jew hatred, masked as “Palestinian advocacy.” What can be done to stop this? We need trained scholars in Jewish studies who will stand up and defend their community. But few have done so. Most have remained silent, while a very vocal minority has sided with the anti-Zionists. Why?

Perhaps because they believe that to be admitted into leftwing academic circles they need to demonstrate their commitment to ending Zionist oppression, which, in practice, means they need to sign off on leftwing antisemitism. If the Jewish experts insist that anti-Zionism is kosher, then it must be kosher.

This was made abundantly clear during the May 2021 Gaza-Israel war, when over 400 hundred self-professed Jewish experts publicly sided with the Palestinians. Natan Sharansky and Gil Troy have branded these Jewish studies professors as Un-Jews because they are undoing Jewish peoplehood. But what they are doing is far worse than that: they are signaling that Jews who participate in Zionism pose a threat to all humanity. In essence the “Un-Jews” are telling the academy that Zionists are Un-Persons.


Jarrod Tanny is an associate professor and Charles and Hannah Block Distinguished Scholar in Jewish History at the University of North Carolina, Wilmington. He is the author of “City of Rogues and Schnorrers: Russia’s Jews and the Myth of Old Odessa” (Indiana University Press).


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


ARMED “PALESTINIAN ARABS” FROM GAZA BREAK INTO ISRAEL

ARMED “PALESTINIAN ARABS” FROM GAZA BREAK INTO ISRAEL

Micha Gefen


With rhetoric increasing between Israel and Iran as well as Hezbollah preparing an invasion of Northern Israel, Gazans appear ready to take their fight forward

 .
Four Gazan Arabs – three with knives, broke into Southern Israel at two different times. The IDF apprehended the would be invaders rather quickly thanks to surveillance equipment. While this was not a formal invasion or a major terrorist attack there is a subtly warning in the event – Israel’s Gazan border is not perfect.

This message is an important one for the country. Israelis often times relegate the Gaza area as one of rocket fire and not ground invasions. However, it was not too long ago that Gazan terrorists tried to dig their way under Israeli communities. The practice was so widespread, residents did not know where the tunnels were and expected a horde of terrorists from Gaza to ambush them at any time.

The four “palestinian” Arabs are a real reminder that attackers from Gaza are a very real possibility and the government must take heed.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com