Archive | October 2021

Ancient 1,700-year-old coins found on Israeli beach

Ancient 1,700-year-old coins found on Israeli beach

JERUSALEM POST STAFF


Israel Antiquities Authority marine archeology department head Yaakov Sharvit noted the coins might have belonged to an ancient ship sailing the Mediterranean Sea.

The ancient bundle of coins found on Habonim beach in Israel.
(photo credit: OFIR HAYAT)

Ancient coins dating to 1,700 years ago were discovered by a family during a camping trip on an Israeli beach near Atlit on Tuesday.
Yotam Dahan, a tour guide from Klil in northern Israel, found a bundle of antique coins during a family camping trip in Habonim beach.

The bundle of coins, weighing a total of 6 kg., agglutinated after years of lying underwater. They were determined to have been used in the fourth century CE, following an inspection by expert Dr. Donald Tzvi-Ariel.

After posting photos of the coins to Facebook, Dahan was contacted by Israel Antiquities Authority’s (IAA) Haifa District director Karem Said to identify the exact location of the discovery on the beach.

IAA marine archeology department head Yaakov Sharvit noted the coins might have belonged to an ancient ship sailing the Mediterranean Sea.

“Archaeological sites are prevalent all along the Habonim beach strip,” Sharvit said. “Archaeological records show vessels were often washed ashore along with all their cargo,” he added.

“The bundle of coins found shows they were packed together and agglutinated due to oxidation of the metals,” Sharvit noted.

Dahan generously handed the coins to IAA’s Treasures of the State Department and was subsequently given a certificate of appreciation by the IAA.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Waffen SS. “Moim honorem jest wierność”. Kim byli europejscy pomocnicy Hitlera?

Zwarte Soldaten (Archiwum)


Waffen SS. “Moim honorem jest wierność”. Kim byli europejscy pomocnicy Hitlera?

Bartosz T. Wieliński


Kolaborantów od Łotwy po Francję łączyły strach przed komunizmem oraz antysemityzm. Ale w Waffen SS na wysokich szczeblach dowodzenia gardzono cudzoziemskimi żołnierzami i używano jako mięsa armatniego.

Bartosz T. Wieliński: Dlaczego tylu Europejczyków zdecydowało się kolaborować z Hitlerem? Trudno uwierzyć, że w kilka miesięcy po podbiciu ich krajów przez III Rzeszę uwierzyli w ideologię nazistowską.

Christopher Hale, autor wydanej w Polsce książki “Kaci Hitlera”: Powody były różne. Wielu Europejczyków było oportunistami. Niemcy wygrywali, więc ci uznali, że lepiej być po ich stronie. Inni chcieli zarobić – podczas deportacji Żydów dochodziło do szabrowania na gigantyczną skalę. Trzeba było tylko być we właściwym miejscu we właściwym czasie, no i po właściwej stronie. Kolaboracja przebiegała na różnych poziomach. Z jednej strony mieliśmy ludzi, którzy wstępowali do kontrolowanych przez Niemców policji, jednostek pomocniczych Wehrmachtu czy dywizji Waffen SS. Tysiące ludzi kolaborowało, pracując w administracji.

To, co spinało kolaborantów od Łotwy po Francję, to był ich strach przed komunizmem oraz antysemityzm. Naziści zamienili podskórną niechęć do Żydów na język, którym posługiwała się cała europejska skrajna prawica. Główną figurą był mityczny żydowski bolszewik, którego skrajna prawica widziała w miejscowych komunistach, ale też wśród ludzi zamożnych. I nagle okazywało się, że wszyscy oni byli Żydami, z którymi walczyli Niemcy. Nawet ci zasymilowani sąsiedzi.

Dramat zachodnioeuropejskich Żydów polega właśnie na tym, że najpierw czuli się Niemcami, Francuzami, Holendrami, a dopiero potem Żydami. Ale dla nazistów i ich pomocników to nie miało znaczenia.

Antysemityzm i strach przed komunizmem były tak mocne, że tysiące Europejczyków założyło mundury wrogiej armii?

– Tak. Nawet francuscy kolaboranci, którzy nosili mundury dywizji grenadierów Waffen SS ”Charlemagne” , uważali, że walka z bolszewikami jest ważniejsza niż okupacja ich kraju przez Wehrmacht. To był mniej palący problem od widma komunistycznej nawały.

Niemcom zależało, żeby Francuzi kolaborowali: Paryż się w czasie wojny warszawizowałW Holandii wielu sądziło, że razem z Niemcami należą do germańskiej rodziny, a niemiecka propaganda umacniała ich w tych przekonaniach. Skoro jesteśmy spokrewnieni, to jesteśmy sojusznikami. Tym bardziej że mamy wspólnego wroga – bolszewików, czyli Żydów.

Wystarczy spojrzeć na statystyki, by zobaczyć tragiczny skutek: w obozach zagłady zginęło 75 proc. holenderskich Żydów. Adolf Eichmann, główny logistyk Holocaustu, chwalił holenderskich kolaborantów za to, że w dużej mierze dzięki nim deportacje do obozów przebiegały bardzo gładko.

Jak Niemcy traktowali kolaborantów?

– Nieufnie. Pokazuje to przykład Léona Degrellego, belgijskiego konserwatysty, który stanął potem na czele dywizji SS ”Wallonien”. Gdy Niemcy zajęli Belgię, za wszelką cenę chciał z nimi współpracować. Ale naziści trzymali go na dystans. Po pierwsze, był Walonem, a nie “germańskim” Flamandem. Po drugie, niepokój Niemców budził jego entuzjazm – na takich jak Degrelle patrzono niechętnie, bo w przyszłości mogło się okazać, że będą czegoś chcieli od Niemców. Degrelle domagał się utworzenia Wielkiej Belgii, co dla Hitlera było wykluczone.

Leon DegreeleLeon Degreele onrlodz.com.pl/publicystyka/artykuly/718-leon-degrelle-dzialalnosc-nacjonalistyczna-i-wspolczesna-ocena-postaci

Podobnie było z Litwinami. Nacjonalistów o ultraantysemickich przekonaniach Niemcy ściągali do Berlina i zapewniali, że Hitler odbuduje z ich pomocą wolną Litwę. Gdy w czerwcu 1941 r. Wehrmacht wkroczył na Litwę, nacjonaliści natychmiast ogłosili niepodległość, ale po kilku godzinach Niemcy ją anulowali. Wtedy zawiedzeni nacjonaliści skoncentrowali się na oczyszczaniu kraju z bolszewików. Dochodziło do straszliwych pogromów, i to właśnie było zadanie, jakie hitlerowcy przewidzieli dla kolaborantów.

A kiedy Niemcy zaczęli przegrywać wojnę, to czy kolaboranci nie tracili wiary w Hitlera?

– Tracili. Pytali: “O co walczymy?”, ale co z tego? Zdawali sobie sprawę z tego, że podpisali pakt z diabłem, i nie mają wyjścia, muszą mu służyć do końca. W najgorszej sytuacji byli ci, którzy zdecydowali się wstąpić do jednostek Waffen SS.

Na wysokich szczeblach dowodzenia cudzoziemskimi żołnierzami gardzono i używano jako mięsa armatniego.

Wystarczy spojrzeć na ukraińskie dywizje rekrutowane w Galicji – Niemcy rzucali tych ludzi do walki z Armią Czerwoną, zupełnie nie licząc się ze stratami.

Żołnierz Ochotniczego Legionu Hinduskiego podległa Waffen-SSŻołnierz Ochotniczego Legionu Hinduskiego podległa Waffen-SS Fot. Wikimedia Commons

Wśród jednostek tworzonych przez kolaborantów są oddziały rekrutowane spośród bałkańskich muzułmanów, narodów Azji Środkowej. Powstał nawet oddział złożony z Hindusów.

Jak to się miało do nazistowskiej ideologii rasowej?

– W kręgach SS krążyło wiele pseudonaukowych teorii, które uzasadniały tworzenie takich oddziałów. Szef SS Heinrich Himmler mówił, że będzie zbierał niemiecką krew wszędzie tam, gdzie tylko będzie w stanie ją znaleźć. Jeszcze przed wojną wysłał ekspedycję SS do Tybetu – antropolodzy stwierdzili związki tybetańskiej arystokracji z Aryjczykami żyjącymi w Europie. Było to stwierdzenie z pogranicza nauki i okultyzmu, ale wystarczyło, by Himmler uwierzył, że Wschód to rezerwuar niemieckiej krwi, którą można wykorzystać, by stworzyć Wielką Niemiecką Rzeszę.

Podobnie rzecz się miała z legionem indyjskim rekrutowanym spośród hinduskich jeńców walczących w armii brytyjskiej i wziętych do niewoli w północnej Afryce. Ten pomysł nie pochodził wprawdzie od Himmlera, lecz od Subhasa Chandry Bose, indyjskiego nacjonalisty, który w 1941 r. przybył do Berlina. Poparli go dyplomaci z niemieckiego MSZ. Legion liczył kilkuset ludzi i niczym szczególnym się nie wyróżnił. Ale gdy Himmler włączył Hindusów w skład Waffen SS, automatycznie uznano ich za Aryjczyków.

SS robiło – choć bez powodzenia – podchody nawet do polskich górali z tzw. Goralenvolk

Reichsführer SS Heinrich Himmler wizytuje ukraińską 14. Dywizję Grenadierów  Waffen-SS 'Galizien' (Galicja)Reichsführer SS Heinrich Himmler wizytuje ukraińską 14. Dywizję Grenadierów Waffen-SS ‘Galizien’ (Galicja) Fot. domena publiczna

Ale w Polsce kolaboracji nie było.

– Zacznijmy od tego, że Niemcy chcieli unicestwić naród polski i już w 1939 r. przystąpili do mordowania polskiej inteligencji. W takich okolicznościach i z takimi zamiarami apele do Polaków, by współpracowali z III Rzeszą w walce z bolszewikami, nie miały sensu. Nawet gdybyście mieli swojego Quislinga czy Pétaina, kolaboracja na takich zasadach jak na Zachodzie nie była możliwa. Istniała polska policja, tzw. granatowa, licząca 16 tys. osób, ale zbyt wielu jej członków współpracowało z podziemiem, by uznać ją za typową formację kolaboracyjną.

Prof. Władysław Bartoszewski wspominał, że podczas wojny nie bał się niemieckich oficerów, ale sąsiadów. Bo gdy zauważyli, że przynosi więcej żywności do mieszkania, to mogli go zadenuncjować jako osobę ukrywającą Żydów.

– Z pewnością byli Polacy, którzy cieszyli się, że Niemcy mordują Żydów, a wielu los żydowskich sąsiadów był obojętny. Trzeba pamiętać o szmalcownikach, o mordzie w Jedwabnem, ale udziału Polaków w Holocauście nie można porównywać do odpowiedzialności Francuzów czy Holendrów. Polska policja nie robiła łapanek na Żydów, tak jak policja francuska. Polacy nie dokonywali takich masakr żydowskich sąsiadów, jakich dopuszczali się mieszkańcy państw nadbałtyckich.

Choć wielu Polaków narażało dla Żydów życie, na Zachodzie pojawiają się filmy i publikacje, z których wynika, że polscy chłopi mają więcej krwi na rękach niż jednostki SS. A to przecież nieprawda.

Wspomniał pan masakry Żydów w krajach nadbałtyckich, do których dochodziło latem 1941 r. Sami Niemcy byli zdumieni barbarzyństwem, jakie zobaczyli.

– Tak, ale to przecież oni za tym stali. To członkowie podążających za frontem Einsatzgruppen, oddziałów specjalnych składających się z zabójców mordujących Żydów, podpuścili miejscowych nacjonalistów, by rozprawili się z żydowskimi sąsiadami. Taka była strategia szefa Einsatzgruppen Reinharda Heydricha: Żydów na Wschodzie powinni zabijać ich sąsiedzi i dokonywać zemsty za żydowsko-bolszewicki ucisk, za represje prowadzone wcześniej przez NKWD.

W Kownie w pogromie zginęło 3,8 tys. Żydów. Wielu zostało zatłuczonych na śmierć. Niemcy z przechodzących przez miasto jednostek Wehrmachtu patrzyli na to może i z przerażeniem, ale co z tego? Wielu robiło zdjęcia. Tylko jeden oficer oficjalnie zaprotestował, ale jego zastrzeżenia zostały zignorowane.

Swego czasu niemiecki tygodnik “Der Spiegel” pisał, że bez kolaborantów na wschodzie i zachodzie Europy Niemcy nie byliby w stanie przeprowadzić Holocaustu na tak wielką skalę…

– Na pewno III Rzesza mogła sama dokonać Holocaustu, ale Niemcy nie chcieli tego robić wyłącznie niemieckimi rękami.

Dlatego oparli się na sojusznikach, a byli mistrzami w szczuciu jednych na drugich. Hitler wielokrotnie naciskał na przywódców Rumunii czy Chorwacji, by rozwiązali swoje “problemy rasowe”. W Rumunii zajęli się tym członkowie antysemickiej Żelaznej Gwardii, którzy przed 1941 r. organizowali jedynie pogromy. Ludobójstwo rumuńskich Żydów rozpoczęło się w 1941 r., gdy Hitler ruszył na ZSRR. Wówczas Niemcy dali Rumunom wolną rękę i pokazali im, jak mordować na wielką skalę.

Reinhard Heydrich zrobił kurs pilotażu i za zgodą Heinricha Himmlera (obaj na zdjęciu) od czasu do czasu uczestniczył w misjach bojowych. 22 lipca 1941 r., bez zgody Himmlera, usiadł za sterami messerschmitta Bf 109, by wykonać misję polegającą na niedopuszczeniu do wysadzenia mostu nad Dniestrem. Jego samolot został trafiony, jednak Heydrich wylądował za linią wroga. Odnalazł go niemiecki patrol. Jego dowódca raportował: pilot doznał uszkodzeń mózgu, bo twierdzi, że jest szefem Głównego Urzędu Bezpieczeństwa RzeszyReinhard Heydrich zrobił kurs pilotażu i za zgodą Heinricha Himmlera (obaj na zdjęciu) od czasu do czasu uczestniczył w misjach bojowych. 22 lipca 1941 r., bez zgody Himmlera, usiadł za sterami messerschmitta Bf 109, by wykonać misję polegającą na niedopuszczeniu do wysadzenia mostu nad Dniestrem. Jego samolot został trafiony, jednak Heydrich wylądował za linią wroga. Odnalazł go niemiecki patrol. Jego dowódca raportował: pilot doznał uszkodzeń mózgu, bo twierdzi, że jest szefem Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy Fot. Archiwum

W Chorwacji kolaborujący z Hitlerem ustasze działali w podobny sposób jak w latach 90. mordercy z Rwandy. Uzbrojeni w prymitywną broń organizowali regularne polowania na Żydów. Stworzony przez nich obóz koncentracyjny w Jasenovacu pochłonął kilkaset tysięcy ofiar. Można śmiało powiedzieć, że na Bałkanach Niemcy przeprowadzili próbę generalną Holocaustu.

Jednak admirał Miklos Hórthy, przywódca Węgier, chronił Żydów węgierskich.

– Ale Hórthy był antysemitą. Nie zgadzał się na proponowane przez Hitlera posunięcia, bo byłyby one fatalne w skutkach dla gospodarki – węgierscy Żydzi byli zbyt mocno zasymilowani i aktywni społecznie, by można ich było deportować.

Miklos Hórthy: Admirał bez floty w kraju bez morza.

A parasol Hórthyego został zamknięty, gdy w 1944 r. admirał próbował dogadać się z aliantami i został przez Niemców odsunięty od władzy. Do Budapesztu przybył Eichmann i wkrótce transporty Żydów pojechały do Auschwitz.

Co się stało z kolaborantami po wojnie?

– Żołnierze armii gen. Własowa zostali wydani przez aliantów ZSRR i rozstrzelani. Podobny los spotkał Bośniaków walczących w Waffen SS. We Francji, w Holandii, Danii najwyżsi rangą kolaboranci zostali osądzeni. Ale 9 tys. członków dywizji SS “Galizien” wyemigrowało do Wielkiej Brytanii i Kanady. Nikt nie pytał o to, co robili podczas wojny.

Zaraz po wojnie ludzie na Zachodzie nie mieli pojęcia, co działo się w Polsce, na Bałkanach czy Ukrainie. Oglądali kroniki filmowe i widzieli sceny z wyzwalanych obozów koncentracyjnych, ale zbrodnie, które miały tam miejsce, były zbyt niewyobrażalne. Dlatego też nie było wielkich rozliczeń.

We Francji sprawa państwa Vichy w dalszym ciągu jest niemal tematem tabu. W krajach nadbałtyckich tamtejsi weterani Waffen SS mają swoje parady.

– Mogę zrozumieć, że w wielu krajach chce się zapomnieć o kolaboracji, ale parad, które w Wielkanoc przechodzą przez Rygę, nie pojmuję. Jak można świętować to, że tysiące młodych ludzi ubrano w esesmańskie mundury i wysłano na śmierć? Ci ludzie ginęli po to, by łotewscy działacze mieli dobre relacje z Niemcami. Mam wrażenie, że kult żołnierzy walczących u boku Hitlera utrzymuje się w krajach, których społeczeństwa nie dojrzały do krytycznego rozrachunku z własną historią. Lepiej powiedzieć, że nasi dziadkowie polegli bohaterską śmiercią w walce z sowieckim ciemiężycielem, niż przyznać, że mordowali Żydów.

HOLENDERSCY ŁOWCY ŻYDÓW

W okupowanej Holandii życie Żyda kosztowało siedem i pół guldena. Tyle za ujawnienie ukrywających się Żydów płacili Niemcy łowcom głów, którzy przeczesywali Amsterdam i okolice.

Łowcy zwani kolumną Henneckego (od nazwiska szefa) byli na etatach w holenderskiej administracji. Wydali ok. 8 tys. osób, z których większość zginęła w Sobiborze. W Holandii polowanie na Żydów było proste, bo Niemcy przejęli kompletne kartoteki z danymi osobowymi, w tym adresami obywateli. Ponadto większość Żydów mieszkała w dużych miastach, głównie w Amsterdamie.

Szacuje się, że spośród 140 tys. holenderskich Żydów Niemcy z pomocą holenderskich policjantów, łowców głów i miejscowej administracji deportowali do obozów zagłady 120 tys. ludzi. Przeżyło ok. 5 tys. W żadnym innym okupowanym przez III Rzeszę kraju deportacje nie poszły tak gładko.

Działalność kolumny Henneckego wyszła na jaw dopiero w 2002 r. Holendrzy przez długi czas żyli w przeświadczeniu, że podczas wojny z nazistami kolaborowały tylko jednostki. Byli dumni, że to w Holandii w 1941 r. doszło do jedynego w okupowanej Europie strajku w obronie Żydów.

Gdy w maju 1940 r. Niemcy zajęli Holandię, a królowa Wilhelmina uciekła do Londynu, zwycięzców witali członkowie NSB – liczącej kilkadziesiąt tysięcy członków holenderskiej wersji NSDAP. Jej przywódca Anton Mussert zapowiedział wówczas, że trzeba wypełnić próżnię na holenderskiej scenie politycznej. Pół roku po klęsce członkowie NSB pokazywali swoją siłę na ulicach Amsterdamu, paradując i bijąc napotkanych Żydów.

Mussert został mianowany przez Niemców “führerem narodu holenderskiego”, a jego partia oprócz wyszukiwania rekrutów dla Waffen SS utworzyła własne oddziały, które współpracowały z gestapo w walce z podziemiem.

W Waffen SS i Wehrmachcie służyło ok. 50 tys. Holendrów, więcej, niż ich działało w ruchu oporu.

Po wyzwoleniu Holendrzy szybko rozprawili się z kolaborantami. Mussert został rozstrzelany, kobietom, które zadawały się z Niemcami, publicznie golono głowy. Większość kolaborantów wtopiła się w powojenne społeczeństwo.

Christopher Hale jest brytyjskim pisarzem i twórcą filmów dokumentalnych. Napisał ”Himmler’s Crusade” (po polsku ukazała się pt. ”Krucjata alpinistów”), książkę poświęconą zorganizowanej w 1938 r. przez szefa SS ekspedycji do Tybetu, która miała tam szukać śladów protoplastów rasy aryjskiej. Teraz Znak wydał jego książkę ”Kaci Hitlera” o zagranicznych ochotnikach wspierających III Rzeszę.


Wywiad opublikowany 14 września 2012 r.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

‘Mental Illness,’ ‘Lone Wolf,’ Unclear Motive: New York Times in Denial Over Islamist Terrorist Trend

‘Mental Illness,’ ‘Lone Wolf,’ Unclear Motive: New York Times in Denial Over Islamist Terrorist Trend

Ira Stoll


A taxi passes by in front of The New York Times head office, Feb. 7, 2013. Photo: Reuters / Carlo Allegri / File.

When is an Islamist terrorist attack not an Islamist terrorist attack?

When the newspaper reporting on it is the New York Times, which seems in denial, contorting itself to find possible alternative explanations.

“Mental Illness Eclipses Ideology as Motive Behind Bow-and-Arrow Killings,” is the headline over a print New York Times article about an attack in Norway. It reports, “The police said initially that they believed Mr. Brathen, 37, may have been motivated by Islamic extremism and that he had committed acts of terrorism. The authorities pointed to the randomness of the targets and Mr. Brathen’s conversion to Islam. But evidence uncovered since seems to undermine that conclusion. Mr. Tlili says that his first impression of Mr. Brathen, at the time a recent convert to Islam, suggested less a man motivated by religious fervor than one with deep personal troubles.”

This is a pattern with the New York Times. Earlier this year, when an adherent of the Nation of Islam launched an attack on police at the US Capitol, the Times reported, “Police have not categorized the incident as an act of domestic terrorism. A senior law enforcement official, who spoke anonymously to describe the active inquiry, said that, based on early evidence, investigators believed that Mr. Green was influenced by a combination of underlying mental health issues …”

Another Times article this week, about the killing of a member of Parliament, is similarly ostrich-like in its outlook. Under the print headline, “”With Man in Custody, Police Seek Motive in British Lawmaker’s Killing,” the Times reported, “The motive for targeting Mr. Amess, who was 69, was not clear.”

The Times article says, “The sudden and very public nature of the attack evoked memories of previous lone-wolf assaults that rattled Britain. Last year, an extremist stabbed pedestrians on a busy London street; and in 2019, a man went on a stabbing spree on London Bridge before being shot and killed by the police.” The Times describes these as lone wolves but that’s not really accurate. The “extremist” was Sudesh Mamoor Faraz Amman, who, an earlier Times article had acknowledged had posted online, “a photo that showed two guns and a knife on top of an Islamic flag, with the caption “Armed and ready April 3’ overlaid in Arabic.” And the 2019 London Bridge attack was perpetratd by Usman Khan, earlier described by the Times as “a 28-year-old Muslim man who had served eight years in prison for his involvement in a plot to bomb the London Stock Exchange.” The Islamic State claimed responsibility for a deadly 2017 London Bridge attack.

In the Amess case, the Times reports, “The motive for targeting Mr. Amess, who was 69, was not clear. A soft-spoken, well-liked backbencher in the House of Commons, he was known for his staunch support of Brexit and his advocacy for animal rights. A Catholic and social conservative, Mr. Amess was also a strong supporter of Israel and of an Iranian opposition group, Mujahedeen Khalq, or M.E.K., which campaigns for the overthrow of Iran’s government.”

The assailant is identified as “Ali Harbi Ali,” and the Times notes the “BBC reported that several years ago, Mr. Ali had been referred to a government program known as Prevent, which aims to keep people from being drawn to extremist ideas on social media.” The Telegraph has reported that police and security services believe the motivation behind the attack may have been to “further the Islamist cause espoused by groups such as al-Qaeda, Islamic State and al-Shabab, which is active in Somalia.” A Wall Street Journal editorial described it as “the first assassination of a British political figure by an apparent Islamist that we can recall.” (The 1872 slaying of the Viceroy and Governor General of India, Lord Mayo; the 1937 assassination of the British District Commissioner for the Galilee, Lewis Andrews; the 1984 assassination of a British diplomat in Greece, Kenneth Whitty; and the 1984 assassination of the deputy high commissioner in Mumbai, Percy Norris, may qualify as precedents, depending on how one defines terms.)

Caution is certainly warranted and is good journalistic practice when it comes to ascribing motive in a developing news story. It can sometimes be difficult to judge whether the reluctance to use plain language about this pattern or to describe a particular case is the fault of the New York Times or of the local legal authorities. In these cases, though, other news outlets don’t share the Times’ reticence. Let me just say, too, that if the victim of this crime had been, heaven forbid, an American lawmaker from the Democratic party with strong Palestinian sympathies and the assailant had been, heaven forbid, a kippa-wearing Likud Party member, a recent convert to Lubavitcher hasidism, or even a conservative Christian white Trump supporter, the Times wouldn’t be chin-stroking about “underlying mental health issues,” “lone wolf,” and motive unclear.


Ira Stoll was managing editor of the Forward and North American editor of the Jerusalem Post. His media critique, a regular Algemeiner feature, can be found here.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


PROTESTERS FIGHT AGAINST US PA CONSULATE PLAN: “IT VIOLATES INTERNATIONAL LAW”

PROTESTERS FIGHT AGAINST US PA CONSULATE PLAN: “IT VIOLATES INTERNATIONAL LAW”

Leah Rosenberg


The US PA Consulate plan is absolutely insane. There are good reasons – VERY good reasons – that protesters are standing up against this.
.

Can this current US administration possibly do anymore damage than they already have done? What are they trying to do with this US PA Consulate plan? They are most definitely not going to bring peace. The US is breaking international law. They are going against G-d – He gave Jerusalem to the Jewish people, and the US thinks they know better than G-d. Jerusalem must remain the undivided capital of the Jewish people. It is where King David established the capital of the Jews THOUSANDS of years ago – way before Islam ever existed. This US administration needs to pick up a history book and learn about the past.

Many organizations came to demonstrate against this US plan and called on the Israeli government to stand strong against pressure from the US.

There should be no discussion or pressure from the current US administration to divide Jerusalem.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

Wiceprzewodnicząca PE: „Polska i Węgry zagrażają UE”

Wiceprzewodnicząca PE: „Polska i Węgry zagrażają UE”

(gwo)


W wywiadzie telewizyjnym dla niemieckiej stacji NTV Katarina Barley powiedziała, że UE „nie będzie w stanie dalej funkcjonować w obecnym kształcie”, jeśli teraz nie zrobi czegoś z antyeuropejskią tendencją.

Polityk SPD tłumaczyła, że tendencja ta ma swój początek na Węgrzech, ale w międzyczasie Polska obrała ten sam kurs.

Wiceprzewodnicząca Parlamentu Europejskiego, Katarina Barley, ostrzegła na antenie NTV przed rozpadem Unii Europejskiej i uznała, że wraz z wyrokiem polskiego Trybunału Konstytucyjnego rząd w Warszawie pożegnał się z europejską wspólnotą prawa.

Barley wskazała na Węgry, jako na kraj, w którym „antyeuropejska tendencja” została zapoczątkowa. „Efekt lawiny rozpoczął się na Węgrzech. Panują tam warunki, w których nie można już mówić o demokracji” – zaznaczyła niemiecka polityk. Dodała jednocześnie, że polski rząd przyjął autokratyczny sposób myślenia premiera Węgier Viktora Orbana. „W przypadku Polski i Węgier mamy dwa kraje, które od kilku lat starają się zmienić nasze rozumienie demokracji i praworządności” – tłumaczyła.

„UE musi wreszcie działać bardziej konsekwentnie”

W ocenie wiceprzewodniczącej Parlamentu Europejskiej państwa Unii, takie jak Słowenia, są również zagrożone podobnym rozwojem sytuacji. Polska i Węgry nie zadowolą się, zdaniam Barley, zniesieniem niezależności sądownictwa w swoich krajach, ale będą chciały uskutecznić takie działania w całej Unii Europejskiej – powiedziała polityk SPD. „Widzę konkretne niebezpieczeństwo, że jeśli teraz nic nie zrobimy, Unia Europejska nie będzie mogła dalej istnieć w obecnym kształcie” – ostrzegła Barley na antenie NTV. „Niebezpieczeństwo jest absolutnie realne. Dlatego UE musi teraz wreszcie działać bardziej konsekwentnie.”

Barley: „Widzimy teraz efekt nieudanej polityki migracyjnej z wielu lat

Barley: „Widzimy teraz efekt nieudanej polityki migracyjnej z wielu lat”

Katarina Barley nawiązała także do sytuacji na granicy Polski z Białorusią i podkreśliła, że obecny kryzys pokazuje przede wszystkim to, czego nie udało się osiągnąć na poziomie europejskim. „Widzimy teraz efekt nieudanej polityki migracyjnej z wielu lat” – zauważyła Barley. Dodała także, że nowy rząd Niemiec będzie musiał w Radzie UE angażować się na rzecz wspólnej polityki migracyjnej. „Jeśli Unia Europejska nie będzie miała wspólnej polityki migracyjnej, będzie mogła być łatwo szantażowana”.

„Polska ofiarą własnej polityki”

Barley przyznała również, że wypracowanie wspólnej polityki migracyjnej UE jest szalenie trudne, ponieważ kraje, takie jak Węgry czy Polska przez lata nie chciały mieć nic wspólnego z tematem uchodźców. W jej opinii Polska staje się ofiarą własnej polityki. „Być może obecny rozwój sytuacji spowoduje, że Polska zda sobie sprawę, że sama sobie z tym nie poradzi” – stwierdziła. Jednocześnie zaznaczyła, że obecny kryzys migracyjny na granicach Polski jest nie tylko problemem polskim, ale przede wszystkim europejskim. Dlatego, jej zdaniem, słuszne jest w tym kryzysie zapewnienie Polsce wsparcia.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com