Archive | 2021/11/06

Palestyńscy więźniowie, o których nikt nie mówi

Podczas gdy uwaga mediów skupia się na Palestyńczykach w izraelskich więzieniach, nie ma niemal żadnych wzmianek o więźniach i internowanych przez siły bezpieczeństwa Autonomii Palestyńskiej (AP). Na zdjęciu: Nizar Banat zatłuczony na śmierć w czerwcu 2021 przez agentów służb bezpieczeństwa PA krytyk kierownictwa Autonomii Palestyńskiej.



Palestyńscy więźniowie, o których nikt nie mówi

Khaled Abu Toameh
Tłumaczenie: Małgorzata Korszewska


Niedawny strajk głodowy więźniów Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu (PIJ) w Izraelu ściągnął uwagę wielu dziennikarzy i mediów. Informacje o tej głodówce pojawiły się w gazetach na całym świecie i były w doniesieniach głównych agencji informacyjnych.

Więźniowie PIJ, którzy byli skazani za terroryzm przeciwko Izraelowi, budzili tak wielkie zainteresowanie, ponieważ są trzymani w izraelskich więzieniach. Międzynarodowe media i Autonomia Palestyńska (AP) odmawiają jednak nazywania tych więźniów terrorystami. Wolą  nazywać ich “bojownikami” lub “politycznymi więźniami“.

Podczas gdy uwaga mediów pozostaje skupiona na Palestyńczykach w izraelskich więzieniach, nie ma niemal żadnych wzmianek o więźniach i internowanych przez siły bezpieczeństwa Autonomii Palestyńskiej (AP) na Zachodnim Brzegu.

Międzynarodowe media i większość organizacji praw człowieka nie interesują się nimi, ponieważ są aresztowani i uwięzieni przez Palestyńczyków, a nie przez Izrael. Ponadto, nikogo nie wydają się obchodzić Palestyńczycy, którzy gniją w palestyńskich więzieniach i ośrodkach internowania, kiedy oni rozpoczynają głodówki.

Dla zachodnich mediów głównego nurtu i międzynarodowych obrońców praw człowieka strajk głodowy prowadzony w proteście przeciwko AP lub Hamasowi ma zupełnie inną – i nieskończenie niższą – pozycję niż głodówka wymierzona w Izrael.

Palestyńczyk, który rozpoczyna głodówkę w palestyńskim więzieniu, może tylko marzyć o tym, że zauważy go jakiś zagraniczny dziennikarz lub organizacja praw człowieka w USA lub w Europie. Natomiast Palestyńczyk, który ogłasza głodówkę w izraelskim więzieniu, nie musi się niczego obawiać. Wie doskonale, że w ciągu kilku minut cały świat dowie się o jego czy jej “skargach”.

Praktycznie nie ma dnia bez potępienia przez palestyńskich przywódców Izraela za trzymanie w więzieniach skazanych w procesach terrorystów. Ta sama Autonomia Palestyńska trzyma w więzieniach wielu Palestyńczyków bez wyroków sądowych i odmawia im podstawowych praw, takich jak spotkanie z adwokatem lub członkami rodziny.

Wielu z tych, których siły bezpieczeństwa AP aresztują niemal codziennie, jest podejrzanych o związki z rywalizującymi grupami, takimi jak Hamas i PIJ. W zasadzie dobrze, że AP rozprawia się z terrorystami z Hamasu i PIJ. Gorzej jednak, kiedy AP potępia Izrael za robienie tego samego.

Większości zatrzymanych przez AP członków Hamsu i PIJ nigdy nie przedstawiono  formalnego oskarżenia i nie zostają postawieni przed sądem. Wielu Palestyńczyków mówi, że są to “polityczne aresztowania”.

Niedawno palestyńscy aktywiści rozpoczęli kampanię na platformach mediów społecznościowych, by protestować przeciwko „politycznym aresztowaniom” prowadzonym przez palestyńskie siły bezpieczeństwa.

Kampania, zatytułowana “Polityczne aresztowania są przestępstwem“, jest reakcją na niedawny wzrost liczby aresztowań dokonywanych przez palestyńskie siły bezpieczeństwa.

Wśród wybranych za cel ataków palestyńskiej służby bezpieczeństwa są studenci, byli więźniowie, którzy odsiadywali wyroki w izraelskich więzieniach i aktywiści związani z rozmaitymi palestyńskimi frakcjami.

Raport Komitetu Rodzin Politycznych Więźniów ujawnił, że tylko we wrześniu palestyńskie służby bezpieczeństwa popełniły 217 “naruszeń prawa” wobec Palestyńczyków.

Te “naruszenia”, jak podaje Komitet, obejmują 52 aresztowania, 62 wezwania na przesłuchanie i pięć wypadków fizycznej napaści i pobicia. Komitet ponowił wezwanie o uwolnienie internowanych przetrzymywanych przez Autonomię Palestyńską.

W innym raporcie Komitet podał nazwiska niektórych ludzi, którzy zostali uwięzieni przez Autonomię Palestyńską bez żadnego procesu sądowego.

Raed Halajka, Nour al-Kadi i Jahja al-Kadi zostali zaaresztowani w Hebronie; Izzat al-Aktasz i Mu’tasem Ramadan w Nablus; Mohammed al-Azmi w Dzanin; Salam Manasreh w Tulkarem i Mahmoud al-Zaghloul w Kalkilja.

19 października palestyńska grupa praw człowieka powiedziała, że ostatnio nasiliły się działania służb bezpieczeństwa, które ograniczają prawa i swobody, szczególnie po zabiciu działacza przeciwko korupcji, Nizara Banata, którego w czerwcu pobili na śmierć agenci palestyńskiej służby bezpieczeństwa.

Grupa o nazwie Ośrodek na rzecz Demokracji i Praw powiedziała, że takimi praktykami palestyńskie siły bezpieczeństwa „próbują narzucić dyktatorską rzeczywistość na Palestyńczyków” i dodała:

“… łamanie praw człowieka przez organy Autonomii Palestyńskiej szkodzi sytuacji praw człowieka i stanowi zagrożenie życia obywateli i ich praw gwarantowanych w palestyńskim Prawie Podstawowym i porozumieniach dotyczących poprawy sytuacji praw człowieka”.

Według palestyńskiej grupy Prawnicy na rzecz Sprawiedliwości, 17 palestyńskich aktywistów politycznych oczekuje obecnie na proces, Są oskarżeni o uczestnictwo w protestach po zabiciu Nizara Banata.

Prezydent AP Mahmoud Abbas nigdy nie pomija okazji, by chwalić wszystkich więźniów trzymanych przez Izrael, włącznie z tymi, którzy są związani z Hamasem i PIJ. Wielokrotnie określał tych więźniów jako “bohaterów” i “bojowników o wolność”, chociaż wielu z nich brało udział w zamachach terrorystycznych, w których zabito lub zraniono tysiące cywilów. Ponadto Abbas powiedział wyraźnie, że nigdy nie podpisze umowy pokojowej z Izraelem, dopóki wszyscy palestyńscy więźniowie nie zostaną zwolnieni z izraelskich więzień.

Można by zapytać: skoro Abbas tak bardzo troszczy się o więźniów z Hamasu i PIJ, dlaczego rozkazuje swojej służbie bezpieczeństwa aresztować i bić Palestyńczyków za związki z tymi dwiema grupami? Jeśli uważa, że ci więźniowie powinni zostać zwolnieni z izraelskich więzień, dlaczego najpierw nie uwolni tych, którzy siedzą w palestyńskich więzieniach?

Ostatnie, obciążające pytanie: dlaczego palestyńskie siły bezpieczeństwa aresztują i przesłuchują więźniów wkrótce po ich zwolnieniu z izraelskich więzień? Jak może AP potępiać Izrael za aresztowanie tych ludzi, ale potem aresztować ich za przynależność do Hamasu i PIJ?

Publicznie Abbas żąda, by Izrael uwolnił wszystkich więźniów; ale kiedy Izrael robi to, pospiesznie aresztuje ich z “powodów bezpieczeństwa”. Palestyńscy więźniowie mieli szczęście, kiedy byli w izraelskich więzieniach: ściągali uwagę organizacji praw człowieka  i dziennikarzy na całym świecie. Ci, którzy siedzą obecnie w palestyńskich więzieniach, niewątpliwie życzą sobie, by mogli być odesłani z powrotem do izraelskich więzień, gdzie byliby lepiej traktowani i zdobyliby międzynarodowe współczucie.


Khaled Abu Toameh – urodzony w 1963 r. w Tulkarem na Zachodnim Brzegu, palestyński dziennikarz, któremu wielokrotnie grożono śmiercią. Publikował między innymi w “The Jerusalem Post”, “Wall Street Journal”, “Sunday Times”, “U.S. News”, “World Report”, “World Tribune”, “Daily Express” i palestyńskim dzienniku “Al-Fajr”. Od 1989 roku jest współpracownikiem i konsultantem NBC News.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


To straszne, że bliższa jest nam idea wyższego muru niż dłuższego stołu

To straszne, że bliższa jest nam idea wyższego muru niż dłuższego stołu

Katarzyna Przyborska


Greta Thunberg przemawia do aktywistek zgromadzonych w Glasgow. Fot. Przemysław Stefaniak

W Polsce żadna partia nie ma programu energetycznego, który byłby zgodny z wytycznymi IPCC, czyli Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu. Ci są z prawicy i nie muszą mieć dobrego programu energetycznego, a ci są z lewicy, już coś mają i w sumie nie muszą mieć lepiej. To jest irytujące, że nie mogę nikogo w polityce nazwać rzeczywistą rzeczniczką czy rzecznikiem kwestii klimatycznych − mówi Kacper Lubiewski z Młodzieżowego Strajku Klimatycznego.

Katarzyna Przyborska: Delegacja Młodzieżowego Strajku Klimatycznego pojechała do Glasgow na szczyt klimatyczny, a wy szykujecie się do strajku, który odbywa się w piątek. Nawiążecie jakoś do COP26?

Kacper Lubiewski: Jednym z haseł strajku jest: „Ile jeszcze COP-ów przed nami?”, czym staramy się zasygnalizować nieefektywność poprzednich szczytów. Co roku omawiane są te same problemy, co roku powtarzane są słowa o zagrożeniu, jakie niesie cywilizacja, ale nic się nie zmienia. Katastrofa klimatyczna wymaga szybszych decyzji, szybszych przystosowań, a nie kolejnych szczytów.

Na które uczestnicy znów przylecieli prywatnymi odrzutowcami…

No właśnie – świetnie pokazuje to powierzchowność światowych liderów w myśleniu o katastrofie klimatycznej. Mówią o potrzebie zmiany, przedstawiają plany i obietnice, ale nikt z nich nie wpadł na pomysł przyjazdu pociągiem, nawet Boris Johnson z oddalonego raptem o kilka godzin jazdy Londynu.

Czego się spodziewacie po pobycie waszej delegacji w Glasgow?

Może zacznę od nadziei. Mam nadzieję na to, że ten COP będzie jednak trochę przełomowy, dlatego, że ludzie są już naprawdę wkurzeni i zdeterminowani. Będzie też na nim naprawdę wielu przedstawicieli globalnego Południa, choć organizatorzy próbowali blokować ich przyjazd, bilety stały się nagle horrendalnie drogie. Wydaje mi się, że ta ich obecność, obecność również organizacji młodzieżowych − da decydentom do myślenia. A czego się spodziewam? Tony greenwashingu, najdziwniejszych opinii i wypowiedzi od USA przez UE po Polskę, która wciąż nie ma polityki klimatycznej.

Drugim waszym hasłem ma być sprawiedliwość społecznaLudzie Południa już płacą za katastrofę klimatyczną, a ludzie Północy też płacą, ale na zbrojenia, żeby w ten właśnie sposób zatrzymać migrację tych z Południa. Północ wydaje się zgadzać na to, że Południe staje się ofiarą zmian klimatu. Łatwiej też Północy myśleć o przemocy wobec migrantów niż powstrzymać grabieżczą politykę korporacji, które drenują kraje Południa z zasobów.

Wydaje mi się, że to strasznie okrutne myślenie, które występuje z pozycji przywileju. Cały czas bliższa jest nam idea wyższego muru niż dłuższego stołu. Bo to nie osoby z globalnego Południa przedstawiają taki dylemat moralny, tylko my z bogatej Północy pozwalamy sobie na rozważania, czy i kogo możemy poświęcić. Trochę jest też tak, że takie myślenie zdejmuje z nas odpowiedzialność. Kiedy zakładamy, że ktoś musi zapłacić, bierzemy pod uwagę gotowość do poniesienia ofiar, oczywiście pod warunkiem, że to nie nas dotkną, zmniejsza się motywacja, by temu przeciwdziałać w jak największym stopniu.

Co to znaczy „w jak największym stopniu”? Że jak najwięcej z nas ma być zmobilizowanych? Czy najpotężniejsi i najbogatsi?

I jedno, i drugie. Ma być nas jak najwięcej na strajkach, na protestach, i w ten sposób możemy wpływać na decyzje tych kilku najbogatszych. Nie jest możliwe wpłynięcie na osoby decyzyjne bez masowej mobilizacji.

Taka jest obawa, że transformacja energetyczna przyniesie bezrobocie całym regionom dotychczas utrzymującym się z węgla. Co wy myślicie o tych obawach? Co młodzież mówi górnikom?

Mówimy, że ta transformacja będzie musiała się dokonać. Mówimy, że rząd kłamie, twierdząc, że może w nieskończoność inwestować w paliwa kopalne i zapewniać wam miejsca pracy. Może te kopalnie i sektor węglowy podziałają jeszcze dziesięć lat, ale różnica między rządzącymi a nami jest taka, że my mówimy wprost: są przed nami wyzwania, których nie da się uniknąć. A cel jest taki, żebyśmy wszyscy przeżyli.

Oni proponują wam jeszcze kilka lat po staremu, a co potem, to już ich mniej interesuje. Faktycznie stracicie pracę i nie będziecie mieć nic w zanadrzu. My wam proponujemy szerokie przebranżowienie i miejsca pracy w nowym sektorze energetycznym, już niewęglowym. Energia przecież nadal będzie potrzebna, sektor nie zniknie. Czy to energetyka jądrowa, czy OZE, będą tam miejsca pracy.

Czyli mówicie, że nie jest to skok w przepaść. A jak zamierzacie dotrzeć z tym komunikatem do uszu górników?

Po pierwsze strajkujemy, mobilizujemy ludzi, przyciągamy uwagę mediów. Zapraszamy do strajków kolejne osoby, żeby osób zaangażowanych na rzecz planety było jak najwięcej. Żaden polityk nie lubi patrzeć, jak suweren robi mu zły PR. Poza tym docieramy też bardziej oficjalnie i to jest moim zdaniem niebagatelny sukces MSK, że wyniósł ludzi, którzy parę lat temu organizowali swoją pierwszą demonstrację, do tego, żeby teraz jechali na szczyt klimatyczny i dyskutowali z głowami państw o tym, jak powinno się ograniczać emisje.

Czy strajki będą rozproszone, czy wszyscy przyjadą w piątek na Śląsk?

Strajki będą teraz w całej Polsce. W Katowicach, Opolu, Poznaniu i Trójmieście, a za dwa tygodnie odbędzie się strajk w Warszawie.

A czy tak jak delegacja pojechała do Glasgow, tak uda się też do organizacji górniczych?

MSK od jakiegoś czasu prowadzi taki projekt negocjacji, nawiązywania rozmów z górnikami. Z jednej strony ludzie reagują pozytywnie. Bo to chyba pierwszy raz, kiedy ruch klimatyczny odezwał się, wyciągnął przyjazną dłoń do górników, którzy czasem przez organizacje klimatyczne są niesłusznie demonizowani.

Ta nieufność jest chyba obopólna.

Oczywiście, i wiadomo, że przełamywanie barier wcale nie jest proste, trudno jest tłumaczyć i przyjąć troskę, kiedy politycy, na których głosowałeś, wmawiają ci, że aktywiści chcą ci odebrać pracę.

Całkiem niedawno Beata Kempa szła przez Brukselę razem z górnikami Solidarności. Ten sojusz trudno będzie chyba rozbić, bo on jest realny tu i teraz, przekłada się na poziom codziennego życia.

Jeśli ktoś staje się twarzą rządowego projektu energetycznego, jest to informacja dla MSK, że ci ludzie są zdeterminowani popierać rządzących i rozmawiać z nimi może być trudniej. Prawdopodobnie łatwiej im będzie nie dopuszczać do siebie racjonalnych, naukowych argumentów.

Czy szkolicie się w negocjacjach, komunikacji?

Tak. MSK organizuje dla siebie wiele warsztatów, uczyliśmy się o procesach legislacyjnych, negocjacjach, rozmowach z mediami. A przede wszystkim w MSK wszystko jest już nauką w praktyce. Za każdym razem, gdy rozmawiamy z politykami, uczymy się czegoś nowego.

A czy macie po swojej stronie konkretne partie, które was wspierają, czy występujecie jako organizacja apolityczna?

Tak i tak. Są osoby, które wspierają nasze działania…

Możesz wymienić nazwiska?

No właśnie nie mogę. W Polsce żadna partia nie ma programu energetycznego, który byłby zgodny z wytycznymi IPCC, czyli Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu. Nawet partiom, które używają bardziej naukowych argumentów w kwestii klimatu, nie mogę przyznać odznaki „klimatycznej”. MSK, szczególnie podczas kampanii prezydenckiej, spotykało się z każdym chyba sztabem i za każdym razem natykaliśmy się na mur. Ci się nie zmienią, są z prawicy i nie muszą mieć dobrego programu energetycznego, a ci są z lewicy, już coś mają i w sumie nie muszą mieć lepiej. I to jest irytujące, że nie mogę nikogo nazwać naszym sojusznikiem, rzeczywistą rzeczniczką czy rzecznikiem kwestii klimatycznych.

A gdyby się taka lub taki pojawił, korzystalibyście z tego czy obawialibyście się, że społeczeństwo jest wobec polityków nieufne i taki sojusz może zniechęcić potencjalnych aktywistów?

Na pewno z taką osobą byśmy współpracowali, chcielibyśmy przedstawiać projekty ustaw, pracować nad odpowiedzialną polityką klimatyczną. Ale nie jest zadaniem ruchu społecznego okazywać wsparcie jakiemuś konkretnemu politykowi. Ruch ma motywować do zmiany, wpływać, kontrolować.

Górnicy to niejedyna branża, która nie kupuje informacji o katastrofie klimatycznej. Drugą taką branżą są hodowcy zwierząt na mięso. Czy do nich też kiedyś się udacie? A potem może do tych, którzy nie wyobrażają sobie weekendu bez lotu samolotem?

Jestem przekonany, że tak, w miarę tego, jak ruchy klimatyczne będą rosły w siłę. Te europejskie już prowadzą takie rozmowy. Teraz kłamałbym, mówiąc, że mamy ludzi, czas i siły, by zająć się kolejnymi grupami społecznymi: rolnikami, przemysłowcami, dyplomatami. Ale katastrofa klimatyczna jest sprawą złożoną i nie wyobrażam sobie naprawiania energetyki, pozostawiając jednocześnie inne kwestie. Nie spodziewam się prostych rozmów.


Kacper Lubiewski − uczeń III Liceum Ogólnokształcącego w Opolu, aktywista Młodzieżowego Strajku Klimatycznego, członek Europejskiego Parlamentu Młodzieży.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Major Israeli Bookstores Pull Works by Irish Author Sally Rooney After She Boycotts Publishers in Israel

Major Israeli Bookstores Pull Works by Irish Author Sally Rooney After She Boycotts Publishers in Israel

Shiryn Ghermezian


Author Sally Rooney in an interview with “PBS NewsHour.” Photo: Screenshot

Two major bookstore chains in Israel announced on Thursday that they will no longer sell works written by acclaimed Irish author Sally Rooney, after she said last month that she would not let an Israeli publisher translate her latest novel into Hebrew.

Bookstores Steimatzky and Tzomet Sefarim have removed Rooney’s books from their shops and online sites. The bookstores together have more than 200 locations across Israel.

In September, Rooney turned down a bid by the Israeli publishing house Modan for the translation rights of her latest book, “Beautiful World, Where Are You.” Modan translated Rooney’s two previous novels into Hebrew, but the writer explained in October that she would not allow her new book to be published by an Israeli publisher because she supports a boycott of Israel, in protest of its policies towards Palestinians.

The award-winning author of “Normal People” and “Conversations With Friends” said she was “very proud” her first two books were translated into Hebrew but, “for the moment, I have chosen not to sell these translation rights to an Israeli-based publishing house.” She claimed that she could not “accept a new contract with an Israeli company that does not publicly distance itself from apartheid and support the UN-stipulated rights of the Palestinian people.”

She added, “The Hebrew-language translation rights to my new novel are still available, and if I can find a way to sell these rights that is compliant with the [Boycott, Divestment and Sanctions] movement’s institutional boycott guidelines, I will be very pleased and proud to do so.”

Rooney has received several book awards in the United Kingdom, including Book of the Year at the British Book Awards in 2019 and a Costa Book Award in 2018. “Normal People” was on the New York Times best-seller list for hardcover fiction for four weeks and has been adapted into a television series. Rooney’s debut novel “Conversations with Friends” will also be adapted for a television show that is set to air on Hulu.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com