Archive | 2021/11/26

Syjonizm humanistyczny, czyli dlaczego warto dostrzegać łajdactwo antysyjonizmu

George Deek (Nwanne di Namba) w środku.


Syjonizm humanistyczny, czyli dlaczego warto dostrzegać łajdactwo antysyjonizmu

Andrzej Koraszewski


Hasło informujące, że antysyjonizm nie jest antysemityzmem, jest dość oczywistym kłamstwem, które w Warszawie powinno być łatwiejsze do przygwożdżenia niż w innych miejscach świata. Jedni widzieli to hasło na ulicach w młodości, inni w dzieciństwie, jeszcze inni wiedzą od rodziców, jak to wyglądało nieco ponad pół wieku temu. Wypracowana w Moskwie nowa odmiana wściekłego antysemityzmu staje się z każdym rokiem coraz bardziej zjadliwa, a ludobójczy antysyjonizm staje się coraz bardziej akceptowany w „dobrym towarzystwie”. Jest go pełno w Organizacji Narodów Zjednoczonych, w szacownych niegdyś organizacjach obrony praw człowieka, takich jak Human Rights Watch lub Amnesty International, w mediach głównego nurtu przyjmuje zatroskaną twarz rzekomych obrońców praw Palestyńczyków.

Brytyjski prawnik, badacz i dziennikarz, David Litman pisze, że przez blisko pięć lat informował i badał działalność ONZ i kiedy tylko zajmowano się Izraelem, zawsze wyłaniał się ten sam wzór – w charakterze głosu Izraela wyciągano jakieś marginalne postaci, które dzielnie śpiewały w tym samym chórze, co zakłamani oskarżyciele. Jako przykład Litman opisuje zorganizowane przez ONZ „Międzynarodowe Seminarium dziennikarskie na temat pokoju na Bliskim Wschodzie”. W panelu głos Izraela reprezentował niegdyś przewodniczący komunistycznej partii Meretz, a obecnie tylko czołowy działacz tej partii, Yossi Beilin. Brytyjski dziennikarz pisze, że obserwując od lat tego rodzaju imprezy, ani razu nie spotkał się z przypadkiem zaproszenia rzeczywistego przedstawiciela izraelskiego społeczeństwa. Nieodmiennie są to albo izraelscy antysyjoniości, albo diasporowi „krytycy Izraela” (o których można powiedzieć, że tak bardzo obawiają się oskarżenia o podwójną lojalność, że na wszelki wypadek unikają podejrzeń o uczciwość).

Dawniej mówiło się, że każdy antysemita ma swojego Żyda. Nic się nie zmieniło, dziś każdy wściekły antysyjonista, mniej lub bardziej otwarcie domagający się likwidacji Izraela wraz z jego ludnością, ma swojego żydowskiego „krytyka syjonizmu”, który swoją żydowskość wywleka jako dowód, że antysyjonizm nie może być antysemityzmem.   

Niewielką pociechą jest fakt, że istnieją również nieżydowscy syjoniści, świadomi, że ta nowa    odmiana antysemityzmu jest równie nieludzka i równie niebezpieczna jak wszystkie stare warianty tej zarazy. Jestem syjonistą, bo uznaję prawo Żydów do życia, prawo Żydów do posiadania własnego państwa, prawo Żydów do obrony swojego państwa przed armiami i przed terrorystami, jak również prawo do obrony przed kłamcami powielającymi w nieskończoność informacje całkowicie fałszywe, groteskowo zniekształcone lub „zaledwie” tak niejasne, że odbiorca ma wrażenie, że Żydzi znowu popełnili zbrodnię, a dziennikarz ma wrażenie, że był uczciwy.    

Jak się to robi? W niedzielę 21 listopada palestyński terrorysta w Jerozolimie jednego Izraelczyka zabił, czterech innych ranił. CNN informowała: „Jeden zabity, czterech rannych w wyniku strzelaniny w Jerozolimie, napastnik również zabity.”

BBC donosiła: „Strzelanina w Jerozolimie: napastnik zabił jedną osobę i ranił trzy dalsze”. 

Media palestyńskie ujmują to jeszcze inaczej. O tym samym zamachu terrorystycznym  czytamy: “Izraelskie siły okupacyjne otworzyły dziś ogień i zabiły Palestyńczyka na Starym Mieście w okupowanej Jerozolimie”.  

Jaką rolę w tym zalewie „antysyjonizmu” pełnią nieżydowscy syjoniści? Jeśli powiem, że skromną, to właściwie nic nie powiem. Są, a nawet są ich tysiące, co przy milionach aktywnych antysyjonistów jest niemal symboliczną reakcją na zarazę.

W Stanach Zjednoczonych ci nieżydowscy syjoniści to najczęściej chrześcijanie (wśród laickiej lewicy jest ich tyle co kot napłakał, a i to znacznie częściej są to byli muzułmanie niż byli chrześcijanie). Zwyczajna uczciwość w stosunku do Żydów i Izraela w mediach po prostu nie wchodzi w rachubę, coś trzeba wybrać, więc większość dziennikarzy wybiera moralność hybrydową.

A co z młodymi ludźmi na uniwersytecie? W Europie Zachodnie i Stanach Zjednoczonych na uniwersytetach wszelkie próby przeciwstawiania się kampaniom kłamstw o Izraelu karane są szybko i bezlitośnie. Młoda Amerykanka na pytanie, dlaczego naraża się na barbarzyńskie ataki kolegów studentów, odpowiada, że ma poczucie więzi z Izraelem jako chrześcijanka i jako człowiek. Mówi, że poparcie dla jedynej demokracji na Bliskim Wschodzie nie powinno być milczące i z poczuciem winy.

Obrona prawa Izraela do istnienia jest podstawą walki z antysemityzmem tak często przebranym za antysyjonizm. Rabin Sacks mówił, że ‘wirus antysemityzmu mutował’ od nienawiści opartej na religii, przez nienawiść rasową, do nienawiści świata do żydowskiego państwa.

Jej rodzice odkryli koszmar chrześcijańskiego antysemityzmu, kiedy miała dziewięć lat. Byli zdumieni, że nikt im tego nie pokazał wcześniej, że nie uczono w kościele o stuleciach antysemickiej teologii. Mówi jak rodzice odkrywali judaistyczne korzenie chrześcijaństwa i tak ważny w judaizmie indywidualizm.  

Ta dziewczyna, będąca na drugim roku studiów, patrzyła ze zdumieniem, jak w maju po napaści Hamasu na Izrael, media społecznościowe zalała fala fałszywych oskarżeń o kradzież ziemi, apartheid i ludobójstwo. Patrzyła z niedowierzaniem na swoich kolegów z roku twierdzących, że Żelazna Kopuła, obrona przeciwrakietowa, daje Izraelowi nieuczciwą przewagę. Jest głęboko przekonana, że większość jej kolegów po prostu nigdy nie słyszała, nie zetknęła się z izraelskim głosem, z informacją o tym, jak ten konflikt wygląda z drugiej strony. Nie zastanawia się, dlaczego ci jej rówieśnicy nigdy nie mieli takiej okazji, podobnie jak jej rodzice, którzy póki sami nie dotarli do książek o historii, nie mieli okazji dowiedzenia się o pełnej nienawiści teologii własnej religii. 

Czytając rozmowę z tą młodą kobietą zastanawiałem się, czy starczy jej sił, żeby bronić swojego człowieczeństwa, walcząc całymi latami nie tyle z wiatrakami, co z oblepiającą mazią poglądów ludzi ochoczo oddających się nienawiści w świecie fantazji.

Izraelski dziennikarz, Craig Dershowitz, pisze o fali nienawiści, jaka wylała się na brytyjskiego
aktora Eddiego Marsana, który zagrał rolę Żyda w brytyjskiej telewizji. To nieważne, że ten aktor nie jest Żydem, że grał rolę żydowskiego antyfaszysty, ważne, żeby wykrzyczeć swoją szlachetną nienawiść, żeby poinformować innych, że świat będzie sprawiedliwy, kiedy zabije się ostatniego Żyda. W dzisiejszym świecie, w którym  wirtualne obrazy mieszają się z rzeczywistością, fikcyjny Żyd jest nawet lepszy niż żywy. Pojawia się w umysłach w swojej karykaturalnej postaci i żadna konfrontacja z rzeczywistością mu nie zagraża. 

Żydzi, których jest na świecie około 15 milionów nie mogą być mniejszością. Pojawiają się w tej fikcji jako jakaś straszliwa panująca nad wszystkim masa. Nie tylko w Polsce słyszymy pełen przerażenia wrzask „Żydzi nas nie zastąpią”, „Żydzi nie odbiorą nam naszego kraju”.

Czy nieżydowscy syjoniści mogą się temu przeciwstawić? Zapewne nie zdołają odwrócić fali, nie przekonają dziennikarzy głównego nurtu, że warto przerwać to nieustanne powielanie fikcji. Mogą zaledwie pokazywać, że można inaczej, mogą próbować przekonywać tych, którzy gotowi są podjąć próbę wyrwania się z wirtualnego świata tak podniecającej nienawiści.

Gdzie są nieżydowscy syjoniści, którzy są naprawdę skuteczni?  Wszystko zależy od definicji pojęcia „skuteczność”, jeśli wiesz, że nie zmienisz świata, możesz mieć poczucie sukcesu, kiedy skłonisz do refleksji sąsiada. Warto również spojrzeć na działania tych, którym udaje się stosunkowo najwięcej.

George Deek jest ambasadorem Izraela w Azerbejdżanie. Często szokuje, ale jego samego raczej trudno zbić z tropu. W niedawno opublikowanym  wywiadzie opowiada z rozbawieniem jak po przyjeździe do Baku tamtejszy polityk zaczął rozmowę od dumnego zapewnienia, że Azerowie i Żydzi od stuleci żyją pokojowo obok siebie. Izraelski dyplomata odpowiedział, że to piękne, dodając, że on akurat jest Arabem. Azerbejdżański polityk zmienił front i kolejne zdanie rozpoczął od „między nami muzułmanami…”.  „Och, nie – przerwał Izraelczyk – jestem chrześcijaninem”.

Z Georgiem Deekiem kłopot, bo wszystko w jego życiu rozbija ukochaną przez antysyjonistów wirtualną wizję żydowskiego państwa. Na pytanie, kim jest, Deek musi wrócić do historii swojego dziadka, który przed powstaniem Izraela mieszkał w Jaffie, pracował w elektrowni i miał żydowskich przyjaciół. Dziadek (po którym trzydziestosiedmioletni dyplomata otrzymał imię), uciekł do Libanu na początku wojny o niepodległość, ale po kilku miesiącach doszedł do wniosku, że dał się oszukać arabskiej propagandzie i dzięki swoim znajomościom zdołał nie tylko wrócić do Izraela, ale odzyskał również pracę w elektrowni. 

Nie wiem, czy Deek miał na myśli izraelskich Arabów chrześcijan, czy arabskich syjonistów, ale mówi o sobie, że jak najmniejsza matrioszka, należy do mniejszości w mniejszości, w kraju, który jest mniejszością. Jego własna historia jest spleciona z historią rodzinną, z której bodaj najbardziej charakterystycznym epizodem była rozmowa z ojcem, który był znanym działaczem arabskiej partii nacjonalistycznej. Kiedy George Deek już po studiach prawniczych i dodatkowych studiach w USA,  powiedział ojcu, że zastanawia się nad karierą dyplomaty, ale boi się, że może to ojcu zaszkodzić, więc pyta o radę, usłyszał odpowiedź: „Ja bym na twoim miejscu tego nie zrobił, a ty zrób co uważasz za słuszne. Moim zadaniem było nauczyć cię jak myśleć, a nie co masz myśleć”.                          

Mimo młodego wieku Deek ma już spore doświadczenie w kontaktach z antysyjonistami. W 2014 roku był zastępcą ambasadora w Norwegii. Wywołana przez Hamas wojna spowodowała tsunami nienawiści do Izraela w Oslo. „Może was to zaszokuje – mówił do dyszącej nienawiścią norweskiej publiczności George Deek – ale istnienie Izraela jest dla mnie, arabskiego chrześcijanina, przynajmniej równie ważne jak dla izraelskich Żydów. A to dlatego, że jeśli na Bliskim Wschodzie nie ma miejsca na żydowskie państwo, to na Bliskim Wschodzie nie ma miejsca dla nikogo, kto jest inny.”        

Być może temu akurat syjoniście nieco łatwiej wyjaśnić ludziom jak tak zwana nakba, będąca rzeczywiście dla kilkuset tysięcy Arabów humanitarną katastrofą, została zamieniona w broń polityczną. Sama data Dnia Nakby – 15 maja – pokazuje, że jako katastrofę traktuje się powstanie Izraela. „Innymi słowy – mówi George Deek –  ta data pokazuje, że nie opłakuje się tego, iż moi kuzyni są Jordańczykami, a to, że ja jestem Izraelczykiem.”  

Ten arabski syjonista jest niesamowity i to nie tylko dlatego, że potrafi zapanować nad wyjącą publicznością niezależnie czy jest w Norwegii, czy w sali pełnej amerykańskich studentów, że nigdy nie traci panowania nad sobą, ale również dlatego, że nieodmiennie odsłania prawdziwą twarz zarówno tych rozwrzeszczanych, jak i tych niezwykle kulturalnych antysyjonistów.

Deek jest również dyplomatą w każdym calu. Na samym początku swojej kariery dyplomatycznej wylądował w Nigerii. Kiedyś w rozmowie z wodzem jednego z plemion Igbo słuchał jego skarg na tragedię, jaką stało się dla ludzi straszliwe zanieczyszczenie rzeki Niger. Początkujący dyplomata skontaktował się z izraelskim firmami i namówił je na projekt humanitarny. W ciągu kilku tygodni udało się wykopać szereg głębinowych studni i systemy irygacyjne dostarczające wodę do picia i wodę dla rolnictwa. Deek zarobił tytuł Nwanne di Namba (brata za granicą), a tego, że ta współpraca izraelskich firm irygacyjnych z krajami afrykańskimi trwa do dziś, nie zamierza wpisywać na swoje prywatne konto.     

A jednak droga arabskiego syjonisty to samotność długodystansowca. Jak mówi, „nie wszyscy lubią, że robię to, co robię”. To bardzo delikatnie powiedziane, bowiem po żydowskiej stronie wielu patrzy na niego podejrzliwie, a po arabskiej wielu uważa go za zdrajcę. On sam stwierdza spokojnie, że zupełnie dobrze się czuje na ścieżce, którą sobie wybrał.

Nieżydowski syjonizm ma bardzo wiele twarzy. Tu, nad Wisłą jest silnie spleciony z pamięcią 1967 i 1968 roku. Isabella Tabarovsky jest rosyjską Żydówką, zajmuje się w Wilson Center historią ZSRR i Rosji. Przyjechała do Ameryki trzydzieści lat temu i mając niespełna dwadzieścia lat zetknęła się po raz pierwszy z zachodnim antysyjonizmem. Po latach badań pisze, że nigdy nie spotkała na Zachodzie żadnego antysyjonistycznego argumentu, którego nie widziałaby wcześniej w literaturze radzieckiej lub rosyjskiej. To prawda, nieżydowski syjonista nad Wisłą, czy to czytając artykuły w gazetach, czy patrząc na wrzaski w mediach społecznościowych, nie ma kłopotów z zauważeniem, że już to widział. (Młodsi mogą nie pamiętać, a niektórzy starsi wolą nie pamiętać z innych ważnych względów państwowych.) Pamiętający nie ma również kłopotów ze zrozumieniem, że antysyjonizm to antysemityzm, ani z tym, że podobnie jak wszystkie wcześniejsze formy antysemityzmu antysyjonizm jest chorobą niszcząca człowieczeństwo swoich nosicieli. 

Tak, syjonizm jest niezbywalną częścią humanizmu i jeśli dla tak wielu jest to trudne do pojęcia, to tym bardziej warto się przy nim upierać, pamiętając, że świata się nie zmieni, ale sąsiad może coś zrozumieć.     


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Revealed: How Radical Fringe Groups Manipulate Westerners Against Israel

Revealed: How Radical Fringe Groups Manipulate Westerners Against Israel

Emanuel Miller


Ultra-Orthodox Jewish men are seen through a panel as they pray at the Western Wall in Jerusalem’s Old City while Israel observes a day of mourning after dozens were crushed to death in a stampede at a religious festival on the slopes of Israel’s Mount Meron, May 2, 2021. Photo: REUTERS/Ammar Awad.


Jamaal Bowman

Had the honor of meeting with children today in the occupied West Bank city Hebron. There are streets they cannot walk and places they cannot go, simply because they are Palestinian. When I asked about their dreams, their answer was simple: freedom. The occupation must end.

Image


Bowman is the latest in a long line of people to have visited Hebron over the years — as guests of radical fringe groups — and to have come away repeating false talking points to the media.

The same messaging has been repeatedly transmitted by foreign dignitaries, novelists, film stars, and other celebrities, who have been shown select parts of the city by members of groups such as Breaking the Silence and B’Tselem.

Breaking the Silence in particular is a highly controversial group, with a history of spreading false and misleading allegations against the Israel Defense Forces, many of them given anonymously. Its tours are a notable source of misinformation regarding Hebron specifically, and the relationship between Israel and the Palestinians in general.

Unsurprisingly, this strategy has resulted in a trove of quotes slamming Israel being reproduced in prominent English-language media outlets.

Israel Vilified While Palestinian Terrorism Overlooked

In 1967, Israel defeated numerous Arab states openly threatening it with extermination in a stunning six-day victory. As a result of that war, Israel tripled in size, with eastern Jerusalem, the Gaza Strip, the Sinai Peninsula, the West Bank, and the Golan Heights coming under its control. Although Israel forged peace deals with Jordan and Egypt, surrendering parcels of land in the process, it has still not reached final agreements with Syria and the Palestinians.

In 2017, to mark 50 years since the war, Breaking the Silence organized a VIP tour of Israel together with Pulitzer Prize-winner Michael Chabon and his wife Ayelet Waldman, herself a well-known writer, resulting in an anthology of essays about the life of Palestinians.

The ensuing Associated Press report detailed how the resultant book included essays that “describe the segregated city of Hebron,” and identified Breaking the Silence as the driving force behind the project. Omitted is the fact that Hebron was divided in accordance with an agreement between Israel and the Palestinian Authority (PA) whereby Israeli citizens, including Arab Israelis, can access only 20% of the city and not the other 80%.

By comparison, Palestinians in Hebron are able to wander approximately 97% of the city. They were banned from entering the remaining 3% following rampant terrorism, including countless shootings and sniper attacks in which even a three-month-old baby was targeted; suicide bombings; rock-throwings; Molotov cocktail attacks; and stabbings of Israeli soldiers protecting Hebron’s minuscule Jewish community and Judaism’s second-holiest site, the Cave of the Patriarchs.

The book was also reviewed by The New York Times, which wrote of a work detailing “a status quo of chronic entwinement, choking the Palestinians.” The Irish Times headlined its piece, “Indignation and horror: 26 writers visit Palestine”; and a Financial Times article about the book described the conflict as one “which doles out small injustices and humili­ations to Palestinians more often than it does rank brutality,” and names the writers “as guests of Breaking the Silence, a pro-peace non-governmental organisation.”

Even though the New York Times’ Gal Beckerman saw through the charade, describing Chabon and Waldman as having “gathered their friends, most of whom, they admit, had never given the occupation more than a glancing consideration,” and panned the book as “fairly superficial, full of unearned authority and exhibitionist empathy,” it still accepted the basic premise.

Beckerman slammed “Israel’s occupation of large swaths of Arab land to which it had no legitimate right besides brute force,” and spoke of “deeply etched marks of subjugation.”

The book received yet more exposure in the Los Angeles Review of Books, in which co-editor Ayelet Waldman is quoted as describing Hebron thus: “It is absolutely reminiscent of apartheid South Africa. It’s reminiscent of the areas of German cities from which Jews were barred.”

That same year, “Pretty Woman” actor Richard Gere visited the city, and was shown around by Breaking the Silence. The Hollywood star’s visit caught the attention of Israeli television and the international media alike, with reports citing Gere as having described Hebron as a place reminiscent of the Jim Crow-era US South, where black Americans were subjected to apartheid-like structural discrimination. An Associated Press article reported how “During the visit, Gere said ‘it’s exactly what the Old South was in America.’

This exploitation of “human rights” rhetoric led to Breaking the Silence being selected by the European Parliament as a finalist for the 2010 Sakharov Prize for Freedom of Thought — an award intended for defenders of human rights and other freedoms.

Core Messages Spread by Willing Foreigners

As The Jerusalem Post noted, “Bowman’s inclusion [on the recent congressional mission to Israel] is particularly noteworthy, given the New York Democrat’s alliance with a prominent group of legislators that includes some who openly back the boycott-Israel movement. The Squad comprised the most outspoken critics of Israel during the May conflict.”

It remains unclear whether Congressman Bowman came to really listen, learn, and work together with his Israeli counterparts, or whether he used the opportunity to raise his profile by leveraging the highly contentious Israeli-Palestinian conflict.

A review of his Twitter feed reveals that his posts typically garner in the range of 50-200 likes. But when he tweeted about the inability of Palestinians to walk around certain areas in Hebron, the message received over 3,500 likes.

Whatever Bowman’s true intentions, it is clear that he left having spread a misleading message about Israel’s relationship with the Palestinians. And he’s not the only one.

The message is one of a number of core narratives propagated by the likes of B’Tselem and Breaking the Silence.

A search of the Internet shows that the term “Ghost Town” has been in use by B’Tselem in relation to Hebron as far back as 2007. But the reality is that Hebron is far from a ghost town. While it is true that the old center is now mostly depopulated, the PA-administered part of the city is home to close to 200,000 Palestinians, an eight-story shopping complex, one of the largest in the Middle East, and boasts numerous factories and distributorships, accounting for a significant portion of the PA’s economy.

In short, when people, including reporters, refer to Hebron as a ghost town, it’s almost certain that they have only visited a small part of the city at most, under the auspices of NGOs bent on defaming Israel.

For example, Roger Cohen of The New York Times described visiting Hebron in a 2018 column in which he saw “biological metaphors of classic racism that accompanied [the Jews’] persecution over centuries.” Cohen depicted a soldier as “clearly uncomfortable with his mission, enforcing segregation.”

The claim is not backed up with any evidence, and ignores the reality that soldiers are not allowed to speak to the media unless given express permission from their commanders.

In the very first paragraph, he identifies the old center of Hebron as having “been a ghost town for many years.” A few paragraphs later, Cohen writes that he visited the city “with Yehuda Shaul, who served in the infantry in Hebron and later became a founder of Breaking the Silence.”

Shaul is no stranger to the media. In 2019, after Jason Greenblatt, then-US president Donald Trump’s Middle East peace envoy shared a tweet describing an iftar celebration in Hebron attended by Israelis and Palestinians as “laying the groundwork for peace,” Shaul penned an opinion piece published in the Guardian that slammed the city as “not a model of coexistence, but rather of segregation.”

As HonestReporting noted at the time in a column published by the Jerusalem Post, Shaul’s piece contained 780 words. Only two, “Second Intifada,” referred to Palestinian violence against Israelis. While Shaul obsessed over Palestinian suffering, literally not one word was devoted to describing the carnage wreaked by Palestinian terrorists.

The media campaign has also involved dozens of op-eds, interviews, and exposure in some of the world’s most-read and most well-known news outlets, including the BBCCNN, The Daily Beast,  The Washington PostForeign PolicyThe New Yorker, and many more.

It has also led to the production of a documentary film based on Breaking the Silence testimonies, which was then shared by The New York Times in November 2021. However, the Times failed to note the connection to Breaking the Silence, instead allowing filmmaker Rona Segal to cast herself simply as an “independent director” looking to “offer a view that has rarely been seen by the public.”

Partnering With Fringe Groups

Tourists visiting with Breaking the Silence are taken on a highly selective tour of a small fraction of the city of Hebron, and meet with members of an organization called Youth Against Settlements, headed by Issa Amro, a man who professes “non-violence” and whose business cards call him a “Human Rights Defender.”

In reality, his group has been documented as repeatedly glorifying Palestinian rock-throwing attacks on Israelis and sharing blatantly antisemitic smears.

In 2014, Youth Against Settlements awarded a prize to the governor of Hebron for supporting the “popular resistance” against Israel, a codename for widescale violence including the frequent throwing of Molotov cocktails and stones, and sporadic stabbing and vehicular attacks.

In 2016, Breaking the Silence partnered with a T’ruah: The Rabbinic Call for Human Rights, to sponsor “Go and See” trips for Jewish groups visiting Israel. And in 2018, the organization partnered with another radical group, IfNotNow, to organize a “walk-out protest” by five participants on Birthright trips who claimed that the tour did not adequately address Israel’s relationship with the Palestinians. The live-streamed stunt culminated with the five embarking on a visit of Hebron with Breaking the Silence.

And just this month, a New York Times article, “Inside the Unraveling of American Zionism,” named Breaking the Silence as partly responsible for “A reliable subcurrent in American students’ conversions away from the ardent Zionism of their youth is firsthand confrontation with reality in the West Bank.” The article was widely panned on Twitter by many Jews for showing a highly unrepresentative subsection of American Jewry.

Influencing Foreign Dignitaries

In 2012, Martin Indyk, former US ambassador to Israel, said that Breaking the Silence was trying to “sensitize” Israelis to the effect of the occupation. This stands in stark contrast to the group’s activities, which include delivering lectures at leading American universities, taking high-profile foreign visitors on its one-sided tours, and releasing several highly tendentious books translated into numerous European languages. These books have repeatedly been criticized as premised on predetermined “analyses” that falsely portray Israeli actions as “terrorizing the civilian population.”

Meanwhile, Breaking the Silence has repeatedly posted to social media about meeting diplomats from the European Union and other countries. In 2017, then-German foreign minister Sigmar Gabriel met with Breaking the Silence and B’Tselem, despite then-Israeli prime minister Benjamin Netanyahu saying that their scheduled meeting would be canceled if the top German diplomat insisted on meeting the groups first.

In 2019, British consulate staffers reportedly chauffeured Breaking the Silence’s co-founder, Yehuda Shaul, as he gave them a tour of a settlement near Jerusalem. Such meetings have become standard for many diplomats, and consequently serve to undermine the positions of the Israeli government.

Notably, in October 2021, Breaking the Silence CEO Avner Gvaryahu met with Ilhan Omar, a Democratic Congresswoman with a history of antisemitic and offensive anti-Israel statements.

While room for fair, measured criticism is a hallmark of democracy, Breaking the Silence’s modus operandi of targeting foreign politicians, diplomats, and news outlets — many of whom are already hostile to the Jewish state — constitutes a relentless campaign to delegitimize and smear Israel.

And the media are all-too-often willing partners in Breaking the Silence’s obsessing over Israel, while ludicrously claiming to be showing something rarely seen or talked about.


The author is a writer-researcher for HonestReporting, a Jerusalem-based media watchdog with a focus on antisemitism and anti-Israel bias, where a version of this article first appeared.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Israeli Spy Thriller ‘Tehran’ Wins International Emmy for Best Drama Series

Israeli Spy Thriller ‘Tehran’ Wins International Emmy for Best Drama Series

Israel Hayom / JNS.org


A scene from the Israeli TV series ‘Tehran.’ Photo: YouTube screenshot.

Israeli spy thriller “Tehran” took home a 2021 International Emmy Award on Monday, winning the Best Drama Series category.

“Tehran,” produced by the Kan public broadcaster and picked up globally by Apple TV+, follows a female Mossad agent who goes undercover on a mission in Iran—to help prepare the ground for an Israeli Defense Forces airstrike on an Iranian nuclear reactor—and unexpectedly falls in love with an Iranian.

The show competed against India’s “Araya,” Chile’s “El Presidente” and the United Kingdom’s “There She Goes.”

“’Tehran’ is not only an espionage series; it’s also about understanding the human behind your enemy,” executive producer Dana Eden said in her acceptance speech.

The cast and crew “work with Iranian actors from all over the world, Iranian refugees that just fled the current regime … we work in collaboration, through love, and we actually found out that we have a lot in common,” she said.

“I think it gives a lot of hope for the future, and I hope that we can walk together, the Iranians and Israelis, in Jerusalem and in Tehran, as friends and not as enemies,” she added.

The show, which has received critical acclaim both inside and outside of Israel, stars Niv Sultan as Tamar, the young Mossad agent, alongside Navid Negahban, Menashe Noy and Shaun Toub. It was written and created by Moshe Zonder, Maor Kohn and Eden.

Zonder also wrote for the critically acclaimed Netflix show “Fauda.”

The second season of the show is currently being filmed in Athens and Oscar-nominated actress Glenn Close has joined the cast. It renewed for a second season in January. The first season premiered on June 22, 2020, in Israel and on Sept. 25 internationally.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com