Archive | 2022/01/05

Żydzi i katolicy o uchodźcach

Żydzi i katolicy o uchodźcach

Stanisław Krajewski
[ 28 kwietnia 2016 ]


Fot. Episkopat.pl

Wbrew trudnej historii Kościół katolicki jest obecnie jednym z najlepszych sojuszników dla Żydów. I nie wydaje się to koniunkturalne.

.

W kwietniu odbyło się w Warszawie spotkanie katolicko-żydowskie na najwyższym szczeblu: konferencja Katolicko-Żydowskiego Komitetu Łączności (International Catholic-Jewish Liaison Committee, ILC) „«Inny» w tradycji żydowskiej i katolickiej: uchodźcy we współczesnym świecie”.

Cud Watykanu: 11 organizacji żydowskich występuje razem

W konferencji uczestniczyli przedstawiciele Watykanu, w tym przewodniczący Papieskiej Komisji do Religijnych Stosunków z Żydami kard. Kurt Koch oraz członkowie Międzynarodowego Żydowskiego Komitetu do Konsultacji Międzyreligijnych (International Jewish Committee for Interreligious Consultations, IJCIC), utworzonego przez takie organizacje jak American Jewish Committee (AJC), Anti-Defamation League (ADL), Izraelska Rada Żydowska ds. Stosunków Międzyreligijnych (Israel Jewish Council on Interrreligious Relations, IJCIR), Światowy Kongres Żydowski (World Jewish Congress, WJC), B’nai B’rith International, a nadto sześć organizacji rabinicznych – ortodoksyjnych, konserwatywnych, reformowanych (organizacje ultraortodoksyjne, w tym chasydzkie, w dialogu nie uczestniczą).

Wszystkie te nazwy brzmią może nudno i odpychająco dla polskiego czytelnika, ale, jak powiedział obecny przewodniczący IJCIC Martin Budd, sam fakt, że jedenaście organizacji żydowskich utworzyło wspólną reprezentację, jest cudem – i to cudem zdziałanym przez Watykan. IJCIC ma też kontakty ze Światową Radą Kościołów, która reprezentuje pozostałe Kościoły chrześcijańskie, jednak relacje z Kościołem katolickim są dla niej najważniejsze.

ILC powstała w 1971 roku na fali zmian zapoczątkowanych przez II Sobór Watykański. Konferencje odbywają się co dwa lata. Ta była 23. z kolei. Dla  mnie – druga; poprzednio byłem na podobnym spotkaniu w Budapeszcie kilka lat temu. Większość uczestników to weterani takich spotkań, ludzie starsi. Dla młodych obserwatorów oznacza to zapewne, że nie mają dostatecznej łączności ze współczesnym światem. Ja bym tak nie powiedział (nie jestem obiektywny, bo sam należę do starszych, choć nie najstarszych). Uczestnicy konferencji patrzą na problemy z perspektywy długoletnich doświadczeń. Mogą się odwoływać do starej znajomości, a nieraz przyjaźni, z partnerami reprezentującymi drugą religię. Fakt bliskich stosunków osobistych był nieraz podkreślany w trakcie obrad.

Wśród ponad 50 uczestników było bardzo mało kobiet. Po stronie katolickiej było też zaledwie kilku świeckich. Po stronie żydowskiej byli nie tylko rabini, a grupa polskich Żydów była dość zróżnicowana, o co zabiegałem (współpracowałem z sekretarzem IJCIC, rabinem Noamem Maransem, przy organizacji konferencji). Wszyscy Żydzi są bowiem stroną Przymierza, niezależnie od stopnia religijności. Dlatego zróżnicowanie pośród Żydów powinno mieć odbicie w składzie każdej żydowskiej delegacji. Oczywiście Żydzi antyreligijni, którzy nie mają żadnego zrozumienia dla tradycji, nie są dobrymi partnerami w dyskusji zahaczającej o teologię. Jednak ich obecność podczas wielu innych debat jest jak najbardziej na miejscu. Zwłaszcza gdy mowa o takich sprawach jak uchodźcy.

Migracje, antysemityzm, prześladowania chrześcijan

Referaty o biblijnych podstawach stosunku do innych, dyskusja, warsztaty szły na ogół w kierunku podkreślania moralnego obowiązku pomocy, choć zarazem uwzględniania obaw przed przemianami społecznymi oraz kwestii bezpieczeństwa. Nikt nie reprezentował stanowiska bezwzględnego odrzucenia, które tak mocno jest obecne w polskiej debacie publicznej. Konstanty Gebert w swoim wykładzie wzywał do pomagania uchodźcom, ponieważ alternatywą jest odgrodzenie się, które wprowadzić może tylko brutalny rząd – co w sposób nieunikniony zagrozi wolności obywateli. Ja podkreśliłem, że z perspektywy żydowskiej pojawia się ambiwalencja: wiemy, co to znaczy być uchodźcą, więc się solidaryzujemy; zarazem wiemy, że większość obecnych migrantów jest wychowana na antysemityzmie i może podjąć działania nim motywowane.

Antysemityzm był następnym tematem obrad, a kolejnym – prześladowania chrześcijan na Bliskim Wschodzie i w północnej Afryce. Z roku na rok jest pod tym względem gorzej. W Iraku i na niektórych innych terenach chrześcijan została tylko garstka w porównaniu z liczbą sprzed jednej czy dwóch dekad. Kilka osób wyraziło poczucie, że świat, także chrześcijański, nie przejmuje się dostatecznie tym dramatem.

Zastanawiałem się, czy wyraźne żydowskie zaangażowanie w tej sprawie – zresztą i ja odczuwam taką potrzebę – ma poza solidarnością z ofiarami również drugie dno. Jeśli tak, to należałoby wskazać na chęć odwdzięczenia się za chrześcijanom za stanowcze przeciwstawienie się antysemityzmowi oraz na poczucie, że zdawszy sobie sprawę z zagrożeń dla chrześcijan w świecie muzułmańskim, ludzie lepiej zrozumieją groźby wiszące nad Izraelem.

Była też sesja o Polsce. Abp Henryk Muszyński wspominał początki Komitetu Episkopatu Polski ds. Dialogu z Judaizmem. Bp Mieczysław Cisło uzupełnił tę relację informacją o obecnych działaniach tego ciała, którym kieruje. Bardzo mocno podkreślał braterskie stosunki z naczelnym rabinem Polski Michaelem Schudrichem. Ks. Paweł Rytel-Andrianik opowiadał o tym, że prawie wszyscy biskupi pomagali ukrywać Żydów. Miałem poczucie, że – może wbrew intencjom – uprościł on obraz ówczesnych wydarzeń. Potem ja opisałem trzy elementy obecnej sytuacji w Polsce: odrodzenie życia żydowskiego, choć w bardzo skromnych rozmiarach; zainteresowanie Żydami, widoczne i w Dniach Judaizmu, i w wielu wspaniałych inicjatywach upamiętniania dawniejszej żydowskiej obecności w Polsce; obecną sytuację polityczną: zagrożenia dla ładu demokratycznego, sojusz Kościoła instytucjonalnego z rządzącą partią, a także rozpanoszoną mowę nienawiści, która niepokoi Żydów (i oczywiście nie tylko Żydów).

Na koniec nieco ambarasująca obserwacja. W czasie dyskusji zwykle aktywniejsi i bardziej chętni do uczestnictwa byli Żydzi. Z reakcji bywalców tych spotkań łatwo było wnioskować, że nie była to sytuacja wyjątkowa. Nie wiem, dlaczego tak jest. Może ma to płytkie źródła, na przykład wynikało z faktu, że większość rabinów pochodziła z Ameryki, a księża nie – a zatem w obradach prowadzonych po angielsku gościom było łatwiej.

Może jednak chodzi o coś więcej, o różnice oczekiwań wobec takich spotkań. Gdyby ich miało nie być, wspólnota żydowska (nie cała, ale jednak znaczna jej część tu reprezentowana) odczułaby to chyba dotkliwiej niż wspólnota katolicka. Jeśli w istocie tak jest, to byłoby to ciekawe uzupełnienie, czy raczej odwrócenie, tezy, że chrześcijanie potrzebują Żydów do zrozumienia, kim są, a Żydzi nie potrzebują w tym celu chrześcijan.

Może nie potrzebujemy tych kontaktów w celu określenia siebie samych czy naszej teologii, ale przecież potrzebujemy sojuszników. Wbrew trudnej historii Kościół katolicki jest obecnie jednym z najlepszych sojuszników dla Żydów. I nie wydaje się to koniunkturalne. Było to widoczne w każdym momencie warszawskiej konferencji.


Stanisław Krajewski – ur. 1950, profesor w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego, żydowski współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów od jej powstania w roku 1990. Autor m.in. książek „Żydzi, judaizm, Polska”; „54 komentarze do Tory dla nawet najmniej religijnych spośród nas”; „Poland and the Jews: Reflections of a Polish Polish Jew”; „Tajemnica Izraela a tajemnica Kościoła”; „Nasza żydowskość”; „Co zawdzięczam dialogowi międzyreligijnemu i chrześcijaństwu”.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Early Zionist Pioneers Adhered to the Same Founding Ethos as Today’s Settlers

Early Zionist Pioneers Adhered to the Same Founding Ethos as Today’s Settlers

Shlomo Sand


Kibbutz members of Ein Herod in 1941.Credit: Government Press Office

I am a loyal reader of Haaretz editorials, and I am imbued with admiration over the audacity of those who write them. Not many of the world’s newspapers feature such consistent and courageous liberal positions, in concise and sharp columns, for years on end. So I felt uneasy reading the article “Bar-Lev Is Right” (Dec. 16).

The editorial writer notes that Interior Minister Ayalet Shaked is lying when she claims that “the settlers are the salt of the earth, the successors to the [early Zionist] pioneers,” decisively concluding instead that “the settlers are not the successors of the pioneers.”

I would very much like to join in this statement, but as a historian, as a matter of principle, I am supposed to seek historical truth, even if I know I’ll never attain it. So I will try to begin our little story, which is no fable, from the beginning.

In 1891, before the publication of Theodor Herzl’s “The Jewish State” and long before the Balfour Declaration, a loyal lover of Zion who for some reason preferred to be called Ahad Ha’am – one of the people – visited the country. A famous Zionist theoretician by then, he sought to check out the work of his admirers and disciples, whom he called colonists, as the Hebrew terms for pioneer and settler had not yet been invented. He made the arduous journey to the country to assess the pace of “imigratzia” (the use of the word aliyah had not yet become common), as well as progress in the establishment of Jewish “colonias” (as neither the Hebrew “moshava” nor the modern Hebrew word for settlement was yet in use).

Make no mistake. Ahad Ha’am was inventing and writing a marvelous Hebrew and some of our writing today owes him a great debt of gratitude. But a modern language is created slowly and in stages, and one of the fathers of modern Hebrew should be forgiven for using foreign terms – and even worse, insufficiently national ones.

On his return from his tour, this father of spiritual Zionism publishes his brilliant essay “Truth From Eretz Israel” in his own newspaper, Hashiloach. The truth that Ahad Ha’am reveals is rather shocking and unfortunately bears out some of Interior Minister Shaked’s comments.

The colonists, Ahad Ha’am states, “conduct themselves with the Arabs with hostility and cruelty, unjustifiably trespassing against them, shamefully beating them without sufficient reason and even boasting of doing so, and there was no one who would stem the tide of this despicable and dangerous tendency.”

We’re in 1891, at the very beginning of the Zionist redemption of the land, and the editor of Hashiloach writes what he does with great pain. “Slaves they were in the land of their exile and suddenly they find themselves in boundless freedom, a wild freedom that can only be found in a land such as Turkey,” Ahad Ha’am asserts, in reference to an area that was then part of the Ottoman Empire. “This sudden change bred a tendency in their hearts for despotism, as will always happen to ‘a slave who becomes a king’ ….”

The West Bank is no longer in the Ottoman Empire, but it is still the same land, the same hills, almost the same villages, and of course with the descendants of the same Arabs. The conflict with our neighbors didn’t begin in 1967 or in 1948. It began with the onset of Zionist settlement, at the end of the 19th century.

It’s not only today’s settlers who are certain all the land is theirs. The first pioneers also always adhered to that same founding ethos. But the major difference between the forebears and the contemporary settlers is what motivated them.

The early pioneers uprooted themselves and left their countries of origin as a result of Judophobia, massacres and pogroms. The newer version uprooted themselves from where they were born mainly as a result of a dizzying concept of power, with official encouragement and primarily to fulfill the dream of a house with a pristine view.


The writer is a historian and professor emeritus at Tel Aviv University.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


New Year – 2022 – Tel-Aviv – Yaffo

New Year – 2022 – Tel-Aviv – Yaffo


Alexander Ravikovich


 


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com