Archive | 2022/05/24

Wilno z Gaonem Wileńskim i bez niego


Wilno z Gaonem Wileńskim i bez niego

dr Lara Lempertienė
Tłumacz: Przemysław Batorski


Jeden z najsłynniejszych żydowskich uczonych, obdarzony wyjątkowym intelektem i mądrością, wileński Gaon był postacią legendarną za życia i po śmierci. Dla wielu stał się symbolem żydowskiej Litwy, a patronem Żydów wileńskich pozostał nawet po zniszczeniu ich społeczności i życia religijnego w czasie II wojny światowej.

.

Stara synagoga w Wilnie. Obraz Rafaela Lewina, 1928 r., zbiory ŻIH (fragment)

Słynny samotnik

Eliasz ben Salomon Zalman (Elijahu ben Szlomo Zalman), znany jako Gaon Wileński lub Hagra, jest powszechnie uznawany za najwybitniejszą osobowość wśród żydowskich uczonych z Litwy. Israel Zinberg wyraził tę tradycyjną opinię następująco: „jako uczony Gaon Wileński niewątpliwie stworzył dzieła najbardziej znaczące i wartościowe, jakie w ogóle można było stworzyć w granicach ówczesnego świata rabinicznego” [1]. Epitafium Gaona na jego nagrobku na starym cmentarzu żydowskim w Wilnie (zachowane w jego obecnym miejscu pochówku) jeszcze wymowniej podkreśla te wielkie osiągnięcia:

Tajemnice Biblii, Talmudu, Kabały i wszystkich świętych ksiąg były dla ciebie jasne,
tak jakbyś otrzymał to wszystko bezpośrednio od naszych starożytnych mędrców [tannaim amoraim].

…niezrównany badacz Biblii, Miszny, obu Talmudów, wszystkich zbiorów prawa religijnego, ksiąg Kabały [wspomniane są nazwy tekstów klasycznych] oraz twórca ich poprawionych wersji. Ani większych, ani mniejszych problemów świętych pism nigdy nie pozostawił nierozwiązanych, dopóki pisma nie stały się tak [jasne], jak gdyby zostały właśnie przekazane [Mojżeszowi] na górze Synaj. Poprawiwszy liczne nieścisłości w tekście, przywrócił możliwość dokładnego wykonywania przykazań Tory, ku wielkiej radości ludu.[2]

Gaon Wileński (1720-1797) / Litografia, wyd. M. Dancigerkron, Warszawa 1885 r. Zbiory ŻIH

Czytelnik epitafium dowiadywał się również, że bliskie związki wielkiego człowieka z otoczeniem zostały zerwane przez jego śmierć:

Nasz wspaniały nauczycielu, dlaczego zostawiłeś nas jak sieroty!
kto wyjaśni kwestie Pisma Świętego, kto zrozumie słowo Boże, kto nas nauczy pobożnego postępowania?
Bo jesteśmy przyzwyczajeni do czerpania z Twoich spostrzeżeń i cieszenia się nimi każdego dnia.

(…) Zarówno pobożność, jak i nauka podupadną – kto zajmie się nimi, gdy zabrakło Ciebie?

Ale nie było to zgodne z prawdą, ponieważ praktycznie nie było bezpośrednich kontaktów między Gaonem a społecznością, nie dawał on publicznie przykładów życia w pobożności i umiłowania nauki.

Jako słynny samotnik, Gaon nigdy nie nauczał w jesziwie ani nie założył własnej szkoły religijnej i studiował tylko wśród małego kręgu oddanych uczniów. Za życia nie interesował się nawet rozpowszechnianiem swojego nauczania poprzez publikacje. Był więc bardzo daleki od „codziennego” dzielenia się swoją wiedzą z masami. Jak pisze Shaul Stampfer: „o ile w ogóle Gaon do kogoś przemawiał, kierował swoje słowa do elity, a jego filozofia miała trafiać do elity elit”[3].

Co symptomatyczne, wśród licznych dzieł Gaona z różnych gatunków, które ukazały się po jego śmierci, brak było responsów, np. praktycznych wskazówek halachicznych (związanych z żydowskim prawem religijnym) wydanych dla konkretnych osób i/lub społeczności, i o ile wiadomo, za życia mędrca żadne takie wskazówki nie ukazały się w piśmie. Nawet popularne legendy, pochodzące z XIX-wiecznych „biografii” Gaona, mających według Zwi Werblowskiego raczej hagiograficzny charakter[4], podkreślają, w jak rzadkich sytuacjach rzeczywiście można było się go spotkać.

Jedna z legend wspomina o wspaniałym kazaniu wygłoszonym przez Gaona w Wielkiej Synagodze w Wilnie, gdy miał on zaledwie 3 lata (lub 6, w zależności od wersji legendy). Inna opowiada o cudownym ocaleniu gminy podczas insurekcji kościuszkowskiej w 1794 r., kiedy to recytując psalm w tej samej Wielkiej Synagodze, Gaon powstrzymał eksplozję rosyjskiej kuli armatniej. Historie te podkreślają, że Gaon zaangażował się w życie społeczności tylko dwa razy w swoim życiu. Wydaje się, że w Wilnie wszyscy o Gaonie wiedzieli, ale praktycznie nikt go nie znał.

Stara synagoga w Wilnie. Obraz Rafaela Lewina, 1928 r., zbiory ŻIH

„Największy mędrzec naszej ziemi”

Wiadomo, że gmina wypłacała Gaonowi stypendium, ale pozostaje tajemnicą, dlaczego jej przedstawiciele doszli do wniosku, że to właśnie ten wybitny uczony powinien być zwolniony z wszelkiej pracy oraz wspomagany finansowo, by mógł poświęcić się jedynie studiowaniu Tory. Być może częściowym wyjaśnieniem jest to, że gdy Elijahu wrócił do Wilna po krótkiej podróży po Polsce i Niemczech, poprzedzała go fama młodego geniusza. Na przykład Jonathan Eibeschütz, który poznał Elijahu i korespondował z nim, pisał w swoim Luchot edut: „niezwykły, święty i czysty z natury, miał biegłość we wszystkim”. (W 1756 r., kiedy Eibeschütz publikował książkę, Elijahu ben Szlomo Zalman miał zaledwie 36 lat). W każdym razie dla większości współczesnych Gaon Wileński był postacią równie nieuchwytną, jak charyzmatyczną.

Oczywiście, w późniejszym okresie można było czerpać wiedzę o nauczaniu Gaona także z jego opublikowanych prac. Zaczęły się one ukazywać w 1799 r., niektóre dość regularnie: na przykład dwa komentarze do Miszny: Szenot Elijahu [Lata Eliasza] i Sefer Elijahu raba [Wielka Księga Eliasza], które były drukowane przez Wydawnictwo Romma w Wilnie wraz z częściami Miszny: Zeraim Taharot. I oczywiście słynny Wilna Szas – pełne wydanie Talmudu babilońskiego opublikowane przez Romma w latach 1860-1880, zawierające glosy Gaona wileńskiego, stało się wspaniałym źródłem jego nauk. Prace Gaona, starannie przygotowywane przez redaktorów, z których wielu było jego synami i uczniami, zawierały także komentarze do jego tekstów. Był to najlepszy sposób, by wreszcie nawiązać kontakt z intelektualnym dziedzictwem słynnego mędrca.

Shaul Stampfer twierdzi jednak, że „podobno Gaon był pamiętany, ale nie studiowany” [5], „(…) szanowano go znacznie bardziej niż naśladowano. Był tak błyskotliwy, że mało prawdopodobne było, aby ktoś próbował pójść w jego ślady” [6]. Badacz podsumowuje: „Wydaje się, że im bardziej Gaon był uważany za jedynego w swoim rodzaju, tym bardziej był nieistotny jako wzór do naśladowania”[7].

Niemniej jednak, nawet w wyobraźni ogółu, wiedza Gaona była niezrównana. Znany wileński bibliotekarz i kulturtreger Chaikl Lunski napisał w artykule z 1920 r.: „jedną krótką notatką obalił całą górę jałowej sofistyki [pilpul]”[8]. Ale zakres jego wiedzy pozostawał znany naprawdę niewielu. Nawet oddany uczeń Gaona, Chaim ben Izaak z Wołożyna, uciekł się do uogólniającej retoryki w swoim opisie dzieł Gaona: „[Był] prawdziwym ekspertem w Biblii, Misznie, Talmudach babilońskim i palestyńskim, Mechilcie, Sifra i Sifre, Tosefcie, midraszach [hagadzie] i Zoharze, i rozszerzył wszystkie znane dzieła tannaim amoraim, a także napisał wiele dodatkowych halachotagadot midraszy, a także dzieła stanowiące tajemnicę wśród tajemnic”[9]. Wydaje się, że anonimowym autorem wspomnianego epitafium Gaona mógł być sam Chaim ben Izaak (zwany też Chaimem z Wołożyna), tak bardzo zbliża się w doborze frazy i sekwencji dokonań Gaona do retoryki pochwały. Ogólnie rzecz biorąc, różne źródła dostarczają nam opisu intelektualnego giganta, wzoru doskonałości w nauce Tory lub, jak to sformułował Louis Ginzberg w swoim słynnym artykule z 1928 roku, „Gaona par excellence ” [10].

Chaim z Wołożyna przeszedł do historii jako założyciel jesziwy, w której Żydzi mieli uczyć się według metody studiowania Tory stworzonej przez Gaona i kształcić młodych talmide chachamim (uczonych Tory) w duchu intelektualnym i moralnym Gaona. W swoim apelu do przyszłych uczniów, nauczycieli i darczyńców w 1802 r. rabin Chaim odwołuje się do nazwiska i reputacji Gaona jako gwarantów wysokich aspiracji i szlachetnych celów, jakie stawiał przed jesziwą:

Muszę przypomnieć imię pobożnego Gaona Wileńskiego Eliasza, największego mędrca naszej ziemi, i radować się, że mogę nazywać się jego uczniem, ale jednocześnie nie chcę chować się za jego chwałą; bo nikt nie może się z nim równać we wszystkich wymiarach studium Tory (…), a ja sam nie mogłem poznać najmniejszego fragmentu jego mądrości. (…) Jest więc zrozumiałe, że apeluję nie do najmądrzejszych, bo nie mam do tego żadnego prawa, ale do naszych młodych braci, którzy nie mieli jeszcze okazji doświadczyć prawdziwej słodyczy i głębi Tory: niech przyjdą do mnie, może uda mi się nieco skierować ich na tę drogę, dać im smak Tory. Przyjdźcie więc i tacy jak ja i mądrzejsi ode mnie, aby uczyć młodych…[11]

Jak widać, imię Gaona pełni tu funkcję emblematu albo pieczęci na liście, dodając słowom Chaima większej wagi. Rzeczywiście, sławna i odnosząca sukcesy jesziwa w Wołożynie zyskała sławę dzięki utalentowanym uczonym, którzy sami byli wielkimi myślicielami i niekoniecznie bezpośrednimi duchowymi spadkobiercami wileńskiego Gaona.

Gaon w każdym żydowskim domu

W XIX i XX wieku, kiedy na terenie dzisiejszej Białorusi i etnograficznej Litwy powstało skupisko „litewskich jesziw”, każda z nich opracowała swój specyficzny program i tryb studiów. Praktycznie w żadnym pamiętniku spuścizna wileńskiego Gaona nie jest wymieniana ani jako przedmiot studiów, ani w jakikolwiek symboliczny sposób: znacznie ważniejsze były postacie poszczególnych gaonim – przewodniczących jesziwMożna jednak przypuszczać, że na początku ruchu tworzenia jesziw wizerunek Gaona przemawiał do ludu żydowskiego i odpowiadał w części za sukces kampanii rabina Chaima z Wołożyna.

Wizerunek Gaona powstał już po jego śmierci i zachował się do naszych czasów bez większych zmian jako ważny element wileńskiej żydowskiej „galerii sław”. Pisarz Zalman Szneur , który przebywał w Wilnie w latach 1904-1906 i w wierszu Wilno (napisanym w 1917 i opublikowanym w 1919) oddał swoje wrażenia z miasta, dał żywe świadectwo, jak popularne było dla wileńskich Żydów oblicze mędrca: „Portret Gaona wileńskiego życzliwie wita gości w każdym żydowskim domu”.

W późniejszych latach obraz ten utrwalił się w świadomości społecznej do tego stopnia, że Gaon Elijahu stał się swego rodzaju patronem wileńskich Żydów, co jednak nie miało bezpośredniego związku z ich znajomością klasycznych tekstów żydowskich, a nawet ich religijnością. Jak to ujął Justin Cammy, w okresie międzywojennym wileński Żyd miał „poczucie obywatelskiej dumy i bycia spadkobiercą tradycji, według której Gaon mógł być uważany za bohatera ludowego nawet przez świeckich Żydów”.[12]

Zostało to potwierdzone w 1920 r., kiedy Wilno obchodziło 200. rocznicę urodzin Gaona. Choć, jak zaznacza David Fishman[13], była ona świętowana przede wszystkim przez religijną część społeczności w tradycyjny sposób nabożeństw i publicznych kazań, wydarzenia te relacjonowała także prasa świecka. Paradoksalnie, jedna z takich publikacji, obszerny artykuł Josepha Aba Trivosha w niereligijnym wileńskim miesięczniku hebrajskim He-chaim [Życie][14], faktycznie krytykuje świeckie formy celebracji jako nie przypominające „dróg samego Gaona”. Z drugiej strony, esej Trivosha jest wyraźnie zorientowany na uczynienie Gaona istotnym bohaterem dla współczesnej, modernistycznej i racjonalistycznej świadomości. Przedstawia mędrca w bardzo maskiliczny sposób (podkreślmy, że sam Trivosh był historykiem i popularyzatorem haskali, czyli żydowskiego oświecenia; maskile byli zwolennikami haskali), jako znawcę nauk i osobę o szerokich horyzontach, której wyobrażenie, według Trivosha, mogłoby odgrywać dla współczesnego Żyda dużą rolę.

Obchody 200. rocznicy urodzin Gaona były także pierwszą próbą włączenia Gaona w nie tylko żydowski pejzaż Wilna. Gmina żydowska zaproponowała władzom miasta zmianę nazwy jednej z ulic przy szulhofie, czyli dziedzińcu synagogi, tak by jej patronem został Gaon, co rzeczywiście zostało zrealizowane, choć nie bez wahania ze strony części rady miejskiej[15].

Publikacje świeckie sporadycznie wspominały później o Gaonie, chociaż ilość materiałów była znacznie większa w prasie ortodoksyjnej, głównie w tygodniku Dos Wort [Słowo], który w 1934 r. przedstawił serię artykułów o Gaonie, a w 1935 r. – o jego uczniach. Autorem obu serii był wspomniany Chaikl Lunski, który sam zresztą nie był stricte ortodoksyjny i aktywnie działał w świeckim środowisku kulturowym. To właśnie Lunski dostrzegł w wizerunku Gaona Wileńskiego wartość edukacyjną i w 1924 r. wydał o nim małą książeczkę z legendami o nim dla uczniów szkół średnich.

Wydarzenia te towarzyszyły międzywojennemu rozkwitowi badań nad folklorem żydowskim, który w Wilnie prowadziło najpierw żydowskie towarzystwo historyczno-etnograficzne, a od 1925 r. – Instytut YIVO i jego Komitet Etnograficzny. Aktywnymi członkami obu organizacji byli Lunski oraz pedagog i folklorysta Solomon Bastomski, który regularnie publikował antologie folklorystyczne w serii Di naje jidisze szul [Nowa szkoła żydowska]. Zarówno Lunski, jak i Bastomski uważali postacie żydowskiej przeszłości, w tym Gaona wileńskiego, za symbole tożsamości narodowej, dzięki którym nadarzała się okazja do umocnienia tej tożsamości u młodzieży. Międzywojenni żydowscy folkloryści widzieli swoją misję również w kultywowaniu pamięci o tradycyjnym świecie żydowskim, reprezentowanym przez sztukę i tradycję ludową. W 1939 roku Bastomski opublikował w Wilner almanach [Almanachu wileńskim], ostatnim wydanym przed wojną zbiorze tekstów i fotografii poświęconych żydowskiej przeszłości i teraźniejszości miasta, kolekcję legend, których bohaterem jest ger cedek [„sprawiedliwy cudzoziemiec”, prawdziwy konwertyta na judaizm] – półlegendarna postać prozelity, blisko związanego z Gaonem.

Przed końcem żydowskiego Wilna

Nie oznacza to, że w Wilnie nie podejmowano prób poważnego zbadania spuścizny Gaona i jego wpływu na myśl żydowską.

Gaon został umieszczony w tradycji historiograficznej żydowskiego Wilna, począwszy od jej założycielskiego tekstu – Kirija neemana [Wierne Miasto], wydanego przez Samuela Josefa Finna w 1860 roku. Dzieło Finna kontynuował jego pomocnik Hilel Noach Magid – Steinshneider w monografii tego ostatniego Ir Wilna [Miasto Wilno] z 1900 r. W 1935 r. żydowski autor z wykształceniem akademickim, magister Uniwersytetu Wileńskiego, Israel Klausner, przyszły słynny historyk, opublikował niewielką hebrajską monografię Historia starego cmentarza żydowskiego, do której dołączył plan cmentarza Sznipiszok [Śnipiszki], na którym pochowany był Gaon wileński. W 1938 r. wydał obszerniejszą książkę Historia gminy żydowskiej w Wilnie. (Chociaż wyjechał do Palestyny w 1936 r., druga monografia została wydana przez gminę żydowską w Wilnie, w dwóch wersjach: w oryginale hebrajskim i w tłumaczeniu na jidysz). W obu księgach Gaon zajmuje znaczącą rolę. Z kolei w 1942 r. Klausner opublikował w Jerozolimie kontynuację swoich badań, z jeszcze większym naciskiem na uczonego, jak sugeruje nazwa monografii: Wilno w czasach Gaona.

Oczywiście w czasie II wojny światowej nie było możliwe utrwalenie imienia Gaona w Wilnie – a przynajmniej może się tak wydawać. Tak naprawdę, został co najmniej dwa razy bezpośrednio lub pośrednio upamiętniony w getcie wileńskim. Pierwszy przypadek to opis cmentarzy żydowskich w Wilnie, sporządzony wraz z około 200 epitafiami na zlecenie Einsatzstab Reichsleiter Rosenberg – niemieckiej jednostki specjalnej zajmującej się grabieżą dzieł sztuki, bibliotek i archiwów. Jest to maszynopis w języku niemieckim autorstwa Obereinsatzführera Wilhelma Schäffera, w którym wspomina on o „pomocy miejscowych”[16]. W ubiegłym roku w Bibliotece Narodowej Litwy odnaleziono oryginalny spis rękopisów epitafiów z cmentarza na Śnipiszkach. Pisały go różne ręce; epitafium Gaona Eliasza zostało skopiowane przez Chaikla Lunskiego, który przed wojną głosił sławę Gaona.

Drugim przykładem związku getta wileńskiego z imieniem Gaona jest los pinkasu (notatki) z klojzu, czyli synagogi Gaona, która była częścią wileńskiego szhulhofu i sama w sobie stanowiła hołd dla uczonego. Podczas zleconego przez niemieckich nazistów sortowania zrabowanych dokumentów żydowskich w getcie, poeta Awrom Sutzkever ukrył pinkas, który przed wojną należał do archiwum Instytutu YIVO, a po wyzwoleniu Wilna udało mu się go odzyskać. Opuszczając Wilno w 1947 r. przemycił go ze sobą i wrócił do nowej siedziby YIVO w Nowym Jorku. Historia ocalenia została lakonicznie wpisana przez niego na pustej stronie pinkasu, a szczegółowo opisana przez Davida Fishmana[17].

Dopiero w ubiegłym roku ujawniono kolejną część tej układanki, a mianowicie drogę pinkasów do wileńskiego YIWO, w związku z odnalezieniem w Bibliotece Narodowej Litwy listu napisanego w 1940 r., za rządów sowieckich, przez ówczesnego dyrektora YIVO Noacha Pryłuckiego do niejakiego Davida Rosenbluma. Pryłucki dziękuje mu za darowiznę pinkasu do archiwum Instytutu, ale prosi o wyjaśnienie, w jaki sposób Rosenblum wszedł w jego posiadanie. Odpowiedzi Rosenbluma do dziś nie odnaleziono, ale wydaje się, że choć nie należał do personelu klojzu Gaona, był świadkiem działań administracji sowieckiej w synagogach, do których nieuchronnie należały również grabieże (jako forma „nacjonalizacji”) i dzięki temu miał okazję zachować dokument. Warto wspomnieć, że ostatnia publikacja książki Gaona wileńskiego na Litwie miała miejsce w Kiejdanach w 1940 r., w przededniu okupacji sowieckiej, która położyła kres rozwojowi kultury hebrajskiej i zamknęła żydowskie życie religijne w tym kraju.

Niemal całkowite unicestwienie litewskiej społeczności żydowskiej przez hitlerowców w latach 1941-1944 oraz antyreligijna polityka Sowietów, którzy ponownie rządzili Litwą od 1944 roku, sprawiły, że w Wilnie pozostała bardzo mała społeczność żydowska, jedna działająca synagoga i jeden czynny cmentarz. Społeczność prawie nic nie mogła zrobić na rzecz swojego dziedzictwa ze względu na kontrolę partii komunistycznej, więc nie mogła protestować przeciwko decyzji wileńskiej administracji o zniwelowaniu historycznych cmentarzy żydowskich i wykorzystaniu nagrobków jako materiału budowlanego. W latach 50., kiedy niszczony był cmentarz na Śnipiszkach, Żydzi poprosili o zgodę na przeniesienie szczątków Gaona wileńskiego i jego rodziny, a także kilku innych prominentnych Żydów, na działający cmentarz[18]. Imię Gaona, a raczej poważanie, z jakim go traktowano, zrobiło wrażenie na władzach i pozwolenie zostało udzielone. (Niewielki sukces osiągnięto w latach 60., kiedy władze zezwoliły na podobne przeniesienie grobu z innego cmentarza żydowskiego, na Zarzeczu, który również został wtedy zniszczony).

W 1944 r. powstało w Wilnie muzeum żydowskie. Jego pracownicy gorączkowo przeszukiwali teren byłego getta i całe miasto w poszukiwaniu żydowskich dokumentów i artefaktów – ukrytych w czasie okupacji hitlerowskiej oraz rozrzuconych po mieście bez właścicieli. Pomimo grabieży i zniszczeń zdołali zgromadzić imponującą liczbę skarbów kultury, wśród nich ocalałe księgi Gaona Wileńskiego, wiele egzemplarzy Talmudu oraz część biblioteki klojzu Gaona.

Jednak na Litwie, podobnie jak w całym Związku Radzieckim, reżim komunistyczny realizował nieoficjalną, ale bardzo oczywistą politykę antysemicką. W 1949 r. zamknięto Muzeum Żydowskie, a jego eksponaty rozproszyły się po różnych instytucjach kulturalnych. Instytucja zwana Państwową Izbą Księgi, której szefem od 1946 r. był Antanas Ulpis, otrzymała większość książek i dokumentów zgromadzonych przez muzeum żydowskie. Jeszcze przed transferem zbiorów Ulpis i inni oddani pracownicy Izby Książki tak bardzo niepokoili się losem porzuconych książek, zarówno żydowskich, jak i nieżydowskich, że organizowali w Wilnie specjalne zjazdy, a także liczne wyprawy na litewską prowincję, stawiając przed sobą zadanie ratowania dziedzictwa. Największą część ich znalezisk stanowiły materiały żydowskie, ponieważ ludność żydowska w miastach prowincjonalnych i wsiach prawie nie istniała.

Na polecenie Ulpisa Izba Księgi pozyskiwała także druki od antykwariuszy, właścicieli prywatnych kolekcji itp., a wśród tych nabytków znalazły się także judaika. W efekcie po zamknięciu w 1949 r. Muzeum Żydowskiego ponad 50 000 książek, setki pełnych lub fragmentarycznych zbiorów czasopism oraz blisko 200 pudeł z dokumentami zgromadzono w Izbie Księgi i ukryto przed dalszym zniszczeniem przez Sowietów w przydzielonym Izbie ogromnym, przypominającym labirynt gmachu dawnego kościoła św. Jerzego. Zbiory przebywały tam przez dziesięciolecia. Dopiero pod koniec lat 80. niewielka grupa osób znających języki żydowskie, których znajomość nabyły dzięki przedwojennej żydowskiej edukacji, została oficjalnie zaproszona przez kolejnego dyrektora Izby Książki, Vladasa Lukošiunasa, na opracowanie zbiorów książek i czasopism. Później Izba Książki została włączona do Biblioteki Narodowej Litwy.

Powrót Gaona

Pracami grupy kierowała Esther Bramson. Kiedy w 1995 roku na jej zaproszenie przyłączyłam się do prac, z dumą poinformowano mnie o tym, że Biblioteka Narodowa posiada jedną księgę Gaona Wileńskiego. Ta nieścisła informacja wynikała stąd, po pierwsze, że księgi wciąż były w trakcie opracowywania, po drugie ze względu na brak zasobów ludzkich. Grupa badaczy nie miała czasu na analizę wydań Talmudu, Miszny i innych klasycznych tekstów przygotowanych przez ich komentatorów, więc nie wiedziała o komentarzach Gaona w tych publikacjach.

Jednak już w 1997 r., kiedy w niepodległym Wilnie odbyło się głośne upamiętnienie 200 jorcajtu, czyli rocznicy śmierci Gaona, Biblioteka zaprezentowała licznej międzynarodowej publiczności wystawę około 50 dzieł uczonego, zatytułowaną „Cenne dziedzictwo”. Obchody, które obejmowały także międzynarodową konferencję naukową, kilka publikacji, godny pochówek zniszczonych zwojów Tory i przywrócenie imienia mistrza ulicy, której był patronem w okresie międzywojennym, oznaczały początek powrotu Gaona do jego miasta.

Od tego czasu chętni wiedzy o wileńskim Gaonie uzyskali dostęp do lokalnych i światowych archiwów oraz literatury naukowej, otworzyły się możliwości międzynarodowej wymiany akademickiej oraz zaangażowania się w studia żydowskie. I chociaż nawet po wszystkich upamiętnieniach i lawinie informacji o Gaonie, która dotarła do społeczeństwa litewskiego w 2020 roku, kiedy rząd litewski obchodził 300. rocznicę jego urodzin, nie możemy udawać, że znamy go naprawdę dobrze, przynajmniej raz jeszcze Elijahu stał się powszechnie znany w Wilnie, i to nie tylko w jego społeczności żydowskiej.


Przypisy:

[1] Zinberg, Israel. A History of Jewish Literature, I-XII. Cincinnati-New York: Ktav Publishing House, 1972-1978. V. VI: The German-Polish Cultural Center, p. 229

[2] Quoted from: Finn, Samuel Joseph. Kiriya Neemana [The Faithful City]. Vilnius: Romm Publishing, 1860, p. 146. Hereafter translations from Hebrew and Yiddish by the author of the article.

[3] Stampfer, Shaul. “The Gaon, Yeshivot, the Printing Press and the Jewish Community – a Complicated Relationship”, in Lempertas I., ed. The Gaon of Vilnius and the Annals of Jewish Culture. Vilnius: Vilnius University Publishing, 1998, p. 265-266

[4] Werblowski, Zwi. “The Mystical Life of the Gaon Elijah of Vilna”, in idem, Joseph Karo – Lawyer and Mystic. London: Oxford University Press, 1962, app. F, p. 308

[5] Stampfer, The Gaon, p. 258

[6] Ibid., p. 262

[7] Ibid., p. 263

[8] Lunski, Chaikl. „Some Thoughts on the Vilna Gaon‘s 200th Birth Anniversary“ [Yid.], Lebn ,Vilnius, 1920, nr. 2, p. 32

[9] Letter of R. Chaim of Volozhin [Heb.], Ha-peles, II. Poltava, 1902, p. 142

[10] Ginzberg, Louis. “The Gaon, Rabbi Elijah Wilna”, in idem, Students, Scholars and Saints. New York: Jewish Publicatiom Society in Amerika, 1928, p. 125

[11] Letter of R. Chaim, p. 142

[12] Cammy, Justin. ““The Poetry of Landkentenish: Litvish Landscapes and Vilna Peoplescapes,”, presentation at the conference Reading Vilna in Jewish Writing and Urban History, Institute of Lithuanian Literature and Folklore and Vilnius University. Vilnius, August 2019

[13] Fishman, David E. “Commemorating and Conflict: the Observance of the Vilna Gaon’s 200th Birthday”, in Lempertas I., ed. The Gaon of Vilnius and the Annals of Jewish Culture. Vilnius: Vilnius University Publishing, 1998, p. 179-186

[14] Trivosh, Joseph Aba. „The Gaon of Vilna (on his 200th Birth Anniversary)“ [Heb.], He-chaim, Vilnius, 1920, nr. 1, p. 4-6; nr. 2, p. 7-8; nr. 3, p. 3-5

[15] Fishman, Commemorating and Conflict, p. 181-182

[16] Lithuanian Central State Archives, F. R-1421, ap. 1, b. 494

[17] Fishman, David E. The Book Smugglers. Partisans, Poets and the Race to Save Jewish Treasures from the Nazis. New York: ForeEdge, 2017, p. 52-54

[18] Lithuanian Special Archives, F. 1771, ap. 11, b. 274


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Use Your Illusion

Use Your Illusion


ROKHL KAFRISSEN


Rokhl’s Golden City: The Yiddish side of the spiritualist movement

LIBRARY OF CONGRESS

In her 1916 Yiddish memoir, Mayn lebens geshikhte: di laydn un freydn fun a idisher star aktrise (My life’s history: The joys and tribulations of a Yiddish star actress), Bessie Thomashefsky—onetime first lady of the Yiddish theater and partner of the great Yiddish theater impresario Boris Thomashefsky—recalls their time working in Chicago with Jacob P. Adler, before she and Boris made it big in New York.

As there were no moving pictures yet to compete with them, the theater company was doing well. They were about to open a splashy new show, and it was decided that the seats in the theater needed painting. Rather than doing the sensible thing and hiring a workman to do the job, Adler insisted that he could do it himself. In her memoir, Bessie dryly notes that there was no skill on Earth that Adler would not claim to possess. Unfortunately, the paint job went awry, and the audience members found themselves stuck to their chairs, their clothes having become one with the freshly painted seats. A toyt-klap (death knell) for their company.

Nokh a tsure (and yet another disaster) she describes in her memoir: Adler, the company treasurer, discovered that their profits had been swiped from him. Suspicion fell on Adler’s maid, but she swore she was innocent. The solution? Adler would hold a séance to determine the culprit. Bessie writes that at that time, everyone understood that spiritualism (the word is the same in English and Yiddish) was a trick, like painting the seats in a theater. And Adler iz geven a maydim in ale kuntsn, she writes—he was a connoisseur of every kind of trick or illusion. (It seems clear that she was being ironic here, in light of the seat-painting debacle.)

Nonetheless, Adler convinced them to hold a séance. At that time, around 1890, table-tipping was in vogue, part of a larger spiritualist belief that the dead persisted in spirit form and could be contacted by the living. At his direction, the actors joined hands around a table. Adler requested the spirits to knock the table once if the money had been stolen by a heymishn (here, meaning one of the company) or three times to indicate it had been a fremdn (outsider). Of course, the spirit knocked three times. And while the spirits were already there in the room, Adler closed the séance by having Bessie and another actress receive greetings from their dead bobes (grandmothers) on the other side.

Bessie wants her readers to know that she understood a séance to be just another theatrical illusion, one they had no choice but to go along with. But what of Adler’s invocation of the dead bobes? It seems to me an attempt by Adler to play on the heartstrings of the women at the séance, a ghostly legitimation of his unconventional criminal investigation.

Bessie would have been 17 or 18 at the time of the séance. Was she truly as cynical then as she was when writing her memoir years later? Without further comment, Bessie and the others accepted the findings of the séance: The money was gone. The implication left to the reader is that as a man of the theater, Adler’s “illusions” sometimes shaded into the unsavory (was it he who took the money?) but, hey, what are ya gonna do? That’s life on the stage, a life built on illusion. Adler was immediately off to New York, where he was to arrange new theatrical opportunities for all of them.

The spiritualist movement had already been gaining momentum for decades when Bessie Thomashefsky had her backstage séance in Chicago. The desire to speak with the dead has been with us for as long as people have been dying. But the spiritualist movement is generally acknowledged as beginning in 1848 in New York state, with the mysterious spirit rappings heard by the Fox sisters. Spiritualism was part of a larger scene of religious revival as well as growing interest in esoteric practices such as hypnotism and mesmerism. The devastation of the Civil War brought to spiritualism millions of seekers looking to make contact with dead loved ones, a trend that only increased after WWI. Since it was a mass phenomenon, it’s not surprising to find that Jews of all kinds—even rabbis and other representatives of traditional Jewish life— were drawn into spiritualism’s orbit.

Today you can still find spiritualist groups organized around “churches.” But the spiritualist movement was not conceived as explicitly Christian; nothing necessarily barred Jews from joining spiritualist groups. And yet, as would happen in many other places and contexts, Jews established many of their own spiritualist groups and institutions, where they could express themselves within their own cultural idioms, among friends, without fear of antisemitism.

According to historians Samuel Glauber-Zimra and Boaz Huss, in the two decades before WWII, “Jewish spiritualist organizations flourished.” In their recent article, “‘No religion could be more spiritual than ours’: Anglo Jewish spiritualist societies in the interwar period,” Glauber-Zimra and Huss present a fascinating picture of the diversity of British Jewish spiritualist life in that period, divided between the Yiddish-speaking Jews of the East End and the acculturated, English-speaking Jews beyond the immigrant enclaves.

Organized British spiritualism was at its peak during the interwar period. According to Glauber-Zimra and Huss, in 1934, there were more than 2,000 active spiritualist societies in England. The movement naturally gave rise to its own universe of media: newsletters, newspapers, and magazines. For some Jews, being part of the British zeitgeist meant joining mainstream spiritualist societies. For others, it meant creating Jewish versions of those institutions.

The National Jewish Spiritualist Society was established in 1919, the first such Jewish society in England. It grew out of a group of East End spiritualists, led by Tobias and Ethel Blaustein, immigrants from Galicia who “held weekly séances in their tenement apartment off Whitechapel Road.” Tobias eventually wrote a Yiddish-language book about spiritualism, the first to appear in England. The popularity of spiritualism was explicitly bound up with the proximity to war. The book contained an essay by Ethel, in which she argued that spiritualism offered “consolation for bereaved Jewish mothers.” Though the NJSS itself didn’t last more than a few years, Jewish spiritualism flourished along with mainstream British spiritualism, until the outbreak of WWII. As late as 1939, “three Jewish spiritualist societies continued to operate in the East End.”

Given the high visibility of Jews in spiritualism, the implications of spiritualism to modern Jewish life were hotly debated. One of the most fascinating strands of this discourse, brought out by Glauber-Zimra and Huss, is that many Jews, of all varieties, saw spiritualism as a means of revitalizing Jewish life. Some conceived of spiritualism as occupying a transitional place between religion and scientific inquiry. In this light, spiritualism was a potential source of empirical proof of religious belief, a defense against the corrosion modernity had wrought on traditional ways of life.

This last point is brought home forcefully in another recent article by Glauber-Zimra, “Summoning Spirits in Egypt: Jewish Women and Spiritualism in Early Twentieth-Century Cairo.” Cairo had seen an influx of Eastern European Jews in the late 19th century. This community remained somewhat closed off from the rest of Cairo’s Jews, and continued to use Yiddish as its everyday language. And just as spiritualism was a global phenomenon at the time, so Yiddish-speaking Jews in Cairo found themselves holding séances and dabbling in trance mediumship, a practice wherein spirits speak or write through a medium.

In one case in Cairo, two sisters began holding regular séances in their home. The precise date of this activity is unknown, but was sometime between 1900 and 1915. The women used a planchette, a small board with a pencil attached. The spirits could thus produce writing as the board (and pencil) traveled across the paper beneath, with the women’s hands upon it.

What kind of literature did the women produce? Was any of it in Yiddish? Unfortunately, almost nothing is known about the women, not even their names. The account of their activity comes to us not through them, but through an account written by R. Aaron Mendel Hakohen, son of a Hasidic family in Tiberias who became the rabbi of the Ashkenazi community in Cairo.

Spurred on by a congregant’s question about the purpose of the Mourner’s Kaddish, Hakohen undertook a series of lectures on the nature and existence of the soul, in Yiddish. These lectures ultimately became a Hebrew book, Haneshamah vehakadish (The Soul and the Kaddish), published in 1921. As Glauber-Zimra writes, Hakohen’s aim was to convince “skeptical readers to believe a tale of spirit-communication found in the Talmud.” He recounts the story of the sisters and their séances because it offered, in his words, “empirical physical demonstration rendering the survival of the soul after death an unquestionable truth which even the complete heretic cannot deny.”

But Hakohen was hardly some kind of spiritualist convert. Keep in mind that the Ashkenazi community Hakohen was serving was one which could be accurately described as “areligious” to an extreme. Hakohen’s interest in the sisters lay not in their human struggle for meaning, but in their usefulness to his own polemic, aimed at a community largely indifferent to the spiritual answers offered by traditional Judaism. When one of the sisters lost a child, they blamed the spirits and ceased their mediumistic sessions. Glauber-Zimra writes, “Hakohen chided them that it was their own sinful behavior in summoning the dead which was responsible.” Spirits may be real, but for Hakohen, their existence only served to forcefully affirm the correctness of traditional Judaism, as embodied in the living voice of male authority.

Hakohen was hardly alone in his anxiety about Jews drifting away from Jewishness. At that very moment in the United States, Mordecai Kaplan was formulating a new doctrine, one he believed would revolutionize Judaism, conjuring a Jewishness “without supernaturalism” that would appeal to the modern Jew and harmonize with scientific thinking. But if you look at Kaplan’s personal writing in the 1910s and 1920s, you see an intriguing turn toward a conception of animating “energies.” In a 1917 journal entry he analogized the presence of God to the presence of lightning and electricity. In a 1922 entry, Kaplan wrote, “In prayer the Ego becomes conscious of God. Through this awareness it sets into operation psychic forces that are otherwise dormant. Hence the value of prayer” (as quoted in Communings of the Spirit: The Journals of Mordecai M. Kaplan, Vol. 1; 1913-1934). Was Kaplan, too, subtly influenced by the spiritualist and esoteric currents of the day?

Eventually, technological advances allowed for the complete discrediting of mediums who claimed to perform some of the quintessential “proofs” of spiritualism, things like the production of ectoplasm or “apporting” items into a séance room. Modern science continues to investigate psychics and psychic phenomenon, to mostly disappointing results. But I find myself returning to Bessie Thomashefsky and her assessment of the kuntsn (artifices or illusions) of spiritualism. Séances may have been nothing more than entertainment for gullible audiences, but as she well knew, theater itself was only a few shades away from the séance room, the conjuring of long-gone and never-were voices for the pleasure of the people. Rather than doing away with the supernatural (as Kaplan would have us do), theater reminds us that illusion is just as real, and just as mysteriously precious to the human experience, as anything else.

MORE ON JEWISH SPIRITUALISM: On May 2, Sam Glauber-Zimra will present a lecture called “‘What Does Your Dream Tell You?’: B. Rivkin and Yiddish Occultism in America.” In addition to his work as a literary critic and anarchist thinker, Rivkin was a “firm believer in the occult who attended spiritualist séances and speculated about the possibility of telepathic communication. Over the three decades of his literary career in the United States, Rivkin published hundreds of articles on occult topics … and published a weekly psychic dream-interpretation column in the newspaper Der Tog in the early 1940s that analyzed dreams submitted by readers in the shadow of the Holocaust.” “What Does Your Dream Tell You?” will be a virtual talk at YIVO, May 2, 1 p.m. Register here.

ALSO: Tuesday, April 19 is the 79th anniversary of the Warsaw Ghetto Uprising. The annual commemorative program will take place at der shteyn (the stone) in Riverside Park. Judy Batalion (author of The Light of Days) will be just one of many special guest speakers. April 19 at 1 p.m. at Riverside Park, between 83rd and 84th Streets … The Portland Klezmer Festival will be bringing the deep Brooklyn fiddle work of my friend Jake Shulman-Ment to Portland, Oregon, along with many other wonderful performers. April 29-May 1. More information here … YIVO presents “Continuing Evolution: Yiddish Folksong Today,” a music festival celebrating Yiddish folk song. Highlights include premieres of contemporary classical works reimagining Yiddish folk songs, little-known settings of Yiddish folk songs from YIVO’s archival collections, and conversations from the music archive. Concerts will take place between May 9 and May 26, with in-person as well as streaming video. More information and tickets here … Applications are now open for Klezkanada’s Azrieli Scholarship program. Deadline is May 1. Find out more here … The Workers Circle annual Trip to Yiddishland retreat will take place in person, Aug. 15-21. Registration is open now.


Rokhl Kafrissen is a New York-based cultural critic and playwright.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


TV7 Israel News

TV7 Israel News

TV7 Israel News


1) Israeli Defense Minister Benny Gantz voices confidence that Washington will not remove the IRGC from its designated-list of Foreign Terrorist Organizations.

2) Unidentified aircraft targeted a number of Iranian installations and warehouses in the vicinity of Damascus – in yet another deadly bombardment which Syria attributes to Israel.

3) A senior Islamic Revolutionary Guards Corps officer, who was reportedly involved in planning terror attacks against Israeli civilians and targets overseas, was assassinated in one of the most highly protected districts of the Iranian capital, Tehran.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com