Archive | 2022/06/08

Młodzi Izraelczycy jadą do Polski [CZERWIEC 2013]

Młodzi Izraelczycy jadą do Polski [CZERWIEC 2013]

Marta Duch-Dyngosz


Marta Duch-Dyngosz

Redaktorka miesięcznika „Znak”, socjolożka, absolwentka MISH UJ. Przez rok studiowała na rzymskim uniwersytecie La Sapienza. Stypendystka Fulbrighta, laureatka grantu badawczego Narodowego Centrum Nauki. Napisała rozprawę doktorską Upamiętnianie społeczności żydowskich w byłych sztetlach we współczesnej Polsce. »Przepracowywanie pamięci« czy »nadużywanie pamięci«? Na przykładzie wybranych miejscowości w Galicji.


Odwiedzając polskie miejscowości, coraz częściej słyszy się o młodych Izraelczykach, pukających do drzwi ludzi mogących pamiętać ich rodziny, opowiedzieć, gdzie żyły, gdzie pracowały przed wojną. Wiele wtedy zależy od reakcji tych, którzy owe drzwi otworzą.

Przyjazdy młodych Izraelczyków do miejsc pamięci Zagłady w Polsce mają swoją historię. Zmieniał się kontekst polityczny i społeczny, a wraz z nim program wyjazdów, sposób przygotowania uczniów i przewodników, ich popularność i dostępność. Jest to jednak wciąż temat trudny. W Izraelu wielu pyta: czy młodzi ludzie są w stanie udźwignąć traumę Birkenau, Treblinki, Bełżca, dlaczego trzeba jechać do miejsc, gdzie Zagłada miała miejsce, czy nie wystarczy pójść do Muzeum Pamięci o Holokauście w Yad Vashem w Jerozolimie? Młodzież odreagowująca w hotelach i autobusach trudne momenty wyjazdów jest tematem izraelskich programów satyrycznych.

W Polsce grupy młodych Izraelczyków nie mają dobrej opinii. Najczęściej pojawiającymi się zarzutami są takie, że są wrogo nastawieni do Polaków, ochroniarze grup używają siły nawet wobec przechodzących w pobliżu staruszków, a młodzież izraelska patrzy na nasz kraj jak na wielki cmentarz, nie rozumiejąc, jak można tutaj mieszkać.

Zmienia się wiele, choć nie każdy daje się tym zmianom unieść. Inna niż jeszcze kilka lat temu jest pamięć o Zagładzie i o przedwojennych społecznościach żydowskich zarówno w Izraelu, jak i w Polsce. Zmiana rzuca się w oczy najbardziej na kartach rządowych dokumentów. Ale jak prezentowana w nich pamięć narodowa jest przez obywateli interpretowana, reprodukowana lub odrzucana? Mówienie o jednej pamięci narodowej jest zawsze mylące. Tym bardziej gdy coraz chętniej spogląda się w przeszłość przez los konkretnych jednostek czy rodzin – wytycza genealogie, odwiedza miejsca urodzenia, digitalizuje wspomnienia – tworzy się własne narracje przeszłości.

Podobnie jest z przyjazdami młodych Izraelczyków do Polski. Z jednej strony, funkcjonują one w instytucjonalnych ramach. W zależności od ram zmienia się np. ich nazwa. I mamy: delegacje izraelskich organizacji młodzieżowych, delegacje Sił Obronnych Izraela z programu Świadkowie w mundurze, wyjazdy edukacyjne bądź podróże młodzieży szkolnej ze szkół religijnych i świeckich dofinansowane przez izraelskie Ministerstwo Edukacji. Organizowane się też podróże, podczas których młodzież odwiedza miejsce urodzenia przodków któregoś ucznia z klasy (np. grupy z kibucu religijnego Tirat Cwi z północy Izraela bądź grupy wyjeżdżające z inicjatywy Instytutu Shalom Hartmana w Jerozolimie). Z drugiej strony, to, czego młodzi doświadczają w czasie takiego wyjazdu i co z niego zapamiętują, zależy od wielu czynników – indywidualnych i społecznych – przekazów rodzinnych, wiedzy, motywów, wydarzeń i rozmów w czasie podróży.

Trzeba też zaznaczyć, że Polacy zaczęli krytycznie podchodzić do swojej przeszłości. W wielu miejscowościach zaczęto poznawać historię i kulturę społeczności żydowskich, które niegdyś je zamieszkiwały. Nie zawsze przebiega to bez problemów i nieporozumień. Ale powstają przestrzenie, gdzie młodzi Izraelczycy i Polacy mogą się spotkać. Jest ich zaskakująco dużo.

Dlaczego przyjazdy młodzieży izraelskiej do Polski są ważne? Skąd wokół nich tyle kontrowersji? Jak młodzi Izraelczycy patrzą na Polskę i Polaków? Co można zmienić?

Skrwawione ziemie w kolorach

Protezy pamięci nie zawsze działają. Nie w przypadku trudnej przeszłości. Nie wystarczy zdjęcie byłego obozu Auschwitz-Birkenau. Dla wielu osób ważne jest, aby tam być. Tym bardziej jeśli ktoś bliski bądź ktoś z grupy, do której się przynależy, został tam zamordowany. Polacy powinni tę potrzebę dobrze rozumieć, jako że sami namiętnie podążają śladami cierpienia we własnej historii. Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau jest zresztą miejscem często przez Polaków odwiedzanym z tego powodu.

Podobnie jest z przestrzeniami dawnych miasteczek żydowskich, gdzie jeszcze kilka dekad temu mieszkali przodkowie wielu Izraelczyków. Niektórzy z nich chcą tam pojechać, zobaczyć, w którym mieszkali domu, gdzie pracowali, chodzili na spacery. Takich punktów na mapie, gdzie najwyraźniej widać społeczne konsekwencje Zagłady (demograficzne, materialne, kulturowe), jest dużo nie tylko w Polsce, ale także na Ukrainie, Białorusi, Litwie, Łotwie czy na Węgrzech.

Byłe obozy Zagłady znajdują się dzisiaj na terytorium Polski. Nie są „pomiędzy” dwoma skrawkami ziemi. Są „w ramach” określonej przestrzeni. Zrozumienie tego faktu jest istotne dla pamięci o Zagładzie, która wydarzyła się w konkretnym kontekście – z każdym z jego wymiarów: historycznym, politycznym, społecznym, kulturowym, ale, co ważne, również uniwersalnym (o którym przekonująco pisał amerykański socjolog Jeffrey C. Alexander). Dzisiaj takie miejsca – byłe obozy Zagłady, masowe groby lub miejsca egzekucji, znajdują się wewnątrz szerszego kadru. Za ogrodzeniem byłego obozu będzie czasami przejeżdżać chłopiec na rowerze, a przez Rynek małego miasteczka, gdzie wielu Żydów zamordowano w czasie likwidacji getta kilkadziesiąt lat temu, będą przechodzili jego dzisiejsi mieszkańcy. Paradoksalnie, dzięki temu Zagłada i jej konsekwencje stają się bardziej namacalne – tragiczne wydarzenia mają miejsce w przestrzeni, która ma swoją historię, również tu i teraz.

To jest w ogóle problem miejsc dotkniętych ludobójstwem – w jaki sposób uszanować pamięć o ofiarach, ale jednocześnie, banalnie mówiąc, żyć dalej. Przykładem tego problemu może być obszar byłego getta w Krakowie, gdzie wiele jego budynków stoi do dziś i jest zamieszkanych.

Izraelczycy często z osłupieniem przyjmują wiadomość o współczesnym życiu żydowskim w Polsce. Edyta Gawron, adiunkt z Instytutu Judaistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego w rozmowie ze „Znakiem” mówi o zmianie stosunku Izraelczyków do tej obecności: „Był to temat przemilczany. Założeniem tych przyjazdów do Polski było pokazanie, że tutaj jest miejsce śmierci. Miejscem życia jest Izrael. Miało to swoje uzasadnienie polityczne. Włączenie do programu chociażby wspólnej wizyty w synagodze z polską społecznością żydowską w Krakowie, Warszawie, czy we Wrocławiu jest bardzo istotne. Wielu Izraelczyków jest zaskoczonych, że są takie miejsca jak Centrum Społeczności Żydowskiej w Krakowie. Stąd biorą się wysiłki, by pokazać, że Polska ma społeczność żydowską – niewielką, ale funkcjonującą mimo wszelkich przeciwieństw”.

Trzeba też wziąć pod uwagę to, że Polacy zwykle mają negatywne zdanie o grupach młodych Izraelczyków. Po pierwsze, są to przeważnie grupy zamknięte, nad których bezpieczeństwem czuwają ochroniarze. Po drugie, są one bardzo liczne – głośne, żywiołowe, kulturowo bliższe tradycji śródziemnomorskiej niż polskiej. Trzecim powodem mogą być doświadczenia niektórych osób, które z nimi współpracowały – właścicieli hoteli czy firm przewozowych. Dla pełniejszego obrazu, należałoby wziąć również pod uwagę niechętne postawy wobec Żydów – wciąż niestety obecne w polskim społeczeństwie.

Ważne jest, by zrozumieć, skąd potrzeba przyjazdów młodych Izraelczyków do Polski. Trzeba też uszanować pamięć żydowską o byłych obozach Zagłady, co nie zawsze do tej pory spotykało się ze zrozumieniem Polaków, czego przykładem mogą być konflikty o pamięć w Auschwitz-Birkenau .

Zapasy pamięci

W Polsce często dyskutujemy o naszej historii – komu i gdzie stawiać pomniki, o czym i w jaki sposób pisać w podręcznikach, jakie wartości uznać za wspólne i promować w społeczeństwie. Izraelczycy również zmagają się z pamięcią. Wyjazdy młodzieży są jak lustro odbijające przemiany mówienia o trudnym dziedzictwie Zagłady w Izraelu. Wielu autorów, m.in. historycy: Tom Segev w książce Siódmy milion. Izrael – piętno Zagłady i Yael Zerubavel w Recovered Roots. Collective Memory and the Making of Israeli National Tradition (Odzyskane korzenie. Pamięć zbiorowa i konstruowanie izraelskiej tradycji narodowej) przekonują, że pamięć o Zagładzie, z różnych powodów przez wiele lat przemilczana, ma obecnie miejsce w pierwszym rzędzie narodowej narracji Izraela.

W 1979 r. do izraelskich szkół wprowadzono nauczanie o Holokauście. W 1988 r. Ministerstwo Edukacji rozpoczęło program podróży młodzieży do Polski. Są to wyjazdy nieobowiązkowe. Mimo to niektórzy badacze wskazują je jako jedne z najważniejszych narzędzi formujących izraelską tożsamość narodową. Przekonany jest o tym socjolog z Uniwersytetu Ben Guriona Jackie Feldman, który napisał książkę Above the Death Pits, Beneath the Flag. Youth Voyages to Poland and the Performance of Israeli National Identity (Nad dołami śmierci, pod narodową flagą. Podróże młodzieży do Polski i odgrywanie izraelskiej tożsamości narodowej). Interpretuje wyjazdy w kategoriach rite de passage, będących podstawowym składnikiem izraelskiej religii obywatelskiej. Nazywa je pielgrzymkami, które pełnią trzy funkcje: integracyjną, legitymizującą oraz mobilizującą. Na poparcie tej tezy często przywołuje się fakt, że rok po podróży do Polski młodzi ludzie odbywają obowiązkową służbę wojskową.

W podobnych kategoriach przedstawiają wyjazdy badacze z Uniwersytetu Ariel – Dan Soen i Nitza Davidovitch. Ich badania sfinansowało izraelskie Ministerstwo Edukacji. Miały za zadanie ocenę wyjazdów młodzieży do Polski po 20 latach istnienia programu rządowego. Niektóre wyniki i wnioski przedstawiono w czterech rozdziałach książki The Holocaust Ethos in the 21st Century. Dilemmas and Challenges (Etos Holokaustu w XXI w. Dylematy i wyzwania). Soen i Davidovitch badali wpływ wyjazdów na opinie uczestników m.in. o ich tożsamości indywidualnej i zbiorowej, istotności pamięci o Zagładzie, historii i kulturze diaspory, o współczesnej Polsce. Narzędziem badawczym był kwestionariusz rozdawany przed i po wizycie w Polsce. Wniosek z tych badań płynie jeden – wyjazdy wzmacniają pamięć zbiorową i przywiązanie do państwa Izrael., Gdy przyjrzeć się metodologii i temu, jak były interpretowane uzyskane dane, wnioskowanie o wpływie wyjazdów na opinie młodych ludzi w Izraelu jest dyskusyjne, mimo niewątpliwej potrzeby robienia takich badań. Poza tym nie jest dużym zaskoczeniem konstatacja, że podróże dofinansowane przez rząd jako jeden z elementów edukacji nieformalnej pełnią funkcję formacyjną i wzmacniającą tożsamość narodową młodych ludzi. Nie tylko w Izraelu edukacja jest podstawowym narzędziem państwa, by kształtować tożsamość obywateli. Innym zupełnie problemem jest, czy narodowa edukacja jest w ogóle potrzebna.

Niebywale ważne i trudne w debacie o wyjazdach młodzieży jest to, w jaki sposób mówić o Zagładzie. Czy podkreślać jej uniwersalne znaczenie, kłaść nacisk na jej partykularyzm, czy łączyć te dwa podejścia? Kto może mówić o Zagładzie – ci, którzy ocaleli, drugie, trzecie pokolenie świadków? W jaki sposób budować narrację o Zagładzie – jak opowiadać o powstaniu w getcie, by nie dezawuować śmierci bez broni w ręku? Pytań tego typu jest o wiele więcej. Mierzy się z nimi również historiografia Holokaustu.

Stereotypy Polaków

Często wypowiadanym pytaniem jest to, czy trzeba jechać do miejsc pamięci w Polsce. Wątpliwości budzą duże koszty, na które nie wszyscy mogą sobie pozwolić, a także narażanie młodych ludzi na traumę, której nie będą w stanie udźwignąć. Czasami pada też radykalny argument: Izraelczycy korzystający z polskiej bazy noclegowej i usług transportowych umożliwiają Polakom wzbogacenie się na Zagładzie. Niedawno przypomniała o tej tezie izraelska pisarka Zahava Englard w zamieszczonym on-line artykule The Death Camp Debate (Debata o obozach śmierci) i wywołała lawinę protestów ze względu na swoje skrajne stanowisko. Artykuł ten poruszył czułą strunę – stosunku Izraelczyków do Żydów z diaspory, m.in. do polskich społeczności żydowskich. W jednym z komentarzy Jonathan Ornstein, dyrektor Centrum Społeczności Żydowskiej w Krakowie zauważył, że odradzanie się kultury żydowskiej w Polsce jest czymś niezwykle inspirującym, co powinno być wspierane i nagłaśniane w żydowskiej wspólnocie. Englard odpowiada mu, że nigdy jej noga nie postanie w Polsce, bo jednym miejscem dla Żydów jest Izrael. „TO jest nasz dom. To jest nasze państwo. NIE POLSKA” (pisownia oryginalna).

W jaki sposób Izraelczycy postrzegają Polskę i Polaków? Nie sposób udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Społeczeństwo izraelskie jest kulturowo zróżnicowane, czego odzwierciedleniem jest skład Knesetu. Każdy z elementów składających się na kulturową mozaikę Izraela charakteryzuje się inną wiedzą o Polsce i Polakach i odmiennym do nich stosunkiem. Tak samo każdy będzie miał inny stosunek i wiedzę o Zagładzie. W Izraelu Polska i Holokaust są ze sobą splecione.

Najprawdopodobniej najbardziej osobisty stosunek do tego splotu mają polscy Żydzi, którzy wyemigrowali do Izraela. Ich pamięć zależy od wielu czynników – od tego, kiedy z Polski wyjechali, w jakich okolicznościach, z jakimi doświadczeniami, z którymi grupami się utożsamiali itd. Jednak mimo różnic grupy wypracowują wspólne interpretacje przeszłości – tym bardziej jeśli jej członków spaja traumatyczne doświadczenie bycia świadkiem Zagłady. A to, co pamiętają, to najczęściej obojętność sąsiadów, a nieraz ich satysfakcja na widok losu Żydów. Pamiętają też swoje uczucie osamotnienia i lęku, nawet w przypadku gdy ktoś udzielał im pomocy. Pamięć tych bolesnych doświadczeń przekazują pokoleniom, które nigdy w Polsce nie były i niewiele o niej wiedzą. Etgar Keret w filmie dokumentalnym W poszukiwaniu utraconych lat mówi: „Moi rodzice są z Polski, ale odkąd byłem dzieckiem, bardzo uważali, żeby nie przekazać mi nic polskiego, tzn. żebym nie nosił polskiego nazwiska”. Z drugiej strony wielu wspomina to, co przyjemne – zapachy, krajobrazy, tradycje.

Młodzi Izraelczycy, spotykając się ze swoimi rówieśnikami z Polski, mają szansę uaktualnić przekazane kulturowo skrypty. Edyta Gawron uczestniczyła wiele razy w tych spotkaniach. W rozmowie dla „Znaku” mówi: „Izraelczycy są zaskoczeni polską gościnnością. Wiele grup przyjeżdża do Polski w poczuciu zagrożenia, że coś złego może ich tutaj spotkać. Zaskakuje ich, że Polska jest nowoczesnym krajem. A młodzi ludzie, których spotykają, są często otwarci i służą pomocą”.

Przestrzenie spotkania

Spotkania młodzieży izraelskiej z polskimi równolatkami są jedną ze zmian wprowadzonych do programów wyjazdów pod auspicjami ministerstwa. Młodzież uczy się nie tylko o Zagładzie, ale poznaje dziedzictwo przedwojennych Żydów polskich, również w kontekście kultury i historii Polaków. Przynajmniej takie są założenia.

W Izraelu coraz popularniejsze jest poszukiwanie korzeni własnej rodziny. W każdej klasie znajdą się dwie, trzy osoby, których rodziny pochodzą z Polski. Są grupy np. z kibucu religijnego Tirat Cwi z północy Izraela bądź wyjeżdżające z inicjatywy Instytutu Shalom Hartmana w Jerozolimie, które oczami tych kilku osób próbują spojrzeć na przeszłość. To one zbierają informacje o miejscach, z których wywodzą się ich rodziny i to one opowiadają o nich klasie. W trakcie podróży do Polski zatrzymują się w tym konkretnym miejscu. Edyta Gawron opowiada o plusach takiego podejścia: „Nie jest to wtedy anonimowe miejsce, gdzie miał miejsce Holokaust. Jest to miejsce, w którym rodzina ich kolegi czy koleżanki mieszkała nawet przez kilka wieków. Poprzez poznanie historii jednej rodziny czy gminy staje się to wówczas bardziej namacalne. Często ci młodzi ludzie symbolicznie przecierają szlaki, przełamują swoiste tabu i lęk. Zdarza się, że później cała ich rodzina decyduje się na podobną podróż i odkrywanie wielopokoleniowych związków z Polską”. Odwiedzając polskie miejscowości, coraz częściej słyszy się o młodych Izraelczykach, którzy pukają do drzwi ludzi mogących pamiętać ich rodziny, opowiedzieć, gdzie żyły, jakie miały zwyczaje, jak zostały przez mieszkańców zapamiętane. Wiele wtedy zależy od reakcji tych, którzy owe drzwi otworzą – czy będą obawiać się niewygodnych tematów związanych z trudną przeszłością, czy też wyjdą im naprzeciw.

Wiele zmieniło się też po polskiej stronie. W szkołach mówi się o Zagładzie i o przedwojennych społecznościach żydowskich. Często nauczyciele z mniejszych i większych miejscowości angażują się w inicjatywy upamiętniające dawnych sąsiadów. Więcej jest partnerów do potencjalnych spotkań z młodymi Izraelczykami. Polska i Izrael mają podpisaną umowę o współpracy kulturalnej, naukowej i oświatowej. W jej ramach realizowany jest m.in. projekt Zachować pamięć. Historia i kultura dwóch narodów, o którego założeniach opowiada więcej Alex Dancyg w wywiadzie w tym numerze „Znaku”. Dyrektor Muzeum Walki i Męczeństwa Treblinka, Edward Kopówka, opowiada o realizowanym tam programie Jesteśmy razem. Jednym z punktów jest udział młodzieży izraelskiej i polskiej w ceremonii upamiętniającej ofiary Treblinki. W ubiegłym roku w uroczystości po raz pierwszy brała udział młodzież z Białorusi. Tego typu inicjatyw jest coraz więcej. Edyta Gawron, opisując efekty tych spotkań, zauważa: „Dla tych młodych ludzi jest to otwarcie oczu. Gdy stworzy się im możliwość spotkania i rozmowy, okazuje się, że nie są dla siebie kompletnie abstrakcyjnymi istotami, a te wszystkie mgliste stereotypy upadają jak wielkie mity. Ci młodzi ludzie słuchają tej samej muzyki, mają podobne zainteresowania, czasami noszą takie same ubrania i jest to dla nich znak, że są tacy sami”.

Na zakończenie warto przypomnieć, że to, jak młodzi ludzie patrzą na świat, zależy w dużym stopniu od tych, którzy im go pokazują. Michał Sobelman we wstępie do książki Honor Bóg Ojczyzna pod redakcją Marii Janion pisze: „Jakoś naiwnie wydaje mi się, iż gdyby polscy nauczyciele dużo więcej mówili o Jedwabnem, Kielcach i dlaczego tak niewielu Żydów myślało np. o ucieczce z warszawskiego getta, a mniej o ciągłej pomocy udzielanej Żydom, można by łatwiej zrozumieć stereotypy znajdujące się po stronie żydowskiej. I odwrotnie, gdyby tak izraelscy pedagodzy poświęcali więcej czasu na problematykę Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, na warunki panujące w okupowanej Polsce, mówili o polskim podziemiu i polskich więźniach Oświęcimia, o powstaniu warszawskim – to pewnie izraelscy uczniowie bardziej by zrozumieli tę przysłowiową »polską wrażliwość«. A gdyby tak jeszcze w szkołach w obu krajach mówiono o wspólnych losach i wspólnej walce o wolność, jak na przykład podczas insurekcji kościuszkowskiej – to byłoby po prostu wspaniale”.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Are Jews a Race Under U.S. Law?

Are Jews a Race Under U.S. Law?


EUGENE VOLOKH


How the United States has attempted to settle the question of whether antisemitism is racism or mere animus

.
LOU ROCCO/DISNEY GENERAL ENTERTAINMENT CONTENT VIA GETTY IMAGE

Is being Jewish a race? A national origin? An ethnicity? A religion? All four?

The answer is: It’s complicated.

To begin with, in late 1800s America, “race” was often used to include groups such as Jews, Arabs, Swedes, Italians, and the like. That’s important, because the Civil Rights Act of 1866 provided that “All persons” have the same rights “to make and enforce contracts … and to the full and equal benefit of all laws,” “as is enjoyed by white citizens.” And in Shaare Tefila Congregation v. Cobb (1987), the Supreme Court held that this covered discrimination against Jews (even though most of us would today be generally viewed as “white”) and not just against, say, Blacks or Asians:

[T]he question before us is not whether Jews are considered to be a separate race by today’s standards, but whether, at the time [the Civil Rights Act of 1866] was adopted, Jews constituted a group of people that Congress intended to protect. … Jews and Arabs were among the peoples then considered to be distinct races and hence within the protection of the statute.

This view of Jews as a race was also of course the view held by the Nazis as late as the 1930s and 1940s, but it was common even among non-antisemites in 1800s America—the term “race” was often used more broadly then that it is now.

Lower courts have naturally followed the Supreme Court on this, and “have regularly found that antisemitic harassment and discrimination amount to racial discrimination,” at least under such post-Civil War statutes, which have also been read as covering employment discrimination. And courts have sometimes imported this definition into more recent statutes, though not always.

These days, Jews, Arabs, and the like aren’t usually labeled a “race” in America (though hostility to those groups is sometimes labeled “racism”). As a result, where the Civil Rights Act of 1964 bans discrimination based on race, it might not be understood as covering discrimination against Jews. But such modern statutes, including the 1964 act, also generally ban discrimination based on national origin and religion. If someone discriminates against Jews because he disapproves of their religious beliefs, that’s prohibited religious discrimination.

What if someone (like many antisemites) discriminates against all Jews, whether religious or secular? Some courts say this is prohibited national origin discrimination, but others disagree, reasoning that “Jews, like Catholics and Protestants, hail from a variety of different countries.”

A 2010 letter from the Obama administration’s Education Department took the view that discrimination based on “ancestry or ethnic identity as Jews” qualifies as national origin discrimination. Likewise, Donald Trump’s 2019 Executive Order says that such antisemitic discrimination may be illegal “when the discrimination is based on an individual’s race, color, or national origin,” though it ultimately leaves it to the courts to resolve whether discrimination against Jews really does qualify as national origin discrimination.

“Ethnicity” is the most common modern American term for referring to this quality of being Jewish apart from religion, just as it’s a common way to refer to being of Hispanic, Arab, or Italian extraction. Some modern antidiscrimination laws, such as the California constitutional provision banning discrimination or preferential treatment in public employment, education, and contracting, indeed expressly prohibit discrimination based on ethnicity. But the federal antidiscrimination statutes don’t mention ethnicity (though some courts have effectively equated national origin and ethnicity, covering discrimination against Hispanics and thus, by implication, also discrimination against ethnic Jews).

So in most situations, discrimination against Jews in employment, hate crimes, and the like counts as illegal discrimination. If the discriminator is targeting people because of their Judaism, that’s discrimination based on religion. If the discriminator is targeting people because of their Jewish ethnicity, that’s discrimination based on race (under the post-Civil War statutes) or, often, national origin (under the more recent statutes), and sometimes ethnicity. And, of course, much antisemitic behavior targets Jews based on both their religion and ethnicity, in which case several of these laws might apply.

But every so often there are complications. For instance, religious institutions aren’t barred from discriminating based on religion, but they are barred from discriminating based on race or national origin (at least as to their employees who don’t teach religion); likewise, Title VI of the Civil Rights Act, which restricts discrimination based on race and national origin in federally funded programs—including education—doesn’t cover religious discrimination. And the modern laws that ban national origin discrimination have particular procedural rules and damages provisions that the post-Civil War laws don’t, so whether ethnic discrimination is labeled race discrimination or national origin discrimination might sometimes matter. This can lead to some complicated litigation, such as Bonadona v. Louisiana College (2019), in which a religious college was allegedly discriminating against the plaintiff (who had earlier converted to Christianity) because of his Jewish ethnicity.

The court allowed Bonadona’s race discrimination claim under the Civil Rights Act of 1866. But the court rejected Bonadona’s claim under Title VII of the Civil Rights Act of 1964, because, “Under the canons of statutory construction, words should be given the meaning they had when the text was adopted. This canon was adhered to by the Supreme Court in Shaare Tefila Congregation, when it noted that while Jews were a protected race in 1866, they are no longer thought of as members of a separate race.”

What about national origin discrimination? The Bonadona court didn’t deal with it, because Bonadona’s lawyer hadn’t mentioned it in his complaint. And there was no talk of ethnicity—again, likely because the Civil Rights Act of 1964 doesn’t expressly mention it.

Incidentally, for whatever it’s worth, here is what the Anti-Defamation League had to say on the subject:

ADL is deeply offended by the perception of Jews as a race found in both allegations against the College and the plaintiff’s assertions in the lawsuit. According to a court filing, the administration was motivated in its actions because of Mr. Bonadona’s “Jewish blood” and Mr. Bonadona is attempting to circumvent the 1964 Civil Rights Act’s religious employer exemption by characterizing his “Jewish heritage” as racial …

The idea that Jews are not only a religious group, but also a racial group, was a centerpiece of Nazi policy, and was the justification for killing any Jewish person who came under Nazi occupation—regardless of whether he or she practiced Judaism. In fact, even the children and the grandchildren of Jews who had converted to Christianity were murdered as members of the Jewish “race” during the Holocaust.

Based on Congress’ 19th Century conception of race, the U.S. Supreme Court in the 1980s ruled that the definition of “non-white races” found in post-Civil War anti-discrimination laws, includes Arabs, Chinese, Jews and Italians. The 1964 Civil Rights Act, which explicitly covers national origin and religion, does not embody these antiquated views. Although Mr. Bonadona’s attorney certainly could try to bring claims under these 19th century laws, we believe that attempting to create similar legal precedent under the Civil Rights Act perpetuates harmful stereotypes and views about Jews …

I’m inclined to be skeptical about that; are such legal details likely to really affect public attitudes or stereotypes? In any event, the legal rule in the United States of 2022 is that discrimination against Jews based on their ethnicity rather than their religion is indeed “race” discrimination under the Civil Rights Act of 1866, and it may also be discrimination based on “national origin” under the Civil Rights Act of 1964.


Eugene Volokh is a professor of First Amendment law at UCLA School of Law, and the co-founder of the law professor blog The Volokh Conspiracy.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Maroon 5 Frontman Adam Levine Visits Western Wall Ahead of Band’s First Concert in Israel

Maroon 5 Frontman Adam Levine Visits Western Wall Ahead of Band’s First Concert in Israel

Shiryn Ghermezian


Maroon 5 performing in Sydney, Australia in February 2019. Photo: MasterMind5991/Wikimedia Commons.

Maroon 5 lead singer Adam Levine visited the Western Wall in Jerusalem on Sunday, before the band’s first-ever performances in Israel this week.

The Grammy-winning band arrived in Israel over the weekend. Shortly after, Levine shared a video on Instagram from the balcony of his hotel room in Tel Aviv, showing off a view of the city’s beaches. “We got into Tel Aviv last night about 4 am and we’re here now, and it’s even more beautiful than I had imagined,” the singer, who is Jewish, said in the clip. “Super excited. Special. Amazing. We love you.”

Maroon 5 will perform on Monday and Tuesday at Tel Aviv’s Park Hayarkon as part of their world tour. The band performed in Egypt on May 3 and in Abu Dhabi on Friday night.

Maroon 5 first announced in February that they would be performing in Israel on May 9 — a show that immediately sold out, prompting another concert date to be added for Tuesday. Tomer Greenberg, the winner of this year’s Israel Next Star competition, will open for the band on stage.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com