Archive | 2022/06/18

Na głód można zachorować tak, że nikt nie powie, że umarło się z głodu

Chłopiec wychudzony z głodu podczas głodu na radzieckiej Ukrainie, 1921-1922 (Unknown author, Public domain, via Wikimedia Commons)


Na głód można zachorować tak, że nikt nie powie, że umarło się z głodu

Paweł Smoleński


Atakując Ukrainę, Putin skazał na śmierć także Somalijczyków i Jemeńczyków, którzy nie mają pojęcia, gdzie leżą Kijów i Moskwa.

.

Wiecie, jak wygląda głód? Taki prawdziwy, od świtu do nocy, trwający wiele miesięcy, a nawet lat, głód obejmujący całe rodziny, państwa, narody? Powinniście się tego dowiedzieć, bowiem niebawem zobaczymy go w najbardziej odrażającej, bo powszechnej postaci, jeśli możni tego świata nie zdecydują się, by odegnać Rosję od ukraińskich portów.

Słowem – głód wygląda jak wielotysięczny tłum otępiałych ludzi idących drogami i bezdrożami tam, gdzie – jak głosi stugębna wieść – jest coś do jedzenia. Dotyka ludzi, którzy wycierpieli stokroć więcej niż my. Znaczy swój szlak podartym plastikiem nieekologicznych worków i torebek, brudem i bałaganem. Kiedy zjawia się tam, dokąd idzie, organizuje świat zewnętrzny tysiącami głodnych obejść i zagródek, które świat nazywa obozami dla uchodźców. Można w celu jego złagodzenia utworzyć agencje i agendy, organizacje i międzynarodowe siatki ludzi dobrej woli, pogrążyć się w działalności charytatywnej.

Na głód można zachorować tak, że nikt nie powie, że umarło się z głodu. Bowiem jego towarzyszkami są biegunki, cholera, przeróżne zarazy i choróbska, których nie ma tam, gdzie można jeść do syta. Głód nie lubi higieny i zawsze z nią wygrywa, utrudnia dostęp do czystej wody. Sprawia, że racjonalne wybory są poza zasięgiem woli i wyobraźni. Człowiek głodny godzi się na jeszcze większe głodowanie, jeśli zapewni mu się warunki, by popadł w doskonałą apatię.

Głód rzadko bywa skutkiem klęsk naturalnych

Głód można zważyć. Używa się w tym celu plastikowej miednicy podwieszonej na sznurkach do ramienia prymitywnej wagi, która w normalnych okolicznościach sprawdzałaby, czy ten handlarz prosa i ów sprzedawca ryżu nie oszukują. W miednicy sadza się dziecko – niemowlę lub kilkulatka – najczęściej spocone i ledwie kojarzące, co się z nim dzieje. Wynik ważenia zapisuje się w zeszytach w stosownej kolumnie i rubryce. Ani myślę szydzić z tej pracy, bo wymaga wielkiego samozaparcia, poświęcenia i odwagi. Lecz niekiedy jest średnio przydatna.

Można też zmierzyć głód. Służy do tego papierowa opaska – miarka, coś jak krawiecki centymetr, zabarwiona na trzy kolory, którą zakłada się na przedramię dzieci i dorosłych. Gdy na centymetrowej podziałce pokazuje się nam kolor czerwony, wiemy, iż mamy do czynienia z głodem wyniszczającym, odbierającym wolę życia, zdrowie i wszelką nadzieję. Przyglądałem się głodowi w Somalii, więc wiem, że taka opaska to zwiastun spraw najgorszych.

Głód rzadko bywa skutkiem klęsk naturalnych: suszy, gradobicia, ulew, szarańczy lub powodzi. Oczywiście dzieje się i tak, lecz najczęściej zbiory schną, gdyż nie ma szans, by nawadniać pola, bowiem zniszczono kanały irygacyjne, zaś zwierzyna mrze z pragnienia, bo ktoś zatruł lub zasypał studnie. Zapytacie, kto zatruwa wodę. Wróg! Można zdefiniować na różne sposoby. Bowiem głód, zawsze i wszędzie, to skutek wojen. Nawet najbardziej nieurodzajna pustynia, kiedy nie ma wojny, umie zmienić się dzięki ludzkiej pracy w kwitnący ogród. Tak było w Somalii, która dzisiaj jest symbolem przemocy i głodu. Poszukajcie sobie przepisów na narodowe potrawy krajów dzisiaj dotkniętych głodem. W Somalii niech to będzie mięso z pomidorami, fasola, duszone warzywa, niewiarygodnie smaczne ryby, a nawet owoce morza, których w Mogadiszu nikt nie uważa za jedzenie prima sort. Tych wspaniałych smaków i zapachów nie wyczarowywano z niczego. A przecież dzisiaj ich nie ma.

Wojna w Ukrainie i głód

Do czasu ukraińskiej wojny obronnej nigdy nie myślałem, że łajdacka agresja w jednym końcu świata skutkuje zbrodnią głodu tysiące kilometrów dalej. Trudno bowiem sobie wyobrazić, że bombardowania Mariupola, ostrzał Odessy, Charkowa i Kijowa, masakra Buczy dadzą o sobie znać gdzieś na pustyniach wokół Mogadiszu, w Sudanie Południowym, na syryjskich piaskach czy w Iraku.

Nagle dowiedzieliśmy się, że atakując Ukrainę, Putin odbiera posiłek Somalijczykom z Rogu Afryki i Jemeńczykom z Półwyspu Arabskiego. Ukradł miliony ton zboża i nałożył wojenną blokadę na eksport kolejnych milionów. Przez niego będą głodować wielkie połacie Afryki i Bliskiego Wschodu, ludzie, którzy nie mają pojęcia, gdzie leżą Ukraina i Moskwa. Wkroczył paradnym marszem wraz ze swoimi konfratrami w bandyterce na sam szczyt panteonu masowych zabójców. Niech mu daruje ten, kto chce. Mnie na to nie stać.


Paweł Smoleński – pisarz, publicysta, reporter „Gazety Wyborczej”


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Mam kłopot z “Babim Jarem” Siergieja Łoźnicy

‘Babi Jar. Konteksty’. Reżyseria Siergiej Łoźnica (Fot. materiały prasowe / Docs Against Gravity)


Mam kłopot z “Babim Jarem” Siergieja Łoźnicy

Grzegorz Motyka


W filmie Siergieja Łoźnicy “Babi Jar. Konteksty” nie ma mowy o represjach sowieckich, a bez informacji o nich nie sposób zrozumieć ludzi witających radośnie oddziały Wehrmachtu.

.
Mam kłopot z dokumentalnym obrazem znanego reżysera Siergieja Łoźnicy „Babi Jar. Konteksty”. Film odnosi się do rozstrzelania we wrześniu 1941 r. w kijowskim Babim Jarze prawie 34 tysięcy Żydów. Była to największa egzekucja II wojny światowej.

„Babi Jar. Konteksty”

Łoźnica słusznie jest dumny z dotarcia do nieznanych taśm filmowych. Istnieją, jak się okazuje, filmowe migawki pokazujące serię wybuchów niszczących kijowski Chreszczatyk. Niemcy wykorzystali wysadzenie tej centralnej arterii miasta przez sowieckie grupy dywersyjne jako pretekst do rozprawy z ludnością żydowską. Mocne wrażenie robi publiczna egzekucja 12 Niemców straconych w 1946 r. w Kijowie za popełnione zbrodnie wojenne. Łoźnica pokazuje ją w tak naturalistyczny sposób, że można bez mała ulec złudzeniu, iż samemu stoi się w tłumie gapiów. Skazańców dopada ręka sprawiedliwości, jednak jest ona na tyle okrutna, że pamięć o tych kadrach kładę na półkę z argumentami przeciwko karze śmierci. Po raz pierwszy mogłem też zobaczyć, jak wyglądał Babi Jar po zalaniu go wodą i mułem w czasie powojennej sowieckiej rozbudowy miasta. Jednak już sceny pogromu we Lwowie są od lat znane i nie do końca jest zrozumiałe, czemu akurat one zostały wykorzystane w filmie. Albo co wspólnego z mordem w Babim Jarze dokonanym przez Sonderkommando IVa Paula Blobela mają galicyjscy Ukraińcy witający we Lwowie Hansa Franka?

.


„Babi Jar. Konteksty” – zwiastun

.

Podobnych pytań można postawić więcej, bo film jest dość hermetyczny. Za wysadzenie Chreszczatyka odpowiadali Sowieci, ale czy widzowie to zrozumieją, czy też raczej przypiszą winę Niemcom? Podobnie pokazanie wzburzonej błotnistej mazi, którą wypełniono Babi Jar, nie mówi, co stało się z tym sztucznym zbiornikiem. Tymczasem napierająca woda przerwała zabezpieczenia i zalała część miasta, zabijając setki mieszkańców Kijowa. Tragedię odebrano jako niemal metafizyczną przestrogę przed naruszaniem spokoju ciał pomordowanych. Łoźnica o tym wszystkim wie, wychował się wszak koło Babiego Jaru, ale jak mają się tego domyślić widzowie?

Najsłabszą stroną filmu jest jednak… kontekst. Łoźnica zaczyna opowieść 22 czerwca 1941 r. uderzeniem Niemiec na ZSRS, a kończy momentem powrotu Armii Czerwonej do Kijowa i Lwowa, wymierzeniem sprawiedliwości w 1946 r. oraz powojenną budową nowych osiedli.

Siłą rzeczy mamy więc do czynienia z poradzieckim punktem widzenia na historię regionu. Filmowe kadry sugerują, iż napad Niemców przerwał zgoła radosną sielankę, która powróciła wraz ze zwycięstwem wojsk sowieckich.

Sceny mityngu we Lwowie z lata 1944 r., kiedy Nikita Chruszczow zapewnia, iż nastąpił kres waśni narodowościowych, nic nam nie mówi o polityce komunistów. Ten sam Chruszczow parę dni po pokazanym w filmie przemówieniu poprosił Stalina o zgodę na wywózkę wszystkich Polaków ze Lwowa do Donbasu. Lwowiacy ocaleli, ponieważ Stalin nie wyraził na to zgody. W filmie nie ma mowy o represjach sowieckich z lat 1939-41, a bez informacji o nich nie sposób zrozumieć ludzi witających radośnie oddziały Wehrmachtu w czerwcu 1941 r.

Niepełny kontekst tragedii w Babim Jarze

Poradziecką wizję pamięci podkreśla w filmie nieobecność głównego egzekutora – Paula Blobela. Rozstrzeliwania dziesiątek tysięcy kobiet i dzieci doprowadziły go do rozstroju nerwowego. Gdy z prośbą o skierowanie do innych zadań dotarł przed oblicze szefa Głównego Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy Reinharda Heydricha, ten nie uwierzył w jego kłopoty zdrowotne. Zwolnił go co prawda z obowiązku kierowania mordami, lecz karząc za próbę uchylenia się od obowiązków, polecił stworzenie komanda niszczącego ciała ofiar masowych mordów. Blobel kierował więc i egzekucjami, i późniejszym paleniem zwłok, jego obecność w filmie byłaby zatem czymś naturalnym. A ponieważ został skazany w 1948 r. przez międzynarodowy trybunał na karę śmierci i w 1951 r. stracony, reżyser nie miałby kłopotu ze zdobyciem materiału filmowego na jego temat. Tyle że pokazanie zachodnich aliantów wymierzających sprawiedliwość zbrodniarzowi rozbijałoby osadzoną w poradzieckiej pamięci narrację reżysera. Choć to nie ZSRS w pojedynkę, ale cała antyhitlerowska koalicja pokonała Niemcy i zatrzymała zagładę Żydów.

Pokazany przez Łoźnicę kontekst tragedii w Babim Jarze jest więc dość niepełny i w dodatku dyskusyjny. Ale czyż zmuszenie widzów do myślenia nie jest cechą charakteryzującą dzieła wybitnych twórców?


Prof. Grzegorz Motyka – historyk, politolog, pracownik Instytutu Studiów Politycznych PAN


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


The Spielberg Jewish Film Archive – The Land of Promise

The Spielberg Jewish Film Archive – The Land of Promise

Hebrew University of Jerusalem   Hebrew University of Jerusalem




Name: The Land of Promise
Year: 1935
Duration: 00:58:26
Language: English

Abstract: The definitive pre-state portrayal of the developing Jewish national home.

The Spielberg Jewish Film Archive –
The 500 films, selected for the virtual cinema, reflect the vast scope of documentary material collected in the Spielberg Archive. The films range from 1911 to the present and include home movies, short films and full length features.

שם: לחיים חדשים
שנה: 1935
אורך: 00:58:26
שפה: אנגלית

תקציר: אחד הסרטים רבי ההשפעה ביותר מהתקופה שלפני קום המדינה, הסוקר את התפתחותו של הבית הלאומי היהודי בארץ.

ארכיון הסרטים היהודיים על שם סטיבן שפילברג –
חמש מאות הסרטים שנבחרו עבור הקולנוע הווירטואלי משקפים את ההיקף הנרחב של החומר התיעודי בארכיון שפילברג. באתר ישנם סרטים משנת 1911 ועד ימינו אלה ביתיים, קצרים ובאורך מלא.

כל הזכויות שמורות לארכיון הסרטים היהודיים על שם סטיבן שפילברג ולאוניברסיטה העברית בירושלים 2010; דף הבית; www.spielbergfilmarchive.org.il
http://multimedia.huji.ac.il/


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com