Archive | 2022/11/28

W oparach zrównoważonej ignorancji

Ett vitaminberikat ris under namnet “Golden Rice” har blivit godkänt för fortplantning av Departementet för jordbruk-Filippinernas forskningscenter för ris, förkortat DA-PhilRice.

W roku 2000 szwajcarski profesor Ingo Potrykus wspólnie z niemieckim biotechnikiem Peterem Beyerem udostepnili nieodplatnie „zloty ryz”, genetycznie zmodyfikowany ryz, wzbogacony o witamine A. Rocznie z powodu niedoborów tej witaminy umiera blisko 700 tysiecy dzieci, a dodatkowe pól miliona dzieci traci wzrok przed piatym rokiem zycia. Wsciekla kampania ignorantów zablokowala mozliwosc darmowego dostarczania rolnikom nasion az do roku 2018 to zostal dopuszczony jako zywnosc tylko niektórych krajach). Zdjecie: Wikipedia.


W oparach zrównoważonej ignorancji

Andrzej Koraszewski


Pierwszy (mocno spóźniony) sygnał, że coś się dzieje, dotarł do mnie ze znakomitej strony Genetic Literacy Project. Okazuje się, że pod koniec września spotkali się unijni ministrowie rolnictwa, podobno nalegając na złagodzenie przesądów w kwestii stosowania naukowych technik w rolnictwie. Unia Europejska ma najbardziej drastyczne na świecie regulacje dotyczące genetycznie modyfikowanej żywności, ale, jak się okazuje, susza, zmiany klimatyczne, wojna w Ukrainie i szalejący wzrost cen żywności, skłaniają nawet ministrów rolnictwa do zastanowienia się, czy nie warto przestać słuchać śpiewu ulicznych ekologów i przekonać się do nauki.

Zaintrygowała mnie informacja o tym, że 20 z 27 ministrów opowiedziało się za dopuszczeniem nowych, precyzyjnych technik edytowania genów i tworzenia roślin bardziej odpornych na suszę, bardziej wydajnych, wymagających mniejszych ilości oprysków. Nie dowiedziałem się, którzy ministrowie rolnictwa trwają niezachwianie przy tradycji ojców, skierowałem więc swoje kroki na stronę polskiego ministerstwa rolnictwa. Tam jednak niczego nie znalazłem.

Na polskich stronach informował o tym wydarzeniu Onet w dziale medycyna, pod hasłem Żywienie w doniesieniu pod tytułem „Unia Europejska złagodzi przepisy dotyczące żywności modyfikowanej genetycznie? Koncerny forsują GMO” Autor, Bartosz Brzeziński pisze, że co prawda naukowcy przekonują nas, że skomplikowane regulacje są niesłuszne, ale my się nie damy.

Nic dziwnego, nowoczesna nauka pojawiła się w Europie, ale jej ideologiczni przywódcy natychmiast zareagowali na ten poród stosami. (Chociaż trzeba uczciwie przyznać, że to nasz Jan Paweł II odważnie powiedział, że należy powiedzieć, iż to spalenie Giordano Bruno na stosie było chyba niesłuszne, bo chyba jednak się kręci).

Piszący o zagrożeniach nieetycznymi roślinami z laboratoriów Bartosz Brzeziński w szesnastym akapicie informuje, że:

Obecnie Komisja zastanawia się nad nowymi ramami prawnymi dla upraw uzyskanych dzięki technologiom edycji genów, które nazwała “nowymi technikami genomicznymi” (NGT). Wniosek w tej sprawie ma być złożony w pierwszej połowie przyszłego roku.

Stylistyka wcześniejszego i późniejszego wywodu jest znamienna, to jakiś „unijny przemysł biotechnologiczny twierdzi” i to jego przedstawiciele domagają się złagodzenia regulacji na wzór USA czy Japonii, a  najlepiej ich zniesienia.

Autor przechodzi do zapewnienia, że „edycja genów to puste obietnice”. Znakiem zapytania sygnalizując swoją dziennikarską niewinność, a doborem cytatów głębokie przekonanie do antynaukowych przesądów. Dowiadujemy się zatem, że „grupy środowiskowe, drobni rolnicy i rolnicy ekologiczni argumentują, że dopuszczenie technologii na rynek UE bez odpowiednich ograniczeń niesie ze sobą ryzyko etyczne i zdrowotne, a także ryzyko napędzania korporacyjnego przejęcia systemu żywnościowego”.

Poważne media wybrały inną taktykę, postanowiły nie zabierać głosu i o niczym nie informować. Jest to o tyle zrozumiałe, że trudno się przyznać, że przez lata zarabialiśmy na straszeniu ludzi i wbijaniu im do głów antynaukowych przesądów, że cytowaliśmy obficie każdego wrzaskliwego ignoranckiego działacza, przemilczaliśmy badania, walczyliśmy o słuszną sprawę, więc jak teraz mielibyśmy nagle powiedzieć, że może byliśmy w błędzie? Tego się w renomowanych mediach nigdy nie robi.

Prawdę mówiąc, informacje o tym wydarzeniu w międzynarodowych mediach też nie były specjalnie obfite, ale jak donosił sciencebusiness.net obecny kryzys uświadomił, że trzeba przerwać błędne koło zakazu handlu żywnością GMO i że mamy dziś nowe priorytety. Stanowisko ministrów rolnictwa jest tu istotne, ponieważ Komisja Europejska przygotowuje nowe ramy prawne, a już wcześniej doszła do wniosku, że ustalenia z 2001 roku mogą być cokolwiek przestarzałe.

Najobszerniej pisał o tym wydarzeniu brytyjski „Financial Times” w artykule  Andy Bounds i Emiko Terazono z 10 listopada. Tytuł artykułu donosi  o zmianie atmosfery wokół edytowania genów w obliczu suszy i wojny.

Autorzy, cytując specjalistę stwierdzają, że:

Edycja genów to forma inżynierii genetycznej, w której można usuwać lub dodawać geny tego samego, lub podobnego gatunku. Różni się od modyfikacji genetycznej, która wprowadza DNA z obcych gatunków. Zwolennicy twierdzą, że edycja genów jest taka sama jak konwencjonalna hodowla roślin, ale po prostu przyspieszona, z większą dokładnością. „Jeśli wprowadzasz obcy gen, jest to GMO. Jeśli po prostu zmienisz litery genetyczne w organizmie, będzie to konwencjonalne”.

Powiedzmy sobie uczciwie, że jest tu istotna różnica, ponieważ w uprawach konwencjonalnych eksperymentujemy na ślepo, metodą prób i błędów, czekając latami, co nam z tego wyjdzie, a tu przy edycji genów badacze mają zdecydowanie większe szanse otrzymania oczekiwanych wyników w znacznie szybszym czasie. Laboratorium to jednak nienaturalne środowisko dla rolnika.

Naturalna żywność to żywność podlewana naturalnym nawozem, najlepiej prosto od krowy, zaś rolnik w białym fartuchu to doprawdy jakaś herezja. Edytowanie genów to technologia ograniczająca się do zmian w genomie rośliny (lub zwierzęcia), bez przenoszenia genów z jednego organizmu do drugiego, więc wielu ma nadzieję na złagodzenie irracjonalnych lęków dziennikarzy, polityków i wystraszonego przez medialne kampanie ludu.

Autorzy artykułu przypominają, że Unia Europejska zwróciła się w tej sprawie do najlepszych specjalistów pod europejskim słońcem, czyli do sędziów Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, którzy orzekli w 2018 roku, że edycja genów powinna podlegać przepisom dotyczącym GMO, w których organy regulacyjne muszą nadać wysoki priorytet potencjalnym zagrożeniom.

Brytyjska gazeta przypomina, że ponad dwadzieścia lat temu, w reakcji na histeryczne kampanie w mediach, unijne organy regulacyjne zaostrzyły przepisy do tego stopnia, że w UE uprawiano tylko jeden rodzaj genetycznie modyfikowanej pszenicy (chociaż dziesiątki upraw są obecnie dopuszczone do importu, głównie na paszę dla zwierząt).

Powoli rośnie świadomość, że był to błąd.

Sytuacja się zmieniła – mówi Pekka Pesonen, sekretarz generalny Copa-Cogeca, związku rolników UE – Musimy być w stanie wyprodukować wystarczającą ilość żywności. Musimy wykorzystać technologię, aby przystosować się do zmian klimatu i zachować różnorodność biologiczną.

„Rośliny uzyskane za pomocą nowych technik genomicznych mogą pomóc w zbudowaniu bardziej odpornego i zrównoważonego systemu rolno-spożywczego” – powiedziała Stella Kyriakides, europejska komisarz ds. zdrowia i bezpieczeństwa żywności, rozpoczynając w tym roku konsultacje w sprawie swojego wniosku.

„Gdybyśmy mogli hodować rośliny uprawne na podstawie tego, co wiemy z genetyki, aby były bardziej odporne na suszę, bardziej tolerujące zasolenie, bardziej odporne na ciepło i produkować więcej w określonych warunkach, to z pewnością pomogłoby nam zarówno pod względem bezpieczeństwa żywnościowego, jak i adaptacji do zmian klimatu”, mówi Ismahane Elouafi, główny naukowiec w Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa.

To nie jest jednak tylko „gdyby”, doświadczenia z dotychczasowych praktyk pokazują, że odrzucenie przesądów przynosi szybkie i wymierne rezultaty. Urok zarządzania strachem prowadzi jednak niektórych do komicznych zgoła propozycji.

Martin Häusling, niemiecki poseł do Parlamentu Europejskiego, który jest rzecznikiem Partii Zielonych ds. rolnictwa, mówi, że zamiast sięgać po inżynierię genetyczną, rolnicy mają inne sposoby radzenia sobie ze zmianami klimatycznymi, takie jak płodozmian, techniki ulepszania gleby i naturalnie przystosowane nasiona.

Powrót do płodozmianu to naprawdę zachwycająca propozycja. Inni ględzą o uzależnieniu od korporacji. Na sto kilometrów widać, że ci bojownicy wojny z nauką nie mieli nigdy nic wspólnego z rolnictwem, ale bardzo dużo z kursami marksizmu-leninizmu. To rolnik wybiera, czy chce korzystać z nasion lepszych, czy tradycyjnych, żadna korporacja do niczego go nie zmusza. Wystarczy rzut oka na rynek afrykański czy indyjski, żeby wiedzieć, że to nieodmiennie jest rynkowa oferta, a nie przymusowe zastąpienie tradycyjnych upraw czymś nowym.

Paplający o wielkich korporacjach „eksperci” pomijają fakt, że kilka korporacji zdominowało rynek nasion roślin GMO z powodu barbarzyńskich regulacji przekreślających sens inwestowania w tę działalność przez mniejsze firmy. Czy coś się zmieniło?

Autorzy artykułu w „FT” przypominają prawdę doskonale znana każdemu, kto tę walkę o naukę w rolnictwie obserwuje:

Jednak zwolennicy tej technologii twierdzą, że badania i rozwój w zakresie edycji genów są bardziej dostępne dla małych i średnich graczy oraz uniwersyteckich laboratoriów badawczych niż rozwój GMO. Postęp technologiczny sprawił, że edycja genów jest stosunkowo tańsza niż w przypadku GMO, podczas gdy niektóre technologie edycji genów są udostępniane na otwartych platformach, jeśli służą do celów badawczych. Firmy i laboratoria badawcze z siedzibą w krajach, które traktują produkty zmodyfikowane genetycznie w taki sam sposób, jak produkty rozwijane konwencjonalnie, nie muszą tracić czasu i pieniędzy na zajmowanie się procesem regulacyjnym. Niższe koszty i skrócony czas realizacji przyciągnęły naukowców i przedsiębiorców do uruchamiania start-upów, które zebrały setki milionów dolarów od inwestorów venture capital.

To nie są gołosłowne twierdzenia. Trzymający się straszenia aktywiści albo nie znają faktów, albo świadomie kłamią.  

Zdaniem autorów artykułu niektórzy unijni decydenci obawiają się pozostania w tyle za resztą świata w wyścigu technologicznym. Według Thorbena Sprinka i współpracowników z niemieckiego Instytutu Juliusa Kühna (federalnego centrum badawczego roślin uprawnych) ponad 15 krajów ustanowiło zasady otwarte na edycję genów w uprawach, w tym Chiny, Indie, Argentyna i Australia. Wiele krajów, w tym Stany Zjednoczone, Kanada, Brazylia i Japonia, nie rozróżnia edycji genów od konwencjonalnej hodowli.

Chiny, światowy lider w badaniach nad edycją genów roślin uprawnych, posiadający około 75 procent światowych patentów, wprowadził wytyczne dotyczące komercjalizacji produktów, które według analityków skracają czas zatwierdzania z około sześciu lat do jednego lub dwóch.

Za kilka miesięcy Unia Europejska podejmie ważną decyzję w sprawie dalszego rozwoju europejskiego rolnictwa. Zwolennicy przynajmniej częściowej rezygnacji ze średniowiecznych przesądów są prawdopodobnie na straconych pozycjach. Autorzy artykułu w „Financial Times” przypominają, że decyzja o zrównaniu edytowania genów z konwencjonalnymi metodami doskonalenia roślin i zwierząt wymaga kwalifikowanej większości państw członkowskich. Największy i najpotężniejszy członek Unii, Niemcy, już zapowiedziały, że będą neutralne, co w praktyce jest głosem na „nie”.

O zdanie już zapytano nie tylko ministrów rolnictwa, ale uruchomiono „szerokie konsultacje społeczne”. W sondażu, którym objęto 70 tysięcy Europejczyków ponad 90 procent respondentów sprzeciwiło się zmianie polityki. Ekspertyza społeczeństwa oparta jest na długotrwałej, obszernej i rzetelnej dezinformacji przekazywanej przez środki masowego przekazu.

Na decyzję Unii Europejskiej nie warto czekać z zapartym tchem. W oparach zrównoważonej ignorancji rozsądek jest bardzo mało prawdopodobny.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


To Fifa, Jews don’t count, says UK antisemitism adviser

To Fifa, Jews don’t count, says UK antisemitism adviser

DANIEL BEN-DAVID


The Qatar World Cup (Raul Arboleda/AFP via Getty Images)

The UK government’s adviser on antisemitism has accused Fifa of sending out the “vile” message that “Jews don’t count” ahead of the World Cup in Qatar.

Lord Mann told the JC that world football’s governing body had ignored a request from him and other national advisers on Jew-hate for two antisemitism observers to be present during the tournament.

“We weren’t asking Fifa to pay for anything. We followed it up three or four times in the following months and all we got back was absolute silence. It beggars belief,” he said.

“This World Cup has already not covered itself in glory. Fifa’s track record on antisemitism has not been good. But there’s a strong, and particularly vile message here: Jews don’t count.” 



It came as Qatar reportedly backtracked on a promise to allow public Jewish prayer services and to provide cooked kosher food.

And last week, the Israeli government advised Israeli fans to “hide their Israeliness” over concerns about Qatar’s close relations with nearby Iran.

The letter from, filed several months ago through official processes, was signed by the UK Government’s Independent Adviser on Antisemitism Lord John Mann, his American and Canadian special envoy counterparts Ambassador Deobrah Lipstadt and Irwin Cotler, Germany’s antisemitism tsar Dr Felix Klein, and Israel’s special envoy and expert on the delegitimisation of Israel, Noa Tishby.

The letter requesting the presence of two antisemitism observers at the World Cup in Qatar, at no expense to the Federation, went completely ignored.

It called on FIFA to “include experts on antisemitism and anti-Jewish hatred” as part of its group of observers monitoring issues of discrimination during the World Cup, and requests the federation uphold article 3 of its FIFA Statutes which “commits to respecting all internationally recognised human rights and shall strive to promote the protection of these rights.”

Israeli football fans hold Israeli flags during a FIFA World Cup 2022 qualification game, southern Austria, November 12, 2021 (Credit: JOE KLAMAR/AFP via Getty Images)

It read: “We are concerned that there is no specific expertise on antisemitism built into the monitoring arrangements.

“We propose an open and sincere discussion on this topic and would welcome a meeting at your earliest convenience to engage further on this important matter.”

The letter had been received positively by the World Cup Supreme Organising Committee, who according to Lord Mann “were helpful and thought it was a good idea” but needed Fifa for accreditation and implementation.

Lord Mann said the presence of such observers were more pressing than ever given the special circumstances of this World Cup, which is the first in the Middle East and the first Muslim host nation.

He said: “We were concerned with two types of issues. Firstly, any international incident that might kick off during the month-long tournament, say between Israel and the Palestinians, that might consequently easily endanger Jewish people who are in Qatar for the games and who might not receive proper protection from local authorities.

“And secondly, any issue that may arise in the World Cup directly such as antisemitic chanting or other problems Jewish visitors may encounter while there.” 


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Germany “Irritated” by FIFA Over Human Rights in Qatar, Iran

Germany “Irritated” by FIFA Over Human Rights in Qatar, Iran

Reuters and Algemeiner Staff


FILE PHOTO: Soccer Football – International Friendly – Oman v Germany – Sultan Qaboos Sports Complex, Muscat, Oman – November 16, 2022 DFB president Bernd Neuendorf is pictured before the match REUTERS/Annegret Hilse

Germany’s decision not to back FIFA President Gianni Infantino’s re-election next year was a result of the soccer’ body’s handling of human rights issues at World Cup hosts Qatar and its failure to take a stand on Iran, German Football Association (DFB) chief Bernd Neuendorf said on Friday.

Qatar is the first Middle Eastern country to be picked by FIFA to host the World Cup, but the small energy-rich nation has come under intense pressure for its treatment of foreign workers and restrictive social laws.

Neuendorf said the DFB’s decision not to back Infantino, set to be re-elected for a third term in March, was because the German federation had been “irritated” by a number of issues related to the World Cup.

“We indeed took this decision (not to back Infantino). It was not easy but at the end of the day that was the decision because we believe we have to make a statement,” Neuendorf told a news conference.

“Infantino already has the support of continental confederations and his re-election is very likely. But after his letter two weeks ago that human rights should not play a role and we should focus on football we were considerably irritated,” Neuendorf added.

“There were other things as well that irritated us with FIFA. The ban of the slogan for the Danish shirt because ‘human rights for all’ was written on it.”

FIFA last week had rejected a request by the Danish Football Association to train at the World Cup in shirts with the words “human rights for all” on them.

“Such a slogan is not a political decision you can chose to take. It is about human rights and they are universal and binding around the world,” Neuendorf said.

He said while FIFA was quick to ban the Danish request it remained silent amid ongoing protests in Iran.

Several Iranian sportsmen and women have used international competition to indicate their support for the protests that have rocked the country since the death of 22-year-old Mahsa Amini in the custody of the morality police in September.

“The very courageous women in Iran deserve our support,” Neuendorf said.

“The Iran team has made their statements which made it clear they distance themselves from the regime. That’s a good signal. FIFA did not position itself. It positioned itself in the Denmark case but not Iran. Don’t just ban the Denmark shirt. Take a position on Iran,” he said.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com