Archive | 2023/05/26

Wiosenny „Chidusz” 1/2023

Fragment okładki „Chiduszu” 1/2023 / Autorka: Katarzyna Modzelewska


Wiosenny „Chidusz” 1/2023

REDAKCJA


WIOSENNY NUMER KWARTALNIKA „CHIDUSZ” TO AŻ 144 STRONY ROZMÓW, ESEJÓW I LITERACKICH PREMIER. Z OKAZJI 80. ROCZNICY POWSTANIA W GETCIE WARSZAWSKIM PUBLIKUJEMY PO RAZ PIERWSZY PO POLSKU OPOWIADANIE SZAL WYBITNEJ AMERYKAŃSKIEJ PISARKI CYNTHII OZICK. W 55. ROCZNICĘ MARCA ‘68 O EMIGRACJI DO SZWECJI OPOWIADA ANNA GRINZWEIG JACOBSSON. KONSTANTY GEBERT WYJAŚNIA, DLACZEGO IZRAELCZYCY TŁUMNIE WYSZLI NA ULICE. PAULA SZEWCZYK ROZMAWIA Z HANKĄ GRUPIŃSKĄ O JEJ OPOWIEŚCIACH ŻYDOWSKICH. OKŁADKOWA RABINKA ŁOBUZIARA TO RABBI BECKY, ZNANA NA INSTAGRAMIE JAKO MY HOT RABBI – BOHATERKA TEKSTU ANNY PAMUŁY, JEDNA Z NAJBARDZIEJ ROZPOZNAWALNYCH WSPÓŁCZESNYCH RABINEK. ZOBACZ, O CZYM PISZEMY W „CHIDUSZU” 1/2023.

CYNTHIA OZICK, SZAL

Ten numer otwiera opowiadanie Szal, opublikowane po raz pierwszy w „New Yorkerze” w 1980 roku. Szal to historia Rosy, Magdy i Stelli, które walczą o przetrwanie w obozie koncentracyjnym. Cynthia Ozick, znakomita amerykańska pisarka, używając mniej niż dwa tysiące słów, zdołała w niebywały sposób ukazać w tej krótkiej prozie piekło Zagłady. Z okazji osiemdziesiątej rocznicy powstania w getcie warszawskim publikujemy pierwsze polskie tłumaczenie Szala w przekładzie Agi Zano. W kolejnym, letnim numerze „Chiduszu” zaprezentujemy Rosę, kolejne opowiadanie Ozick.

Fragment opowiadania:

Szal był czarodziejski, bo karmił niemowlę przez trzy dni i trzy noce. Magda nie umarła, choć była bardzo cicha. Jej oddech nabrał szczególnego zapachu migdałów i cynamonu. Oczy miała cały czas otwarte, zapomniała, jak się mruga i śpi. Rosa – a czasami też Stella – wpatrywała się w błękit jej spojrzenia. Dźwigały nogę za nogą i obserwowały twarzyczkę Magdy. 

– Aryjka – odezwała się Stella głosem wyciągniętym jak nić. Rosa pomyślała, że dziewczyna wpatruje się w dziecko jak młoda kanibalka. W uszach Rosy jej słowa zabrzmiały tak, jakby w rzeczywistości Stella powiedziała: „Pożryjmy ją”.

SKRAWKI I SMAKI. ROZMOWA Z HANKĄ GRUPIŃSKĄ

„Bieda żydowska przed wojną była o wiele powszechniejsza niż żydowskie bogactwo. Książki Joanny Olczak-Ronikier czy Jarosława Kurskiego to historie prawdziwe, ale absolutnie elitarne”. Paula Szewczyk rozmawia z Hanką Grupińską o jej Opowieściach żydowskich.

Fragment rozmowy:

Paula Szewczyk: Opowieściami żydowskimi udało ci się na początku lat dwutysięcznych zapisać czasy sprzed wojny. Usłyszeć głosy, które dziś są już nie do usłyszenia. Intuicyjnie czułaś „teraz albo nigdy”?

Hanka Grupińska: Myślę, że i tak zrobiłam to za późno. Projekty historii mówionej dotyczące Zagłady czy tego, co przed nią, trzeba było robić pod koniec lat 90., kiedy sporo ludzi jeszcze żyło, byli nie tak bardzo starzy i zmęczeni życiem. Poczucie, że wszystko jest robione w pewnym sensie „za późno”, miałam od pierwszej rozmowy z Markiem Edelmanem w 1985 roku, bo już wtedy wielu z tych, którzy przetrwali wojnę, odeszło. Od tamtej pory ścigałam się z czasem, wiedziałam, że to ostatnie momenty, by usłyszeć, zapisać. (…) 

Określenie „opowieści” nie jest tu przypadkowe?

Mogłam użyć słowa „historie”, ale brzmiało za sztywno. „Opowieści” mają w sobie ciepło, są bardziej indywidualne, są tym, co i w jaki sposób zapamiętali rozmówcy. Chciałam zapisać maksimum ich pamiętania. Nie idzie tu o prawdę historyczną, właściwie nie idzie o żadną prawdę, jedynie o zapisanie pamięci bohaterów swoich losów.

PAMIĘTASZ, ŻE MUSIMY BYĆ ZAWSZE GOTOWI?

„Kiedy przyjechaliśmy do Szwecji, ludzie nie zdawali sobie sprawy, że wyrzucono nas z kraju, bo byliśmy Żydami. Uważali nas za uciekinierów z systemu sowieckiego”, opowiada Anna Grinzweig Jacobsson, autorka wydanej niedawno po polsku Ucieczki na Marstrand. W listopadzie 1969 roku, mając sześć lat, znalazła się w grupie żydowskich uciekinierów z Polski, którzy na niewielkiej wyspie na zachodzie Szwecji przygotowywali się do życia w nowym kraju.

Fragment rozmowy:

Katarzyna Andersz: Piszesz, że tata opowiadał ci o swoich przeżyciach wojennych podczas spacerów, jeszcze jak mieszkaliście we Wrocławiu. Miałaś wtedy mniej niż sześć lat. 

Anna Grinzweig Jacobsson: Dopiero później zdałam sobie sprawę, że to nie jest norma, że dzieci są świadome takich rzeczy. O Zagładzie nie dowiedziałam się podczas jednej, poważnej rozmowy z rodzicami – wiedziałam o niej, od kiedy tylko pamiętam. Historie ojca były dla mnie bardziej jak opowieści o przygodach, raczej się nie bałam. Jednocześnie jednak ojciec był zawsze poważny. Opowiadam ci o tym, bo musisz wiedzieć, że kiedyś coś takiego może się powtórzyć”, mówił. 

Kiedy usłyszałaś, że wyjeżdżacie, że Żydzi nie są w Polsce mile widziani, połączyłaś to z ostrzeżeniami ojca? 

On mi nawet wtedy powiedział: „Pamiętasz, co działo się, kiedy byłem młody? Pamiętasz, jak mówiłem ci, że jesteśmy Żydami i musimy być zawsze gotowi? Teraz właśnie jest ten moment i musimy wyjechać”. Tak to opisał.

MY HOT RABBI, CZYLI RABINKA ŁOBUZIARA

Rabbi Becky, znana na Instagramie jako My Hot Rabbi, w trakcie godzinnej rozmowy z Anną Pamułą dostała aż 752 wiadomości. Czasem wolałaby – wyznaje – by byli to kandydaci na męża, ale to klienci i klientki. Najbogatsi Żydzi i Żydówki Nowego Jorku, bankierzy i ekonomistki, aktorki i projektanci mody – wszyscy poszukujący nowoczesnej rabinki, która da im ślub, przygotuje ich dziecko do bat micwy, odmówi kadysz nad grobem rodziców i nie sprawi, że będą czuli się źle ze swoim przesadnie kapitalistycznym stylem życia. Tego poranka, gdy siada do rozmowy z „Chiduszem”, rabinka jest jeszcze nieuczesana (zwykle w internecie prezentuje swoją burzę kasztanowych włosów w wersji już ujarzmionej), ma na sobie bluzę założoną tył na przód i popija kawę. Wywiad szybko przeradza się w opowieść, w której pytania zdają się zbędne…

Fragment artykułu:

Nazywam się Rebecca Keren Eisenstadt, ale wszyscy mówią na mnie rabbi Becky. Jestem rozchwytywaną rabinką najbogatszych rodzin w Nowym Jorku, między innymi właścicieli Chrysler Building i Rockefeller Center. Moi klienci mają nianie dla psów, gigantyczne wille. To fantastyczni ludzie z koneksjami. Największa bar micwa, jaką prowadziłam, miała miejsce w Barclays Center. Chłopiec został spuszczony na scenę po sznurze. Chyba się posikał. A wtedy zaśpiewał dla niego Pitbull. Ja ich nie oceniam. To właśnie znaczy dla mnie być nowoczesną rabinką. Jesteś we wspaniałym miejscu – mówię – ale dokąd chcesz iść dalej jako Żyd lub Żydówka? Pozwól mi iść tam razem z tobą. Bycie rabinką oznacza według mnie przekazywanie innym żydowskiej kultury, tradycji, wartości, wyposażenie ich w poczucie sensu. Na tym polega tikun olam, naprawa świata. Chcę pomóc wszystkim: tym, którzy nie mają pojęcia o swojej religii, osobom z doświadczeniem bezdomności, członkom i członkiniom społeczności LGBTQ+, kobietom. Razem uczynimy ten świat lepszym. Mówi się na mnie „Rabinka Łobuziara”, a to dlatego, że trzymam się tylko własnych zasad. Prędzej umrę, niż dam się zaszufladkować. 

ŻYDOWSKA KSIĘŻNICZKA NA ZIARNKU GROCHU

Jak w ciągu jednego życia można być jednocześnie więźniarką obozu, blindziarą na statku, dziennikarką tabloidów i największym wrogiem scjentologów? Anna Pamuła opowiada historię Paulette Cooper, która spisała tysiące ludzkich opowieści, a do tej pory nie poznała tej najważniejszej – dotyczącej jej polskich rodziców. 

Fragment artykułu:

Paulette Cooper wiele razy była w niebezpieczeństwie. Pierwszy raz w czasie wojny – zaledwie kilka tygodni po urodzeniu. Cudem uniknęła śmierci, a potem, zdaje się, latami nieświadomie poszukiwała tego dawnego poczucia zagrożenia, wikłając się w coraz to większe kłopoty. Była więźniarką obozu, blindziarą na statku, największym wrogiem scjentologów. Tak jakby odtwarzała ten sam scenariusz, szukając nowych kryjówek i tożsamości po to, by zdemaskować oszustów. Swoim życiem mogłaby obdarować niejedną osobę, chociaż może nikt nie chciałby przeżyć tego, co ona – no może oprócz nowojorskich randek z Jerzym Kosińskim czy Irą Levinem. Natrafiłam na jej historię przypadkiem – czytając o wielkiej ściemie L. Rona Hubbarda, założyciela scjentologii, opisanej przez Lawrence’a Wrighta, amerykańskiego reportera wielokrotnie wyróżnionego Nagrodą Pulitzera. Cooper usłyszała o scjentologii w latach siedemdziesiątych, gdy jej kolega ze studiów wspomniał, że stał się adeptem nowej religii i odkrył, że jest Jezusem. Jako pierwsza dziennikarka odważyła się przeniknąć do organizacji. Była przerażona tym, co odkryła. Wszystko opisała w książce Scandal of Scientology, wydanej w 1971 roku. Wytoczono jej za tę publikację 19 procesów. Jej życie na wiele lat stało się koszmarem: była śledzona, ktoś podszywający się pod kuriera z kwiatami próbował ją zastrzelić, a kiedy po zamachu na jej życie przeprowadziła się do budynku z portierem, jej trzystu sąsiadów dostało listy z ostrzeżeniem, że jest prostytutką cierpiącą na choroby weneryczne i że molestuje dzieci. Sześć lat po publikacji książki tonęła w długach, cierpiała na głęboką depresję i ważyła mniej niż czterdzieści kilogramów. Kościół oskarżył ją wtedy o wysyłanie gróźb zamachów bombowych i przedstawił sądowi pogróżki z jej odciskami palców.

„TU NIE JEST POLSKA”? JUŻ NIE

Konstanty Gebert szczegółowo wyjaśnia, dlaczego Izraelczycy wyszli ostatnio na ulice.

Fragment artykułu:

Dziś minister bezpieczeństwa narodowego, uprzednio karany za propagowanie rasizmu i podżeganie do terroryzmu, uważany jest przez podległą mu policję za zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Minister finansów zagroził, że odmówi finansowania ministerstwa obrony, jeśli jego polityczne żądania nie zostaną spełnione. Minister spraw zagranicznych powiedział mu zaś, żeby przekazał prezesowi Banku Narodowego, by nie podnosił stóp procentowych, choć narodowa waluta w ciągu miesiąca straciła 10% swej wartości w stosunku do dolara – bo jeszcze sobie za granicą pomyślą, że coś jest nie tak.

STANISŁAW KRAJEWSKI: „ŻYDZI SĄ JAK WSZYSCY?” – ŻYDOWSKA KONTRKULTURA

Tytuł cyklu felietonów prof. Stanisława Krajewskiego nawiązuje do znanego, zastanawiającego powiedzonka: Żydzi są jak wszyscy – tylko bardziej. 

Fragment artykułu:

Chcę pisać w sposób po pierwsze bardzo osobisty, a po drugie – nie tracąc styczności z istotnymi problemami współczesnego świata. Ponieważ młodość mam już daleko za sobą, niektóre ilustracje owych problemów będą nawiązywały do minionych dziesięcioleci. Nie powinno to przeszkadzać młodszym czytelnikom, bo większość obecnych wyzwań ma swoje źródła w czasach dawniejszych. Będę też nawiązywać do mojego życia. W tym sensie to będą felietony. W tym inauguracyjnym rozważaniu opowiadam o żydowskiej kontrkulturze.

„ŻYDOWSKA DUSZA” WE WROCŁAWSKIEJ SYNAGODZE

Na nowej wystawie stałej w synagodze Pod Białym Bocianem po raz pierwszy zaprezentowano zbiory ze skarbca Gminy Wyznaniowej Żydowskiej we Wrocławiu. Dotąd skarbiec stanowił zagadkę nawet dla badaczy i członków społeczności żydowskiej. Rąbka tajemnicy uchyla Michał Bojanowski. 

Fragment artykułu: 

W listopadzie 2022 roku, po roku intensywnej pracy, w synagodze Pod Białym Bocianem otwarto wystawę „Żydowska dusza. Skarby Gminy Wyznaniowej Żydowskiej we Wrocławiu”, będącą efektem współpracy gminy z Muzeum Narodowym we Wrocławiu. Sprawa nie była łatwa, ponieważ przed zaprezentowaniem zbiorów należało je dokładnie zinwentaryzować, zbadać i – przede wszystkim – poddać konserwacji. Listopadowy wernisaż uwieńczył tak naprawdę dopiero pierwszy etap projektu, kontynuowanego również w tym roku. Na ekspozycji udało się zaprezentować około trzydzieści spośród blisko stu pięćdziesięciu judaików znajdujących się w skarbcu gminy – nie licząc księgozbioru oraz niezwykle cennej kolekcji czterdziestu żydowskich manuskryptów i inkunabułów, zgromadzonych przez włoskiego bibliofila Leona Vita Saravala, którą gmina – z uwagi na bezcenną wartość tego zabytku – tymczasowo zdeponowała we wrocławskiej Bibliotece Uniwersyteckiej.

JAK POKOCHAŁAM POLSKĄ POLITYKĘ HISTORYCZNĄ #1

O meandrach polskiej (prawicowej) polityki historycznej pisze Katarzyna Markusz.

Fragment artykułu: 

Muzeum w Treblince dało projektowi znaczący tytuł „Treblinka: Usłysz nas”, nawiązując tym samym do jednej z najważniejszych chrześcijańskich modlitw – Kyrie eleison, w której wierni błagają „Chryste, usłysz nas. Chryste, wysłuchaj nas…”. (…) „Głównym założeniem tego przedsięwzięcia jest przygotowanie odpowiedniego przekazu, który ułatwi upowszechnianie wiedzy o tych zdarzeniach i dramatycznych losach ofiar (…)” – informuje muzeum, nie podając jednak, kim te ofiary były. Tego nie dowiemy się również z przygotowanego w ramach projektu filmu Treblinka – Death Camp, który będzie wyświetlany zwiedzającym. Trwa on siedem minut, w trakcie których narrator opisuje przybycie więźniów do obozu i selekcję na rampie. Mówi o Ukraińcach oraz Niemcach – słyszymy wyraźnie rozkazy wydawane po niemiecku. W trakcie całej projekcji ani razu nie pada słowo „Żydzi”. Najwyraźniej nie było potrzebne, bo gdy przysłuchamy się nagranym głosom ofiar, okaże się, że posługują się one językiem polskim. Jasnym staje się więc, że w obozie zagłady w Treblince ginęli głównie Polacy. 

MODELKI MIĘDZY MACEWAMI

O fenomenie rozbieranych sesji na cmentarzach żydowskich pisze Krzysztof Bielawski.

Fragment artykułu:  

W Sopocie fotografowano modelkę ucharakteryzowaną na zjawę. Bardziej drastyczne zdjęcia powstały na cmentarzu żydowskim w Katowicach. Pomysłowy „artysta” wśród porastającego groby bluszczu położył dziewczynę udającą kobietę podczas porodu, z rozłożonymi nogami, posmarowanymi płynem imitującym krew. Prawdopodobnie z cmentarza we Wrocławiu pochodzi zdjęcie tulącej się do nagrobka brunetki, odzianej jedynie w stringi oraz wysokie czarne buty. Wiosną 2011 roku dwóch turystów zwiedzających cmentarz w Łodzi ze zdziwieniem ujrzało półnagą modelkę, pozującą do zdjęć w pobliżu mauzoleum Izraela Poznańskiego. Gdy fotograf zobaczył turystów, szybko zarzucił dziewczynie koszulę na ramiona i razem uciekli między groby. 

ZWYKŁE ŻYCIE W IZRAELU. PLONY PÓL I ŁĄK W MOJEJ KUCHNI

W Izraelu znikły już łąki dzikich cyklamenów w odcieniach różu, wielobarwnych anemonów, fioletowych łubinów i czerwonych maków – pisze Anna Knafo w nowym cyklu artykułów poświęconych życiu w Izraelu. – Obecnie na zboczach wzgórz i w dolinach dominuje żółty kolor dzikiego rzepaku, gorczycy, nagietków, złocieni oraz uwielbianej przez wszystkich koniczyny sześciolistnej o kwaskowatych, jadalnych łodygach. Chciałabym podzielić się z wami dwoma przepisami, abyście mogli przenieść się do Izraela i skosztować ze mną popularnych lokalnych potraw, pojawiających się na stołach zarówno kuchni arabskiej, jak i żydowskiej.

CHAIM GRADE: AGUNA 

KULMINACYJNE ODCINKI WYBITNEJ POWIEŚCI CHAIMA GRADEGO 

Od „Chiduszu” 10/2021 publikujemy w odcinkach pierwszy polski przekład Aguny Chaima Gradego w tłumaczeniu Magdaleny Wójcik. Grade uznawany był przez środowisko jidyszystyczne – obok Baszewisa Singera – za najpoważniejszego kandydata do Nagrody Nobla z literatury żydowskiej. W tym numerze powoli żegnamy się ze światem przedwojennego żydowskiego Wilna, w którym chasydzi nie są mile widziani, a rabini wzbudzają szacunek nawet wśród byłych rewolucjonistów. W kulminacyjnych odcinkach tytułowa aguna stanie oko w oko ze swoim prześladowcą, zakochanym w niej Mojszke Cyrulnikiem. 

Fragment powieści:

Mojszke Cyrulnik stał w drzwiach. Miał na sobie czarny kapelusz z nieco wywiniętym rondem i dopasowany, czarny płaszcz. Z kieszeni na jego piersi wystawała biała chustka. Jedwabny szalik, który miał na szyi, także był śnieżnobiały i powiewał malowniczo przy każdym ruchu. W jednej ręce Moric trzymał laskę z kościanym uchwytem, a w drugiej parę skórzanych rękawiczek. Spojrzał ponuro na Merl, która nadal stała przy oknie, po czym podszedł do niej miarowym krokiem i szepnął jej do ucha:

– Zaprosiłaś mnie tu, żeby mi przywalić żelazkiem?

Merl odwróciła gwałtownie głowę. Moric przyglądał się jej podejrzliwie, jak przestępca, który pokłócił się ze wspólnikiem, a teraz patrzy mu na palce, czy aby tamten nie sięgnie po nóż.

– Jeśli mnie nie obrazisz, to nie podniosę żelazka – odparła.

Mojszke spojrzał na nią jednym okiem, a drugie jakby zaszło mu bielmem. 

CMENTARZ ŻYDOWSKI W JELENIEJ GÓRZE I HISTORIE Z NAGROBKÓW

Genealożka Marta Maćkowiak odkrywa przedwojenną żydowską historię Jeleniej Góry na podstawie macew zachowanych na tamtejszym cmentarzu żydowskim. W pierwszym artykule opowiada o Rosel (Rosalie) Aptekmann:

Według aktu zgonu Leo i Rosalie mieszkali wówczas w mieszkaniu przy Hermann Göringstrasse 43 (przed 1933 rokiem Warmbrunnerstrasse, dziś Wolności), 600 metrów od szpitala. Wcześniej mieszkali przy tej samej ulicy w budynku pod numerem 32, który do dziś przyciąga uwagę ozdobnymi gwiazdami Dawida na drewnianej werandzie. Dziś oprócz mieszkań znajduje się tam sklep i Kościół Zielonoświątkowy.

SIEDEM ESEJÓW JUDITH PLASKOW

Kontynuujemy niesamowitą podróż w głąb feministycznej krytyki judaizmu. W tym numerze publikujemy aż siedem krótkich artykułów Judith Plaskow: Żydowski antypoganizm (o żydowskim postrzeganiu pogan), Niewygodne pytania (o Megilat Ester i trudnych fragmentach Tory), Bóg. Kilka pytań natury feministycznej (o języku, jakim opisujemy Boga), „Nie na niebie ono” (o problemach z autorytetami), Więcej niż równość (o dążeniu do prawdziwej równości), Niejednoznaczność Boga (o pomijaniu pewnych aspektów Boga) i Co zrobić z hierarchią? (o krytyce hierarchii). 

SZORTY, CZYLI KRÓTKO NA RÓŻNE TEMATY

W krótkich artykułach piszemy m.in. o pięciu żydowskich serialach, które powinniście zobaczyć, raporcie „NIGDY WIĘCEJ” o nienawiści w Mediach Narodowych, o Einsteinie w Izraelu, o żydowskiej kłótni wokół banalności zła, nowych odkryciach i upamiętnieniach na cmentarzach żydowskich.


ZAPRASZAMY DO LEKTURY

„Chidusz” dostępny jest w wybranych Empikach na terenie całego kraju oraz w prenumeracie. Roczna prenumerata krajowa 90 zł (list ekonomiczny), roczna prenumerata elektroniczna za 50 zł. Zamówienia: chidusz.com/prenumerata. Wydanie elektroniczne można znaleźć na publio.pl. Przyjemnej lektury!

wroclawski-instytut-kulturyPartnerem wydawniczym tego numeru „Chiduszu” jest Wrocławski Instytut Kultury w ramach Wrocławskiego Programu Wydawniczego. wroclawski-program-wydawniczy


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Mount Sinai at West Point

Mount Sinai at West Point


DARA HORN


Remarks from Dara Horn to the 18 graduating Jewish cadets of the class of 2023 United States Military Academy.

.
‘The West Point Jewish community is the greatest story of Jewish life on a college campus that nobody knows about’MICHAEL M. SANTIAGO/GETTY IMAGES

On Wednesday, Tablet contributor Dara Horn delivered the following remarks at the United States Military Academy at West Point to a gathering of about 100 Jewish West Point cadets, faculty, officers, alumni, veterans, and families and friends, celebrating the 18 Jewish graduating cadets of the West Point class of 2023.

It is an enormous honor to be here today to wish you Mazal Tov on this beautiful moment in your lives, and in the shared life of our country. Normally a graduation speaker is supposed to offer new graduates a dose of wisdom and guidance. I’m supposed to advise you all to wear sunscreen, make mistakes, and live life to the fullest.

But the truth is that looking at all of you graduates, along with all the alumni, officers, faculty, veterans, and the families and friends gathered here who have poured their hearts into supporting you during these challenging years and the even more challenging years ahead, during which you have all dedicated your lives to defending our democracy, I feel completely outclassed by every person in this room. What can I possibly say to you that you don’t already know?

You are all already deeply aware of what many other college graduates only learn after years of aimlessly stumbling through life, which is that a life of meaning only comes from service to others. Compared to your peers graduating from other colleges around the country, you have all spent the last four years being extremely focused and extremely devoted. And to say something less graduation-worthy, you’ve also spent these years being extremely uncomfortable, and extremely uncool.

I can’t pretend to understand your experience, but I do know the profound value of being uncool and uncomfortable—and so does every Jew who has ever lived during the last 3,000 years.

Growing up in our pluralistic American society, many of us were taught a clunky lesson by well-meaning people who wanted us to respect our neighbors. The way we were often taught this important value was by someone essentially telling us, “See this group of people over here that you might be prejudiced against? You shouldn’t hate those people, because they’re just like you and me. They’re just like everybody else.”

But the problem is that Jews have spent the past 3,000 years not being like everyone else. Uncoolness is Judaism’s brand, going back to the ancient Near East, where everyone else was worshiping a Marvel Cinematic Universe of sexy deities, and the Jews were like the losers in the school cafeteria, praying to their bossy, unsexy invisible God. And over many centuries as a minority in places around the world, Jews have made the choice over and over again to remain uncomfortable: to distinguish themselves from their neighbors in any number of ways, to cling to those distinctions and, over the course of their lives, to learn and understand what those distinctions really mean. They made that choice even when they had easier options, and even when it meant risking their lives.

I do know the profound value of being uncool and uncomfortable—and so does every Jew who has ever lived during the last 3,000 years.

One of the things I’ve learned in my work as a writer is the profound value of being uncomfortable. The uncomfortable moments are always where the story is, because those are the moments where you are about to learn something that you might have gone through your entire life not knowing. The only way people learn and change is by being uncomfortable, by choosing to put themselves into situations that push them to the very edge of what they think they understand. That is a choice that all of you know well. You’ve chosen, at a young age, to dedicate yourselves completely to defending our nation, without any way to predict where that commitment might take you. And you’ve chosen not only to commit to that uncomfortably uncertain future, but to lead others through it.

Graduating Jewish cadets of the class of 2023, United States Military AcademyMAJOR DAVID FROMMER

Major David Frommer, the chaplain who has guided so many of you in West Point’s Jewish community, pointed out to me that Judaism has many unexpected similarities with life at West Point. Both are governed by complex rules of daily living that determine the details of what you wear, what you eat, how you talk, how you cut your hair, and how you spend every hour of every day. But military life and Jewish life are also similar in a much more fundamental way. They are both based on the ideal of obligation—or what in Judaism we call commandment.

Tomorrow night is Shavuot, the holiday when we celebrate the giving of the Torah at Mount Sinai thousands of years ago. Jewish legend teaches us that it was not only the Jews of that generation who stood at Sinai, but that all future Jews were also physically present at that moment, standing at Sinai to receive the Torah from God. As an American Jew, I used to be very troubled by that legend, because it seemed to directly contradict the American view of our place in history. In the United States, one of our foundational ideas is that it doesn’t matter who your parents or grandparents were, it doesn’t matter where you come from or what your background is; what matters is what you do with the opportunities this country has given you, and this is what we call the American dream.

In Jewish culture, the foundational legend of all of us standing at Sinai seemed to me like exactly the opposite of the American dream. It suggests that in fact it does matter who your parents and grandparents and great-great-great-grandparents were, and that the most important event in your life happened thousands of years before you were born and there’s nothing you can do about it. But Shavuot is also when we celebrate the biblical story of Ruth, the first convert to Judaism, who rejected the easier options and instead chose to join the Jewish people. The reality is that today, all Jews are Jews by choice, free to decide whether and how we will engage with this tradition. The Hasidic master Nachman of Bratslav taught that the giving of the Torah was not a one-time event, but that the Torah is given at every moment, in every hour of every day. Whether or not we believe that we all once stood at Sinai, the reality is that we all are constantly choosing what this tradition means to us, and whether we want to stand at Sinai again.

Judaism is not really a religion the way some of our neighbors might understand that word, as a set of abstract beliefs. Instead, it is a radical idea about freedom and responsibility.

The core idea of Judaism is monotheism and the rejection of idolatry. Today we imagine that idolatry in the ancient world meant praying to a statue, but that’s not what idolatry was, then or now. In the ancient Near East, the various nations had many gods, and sometimes one of those gods was the dictator. In ancient Egypt, where the Jews’ ancestors were enslaved, the pharaoh was considered one of the gods. When the Jewish people said that they do not bow to idols, what they really meant was that they do not bow to tyrants. People have often wondered how the Jews have survived so many thousands of years, being one of the only ancient peoples to endure until today. The answer is similar to America’s endurance as one of the longest-lasting democracies in the modern world. It lies in the refusal to bow to tyrants.

The Jewish people 3,000 years ago, like the American people almost 300 years ago, had to create a model of human leadership that was the antidote to tyranny. The generation of freed slaves discovered that freedom requires hard work, because it turns out that societies that aren’t run by tyrants require constant cooperation, decision-making, problem-solving, dedication and vigilance to sustain them.

We all know the famous words that God tells the Egyptian pharaoh through Moses: Let my people go. But in the Torah, almost every time God says Let my people go, it’s followed by another phrase: Let my people go, so they may serve me in the wilderness. The purpose of freedom is to allow the people to willingly accept the commandments—laws about how to create a just society. Human dignity comes from choosing to take on responsibility, from accepting obligations to others.

Today at West Point, you are all now standing once more at a kind of Sinai, recognizing your obligations as you commission as officers. And after that, you are all going out to serve in the wilderness. Our American forebears of all backgrounds saw this country as a wilderness—an open place of both fear and possibility. The future itself is also a wilderness, full of promise and uncertainty. You have all committed yourselves to a future you cannot imagine, and so did your parents when they raised you not so long ago. When the Jewish people accepted the Torah at Mount Sinai, they said: Na’aseh venishma: We will do it, and then we will listen. They accepted the Torah’s laws before even hearing what those laws were, and without regard to where those obligations might lead them, and only later did they listen to those laws, learn them, study them, and discover what they might mean. All of you have responded to that call in your lives as Americans, to defend this country with everything you have, and to use your talents to lead others in its defense. And in this beautiful Jewish chapel today, all of you are also responding to that call in your lives as American Jews.

For some of you, the power and beauty of Judaism is something that’s always been part of your life. For many of you, it’s something you discovered or deepened here, in this place you entered instinctively knowing what it means to lead a life defined by commitment. But all of you are about to go out into the wilderness. Your lives as American military leaders in the coming years will be well-structured, with challenging but apparent paths ahead of you. But how you continue to lead and deepen your Jewish lives, what paths you will take as Jewish leaders, is still entirely up to you.

That freedom and responsibility will be very uncomfortable. You will be making those choices in places where you might not have a Jewish community to support you, and at a moment in history when a resurgence of hatred might tempt you to make the more comfortable choice of not being openly Jewish at all. But you also have the courage of many generations of Jews behind you who made the uncomfortable choice—the ancient generations going back to Sinai, the more recent generations who escaped the persecutions of other places to come to this country, and also the 1,000-plus Jewish graduates of West Point, to whose names we now add yours. This country is one of the few in the world where Jews have had the opportunity to serve as military leaders. But in every place that Jews have had that opportunity, they have seized it. Even in the 900s, the Hebrew poet Shmuel Hanagid served as a general in Spain’s Islamic empire, leading armies into battle. In the ancient world, Jews were so renowned for being elite warriors that they were actively recruited by Persian imperial forces, who deliberately manned their most dangerous outposts with Jewish commanders. And as all of you know, Jewish cadets have graduated from West Point since the very first graduating class in 1802. These were all people who deeply understood the call to a life of service.

Whether or not we believe that we all once stood at Sinai, we all are constantly choosing whether we want to stand at Sinai again.

You have spent the past four years learning from the many military leaders around you—and maybe sometimes learning from them how you don’t want to lead. You have that in common with all West Point graduates from the past 200 years. But allow me to take a moment to prepare you for your future with some advice given to the very first Jewish military leader, long before West Point existed.

When Moses died in the wilderness, the leadership of the Jewish people passed to Joshua, a man with whom today’s graduates share much in common. Joshua was born into a people who had endured great oppression in the past in a foreign land, but whose new generation was born free from the sufferings of their elders. Their challenge was different: to build and protect a society that allowed for many different tribes and perspectives to live together and flourish. Like many of our graduates today, Joshua was different from his parents, and even from Moses, because unlike his civilian predecessors, Joshua was a warrior, a military leader tasked with entering enemy territory and defending the nation. Joshua had already engaged in covert operations, sneaking into the promised land to collect intelligence on how to conquer it. Nearly all of the other spies told Moses that the land was unconquerable. But Joshua was unafraid of the daunting military task ahead of them. And so when Moses died, God gave Joshua a commencement speech.

At what was essentially Joshua’s commissioning ceremony, God said to Joshua the famous Hebrew words: “Chazak ve’ematz”—Be strong and courageous. But the way God continued this commencement speech is very revealing. God didn’t give Joshua military advice, or tell him to respect his elders, or to make mistakes, or to wear sunscreen. Instead, God told Joshua to keep learning. God said to Joshua, “You should keep the book of the Torah always on your lips, you should recite from it day and night”. For God, “chazak ve’ematz,” to be strong and courageous, meant being brave enough to always continue learning: to keep going back to that uncomfortable place, to be curious and humble enough to learn what you don’t yet know—not just about the battlefield, and not just about life, but about this timeless Jewish civilization, this powerful antidote to tyranny, that has brought us to this moment and that now relies upon you to sustain it.

So on this momentous day, I’m not going to tell you to wear sunscreen. I think you have all the rules and regulations you need to tell you exactly what you’re supposed to wear. You also already know that you will make mistakes, and you can already teach the rest of us about how to live life to the fullest. Instead, I offer you the words of the God of our ancestors: Chazak ve’ematz: Be strong and courageous. Be strong and courageous enough to lead people into battle. Be strong and courageous enough to learn, again and again, what is worth defending. Be strong and courageous enough to stand at Sinai, at every hour of every day. Be strong and courageous, as you carry forth with you the antidote to tyranny.

Baruch atah adonai eloheinu melech ha’olam, shehechiyanu vekiyimanu vehigiy’anu lazman hazeh—Blessed are you, Lord our God, ruler of the universe, who has kept us alive and sustained us, and brought us to this moment. May God bless America and its defenders. Mazal Tov.


Dara Horn is the award-winning author of five novels and the essay collection People Love Dead Jews.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Margot Robbie Admits Gal Gadot Was First Choice for ‘Barbie’ Role Because of Her ‘Barbie Energy’

Margot Robbie Admits Gal Gadot Was First Choice for ‘Barbie’ Role Because of Her ‘Barbie Energy’

Shiryn Ghermezian


Gal Gadot. Photo: Wikimedia Commons.

Margot Robbie, who produces and stars in in the upcoming Greta Gerwig-directed movie Barbie, revealed in a recent interview that Wonder Woman 1984 star and Israeli actress Gal Gadot was actually the first choice to play the iconic toy character in the Sony live-action movie.

Gadot, 38, was both Gerwig, 39, and Robbie’s first pick to portray Barbie before the role was eventually given to the Australian actress. Robbie, 32, told Vogue that she and Gerwig wanted to cast someone with “Barbie energy” and thought Gadot had what they were looking for.

“Gal Gadot is Barbie energy,” Robbie told the magazine. “Because Gal Gadot is so impossibly beautiful, but you don’t hate her for being that beautiful, because she’s so genuinely sincere, and she’s so enthusiastically kind, that it’s almost dorky. It’s like right before being a dork.” Ultimately, Gadot was not available at the time and the part was given to Robbie.

After the Vogue interview was published, Gadot commented on Robbie’s comments in an Instagram Story. The Israeli actress posted a screenshot of an article that includes Robbie’s remarks and wrote, “I’m in for the next one sister!!! Can’t wait to watch it!”

Barbie, written by Gerwig and her partner Noah Baumbach, also stars Ryan Gosling, who plays Barbie’s boyfriend Ken. Additional cast members include Kingsley Ben-Adir, Scott Evans, Simu Liu and Ncuti Gatwa who appear as different versions of Ken in the film. Hari Nef, Emma Mackey, Dua Lipa, Anna Cruz Kayne, Sharon Rooney, Kate McKinnon, Nicola Coughlan, Alexandra Shipp, Ritu Arya and Issa Rae play versions of Barbie.

In 2016, actress Amy Schumer was announced as the lead for the Barbie movie but four months later pulled out citing scheduling conflicts. Robbie said in her interview with Vogue that actress Anne Hathaway was also attached to the film at one point.

Barbie will be released worldwide in theaters on July 21.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com