Waldemar Piasecki: Szewach Weiss odszedł, ale pozostaje

Kawalerowie Orderu Orła Białego Jan Karski i Szewach Weiss. Foto: Waldemar Piasecki


Waldemar Piasecki: Szewach Weiss odszedł, ale pozostaje

Waldemar Piasecki


W wieku 87 lat odszedł na zawsze Szewach Weiss, sztandarowa postać relacji polsko-żydowskich, kapłan dialogu, człowiek widzący więcej, bo patrzący dalej. Jan Karski mawiał o nim, że widzi las, podczas gdy inni zdolni są dostrzec tylko drzewa. Rozumiejący, że dla Polaków i Żydów nie ma wspólnej, a może nawet żadnej przyszłości, jeżeli nie zdołają wysłuchiwać siebie nawzajem, ważyć wzajemne racje, fobie i stereotypy, by iść przed siebie i w podobnym kierunku.

.

Polska docenić Go potrafiła. Andrzej Duda uhonorował profesora byłego przewodniczącego parlamentu Izraela – Knesetu i byłego ambasadora państwa żydowskiego w Polsce Orderem Orderu Orła Białego. Najwyższe odznaczenie Rzeczypospolitej zostało Mu wręczone w Jerozolimie 17 stycznia 2017 roku.

Wcześniej, w 2004 roku Szewach Weiss został uhonorowany Krzyżem Wielkim Orderu Zasługi RP przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Tym samym stał się pierwszym cudzoziemcem, który nie będąc głową państwa stał się posiadaczem dwóch najwyższych orderów polskich. Był to fakt bezprecedensowy

Szewach Weiss przyszedł na świat w lipcu 1935 roku w Borysławiu w województwie lwowskim w rodzinie Meira i Gitli Weissów prowadzących tam sklep spożywczy. Po wkroczeniu hitlerowców Weissowie uciekli z getta. Najpierw schronienia udzieliła im Ukrainka Julia Lasota, potem Polacy – najpierw Michał i Anna Góralowie, a potem Maria Potężna i jej syn Tadeusz. Następnie przenieśli się do kryjówki pomiędzy ścianą ich sklepu i jego magazynem, przygotowanej potajemnie przez ojca.

Po wojnie rodzina przeniosła się do Wałbrzycha, a w 1946 roku po przekroczeniu ‘zielonej granicy’ z Czechosłowacją, przez Bratysławę, Wiedeń i Linz dotarli do Rzymu. W grudniu 1947 roku odpłynęli z Genui do Hajfy, by osiąść na ziemi żydowskiej. Już na niej trzynastoletni Szewach świętował proklamowanie w 1948 roku państwa Izrael.

Ukończył średnią szkołę rolniczą Hadassim niedaleko Netanii. Tam jego nauczycielem i mentorem został pochodzący z polski żydowski socjalista Michael Kasztan, który uformował go politycznie. Podczas służby wojskowej zaczął zajmować się oświatą i kulturą oraz dziennikarstwem. Przez ponad sześć lat prowadził audycję radiową. Studiował prawo i nauki polityczne na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie i Uniwersytecie Telawiwskim.

W 1959 roku poślubił Esterę. Z małżeństwa urodziła się córka Ifat i syn Noam.

W tym czasie zaczął uprawiać wyczynowo sport. W 1954 był jednym z najlepszych sportowców w Izraelu (trenował lekkoatletykę i podnoszenie ciężarów). W tym samym roku rozpoczął służbę wojskową. W wojsku zaangażował się w życie kulturalne – jako podoficer do spraw kultury dla północnej części Izraela. Dzięki temu został dziennikarzem radiowym, przez 6 lat prowadził audycje. Jest także autorem szesnastu książek dla dzieci. Jednocześnie studiował na Wydziale Nauk Politycznych Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie i Wydziale Prawa w Tel Awiwie.

W latach 1969-1981 był radnym w Hajfie, od 1977 do 1999 członkiem Komitetu Centralnego izraelskiej Partii Pracy i bliskim współpracownikiem jednego z jej liderów Icchaka Rabina (drugim był rywalizujący z nim Szimon Peres). Od 1981 był parlamentarzystą wybranym do Knesetu, gdzie szybko zasłynął jako mówca i polemista. W latach 1988-1992 był wiceprzewodniczącym, a następnie w 1992 roku został wybrany zdecydowaną różnicą głosów (76:32) przewodniczącym, na kolejne cztery lata. W latach 1984-1999 był delegatem izraelskiego parlamentu do Rady Europy. Wielokroć reprezentował Izrael na forach międzynarodowych. Wykładał również na stworzonym przez siebie Wydziale Mediów Uniwersytetu w Hajfie.

Z niezwykle ważne w swoim życiu uważał Szewach Weiss spotkanie z profesorem Janem Karskim, do którego doszło w domu izraelskiego polityka w 1996 roku. Tak o tym pisał z okazji setnej rocznicy urodzin polskiego Bohatera czasu Holocaustu:

Z mojej perspektywy bardzo wyraźnie widać jak potrzebny jest światu pokój, zrozumienie i tolerancja. Widać także czym jest i jakie przynosi skutki antysemityzm, fanatyzm, brak szacunku człowieka do drugiego człowieka. Z tej perspektywy ciągle wyraźnie widzę jak arcyważnymi są heroizm i ideały Jana Karskiego, o których wciąż mamy obowiązek mówić, przypominać, uczyć.

Pamiętam, kiedy w moim domu w Hajfie zjawiła się grupa ludzi z Polski. Realizowali film o Janie Karskim. Byłem szczęśliwy, że mnie odwiedzili, tak wiele chciałem im opowiedzieć. Kierował tym przedsięwzięciem polski dziennikarz Waldemar Piasecki, bliski przyjaciel karskiego. Pamiętam wspaniałą, przyjazną i serdeczną atmosferę tego spotkania. To było ważne ponieważ wkrótce mieliśmy zacząć rozmawiać także o rzeczach trudnych i bolesnych.

Podczas tej pięknej, niepozbawionej emocji i wzruszeń dyskusji przyznaliśmy obaj, że Karski odebrał światu zachodniemu “alibi”, że w czasie wojny nie wiedział on nic o zbrodni Holocaustu i był przerażony tym, co odkryto w obozach koncentracyjnych. Świat wiedział, ale nic nie zrobił.

Było to przypomnienie misji Jana Karskiego z 1942 roku. Jako naoczny świadek zbrodni dokonywanej na narodzie żydowskim dostarczył jej dokumentację do przywódców koalicji antyhitlerowskiej w Londynie i Waszyngtonie oraz w imieniu Żydów, a także władz Państwa Podziemnego zaapelował o ratunek, o konkretną akcję. Niestety misja nie wydała rezultatów. Świat ze swoimi instytucjami pozostał obojętny. Zawiódł. Egzamin zdała ludzkość, poszczególni ludzie, którzy decydowali się ratować swoich braci bez oglądania się na cele strategii wojennej kreowanej przez Churchilla czy Roosevelta. Oni ocalili świat.

Jednocześnie ujawniona i potwierdzona została prawda polityczna, że naród bez państwa w sytuacji ekstremalnej pozostawiony zostaje sam sobie i nikt się o niego nie upomni. Młody polski dyplomata i żołnierz Podziemia Jan Karski osobiście uczestniczył w przeprowadzeniu dowodu na to, że: wielcy ówczesnego świata zawiedli, mali nie, ale więcej może się to już nie udać, gdy Żydom odmawiać się będzie prawa do państwa i ojczyzny.

Jan Karski – po tym, jak świat dowiedział się, że przeżył wojnę, mieszka w Waszyngtonie i jest znanym profesorem jezuickiego Georgetown University – został przywrócony świadomości opinii publicznej jako jeden z największych autorytetów moralnych. Instytut Pamięci Yad Vashem uhonorował go tytułem “Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata”. Był to przypadek unikatowny. Dotyczył bowiem Sprawiedliwego, który osobiście… nie uratował żadnego Żyda. Chciał uratować wszystkich, jakich jeszcze było można. Romantycznie i idealistycznie uważał, że zdoła przekonać wielkich ówczesnego świata do natychmiastowego i skutecznego działania na rzecz powstrzymania Holocaustu. Za to nominowano go do Pokojowej Nagrody Nobla w 1998 roku. Półwiecze Izraela było do tego znamienną moralnie okazją. Nagroda trafiła jednak w inne ręce. Nieoficjalnie wiadomo, że kandydatura Jana Karskiego “przegrała” nieznacznie. Szewach Weiss szczerze nad tym ubolewał.

Jako uczestnik spotkania z Karskim wspominanego przez Szewacha Weissa z pewnym zażenowaniem przyjmując jego komplementy pod moim adresem, muszę coś jeszcze z tej wizyty w gościnnym domu w Hajfie przywołać…

Jan Karski zapytał gospodarza, jakie ma plany po zakończeniu swej misji w Knesecie. Ten odpowiedział, że chciałby zostać… ambasadorem w Polsce, bowiem chce robić w polityce rzeczy konkretne i takie, które naprawdę mogą od niego zależeć. Karski odniósł się do tego entuzjastycznie. Zachęcał Weissa, aby nie ustawał w tym dążeniu. Ze swej strony, Profesor informował kogo mógł – a grono słuchaczy w Warszawie miał wyjątkowo szerokie – że jest w Izraelu wielki przyjaciel Polski, którego obecność w Warszawie jako ambasadora mogłaby mieć znaczenie przełomowe dla wzajemnych relacji.

Niestety Jan Karski nie doczekał nominacji Szewacha Weissa. Zmarł parę miesięcy przed skierowaniem go do Polski. Gdyby żył, z pewnością byłby dumny.

Trzyletnia kadencja ambasadorska Szewach Weissa przeszła do historii, a zwieńczyło ją odznaczenie wymienione na początku tekstu, przyznane w 2004 roku. Wykorzystał swój czas w Polsce znakomicie, stając się postacią niezwykle szanowaną i uważnie słuchaną na salonach władzy, ale także popularną i lubianą wśród zwykłych ludzi. Sam również publikował w polskiej prasie i bywał częstym gościem telewizji.

Po zakończeniu kadencji, co niezwykle rzadkie, a właściwie wyjątkowe, pozostał obecny w kraju swej niedawnej misji. Tym razem jako profesor wykładający historię i politykę Izraela na Uniwersytecie Warszawskim, a potem także innych uczelniach. Zaczęły się ukazywać jego książki – i o nim samym. Przestawszy być dyplomatą sensu stricto pozostał Szewach Weiss wielkim dyplomatą życiowym. Związawszy się z Polską pozostał z dala od jej wewnętrznych walk i sporów politycznych. Miał dobre relacje z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim, ale także z Lechem Kaczyńskim, Bronisławem Komorowskim oraz obecnym prezydentem Andrzejem Dudą.

Szewach Weiss był niezwykle ważnym elementem stabilizacji w stosunkach polsko-izraelskich i izraelsko-polskich. Mistrzem taktu, proporcji i umiaru. Z tej pozycji mógł nie tylko dla Polski zrobić wiele w budowaniu jej międzynarodowego wizerunku w kontekście „żydowskim”, ale mógł także o wiele więcej na ten sam temat powiedzieć kolejnym polskim ekipom i samym Polakom.

Na Order Orła Białego zasłużył sobie jak mało kto. Bowiem normalność w relacjach polsko-żydowskich nie ma ceny i zależy od niej międzynarodowy wizerunek Polski.

Mniej znanym rysem biograficznym Weissa jest również fakt, iż od 2008 roku był także posiadaczem… Orderu Uśmiechu. Był bowiem także autorem kilkunastu książek dla dzieci. Łatwość ich pisania i docierania do psychiki dziecięcej zdaje się chyba w ogóle przesądzać o jego sukcesie w dialogu z innymi i budowania poprzez ten dialog lepszego świata. Prawda świata dziecka jest bowiem czystą prawdą.

Jeżeli jest prawdą, że odchodzący w szabat trafiają wprost do Wszechmogącego, to Szewach Weiss już tam jest. Być może zdążył już spotkać się z Janem Karskim.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com