“Miasto bez Żydów”

“Miasto bez Żydów”: filmowcy przewidzieli Holocaust długo przed wojną. Austria ogląda film cudem odnaleziony po 82 latach

Katarzyna Brejwo


FILMARCHIV AUSTRIA

21 marca ponowna premiera pierwszego w historii antynazistowskiego filmu. “Miasto bez Żydów” powstało w Wiedniu w… 1924 r. i miało być ostrzeżeniem przed antysemityzmem. Kilkanaście lat później losy twórców filmu i aktorów splotły się z prawdziwą historią i Holocaustem.

Ponaglani przez uzbrojonych policjantów Żydzi opuszczają domy. Na dworcu czekają na nich wagony. Kobieta mdleje i upada, mężczyzna opiera się o latarnię i łka. W innej scenie żołnierze pędzą Żydów wiejską drogą. Staruszek schyla się, żeby zabrać garść ziemi na pamiątkę.

To nie kadry z dokumentu o II wojnie światowej, tylko niemy film austriacki z 1924 r. „Miasto bez Żydów” Hansa Karla Breslauera, oparty na popularnej powieści o tym samym tytule. Opowiada on historię fikcyjnej republiki Utopia, której władze obarczają żydowskich mieszkańców odpowiedzialnością za kryzys gospodarczy i nakazują ich wypędzić. Już pierwsze pokazy filmu próbowali zakłócać naziści, ale nikt nie zdawał sobie sprawy, że dramatyczne sceny z filmu szybko staną się rzeczywistością.

Przez ponad 80 lat „Miasto bez Żydów” dostępne było tylko we fragmentach. Dopiero trzy lata temu oryginalna, najbardziej kompletna wersja odnalazła się na targu staroci w Paryżu.

Fragmenty filmu “Miasto bez Żydów”:

 

Film, uważany za pierwszy w historii kina głos przeciwko nazizmowi, został odrestaurowany dzięki akcji crowdfundingowej. 21 marca będzie miał premierę w Wiedniu, potem zacznie tournée po Europie.

Upadek Wiednia

Kiedy Hugo Bettauer, popularny wiedeński pisarz i wydawca, opublikował w 1922 r. „Miasto bez Żydów”, nie mógł przewidzieć, że zapłaci za to życiem. Pomysł na powieść przyszedł mu do głowy, kiedy w publicznej toalecie zobaczył napis „Precz z Żydami”. Bettauer urodził się w rodzinie żydowskiej; kiedy miał 18 lat, przeszedł na protestantyzm. W całej Europie pogrążonej w powojennym kryzysie antysemityzm przybierał na sile. Wiedeń nie był od niego wolny, choć miasto mogło się szczycić osiągnięciami wielu żydowskich mieszkańców.

– To było miasto Zygmunta Freuda, Arthura Schnitzlera, żydowskich intelektualistów i artystów. Ich wkład w budowanie austriackiej tożsamości był ogromny – mówi Nikolaus Wostry, dyrektor austriackiego archiwum filmowego.

Pomysł, że oni wszyscy mieliby zniknąć, wydawał się Bettauerowi tak absurdalny, że ubrał go w formę satyry politycznej. Oto pogrążony w kryzysie Wiedeń: szaleje inflacja, rośnie bezrobocie. Mnożą się antysemickie ataki, demonstranci oskarżają Żydów o wszystkie nieszczęścia i domagają się ich wypędzenia. Rząd wydaje rozporządzenie: do 25 grudnia wszyscy mieszkańcy o żydowskich korzeniach, również ci ochrzczeni i pochodzący z mieszanych małżeństw, muszą opuścić Austrię. Kiedy kanclerz ogłasza, że ostatni „obcy element” opuścił kraj, nad miastem wybuchają fajerwerki, a mieszkańcy świętują na ulicach.

– Dziś nie sposób czytać tej książki, nie myśląc o Holocauście – przyznaje Andreas Brunner, kurator wystawy towarzyszącej premierze filmu. – Ale Bettauer nie mógł przewidzieć, że już za 15 lat upiorna wizja z jego powieści się spełni.

FILMARCHIV AUSTRIA

Świadczy o tym choćby to, że pisarz zakończył książkę czymś w rodzaju gorzkiego happy endu: wygnanie Żydów nie ratuje Wiednia przed kryzysem, tylko go pogłębia. Pustoszeją kawiarnie, upada biznes, zamiera życie kulturalne. Stolica Austrii pogrąża się w upadku, aż prawo nakazujące wypędzenie Żydów zostaje zniesione.

Powieść zdobyła ogromną popularność i sprzedała się w nakładzie ćwierć miliona egzemplarzy. Reżyser Hans Karl Breslauer zaproponował autorowi sfilmowanie „Miasta bez Żydów”.

Szyling dla zabójcy

W lipcu 1924 r. Adolf Hitler odsiaduje w bawarskim więzieniu wyrok po nieudanej próbie przejęcia władzy. Proces, w trakcie którego mógł bezkarnie wygłaszać swoje teorie, przyniósł mu rozgłos i przysporzył zwolenników. NSDAP została zdelegalizowana, ale w jej szeregi zdążyło wstąpić blisko 30 tys. ludzi.

W tym czasie w Austrii premierę ma filmowa wersja „Miasta bez Żydów”. Jej twórcy złagodzili polityczną wymowę książki – opisany realistycznie Wiedeń zastąpili Utopią, usunęli też nazwy austriackich partii politycznych. Mimo to nazistowskie bojówki próbują zakłócać pokazy, atakując widzów i wrzucając do kin świece dymne.

Kilka miesięcy po premierze filmu do biura Bettauera wchodzi młody mężczyzna i pięć razy strzela do niego z rewolweru. Następnie oddaje się w ręce policji. Nazywa się Otto Rothstock, jest bezrobotnym technikiem dentystycznym, sympatyzuje z NSDAP. Jego proces szybko przeradza się w farsę.

– Tak naprawdę odbywa się sąd nad nieżyjącym Bettauerem – mówi Andreas Brunner. – Naziści i katoliccy konserwatyści widzieli w nim wroga, „żydowskiego deprawatora”. Pisał dużo o seksualności, opowiadał się za prawami kobiet i mniejszości seksualnych, popierał prawo do aborcji.

Rothstock dostaje śmiesznie niski wyrok: kilka miesięcy w szpitalu psychiatrycznym. Prawicowa prasa pochwala morderstwo, a sąd dostaje listy z wyrazami poparcia dla zabójcy. Zachowało się nawet pokwitowanie za datek w wysokości jednego szylinga, którym anonimowy darczyńca chciał zapewnić Rothstockowi lepsze wyżywienie w areszcie.

Wieczorek w Auschwitz

Film wyświetlany jest w Berlinie i Nowym Jorku. Nie powtarza sukcesu powieści, krytycy wytykają mu niespójność i płytki charakter, ale jego wymowa polityczna jest wyjątkowo aktualna i zapełnia sale kinowe. Ostatni pokaz odbywa się w Amsterdamie w 1933 r. i ma być ostrzeżeniem przed rządami Hitlera, który właśnie przejął władzę w Niemczech. Tam film jest już zakazany.

Kiedy 1938 r. Hitler przyłącza Austrię do Trzeciej Rzeszy, koszmarna wizja z „Miasta bez Żydów” zaczyna się spełniać, a losy twórców filmu i aktorów – splatać z fabułą w przewrotny, a czasem okrutny sposób.

Ida Jenbach, scenarzystka i dramatopisarka, która opracowała scenariusz „Miasta bez Żydów”, w 1941 r. zostaje deportowana z Wiednia do getta w Mińsku. Umiera w getcie albo obozie koncentracyjnym. Aktor Hans Moser grał w filmie największego antysemitę. W prawdziwym życiu odmawia rozwodu z żoną, która jest Żydówką, i organizuje jej wyjazd do Węgier.

Johannes Riemann, który gra głównego żydowskiego bohatera, zasila szeregi NSDAP. W 1944 r. występuje na wieczorku artystycznym przed nazistami w obozie w Auschwitz. Reżyser „Miasta bez Żydów” również zostaje członkiem partii nazistowskiej; mimo to do końca życia nie uda mu się już zrobić żadnego filmu.

Sam film przepada bez śladu. Przed końcem wojny Wiedeń praktycznie staje się, tak jak w powieści Bettauera, miastem bez Żydów.

Wspólna restauracja

W 2015 r. francuski kolekcjoner trafia na targu staroci na pudełko z filmem. – Negatyw był zwinięty w ciasną rolkę o średnicy ołówka – mówi Wostry. – Sposób jego przechowywania wskazuje na to, że nikt do niego nie zaglądał od czasów, kiedy skończyło się nieme kino.

Archiwum szukało zaginionego filmu przez kilkadziesiąt lat. W latach 90. odnaleziono jedną kopię w Amsterdamie – niekompletną i zawierającą inną wersję filmu niż ta, którą pokazywano w latach 20. w Austrii. – W czasach niemego kina każdy, kto miał kopię filmu, mógł wprowadzać do niej dowolne modyfikacje – tłumaczy Wostry. – Wycinanie lub dodawanie scen, nawet z innych filmów, nie było niczym niezwykłym. Ten sam film pokazywany na południu Europy mógł mieć szczęśliwe zakończenie, a na północy – smutne.

Paryska wersja jest najbliższa oryginałowi. Jej odrestaurowanie kosztowało 75 tys. euro. – Miałem wątpliwości, czy uda nam się zebrać tak ogromną sumę – mówi Wostry. – Kiedy ogłosiliśmy zbiórkę, w Austrii trwała kampania prezydencka, jednym z kandydatów był polityk skrajnej prawicy. W Ameryce wygrał Trump. Jednak w niecałe dwa miesiące zebraliśmy ponad 86 tys. euro. Ludzie z całego świata pisali do nas, że nie chcą już więcej podziałów, nie chcą budowania murów.

Pięć kroków do wykluczenia

O tym, że odnaleziony film to coś więcej niż historyczny dokument, przekonuje otwarta właśnie w Wiedniu wystawa o prowokacyjnym tytule „Miasto bez… Żydów/muzułmanów/uchodźców/obcokrajowców”.

– Chociaż Bettauer nie mógł przewidzieć Holocaustu, opisał mechanizmy wykluczenia, które go umożliwiły – mówi kurator Andreas Brunner. – Badania nad ludobójstwem identyfikują pięć kroków, które prowadzą do wykluczenia. Pierwszy to polaryzacja społeczeństwa. Drugi – poszukiwanie kozłów ofiarnych. W latach 20. i 30. byli to Żydzi, dziś mogą to być muzułmanie, uchodźcy czy obcokrajowcy. Trzeci – utrata empatii. Wyodrębniona grupa nie zasługuje na współczucie, można ją obrażać. Czwarty stopień to brutalizacja społeczeństwa. Zaczyna dochodzić do ataków, pojawia się przyzwolenie na przemoc. Ostatnim stopniem jest wykluczenie.

Na wystawie każdy stopień tego mechanizmu ilustrują eksponaty pochodzące z lat 20., 30. XX w. i z czasów współczesnych. Zestawienia są niepokojące. Nazistowski plakat z hasłem o Żydach zabierających pracę i współczesny transparent z demonstracji antyuchodźczej: „Więcej pieniędzy dla obcokrajowców, mniej dla nas”. Rodzinna gra planszowa „Juden Raus” z 1938 r. i hasła nawołujące do wypędzenia z Austrii muzułmanów. Quiz, w którym skandaliczne wypowiedzi polityków („Jestem dumny, że byłem wysokiej rangi członkiem Hitlerjugend”, „[Czarni Afrykanie] są wyjątkowo agresywni. To po prostu wynika z ich natury”) trzeba przypisać do odpowiedniej partii. Okazuje się, że podobnie jak w latach 30. (tu mamy kolekcję plakatów wyborczych wszystkich partii, każdy z antyżydowskimi elementami) rasizm, ksenofobia i antysemityzm nie są obce żadnej orientacji politycznej.

Jak uratowano film “Miasto bez Żydów”:

 

 

Ostatni etap wystawy poświęcony jest Zagładzie. Kilka eksponatów: kufer, z którym Zygmunt Freud wyjeżdżał w 1938 r. z Wiednia (cztery jego siostry, które zostały, zginęły w obozach). Przepisy kulinarne starannie zapisane na małych karteczkach – jedyna pamiątka po rodzinie, z której przeżyła tylko jedna dziewczynka.

– Nie próbujemy sugerować, że jesteśmy, jak w latach 30., na drodze do ludobójstwa – mówi Brunner. – Ale obserwujemy dziś podobne mechanizmy wykluczenia. I o tym chcemy rozmawiać.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com