Odwaga i wytrwałość [Komentarz do parszy Toldot]

Odwaga i wytrwałość [Komentarz do parszy Toldot]

RABIN JONATHAN SACKS
Tłumaczenie: Jolanta Różyło


„Abraham i Icchak”, fragment akwaforty Rembrandta, 1645 r. /fot. The Metropolitan Museum of Art

PARSZA CHAJEJ SARA – 10 LISTOPADA 2018/ 2 KISLEW 5779

Jeden z epizodów z życia Izaaka złowieszczo zwiastuje lwią część dalszych losów narodu żydowskiego. Izaak, tak jak Abraham, jest zmuszony z powodu głodu rozpocząć wędrówkę do Gerar, miasta należącego do Filistynów. I podobnie jak Abraham uznaje, że może mu grozić niebezpieczeństwo, ponieważ podróżuje ze swoją piękną żoną. Boi się, że może stracić życie, a wtedy Rywka trafi do haremu króla Abimelecha. Para udaje więc rodzeństwo. Podstęp zostaje jednak wykryty. Abimelech jest oburzony, ale Izaak tłumaczy się ze swojego występku i moment zagrożenia mija. Czytając dwudziesty szósty rozdział księgi Be-reszit, odnosimy wrażenie, że jest on powtórką historii z rozdziału dwudziestego, z tym że dziejącą się w kolejnym pokoleniu.

W obu przypadkach Abimelech obiecuje, że patriarsze nie stanie się krzywda. Mówi do Abrahama: „Oto ziemia moja przed tobą. Gdziekolwiek ci się podoba, osiądź” (20:15). Wstawiając się za Izaakiem, przemawia zaś do ludu: „Ktoby się dotknął męża tego, lub żony jego, ulegnie śmierci” (26:11). Mimo to w obu przypadkach dochodzi do problematycznej konfrontacji. W dwudziestym pierwszym rozdziale Be-reszit czytamy o kłótni o studnię, którą wykopał Abraham: „Ale pzemawiał Abraham Abimelechowi względem studni z wodą, którą przemocą zawładnęli słudzy Abimelecha” (21:25). Król zawiera układ z Abrahamem, ale, jak się później dowiadujemy, nie zapobiega to problemom, które w przyszłości będzie miał Izaak:

I siał Icchak w ziemi onej, i zebrał roku tego stokrotne plony i błogosławił mu Wiekuisty. I wzmógł się on mąż, i stał się coraz możniejszym, aż został możnym bardzo. I miał stada owiec, i stada wołów, i czeladź liczną; i zazdrościli mu Pelisztyni. A wszystkie studnie, które wykopali byli słudzy ojca jego za dni Abrahama, ojca jego, zasypali Pelisztyni, i napełnili ziemią. I rzekł Abimelech do Icchaka: „Oddal się od nas, boś wzmógł się nad nas wielce”. I wydalił się stamtąd Icchak, i rozłożył się w dolinie Gerar, i osiadł tam. I na nowo rozkopał Icchak studnie wody, które wykopali byli za dni Abrahama, ojca jego, a które zasypali Pelisztyni po śmierci Abrahama, i nadał im nazwy, podług nazw, które był nadał im ojciec jego. I kopali też słudzy Icchaka w dolinie, i znaleźli tam źródło wód żywych. I spierali się pasterze Gerarscy z pasterzami Icchaka, mówiąc: „Naszą ta woda!”. I nazwał imię studni tej Esek (swar), bo poswarzyli się z nim. I wykopali studnię inną, ale spierali się również o nią; i nazwał imię jej Sytna (zwada). I przeniósł się stamtąd, i wykopał studnię inną, i nie spierali się o nią, i nazwał imię jej Rechoboth i rzekł: „Bo teraz rozprzestrzenił Wiekuisty nam, i rozplenił się na tej ziemi”.

Warto zwrócić szczególną uwagę na trzy elementy tego fragmentu. Po pierwsze wskazuje on na to, co później zadecyduje o losach Izraelitów w Egipcie: „Oddal się od nas, boś wzmógł się nad nas wielce”, mówi Abimelech. Wieki później faraon, jak czytamy na początku księgi Szemot, mówi: „Oto lud synów Israela zbyt liczny i silny dla nas. Otóż pocznijmy sobie mądrze z nim, aby się nie rozmnożył; bo gdy przypadnie wojna, przyłączy się i on do nieprzyjaciół naszych, i będzie walczył przeciw nam, i ujdzie z tej ziemi” (1:9-10). W obu fragmentach użyte jest hebrajskie słowo acum, siła. Nasza parsza sygnalizuje więc narodziny jednego z najbardziej śmiercionośnych fenomenów w historii ludzkości – antysemityzmu.

Pod pewnymi względami antysemityzm jest wyjątkowy. Robert Wistrich nazwał go najdłużej trwającą nienawiścią w historii[1]. Żadne z innych uprzedzeń nie przetrwało tak długo, nie zmieniało się z taką uporczywością, nie było źródłem tak demonicznych mitów i nie miało tak druzgocących efektów. Z drugiej jednak strony antysemityzm nie ma w sobie nic wyjątkowego, co nie pozwalałoby nam go zrozumieć – musimy więc starać się robić to jak najlepiej.

Najlepsza znana mi książka o antysemityzmie w rzeczywistości wcale o nim nie mówi, ale opisuje podobne zjawisko osadzone w innym kontekście. Mowa o książce Amy Chua World on Fire[2] (Świat w płomieniach). Autorka twierdzi, że dowolna, zwracająca na siebie uwagę mniejszość, która odnosi sukcesy, w końcu wywoła u większości zawiść. Będzie ona się pogłębiać, aż końcu przekształci się w nienawiść i doprowadzi do przemocy. Aby do tego doszło, muszą zostać spełnione trzy wspomniane warunki: grupa musi być widoczna, inaczej nie mogłaby być wyróżniona spośród reszty; musi odnosić sukcesy, inaczej nie byłoby powodu do zawiści; musi być mniejszością, inaczej nie byłaby krytykowana.

Wszystkie trzy warunki zostały spełnione w przypadku Izaaka. Rzucał się w oczy, bo nie był Filistynem. Różnił się od lokalnej społeczności – żył na jej marginesie, był obcy i wyznawał inną religię. Odnosił sukcesy – zebrał stokrotne plony, miał duże stada owiec i wołów, inni mu więc zazdrościli. I w końcu należał do mniejszości – był członkiem jednej rodziny, która nie była częścią lokalnej społeczności. Wszystkie warunki prowadzące do wrogości i nienawiści zostały spełnione.

Innym niezwykłym spojrzeniem na kwestię okoliczności, w których rodzi się antysemityzm, jest myśl Hannah Arendt zawarta w książce Korzenie totalitaryzmu[3]. Wrogość wobec Żydów, jak twierdzi autorka, nie jest najgroźniejsza, kiedy grupa jest silna, ale właśnie kiedy słabnie.

Jest to dość paradoksalne, ponieważ wydaje się jasne, że w rzeczywistości jest odwrotnie. Istnieje widoczna ciągłość między reakcją Filistynów na działania Izaaka i reakcją faraona na zdobywających potęgę Izraelitów a sfałszowanym w XIX wieku na zlecenie cara Imperium Rosyjskiego dokumentem zwanym Protokołami mędrców Syjonu[4]. Czytamy w nich, że Żydzi są zbyt potężni, kontrolują finanse i stanowią poważne zagrożenie dla większości, a więc należy się ich pozbyć.

Arendt twierdzi jednak, że Żydzi nie byli w niebezpieczeństwie aż do momentu, kiedy stracili władzę, którą niegdyś mieli:

Kiedy Hitler doszedł do władzy, banki niemieckie były już prawie judenrein (a przecież w tej właśnie dziedzinie Żydzi dzierżyli kluczową pozycję przez ponad sto lat), a niemieccy Żydzi jako całość, po długim okresie systematycznej poprawy statusu społecznego i wzrostu liczebnego, znikali tak szybko, że statystycy przewidywali ich całkowite zniknięcie w ciągu kilkudziesięciu lat[5].

Podobnie było we Francji:

Sprawa Dreyfusa wybuchła nie za czasów II Cesarstwa, kiedy Żydzi francuscy osiągnęli szczyty powodzenia i wpływów, lecz w III Republice, gdy właściwie zniknęli z eksponowanych stanowisk (chociaż nie ze sceny politycznej)[6].

Antysemityzm jest więc złożonym i zmiennym zjawiskiem, ponieważ do jego powstania potrzebne są dwa przeciwstawne czynniki: Żydzi muszą mieć władzę, bo tylko wtedy społeczeństwo się ich obawia, ale jednocześnie muszą być bezbronni na tyle, żeby bez obaw można było ich zaatakować.

Wydaje się zbyt irracjonalne, aby wierzyć w obie rzeczy jednocześnie. Ale emocje nie są zwykle racjonalne, choć bywają często racjonalizowane. Jest jednak ogromna różnica między racjonalnością myśli i działań a ich racjonalizacją (czyli próbą racjonalnego usprawiedliwienia nieracjonalnych przekonań).

Możemy na przykład stwierdzić, że w XXI wieku: a) zachodnie media są prawie całkowicie negatywnie nastawione do Izraela; b) wielu inteligentnych ludzi twierdzi, że media są sterowane przez Żydów, którzy popierają Izrael. Widzimy tu tę samą wewnętrzną sprzeczność w postrzeganiu Żydów jako jednocześnie słabych i potencjalnie trzymających za stery.

Arendt podsumowuje swój wywód jedną, szczególnie wymowną frazą, która łączy jej analizę z dociekaniami Amy Chua. Jak twierdzi, do wzrostu antysemityzmu doprowadził fenomen „bogactwa bez władzy”. Ta fraza idealnie opisuje sytuację Izaaka wśród Filistynów.

Jest też inny aspekt naszej parszy, którego echo słychać w każdym kolejnym stuleciu – jest nim  autodestrukcyjna natura nienawiści. Filistyni nie poprosili Izaaka, aby podzielił się z nimi wodą. Nie chcieli też, aby nauczył ich, w jaki sposób on i jego ojciec znajdowali źródła, których Filistyni – mieszkający tam od lat – nie potrafili odkryć. Nie poprosili go nawet o to, żeby się z tamtego miejsca wyniósł. Zamiast tego zasypali studnie ziemią, z większą szkodą dla siebie niż dla Izaaka. Pozbyli się źródła, które i tak znalazłoby się w ich rękach, kiedy przeminąłby okres głodu, a Izaak wróciłby do siebie.

Bardziej niż znienawidzonych, nienawiść niszczy tych, którzy nienawidzą. I w tym przypadku historia Izaaka była zapowiedzią tego, co stało się z Izraelitami w Egipcie. Zanim jeszcze spadnie na Egipt plaga szarańczy, w Torze czytamy: „I rzekli słudzy Faraona do niego: «Dopókiż ten będzie nam zgubą? Uwolnij tych ludzi, i niech służą Wiekuistemu, Bogu swojemu; alboż jeszcze nie widzisz, że ginie Micraim?»” (Szemot 10:7).

W istocie słudzy powiedzieli więc do władcy: może ci się wydawać, że szkodzisz Izraelowi, ale w rzeczywistości szkodzisz nam.

Zarówno miłość, jak i nienawiść – jak twierdził rabin Szymon bar Jochaj – zaburzają naturalny porządek, mekalkelet et ha-szura (Be-reszit raba 55:8). Oba uczucia są irracjonalne i sprawiają, że robimy rzeczy, których normalnie byśmy nie robili. Współcześnie na Bliskim Wschodzie, jak wielokrotnie w przeszłości, ci, którzy chcą zniszczyć wroga, często wyrządzają poważną krzywdę swoim pobratymcom.

Trzeci aspekt parszy, na który warto zwrócić uwagę, to fakt, że reakcja Izaaka jest prawidłowa nawet z perspektywy czasu. Raz pokonany, próbuje znowu. Kopie kolejną studnię, ale i tu spotyka się ze sprzeciwem. Próbuje więc znowu, aż w końcu odnajduje pokój.

To dość wymowne, że miejsce, w którym udało się Izaakowi wykopać w końcu studnię i któremu nadał nazwę, jest dziś domem Instytutu Naukowego Weizmanna, Wydziału Rolnictwa Uniwersytetu Hebrajskiego i Szpitala Kaplana. Israel Belkind, który w 1890 roku założył osadę, nazwał ją Rechowot właśnie ze względu na wers z naszej parszy: „i nazwał imię jej Rechoboth i rzekł: «Bo teraz rozprzestrzenił Wiekuisty nam, i rozplenił się na tej ziemi»”.

Izaak jest najmniej oryginalną postacią spośród wszystkich trzech patriarchów. Jego życie nie jest pełne dramatów, jak życie Abrahama, czy licznych zmagań, jak w przypadku Jakuba. Ale, jak widzimy w parszy Toldot, nie starał się on wcale wyróżniać. Tora szczególnie podkreśla, że Izaak: „na nowo rozkopał (…) studnie wody, które wykopali byli za dni Abrahama, ojca jego, a które zasypali Pelisztyni po śmierci Abrahama, i nadał im nazwy, podług nazw, które był nadał im ojciec jego”. Zazwyczaj staramy się zindywidualizować swoje osiągnięcia poprzez zaznaczenie odrębności wobec tego, czego dokonali nasi rodzice. Staramy się robić pewne rzeczy inaczej lub chociaż inaczej je nazywać. Izaak taki nie był. Cieszyło go, że może łączyć pokolenia, kontynuując dzieło ojca. Reprezentuje on więc wiarę w wytrwałość i odwagę kontynuowania tradycji. Był pierwszym żydowskim dzieckiem i uosabia największe wyzwanie, przed którym staje każdy kolejny żydowski potomek – kontynuowanie wędrówki, którą zaczęli nasi przodkowie, zamiast zbaczania z obranej przez nich drogi; podjęcie się dojścia do celu zamiast rezygnowania z wyzwania. Izaak postanowił się nie poddawać i nie tracić wiary, mógł więc osiągnąć najbardziej nieosiągalny z celów – pokój. Kiedy raz mu się nie powiodło, zaczynał od nowa. Podobnie jest ze wszystkimi wielkimi osiągnięciami, które zwykle wymagają tylko w dziesięciu procentach oryginalności, a w dziewięćdziesięciu uporczywości.

Imię Izaaka, który przez całe życie wystawiany był na próby – od związania i złożenia w ofierze, kiedy był dzieckiem, do rywalizacji między synami, z którą musiał się borykać jako niewidomy starzec – oznacza „ten, który będzie się śmiał”, co jest niezwykle poruszające. Być może jego imię, nadane przez Boga przed jego urodzeniem, oznacza to samo, co słowa psalmu: „Zasiewający we łzach, w radości żąć będą” (126:5). Wierzyć to znaczy mieć odwagę, aby przeć do przodu mimo wszystkich problemów i zmartwień; nigdy się nie poddawać i nie zgadzać na porażkę. Na koniec bowiem, pomimo przeciwności, zazdrości i nienawiści, można odnaleźć rozległą przestrzeń, jak Rechowot, i śmiech, który uosabia Izaak – spokój ducha w cichej przystani, do której dotarliśmy, brnąc przez burzę.


[1] Robert S. Wistrich, Anti-Semitism: The Longest Hatred, Nowy Jork 1991.

[2] Amy Chua, World on Fire: How Exporting Free-Market Democracy Breeds Ethnic Hatred and Global Instability, Londyn 2004.

[3] Hannah Arendt, Antysemityzm, [w:] Korzenie totalitaryzmu, Warszawa 1988.

[4] Klasyczną pozycją poruszającą ten problem jest książka Normana Cohna Warrant for Genocide: The Myth of the Jewish World-Conspiracy and the Protocols of the Elders of Zion (Nowy Jork 1966). Zobacz również: Hadassa Ben-Itto, The Lie That Wouldn’t Die: The Protocols of the Elders of Zion (Londyn 2005).

[5] Tamże, s. 43.

[6] Tamże.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com