Mija właśnie 70 lat od powstania Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (PZPR).

Jak się zostawało władcą PRL-u? Czasami Moskwa „brała do ręki pałę”

PIOTR OSĘKA


Każda zmiana na szczytach PZPR musiała zostać zaakceptowana przez Moskwę. A ta nie ograniczała się do dobrych rad. Czasami „brała do ręki pałę”, jak nakazywali dostojnicy Kremla. Mija właśnie 70 lat od powstania Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (PZPR).

Fot.: Wojciech Krynski / PAP

Od kiedy w Polsce w 1952 roku zniesiono urząd prezydenta, oficjalny tytuł głowy państwa brzmiał: I sekretarz Komitetu Centralnego PZPR. Używano go także podczas wizyt zagranicznych. Problem w tym, że takie stanowisko formalnie nie istniało: nie wspominała o nim nie tylko konstytucja, ale nawet statut PZPR. Najwyższy dostojnik PRL, podobnie jak wódz w państwach plemiennych, sprawował władzę w oparciu o prawo zwyczajowe.

Chociaż przepisy partyjne nakazywały, aby głosowania odbywały się w trybie tajnym, przywódców najczęściej wybierano jawnie, właściwie – przez aklamację. Prawdziwe decyzje zapadały wcześniej za kulisami, a oficjalna ceremonia bardziej przypominała składanie życzeń jubilatowi niż rzeczywisty wybór polityczny. Warto zobaczyć, jak wyglądało to np. w listopadzie 1968 r. podczas V Zjazdu PZPR.

„Na koniec przystąpiono do wyboru I sekretarza – zapisał w »Dziennikach« Mieczysław Rakowski.

– Gierek zgłosił Gomułkę, co było oczywiste. Wiesław wyraźnie się wzruszył. Zaczął dziękować za zaufanie, mówił coś o tym, że już trzy kadencje przewodniczy partii, potem, że nie wie, ile jeszcze życia mu pozostało, bo każdy człowiek jest śmiertelny, że na każdego przychodzi kres i w tym momencie bardzo wzruszony przerwał i łzy stanęły mu w oczach. Wszyscy wstali i zgotowali mu ogromną owację”.

Stan zdrowia I sekretarza Polacy mieli okazję poznać szczegółowo dopiero wtedy, gdy nie był już w stanie sprawować władzy. W poniedziałek 21 grudnia 1970 r. „Trybuna Ludu” obwieściła: „Od kilku tygodni wystąpiły u Władysława Gomułki zaburzenia w zakresie układu krążenia, powodujące przemijające zakłócenia sprawności widzenia. (…) W dniu 19 grudnia w godzinach rannych powyższe dolegliwości pojawiły się ponownie w stopniu nasilonym. Rozpoznano podwyższenie ciśnienia tętniczego, zaburzenia krążenia prowadzące do przejściowego upośledzenia widzenia oraz stan ogólnego przemęczenia. (…) Leczenie będzie wymagało dłuższego okresu”.

Fot.: CAF / PAP

Z powyższą notatką sąsiadowały gratulacje dla nowo wybranego I sekretarza Edwarda Gierka. Po dziesięciu latach także jego zdrowie nadwyrężyły trudy władzy. „W dniu 5 września 1980 r. w godzinach rannych u pierwszego sekretarza KC PZPR wystąpiły poważne zaburzenia czynności serca. Konsylium lekarskie uznało za konieczne leczenie w szpitalu” – zawiadomiła „Trybuna”, zarazem obwieszczając wybór Stanisława Kani na przywódcę.

Zwróćmy uwagę na wymowny kontrast. Podczas gdy w demokracjach parlamentarnych ustąpienie prezydenta lub premiera zawsze rozgrywa się w konwencji politycznego show, w PRL działo się na odwrót: o wymianie rządzącej ekipy Polacy dowiadywali się z lakonicznych komunikatów. Gdy dochodziło do przesilenia, gazety – zamiast jak zwykle streszczać przebieg partyjnych narad – całą uwagę poświęcały kryzysowi we Francji lub w Wietnamie. Kulisy przewrotów pałacowych stanowiły pilnie strzeżoną tajemnicę systemu.

Na kulturze politycznej polskich komunistów zaciążyła mroczna przeszłość

W listopadzie 1942 r. na warszawskiej Woli został zastrzelony I sekretarz KC PPR Marceli Nowotko. Poufne śledztwo w tej sprawie prowadzone przez Małgorzatę Fornalską i Franciszka Jóźwiaka pod przewodnictwem Pawła Findera wykazało, że zabójstwa dokonał Zygmunt Mołojec na polecenie swego brata Bolesława, członka sekretariatu partii i dowódcy Gwardii Ludowej. Motywem zbrodni miały być ambicje Bolesława Mołojca, pragnącego objąć funkcję I sekretarza. Władze partii zdecydowały, że obu Mołojców należy zgładzić. Zrezygnowano z przedstawiania zarzutów i nie próbowano dociec, czy oskarżeni mają coś na swoją obronę. Bolesław zginął na warszawskiej ulicy Kamienne Schodki z rąk Janka Krasickiego, w PRL okrzykniętego „bohaterem polskiej młodzieży”; Zygmunta wraz z narzeczoną zwabiono do leśnej chaty na Kielecczyźnie i zastrzelono podczas przyjacielskiej biesiady.

Wątpliwości budzi też rola odegrana w całej sprawie przez Pawła Findera. To właśnie pod jego naciskiem podjęto decyzję o szybkim zakończeniu śledztwa i egzekucji Mołojców. Poufne relacje składane po wojnie m.in. przez Gomułkę ujawniły, że Finder wprowadził towarzyszy w błąd, informując, że otrzymał nominację Kominternu na stanowisko I sekretarza. W istocie funkcję tę Moskwa powierzyła Bolesławowi Mołojcowi, jednak Finder zdołał się pozbyć konkurenta. Bezprawnie objętym przywództwem w partii nie cieszył się długo: w listopadzie 1943 r. został aresztowany przez gestapo, a następnie rozstrzelany na Pawiaku.Skazany przez partię na śmierć Zygmunt Mołojec działał w dobrej wierze – jak ustaliło śledztwo, w intrygę został wplątany przez brata, który polecił mu zgładzenie domniemanego agenta gestapo. Zygmunt nie znał osobiście Nowotki, nie miał pojęcia, do kogo naprawdę strzelał. Zlikwidowania rzekomego donosiciela wcale przed kierownictwem partii nie ukrywał. Mimo to musiał zginąć, bo część przywódców PPR obawiała się, że jeśli którykolwiek z braci Mołojców pozostanie przy życiu, może z pomocą swoich zwolenników z Gwardii Ludowej wziąć odwet na wykonawcach i inicjatorach wyroku.

PPR widziana z perspektywy tych wydarzeń jawi się nie jako zdyscyplinowana i hierarchiczna partia, lecz jako organizacja o strukturze mafijnej. Dochodzenie w sprawie śmierci I sekretarza nie prowadziło do wymierzenia sprawiedliwości ani nawet do wyeliminowania z kierownictwa chorobliwie ambitnych towarzyszy: jego celem było zgładzenie konkurencyjnej grupy, zanim jej przywódcy sami nie rozprawią się z członkami trybunału.

Członkowie elity PPR uprawiali politykę, kierując się etyką gangsterską. Porównania tego nie należy odczytywać jako inwektywy – podobne wnioski wyciągnęli politolodzy badający kręgi władzy w Związku Radzieckim. Zauważyli np., że etos i sposób działania partii typu leninowskiego bliski był wzorów postępowania mafii włoskiej, w której obowiązywała wzajemna lojalność członków opierająca się na więzach rodzinnych.

O wszystkim decydował doraźny układ sił w elicie komunistycznej

Fundamentalne cechy takiego stylu rządzenia przetrwały w kierownictwie PZPR przez następne dekady. Ich przejawem był np. brak procedur i przepisów określających, w jaki sposób powinna się odbyć zmiana przywódcy.

Nowe zasady wprowadzono dopiero podczas IX Zjazdu PZPR w lipcu 1981 r. Odtąd partia miała być na wskroś demokratyczna. „Zjazd wybiera w głosowaniu tajnym Komitet Centralny i I sekretarza KC – zapisano w statucie – każdorazowo ustala liczbę członków i zastępców członków Komitetu Centralnego i Biura Politycznego oraz sekretarzy”.

Przez cały okres PRL obowiązywała tylko jedna żelazna reguła dotycząca elekcji kolejnych I sekretarzy – wszelkie zmiany na najwyższym szczeblu wymagały bądź akceptacji strony radzieckiej, bądź były przez nią inicjowane. Nieliczne udostępnione stronie polskiej stenogramy z posiedzeń politbiura świadczą, że radzieckie kierownictwo potrafiło rozmawiać z polskimi towarzyszami bardzo brutalnie i w kwestii zmian personalnych na pewno nie ograniczało się do sugestii i dobrych rad. Na posiedzeniu Biura Politycznego KC KPZR w kwietniu 1981 r.Jednak praktyka pokazała, że szeregowi członkowie partii nadal nie mają nic do powiedzenia. W październiku 1981 r. Biuro Polityczne zdecydowało się ratować autorytet władz partyjnych przez zastąpienie Stanisława Kani Wojciechem Jaruzelskim. Głosował na niego Komitet Centralny zdominowany przez „twardogłowych”, a o statutowym obowiązku zwrócenia się w sprawie nominacji do zjazdu delegatów „zapomniano”. Dlatego z formalnego punktu widzenia aż do 1986 r., kiedy to X Zjazd wybrał Jaruzelskiego, stanowisko I sekretarza pozostawało nieobsadzone!

Leonid Breżniew tak streścił swoją niedawną rozmowę telefoniczną z Kanią, poświęconą ocenie polskiego kierownictwa: „Powiedziałem: »Was trzeba nie krytykować, ale wziąć do ręki pałę. Wówczas, być może, zrozumielibyście«”.

Trzy lata później również na posiedzeniu politbiura Konstantin Rusakow powiedział wprost, że to Moskwa decyduje, kto obejmie stanowisko I sekretarza. „Co się tyczy kierownictwa PZPR, to w sprawach kadrowych zrobiliśmy generalnie prawidłowy wybór – podsumował, komentując ówczesną sytuację w Polsce. – W danej sytuacji osoba Jaruzelskiego jest jedyną do przyjęcia do kierowania krajem”.

Fot.: Adam Hawałej / PAP

W grudniu 1970 r. Moskwa poinformowała polskich towarzyszy, że Gomułka utracił zaufanie Kremla. Oficjalny list politbiura adresowany do BP zawierał jedynie ogólnikowe „zaniepokojenie poważnym skomplikowaniem sytuacji”, jednak była w nim sugestia, aby „podjąć kroki i przedsięwzięcia natury politycznej”, co w języku partyjnym stanowiło synonim dymisji. Jednocześnie Kreml przekazał sygnał o swoim poparciu dla Gierka. Premier Aleksiej Kosygin wezwał na rozmowę do Moskwy Piotra Jaroszewicza i oświadczył mu, że „kierownictwo radzieckiej partii gotowe jest cofnąć poparcie dla Gomułki, wyraża dezaprobatę dla Moczara, nie zamierza wspierać nikogo, będącego w prostej linii »po Wiesławie« i z zadowoleniem przyjmie wybór Gierka na I sekretarza”. Jaroszewicz otrzymane wytyczne przekazał komuś z kierownictwa partii. Dwa dni później, 18 grudnia wieczorem, Stanisław Kania i Franciszek Szlachcic mogli już bez ryzyka pojechać do Katowic, aby zaproponować Gierkowi schedę po Gomułce.

Od kryzysu lat 1980-1981 wskazówki Moskwy okazały się bardziej enigmatyczne. Poczynając od drugiej połowy lat 70., za zaufanego człowieka Kremla uchodził Stefan Olszowski, co jak pisze we wspomnieniach Witalij Pawłow, rezydent KGB w Warszawie, stworzyło mu „wizerunek »pretendenta« nie tylko w oczach Gierka i [Edwarda] Babiucha, ale także […] u Jaruzelskiego i Kani”. Dlatego gdy u schyłku sierpnia 1980 r. stało się jasne, że dni Gierka na stanowisku I sekretarza są policzone, zarówno Kania, jak i Jaruzelski wzbraniali się przed zajęciem jego miejsca, nie mając pewności, czy ich kandydatury spotkają się z akceptacją Moskwy. Strona radziecka musiała upewniać polskich towarzyszy, że Olszowski uzurpuje sobie poparcie Kremla, a Breżniew nie życzy go sobie na czele PZPR.

W drugim przypadku – kiedy chodziło o zastąpienie Kani Jaruzelskim – wiemy, że komunikat przekazany został kanałami aparatu bezpieczeństwa. Pawłow tak opisał to wydarzenie: „Andropow zdecydowanie oświadczył Kiszczakowi i prosił o przekazanie tych słów Kani i Jaruzelskiemu, że Olszowski nigdy nie był i nie jest kandydatem Moskwy i że władze ZSRR ani radzieccy przedstawiciele w Warszawie nie popierali i nie będą popierać nikogo z opozycyjnie nastawionych do Kani i Jaruzelskiego polityków”.

Co się działo, jeśli polscy towarzysze odważyli się na nieposłuszeństwo?
Przykładem zdecydowanej reakcji Kremla jest wizyta delegacji radzieckiej w Warszawie w październiku 1956 roku. Powodem niezapowiedzianego przybycia członków politbiura z Nikitą Chruszczowem na czele nie było – jak powszechnie się przypuszcza – wysunięcie kandydatury Gomułki, lecz fakt, że strona polska wprowadzała zmiany na stanowisku I sekretarza bez uzgodnienia tego z Moskwą.

„Samowolna” dymisja Ochaba była naruszeniem kardynalnych (choć niepisanych) zasad – to właśnie ona rozjuszyła Moskwę. Na warszawskim lotnisku doszło do skandalu, gdy Chruszczow, wygrażając palcem, zaczął krzyczeć na Ochaba: „Etot nomier Wam nie projdiot, my gotowy na aktiwnoje wmieszatielstwo!”. Następnie, wedle relacji świadków, zwrócił się do Gomułki: „My do was nic nie mamy, my was witamy, ale on – tu radziecki przywódca wskazał na Ochaba – on z nami tego nie uzgodnił!”.

Warto pamiętać, że podczas gdy większość rozwiązań ustrojowych PRL skopiowano z sowieckiego wzorca, w kwestii modelu zmiany na stanowisku I sekretarza polscy towarzysze skazani byli na własną inicjatywę. Wszyscy – oprócz Chruszczowa – przywódcy radzieccy sprawowali swoje funkcje dożywotnio, zaś ich następcy nie byli wybierani w warunkach ograniczonej suwerenności. Podczas gdy w KPZR frakcje rywalizowały o władzę, gromadząc zwolenników – w pewnej mierze naśladując procesy w państwach demokratycznych – polski establishment wyspecjalizował się w sztuce okazywania lojalności, snucia subtelnych intryg i prowadzenia dwuznacznej gry z sowieckimi mocodawcami.

Tekst pochodzi z „Newsweeka Historia” 12/2014


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com