Żydzi na Dolnym Śląsku. Nowe życie i exodus

Żydzi na Dolnym Śląsku. Nowe życie i exodus

Tomasz Wysocki


Prawie sto tysięcy osób narodowości żydowskiej osiedliło się po drugiej wojnie na Dolnym Śląsku. Dla jednych miał to być nowy dom, inni tylko zatrzymali się tu w drodze do nowego państwa Izrael. Opowiadają o nich arcyciekawa wystawa „Ku nowemu życiu. Żydzi na Dolnym Śląsku w latach 1945-1970” w Muzeum Etnograficznym i towarzysząca jej książka.

Tytuł wystawy „Ku nowemu życiu” to cytat z publikacji Jakuba Egita, przewodniczącego Wojewódzkiego Komitetu Żydów na Dolnym Śląsku. Wydana w 1947 r. pokazywała dorobek osiedla żydowskiego na Dolnym Śląsku. – Jeszcze wtedy wiele osób wierzyło, że tu na Dolnym Śląsku to nowe życie żydowskie można budować we wszystkich jego aspektach – mówi Tamara Włodarczyk, współkuratorka wystawy.

Po 1945 r. na Dolny Śląsk przyjechali przede wszystkim obywatele przedwojennej Polski, którzy w 1939 roku uciekli przed Niemcami do Związku Radzieckiego.

– To było zróżnicowane środowisko pod wieloma względami, i jeśli chodzi o ich poglądy polityczne, pochodzenie, zamożność, stosunek do religii i tradycji żydowskiej, wykształcenie – mówi kuratorka.

Żydzi Dolny Śląsk nazwali osiedlem (w sumie zamieszkali w ponad 40 miejscowościach, także na Ziemi Lubuskiej – w Żarach, Przemkowie i w Nowej Soli), bo w południowo- zachodniej Polsce było ich najwięcej. Zamieszkali m.in. we Wrocławiu, Dzierżoniowie, Świdnicy, Wałbrzychu, Legnicy, Kłodzku, Bielawie.

Fot. Wystawa “Żydzi na Dolnym Śląsku w latach 1945-1970” w Muzeum Etnograficznym

Jeszcze zanim ruszyły przesiedlenia ze Wschodu, Dolny Śląsk jako miejsce osiedlenia się wskazali sami Żydzi. To był pomysł osób, które trafiły tu zaraz po wojnie, między innymi byłych więźniów obozów koncentracyjnych, między innymi Gross-Rosen i jego filii – mówi Tamara Włodarczyk. – Dla części środowiska żydowskiego było ważne, że Dolny Śląsk graniczył z Czechosłowacją, bo myśleli o wyjeździe z kraju na stałe.

Na Dolnym Śląsku mogli zaczynać nowe życie, bo nie było takiego obciążenia jak w ich rodzinnych miejscowościach. Tam nie mieli do kogo i do czego wracać. Ich domy były zajęte przez polskich sąsiadów.

Dziewięć synagog

Na wystawie jest symboliczne zdjęcie. Grupa dzieci – ocalonych z leśnych bunkrów, jaki opisywali je autorzy fotografii – stoi na dzisiejszej ul. Włodkowica, a w tle widać gmach Żydowskiego Seminarium Teologicznego założonego w Breslau w drugiej połowie XIX wieku. W powojennej rzeczywistości nie nawiązywano do tradycji, kultury i osiągnięć przedwojennej społeczności żydowskiej. Pogrom Nocy Kryształowej i następne kilka lat rządów nazistów przetrwało zaledwie dziewięć synagog. Garstka niemieckich Żydów, która wróciła do swoich domów po 1945 r., została przez polskie władze potraktowana jak inni Niemcy i wysiedlona.

Życie żydowskie dynamicznie się rozwijało. Powstawały szkoły, teatry, kluby sportowe. Na Dolnym Śląsku działało ok. 30 klubów sportowych. Grano w piłkę nożną, uprawiano boks, tenis stołowy.

Kwitło życie religijne, także dzięki niezwykłym postaciom. – Jedną z nich był rabin Mojżesz Halbersberg. Pochodził z Lublina, był legionistą. Zamieszkał w Wałbrzychu, zajmował się poszukiwaniem i pomaganiem dzieciom żydowskim zaginionym w czasie wojny – opowiada Tamara Włodarczyk.

Fot. Wystawa “Żydzi na Dolnym Śląsku w latach 1945-1970” w Muzeum Etnograficznym

W 1950 r. powstało Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Żydów (TSKŻ). Była to świecka organizacja, która miała przejąć rolę organizatora życia społeczności żydowskiej w Polsce. – Jej liderami byli działacze komunistyczni, ale nie przekreśla to olbrzymich zasług dla podtrzymania kultury i innych form życia żydowskiego – opowiada Tamara Włodarczyk.

Firmowało np. wydawnictwa w języku jidysz. W swojej ofercie miał m.in. kółka zainteresowań dla dzieci i dorosłych, teatry, spotkania z pisarzami, czytelnie prasy, zespoły bigbitowe.

Działały spółdzielnie pracy, które były finansowane i wyposażane m.in. przez organizację pomocową Joint.

Po pogromie w Kielcach

W lipcu 1946 r. w Kielcach grupa mieszkańców i żołnierzy zamordowała 42 Żydów. Pretekstem była plotka o porwaniu przez nich 8-letniego polskiego chłopca.

– Panika emigracyjna wybuchła bardzo szybko. Żydzi uznali, że państwo polskie nie jest w stanie zapewnić im bezpieczeństwa. Po Holocauście można zrozumieć ten strach – mówi Tamara Włodarczyk. – Przez granicę ruszyła fala uchodźców, położenie Dolnego Śląska im sprzyjało. Najpierw uciekali do Czechosłowacji, a potem najczęściej trafiali do obozów dla osób przesiedlonych. Pomagali im syjoniści, którzy namawiali do wyjazdu na Bliski Wschód, mimo że państwo Izrael jeszcze nie istniało.

Kolejna fala emigracji nastąpiła po powstaniu państwa Izrael w 1948 r.

Fot. Wystawa “Żydzi na Dolnym Śląsku w latach 1945-1970” w Muzeum Etnograficznym

Potem „alija gomułkowska”, w drugiej połowie lat 50., kiedy wyjechało kilkadziesiąt tysięcy osób. – Jedną z głównych przyczyn był antysemityzm – mówi kuratorka wystawy. – I ostatnia fala w 1968 roku, którą na wystawie pokazujemy na podstawie losów kilku bardzo ciekawych osób, m.in. publicysty i autora filmów dokumentalnych Leo Kantora i poety i satyryka Natana Tenenbauma.

Wyjazd rabina

W 1966 r. z Wrocławia wyjechał ostatni rabin Uszer Zibes. Według szacunkowych danych Dolny Śląsk opuściło około trzech tysięcy osób.

– Życie żydowskie zostało poważnie osłabione. Wyjechał rabin, ale zostali Żydzi. Byli ci, co działali w organizacjach żydowskich, ale także ci poza oficjalnymi strukturami, którzy czuli się Żydami i swoją tożsamość żydowską podtrzymywali – mówi Tamara Włodarczyk. – Te organizacje żydowskie przetrwały najgorsze lata 70. i 80. I po 1989 roku życie żydowskie zaczęło się odradzać. Dzisiaj w gminie żydowskiej we Wrocławiu jest ok. 350 osób. Działa Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Żydów i inne organizacje.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com