Sewer Plocker: Polski prezydent powinien zabrać głos w Yad Vashem. Ruch po stronie prezydenta Rivlina

Sewer Plocker: Polski prezydent powinien zabrać głos w Yad Vashem. Ruch po stronie prezydenta Rivlina

Sewer Plocker


Prezydent Izraela Reuven Rivlin i prezydent Polski Andrzej Duda podczas Marszu Żywych w obozie Auschwitz-Birkenau, 12 IV 2018 r. (Fot. Jakub Włodek / Agencja Gazeta)

Przy wszelkich zastrzeżeniach dla obecnego polskiego rządu byłoby logiczne i sprawiedliwe, by polski przywódca miał możliwość zabrania głosu w trakcie uroczystości i nie powinno się mu tego odmawiać, używając argumentów organizacyjnych.

W planowanym wydarzeniu, które ma się odbyć w Jerozolimie z okazji 75. rocznicy wyzwolenia nazistowskiego obozu śmierci Auschwitz-Birkenau, wezmą udział przywódcy Rosji i Niemiec, ale nie będzie tam prezydenta Polski. Prezydent Andrzej Duda postawił wiele warunków, uzależniając od ich spełnienia swój przyjazd do Jerozolimy, jednak organizatorzy wydarzenia nie chcieli lub nie mogli ich spełnić.

Prezydent Duda zażądał, by pozwolono mu zabrać głos podczas uroczystości. W trakcie spotkania z przedstawicielami organizacji żydowskich w Warszawie powiedział, że nie do pomyślenia jest, by prezydent państwa, z którego pochodziła większość zamordowanych obywateli w niemieckim obozie śmierci Auschwitz-Birkenau, nie mógł przemawiać podczas uroczystości wyzwolenia obozu, na której zabierze głos prezydent Niemiec. W związku z tym – powiedział Duda – postanowiłem nie przyjeżdżać do Izraela.

Odpowiedzieć Putinowi

Prezydent Polski nie był jednak precyzyjny: mniej niż jedna trzecia spośród 1,2 mln Żydów zamordowanych w Auschwitz-Birkenau była obywatelami Polski.

Pozostali zostali przywiezieni do obozu śmierci z innych części Europy.Niemniej w związku z nieobecnością polskiego prezydenta na uroczystości w Yad Vashem powstała bardzo niezręczna sytuacja, którą powinno się naprawić. Trzeba pamiętać, że prawdziwy powód chęci przemawiania polskiego prezydenta związany jest z rażącym atakiem prezydenta Putina na Polskę i przedstawienie jej jako odpowiedzialnej za wybuch II wojny światowej.
W godzinnym przemówieniu wygłoszonym przez Putina w Petersburgu 19 grudnia padło wiele słów potępiających polski antysemityzm (ale nie rosyjski). Putin oskarżył polski rząd o to, że w przededniu II wojny światowej podziwiał Hitlera i nawet był gotów postawić mu „pomnik w Warszawie”, jeśli tylko zrealizuje ideę wysiedlenia Żydów ze wschodniej Europy do Afryki. Putin nazwał również ówczesnego polskiego ambasadora „antysemicką świnią”. Wszystko to miało w pełni usprawiedliwić podpisanie przez Stalina okrytego złą sławą sojuszu z Hitlerem pod koniec sierpnia 1939 roku, znanego od nazwisk ówczesnych ministrów spraw zagranicznych hitlerowskich Niemiec i sowieckiej Rosji paktem Ribbentrop-Mołotow. Pakt ten wraz z jego tajnymi aneksami utorował drogę niemieckiej inwazji na Polskę. Stanowisko moskiewskiej administracji twierdzącej, że pakt miał rzekomo powstrzymać Hitlera i chronić polskich Żydów, jest całkowitym wypaczeniem historii.

Prezydent Rivlin powinien wpłynąć na organizatorów

Nie można zaprzeczyć istnieniu oficjalnego antysemityzmu polskiego rządu w latach 1933-39, niemniej nie można podważać faktu, że Polska stała się ofiarą hitlerowskiej i sowieckiej agresji i że obie totalitarne potęgi miały zamiar wymazać polskie państwo z mapy Europy i zniewolić polski naród na potrzeby „niemieckiej przestrzeni życiowej”.

Słowa Putina były dla Polski wielkim szokiem i wywołały falę ostrych protestów ze strony rządu i opozycji. Należy podkreślić, że w przeszłości tylko nazistowska propaganda obwiniała Polskę o wybuch II wojny światowej.

Andrzej Duda, obawiając się, że Putin powtórzy swoje oskarżenia w Jerozolimie, zażądał prawa do odpowiedzi w imieniu znieważonej i oburzonej Polski. Izrael odmówił i tym samym nieintencjonalnie wplątał się w historyczny spór między Rosją a Polską, a ściślej: między rosyjskim a polskim nacjonalizmem, w czego konsekwencji powstało niepotrzebne nieporozumienie. Tak więc z całym szacunkiem dla rosyjskiego prezydenta i przy wszelkich zastrzeżeniach do obecnego polskiego rządu, byłoby logiczne i sprawiedliwe, by polski przywódca miał możliwość zabrania głosu w trakcie uroczystości i nie powinno się mu tego odmawiać, używając argumentów organizacyjnych.

Nie jest jeszcze za późno, by prezydent Reuven Rivlin, korzystając ze swojego moralnego autorytetu, wpłynął na zmianę decyzji organizatorów uroczystości oraz prezydenta Polski, tak aby mógł on przyjechać i zabrać głos w Jerozolimie.

Warto tu przypomnieć, że przed dwoma laty premier Izraela Beniamin Netanjahu podpisał wraz z premierem Polski haniebny dokument pojednania, który pełen jest historycznych wypaczeń i nadal nie wyjaśnił motywów, które go do tego nakłoniły (ani kto mu tak doradził). Podpisanie dokumentu o poddaniu się polskiej propagandzie – tak? A prawo do przemówienia polskiego prezydenta na uroczystości z okazji 75. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau, międzynarodowego symbolu Zagłady – nie? Zachowanie Izraela jest zupełnie nieuzasadnione i niewłaściwe.


Tekst pierwotnie ukazał się na łamach izraelskiego dziennika “Jediot Acharonot”.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com