“Putin mówił o Polsce między wierszami”.

“Putin mówił o Polsce między wierszami”. “To przemówienie nie wróży nic dobrego” [KOMENTARZE SPECJALISTÓW]

bm, mim, irk


23.01.2020, Jerozolima, Yad Vashem, Władymir Putin podczas uroczystości z okazji 75. rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego w Auschwitz. (Abir Sultan / AP / AP)

– Putin tak wysoko wywindował temperaturę emocji przed obchodami w Yad Vashem, że prezydent Andrzej Duda zrezygnował z udziału w nich. Zastanawiam się, czy nie o to właśnie między innymi chodziło od początku Putinowi – mówi prof. Grzegorz Motyka, dyrektor Instytutu Studiów Politycznych PAN.

*

W czwartek w Jerozolimie zostały zorganizowane obchody 75. rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego Auschwitz, czyli inaczej Światowe Forum Holocaustu. W obchodach, pomimo zaproszenia, nie wziął udział prezydent Andrzej Duda.

*

Dr Sławomir Dębski, dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych

Przyznam, że już sam fakt organizacji imprezy w Jerozolimie po to, żeby konkurowała z uroczystościami na terenie samego obozu Auschwitz-Birkenau budzi absmak. To jednak można nazwać uprawianiem polityki na pamięci ofiar. Dobrze ujął to dzisiaj izraelski dziennik „Haaretz”, który w komentarzu napisał, że to impreza zrobiona tylko po to, by premier Beniamin Netanjahu mógł wyjść i na kilka tygodni przed wyborami powiedzieć światu, a przede wszystkim obywatelom Izraela: jak mnie wybierzecie, to już nigdy nie będzie Holokaustu.

Przemówienie Władimira Putina nie budzi potrzeby polemik. Chyba nieprzypadkowo przypomniał zbrodnie niemiecką w białoruskiej wsi Chatyń, która w propagandzie sowieckiej odgrywała istotną rolę w zaciemnianiu wiedzy o zbrodni w Katyniu. Widać więc, że jak trzeba, to czerpie z sowieckiej tradycji historycznej i propagandowej. Ale poza tym przemówienie pozbawione było kontrowersyjnych akcentów i tez, które z premedytacją fałszowałyby historię. Być może wpływ na to miała reakcja świata na jego poprzednie wypowiedzi o pakcie Ribbentrop-Mołotow i okolicznościach wybuchu II wojny światowej, które spotkały się z ostrą krytyka.

Propozycja zorganizowania konferencji, na której wielkie mocarstwa dyskutowałyby o historii, też nie jest zaskakująca, polityka rosyjska od dawna zabiega o to, żeby na świcie nastąpił powrót do polityki opartej o „koncert mocarstw” i Putin uroczystość w Yad Vashem instrumentalnie do tego wykorzystał.

David Harris, przewodniczący American Jewish Committee (Amerykański Komitet Żydowski)

23 stycznia wydarzyła się historia. Z wizytą do obozu Auschwitz przybyła najwyższego szczebla delegacja muzułmańska wraz z delegacją Amerykańskiego Komitetu Żydowskiego. Właśnie dlatego jestem obecnie w Polsce.

Niepokojące jest to, że polski prezydent Andrzej Duda odwołał swoją wizytę w Izraelu i nie wziął udziału w spotkaniu światowych liderów na konferencji w Yad Vashem. Ale rozumiem jego decyzję. Polski prezydent ma coś ważnego do powiedzenia na temat Zagłady i nieprzemijających lekcji, jakie płyną z Holocaustu. Moim zdaniem powinien był mieć prawo to powiedzieć.

Naprawdę rozumiem potrzebę Izraela, by mieć serdeczne stosunki z Rosją.

Ale niewiele z tego będzie i nie można za to zapłacić ceny rewizjonizmu historycznego lub relacji z innymi przyjaznymi krajami. Historia ma swoje argumenty, co się stało, to się nie odstanie. Polska nie rozpoczęła II wojny światowej, co powinno być jasne na całym świecie. Sugestie rosyjskiej propagandy są po prostu śmieszne.

Przed 1941 r. ZSRR miał wyjątkowo obrzydliwą historię, a po 1945 r. nie można jej po prostu się wyprzeć albo przepisać na nowo. Ta obrzydliwa historia głęboko dotknęła Żydów i Polaków, nie wspominając już o wielu innych.

Tak, Żydzi w Rosji mają dziś na szczęście znacznie mniej powodów do obaw niż Żydzi we Francji, Belgii czy Szwecji. I, dodam, tak jest również w przypadku Żydów w Estonii, na Łotwie, Litwie i w Polsce.

Prof. Grzegorz Motyka, dyrektor Instytutu Studiów Politycznych PAN

Armia Czerwona, której zasługą było wyzwolenie obozu Auschwitz-Birkenau, składała się z przedstawicieli wielu narodów. Obok oczywiście Rosjan służyli w niej też m.in. Ukraińcy, Białorusini, Kazachowie, Gruzini i Ormianie. Polityka historyczna lansowana przez prezydenta Władimira Putina zmierza jednak do tego, żeby cały wysiłek w wyzwoleniu obozu i szerzej w pokonaniu hitlerowskich Niemiec, przypisać wyłącznie Rosji i Rosjanom. Tak też odbieram wydźwięk jego wystąpienia. To przejmowanie historycznej schedy jest więc wybiórcze: Putin akceptuje i korzysta z tej jej części, z której może być dumny, a odrzuca wszystko inne, czyli zbrodnie komunistów i ich grzechy popełnione w 1939 r., gdy podjęli współpracę z Hitlerem.

W wystąpieniu prezydenta Rosji nie pojawiła się Polska. Tym razem nie postawił nam żadnych zarzutów, choć w ostatnich tygodniach stawiał je kilka razy. Mam, niestety, wrażenie, że robił to w bardzo przemyślany sposób i w konkretnym celu. Tak wysoko wywindował temperaturę emocji przed obchodami w Yad Vashem, że prezydent Andrzej Duda zrezygnował z udziału w nich. Zastanawiam się, czy nie o to właśnie między innymi chodziło od początku Putinowi.

Prof. Nikołaj Iwanow, historyk, sowiecki dysydent białoruskiego pochodzenia

Wszyscy chyba byli zaskoczeni, że nie padło słowo „Polska”, ale pojawiała się jednak między linijkami przemówienia prezydenta Putina. Gdy mówił o konieczności walki z falsyfikacją historii, gdy podkreślał, że pamięć o wojnie i jej lekcja, spuścizna, coraz częściej staje się obiektem chwilowej, bieżącej koniunktury politycznej, można było usłyszeć echo niedawnych ataków wobec Polski.

Poza tym sporo było też Polski, gdy przedstawiano antysemickie ekscesy z całego świata i pokazano też film rejestrujący palenie we Wrocławiu kukły stylizowanej na ortodoksyjnego Żyda.

Oglądałem z ciekawością przebieg tej wizyty, bo ona pokazuje, jak niesamowitą pozycją ma Putin w Izraelu. Gdy szef MSZ Israel Kac witał prezydenta na lotnisku w Tel Avivie, to dziękował mu za ocalenie matki z Auschwitz i podkreślał, że wita wspaniałego przyjaciela. Wita, go na wydarzeniu, które symbolizuje wyjątkowe relacje między rosyjskim i żydowskim narodem. Przypomnijmy, że Kac mówił w ubiegłym roku o Polakach, którzy wyssali antysemityzm z mlekiem matki i kolaborowali z nazistami, więc przepaść jest ogromna. Wzruszający był też moment odsłaniania pomnika ofiar blokady leningradzkiej, uroczystość ewidentnie przygotowana „pod Putina”, którego brat zmarł wtedy z głodu. Putin mówił, że w Izraelu nadaje się szczególne znaczenie zachowaniu prawdy o decydującym wkładzie Związku Radzieckiego w zwycięstwo nad nazizmem”.

A Wiaczesław Mosze Kantor opowiadając o współczesnym antysemityzmie stwierdził, że jest jeden kraj wolny od tej zarazy – Rosja.

Najbardziej kontrowersyjnie zabrzmiała propozycja spotkania Rosji, Chin, Francji i Wielkiej Brytanii oraz USA, mająca być elementem obchodów 75. rocznicy zakończenia II wojny światowej. Nie mam pojęcia, czemu ma służyć to zebranie „piątki”, bo chyba nie ustaleniu wspólnej wersji historii.

Prof. Antoni Dudek, politolog i historyk

Niektórzy spodziewali się, że Putin będzie kontynuował ostrą retorykę, ale nastąpiło z jego strony wyraźne złagodzenie stanowiska. Moim zdaniem wynika to z tego, jak ocenił efekty swoich wypowiedzi grudniowych. Najwyraźniej uznał, że cel nie został osiągnięty i dalsze podsycanie wypowiedzi atakujących Polskę jako współodpowiedzialną za drugą wojnę światową i pośrednio za Holokaustu nie przynosi spodziewanych rezultatów.

Jego przemówienie było łagodne i neutralne – i trudno mieć do niego jakieś zastrzeżenia.

Nieobecność prezydenta Andrzeja Dudy nie będzie mieć większego znaczenia. Zgadzam się z prezydentem, że nie należało jechać do Jerozolimy w sytuacji, w której jako prezydent Polski nie mógł zabrać głosu na takich samych zasadach jak przedstawiciele tych kilku państw, które dopuszczono do głosu. Kryterium, że to są główne państwa koalicji antyhitlerowskiej, jest wątpliwe. To nie jest forum związane z tym, kto zwyciężył w drugiej wojnie światowej, tylko forum dotyczące Holokaustu, a on się dokonał w większości na ziemiach polskich. Mówienie, że w tej sytuacji nie ma miejsca na głos przedstawiciela państwa polskiego, jest absurdalne i intelektualnie nie do obrony.

Prof. Tomasz Nałęcz, historyk i polityk, były wicemarszałek Sejmu, doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego ds. historii i dziedzictwa narodowego

Raz jeszcze rosyjska dyplomacja pokazała swoja moc. Rosja nie zrobiła zbyt wiele w tym kierunku, a stała się głównym bohaterem pięknej, podniosłej uroczystości. Dawno nikt nie widział tylu światowych przywódców w jednym miejscu. Mówię o tym w kontekście polskich obchodów rocznicy wyzwolenia obozu w Auschwitz-Birkenau, które odbędą się w poniedziałek. I choć odbędą się na terenie obozu, to trudno będzie przebić uroczystości w Yad Vashem.

Wystąpienie Władimira Putina było wyważone i skoncentrowane na roli Armii Czerwonej w wygraniu wojny. Oczywiście my w Polsce mamy o tym własne zdanie – dla Polaków to było wydarzenie o zupełnie innym wymiarze niż dla Żydów, dla których oznaczało koniec wielkich cierpień, kres Holokaustu.

Oczywiście Putin wbił nam trochę szpilę, mówiąc o pomocnikach Niemców, ale wspomniał o nich ogólnie, nie wymienił Polaków. Powiedział też o walce z fałszowaniem historii, ale prawdopodobnie widząc mobilizację po drugiej stronie, ominął tę redutę wielkim łukiem i nie sformułował konkretnych oskarżeń pod niczyim adresem.

Prof. Paweł Kowal, politolog, historyk i polityk

To przemówienie nie wróży nic dobrego.

W Polsce wielu osób nakręciło się, że Putin będzie się koncentrować na sprawach polskich. Tak się nie stało, natomiast prezydent Rosji wobec najlepszego audytorium na kuli ziemskiej, jakie mógł dostać, mówił o swojej wersji historii drugiej wojny światowej i totalitaryzmu. To jest najpoważniejszy problem, jaki mam z tym przemówieniem. Putin odkręca to, co się wydarzyło, cofa się za linię interpretacji historii, która była krytyczna wobec swych dziejów i była związana z początkiem demokratycznej Rosji, i wraca do tradycji stalinowskiej. Robi to nie dla celów historycznych, ale by uzasadnić prowadzoną przez siebie politykę.

W Polsce wszyscy dali się zwieść bardzo delikatnej formie tego wystąpienia, natomiast jego treść była bardzo brutalna, bo nawiązywała do sposobu uprawiania polityki w czasach stalinowskich, gdy decydowała siła Związku Sowieckiego, a nie prawda.

Siła pozwala ominąć takie sprawy jak chociażby prawo międzynarodowe. To jest realny problem z wystąpieniem Putina, a nie czy wspomniał Polskę, czy nie. Można się doszukiwać aluzji do Polski, ale nie to jest istotą.

Istotą jest to, że udało się zorganizować obchody, na które Polska, mimo że ma sojuszników w Izraelu i Stanach Zjednoczonych, nie miała żadnego wpływu. Amerykański wiceprezydent w kilku słowach upomniał się o polskie sprawy, ale to był margines. Cały ten dramat rozegrał się bez nas. Trzeba przeanalizować, dlaczego tak się stało, nie możemy uciekać od poważnej dyskusji. Równocześnie trzeba być solidarnym z prezydentem Andrzejem Dudą. Tam już nie było pola do negocjacji.

Nie podzielam opinii, że Putin nie był taki ostry, bo przegrał narrację i można ogłosić zwycięstwo. Nie był ostry, bo nie miał interesu taki być. Jestem pewien, że propaganda kremlowska innymi metodami – poprzez fundacje, pieniądze, oligarchów – będzie kontynuowała agresywną linię.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com