DO CELI Z JURGENEM STROOPEM, KATEM GETTA.

2 MARCA 1949. KAZIMIERZ MOCZARSKI TRAFIA DO CELI Z JURGENEM STROOPEM, KATEM GETTA WARSZAWSKIEGO

PRZEMYSŁAW BATORSKI


71 lat temu Kazimierz Moczarski, były żołnierz Armii Krajowej, został umieszczony w jednej celi z Jürgenem Stroopem, generałem SS, który prowadził likwidację warszawskiego getta. Po latach Moczarski napisał „Rozmowy z katem”, wyjątkową relację ze spotkania z hitlerowskim zbrodniarzem.

„Wykurzanie Żydów i bandytów”. Zdjęcie z walk w getcie warszawskim, zrobione na ulicy Nowolipie, pochodzi z raportu Jürgena Stroopa.

255 dni w celi z generałem SS

2 marca 1949 roku. Odział XI Mokotowa, warszawskiego więzienia. Właśnie przeniesiono mnie do innej celi, gdzie siedziało dwóch mężczyzn. Ledwo drzwi przyryglowano, zaczęliśmy się «obwąchiwać», jak to więźniowie. Ci dwaj mieli chwilowo przewagę w układzie stosunków wewnątrzcelowych, bo byłem do nich dokwaterowany.

Kazimierz Moczarski urodził się w 1907 r. w Warszawie, przed wojną pracował jako dziennikarz i radca prawny w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej. Wstąpił do Armii Krajowej, brał udział w powstaniu warszawskim. Aresztowany w sierpniu 1945 roku, z 10-letnim wyrokiem za walkę z „władzą ludową” trafił do okrytego złą sławą więzienia mokotowskiego przy ul. Rakowieckiej 37 w Warszawie. Wyrok w 1946 r. zredukowano do 5 lat, ale w 1948 r. Moczarski został ponownie oskarżony – o kolaborację z Niemcami podczas wojny. Zarzut był zniewagą, ponieważ Moczarski nigdy nie współpracował z okupantem.

Kazimierz Moczarski, ok. 1956 r.

Aby jeszcze bardziej poniżyć byłego żołnierza AK, komuniści osadzili go w jednej celi z jednym z najbardziej znanych w Polsce zbrodniarzy hitlerowskich – Jürgenem Stroopem. Były SS-Grüppenfuhrer był traktowany przez władze więzienia lepiej niż Moczarski – wychodził na spacery, dostawał listy i paczki od rodziny, otrzymywał podwójną porcję jedzenia. Nie był bity – a Moczarskiego wyciągano na przesłuchania nawet kilka razy dziennie, torturowano.

Moczarski mógł się załamać i ulec śledczym. Zamiast tego w rozmowach, trwających przez 255 dni wspólnego pobytu w celi, usiłował wniknąć w życie i poglądy Stroopa, aby „odpowiedzieć sobie na pytanie, jaki mechanizm historyczny, psychologiczny, socjologiczny doprowadził część Niemców do uformowania się w zespół ludobójców, którzy kierowali Rzeszą i usiłowali zaprowadzić swój Ordnung w Europie i w świecie”[1]. Dzięki niezwykle wyostrzonej przez napięcie psychiczne pamięci – przez 2,5 roku Moczarski czekał na wykonanie wyroku śmierci – zapamiętywał z wielką precyzją wypowiedzi towarzysza z celi.

„Dowódca Wielkiej Akcji”. Jürgen Stroop (w centrum zdjęcia), źródło: raport Stroopa.

Umysł nazisty od wewnątrz

– Chrystus, bardzo mądry człowiek. Filozof, romantyk. Rasowo: półnordyk. (…) był blondynem i innym psychicznie od Żydów, którzy jego nauki „ufryzowali”, przykroili do swych celów, a potem puścili na rynek międzynarodowy, aby upodlić i zmiękczyć człowieka przez wpajanie mu poczucia winy [2].

Josef Stroop pochodził z mieszczańskiej rodziny z centralnych Niemiec. W okolicy znajdował się pomnik Hermana (Arminiusza), wodza Germanów, który w 9 r. n. e. pobił Rzymian w Lesie Teutoburskim – między innymi z tego powodu Stroop był przywiązany do nacjonalizmu. Odebrał tylko podstawowe wykształcenie, walczył na froncie zachodnim podczas I wojny światowej, potem pracował w urzędzie katastralnym.

W 1932 r. wstąpił do SS, szybko awansował w hierarchii tej organizacji. Podczas wojny zarządzał jednostkami policji i SS między innymi w Poznaniu i Lwowie. W 1941 roku zmienił imię na Jürgen, żeby było bardziej „aryjskie”. W kwietniu 1943 roku Heinrich Himmler mianował go SS und Polizeiführer Warschau z zadaniem likwidacji getta warszawskiego, największego w okupowanej Europie. Po wojnie został pojmany przez aliantów w Bawarii i skazany na śmierć za zabijanie amerykańskich jeńców. Jednak przed wykonaniem wyroku, w maju 1947 r., nastąpiła jego ekstradycja do Polski.

Nawet po przegranej wojnie i uwięzieniu, Stroop był przekonany o nieomylności Hitlera, którego zawsze ze czcią nazywał „Adolf Hitler”. Nadal wierzył w antysemickie i rasistowskie dogmaty III Rzeszy, uważał, że to żydowski spisek doprowadził do wojennej klęski Niemiec. Uwielbiał konie, muzykę Wagnera, „germano-realizm” w malarstwie, monumentalną architekturę III Rzeszy, ale nie wiedział, że istnieje kontynent o nazwie Antarktyda. Cynizm i niemoralność Stroopa budziły zdumienie Moczarskiego, a jego intelektualne potknięcia wywoływały ironiczne komentarze Gustava Schielkego, trzeciego w celi, niemieckiego policjanta, który spędził wojnę w archiwum tajnej policji w Krakowie.

Flagi nad gettem

– Wielokrotnie widziałem takie fakty: Żyd wyskoczył z płonących murów. Ubranie już się zajęło ogniem. Ruchy i gesty pomyleńca. Twarz umorusana. Włosy zmierzwione i częściowo spalone. Postał chwilę. Odetchnął gorącym powietrzem, ale świeżym. Gdy nas zobaczył, krzyknął coś, pogroził ręką, zrobił nieprzyzwoity gest, strzelił do SS-manna z pistoletu i poszedł z powrotem w ogień. Wolał taką śmierć, w swoich murach, w swoim rozżarzonym krematorium, niż dostanie się w nasze ręce[3].

Jürgen Stroop chętnie opowiadał Moczarskiemu i Schielkemu wydarzenia swojego życia, a szczególnie likwidację getta warszawskiego, którą uważał za swoje największe osiągnięcie. Opisywał zacięty opór Żydów i trudy walk ulicznych. Stroop był zdumiony, że akcja w getcie, rozpoczęta 19 kwietnia 1943 roku i planowana na trzy dni, trwała aż 28 dni. Wbrew oficjalnym statystykom, które przygotował jego sztab, straty niemieckie w powstaniu nie zamykały się w liczbie kilkunastu zabitych i kilkudziesięciu rannych. Niemcy zaniżali liczbę poległych i rannych po swojej stronie, by świat nie dowiedział się o heroicznej walce warszawskich Żydów.

– Z każdego kąta, załomu ściany, piwnicy, z każdej wypalonej ruiny można było dostać pigułkę z broni palnej, granat lub płomień z „cocktailu Mołotowa”. Pomijam salwy [niemieckich] działek przeciwlotniczych, grzechotanie pistoletów maszynowych, cały ten wojenny zgiełk, dym, kurz, pożary, rozwalanie murów, wysadzanie w powietrze stanowisk wroga (…) [4].

– Rozgardiasz niebywały. Pożary, dymy, płomienie, iskry pędzone wiatrem, kurz, fruwające pierze, zapachy przypalonych materiałów i ciał, huk armat i granatów, łuny i „spadochroniarze”…[5]. Tym ostatnim słowem Niemcy określali Żydów, którzy wyskakiwali z wyższych pięter płonących kamienic, a wcześniej wyrzucali na ulicę materace i poduszki. Do „spadochroniarzy” strzelali niemieccy snajperzy.

Na osobisty rozkaz Himmlera Stroop poświęcał żołnierzy, by zdjęli z dachu budynku przy ulicy Muranowskiej 6 zatknięte 21 kwietnia przez powstańców flagi – biało-czerwoną i biało-niebieską[6]. Wobec twardego oporu bojowców, Stroop podjął decyzję o niszczeniu getta dom po domu. Saperzy wysadzali kolejne kamienice ładunkami wybuchowymi, wypalali bunkry miotaczami ognia. Bezwzględne metody okazały się skuteczne. 16 maja 1943 roku Stroop osobiście wysadził w powietrze Wielką Synagogę – dzień ten uważa się za koniec walk w getcie warszawskim. Jednak i po tej dacie na terenie getta dochodziło do starć, a Niemcy poszukiwali ukrywających się w ruinach Żydów.

“Żydowska dzielnica mieszkaniowa w Warszawie już nie istnieje!” Strona tytułowa raportu Stroopa, kopia przechowywana w IPN

Sprawca pozostawia dowód ludobójstwa

– Drugiego dnia ataku na getto, we wtorek 20 kwietnia, obudziłem się przed brzaskiem, niedospany, ale rześki – opowiadał Stroop z wyjątkową jak na niego ochotą. Wyraźnie podniecony, przeżywał po raz któryś swój „twórczy udział w Grossaktion in Warschau” [7].

Po upadku powstania Stroop przygotował raport ze swojej „akcji w Warszawie”. Marzył, że w miejsce doszczętnie zniszczonej dzielnicy żydowskiej powstanie kiedyś nowa, willowa dzielnica niemiecka, z aleją jego imienia, a młodzi narodowi socjaliści będą się o nim uczyć w szkołach. Raport miał pomóc Stroopowi w napisaniu wspomnień i – jak powiedział – „w przyszłych moich pracach historycznych”[8]. Tymczasem posłużył jako akt oskarżenia i należy do najważniejszych dowodów ludobójstwa w okupowanej przez Niemców Europie. „Niemiecka skłonność do skrupulatnej dokumentacji i archiwizowania mści się w razie niepowodzeń” – stwierdził Stroop[9].

W 1951 roku Stroop został skazany przez sąd w Warszawie na karę śmierci za zbrodnie na ludności żydowskiej i polskiej, przede wszystkim za likwidację getta warszawskiego. 6 marca 1952 roku kat getta został powieszony w więzieniu mokotowskim. W 1952 r. również Kazimierz Moczarski został skazany na śmierć, którą w 1953 r. zamieniono na dożywocie. Wyszedł z więzienia w okresie odwilży w 1956 r. – spędziwszy za kratami 10 lat, 8 miesięcy i 13 dni – został też oczyszczony z zarzutów. Rozmowy z katem wydrukował w odcinkach w latach 1972–74 miesięcznik „Odra”, książkowe wydanie wyszło w 1977 r., a pełna, nieocenzurowana wersja dopiero w 1992 r., 17 lat po śmierci autora.


Kazimierz Moczarski, Rozmowy z katem, przedmowa Andrzej Szczypiorski, opracował Andrzej Krzysztof Kunert, Warszawa 1993.

[1] Kazimierz Moczarski, Rozmowy z katem, przedmowa Andrzej Szczypiorski, opracował Andrzej Krzysztof Kunert, Warszawa 1993, s. 30.
[2] Tamże, s. 102–103.
[3] Tamże, s. 210.
[4] Tamże, s. 223–224.
[5] Tamże, s. 207.
[6] Tamże, s. 206–207.
[7] Tamże, s. 196.
[8] Tamże, s. 253.
[9] Tamże, s. 262.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com