Od chasyda do anarchisty. Po ponad 60 latach ukazała się książka o ekstremalnie radykalnych Żydach

Od chasyda do anarchisty. Po ponad 60 latach ukazała się książka o ekstremalnie radykalnych Żydach

Igor Rakowski-Kło


Eliezer Hirszauge i okładka jego książki ‘Spełniające się marzenie. Wspomnienia o ruchu anarchistycznym w Polsce 1928-1946’ (Fot. Wikimedia Commons/Oficyna Bractwo Trojka)

“Autor Eliezer Hirszauge wystawił swoją książką niezniszczalny pomnik ekstremalnie radykalnemu sektorowi polskich Żydów, którzy tak bezlitośnie zostali wyrżnięci przez zezwierzęconych niemieckich nazistów i ich pomocników, bękarty i podłe kreatury, odpady po innych narodach” – pisał Aba Gordin, żydowski anarchista.

Anarchiści na warszawskiej ulicy mieli przechlapane. Konkurowali z polskimi i żydowskimi partiami socjalistycznymi, które działały legalnie i miały swoje parlamentarne reprezentacje, oraz z komunistami, którzy wprawdzie musieli się ukrywać, lecz dysponowali funduszami przysyłanymi z Moskwy: Właściciele drukarni, którym udawało się w spokoju poświęcić trochę czasu na wypełnienie zamówienia, za komunistyczne „czerwońce” kupowali sobie kilkupiętrowe domy – pisze Eliezer Hirszauge. Anarchistyczna Federacja Polski zamiast krajowych patronów lub zagranicznych fundatorów miała na karku policję, która tropiła ich, aresztowała i rekwirowała prasę oraz książki wychodzące poza państwową cenzurą.

Hirszauge w książce „Spełniające się marzenie. Wspomnienia o ruchu anarchistycznym w Polsce 1928-1946” opisał tamten świat potajemnych zebrań, miejsc działających pod przykryciem i towarzyskich kodów, które pozwalały identyfikować towarzyszy walki o uwolnienie świata z kajdan etatyzmu, centralizmu i państwowego dozoru.

Bomby literackie od anarchistów

Publikacja po raz pierwszy ukazała się w 1953 r. w Izraelu. Adrian Sekura i Michał Przyborowski we wstępie piszą, że to jedyna monografia opisująca dzieje ruchu anarchistycznego w II RP. To trochę za duże słowo, bo Hirszauge nie mógł stworzyć kompletnego obrazu polskiego anarchizmu. Wobec wojennej pożogi, która pochłonęła i świadków, i dokumenty, autor mógł bazować głównie na swojej pamięci i pojedynczych rozproszonych po świecie przyjaciołach z dawnych lat. Powstał więc obraz głównie żydowskiego środowiska anarchistycznego skupionego w stolicy. W mniejszym stopniu czytelnik może się zapoznać z krakowskimi czy łódzkimi zwolennikami Michaiła Bakunina czy Piotra Kropotkina.

Ale osobista perspektywa tylko dodaje książce wiarygodności. Pochodzący z chasydzkiej rodziny Hirszauge pokazuje na własnym przykładzie rozpolitykowaną żydowską młodzież, która nawet w Bibliotece Judaistycznej obok Wielkiej Synagogi potajemnie czytała pisma teoretyków anarchizmu. Ubrana w jedwabne chałaty i aksamitne kapelusze udawała się na formacyjne spotkania, podczas których dyskutowała o ideach, które miałyby pchnąć świat na lepsze tory. Później, gdy zrzuciła tradycyjne ubrania, co jej rodziny nie przyjmowały łatwo, włączała się w robotę na warszawskiej ulicy. Jej sednem było rozprowadzanie wśród warszawskiego proletariatu „bomb literackich”, takich jak miesięcznik „Walka Klas”.

Hirszauge jako zecer i wydawca był w samym centrum produkcji i kolportażu nielegalnych materiałów. Opisał też różnice między grupami działaczy. Chłopcy, którzy zwykle bardzo wcześnie byli posyłani do fabryk, dość często nie potrafili mówić po polsku i pozostawali przy domowym języku – jidysz. Zupełnie inna była sytuacja towarzyszek: językiem codziennym był dla nich polski. Większość rodziców, zgodnie ze starym żydowskim zwyczajem, starała się nie nakładać zbyt wcześnie na dziewczęta obowiązku zarabiania na swoje utrzymanie i dłużej chodziły one do szkoły nawet w najbiedniejszych warstwach.

Skłonność płci pięknej do polonizacji była ogólnym zjawiskiem w środowisku żydowskich robotników, nie mówiąc już o kręgach mieszczańskich, gdzie polonizacja nosiła charakter snobizmu.

Faktem jest jednak, że bardziej poważne towarzyszki starały się znać i używać jidysz, aby zbliżyć się do żydowskich mas. Dlatego w kręgach studenckich, gdzie nie istniał problem językowy, panowało całkowite zlanie się polskich i żydowskich towarzyszy i grupy te były tworzone jedynie według podziału na instytucje nauczania.

Sowiecka Polska to nie ojczyzna dla Żydów

Po wybuchu drugiej wojny światowej Hirszauge wraz z żoną przedostał się na tereny zajęte przez Armię Czerwoną. Jako anarchiści negatywnie nastawieni do centralizmu nie mieli złudzeń na temat państwa rządzonego przez Stalina. Odwrotnie niż część Polaków i Żydów, którzy garnęli się do radzieckich posad: Polscy komuniści i ich sympatycy – jak również miejscowi uchodźcy – wyrywali się do tych wymarzonych przez siebie pozycji komisarzy. Zanim nadszedł „aparat” ze Związku Radzieckiego, władze okupanta przyjmowały ich z otwartymi ramionami. Charakterystyczne, że wielu z kręgów mieszczańskich, zwłaszcza typów z kręgu „etatyzmu”, również stawiło się do służby nowemu reżimowi, o ile oczywiście widzieli w tym cele biznesowe. Część żydowskiej inteligencji, pisarzy i artystów, pchała się w te otwarte drzwi do kariery.

Za „talerz lepszej zupy” schowali do kieszeni „dawne teorie” i wykorzystali swoje talenty na rzecz „socjalistycznej” inwazji.

W tym przypadku jest mi wiadome, że nasi towarzysze, którzy znaleźli się wtedy na „wyzwolonych” terenach ukraińskich i białoruskich, a także ci, którzy przybyli później ze strony niemieckiej, pod naciskiem tamtejszych pogromów, nie objęli u sowietów żadnych „przywódczych” urzędów.

Eliezer i Dina, której wspomnienia są częścią polskiego wydania książki, odmówili przyjęcia radzieckiego obywatelstwa. W ramach represji zostali zesłani na Ural, a później do Kazachstanu. Eliezer pracował m.in. jako górnik za pół kilo chleba dziennie oraz w kołchozie na plantacji (Dina pisze o wacie, ale prawdopodobnie chodziło o bawełnę, która jest uprawiana w tamtym rejonie; być może to błąd w tłumaczeniu). Wielu jego towarzyszy próbowało prowadzić agitację tak samo, jak robili to w Polsce. NKWD mordowało ich albo skazywało na zsyłkę.

Mimo że Eliezer uważał państwo Stalina za absurd i zło, został wzięty w kamasze. Przeszedł z Armią Czerwoną szlak od Stalingradu do Warszawy. Na miejscu okazało się, że większość ich przyjaciół zginęła w gettach i obozach zagłady. Losy niektórych Hirszauge przytoczył w książce. Z goryczą autor opisał pojedyncze przykłady anarchistów, którzy najęli się w stalinowskiej Polsce.

Dla Eliezera i Diny nie było miejsca w kraju: „Nowa” Polska – grób naszego dawnego otoczenia z pogłębionym antysemityzmem i „sowietyzacją” – przez większość żydowskich towarzyszy nie była już więcej uważana za ojczyznę. Małżeństwo wyjechało do Izraela, gdzie on zmarł w 1954 r.

***

„Spełniające się marzenie” nie jest napisane w porywający sposób, ale jest książką nie do zastąpienia. Jej niezaprzeczalny atut to odmalowanie galerii żywych postaci z ruchu anarchistycznego, o których wiedza – wobec ich niejawnej działalności i wojennych zniszczeń – już na zawsze pozostanie niepełna.

Eliezer Hirszauge

Spełniające się marzenie. Wspomnienia o ruchu anarchistycznym w Polsce 1928-1946

Tłum. Magdalena Siek

Oficyna Bractwo Trojka


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com