Jak zaraźliwe są teorie spiskowe?

Jak zaraźliwe są teorie spiskowe?

Andrzej Koraszewski


Obrazek opublikowany na Telegramie 15 marca 2020, koronawirus jako żydowski koń trojański (Zdjęcie: ADL/COURTESY)

Są bardzo zaraźliwe, przenoszą się z człowieka na człowieka jak głupie. Mogą również prowadzić do dziwnych, czasem wręcz morderczych zachowań.

Podobno ostatnio najmodniejsze jest twierdzenie, że ten wirus, co to rzucił świat na kolana, został stworzony przez Billa Gatesa.

Jak informowała „Rzeczpospolita” (za „New York Timesem”), na YouTube, Facebooku i Twitterze ponad 1,2 miliona razy połączono jego nazwisko z koronawirusem. Jak biedny proletariat umysłowy na to wpadł?

Proste, Gates chce zarobić na szczepionkach, a na dodatek sam (jeszcze w 2015 roku) wygadał się, że nie wojna atomowa, ale wirus może zagrozić życiu milionów ludzi. Okazuje się, że Gates przebił 5G, czyli kolejną generację sieci mobilnej, która zdaniem nosicieli innej teorii spiskowej została stworzona do szerzenia wirusów. Dalej mamy Chińczyków, którzy rzekomo stworzyli tego wirusa, ponieważ postanowili zniszczyć zachodnią cywilizację za pomocą broni biologicznej; inni mówią, że wirusa stworzyli Amerykanie, żeby zniszczyć Chińczyków, a koroną tych teorii jest oczywiście idea, że wirusa stworzył Izrael, żeby załatwić odmownie Chiny, Amerykę i całą resztę ludzkości na czele z Palestyńczykami.

Liczne badania nad zjawiskiem popularności teorii spiskowych dowodzą, że mówienie ich nosicielom, co się o nich myśli, nie przynosi oczekiwanych rezultatów, a nawet przeciwnie. Mówisz idiocie, że jest idiotą, a on nie tylko, że się obraża, ale umacnia się w przekonaniu, że sam jesteś częścią spisku.

Skłonność naszego umysłu do budowania teorii spiskowych jest znana, a podatność skorelowana silniej z osobowością niż ze światopoglądem. Nikt nie jest całkowicie wolny od tej skłonności, a powód jest prosty — szukamy przyczyn, informacji mamy zawsze zbyt mało, więc próbujemy sobie to i owo dośpiewać. Religie powstały jako teorie spiskowe, (ktoś musi mi te wszystkie świństwa robić, więc trzeba go przebłagać, żeby tego broń boże nie robił).

Wirus SARS-CoV-2 pojawił się w Wuhan, gdzie istnieje (nieopodal słynnego rynku) wielkie laboratorium, w którym badane są koronawirusy. Najzręczniejsze i najmniej prymitywne teorie spiskowe zakładają „ucieczkę” wirusa, nad którym prowadzono badania w laboratorium, najgłupsze są wielopiętrowe, że to świadomie stworzona broń biologiczna, gdzie zaplanowano wszystkie etapy tego, co się obecnie dzieje. W jednej z takich teorii Chińczycy wszystko starannie przygotowali, od dawna mają dla swoich szczepionkę, gromadzili maseczki i respiratory.

Głupota tej teorii jest uderzająca. Natomiast przypadkowa ucieczka wirusa z laboratorium musiałaby się dokonać przez zarażenie pracownika laboratorium. To jest oczywiście możliwe, a chęć ukrycia byłaby „zrozumiała” (takie tendencje do ukrywania różnych paskudnych rzeczy mają dyrektorzy firm, grupy zawodowe takie jak księża czy policja, uciekający od odpowiedzialności politycy i inni). Ta teoria ma jeden feler — przedstawienie dowodu byłoby raczej trudne (chociaż CIA go podobno poszukuje). Wniosek w tej sytuacji taki, że kiedy nie masz dowodów, nie ulegaj pokusie dawania wiary.

Oczywiście możemy sobie wyobrazić sytuację, w której do CIA zgłasza się były pracownik laboratorium w Wuhan i mówi, że we wrześniu lub październiku 2019 jeden z pracowników laboratorium, który pracował z wirusami nietoperzy, był przez kilka dni chory, a w listopadzie pierwsze przypadki COVID-19 wykryto u osób z jego bliskiego otoczenia. Bez pełnej współpracy chińskiego rządu udowodnienie takiej opowieści byłoby bardzo trudne. Natomiast współpraca chińskiego rządu w badaniu takiej możliwości graniczyłaby z cudem.

Porzućmy teorię względnie prawdopodobną, umysły bowiem wielkich mas podbijają teorie najbardziej nieprawdopodobne, a kiedy widzisz przedstawiciela wielkich mas biegającego z brzytwą po ulicy, to z pewnością nie jest to brzytwa Ockhama.

Oczywiście w wielu teoriach spiskowych znajdujemy ziarno prawdy, więc i w tym przypadku mamy liczne dowody na to, że początkowo Chiny próbowały całą sprawę ukryć i mamy dobre powody, żeby sądzić, że coś tu nie gra. A stąd już tylko jeden krok do budowania scenariuszy, które chyłkiem zmieniają się w teorie spiskowe.

Twierdzenie, że wirus wywołujący COVID-19 powstał w drodze genetycznej manipulacji, zostało przez niezależnych specjalistów uznane za całkowicie nieprawdopodobne. Ten wirus istniał wcześniej, (nawet trafił do laboratorium w Wuhan w 2013 roku, ale wtedy nikt się nim nie zainteresował, bo szukano wirusa odpowiedzialnego za SARS).

Pytanie, czy ten wirus po raz pierwszy zaraził człowieka w laboratorium, na rynku, czy jeszcze gdzie indziej, jest bardzo ważne, ale laicy, a w szczególności dziennikarze, powinni być niezwykle ostrożni, żeby nie wypuszczać z redakcji wirusa paranoicznej podejrzliwości. „Ucieczka” badanych wirusów z laboratoriów zdarzała się już w przeszłości i kwestia bezpieczeństwa w tego rodzaju laboratoriach jest równie ważna, jak bezpieczeństwo w elektrowni atomowej.

Tymczasem jednak umysły ludzi frapuje nie tyle bezpieczeństwo w laboratoriach, w których pracuje się z niebezpiecznymi wirusami czy bakteriami, ile najdziksze swawole właśnie w rodzaju „teorii”, że ten wirus został celowo wyprodukowany, że kryje się za tym chęć zysku lub chytry plan polityczny. Sami Chińczycy rzucili w marcu na dziennikarski rynek teorię, że być może ten wirus przybył do Wuhan z Ameryki, bo w październiku gościło tam 300 amerykańskich sportowców (co radośnie ogłosił rzecznik chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych Zhao Lijian.)

Teraz chińska rozgłośnia nadająca po arabsku powtarza, że „są dowody”, iż wirus powstał w USA. W tym przypadku widzimy klarowną manipulację polityczną. Polityczna gra miesza się jednak często z samobójczą obsesją. W Iranie Najwyższy Przywódca Ali Chamenei też orzekł, że wirus jest stworzony przez człowieka i że jest to robota amerykańskiego rządu. Iran odmówił pomocy medycznej USA, a irańska prasa powtarza bez końca, że koronawirus jest już ostatnim gwoździem do trumny Ameryki. Od ponad 40 lat władcy Iranu powtarzają hasło „śmierć Ameryce” i wypatrują znaków na niebie i ziemi, że wielki szatan już umiera. Nic dziwnego, że pandemia wywołała w szeregach irańskich polityków, analityków i dziennikarzy gorączkę poszukiwania śladów agonii śmiertelnego wroga. Jak zauważa irański dziennikarz emigracyjny, Amir Taheri, ta obsesja przyniosła Irańczykom wiele nieszczęść, odciągając uwagę od zwykłej troski o sprawne funkcjonowanie społeczeństwa i kierując energię na obsesyjną nienawiść.

Irańczycy nie są w swoich obsesjach osamotnieni. Profesjonalna samobójcza nienawiść ujawnia się najwyraźniej w szeregach „krytyków Izraela”, zarówno arabskich, jak i światowych i izraelskich. Pandemia okazała się nową okazją, pięknie nawiązując do średniowiecznego obyczaju obwiniania Żydów za wszystkie zarazy.

Żyjemy w czasach globalnego handlu, więc dziś najbardziej popularna wśród antysemickich myślicieli jest „teoria”, że Żydzi stworzyli tego wirusa, żeby doprowadzić do załamania się światowego handlu i zbić fortunę w zamieszaniu przy jego odbudowie. Czasem te idee pojawiają się w państwowych mediach.

Turecka telewizja obwieściła, że „Żydzi i syjoniści zorganizowali i stworzyli nowego koronawirusa jako broń biologiczną podobnie jak ptasią grypę”.

Ciekawe, bo równocześnie zarówno muzułmańscy fanatycy, jak i skrajnie prawicowi biali nacjonaliści świętują pojawienie się pandemii jako broni zesłanej przez Allaha lub chrześcijańskiego boga, która otworzy drogę do ich zwycięstwa. (Co w niczym nie przeszkadza tym samym ludziom, żeby twierdzić, że to jednak jest robota Żydów, czasem w sojuszu z Ameryką a czasem jako plan tzw. głębokiego państwa).

Władze palestyńskie są zapewne uczciwie przekonane, że wszystko przez syjonistów. Nawet premier Autonomii Palestyńskiej nie mógł się powstrzymać i oznajmił wszem wobec, że na terytoriach palestyńskich zarazę roznoszą umyślnie plujący na drzwi palestyńskich samochodów izraelscy żołnierze, a Palestyńczykom pozwala się pracować w izraelskich przedsiębiorstwach tylko po to, żeby ich tam zarażać i żeby roznosili zarazę po powrocie do domów.

Twierdzenie, że teorie spiskowe to wyłącznie gry i zabawy kompletnych głupoli, nie znajduje potwierdzenia w rzeczywistości. Obserwacja, że kiepska wiedza dostarcza więcej poczucia pewności niż wiedza rzetelna, jest statystycznie prawdziwa. Jednak wśród twórców różnych teorii spiskowych znajdujemy ludzi bardzo inteligentnych, z naukowymi tytułami i rozległą wiedzą fachową. Mózg płata paskudne figle, namiętnie szukając wzorów łączących niekoniecznie związane ze sobą fakty, a dochodzi do tego chęć występowania w charakterze eksperta posiadającego wiedzę tajemną, pragnienie rozgłosu oraz sympatie i antypatie polityczne i zawodowe.

Mamy skłonność do dzielenia ludzi na „my” i „oni”, czyli na bliźnich i trędowatych, czy jak kto woli, na gnidy i anioły. Kosztowna tendencja, która może fałszować obraz rzeczywistości.

Miałem niedawno korespondencję z szalenie inteligentnym znajomym, który twierdził, że do listopada 2020 nikt o koronawirusie nie będzie pamiętał, że ten wirus zabija przecież mniej ludzi niż zwykła grypa, a równocześnie pisał, że Trump jest winny zaniedbań, następnie, że amerykański prezydent reagował histerycznie, a wreszcie, że wszystko, co robi, jest częścią kampanii wyborczej.

Czytałem te opinie, zastanawiając się, gdzie moje własne rozumowanie może się rozłazić pod wpływem emocji, dopuszczając równoczesne wygłaszanie całkowicie sprzecznych wniosków z tylko pozornie systematycznej obserwacji.


Andrzej Koraszewski – Publicysta i pisarz ekonomiczno-społeczny Ur. 26 marca 1940 w Szymbarku, były dziennikarz BBC, wiceszef polskiej sekcji BBC, i publicysta paryskiej „Kultury”.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com