Żydobanderowiec to on. Czego nauczył mnie Josyf Zisels?

Żydobanderowiec to on. Czego nauczył mnie Josyf Zisels?

Paweł Smoleński


Josyf Zisels, ukraiński Żyd: jeśli między Ukraińcami i Żydami istnieje wspólna pamięć historyczna, to zajmuje ona tylko niewielką przestrzeń (Fot. AP)

Jaki jest dowód ostateczny, że putinowska Rosja to uczennica Związku Sowieckiego? To Josyf Zisels, ukraiński Żyd z Czerniowiec

Jeszcze w latach 70. XX w., gdy Josyf znalazł się w wątłych szeregach sowieckich demokratów Ukraińskiej Grupy Helsińskiej i odpękał za to sześć lat łagru o zaostrzonym rygorze, KGB odkryło „sojusz tryzuba z gwiazdą Dawida”.

A kiedy podczas rewolucji godności i kijowskiego Majdanu Zisels okazał się ważną postacią demokratycznego buntu, rosyjska propaganda oraz FSB ukuły termin „żydobanderowiec”. To pojęcie miało Josyfa obrazić, jako że „Żyd” i „banderowiec”, a zwłaszcza zbitka obu słów, po rosyjsku brzmi pogardliwie.

Tymczasem Zisels przypiął sobie to określenie do marynarki jak order i mówi ochoczo: „Tak, to ja”.

Ukraiński Żyd, a nie Żyd z Ukrainy

Co jeszcze wiemy o Ziselsie? Po pierwsze – różnił się od sowieckich dysydentów, z którymi współpracował ile sił, gdyż walczył nie tylko z komunizmem, ale też z komunistycznym imperializmem, by Ukraina była niepodległa.

Po wtóre – jest ukraińskim Żydem, a nie Żydem z Ukrainy. Oznacza to, że nie wyemigruje do Izraela – zupełnie jak Marek Edelman – gdyż uważa, że Ukraina jest jego ojczyzną, choć biedna, bijąca się z Rosją o Donbas, pozbawiona okupowanego przez Moskwę Krymu, jedną nogą na Zachodzie, a drugą na Wschodzie (Zisels robi wszystko, by Ukraina skleiła się z Zachodem).

Po trzecie – Zisels czerpie z obu tradycji, ukraińskiej i żydowskiej, świadom, że pola wspólne pamięci historycznej tych dwóch narodów są niewielkie, choć to setki lat życia na tej samej ziemi. Żydzi, nie tylko na Ukrainie, lecz na całym świecie, wskazują powstanie Chmielnickiego, chłopską koliszczyznę i rzeź humańską z końca XVIII w., walki o niepodległą Ukrainę w początku XIX w., Holocaust, antyżydowskie akcje UPA i podporządkowane Niemcom bataliony policyjne jako wielkie tragedie swego narodu. Ukraińcom nie pasuje żydowska współpraca z okupującą ukraińską kolonię Polską, Rosją i Sowietami. Jednak obu opiniom warto przydać kontekst, a dopiero wówczas posłużą do precyzyjniejszego opisania świata.

Czego nauczył mnie Josyf Zisels?

Czego uczy na przykładzie własnego życia Zisels?

Że warto walczyć z imperiami zła, bo nie są takie mocne, zwłaszcza w boju z przyzwoitością.

Że każda generalizacja jest krzywdząca, co wypomniał prezydentowi Izraela Reuwenowi Riwlinowi, który powiedział, że Ukraińcy są współodpowiedzialni za Szoah, a nie zająknął się o ukraińskich Sprawiedliwych.

Że dowódca UPA Roman Szuchewycz i Stepan Bandera nie są jego bohaterami, lecz rozumie, dlaczego są bohaterami wielu mieszkańców jego ojczyzny, i powiada: „Niektórzy Żydzi byli w szeregach UPA”. Czyli Zisels uczy, że nie można załamywać rąk, a w życiu warto kierować się namysłem idącym z serca. Oraz że historia ma jeszcze tak zwane okoliczności.

Lecz przede wszystkim mówi o przyszłości. Bo Chmielnicki i UPA, żydowska współpraca z Polakami i Rosją to przeszłość, a liczy się to, co dziś: demokracja, Europa, rodzina narodów.

Ukraińcy, czyli rezuni, hajdamaki, kacapy

Skąd to wszystko wiem? Wiem, bo kilka razy rozmawiałem z Josyfem, a czapkę skromnie miąłem w rękach i pochylałem czoło, bo to wielki człowiek. Lecz dowiedziałem się o tym wszystkim od Josyfa Ziselsa i Izy Chruślińskiej, która z nim rozmawiała długie dni i wieczory na potrzeby wywiadu rzeki opublikowanego w ukraińskim wydawnictwie Duch i Litera już cztery lata temu. Nie powstrzymała mnie nawet wyniesiona ze szkoły powszechnej co najwyżej letnia miłość do cyrylicy.

Dziwi mnie zaś, że po polskiej stronie wspólnej granicy nikt nie otworzył sakiewki, by sfinansować przekład i druk tej książki. Ja wiem, że Ukraina jest Polsce bliska w momentach heroicznego buntu (lubimy się wzruszać), a potem przepada gdzieś w oddali na euroazjatyckich stepach. Zapytać Polaka o Ukraińców poza czasami burzy i naporu, a odpowie, że rezuni, hajdamaki, kacapy, z wyłączeniem budowlańców oraz producentów owoców i warzyw, bo gdyby nie Ukraińcy, ssaliby palce z głodu.

Nie chciałbym natomiast sądzić, iż tym, czym Polak naprawdę się szczyci, jest własne podwórko, wysoki płot, który broni je przed światem i płynąca z tego niewiedza. Po co być niedouczonym, skoro można przeczytać tę i ową książkę, nawet o Żydach i Ukraińcach, nawet wydrukowaną „krzesełkami”? A gdyby jeszcze udało się przeczytać po polsku, byłoby mega.


Paweł Smoleński, pisarz, publicysta, reporter „Gazety Wyborczej”


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com