Krótka historia europejskich obserwatorów w Gazie

Krótka historia europejskich obserwatorów w Gazie

Gerald M. Steinberg
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Palestyńczycy w Rafah przygotowują balony z doczepionymi materiałami zapalającymi, żeby je wypuścić na Izrael. ( (zdjęcie: ABED RAHIM KHATIB/FLASH90)

Minęła piętnasta rocznica wycofania się Izraela z Gazy. Debacie o sensie nagłej zmiany kierunku politycznego Ariela Szarona towarzyszyła fala bolesnych osobistych i politycznych wspomnień.

Najnowsza runda “balonowego terroryzmu” z Gazy, czyli ciągłego podpalania pól i lasów w południowym Izraelu oraz sporadyczne ataki rakietowe, zmuszające tysiące Izraelczyków do ucieczki w środku nocy do schronów, są przypomnieniami, że nadzieja na spokój była złudzeniem.

Zamiast wykorzystać wycofanie się Izraela jako okazję do ekonomicznego rozwoju, żeby wyciągnąć ludność Gazy z biedy, palestyńscy przywódcy użyli międzynarodowej pomocy do budowy tuneli terroru pod granicą i tworzenia brygad rakietowych.

W tych historycznych rozliczeniach zapomniano o roli Unii Europejskiej, która w 2005 roku obiecywała, że będzie stać na straży pokoju.

Po wycofaniu się Izraela, przedstawiciele EUBAM (European Union Border Assistance Mission) zostali umieszczeni na przejściu granicznym Rafah między Gazą a Egiptem. Misja składała się z około 60 funkcjonariuszy policji i cła, by „przynieść pokój”, przez monitorowanie ruchu w celu zapobieżenia szmuglowaniu broni do Gazy.

Według porozumienia między Izraelem a Autonomią Palestyńską EUBAM miała monitorować działania AP na przejściu i miała upoważnienia, by nakazywać ponowne zbadanie osób i towarów, które przechodziły przez to przejście, jeśli uznała, że kontrola AP była niezadowalająca.

Od samego początku monitorująca obecność UE była porażką i zamiast pokazać potencjał Europy we wkładzie w proces pokojowy, pokazała przepaść między górnolotnymi deklaracjami a rzeczywistością konfliktu i terroryzmu w codziennej praktyce.

Nadal szmuglowano broń i 30 grudnia 2005 roku, zaledwie kilka tygodni po przybyciu na miejsce, funkcjonariusze EUBAM uciekli do bezpiecznej izraelskiej bazy wojskowej, kiedy palestyńscy policjanci szturmem wzięli przejście w akcji, którą w języku mediów i dyplomatów nazwano „demonstracją protestu”.

Trzy miesiące później ci ludzie, których zadaniem był nadzór, znowu uciekli po fali porwań cudzoziemców w Gazie.

Zespół EUBAM powrócił, ale nie sprawował żadnego rzeczywistego nadzoru i ataki z Gazy na Izrael nasilały się, zaś funkcjonariusze UE wyłącznie patrzyli na to z boku. W czerwcu 2006 roku w ataku przeprowadzonym przez tunel z Gazy do Izraela, wykopany niedaleko od miejsca, gdzie stacjonowała EUBAM, Palestyńczycy zabili dwóch żołnierzy i porwali Gilada Schalita.

Kiedy Izrael odpowiedział, UE automatycznie potępiła “nieproporcjonalne użycie siły” i “humanitarny kryzys, który to [użycie siły] pogłębiło”.

W rok później nastąpiło siłowe przejęcie władzy przez Hamas, podczas którego zginęło wielu Palestyńczyków lojalnych wobec organizacji Fatah. Wówczas, w czerwcu 2007 roku, funkcjonariusze EUBAM na stałe opuścili przejście graniczne.

Teoretycznie ich odejście miało być efektem zamknięcia przejścia Rafah do Egiptu, zgodnie z warunkami porozumienia o wycofaniu, co powtórzył rzecznik UE. Kiedy jednak Hamas zajął przejście, nic się nie zmieniło i nawet ta ograniczona kontrola, jaka mogła istnieć, natychmiast zniknęła.

W europejskim folklorze politycznym za porażkę EUBAM, podobnie jak za wszystko inne związane z Palestyńczykami, obwinia się Izrael. Benedetta Voltolini, która uważana jest za eksperta polityki UE, napisała, że misja “cierpiała z powodu ograniczeń narzuconych przez Izrael, które nie pozwalały UE na wykonywanie swojej pracy”, wymazując dowody i cytując dwie polityczne NGO, które nie posiadają żadnych kwalifikacji w sprawach bezpieczeństwa i są finansowane przez Europę (Gisha i Physicians for Human Rights Israel).

W rzeczywistości, podczas gdy UE chciała mieć zasługi za odgrywanie aktywnej roli, nie chcieli towarzyszącej temu odpowiedzialności. Nadzorcy z EUBAM przenieśli się do hotelu w Aszkelon, a potem do biura w Ramat Gan, gdzie nadal – 13 lat później – pozostają w teoretycznej gotowości: “zachowują gotowość do ponownego rozlokowania na przejściu Rafah, kiedy sytuacja polityczna i bezpieczeństwa na to pozwoli”.

Nadal mają swoją stronę internetową i logo, organizują warsztaty na tematy takie jak “Potrzeby niepełnosprawnych pasażerów” (sprawa istotna, ale bardzo odległa od minimalnego choćby wkładu w odstraszanie terroryzmu i zapewnianie bezpieczeństwa, które to zadanie powierzono UE w 2005 roku). Tymczasem europejscy podatnicy dostarczają im dwa miliony euro rocznie, na wypadek, gdyby usługi EUBAM stały się kiedyś użyteczne.

Ta historia jest częścią dziedzictwa UE i należy ją przypominać za każdym razem, kiedy funkcjonariusze tacy jak Josep Borrell, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej odpowiedzialny za politykę zagraniczną (zastąpił Frederikę Mogherini) poucza Izraelczyków, jak zaprowadzić pokój i pomóc ludziom w Gazie. Po tym jak zawiedli i uciekli przed minimalnym zadaniem, jakiego się podjęli, pewien stopień europejskiej


Gerald Steinberg – Urodzony w Wielkiej Brytanii, studiował fizykę i równolegle historię Bliskiego Wschodu, ma doktoraty z fizyki i z teorii zarządzania, jest profesorem nauk politycznych na Bar Ilan University. Założyciel NGO Monitor, instytutu śledzącego działalność międzynarodowych NGO na Bliskim Wschodzie.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com