Pytania, które zadają Izraelczycy, kiedy jest kolejny zamach terrorystyczny

Pytania, które zadają Izraelczycy, kiedy jest kolejny zamach terrorystyczny

Forest Rain
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Wycieranie krwi z chodnika w miejscu terrorystycznego ataku

Za każdym razem, kiedy jest zamach terrorystyczny, mój umysł (i serce) pędzą tą samą drogą. To straszna droga, bo jest tak znajoma. I dlatego, że się nigdy nie kończy.

Dla żyjących gdzie indziej wiadomość o koszmarze jest teoretyczna. W Izraelu wiadomość jest psychicznym uderzeniem w brzuch, który wywołuje natychmiastową reakcję – emocje i zależnie od tego, jak blisko domu uderza koszmar – działanie.  

Ilu ludzi za granicą, nawet tych, których to obchodzi, rozumie, że kiedy uderza terror, wszyscy pędzimy drogą terroru. To są pytania, które wszyscy zadajemy. Emocjonalna huśtawka zmienia się, zależnie od odpowiedzi.  

Co stało się? Gdzie? Ilu?

Nie trzeba zadawać pełnego pytania: ilu zabitych? Ilu rannych? Prezenter wiadomości zadaje za nas pełne pytania. Prowadzą nas do szpitala i słyszymy informacje od personelu medycznego o zabitych i o rannych – ludziach, o których jeszcze nie wiemy, czy ich znamy, czy nie. Ludziach, którzy, nawet jeśli nie są bliską rodziną lub przyjaciółmi, nadal są członkami naszego plemienia; rodziną, z którą jeszcze nie spotkaliśmy się.

Jedna osoba to za dużo, zbyt straszliwe. Dlaczego więc mamy obsesję z liczbami? Może widzimy liczby jako wskaźnik tego, na ile koszmaru musimy przygotować się, ile żałoby i smutku będziemy musieli zaabsorbować? Mamy 6 milionów powodów, żeby mieć obsesję na punkcie liczb i nie kończą się one na tym – tysiące więcej powodów przyszło później, wszyscy, którzy zginęli w obronie tej ziemi, by dać nam życie. Żołnierze i cywile, ci, którzy zostali zabici w bitwie, i którzy zostali zamordowani po prostu za to, że są Żydami i żyli w ojczyźnie naszych przodków.

Po zebraniu podstawowych faktów, co się zdarzyło i ilu zginęło, mój umysł pędzi znaną drogą, robiąc osobistą inwentaryzację. Dopóki rodziny zmarłych nie zostaną poinformowane, wiemy ilu, ale nie wiemy KTO. Kogo znamy, kto mógł być w miejscu ataku? Gdzie są członkowie MOJEJ rodziny, moi przyjaciele?

Kiedy z zakamarków umysłu wyciągam kogoś, kto mógł tam być – serce wali, podnosisz telefon i dzwonisz. Gdzie jesteś? Czy jesteś w porządku?

W przeszłości, kiedy były zamachy samobójcze i autobusy eksplodowały na ulicach, kiedy ludzkie bomby wysadzały się w powietrze w restauracjach, mordując całe rodziny, było tak wielu ludzi, którzy dzwonili, próbowali znaleźć swoich bliskich, że linie telefoniczne były przeciążone i trudno było połączyć się z tymi, których tak rozpaczliwie szukałaś. Nie jestem pewna, czy infrastruktura komunikacji jest teraz lepsza (mam nadzieję, że jest). Kiedy mniejsza liczba ludzi próbuje użyć telefonów równocześnie, jest to mniejszy problem.

Najgorszą możliwością na tym odcinku drogi terroru jest, kiedy wiesz, że twój bliski miał być w miejscu, gdzie zdarzył się zamach, dzwonisz, a on nie odpowiada. Szczególnie jeśli jest to osoba, która zawsze odpowiada na telefon.

Nie byłam w sytuacji, kiedy zaczynasz dzwonić do szpitali w próbie znalezienia bliskich ludzi, modląc się, by znaleźć ich tylko rannych. Mając nadzieję, że kiedy telefon dzwoni, to jest to twoje dziecko, mąż, siostra i mówią ci, że są w porządku – a nie ktoś inny, z inną wiadomością. 

Nie byłam w tej sytuacji – moi przyjaciele byli.
Nie miałam przerażającego stukania do drzwi – moi przyjaciele mieli.

Za każdym razem, kiedy jest zamach terrorystyczny, nie tylko zabici, zranieni i ich rodziny zostają uszkodzeni. Nie tylko dzieci, które muszą dorastać bez rodziców, rodzice, którzy muszą żyć nadal, kiedy ich dzieci zostały im gwałtownie odebrane. Każdy, kto przeżył coś podobnego, zostaje gwałtownie rzucony z powrotem w przepaść własnego doświadczenia.

Pamiętają, kiedy usłyszeli to przerażające stukanie do drzwi.
Kiedy pędzili od jednego szpitala do drugiego w poszukiwaniu swojego dziecka.
Kiedy powiedziano im, że kula przestrzeliła głowę ich syna i że JEŚLI przeżyje, nigdy nie będzie już taki sam.

Kiedy zostali ugodzeni nożem. Kiedy widzieli kogoś innego ugodzonego nożem przed ich oczyma.  
Kiedy zobaczyli strzępy ciał ludzkich rozrzucone na chodniku, strzępy ludzi, którzy chwilę wcześniej stali obok nich.

Kiedy widzieli na ekranie, jak mordowano ich brata – ZANIM zostali powiadomieni o jego śmierci.  

Oni pamiętają.

I dla niektórych jest to ponowne przeżycie zamachu na nich – emocje, dźwięki i zapachy wracają i zatapiają ich od nowa.

A potem idziemy do pracy. Przygotowujemy kolację i otulamy dzieci na dobranoc.

Do następnego razu.

Izrael nieustannie plasuje się w rankingach wśród najszczęśliwszych narodów na ziemi. Niewielu zauważa brzemię, jakie dźwigamy – ból i żałobę, która żyje wśród nas obok radości i osiągnięć. Nie bawimy się w ofiary, chociaż gdybyśmy to robili, moglibyśmy wygrać. Ale kto chce grać w grę, w którą grają tylko nieudacznicy? Nie jesteśmy ofiarami. Jesteśmy  twardymi ocalałymi. I jesteśmy uparci. Nie poddamy się. Odniesiemy sukces wbrew wszystkiemu – i będziemy szczęśliwi i DOBRZY, mimo że świat jest okrutny i bez serca.

TO jest nasze zwycięstwo.


Forest Rain – izaelska blogerka.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com