Stanisław Ossowski “wypaczał” młode umysły. Pisał, że naukowiec nie może być posłuszny ani ministrowi, ani Bogu

Stanisław Ossowski (Repr. Robert Kowalewski / Agencja Wyborcza.pl)


Stanisław Ossowski “wypaczał” młode umysły. Pisał, że naukowiec nie może być posłuszny ani ministrowi, ani Bogu

Grzegorz Motyka


Stanisław Ossowski zastanawia się, gdzie przebiega granica między poszukiwaniem sprawiedliwości za doznane krzywdy a zwykłą zemstą.

.
Lubię ten cytat ze Stanisława Ossowskiego: „Pracownik naukowy to taki człowiek, do którego zawodowych obowiązków należy brak posłuszeństwa w myśleniu. Na tym polega jego służba społeczna”. Lektura wydanego przez wydawnictwo Scholar i Wydział Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego drugiego tomu dzienników tego wybitnego socjologa potwierdza, że słowa te wynikały z jego najgłębszych przekonań.

Skrupulatnie opracowany przez Różę Sułek tom obejmuje lata 1939-49. Okres okupacji Ossowski przeżył we Lwowie i w Warszawie. Po wojnie od razu zaangażował się w odbudowę polskiego życia naukowego, najpierw w Łodzi, a od 1948 r. znów w stolicy. W ramach prowadzonych badań sporo podróżował, m.in. po Opolszczyźnie i Śląsku Cieszyńskim. Z dziecinnym zaciekawieniem obserwował otoczenie, wychwytując paradoksy i niekonsekwencje oraz niepokojące go oznaki przyzwolenia na przemoc. W Ustroniu gospodyni, u której mieszkał, ktoś zarzucił: „Pani jest ewangeliczka, to pani jest Niemka”. Ossowski, chyba z uśmiechem, notuje odpowiedź rezolutnej kobiety: „W takim razie Hitler i Goebbels byli Polakami, bo byli katolikami”.

Po wysłuchaniu wykładu na temat właśnie sądzonych Amona Goetha i Rudolfa Hoessa, komendantów obozów koncentracyjnych w Płaszowie i Auschwitz, dochodzi do wniosku, że pierwszego można co prawda osądzić za okrucieństwo, ale drugiego tylko za sumienne wykonywanie poleceń przełożonych. Dlatego decyzję Trybunału w Norymberdze, że „zbrodnią jest wykonywanie zbrodniczych rozkazów”, uznaje za mającą znaczenie historyczne.

Granica między sprawiedliwością a zwykłą zemstą?

22 lipca 1946 r. zapisuje, że papież Pius XII „wysłał depeszę z prośbą o ułaskawienie Greisera”, gauleitera Kraju Warty, odpowiedzialnego za eksterminację Żydów i Polaków od Poznania aż po Łódź. Ze zdumieniem konstatuje, iż papież „nie wstawiał się w swoim czasie za ofiarami Greisera” ani też „za tysiącami drobniejszych zbrodniarzy wojennych wieszanych w różnych krajach”. I pyta: „Czy były jakieś specjalne powody wyróżnienia Greisera”, oprócz tego, że „był jednym z wielkich tego świata?!”. Aż chce się dodać: cóż przy takich kłopotach z Piusem XII znaczą nasze zżymania na naiwność papieża Franciszka wobec Putina?

Ossowski zastanawia się, gdzie przebiega granica między poszukiwaniem sprawiedliwości za doznane krzywdy a zwykłą zemstą. Przytacza w tym kontekście opinię jednego z prorządowych publicystów, iż „gestapowiec chce świata bez Żydów, my chcemy świata bez gestapowców”, ale zdaje sobie sprawę z niedoskonałości tej argumentacji, którą można instrumentalnie wykorzystać dla usprawiedliwiania kolejnych aktów przemocy. Wszak wtedy do więzień pod fałszywym zarzutem współpracy z Niemcami trafiali polscy patrioci. A i dzisiaj to rozprawą z nazizmem tłumaczy Rosja agresję wobec ukraińskiego państwa.

Stanisław Ossowski „wypaczał” młode umysły

Nie satysfakcjonuje go opinia etyka Tadeusza Kotarbińskiego, by ogłosić powszechną amnestię wobec zbrodniarzy. Ale przestrzega też przed organizowanymi przez władze publicznymi egzekucjami, choćby wspomnianego Greisera. Bo należy się lękać, „czy takie widowiska nie zapłodnią u kogoś skłonności, które dojdą do głosu później w jakichś Kielcach”. Te ostatnie słowa pisze w artykule opublikowanym pod wpływem kieleckiego pogromu w tygodniku „Kuźnica”. Poucza w nim, iż współczucie nie jest jedyną reakcją na nieszczęście innych. Kiedyś na Fidżi zabijano ocalałych z tonących okrętów, a po wojnie w Polsce zabito kilkuset Żydów „tylko za to, że jak owe rozbitki […] uratowali się z powszechnej zagłady”. Upomina się, by Polski Instytut Socjologiczny zbadał „tło społeczne pogromu kieleckiego” i podatność tłumu na fantastyczne plotki. Jednocześnie jednak zwraca uwagę na odpowiedzialność za pogrom tych, którzy dążą do tego, aby pojęcia „Polak” i „obywatel Polski” stały się „bezspornymi synonimami”. A w tym kierunku, przypomnijmy, zmierzała polityka powojennych władz.

W tym kontekście nie dziwi, że w okresie stalinowskim Ossowskiego odsunięto od zająć dydaktycznych. Władze nie chciały, by „wypaczał” młode umysły. Gdy w 1956 r. mógł znowu zabrać publicznie głos, opublikował wspomnianą na początku pochwałę nieposłuszeństwa w myśleniu. Naukowiec nie może być posłuszny, pisał w niej, „ani synodowi, ani komitetowi, ani ministrowi, ani cesarzowi, ani Panu Bogu”. Ani prezesowi, należałoby dziś dodać.


Stanisław Ossowski
Dzienniki. Tom 2: 19391949
Oprac. Róża Sułek
Wyd. Scholar i Wydz. Socjologii UW

Stanisław Ossowski, 'Dzienniki. Tom 2: 1939-1949', oprac. Róża Sułek
Stanisław Ossowski, ‘Dzienniki. Tom 2: 1939-1949’, oprac. Róża Sułek  Wyd. Scholar i Wydz. Socjologii UW

Grzegorz Motyka

Historyk, politolog, pracownik Instytutu Studiów Politycznych PAN. Specjalizuje się w dziejach stosunków polsko-ukraińskich.

Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com