Irańczyk o Iranie: Zmiana reżimu? Uwierzyliśmy, że może się to stać

Protest w Rzymie przeciwko śmierci Mahsy Amini, kobiety, która zginęła w areszcie policyjnym w Iranie, 29 października 2022 r. (Fot. Gregorio Borgia / AP Photo)


Irańczyk o Iranie: Zmiana reżimu? Uwierzyliśmy, że może się to stać

Marta Urzędowska


Zaprzeczanie to sztuka, którą irański reżim dopracował do perfekcji. Ktoś ginie – zaprzeczają, ktoś zostaje skatowany – zaprzeczają, ktoś znika bez echa – zaprzeczają. Właśnie dlatego jesteśmy tacy wściekli – opowiada “Wyborczej” młody mieszkaniec Iranu.


Marta Urzędowska: Rozmawialiśmy miesiąc temu. Co od tej pory zmieniło się w Iranie?

Młody Irańczyk (nazwisko do wiadomości redakcji „Wyborczej”): Z jednej strony sytuacja z zewnątrz może wydawać się podobna – Irańczycy nadal protestują. Z drugiej – zmieniła się radykalnie. W tym sensie, że wcześniej demonstrowali głównie mieszkańcy dużych miast, teraz dzieje się to w setkach miast i miasteczek. Protesty i strajki rozlały się dosłownie na cały kraj.

I – choć może nie widać tego z zewnątrz – Irańczycy przestali się bać. Tak jakby naprawdę wyobrazili sobie zmianę, odejście tego reżimu. A kiedy człowiek raz sobie to wyobrazi, nie ma już odwrotu. Po prostu w którymś momencie uwierzyliśmy, że to naprawdę może się stać.

Prezydent Ebrahim Raisi. Iran, Teheran, 4 listopada 2022 r.Prezydent Ebrahim Raisi. Iran, Teheran, 4 listopada 2022 r.  Fot. Vahid Salemi / AP Photo

Twój przyjaciel został w ostatnich dniach aresztowany. Wiadomo, co się z nim dzieje?

– Nie. Właśnie tak to działa – człowiek po prostu znika. Wiadomo, że go zatrzymali, po czym zapada cisza. Od rana próbujemy działać, ale nawet nie jesteśmy w stanie się czegoś dowiedzieć. Wiemy natomiast, że w Iranie taka cisza nigdy nie zwiastuje niczego dobrego.

Co się dzieje z ludźmi, którzy trafiają za kratki?

– Zależy, kto ich zatrzyma, zależy, kto stawia zarzuty. Jeśli człowiek wpadnie w ręce basidżich – bojówek na usługach reżimu – to po nim, już nie wyjdzie. Jeśli sprawę rozpatruje regularny sąd – jest szansa, że wyjdzie. Ale i tak prędzej czy później będzie musiał wrócić i stanąć przed sądem. Bo w Iranie, jak kogoś już raz spiszą, że był na protestach, to koniec – ma swoją teczkę na zawsze. I to do niego wróci.

Nie wiemy na razie, jakie kary czekają tych, którzy zostali zatrzymani, szczególnie że ich procesy dopiero się zaczynają. Jest pewne, że niektórych czekają egzekucje. Innych więzienie – pewnie, jak zwykle w takich przypadkach, od pięciu do piętnastu lat. A jeśli chodzi o studentów i pracowników uczelni, zostaną co najmniej wyrzuceni z uczelni i pracy, tu nie trzeba czekać na żaden wyrok, to się dzieje już w tej chwili.

W jakich warunkach są przetrzymywani?

– Wiemy, że w więzieniach sytuacja jest fatalna. Demonstranci są przetrzymywani wraz z przestępcami, szerzy się przemoc. Ostatnio głośna była historia pożaru i zamieszek w jednym z naszych najgorszych więzień – Evin w Teheranie. Do tej pory nie znamy szczegółów, wiemy tylko, że więźniowie zostali zaatakowani, że ktoś zginął, ale niczego nie można się dowiedzieć.

Wiesz, jaka jest ulubiona broń tego reżimu? Zaprzeczanie. To sztuka, którą dopracowali do perfekcji. Ktoś ginie – zaprzeczają, ktoś zostaje skatowany – zaprzeczają, ktoś znika bez echa – zaprzeczają, dzieją się straszne rzeczy w więzieniu – zaprzeczają. I właśnie to tak rozwścieczyło Irańczyków – po prostu mamy dość bycia nabijanymi w butelkę.

Jak wygląda dziś sytuacja na uczelniach? Protesty nadal trwają?

– Codziennie. Do mediów, do sieci przedostają się tylko obrazki z największych uczelni, głównie w Teheranie i innych dużych miastach, ale to samo dzieje się wszędzie, w całym kraju.

Codziennie oglądamy nagrania studentów, profesorów strajkujących, występujących przeciwko basidżim. Oni naprawdę się nie boją, są niesamowici, nieustraszeni.

Nie wiem, czy wszędzie jest takie prawo, ale w Iranie policja, służby bezpieczeństwa nie mogą wejść na teren uczelni bez zgody rektora. Tymczasem teraz codziennie bezpieka atakuje studentów i naukowców na kampusach – to znaczy, że władze uczelni pozwalają służbom wejść, strzelać do ludzi, bić, aresztować, wywozić. Wstydziłyby się.

W ostatnich dniach do sieci trafiło nagranie, na którym policjanci katują jednego z demonstrantów, po czym strzelają do leżącego. To dla was szok?

– To dla nas standard. Tylko uściślijmy – ludzie, których widzimy na nagraniach, ci, którzy pałkami biją protestujących, strzelają, ścigają ludzi na motorach, porywają i pakują do samochodów, to rzadko jest policja. Przecież praktycznie nie ma tam ludzi w mundurach.

Wiesz, jak wygląda irański policjant? Nie mógłby nawet pobiec za uciekającym demonstrantem, bo brzuch by mu nie pozwolił. Ci wysocy, napakowani goście w cywilnych ubraniach to nie są policjanci, to bojówki na usługach reżimu. Zwróć uwagę, ilu z nich ma tatuaże – gdyby służyli oficjalnie w policji, w ogóle nie mogliby ich mieć, tatuaże w islamskiej republice są haram, zakazane. A oni wszyscy są wytatuowani.

A teraz pojawiły się informacje, że Teheran – tak jak Moskwa – zaczyna ściągać i opłacać najemników z zagranicy, żeby pomogli tłumić protesty. Co zresztą pokazuje, że sam już sobie nie radzi.

Dzieci w szkołach też nadal protestują?

– Cały czas pojawiają się informacje o demonstracjach, o tym, że dzieciaki przepędzają oficjeli, skandują antyreżimowe hasła. Wtedy do szkół wchodzi bezpieka i znowu – wpuszczają ją dyrektorzy. Możecie to sobie w ogóle wyobrazić? Wezwać takich bandytów, żeby pobili dzieci?

A potem słyszymy o skatowanych dziewczynkach umierających w szpitalu. I o dzieciakach przetrzymywanych w psychiatrykach – to wszystko naprawdę dzieje się każdego dnia. Myślę, że – chociaż protesty, rewolucje zdarzają się na całym świecie – nigdzie nie wygląda to tak jak obecnie w Iranie.

Czy to właśnie informacje o tym, że z rąk bezpieki giną demonstrujące kobiety czy dziewczynki, sprawiają, że protesty nie słabną?

– To jeden z najważniejszych powodów gniewu. Bo żeby zrozumieć, co się dzisiaj dzieje, trzeba znać Iran, rozumieć Irańczyków. Wiesz, co dla nas jest najważniejsze? Rodzina, dzieci. A teraz ludzie codziennie słyszą o zabitej piętnasto-, szesnastolatce. Nawet ci, którzy wcześniej nigdy nie protestowali, po prostu nie wytrzymują. To już nie jest czas, żeby milczeć.

Czasem się zastanawiam, kto doradza tym reżimowym idiotom. W każdym razie to na pewno nie są ludzie, którzy rozumieją Iran i Irańczyków. To wygląda raczej tak, jakby ktoś im podszeptywał, jak popełnić najgorsze błędy, robić największe głupoty. Kiedy tylko pojawia się szansa, że protesty zaczną zamierać, ginie kolejna dziewczyna, kolejne dziecko i wszystko zaczyna się od nowa.

Powiedzieć, że dolewają oliwy do ognia, to nie powiedzieć nic.

Rodziny tych dzieci nie mają szans na sprawiedliwość?

– Żadnej. Powtórzę to, co mówiłem wcześniej – te władze wyspecjalizowały się w zaprzeczaniu. A nie można przyznać się do czegoś, co się nie wydarzyło, tym bardziej nie można za to nikogo ukarać ani nikomu zadośćuczynić. Pozostaje mieć nadzieję na inną formę sprawiedliwości – na upadek reżimu.

Kiedy rozmawialiśmy ostatnio, mówiłeś, że to już nie są tylko protesty, to rewolucja. Nadal tak uważasz?

– To na pewno jest rewolucja i świat powoli zaczyna to rozumieć. Jako pierwszy tego słowa w kontekście obecnych protestów użył chyba premier Kanady Justin Trudeau, podobne stwierdzenia pojawiają się w USA, a ostatnio – także w niemieckiej administracji, która zresztą zdaje sobie sprawę, że nie ma mowy o uspokojeniu sytuacji, i właśnie kazała Niemcom uciekać z Iranu.

Zainteresowanie świata jednak i tak jest za małe – biorąc pod uwagę wagę tego, co się dzieje. Wiem, że sytuacja geopolityczna jest trudna, że trwa wojna w Ukrainie, ale przecież Zachodowi powinno zależeć na Iranie bez religijnego reżimu. Bo to oznaczałoby koniec ważnego sojusznika Rosji, koniec kryzysu energetycznego. Nie rozumiem, dlaczego nie dostajemy większego wsparcia Zachodu w walce o zmianę systemu.

Wierzysz, że naprawdę może się zmienić?

– Wierzę. Nie chodzi tylko o protesty, naprawdę zmiana wisi w powietrzu. Reza Pahlawi, syn ostatniego szacha, wezwał już opozycję do zjednoczenia, do obalenia reżimu. Zaczynają się rozmowy irańskich polityków w kraju i za granicą o transformacji, o utworzeniu rządu tymczasowego.

Więc z jednej strony mamy rozwścieczonych ludzi, którzy nie opuszczą już tych ulic, z drugiej – polityków opozycji, którzy poważnie zaczynają myśleć o nowych rządach. Co mają wspólnego? Wszyscy uwierzyli, że w Iranie zmiana jest możliwa.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com