Reunion 68

Archive | 2020/05/10

“Moczarski ani jeden dzień nie siedział ze Stroopem”.

“Moczarski ani jeden dzień nie siedział ze Stroopem”. Kto i dlaczego oskarżał autora “Rozmów z katem” o kłamstwo?

Anna Machcewicz


Wnikliwy raport ze spotkania ze zbrodniarzem czy… sprawozdanie z wywiadu, który się nie odbył? W słynnej książce „Rozmowy z katem” tym, co w szczególny sposób łączy byłego akowca i generała gestapo, jest wspólna cela. Jednak zdaniem niektórych mamy tu do czynienia wyłącznie z fikcją literacką. Czy to możliwe?

Foto: Wojciech Kondracki / PAP / Kazimierz Moczarski (drugi z prawej) zapoznaje się z aktami w czasie swojego procesu rehabilitacyjnego w 1956 r

  • Publicyści piszą z oburzeniem, że takiego działacza AK posadzili w jednej celi ze zbrodniarzem wojennym. Tymczasem Moczarski, jako dziennikarz, sam zgłosił chęć siedzenia ze Stroopem, żeby napisać książkę – twierdził kierownik Departamentu Śledczego MBP kierował Adam Humer
  • Reżyser Krzysztof Lang usłyszał, że Moczarski całą historię ze Stroopem wymyślił, w rzeczywistości nawet nie mogli się spotkać w jednej celi
  • Wersje dawnych ubeków są wzajemnie sprzeczne. Wspólna jest chęć, by rzucić oszczerstwo. Wrogość wobec Moczarskiego musiała być szczególna, bo okazał się więźniem wyjątkowo niepokornym

W czasie dwu i półletniego śledztwa Kazimierz Moczarski z pewnością wielokrotnie zmieniał cele. Opis jednej z takich „przerzutek” otwiera „Rozmowy z katem”:

2 marca 1949 r. Odział XI Mokotowa, warszawskiego więzienia. Właśnie przeniesiono mnie do innej celi, gdzie siedziało dwóch mężczyzn. Ledwo drzwi przyryglowano, zaczęliśmy się “obwąchiwać”, jak to więźniowie. Ci dwaj mieli chwilowo przewagę w układzie stosunków wewnątrzcelowych, bo byłem do nich dokwaterowany.

Nowi towarzysze Moczarskiego okazali się być Niemcami – oskarżonymi o zbrodnie wojenne. Gustaw Schilke, przedwojenny policjant z Hanoweru, w czasie wojny wstąpił do SS i miał stopień porucznika. Nazwisko drugiego więźnia budziło grozę. Generał SS Jürgen Stroop od 19 kwietnia do 16 maja 1943 r. przebywał w Warszawie, aby nadzorować pacyfikację powstania w getcie i deportację pozostałych przy życiu Żydów do obozu masowej zagłady w Treblince. Odpowiadał za okrucieństwo swoich podwładnych i za śmierć tysięcy żydowskich powstańców oraz mieszkańców getta.

Generał Jürgen Stroop był odpowiedzialny za likwidację getta warszawskiego i krwawe stłumienie powstania w getci / Foto: fot. domena publiczna

    • „Szedłem w ślad za życiem hitlerowca”

W podziemiu rozważano na niego zamach, a Moczarski uczestniczył w tych planach, zbierał informacje na temat rozkładu dnia, nawyków i przyzwyczajeń Stroopa, mogących ułatwić przeprowadzenie akcji. Do zamachu nie doszło. Stroop opuścił Warszawę. W 1945 r. został schwytany przez Amerykanów. Dwa lata później amerykański trybunał wojenny w Dachau skazał go na karę śmierci za inną zbrodnię – za wydanie rozkazu zamordowania wziętych do niewoli alianckich spadochroniarzy.

Wyroku na Stroopie nie wykonano, gdyż został przekazany Polsce. W celi na Mokotowie czekał na proces za zbrodnie popełnione na ludności polskiej i żydowskiej. Niemcy wzywani są na przesłuchania z rzadka, Stroop, w przeciwieństwie do Moczarskiego, korzysta z wyjątkowych jak na więźnia śledczego praw – otrzymuje od najbliższych listy i paczki, wychodzi na spacery.

Nazistowski zbrodniarz i oficer niepodległościowego podziemia przebywają razem w ciasnej celi przez 255 dni, od 2 marca do 11 listopada 1949 r., rozmowy są nieuchronną koniecznością, ucieczką od więziennej rzeczywistości. Obydwaj znajdują się w sytuacji ekstremalnej, niewyobrażalnie blisko i wystarczająco długo, by poznać się do głębi i opowiedzieć sobie całe życie. Ale to Moczarski jest dociekliwy: „jeżeli już jestem ze zbrodniarzami wojennymi, to niech ich poznam, niech próbuję rozłożyć na włókna ich życiorysy i osobowość” – napisał po latach w „Rozmowach z katem”.

W więzieniu mokotowskim przetrzymywano zarówno więźniów politycznych, jak i zbrodniarzy wojennych

Słuchałem opowiadań o miastach i wsi niemieckiej, o górach, dolinach, lasach, o życiu nie tylko miast, ale i rodzin, i poszczególnych jednostek. Przeżywałem zapach sieni i kuchni, pokojów jadalnych i salonów, knajp i ogrodów, bitew i tęsknot za Heimatem. Szedłem – były żołnierz Armii Krajowej – ślad w ślad za życiem hitlerowca Stroopa, razem z nim, koło niego i jednocześnie przeciw niemu.

Po opuszczeniu wspólnej celi czekały Moczarskiego kolejne lata więziennej egzystencji. W pewnym momencie umieszczono go na długie miesiące w izolatce. W tej samotności rodziła się niemal zwierzęca wrażliwość na dźwięki, zapachy, a myśli wypełniała przepastna pamięć, z której wydobywały się słowa i gesty Stroopa. Los pozwolił Moczarskiemu ocalić życie z rąk oprawców, a on znalazł w sobie dość siły i talentu, by opowiedzieć o tym niezwykłym spotkaniu. I wtedy jego prześladowcy spróbowali rzucić oszczerstwo.

Sam chciał czy w ogóle nie siedział?

Departamentem Śledczym MBP kierował Adam Humer. W niepodległej Polsce, w 1995 r. został osądzony za zbrodnie z czasów stalinowskich. W trakcie procesu do niczego się nie przyznawał, choć przez cały czas patrzył w oczy swym ofiarom – Marii Hattowskiej, Barbarze Sikorskiej, Stanisławowi Skalskiemu. Siedząc w więzieniu, zgodził się na rozmowę z dziennikarzem Piotrem Lipińskim (opisaną następnie w książce Humer i inni). Humer powiedział wtedy:

Publicyści piszą z oburzeniem, że takiego działacza AK posadzili w jednej celi ze zbrodniarzem wojennym. Tymczasem Moczarski, jako dziennikarz, sam zgłosił chęć siedzenia ze Stroopem, żeby napisać książkę. Siedział w celi, czasami czytał w kancelarii akta Stroopa. Szło mu się jak najbardziej na rękę. Całe jego rozmowy były pisane pod okiem naszych ludzi.

Lipiński pyta o świadków. Humer odpowiada: „Są, ale nie chcę mówić kto”.

Reżyser Krzysztof Lang na początku lat dziewięćdziesiątych nakręcił film o procesach generała Tatara, Utnika i Nowickiego. Wtedy rozmawiał z byłym dyrektorem X Departamentu Anatolem Fejginem. Usłyszał, choć wcale o to nie pytał, że Moczarski całą historię ze Stroopem wymyślił, w rzeczywistości nawet nie mogli się spotkać w jednej celi.

Generał Jürgen Stroop

Jeszcze inną wersję poznała Małgorzata Szejnert, gdy prowadziła dziennikarskie śledztwo dotyczące tajnych miejsc pochówku więźniów stalinowskich. Dotarła wtedy do Alojzego Grabickiego, od 1947 r. do roku 1954 naczelnika więzienia na Rakowieckiej. W książce „Śród żywych duchów”, niezwykłym zapisie niemal dwuletnich poszukiwań świadków zdarzeń, przytacza swą z nim rozmowę:

Drugie spotkanie z Alojzym Grabickim. Nadal monolog. (…) Fejgin i Różański mieli swój budynek na Mokotowie (po pierwszych większych ekstradycjach Niemców), do Grabickiego zaczął przychodzić urzędnik z nasłuchem. To, co w tym nasłuchu dotyczyło więzienia, naczelnik miał przekazywać do MBP ze swoim meldunkiem. Ale jeśli dotyczyło to budynku Fejgina i Różańskiego – to nie. Tego już nie miał meldować.

O Mokotowie nawygadywano i nawypisywano tyle kłamstw, że aż wstyd mówić. Na przykład Kazimierz Moczarski ani jeden dzień nie siedział ze Stroopem. Stroop cały czas przebywał sam, aż do wykonania wyroku. Moczarski wcale z nim nie rozmawiał, całą książkę napisał z akt. Moczarski to perfidny człowiek. Miał w więzieniu wszystko, jak biskup Kaczmarek. Cytryny, banany, pomarańcze. Dostawał to wszystko, bo sprzedawał ludzi.

Oszczerstwo za wszelką cenę

Trzeba więc zajrzeć do wielotomowych akt z procesu Stroopa. Są tam setki stron zeznań świadków, dokumenty przekazane przez Amerykanów i znany raport Stroopa dla Himmlera z walk przeciw powstańcom w getcie. Są też protokoły przesłuchań w śledztwie, oba dotyczą akcji w warszawskim getcie z kwietnia 1943 r. Żadne z tych materiałów nie mogły być kanwą Rozmów z katem.

Wersje dawnych ubeków są wzajemnie sprzeczne. Wspólna jest chęć, by rzucić oszczerstwo. Niezupełnie zgadzają się też fakty. Fejgin trafił do MBP dopiero w połowie października 1949 r. Wbrew twierdzeniom Fejgina, osadzanie uwięzionych Polaków z nazistami należało do stałego zestawu wyrafinowanych kar.

Tekst stanowi fragment książki Anny Machcewicz pt. „Kazimierz Moczarski. Biografia”, która ukazała się nakładem wydawnictwa Znak Horyzont.

W jednej celi z gestapowcem Erichem Engelsem znalazł się na kilka miesięcy Władysław Bartoszewski, razem z Ottonem Geiblem, szefem Policji Bezpieczeństwa i SS w dystrykcie warszawskim przebywał też Bogdan Deczkowski, żołnierz Kedywu. Oszczerstw nie sposób zweryfikować, ale mogą służyć do analizy mentalności ludzi zdecydowanych zniszczyć dobre imię swych ofiar.

Wrogość wobec Moczarskiego musiała być szczególna, bo okazał się więźniem wyjątkowo niepokornym. Walczył z władzą, która trzymała go w swoich rękach, i ostatecznie walkę tę wygrał. Fejgin trafił do więzienia niemal dokładnie wtedy, gdy uwolniono Moczarskiego. Za znęcanie się nad więźniami został skazany na dwanaście lat. Adama Humera tylko zwolniono z MBP w 1954 r. Nigdy nie mógł się z tym pogodzić.


Anna Machcewicz – doktor nauk społecznych, historyczka i dziennikarka. Związana z Muzeum Historii Polski i Europejskim Centrum Solidarności. Specjalizuje się w najnowszej historii Polski. Autorka książek takich jak “Bunt. Strajki w Trójmieście 1980” oraz “Kazimierz Moczarski. Biografia”.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Remembering a Member of ‘Jewish Royalty’

Remembering a Member of ‘Jewish Royalty’

Ira Stoll


Morris Abram (left), chairman of National Conference on Soviet Jewry, with Ed Koch, former Mayor of New York City, and Natan Sharansky, former Prisoner of Conscience. Photo: Center for Jewish History via Flickr.

In need of a break from the grim coronavirus news? Here’s what I did, and I recommend it: Get a copy of, and read, Touched With Fire: Morris B. Abram and the Battle Against Racial and Religious Discrimination by David E. Lowe.

Morris Abram, who died in 2000 at age 81, is a great American story. From a childhood in the small town of Fitzgerald, Georgia, Abram rose to argue, with Robert Kennedy, before the US Supreme Court the 1963 civil rights and voting rights case of Gray v. Sanders, in which the court endorsed the standard of “one person, one vote.”

His life is also a great Jewish story. He had no bar mitzvah, and his first marriage was solemnized by both a Reform rabbi and a second ceremony by a Methodist pastor. His daughter Ruth Abram is quoted in the book responding to a question about what role Judaism played in their family life: “Hardly any.”

Yet after a summer stint on the staff of the chief prosecutor at the Nuremburg trials of Nazi war criminals, Abram’s trajectory eventually changed. He wound up as president of Brandeis University, president of the American Jewish Committee, chairman of the National Conference on Soviet Jewry, and chairman of the Conference of Presidents of Major American Jewish Organizations — “Jewish royalty,” as the Conference of Presidents’ Malcolm Hoenlein tells the biographer.

As Max Gitter, who was one of Abram’s partners at Paul, Weiss, puts it, “There’s a phrase in Yiddish; it’s actually in English as well. It’s a term of art; the term is ‘a good Jew.’ And a good Jew doesn’t mean an observant Jew. It’s a person who is an advocate for Jews. And a good person. And a good person for Jews and for everybody else. If I had to write a book about Morris Abram I would describe him simply as a good Jew.”

Steven Bayme, a longtime American Jewish Committee staffer, says that Abram “became increasingly conscious of the degree of hostility Jews faced, increasingly proud of what Jews had done as a people, and increasingly convinced that the Jews cannot relax their guard, but the key to Jewish survival lies with strong Jewish identity, Jewish education, Jewish culture.”

Abram’s Jewish identity informed his legal practice. Gitter recalls:

Morris would tell the story of when he argued some important case early in his career. In the course of the argument, he used “dayenu,” Hebrew for, “it would have been enough,” to say, a fortiori, my client is innocent. He kept repeating “dayenu” [i.e., even this would have been enough to acquit]. He ran into the chief judge at some function after the argument and the judge said to him in a very deep southern accent, “DA-EINU!” So, he obviously made an impression on that judge.

Lowe, admirably thorough and sensitive, even turns up a 1951 Georgia Bar Journal article in which Abram summons biblical arguments against the county unit system that was eventually outlawed in Gray v. Sanders.

After a stint serving President George H.W. Bush as American ambassador to the UN’s European headquarters in Geneva, Abram stuck around in Geneva and built an organization there, UN Watch, that was a watchdog against, among other things, anti-Israel bias.

Does Abram merit a full-length biography? Throughout it, there are tantalizing glimpses of what might have been — a possible run for the Senate from New York, a nomination to the Supreme Court if Senator Henry “Scoop” Jackson had won the presidency in 1976. Abram, New York campaign chairman for Jackson, is one of many prominent Scoop Jackson Jewish Democrats who eventually wound up in the Reagan-Bush camp.

Even though Abram never was elected to the Senate or named a Supreme Court Justice, his story is an inspiring one, well worth telling and reading. Dayenu — it’s enough that he rose from a humble background, won a signal Supreme Court victory, helped to free Soviet Jewry, and is remembered as both a good American and a “good Jew.”

Ira Stoll was managing editor of The Forward and North American editor of The Jerusalem Post. His media critique, a regular Algemeiner feature, can be found here.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Cormorants & Pelicans big numbers – Mishmar Hasharon Reservoir – Birds of Israel – קורמורנים ושקנאים

Cormorants & Pelicans big numbers – Mishmar Hasharon Reservoir – Birds of Israel – קורמורנים ושקנאים


Roni Way


 


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com