Archives

RABIN JONATHAN SACKS – Wolność wymaga cierpliwości

Amerykańscy żołnierze w Afganistanie Fot. Wikipedia


Wolność wymaga cierpliwości

RABIN JONATHAN SACKS


SZLACH – 17 CZERWCA 2017/23 SIWAN 5777

Czyim pomysłem było posłanie szpiegów?

Według parszy na ten tydzień – był to pomysł Boga.

„I oświadczył Wiekuisty Mojżeszowi, i rzekł: Wyszlij sobie mężów, aby wypatrzyli ziemię Kanaan, którą oddaję synom Israela, – po jednym mężu z każdego pokolenia ojców ich poszlecie; wszystkich z dostojniejszych między nimi. I wysłał ich Mojżesz z puszczy Paran […]” (Be-midbar 13:1-3).

Według słów Mojżesza, zapisanych w księdze Dwarim, zdecydowali o tym ludzie:

„Tedyście przystąpili do mnie wszyscy, a rzekli: »Wyszlijmy ludzi przed sobą, aby zbadali nam tę ziemię, i zdali nam sprawę o drodze, po której wnijść mamy, i o miastach, do których wejdziemy!«. I okazało się to dobrem w oczach moich; i wziąłem z was dwunastu mężów, po mężu jednym z każdego pokolenia” (Dwarim 1:22-23).

Raszi godzi te dwie sprzeczności. Twierdzi, że Mojżesz zapytał Boga, co robić, po tym, gdy ludzie przyszli do niego z propozycją wysłania szpiegów. Bóg na to zezwolił – nie nakazał tego, a jedynie nie zakazał. „Gdy człowiek obiera kierunek, tam będzie wiedziony” (Makot 10b), jak mówili rabini. Co to oznacza? Bóg nie powstrzymuje ludzi przed dążeniem do obranego celu wybraną ścieżką, nawet kiedy wie, że droga ta prowadzi do tragedii. Oto natura wolności, którą obdarzył nas Bóg – wolność popełniania błędów.

Majmonides („Przewodnik błądzących III”, rozdział 32) przedstawia interpretację, która pozwala spojrzeć inaczej na tę sprawę. Zaczyna od zwrócenia uwagi na wers 17 z rozdziału 113, z którym rozpoczyna się exodus. Bóg nie prowadzi uwolnionego w końcu przez faraona ludu przez ziemię Filistynów, mimo że ta droga byłaby krótsza. Wiedzie go okrężną drogą przez pustynię do Morza Sitowego. Mówi: „[…] »By nie pożałował lud, gdy zobaczy wojnę, a nie powrócił do Micraim«” (Be-midbar 13:17).

Majmonides komentuje: „I tak poprowadził Bóg lud okrężną drogą, z dala od prostego szlaku, który wcześniej miał w planach, bo obawiał się, że doświadczyć może lud ten trudów, zbyt wielkich i ponad swoje siły. Poprowadził ich więc Bóg inną drogą, aby dokonać tego, co sobie wcześniej zamierzył”. Następnie dodaje: „Jest rzeczą oczywistą, że podróż przez pustkowie, pozbawiona komfortu, jakim jest, na przykład, kąpiel, buduje odwagę. Komfort prowadzi do bojaźliwości i tchórzostwa. Poza tym czas wędrówki dał możliwość wzrastania nowego pokolenia z dala od warunków niewoli i poniżenia”. Według Majmonidesa nie było zatem istotne, kto wysłał szpiegów. Nie była też ważna kara jako taka – a więc decyzja, że lud skazany będzie na czterdziestoletnią wędrówkę przez pustynię i że tylko najmłodszemu pokoleniu dane będzie wejść do Ziemi Obiecanej. Wszystko, co się wydarzyło, było nieuniknioną konsekwencją wynikającą z ludzkiej natury.

Nie wystarczy kilka dni czy tygodni, żeby zmienić naród niewolników w społeczeństwo, które zdoła udźwignąć odpowiedzialność autonomii. Izraelici potrzebowali pokolenia ludzi urodzonych w świadomości wolności, ugruntowanej przez doświadczenie pustyni, nieskrępowanych niewolniczymi nawykami. Nie ma drogi na skróty. Wolność wymaga czasu. Najczęściej, w istocie, bardzo długiego czasu.

Opisywany tu wymiar czasu jest rzeczą fundamentalną w żydowskim rozumieniu polityki i rozwoju ludzkości. Właśnie dlatego w Torze Mojżesz wielokrotnie powtarza starszemu pokoleniu, aby uczyło dzieci, opowiadało historie z przeszłości, pielęgnowało pamięć. Dlatego samo przymierze rozciągnięte jest w czasie – przekazywane jest z pokolenia na pokolenie. Z tego też powodu historia Izraelitów opowiedziana w Tanachu rozciąga się. Opowieść z Biblii hebrajskiej toczy się przez tysiąc lat, od czasów Mojżesza do ostatnich proroków. Bóg dokonuje swego dzieła nie w jednym momencie historii, ale w jej całej rozpiętości. Inaczej niż w chrześcijaństwie czy islamie, nie ma jednego momentu w judaizmie, w którym dokonuje się transformacja kondycji ludzkiej, nie ma krótkiego okresu, ani nawet pojedynczego pokolenia, w którym wszystko, co najistotniejsze, nagle zostaje w całości wyjawione. Dlaczego, pyta Majmonides w „Przewodniku błądzących” (III, r. 32), Bóg nie uczynił po prostu Izraelitów na tyle silnymi, aby przekroczyli rzekę Jordan i wstąpili do Ziemi Obiecanej? Ponieważ, odpowiada, oznaczałoby to pożegnanie się z ludzką wolnością, prawem wyboru i odpowiedzialnością. Nawet Bóg, twierdzi Majmonides, musi pielęgnować ziarno ludzkości, jej ewolucja to proces bardzo czasochłonny. Nie jest więc tak, że Bóg nie może zmieniać ludzi. Oczywiście, może. On ich stworzył i On mógłby dokonać ich przemiany. Jednak decyduje się tego nie robić, wycofuje się, ograniczając swoje działanie – dokonuje tego, co w kabale luriańskiej nazwane zostało cimcum. Chce, aby ludzie stworzyli społeczeństwo wolności, a jakże mieliby tego dokonać, jeśli Bóg sam by ich tej wolności pozbawił. Niczym rodzic, który musi powstrzymać się od robienia pewnych rzeczy dla swojego dziecka, jeśli chce, aby weszło w dorosłość, tak i Bóg musi ograniczyć swój wkład w rozwój ludzkości, jeśli chce, aby jego lud osiągnął moralną i polityczną dojrzałość.

W jednej z moich książek nazywam ten fenomen wyobraźnią chronologiczną, w opozycji do greckiej wyobraźni logicznej. W logice brakuje bowiem wymiaru czasowego. Dlatego też filozofowie mają skłonność do bycia albo skrajnie konserwatywnymi (Platon w swym państwie nie chciał poetów, ponieważ ich obecność groziła zakłócaniem porządku publicznego), albo głęboko rewolucyjnymi, jak Rousseau czy Marks. Dzisiejszy porządek społeczny może być albo dobry, albo zły. Jeśli jest właściwy, nie powinniśmy go zmieniać, a kiedy zawodzi, powinien zostać obalony. Fakt, że zmiana wymaga czasu, czasami nawet kilku pokoleń, to idea, którą trudno wpasować w myśl filozoficzną – nawet filozofowie, jak Hegel czy Marks, którzy analizowali czynnik czasu, robili to odruchowo, przy okazji, mówiąc o „nieuchronności dziejowej”, nie biorąc jednak pod uwagę, że czas może być niespodziewanym sprawdzianem wolności.

PRENUMERATA

Jedną z bardziej osobliwych cech zachodniej cywilizacji jest fakt, że przez ostatnie stulecia ludzie, którzy bronili tradycji, jak Edmund Burke, Michael Oakshott czy T. S. Eliot, byli mocno konserwatywni i chcieli utrzymania status quo. Nie ma jednak powodu, dla którego tradycja z góry musiałaby być konserwatywna. Możemy przekazywać dzieciom nie tylko historię naszej przeszłości, ale również plany i ideały, których nie udało nam się zrealizować. Możemy pragnąć, żeby wzniosły się wyżej, niż nam się udało, by zawędrowały dalej na drodze wolności, niż my zdołaliśmy zawędrować. Przykładem takiego podejścia jest wypowiadane na rozpoczęcie sederu pesachowego zdanie: „W tym roku w niewoli, w przyszłym na wolności; w tym roku tutaj, w przyszłym w Izraelu”. Tradycja może ulegać ewolucji bez wywoływania rewolucji.

Oto lekcja z historii o szpiegach: mimo gniewu Wszechmocnego, Jego lud nie został skazany na wieczne wygnanie, musiał jednak pogodzić się z faktem, że nie będzie mu dane osiągnąć tego, na co gotowe było dopiero najmłodsze pokolenie.

Dziś często zapominamy o tej lekcji. Działania wojenne w Afganistanie i Iraku zostały podjęte, przynajmniej częściowo, w imię demokracji i wolności. Szerzenie tych wartości nie jest jednak zadaniem wojny, ale edukacji i instytucji prospołecznych, jest konsekwencją powolnego procesu akceptowania odpowiedzialności. Na to potrzeba pokoleń, a czasami i po długim czasie zmiana jest niezauważalna. Ludzie – niczym Izraelici zniechęceni raportem szpiegów – z natury skłonni są do tracenia wiary i chcą powrotu do przewidywalnej przeszłości („Ustanówmy sobie wodza, i wróćmy do Micraim” [Be-midbar 14:4]), zamiast skłaniać się ku nieznanej przyszłości, wymagającej i pełnej niebezpieczeństw. Dlatego też w historii odnajdujemy więcej przykładów rządów tyranów niż demokracji.

Polityka wolności wymaga cierpliwości, wieloletnich starań i podtrzymywania nadziei. Emmanuel Levinas mówił o „trudnej wolności”, ale wolność nigdy nie jest łatwa. Historia o szpiegach uczy nas, że pokolenie, które wyszło z Egiptu, nie było jeszcze gotowe na tę wolność. Ich sytuacja była tragiczna. Jednak ich dzieci miały ją w przyszłości osiągnąć i to było pociechą Izraelitów.


Tłumaczenie: Jolanta Różyło © CHIDUSZ 2017


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

 


Książka o niemieckich nazistach nad Nilem

Aribert Heim, znany jako „Dr Śmierć” i „Rzeźnik z Mauthausen”, uniknął sprawiedliwości. Żył spokojnie w Kairze jako muzułmański konwertyta Tarek Hussein Farid aż do swojej śmierci w 1992 roku. [Źródło zdjęcia: Wikipedia]


Książka o niemieckich nazistach nad Nilem

bataween
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Około sześciu tysięcy nazistów schroniło się w Egipcie po II wojnie światowej. Pisze o tym w niedawno wydanej książce pod tytułem: Nazis on the Nile: The German Military Advisers in Egypt, 1949-1967 brytyjski badacz i dziennikarz Vyvyana Kinrossa (Nomad). Niemieccy naziści podżegali do pogromu Żydów egipskich w 1948 roku i pomogli poddawać Żydów egipskich torturom i deportacji. Ich dziedzictwo może trwać do dzisiaj. Justin Marozzi napisał o tej książce w „The Spectatorze”:

.

Jak ujawnia w tej mrocznej historii specjalista ds. komunikacji rządowej i obserwator Bliskiego Wschodu, Vyvyan Kinross, nie była to kwestia małej garstki doradców. W szczytowym momencie kolonia niemieckich ekspertów w Kairze – pracujących w wielu dziedzinach związanych z armią i bezpieczeństwem, od programów rakietowych, poprzez produkcję uzbrojenia i bezpieczeństwo wewnętrzne po służbę zagraniczną, wywiad i propagandę – mogła liczyć około 6 tysięcy.

Autor przyznaje, że te postacie były „odrażające, ale również fascynujące”. Wydaje się to niedopowiedzeniem, jeśli chodzi o Johanna von Leersa, kluczowego nazistowskiego propagandystę i ideologa, honorowego Sturmbannführera w Waffen-SS i antybohatera książki Nazis on the Nile. Akolita Josepha Goebbelsa, człowiek, który między 1933 rokiem a końcem wojny napisał 27 pełnych nienawiści książek, w tym pod takimi tytułami jak Żydostwo i niegodziwość. Krew i rasa oraz Żydzi patrzą na ciebie

Po kilku latach uprawiania antysemickiej propagandy w Argentynie Juana Peróna, w 1956 roku von Leers przeniósł się do Kairu, gdzie do 1965 roku pełnił funkcję doradcy Gamala Abdela Nasera, prezydenta Egiptu, pomagając w organizowaniu antyizraelskiej propagandy. Kiedy dziennikarz „Toronto Star” wytropił go w jego biurze w egipskim ministerstwie doradztwa narodowego w 1956 roku, po kilku nerwowych chwilach zatwardziały nazista ujawnił swoje prawdziwe ja, wygłaszając tyradę przeciwko amerykańskim Żydom, opowiadając o kierowanych przez syjonistów atakach prasowych na Nassera i przedstawił swoje stanowisko wobec nowego państwa żydowskiego. „Izrael jest nienormalny – powiedział dziennikarzowi – Musi zniknąć. Powoduje kłopoty”. Podobnie jak wielu jego rodaków, przeszedł później na islam i zmienił nazwisko na Omar Amin.

Oś czasu Kinrossa jest starannie dobrana. Obejmuje ona trzy upokarzające egipskie klęski militarne: wojnę arabsko-izraelską w latach 1948-9, wojnę sueską w 1956 roku i wojnę sześciodniową z 1967 roku. W czasie, kiedy Egipt poniósł czwartą klęskę militarną w wojnie Jom Kippur w 1973 roku, niemieckich doradców wojskowych, naukowych i wywiadowczych w sercu tej wciągającej narracji już dawno nie było.

Nie ma tu wiele humorystycznych akcentów, ale w zderzeniu teutońskiej sprawności ze zrelaksowanym stosunkiem do pracy Egipcjan oraz niezdolnością byłych oficerów nazistowskich iWehrmachtu do nagięcia otaczającego ich świata do własnej woli jest coś niemal komicznego.

W centrum doradców wojskowych znajdował się dr Wilhelm Voss, niezwykle sprawny organizator, łączący zdolność myślenia całościowego z imponującą znajomością szczegółów – „zestaw umiejętności, którym egipska kultura zarządzania w tamtych czasach nie była raczej pobłogosławiona”, pisze Kinross. Generał brygady Oskar Munzel, wysoko odznaczony oficer wojsk pancernych Wehrmachtu, podzielił się swoimi frustracjami z izraelskim szpiegiem Paulem Frankiem: „Tysiące razy próbowałem wbić im w tępe głowy, że ładna farba i duże numery identyfikacyjne nie decydują o zdolności bojowej czołgów”.

W 1952 roku wysokiej rangi oficer niemieckiej marynarki wojennej, baron Theodor von Bechtolsheim, który został egipskim doradcą wojskowym, skarżył się, że „orientalne niechlujstwo irytuje mnie raz po raz, podczas gdy oni tylko kręcą głowami. Malaisz!” Zrozumie to każdy, kto zna Egipt w latach 80., żart ówczesnych egipskich emigrantów głosił, że Egiptem rządzi IBM –  Inshallah (z wolą Boga), Bukra (jutro) i Maalesh (nieważne).

Mimo wielu talentów Niemcy często mieli trudności z przystosowaniem się do różnych profesjonalnych wyzwań w Egipcie, także dlatego, że pełnili role ściśle doradcze. Oznaczało to na przykład, że mogli doradzać w sprawie prześladowań i deportacji Żydów, a nie mogli bezpośrednio ich likwidować, jak to zrobili naziści w Europie.

Jeden z najmroczniejszych rozdziałów książki dotyczy prześladowań egipskich Żydów, którzy zostali poddani opresyjnemu ustawodawstwu, ekonomicznemu niszczeniu, wywłaszczeniu, zatrzymaniom, torturom i deportacji, zgodnie z niemieckimi doświadczeniami i umiejętnościami. FBI twierdziło, że pogrom Żydów egipskich w 1948 roku po wojnie arabsko-izraelskiej został zainicjowany przez Adolfa Eichmanna, jednego z kluczowych architektów Holocaustu, który przebywał wówczas w Kairze. Masowe wypędzenia Żydów rozpoczęły się wraz z inwazją sueską w 1956 roku i w ciągu trzech miesięcy wyjechało około 10 tysięcy Żydów. „Stosowane metody są tak podobne do tego, co Hitler robił przed wojną, że aż przerażające” – donosił „New York Times.

Podobieństwo nie stanowi zagadki. Jedną z czołowych postaci w kierownictwie służb bezpieczeństwa państwowego Egiptu był Leopold Gleim, SS Standarten-führer i były szef departamentu spraw żydowskich Gestapo w Polsce. Służył pod nim były SS Gruppen-führer Alois Moser, poszukiwany w ZSRR za zbrodnie przeciwko Żydom, oraz Bernhardt Bender, były SS Sturmbannführer, który prowadził ośrodek przesłuchań na nieużywanym statku towarowym nazywanym przez żydowskie ofiary „Pływającym Piekłem”. Bender był podobno pomysłodawcą i organizatorem pięciu obozów dla Żydów, z których jeden miał być wzorowany na jednostce sterylizacyjnej bloku 10 w Dachau. Kinross przyznaje, że jeśli istnieje niepewność i nadmierne poleganie na źródłach zachodnich, zwłaszcza amerykańskich i CIA, dzieje się tak dlatego, że „egipskie akta wciąż pozostają niedostępne”.

Chociaż trudno powiedzieć kto był najbardziej odrażającym nazistą na kairskim wygnaniu, Waffen-SS Untersturmführer  Aribert Heim, znany jako „Dr Śmierć”, prawdopodobnie znalazłby się na podium. Jako lekarz w obozie koncentracyjnym Mauthausen w Austrii, jedną z jego makabrycznych sztuczek było zabicie przez wstrzyknięcie trucizny więźnia wybranego ze względu na nienaganne uzębienie, następnie odcięcie głowy, gotowanie jej aż odpadną tkanki miękkie i po spreparowaniu podarowanie czaszki partyjnemu przyjacielowi w charakterze ozdoby na biurko. Aby uniknąć wydanego w 1962 roku międzynarodowego nakazu aresztowania, uciekł do Kairu, gdzie aż do śmierci w 1992 roku, żył spokojnie jako muzułmański konwertyta Tarek Hussein Farid.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com

Niezwykła propozycja uwolnienia terytoriów palestyńskich od islamonazizmu

Hebron: Źródło: Wikipedia


Niezwykła propozycja uwolnienia terytoriów palestyńskich od islamonazizmu

Andrzej Koraszewski


Jak donosi „Israel Hayom”,  grupa czołowych szejków z Hebronu wystąpiła z inicjatywą wystąpienia z Autonomii Palestyńskiej i utworzenia ”Emiratu Hebronu”. Emirat przystąpiłby do Porozumień Abrahamowych. 

.

Według artykułu Elliota Kaufmana w Wall Street Journal, propozycja, która została przekazana ministrowi gospodarki Nirowi Barkatowi, obejmuje całkowite wycofanie się z Autonomii Palestyńskiej i bliską współpracę gospodarczą z Izraelem, która obejmowałaby zatrudnienie dziesiątek tysięcy pracowników z Hebronu.

Szejk Wadi al-Dżabri, najbardziej wpływowy przywódca plemienny w Hebronie, przewodzi bezprecedensowej inicjatywie. W wieku 48 lat przewodzi ruchowi, który może zmienić oblicze konfliktu izraelsko-palestyńskiego: ustanowieniu niezależnego emiratu, który uznałby Izrael za państwo żydowskie i przyłączył się do porozumień Abrahama.

        

artykule na łamach „Israel Hayom” czytamy co napisali:

„Chcemy współpracy z Izraelem” – oświadcza szejk. „Chcemy współistnienia”. Ale tym razem chodzi o coś więcej niż tylko deklaracje intencji. Według doniesień Wall Street Journal szejk Dżabari i czterech innych czołowych szejków podpisało oficjalny list, w którym zobowiązali się do pokoju i pełnego uznania Izraela jako państwa żydowskiego.


Program: Emirat Hebronu

List, przekazany premierowi Netanjahu za pośrednictwem ministra gospodarki Nirowa Barkata, zawiera szczegółowy plan obejmujący wzajemne uznanie, zastąpienie modelu z Oslo inną koncepcją, współpracę gospodarczą i wycofanie się z Autonomii Palestyńskiej.  


Wzajemne uznanie
: „Emirat Hebronu uzna Państwo Izrael za państwo narodowe narodu żydowskiego, a Państwo Izrael uzna Emirat Hebronu za przedstawiciela arabskich mieszkańców dystryktu Hebron” – głosi propozycja szejków. Uznanie to wykracza poza to, co kiedykolwiek zaproponowała Autonomia Palestyńska.


Zastąpienie modelu Oslo
 : Szejkowie starają się o „sprawiedliwe i uczciwe rozwiązanie, które zastąpiłoby porozumienia z Oslo, które przyniosły jedynie krzywdę, śmierć, katastrofę gospodarczą i zniszczenie”. Zamiast tego proponują przystąpienie do porozumień Abrahama i stworzenie harmonogramu negocjacji.


Proponowane partnerstwo gospodarcze

Plan obejmuje stopniową współpracę gospodarczą, która w pierwszej fazie wchłonie 1000 pracowników z Hebronu na okres próbny. W drugiej fazie zostanie dodanych 5000 dodatkowych pracowników, z dalszym celem zatrudnienia 50 000 lub więcej pracowników z Hebronu, zgodnie z obietnicą złożoną szejkom przez Barkata. Ze swojej strony szejkowie zobowiązują się również do „zerowej tolerancji” dla terroryzmu pracowniczego, „w przeciwieństwie do obecnej sytuacji, w której Autonomia Palestyńska płaci terrorystom”.

Plan zakłada utworzenie wspólnej strefy ekonomicznej o powierzchni ponad 1000 dunamów w pobliżu ogrodzenia bezpieczeństwa między Hebronem a Izraelem. Oczekuje się, że zatrudnienie znajdą tam dziesiątki tysięcy osób.

Propozycja nie pochodzi z marginalnego źródła. Ośmiu wpływowych szejków jest włączonych do pierwszego kręgu, przewodzących łącznie 204 000 lokalnym mieszkańcom. Drugi krąg obejmuje 13 dodatkowych szejków przewodzących kolejnym 350 000 osób – w sumie większość z ponad 700 000 mieszkańców regionu. Wszyscy ci szejkowie złożyli przysięgę wierności szejkowi Dżabari w tej sprawie, a co więcej, członkowie plemion obejmują również wielu członków sił Autonomii Palestyńskiej, którzy zdaniem szejków wybiorą lojalność wobec swoich klanów i rodzin.

Ostra krytyka Autonomii Palestyńskiej

Szejk Dżabari nie szczędzi krytyki Autonomii Palestyńskiej, na czele której stoi Mahmud Abbas (Abu Mazen): „Planuję odciąć Autonomię Palestyńską. Nie reprezentuje ona Palestyńczyków”. Plemiona, jak twierdzi, kontrolowały swoje miejscowości przez stulecia, zanim Izrael podjął decyzję i pozwolił wejść  OWP.

„Istnieje arabskie przysłowie: Tylko woły ze wsi orzą jej ziemię” – wyjaśnia. „Człowiek, który od dziesięcioleci mieszka poza miastem – co wie o tym, gdzie znajdują się źródła wody w Hebronie? Jedyne, co oni (PA) wiedzą o Hebronie, to zbieranie podatków”.

Czterech innych szejków z Hebronu, z którymi rozmawiano osobno, również wyraziło się bardziej ostro: „OWP nazywało siebie ruchem wyzwoleńczym, ale gdy już przejęło kontrolę, działało tylko po to, by ukraść ludziom pieniądze” – mówi jeden z nich. „Oni nie mają prawa nas reprezentować – ani oni, ani Hamas, tylko my sami”.

„Autonomia Palestyńska kradnie wszystko. Kradną nawet naszą wodę. Nie mamy wody do picia” – dodaje inny szejk. Udaje im się, jak twierdzą, przetrwać tylko dlatego, że Barkat sprowadził burmistrza Kiryat Arba, aby zbudował wodociąg do Hebronu.


„Nie będzie państwa palestyńskiego”

Szejk Dżabari jasno mówi o przyszłości: „Nie będzie państwa palestyńskiego – nawet za 1000 lat. Po 7 października Izrael nie da go”. Inny ważny szejk potwierdza jego słowa: „Myślenie tylko o ustanowieniu państwa palestyńskiego doprowadzi nas wszystkich do katastrofy”.

Zamiast tego proponuje inny model: „Autonomia Palestyńska nie może nas chronić, nie może nawet chronić siebie”. Szejkowie ostrzegają, że Autonomia Palestyńska może pozwolić na atak w stylu 7 października, a wtedy spodziewają się, że Zachodni Brzeg będzie wyglądał jak Gaza.

„Jeśli otrzymamy błogosławieństwo prezydenta Trumpa i Stanów Zjednoczonych dla tego projektu, Hebron może stać się jak Zatoka Perska, jak Dubaj” – mówi znany i szanowany szejk z Hebronu.

Minister gospodarki Nir Barkat, który spotkał się z szejkami kilka razy w ciągu ostatniego miesiąca, popiera tę inicjatywę. „Stary proces pokojowy zawiódł, więc potrzebne jest nowe myślenie” – mówi. „Nikt w Izraelu nie wierzy w Autonomię Palestyńską i nie znajdziesz wielu Palestyńczyków, którzy w nią wierzą. Szejk Dżabari chce pokoju z Izraelem i przystąpienia do Porozumień Abrahama. Kto w Izraelu powiedziałby mu nie?”

Inicjatywa opiera się na pomyśle Mordechaja Kedara, badacza kultury arabskiej na Uniwersytecie Bar-Ilan, który spędził 20 lat rozwijając model „Emiratów Palestyńskich”. Kedar, który sprowadził szejka Dżabariego do Barkata, twierdzi, że upadłe państwa w świecie arabskim są konglomeratami różnych grup, podczas gdy państwa odnoszące sukcesy – Kuwejt, Katar, Zjednoczone Emiraty Arabskie – są rządzone przez konkretne rodziny. 

„Rodzina Al-Sabah jest praktycznie właścicielem Kuwejtu. Rodzina Al-Thani włada Katarem. Dubaj ma bardzo mało ropy, ale jest zarządzany przez jedną rodzinę, Al-Maktoum, więc może prosperować” – wyjaśnia.


Wizja: Z Hebronu na cały Zachodni Brzeg

Szejkowie spodziewają się, że Hebron położy podwaliny pod zmiany w innych miastach Zachodniego Brzegu, być może w Betlejem. Cel: przekształcenie stosunków izraelsko-palestyńskich w oparciu o lokalny model emiratu.

„Organizacje takie jak OWP i Hamas próbują budować swoją legitymację na nienawiści do Żydów i nienawiści do Izraela. Ale plemiona są legitymizowane z definicji” – wyjaśnia Kedar. „Nie potrzebują zewnętrznego wroga, aby wszystkich przestraszyć”.

Sensacja? Niewątpliwie. Chwilowo to tylko propozycja. Co z niej wyniknie? W Gazie Hamas masowo morduje zwolenników współpracy z Izraelem. Czy ta propozycja spowoduje wojnę domową na Zachodnim Brzegu? Czy i jak zareaguje Tramp? Strasznie dużo pytań, na które nie ma dziś odpowiedzi.

A jednak to może być jakiś punkt zwrotny i gwóźdź do trumny Palestyny jako forpoczty islamonazizmu.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Sprawozdanie “Pana Nie wiem”

Terroryści Hamasu w Chan Junis w południowej Strefie Gazy, 20 lutego 2025 r. / (źródło zdjęcia: REUTERS/Ramadan Abed)


Sprawozdanie “Pana Nie wiem”


Andrzej Koraszewski


Pozwólcie, że wyjaśnię. Jak wyjaśnić siedmioletniemu chłopcu, kim jestem? Z jednej strony siwy obcy staruch, z drugiej – inteligentny siedmiolatek, syn cudownej przyjaciółki, która na upartego mogłaby być moją wnuczką. Jego matkę znam od czasu, kiedy miała czternaście lat, a nasze gęby rozjaśniały się zawsze przy każdym spotkaniu. Wczoraj wpadła, a raczej – kazałem jej przyjść do mnie, bo spotkanie na ulicy czy w sklepie groziło cyrkiem wspólnego, publicznego płaczu. Samotnie wychowuje syna i gadała o nim bez końca. Rozstaliśmy się jej stanowczym stwierdzeniem: „Następne spotkanie u mnie, będzie prawdziwa kawa, a nie to twoje rozpuszczalne świństwo”. Wróciłem do roboty, a gdzieś z tyłu głowy pytanie: jak też ja się przedstawię młodemu człowiekowi, który niedawno stracił dziadka i prawdopodobnie ma ograniczoną ochotę na rozmowę ze starym obcym dziadem? Trzeba się będzie jakoś przedstawić, ale jak?

Czytam teksty o sytuacji w Izraelu, a w głowie rozmawiam z młodym człowiekiem, zdumionym bliskością obcego człowieka z jego matką.

„Pozwól, że się przedstawię. Jestem Pan Nie wiem. Krótko mówiąc – perypatetyk, to taki ktoś, kto łazi i pyta. Pyta, bo nie wie, a jak się dowie, to dalej nie wie. Bo to, czego się dowiedział, to jak łyżeczka wody z naszego Zalewu Włocławskiego, a w dodatku nie ma pewności, czy to przypadkiem nie jest woda z innego miejsca.

Muszę ci powiedzieć, że jest mnóstwo rzeczy, które ty wiesz, a ja nie wiem. Jest kilka rzeczy, o których ja wiem troszkę, ale nie jestem pewny, czy to, co wiem, jest całą prawdą. To znaczy, wiesz, z tą „całą prawdą” jest problem. Nikt nie zna całej prawdy. Zawsze jesteśmy ignorantami. Niektórzy myślą, że ignorant to tylko inne określenie na głupca. Wcale tak nie jest. Głupiec to ktoś, kto myśli, że już wszystko wie. A my jesteśmy ignorantami – wiemy, że nie wiemy, więc łazimy i pytamy. Warto być perypatetykiem, a czasem warto pograć w piłkę. Boję się, że cię troszkę nudzę, ale chciałem ci powiedzieć, że jestem Pan Nie wiem. A na co dzień ludzie, których lubię, mówią do mnie Andrzej. Twoja mama mówi do mnie Andrzej, chociaż jestem dużo starszy od twojego dziadka, którego strasznie lubiłem. Więc mów do mnie, jak chcesz, ale przyrzeknij, że nigdy, nigdy nie powiesz do mnie „pan”.

Zaraz, zaraz, co tu się dzieje? Przecież próbuję się dowiedzieć, o co chodzi z tym zawieszeniem broni w Gazie, a ja tu sobie rozmawiam w głowie z młodym człowiekiem, którego mam spotkać. Co ja czytałem? Aha, już wiem. Trump oznajmił, że zaraz będzie zawieszenie broni w Gazie. Ki czort, co oni knują? Trump mówi jedno, a robi drugie. Co tu się dzieje?

Podobno Hamas jest zadowolony z zapewnień o zakończeniu wojny w Strefie Gazy zawartych w propozycji rozejmu. Donosi o tym zadowoleniu saudyjska agencja prasowa. Piszą, że „propozycja zawiera zapewnienia mediatorów, że obie strony nie wznowią walk, dopóki trwają negocjacje. Ponadto, mówi się, że prezydent USA Donald Trump ma ogłosić porozumienie, gdy obie strony je zatwierdzą, i będzie nadzorował jego wdrożenie.”

Według Asharq Hamas ma przedstawić swoją odpowiedź na proponowane ramy w piątek.

Patrzę na kolejny tytuł:

Przedstawiciele Hamasu za granicą otrzymali polecenie przekazania broni jako symbolicznego ukłonu w stronę izraelskiego żądania rozbrojenia.

Podobno wysocy rangą funkcjonariusze Hamasu za granicą otrzymali polecenie oddania broni osobistej w związku z negocjacjami w sprawie zawieszenia broni w Strefie Gazy i uwolnienia pozostałych izraelskich zakładników. Podobno nakłaniają do tego katarscy mediatorzy i wygląda to na mydlenie oczu, mające sprawiać wrażenie, że godzą się na żądanie Izraela dotyczące rozbrojenia Hamasu. Krzycząca próba podstępu.

„W dokumencie napisano, że wśród wysokich rangą urzędników Hamasu, którym polecono przekazanie broni, znaleźli się główny negocjator i wysoki rangą urzędnik biura politycznego Khalil al-Hayya; przywódca Hamasu na Zachodnim Brzegu w Stambule, Zaher Dżabarin; oraz przewodniczący Rady Szury Hamasu, Muhammad Ismail Darwish.”

Można umrzeć ze śmiechu, a mój wydawca napisał mi, że mam się wstrzymać z umieraniem, dopóki nie napiszę książki, bo on ją potrzebuje wydać.

Broń osobista przebywających poza Gazą hamasowców to jedno, ale co z zakładnikami? O, tu coś jest:

„W związku z negocjacjami dotyczącymi uwolnienia zakładników i zawieszenia broni w Strefie Gazy, Hamas nie będzie organizował publicznych ceremonii podczas uwalniania jeńców” – powiedział New York Timesowi izraelski urzędnik ds. obrony i palestyńskie źródło zbliżone do tej organizacji terrorystycznej.

Podobno omawiana propozycja przewiduje zwrot Izraelowi 10 żywych zakładników i szczątków 18 porwanych – żywych lub zabitych już w Gazie. Hamas ma ich uwolnić w pięciu ratach, pięciokrotnie w ciągu 60-dniowego rozejmu. A cena? Gdzie jest jakaś informacja o ponownym oddawaniu znajdujących się w izraelskich więzieniach zbirów?

Nie widzę, przeglądam pospiesznie, ignoruję spekulacje, szukam informacji. Trudno, dowiem się później, bo muszę załatwiać sprawy w urzędach. Moja wnuczka mnie oszczędza, załatwia wszystko, co możliwe, sama, ale czasem pakuje mnie do samochodu i zawozi do jakiegoś urzędu, żebym okazał gębę, dowód osobisty i złożył jakiś podpis. Cudo nie dziewczyna.

A jeśli idzie o ten Izrael i zawieszenie broni, to ja naprawdę, całkiem uczciwie nie wiem, więc próbuję pytać, wędrując po różnych miejscach.

P.S. Kiedy robiłem zakupy, Małgorzata zawsze dawała mi listę – wiedziała, że spacerując sobie całe 150 metrów do mojego sklepu, zdążę zapomnieć, nawet jeśli lista ma tylko trzy pozycje. Kiedyś mówię w sklepie do mojej ulubionej ekspedientki, pani Ani, że muszę wyciągnąć listę, bo stary perypatetyk bez listy nie wie, czego chce.

– A tam – śmieje się wspaniała pani Ania – panie Andrzeju, nie jest tak źle.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Hamas akceptuje amerykańską propozycję rozejmu. Będzie koniec wojny?

Hamas akceptuje amerykańską propozycję rozejmu. Będzie koniec wojny?

Marta Urzędowska


Milicja Hamasu podczas przekazywania zakładników stronie izraelskiej. Rafah, 22.02.2025. (Fot. REUTERS/Hatem Khaled)

Palestyńscy terroryści poinformowali, że “pozytywnie odnieśli się” do planu rozejmu w Strefie Gazy zaproponowanego przez USA i zaakceptowanego przez Izrael.

„Hamas przedstawił mediatorom pozytywną odpowiedź. Jesteśmy w pełni przygotowani, by natychmiast rozpocząć rundę negocjacji dotyczących mechanizmów wdrażania ram zawieszenia broni” – obwieścili w piątek (4.07) palestyńscy terroryści z Hamasu. Wcześniej amerykańską propozycję zawieszenia broni zaakceptował Izrael, co oznacza, że obie strony są gotowe na wstępne porozumienie.

W Strefie Gazy trwa wojna rozpoczęta atakiem Hamasu na Izrael z 2023 r., podczas którego terroryści zabili 1,2 tys. osób, a 250 porwali do Gazy. W odwetowej wojnie izraelskiej armii prowadzonej do dziś zginęło już ponad 57 tys. Palestyńczyków, enklawa została doszczętnie zrujnowana, a sytuacja humanitarna na miejscu jest koszmarna.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com