Archive | 2025/04/18

“New York Times”: Izrael szykował mocny atak na Iran. Powstrzymał go Donald Trump

Donald Trump, Benjamin Netanjahu (Fot. REUTERS/Kevin Mohatt)


“New York Times”: Izrael szykował mocny atak na Iran. Powstrzymał go Donald Trump

Marta Urzędowska


Izraelczycy planowali przeprowadzić serię nalotów na irańskie instalacje nuklearne i liczyli w tym na wsparcie Stanów Zjednoczonych. Jednak Donald Trump sprzeciwił się tym planom – pisze “New York Times”.

Dziennik powołuje się na źródła w amerykańskiej administracji i inne osoby znające szczegóły rozmów na ten temat.

Według ustaleń dziennika Izrael zamierzał uderzyć w Iran już w maju b. roku. Atak na miejscowe instalacje miał cofnąć irański program nuklearny o co najmniej rok. Plany Izraelczyków od początku zakładały, że potrzebna będzie amerykańska pomoc – nie tylko, by bronić Izraela przed ewentualnym irańskim odwetem, ale też, by upewnić się, że samo izraelskie uderzenie będzie skuteczne.

Izrael chciał atakować Iran i słać bombowce, w tym amerykańskie

Pierwszy plan zakładał, że akcję rozpocznie atak izraelskich komandosów na podziemne instalacje w Iranie, w połączeniu z jednoczesnym uderzeniem z powietrza, w którym mieliby uczestniczyć także Amerykanie. Jednak okazało się, że atak na ziemi wymagałby dłuższych przygotowań – nawet do października b. roku, a izraelskiemu premierowi Benjaminowi Netanjahu się spieszyło. Dlatego wygrała opcja samych nalotów, w których – jak liczyli Izraelczycy – też miałyby wziąć udział amerykańskie samoloty.

Jak opisuje „New York Times”, Trump sprzeciwił się izraelskim planom. Nie chciał, by Izraelczycy niepotrzebnym atakiem pokrzyżowali mu plan podjęcia dyplomatycznych, niewojskowych działań wobec Iranu.

Trump nie chciał ataku na Iran, wolał dyplomację. Mocno rozczarował izraelskiego premiera

Amerykanin zdecydował się na negocjacje z ajatollahami po długotrwałych dyskusjach w ramach własnej administracji, gdzie nie brakuje zwolenników opcji militarnej. Szczególnie że Irańczycy wywołują chaos w regionie – wspierają Hamas walczący z Izraelem w Strefie Gazy i Hezbollah w Libanie, ślą broń i pieniądze szyickim rebeliantom Huti w Jemenie, którzy atakują zachodnie statki.

Jednak Trump uznał, że mimo wszystko spróbuje dyplomacji i nie zgodził się na izraelski atak. Najpierw na  początku kwietnia wprost powiedział Netanjahu przez telefon, że Waszyngton nie poprze izraelskiego uderzenia w Iran, czym miał mocno rozczarować Izraelczyka. A w ub. tygodniu, gdy Netanjahu przyjechał do Waszyngtonu, Trump publicznie ogłosił, że USA prowadzą w Omanie rozmowy z Iranem o jego programie nuklearnym i że idą one nieźle. Ponoć izraelskie plany wobec Iranu były głównym powodem zaproszenia Netanjahu do Waszyngtonu – Trump nie chciał wchodzić w szczegóły przez telefon.

Irańska delegacja podczas rozmów z USA w Omanie. 12 kwietnia 2025 Fot. REUTERS/Khabaronline

Jak oceniają rozmówcy dziennika, właśnie brak amerykańskiego wsparcia, które byłoby gwarancją sukcesu i zapewniłoby ochronę Izraelowi przed odwetem Iranu, stał się bezpośrednim powodem rezygnacji Izraelczyków z uderzenia.

Waszyngton: Przestańcie wzbogacać uran. Teheran: To nie podlega dyskusji

Netanjahu nie krył niezadowolenia. W oświadczeniu wydanym po spotkaniu w Białym Domu stwierdził, że „nowy nuklearny deal z Iranem będzie działał wyłącznie, jeśli Teheran pozwoli jego sygnatariuszom wejść na irańskie terytorium, wysadzić wszystkie instalacje, rozmontować cały sprzęt pod amerykańskim nadzorem, przy amerykańskim wykonaniu”.

Izraelczycy mieli powody, by spieszyć się z uderzeniem, o którym marzyli latami. Iran jest osłabiony — w ub. roku Izraelczycy mocno uderzyli w jego głównego sojusznika w regionie, libański Hezbollah, a upadek drugiego sojusznika, reżimu Baszara al-Asada w Syrii, zniweczył główną trasę szmuglowania irańskiej broni.

Choć Izraelczycy są wściekli, że nie mają amerykańskiego wsparcia dla ataków w Iranie, nie wiadomo czy same USA ostatecznie poprzestaną na dyplomacji, bo w ostatnich dniach negocjacje z Iranem wyraźnie utknęły. Steve Witkoff, specjalny wysłannik administracji Trumpa na Bliski Wschód, przyznał, że Iran „musi natychmiast wstrzymać i wyeliminować program wzbogacania uranu i produkcji broni atomowej”.

Szef irańskiego MSZ Abbas Araghchi natychmiast odpowiedział, że „wzbogacanie uranu nie podlega żadnym negocjacjom”.

W tym tygodniu także rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt powiedziała dziennikarzom, że „trwa kampania wywierania maksymalnej presji na Iran”.

– Jednak, jak wiecie, prezydent Trump chce dialogu i dyskusji z Irańczykami, choć nadal jasno komunikuje swoje stanowisko: nigdy nie dopuścić, by Iran był w stanie pozyskać broń jądrową

– podkreśliła.

Trump przed laty rozmontował nuklearny deal z Iranem. Dziś prowadzi inną politykę

W najbliższą sobotę odbędzie się kolejna runda negocjacji USA-Iran. Jak podaje Reuters, Trump we wtorek spotkał się z najważniejszymi specami do bezpieczeństwa w swojej administracji, by porozmawiać o programie nuklearnym Iranu.

Izraelczycy od lat są przekonani, że Iran pracuje nad bombą atomową. Teheran zaprzecza, twierdząc, że irański program jest pokojowy. Za prezydentury Baracka Obamy udało się podpisać międzynarodowe porozumienie, na mocy którego Irańczycy – w zamian za zniesienie sankcji gospodarczych – mocno ograniczyli swój program i pozwolili światu go kontrolować.

Jednak kiedy Trump zaczął pierwszą kadencję, wycofał Amerykę z dealu i przywrócił sankcje, sprawiając, że irańskie prace nad atomem ponownie ruszyły pełną parą. Do tego kazał zabić w Iraku najważniejszego irańskiego generała, Kassima Sulejmaniego, co było ogromnym ciosem we władze w Teheranie.

Dzisiejsze podejście Amerykanina i chęć dogadania się z ajatollahami mocno różni się od jego postępowania sprzed kilku lat. Nie jest jednak jasne, jakiego dokładnie porozumienia oczekuje tym razem Trump i co się stanie, jeśli Irańczycy nie przystaną na amerykańskie warunki.

Jak opisuje „New York Times”, podczas jednej z ostatnich dyskusji wiceprezydent J.D. Vance stwierdził, że warto spróbować się dogadać z Iranem, a jeśli się nie uda – zawsze można poprzeć izraelski atak. Dlatego w ostatnią środę do Jerozolimy poleciał szef CIA John Ratcliffe. Rozmawiał z Netanjahu i Davidem Barneą, szefem Mosadu, o różnych opcjach potraktowania Teheranu – nie tylko nalotach albo negocjacjach, ale też o ewentualnych nowych sankcjach, a nawet tajnych izraelskich operacjach prowadzonych w Iranie przy wsparciu USA.


Red. Ludmiła Anannikova


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Żydowska ambiwalencja w walce z antysemityzmem

Żydowska ambiwalencja w walce z antysemityzmem

Mitchell Bard
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


Gwiazda Dawida. Credit: Freepik.

Napięcie między niechęcią do tego, by postrzegano nas jako tłumiących debaty, a potrzebą stawienia czoła mowie nienawiści wydaje się wielu ludziom nie do zniesienia.

Żydzi od dawna są orędownikami wolności słowa w Stanach Zjednoczonych, jednak często nie wahają się opowiadać za odwołaniem mówców, którzy głoszą antysemityzm lub są zaciekle antyizraelscy. Wielu Żydów uważa, że ci, którzy szerzą nienawiść do nich lub Izraela, powinni ponieść konsekwencje, ale często niepokoją się mechanizmami stosowanymi do wymierzania tych konsekwencji. Ta ambiwalencja istniała przed powrotem Donalda Trumpa do Białego Domu, ale stała się bardziej powszechna, odkąd jego administracja zaczęła podejmować agresywne kroki przeciwko antysemitom i ich instytucjonalnym pomocnikom.

Obrońcy wolności słowa często przywołują słynne zdanie Louisa Brandeisa: „Światło słoneczne jest najlepszym środkiem dezynfekującym” (dokładny cytat brzmiał: „Mówi się, że światło słoneczne jest najlepszym środkiem dezynfekującym”). Przepraszam tego wielkiego żydowskiego prawnika, ale jeśli chodzi o antysemityzm, to jest to czysta bzdura. Pomysł, że ujawnienie zneutralizuje nienawiść, obaliły stulecia prześladowań Żydów. Nienawiść nie rozpływa się w świetle; mutuje i daje przerzuty. Pozwolenie antysemitom na szerzenie ich retoryki na terenie kampusu nie dezynfekuje; zamiast tego tworzy toksyczne środowisko dla żydowskich studentów i podważa uczciwość akademicką. Profesor Scott Galloway ujął to najlepiej: „Wolność słowa jest największa, gdy jest to mowa nienawiści wobec Żydów”.

Nawet wychwalając wolność słowa, Żydzi często są skłonni sprzeciwiać się wypowiedziom antysemitów na terenie kampusu. Na przykład w zeszłym roku absolwenci, wykładowcy, grupy społeczne i rodzice studentów na Brown University podpisali list wzywający administrację do wycofania zaproszenia Specjalnej Sprawozdawczyni ONZ Franceski Albanese (która niedawno została ponownie mianowana na swoje stanowisko mimo sprzeciwów Żydów i USA) z powodu jej historii antysemickich i antyizraelskich wypowiedzi.

To napięcie między niechęcią do tego, by postrzegano nas jako tłumiących debaty, a potrzebą stawienia czoła mowie nienawiści, wydaje się wielu ludziom nie do zniesienia. Żydzi często zadają sobie pytanie: Czy sprzeciwianie się prawu bigota do mówienia jest zdradą wartości liberalnych czy obroną wartości moralnych?

Choć nikt by się do tego nie przyznał, postawa protestujących na kampusach jest taka: mamy prawo być antysemitami i nikt nie ma prawa o tym mówić ani czegoś z tym zrobić. Dlatego jest zrozumiałe, że denerwują się, gdy ktoś nazywa ich bigotami lub dotykają ich jakiekolwiek konsekwencje. Dlatego tak wielu tchórzliwie chowa się za maskami, nie chcąc brać odpowiedzialności za swoje słowa lub czyny.

Antysemici narzekają na przykład, gdy grupy takie jak Canary Mission publikują ich publiczne wypowiedzi. To jak ściąganie kaptura z głowy członka Ku Klux Klanu. Publikowanie danych osobowych o antysemitach nie jest koszerne, ale ujawnianie tego, co mówią, jest całkowicie dozwolone. Studenci, którzy wspierają terrorystów, zasługują na zawstydzanie. Pierwsza Poprawka nie chroni ich przed nazywaniem ich niemoralnymi lub po prostu głupcami.

Jeśli pracodawcy odmawiają zatrudnienia osób, które popierają nienawiść, to nie jest to cenzura; to staranna polityka kadrowa. Studenci zagraniczni mogą wyrażać swoje zdanie, ale mogą zostać deportowani, jeśli popierają określone grupy terrorystyczne, takie jak Hamas. Korzystanie z tej możliwości nie jest prześladowaniem; to polityka państwa.

Kiedy po 7 października w kampusy uderzyło tsunami antysemitów, nic nie mogło powstrzymać tej fali. Teraz, gdy administracja Trumpa zaczęła deportować antysemitów i wstrzymywać fundusze rządowe dla uniwersytetów, w końcu widzimy, że uniwersytety traktują problem poważnie. To prawda, że administracja stosuje taktykę młota kowalskiego, która sprawia, że niektórzy Żydzi czują się niekomfortowo, ale podejście administracji Bidena wymierzania  w rzadkich przypadkach bardzo łagodnych kar, było nieskuteczne. Niektórzy Żydzi powiedzieli, że te obecne kroki pogorszą antysemityzm. Odzwierciedla to fundamentalne niezrozumienie natury antysemityzmu, które polega na tym, że nie potrzeba żadnego pretekstu, żeby nienawidzić Żydów. Trudno również ustalić, czy sprzeciw dotyczy kary, czy tego, że Trump spełnia swoją obietnicę wyborczą.

Ciągłe powtarzanie, że głosy pro-palestyńskie (nie przyznają, że popierają terrorystów) są tłumione, łatwo obala ich wszechobecność. Niektóre uniwersytety w końcu zawieszają grupy Students for Justice in Palestine (powinny wydalać członków), a mimo to znajdują oni inne sposoby na wyrażanie swoich poglądów. Doroczne tygodnie nienawiści przeciwko Izraelowi z udziałem mówców i pokazów filmów odbywały się na wielu kampusach w ciągu ostatniego miesiąca bez żadnych przeszkód.

Wielu z tych, którzy najgłośniej narzekają na tłumienie wolności słowa, popiera bojkot Izraela; to znaczy tłumienie wypowiedzi akademików i studentów, którzy chcą angażować się w sprawy Izraela. Wielu profesorów jest gotowych bronić „wolności akademickiej” swoich kolegów, aby mogli wykorzystywać swoje sale wykładowe do promowania antyizraelskich programów. Żydowscy profesorowie rzadko są skłonni zabierać głos.

Mimo że rząd USA i dziesiątki krajów na całym świecie przyjęły roboczą definicję antysemityzmu Międzynarodowego Sojuszu na rzecz Pamięci o Holokauście (IHRA) , wykładowcy, często pod przewodnictwem profesorów żydowskich, walczą z jej stosowaniem na terenie kampusu, fałszywie twierdząc, że ogranicza ona wolność słowa. Jednak odmowa zdefiniowania antysemityzmu zapewnia, że żadne zachowanie nie może zostać uznane za naruszenie. Bez granic nie ma egzekwowania reguł, a bezkarność rozkwita.

Jedna grupa Żydów wymyśliła definicję antysemityzmu Nexus, którą profesor Cary Nelson opisał jako próbę „oczyszczenia antysyjonizmu wszelkimi niezbędnymi środkami”. Teraz Nexus Project sprzeciwia się represjom Trumpa wobec studentów i uniwersytetów i przedstawia alternatywną strategię, która, jak można było przewidzieć, chroni antysemitów, sprzeciwiając się deportacji lub piętnowaniu antysemitów i broniąc różnorodności, równości i włączenia. Ich zalecenia koncentrują się mniej na obronie Żydów, a bardziej na kwestionowaniu autorytetu administracji i forsowaniu niezwiązanych z tym celów politycznych, takich jak zakończenie wojny w Gazie i promowanie państwa palestyńskiego.

Bądźmy szczerzy: kiedy dowiadujemy się o antysemitach przybywających na kampus lub gdzie indziej, nie zabraknie zasadniczych głosów żydowskich broniących ich prawa do mówienia. Ale czy chcemy dać im platformę? Czy neonaziści, islamiści, zwolennicy białej supremacji, zwolennicy Hamasu i inni antysemici nie powinni być anulowani, potępieni i zmarginalizowani bez przeprosin?

Niemcy to demokracja, w której wciąż obowiązują prawa przeciwko mowie nienawiści. Na przykład negowanie Holokaustu jest zabronione. Media społecznościowe są najniebezpieczniejszym medium do szerzenia antysemityzmu. W tym przypadku obrona nieuregulowanego rynku cyfrowego przez Trumpa zawodzi Żydów. Niemcy z kolei pociągają media społecznościowe do odpowiedzialności za nienawiść, którą wzmacniają. Amerykańscy Żydzi nie stanowią monolitu. Jedni są absolutnymi zwolennikami wolności słowa, podczas gdy inni wzywają do moderowania postów online. Co powiedzieli Żydzi, którzy spotkali Elona Muska? Czy powiedzieli mu — do diabła z wolnością słowa — żeby trzymał antysemitów z dala od X? Czy po prostu narzekali, że chcieliby, żeby nie było ich tak wielu?

Wolność słowa jest podstawową wartością żydowską, ale tak samo jest z obroną żydowskiego życia. Era ambiwalencji musi się skończyć. Nie możemy pozwolić, aby nasze zasady były wykorzystywane do podważania naszego bezpieczeństwa. Historia pokazała, dokąd to prowadzi.


Mitchell Geoffrey Bard – Amerykański analityk polityki zagranicznej, redaktor i autor, który specjalizuje się w polityce USA – Bliski Wschód. Jest dyrektorem wykonawczym organizacji non-profit American-Israeli Cooperative Enterprise i dyrektorem Jewish Virtual Library.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com


Iran’s Top Diplomat Meets With Russian Officials, Supreme Leader Sends Letter to Putin Ahead of Talks With US

Iran’s Top Diplomat Meets With Russian Officials, Supreme Leader Sends Letter to Putin Ahead of Talks With US

Ailin Vilches Arguello


Iranian Supreme Leader Ayatollah Ali Khamenei speaks during a meeting in Tehran, Iran, March 21, 2025. Photo: Office of the Iranian Supreme Leader/WANA (West Asia News Agency)/Handout via REUTERS

Iran’s so-called “supreme leader,” Ayatollah Ali Khamenei, sent a letter to Russian President Vladimir Putin on Thursday, briefing Moscow on the ongoing nuclear negotiations between Tehran and the United States.

Khamenei also sent his top diplomat, Iranian Foreign Minister Abbas Araghchi, to Moscow, where on Thursday he met with Putin and his Russian counterpart, Sergey Lavrov, to deliver Khamenei’s letter. During their meetings, they discussed Iran’s nuclear program, last week’s US-Iran negotiations in Oman, and efforts to expand bilateral cooperation and address regional developments.

Thursday’s high-level meeting came just days before a second round of talks between Tehran and Washington, scheduled to take place in Rome this weekend.

Since taking office in January, US President Donald Trump has reinstated his “maximum pressure” campaign against Iran aimed at cutting the country’s crude exports to zero and preventing it from obtaining a nuclear weapon.

However, Tehran has refused to halt its uranium enrichment program, insisting that the country’s right to enrich uranium is non-negotiable.

Last month, Trump threatened to bomb Iran and impose secondary tariffs if the country does not reach an agreement with Washington to curb its nuclear program.

Russia has said that any military strike against Iran would be “illegal and unacceptable.” As an increasingly close ally of Tehran, Moscow plays a crucial role in Iran’s nuclear negotiations with the West, leveraging its position as a veto-wielding member of the UN Security Council and a signatory to a now-defunct 2015 nuclear deal that imposed limits on the Iranian nuclear program in exchange for sanctions relief.

Kremlin spokesman Dmitry Peskov said that Russia will continue to assist in resolving the conflict between the two adversaries.

“The Russian Federation remains ready to do everything within our capabilities to contribute to the settlement of the situation by political and diplomatic means,” Peskov said in a statement.

During his first term, Trump withdrew the US from the 2015 nuclear deal — known formally as the Joint Comprehensive Plan of Action (JCPOA) — between Iran and several world powers, which had imposed temporary limits on Tehran’s nuclear activities in exchange for lifting harsh, long-standing economic penalties on the Islamist regime in Tehran.

“Regarding the nuclear issue, we always had close consultations with our friends China and Russia. Now it is a good opportunity to do so with Russian officials,” Araghchi told Iranian state media before his meeting in Moscow.

On Tuesday, US special envoy Steve Witkoff said that any deal with Iran must require the complete dismantling of its “nuclear enrichment and weaponization program — reversing his earlier comments, in which he indicated that the White House would allow Iran to enrich uranium to a 3.67 percent threshold for a “civil nuclear program.”

Although Iran has denied wanting to develop a nuclear weapon, the UN’s nuclear watchdog, the International Atomic Energy Agency (IAEA), has raised concerns over Tehran’s rapid acceleration of uranium enrichment.

The IAEA warned that Iran is enriching uranium up to 60 percent purity, close to the roughly 90 percent weapons-grade level and enough to build six nuclear bombs.

Despite Tehran’s claims that its nuclear program is solely for civilian purposes rather than weapon development, Western states have said there is no “credible civilian justification” for the country’s recent nuclear activity, arguing it “gives Iran the capability to rapidly produce sufficient fissile material for multiple nuclear weapons.”

Russia’s diplomatic role in the US-Iran nuclear talks could be crucial, as Moscow has recently solidified its growing partnership with the Iranian regime.

On Wednesday, Russia’s upper house of parliament ratified a 20-year strategic partnership agreement with Iran, strengthening military ties between the two countries.

Signed by Putin and Iranian President Masoud Pezeshkian in January, the Strategic Cooperation Treaty will boost collaboration between the two countries in areas such as security services, military drills, warship port visits, and joint officer training.

Iran’s Ambassador to Russia, Kazem Jalali, said this agreement “stands as one of the most significant achievements in Tehran-Moscow relations.”

“One of the most important commonalities between the two countries is the deep wounds inflicted by the West’s unrestrained unilateralism, which underscores the necessity for broader cooperation in the future,” Jalali told Iranian state media this week.

Under the agreement, neither country will permit its territory to be used for actions that pose a threat to the other, nor will they provide assistance to any aggressor targeting either nation. However, this pact does not include a mutual defense clause of the kind included in a treaty between Russia and North Korea.

The agreement also includes cooperation in arms control, counterterrorism, peaceful nuclear energy, and security coordination at both regional and global levels.

Iran’s growing ties with Moscow come at a time when Tehran is facing increasing sanctions by the US, particularly on its oil industry.

Last year, Iran obtained observer membership in the Eurasian Economic Union. The free trade agreement between Tehran and the union’s member states, set to take effect next month, will eliminate customs tariffs on over 80 percent of traded goods between Iran and Russia, Armenia, Belarus, Kazakhstan, and Kyrgyzstan.


Zawartość publikowanych artykułów i materiałów nie reprezentuje poglądów ani opinii Reunion’68,
ani też webmastera Blogu Reunion’68, chyba ze jest to wyraźnie zaznaczone.
Twoje uwagi, linki, własne artykuły lub wiadomości prześlij na adres:
webmaster@reunion68.com